piątek, 21 marca 2014

Wyjeżdżam do Wietnamu i Bangkoku. Znajdzie sobie zajęcie (Mam dla Was kilka propozycji)

W sobotę lecę do Wietnamu (via Kijów Boryspol, więc jeśli w wiadomościach podadzą, że zestrzelili samolot Ukrainian Airlines nad Rostowem nad Donem, to prawdopodobnie będzie mój lot...). Pobędę tam dwa tygodnie - będzie to podróż szlakiem filmowo-wojennym. Spacery po Hanoi śladami senatora McCaina, zrzucanie napalmu, Program "Phoenix", walki o Hue, przejażdżka "swiftboatem" do siedziby płka Kurtza. A na koniec wypad do Tajlandii i trzy noce w Bangkoku. Mam nadzieję, że nie dam się wciągnąć miastu (Daniel LoliCohn-Benedit podesłał mi już kilka adresów, ale oczywiście z odrazą odrzuciłem jego rady). Wracam przez Moskwę Szeremietiewo, więc jak spotkam Snowdena, powiem mu: twoja publicystyka na duponarodowcy.net ssie pałkę! :) Ponieważ przez najbliższe dwa tygodnie z hakiem nie będę uzupełniał bloga, pojawia się problem, co zrobić z wolnym czasem, który w ten sposób zyskacie. Mam więc dla Was trochę propozycji.

Na początek lektury. Ponieważ Putin to nowa wersja Chruszczowa, powinniście poczytać sobie coś o Chruszczowie. Gorąco więc polecam "Matkę Diabła" (Kuzkina Mać) i "Tatianę. Tajną broń" Wiktora Suworowa. Jeśli chcecie sięgnąć do klasyki, to jeszcze raz polecam Wam "Sprawę polską" Władysława Studnickiego. Nikt chyba lepiej nie naprostował tylu mitów obecnych w prawicowej i endeckiej wizji dziejów Rzeczypospolitej - stojąc przy tym na bardzo prawicowych pozycjach. Polecam też "Narodową Demokrację 1887-1918" Poboga-Malinowskiego. Ta przedwojenna książeczka pokazuję, że endecja wciąż popełnia stare błędy. :)

Z polecanek filmowych: "300. Początek Imperium". Zadziwiająco aktualny film o starciu Wolnego Świata (bardzo ułomnego, ale wciąż wolnego) ze wschodnią satrapią. Doskonale pokazana postać Artemizji - krwiożerczej suczy, dowódczyni perskiej floty. I końcowa piosenka, która powinna towarzyszyć amerykańskiej flocie wpływającej na Morze Czarne (Towarzyszyłaby, gdyby John McCain był prezydentem).

Anime: "Jormungand". Znakomity i bardzo aktualny serial o handlarzach bronią. Główny bohater jest dzieckiem-żołnierzem, ochroniarzem Coco Hektmatyar (Radek Sikorski nie lubi tej rodziny...), ekscentrycznej handlarki orężem. Mimo, że większość pokazanych tam konfliktów jest fikcyjna, to całość jest niezwykle klimatyczna i pełna odniesień do współczesności. Przez dwie serie poznajemy towarzyszy panny Hekmatyar, a także jej konkurentów i wrogów - Chińczyków, Brytyjczyków, japoński wywiad wojskowy, postkomunistów, CIA (szczególnie Bookmana - agenta arabistę-intelektualistę).  Mnie szczególnie wbiły się w pamięć dwie zabójczynie - Chinatsu (nie nosząca bielizny i wprawiająca tym wszystkich w konfuzję słodka blondynka) i Hex (ciut sadystyczna a przy tym biuściasta i rudowłosa sucz z CIA). W serialu tym jest dużo humoru, dużo akcji i dużo dobrej muzyki. Nie powinniście się więc nudzić.




Ostatnio oglądałem sobie "Bakemonogatari" i serie pokrewne (Nissemonogatari, Nekomonogatari, Monogatari Series Second Season). Jestem zachwycony! Dla wielu ten serial będzie jednak przeintelektualizowany, zbyt awangardowy i ciut zboczony (to tam znalazła się słynna scena ze szczoteczką do zębów). Dużo żartów "na krawędzi", mogących oburzyć świętojebliwych hipokrytów - takich jak ci idioci, co przerwali ks. Małkowskiemu kazanie w Poznaniu, "bo mówił o polityce". Jest tam m.in. fajny Koci Demon, złotowłosa loli-wampirzyca mająca obsesję na punkcie słodyczy i tsundere wdającą się z głównym bohaterem w ekstremalne słowne gierki. Dla wielu z Was brzmi to pewnie strasznie, ale serial ma ogólnie bardzo pozytywny, ciepły przekaz.   Fabuła jest pokręcona, więc nie będę zbyt wiele zdradzał. Jak przeżyjecie pierwszych kilka odcinków, to może wytrwacie do końca... Ale nie mówcie potem, że nie ostrzegałem :) Klip poniżej Was może zachęci albo zniechęci do oglądania. :)))))





czwartek, 20 marca 2014

Putin czyli Chruszczow 2.0


Ukraińskie wojska rozpoczynają ewakuację z Krymu - groźba odcięcia Krymowi wody pitnej i prądu postkutkowała i GRU wypuściła zakładników., w tym dowódcę ukraińskiej marynarki wojennej. Tak jak wielokrotnie już tutaj pisałem - Ukraina odpuściła sobie walkę o Krym, podobnie jak Czang odpuścił Mandżurię w 1931 r. Teraz będzie przygotowywać na powstrzymywanie dalszych rosyjskich działań. Jak bowiem mówi Andriej Iłłarionow, były doradca Putina:

"Istnieje plan agresji na Ukrainę, który był przygotowany wiele lat temu. Sześć lat temu został on zapowiedziany m.in. przez samego Władimira Putina na szczycie NATO w Bukareszcie. W 2008 roku Putin powiedział, że Ukraina nie sprawdziłasię jako państwo i że zajmuje ona olbrzymią część rdzennie rosyjskich ziem. Wynikało z tego, że wcześniej czy później kwestia odebrania tych rdzennie rosyjskich ziem –- czy też, jak przyjęło się teraz mówić: “zjednoczenia rozdzielonego narodu” -– stanie się dla Putina aktualna. Pytanie dotyczyło jedynie tego, kiedy to nastąpi. Rewolucja i obalenie poprzedniego reżimu zostały uznane za dogodny moment do rozpoczęcia owego programu.

(...)

Iłłarionow powiedział także, iż w Rosji nie tylko istnieją plany agresji na Ukrainę, lecz również na Kremlu została nawet napisana nowa konstytucja tego kraju. Przewiduje ona ustrój federacyjny Ukrainy, który da różnym podmiotom owej federacji szeroką autonomię z możliwością prowadzenia własnej polityki zagranicznej. Dokument ten wyklucza też przynależność Ukrainy do NATO.

Według byłego doradcy Putina, Rosja nie zatrzyma się na Krymie. W tej sytuacji Ukraina ma dwa wyjścia: albo wybierze drogę Czechosłowacji, albo Finlandii. "

(Baj de łej: w ostatniej "Gazecie Polskiej" jest też wywiad z Iłłarionowem. Wyjaśnia on, że o zatrzymaniu rosyjskiej ofensywy w Gruzji przesądziły trzy czynniki: 1) gruziński opór okazał się silniejszy niż planowała Rosja (chodzi zapewne o rosyjskie straty w lotnictwie - samoloty te strącane były za pomocą ukraińskich i polskich rakiet) 2) akcja prezydenta Kaczyńskiego - sprowadzenie do Tbilisi kilku europejskich prezydentów 3) działania militarne USA rządządzonych przez G.W. Busha.)"

Jak mówi prof. Marciniak: "Obecna polityka najbardziej przypomina doktrynę Ogarkowa, czyli trwające w latach 70. i na początku 80. przygotowania do konfliktu konwencjonalnego na kontynencie europejskim. Opierała się ona na twierdzeniu, że siły ZSRR się wyczerpują i jest ostatni moment, by wygrać w rywalizacji z Zachodem. (...) Kreml doszedł do wniosku, że modernizacja Rosji jest niemożliwa, pomyślna koniunktura naftowa dobiega końca, znaczna część środków została zmarnowana, a teraz jest krótki okres, 
w którym Rosja dysponuje przewagą militarną w stosunku do Zachodu." Nie zgadzam się tu jednak z ostatnim zdaniem. Rosja nie ma przewagi militarnej nad Zachodem. Gdyby nie czynnik nuklearny, dałaby się pobić samej Turcji.



Tymczasem zdobyto dowód mówiący wyraźnie, że to rosyjskie tajne służby doprowadziły do masakry na Majdanie - czyli destabilizowały reżim Janukowycza. "Jak podaje portal Selous Foundation for Public Policy Research - http://sfppr.org - z przeprowadzonej przez jedno z państw członkowskich Paktu Północnoatlantyckiego analizy rozpoznawawczej twarzy wynika, że snajperzy, którzy kilka tygodni temu strzelali do demonstrantów w Kijowie należą do moskiewskiej jednostki FSB."

Reżim Putina zdecydowanie jednak przedobrzył. Jego akcja na Ukrainie wystawiła go na kurs kolizyjny nawet z takimi sojusznikami jak Niemcy czy Chiny. Siły międzynarodowe i wewnętrzne będą teraz grały na zmianę reżimu w Moskwie - tak jak wymieniono skompromitowanego Chruszczowa na Breżniewa, tak Putin zostanie wymieniony na Szojgu lub jakiś inny lepszy model. Obecna sytuacja bardzo mocno bowiem przypomina czasy Chruszczowa - awanturnictwo takie jak w Berlinie czy na Kubie, kretyńskie pohukiwania wobec Zachodu, rosnące na zapleczu chińskie zagrożenie, wewnętrzne walki frakcji na Kremlu, gospodarka pod presją i ruskie chamy krzyczące, że pokażą Zachodowi "Kuźkiną Mać".

Przykładzik : Roman Kokoriew, doradca rosyjskiej delegacji do Rady Europy napisał na Face'ie:

"Następny krok to Mołdawia i cała Ukraina; i wszystkie pozostałe ziemie ZSRR. Rosja zbiera się do kupy, jak zawsze. (...) Odnawia się duchowa i militarna potęga Rosji w całej jej krasie. I Alaska powróci, i kraje bałtyckie, i Polska, i Finlandia - to przecież rosyjskie ziemie."



Takie cytaty świadczą, że Rosja przebyła niewielką drogą od czasów Chruszczowa. Pokrzykiwanie i chamstwo maskują słabość.  Polecam poczytać Moczulskiego i Kudrina. 


A teraz trochę o ks. Isakowiczu-Zaleskianie. Pisałem już na tym blogu o jego dziwnych powiązaniach, a okazuje się, że ich jest jeszcze więcej. Jak bowiem pisze Katarzyna Gójska-Hejke:




"niewielka część środowisk kresowych w Polsce, w tym sam Duchowny, dała się zwieść wyjątkowo nieodpowiednim partnerom, którym przewodzi deputowany z Krymu Wadym Kołesniczenko. Kilka lat temu ów jegomość zorganizował w Kijowie wystawę poświęconą Golgocie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Tym zdobył zaufanie m.in. naszego dotychczasowego autora. Wielką naiwnością było jednak uznanie go za godnego partnera – człowiek, który w swoim kraju od lat działa jawnie na rzecz przyłączenia Ukrainy do Rosji, na jednym wdechu może wykrzyczeć zbrodnie UPA i zaprzeczyć zbrodni katyńskiej, to doprawdy wielce niewiarygodny obrońca prawdy. Mimo to ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przytaczał jego słowa na swoim blogu, a niewielka część środowisk kresowych gościła w Polsce.
Dziś Wadym Kołesniczenko ma zakaz wjazdu do USA. W czasie najkrwawszych dni w Kijowie organizował grupy tituszek, które napadały na protestujących ludzi. Nie wybierały sobie, czcigodny Księże, banderowców, tłukły każdego, kto stanął im na drodze. Deputowany Kołesniczenko to także jeden z głównych autorów terroryzującego Ukraińców pakietu ustaw, który u schyłku swych rządów wprowadził Janukowycz. Gdyby reżim miał czas z nich skorzystać, ich ofiarami byliby także mieszkający na Ukrainie Polacy. W tym ci, którzy od lat walczą o upamiętnienie ofiar ludobójstwa. To m.in. dlatego wzywali, by Polska poparła bunt Majdanu. Nie bali się banderowców, tylko ludzi takich jak Kołesniczenko, z którymi Ksiądz chciał walczyć o prawdę. Chcę uniknąć wszelkich niedomówień – nie uważam Księdza za „ruskiego agenta” (cytuję dokładnie Księdza wypowiedź), lecz za człowieka, który w słusznej sprawie bardzo źle wybrał sojuszników i na nieszczęście dla nas wszystkich nie potrafi z tej sytuacji wybrnąć. Pech chciał, iż niewydrukowany przez nas felieton Księdza, w którym nowy premier Ukrainy funkcjonuje jako banderowiec, zbiegł się w czasie z odrażającym wywiadem Wadyma Kołesniczenki wzywającym do rozstrzelania organizatora Majdanu, „zniszczenia suk, dziwek i bydlaków” (to o domagających się wolności obywatelach Ukrainy) oraz „utopienia we krwi dziwek i gnoi” (to o nowych władzach Ukrainy). Warto wsłuchać się w apel Polaków z Ukrainy i zastanowić, czy środowisko Kołesniczenki to ludzie zainteresowani jakąkolwiek inną prawdą niż ta wyartykułowana przez Putina."


Do agentów wpływu zaliczyłbym również "profesora" Bartoszewskiego. Kiedyś żyrował za Turowskiego (powyżej, z "własowską" kokardą). Należałaby mu się rundka w Starych Kiejkutach czy innych Klewkach.

Z lżejszych tematów: Niedawno, gdy wspomniałem na tym blogu o słodkiej idiotce prokurator Natalii Pokłońskiej, jakiś putinofil się oburzył i napisał: "bardzo ladna kobieta ta "slodka idiotka", o kilka klas lepsza niz te stare pudla ktore co jakis czas reklamujesz, nie wspominam juz zupelnie o mandze... "
Muszę go zasmucić. Prokurator Pokłońskaja trafiła już do mangi:
Co prawda o kilka klas od niej jest lepsza minister spraw zagranicznych Naddniestrza Nina Stanski, ale w przypadku Pokłońskiej połączenie słodkiej głupoty z nieco dziewczęcą urodą robi swoje i wywołuje wśród wielu facetów uczucia opiekuńcze. :) Powstał też teledysk jej poświęcony, bazujący na tym, że zamiast "chaos" mówiła ona "house" :))))

Na koniec dwie polecanki: smaczny materiał o defraudacjach w Agencji Wywiadu, dotyczący m.in. kumpla gen. Zacharskiego bohatersko wraz z nim zasadzającego się na Oleksego. Rozwalają słowa gen. Czempińskiego: "W CIA też kradną!" :)))))

Relacja video z poznańskiej manify poparcia dla Rosji. W manifie wzięło udział pięć osób - w tym Tomasz "Harry Potter" Wiśniewski, Jan Cyckiraniak ("Cyraniak!", "Przejęzyczyłem się...") i resortowy pan w dresiku. Wyszło bardziej pedalsko niż na imprezach u abpa Paetza :)

wtorek, 18 marca 2014

Krótka historia sabotażu lotniczego - cz. 22: Malaysia Airlines 370


Ilustracja muzyczna: Hyouri - Bakemonogatari OST

To historia zupełnie jak z Bonda. Lot Malaysia Airlines nr 370 z Kuala Lumpur do Pekinu, z 238 osobami na pokładzie 8 marca 2014 r. po prostu rozpływa się w powietrzu nad Zatoką Tajlandzką. Później na krótko pojawia się na ekranach wojskowego radaru nad Cieśniną Malakka. I ponownie znika. Jednak poprzez satelitę do USA wciąż idą dane o pracy silnika. Ostatni raz, już po wylądowaniu. Komórki pasażerów działały jeszcze przez wiele dni po porwaniu. Cały czas samolot jest pilotowany w sposób niezwykle profesjonalny - tak, by uniknąć wykrycia przez radar. Okazuje się też, że zmiany w trasie lotów zostały wprowadzone do komputera - przez profesjonalistę, a co jakiś czas powraca sugestia, że rozrywkowi piloci tej maszyny brali udział w spisku. Boeing miał lecieć w kierunku Turkmenistanu - tak mówią przecieki. Gdzie się naprawdę zatrzymał? Amerykańskie, rosyjskie i chińskie satelity szukają go w Azji Centralnej. Pojawiają się jednak pogłoski, że sprowadzono go do amerykańskiej bazy Diego Garcia na Oceanie Indyjskim. 

Teoretycznie mógł trafić na jedno z tych lotnisk:


Czy rzeczywiście ten samolot jest zaginiony? Czy też ktoś (dysponujący wysokiej klasy technologią) ukrywa, co się z nim stało? Jeśli tak, to z jakiego powodu to robi?

Krążą pogłoski o kilku tonach złota na pokładzie. Już to byłoby wystarczające, do dokonania aktu piractwa lotniczego. Dużo ciekawszym wytłumaczeniem wydaje mi się jednak to, że wśród pasażerów znalazło się 20 pracowników spółki Freescale Semiconductor, producenta mikroprocesorów z Teksasu. Inżynierowie ci byli Malezyjczykami i Chińczykami. Zmierzali na spotkanie biznesowe do Chin. Czyżby wymyślili oni "pelerynę niewidzialności" dla samolotów?  Ciekawy trop podał Zezowaty Zorro na swoim blogu kilka dni temu (ze względu na Krym, nie miałem czasu, by się sprawą zająć):

"Firma ma na swoim koncie kilka tysięcy patentów i tak się składa, że jej chińscy wynalazcy złożyli w grudniu 2012 wniosek o rejestrację patentu na maksymalizację upakowania matryc na monokrysztale krzemu. Wchodzą w grę nie tylko wielkie pieniądze, ale także przełomowa technologia.

Wang Peidong, Chen Zhijun, Cheng Zhihong oraz Ying Li z Souzhu, czyli wszyscy wynalazcy z prawami do patentu, byli na pokładzie samolotu, który zniknął z radarów 8 marca. Całkiem przypadkowo trzy dni później zarejestrowano przełomowy patent. Jego jedynym dysponentem i właścicielem, jeśli wynalazcy się nie odnajdą, będzie ich pracodawca, bowiem nieżyjący nie mają głosu w sprawach swoich wynalazków."

I jeszcze jedna teoria: a co jeśli ten niewidzialny Boeing zostanie użyty gdzieś w podobny sposób jak 11 IX 2001 r., ale tym razem z bronią chemiczną, biologiczną lub nuklearną na pokładzie?

UPDATE: Jedna z teorii mówi, że lot MH 370 zatarł swój ślad kryjąc się za singapurskim pasażerskim Boeingiem, który leciał do Europy m.in. nad Pakistanem oraz Iranem.

Emerytowany generał amerykańskich powietrznych twierdzi, że MH370 wylądował w Pakistanie. Na symulatorze lotów, który odkryto w domowym komputerze pilota feralnego lotu było wgranych pięć lądowisk nad Oceanem Indyjskim - trzy  w Indiach i na Sri Lance, jedno na Malediwach, jedno na wyspie Diego Garcia. Świadkowie widzieli nisko lecący samolot pasażerski nad Malediwami - w stronę Diego Garcia.

poniedziałek, 17 marca 2014

Ukraina: Kurz bitewny

"Plan wtargnięcia Rosji na terytorium Ukrainy doznał porażki. Zarówno referendum w sprawie niepodległości Krymu, jak i urządzane przez siły prorosyjskie prowokacje przeciwko władzom Ukrainy we wschodnich i południowych obwodach kraju, miały posłużyć Moskwie za pretekst do wkroczenia wojsk rosyjskich na ziemie ukraińskie pod pretekstem obrony praw Rosjan i rosyjskojęzycznych Ukraińców.„Ten plan się jednak nie powiódł dzięki prawidłowej strategii działań, którą wybraliśmy. Nasi wojskowi pokazali iście bohaterską cierpliwość, Ukraińcy nie poddali się prowokacjom, a Rosja znalazła się faktycznie w izolacji międzynarodowej” " - Ołeksander Turczynow, p.o. prezydenta Ukrainy.

Pierwsi kremlowscy pajace ukarani sankcjami. Oto ich lista, wraz z opisami przewin. Dwa kwiatki:

"Jako kolejny na liście obywatel Ukrainy znalazł się Władimir Konstantinow, przewodniczący parlamentu Krymu, w którym zasiada jako deputowany Partii Regionów. W 2004 roku Konstantinow pracował przy prezydenckiej kampanii wyborczej Wiktora Janukowycza, aktywnie uczestniczył też w kampaniach Partii Regionów przed wyborami do parlamentu Ukrainy. Konstantinow od 2011 roku umieszczany był w rankingach najbogatszych Ukraińców. Działa w branży budowlanej na Krymie. Kiedy 27 lutego okazało się, że wraz z Aksjonowem znajduje się w ścisłym gronie inicjatorów prorosyjskiego referendum, media w Kijowie ogłosiły, że Konstantinow faktycznie jest bankrutem, a jego imperium budowlane jest zadłużonena ogromne sumy w wielu ukraińskich bankach. To właśnie z tym zadłużeniem świat polityczny wiąże jego działalność na rzecz oddzielenia Krymu od Ukrainy.

(...)

Sankcje USA objęły też dwóch doradców prezydenta Władimira Putina, Siergieja Głazjewa iWładisława Surkowa. Ten pierwszy groził niedawno, że jeśli Stany Zjednoczone zastosuje sankcje wobec Rosji za jej działania na Ukrainie, Moskwa może zrezygnować z dolara jako waluty, w której trzyma rezerwy i odmówić spłacania zadłużenia w amerykańskich bankach. Oświadczył też, że gdyby władze USA zdecydowały się zamrozić aktywa rosyjskich firm i osób prywatnych, Moskwa zaleciłaby wszystkim posiadaczom amerykańskich obligacji skarbowych w Rosji, by je sprzedali.

Głazjew również zarzucał Stanom Zjednoczonym finansowanie "rebeliantów" na Ukrainie. Jesienią 2013 roku wywierał bezprecedensową presję na władze w Kijowie w celu zniechęcenia ich do podpisania umowy o stowarzyszeniu Ukrainy z Unią Europejską. Groził, że z chwilą zawarcia porozumienia z UE Ukraina straci samodzielność i przestanie być dla Rosji nie tylko strategicznym, ale nawet potencjalnym partnerem. Ogłosił też, że Ukraina po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z UE "zniknie jako podmiot prawa międzynarodowego".

Surkow odpowiada w Administracji Prezydenta FR za relacje z Ukrainą i Gruzją, a także Abchazją i Osetią Południową, dwiema zbuntowanymi republikami, które przy poparciu Moskwy w 2008 roku oderwały się od Gruzji. Jest autorem pojęcia "suwerenna demokracja", określającego zbudowany przez Putina ustrój oparty na fasadowej demokracji. Uważa się go za twórcę putinowskiej partii Jedna Rosja i inicjatora kilku prokremlowskich ruchów młodzieżowych. Kiedyś określił Putina jako "człowieka zesłanego Rosji przez los i Pana Boga w trudnym dla niej czasie".

Przypominam: Głaziew to zwyczajny pajac, a Surkow nosił początkowo nazwisko Asłanbek Dudajew.



Trochę o grupie nazi-komunistycznych pajaców, z którą wybrał się na Krym Mateusz "Odala" Piskorski:

"Obecność polityków europejskich na Krymie uwiarygadnia oderwanie części Ukrainy. Okazuje się, że głosowanie było farsą. - Za przyłączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej głosowało 123% osób z Sewastopola - podała pravda.com.ua.

Lista zagranicznych "obserwatorów" zawiera członków węgierskiej nacjonalistycznej z partii "Jobbik". Jest nim eurodeputowany Béla Kovács. Przedstawicielem Austrii jest Johann Stadler, który twierdzi, że dziennikarka Anna Politkowska „zamówiła” swoje zamordowanie. Z kolei serbski przedstawiciel obserwatorów Zoran Radoncić ma zakaz wjazdu do Kanady z powodu negacji Holokaustu.

Wśród tak zwanych obserwatorów jest poseł grecki Charalambos Angurakis, który ma reputację neo-stalinowca. Jest politykiem Komunistycznej Partii Grecji.

Wśród "obserwatorów" są również: obywatel Hiszpanii Enrico Ravello, były sekretarz partii "Platforma dla Katalonii", Włoch Fabrizio Berto, były członek "Forza Italia", eurodeputowana z Łotwy Tatjana Ždanoka, jeden z liderów rosyjskiego ruchu politycznego na Łotwie, serbski dziennikarz Srdja Trifković oraz doradca francuskiej partii Marine Le Pen - Aymeric Chauprade."

Apropos pożytecznych idiotów. Ks. Isakowicz podąża drogą ks. Orlemańskiego. Udzielił wywiadu "Do Rzeczy" zatytułowanego "Nie jestem ruskim agentem". Ruskim czyli rusińskim czyli ukraińskim czyli banderowskim? Aż musiałem zrobić przeróbkę tej okładki:


Mam nadzieję, że teraz będzie mnie ścigał do końca życia z ormiańską zaciętością :)))))

niedziela, 16 marca 2014

Krym: Jeśli jutro wojna?



W telegraficznym skrócie: Referendum na Krymie. Wynik od początku znany. Wśród "obserwatorów" wszak jest przecież niezastąpiony Mateusz Piskorski, były naczelny "Odali" (wiem tekst tego pajaca Pankowskiego, ale czytałem parę numerów "Odali" i zapewniam, że były tam hardkorowe treści) i przy okazji lobbysta Putina. Rozejm między Ukraińcami a Rosjanami do 21 kwietnia. W sobotę ulicami Moskwy przeszła 100 tys. demonstracja antywojenna. Dużo tam było zapewne "Ruskich" - nacjonalistów. Za Putinem i jego bandycką interwencją demonstrowało 10 tys. ludzi.




Patrząc głębiej: Jednym z elementów układanki, który przegapiamy jest północna flanka - Białoruś. Już w maju 2013 r. zaczęto tam przerzucać rosyjskie oddziały. Później wzmocniono je w ramach ćwiczeń "Zapad 2013". To właśnie uderzenie z północy, z Białorusi mogłoby rozciąć Ukrainę na pół. To zdaje się potwierdzać słowa Iłłarionowa, że inwazję planowano przynajmniej od roku. Kwestią zapalną była najprawdopodobniej sprawa kontroli nad ukraińskim systemem przesyłowym gazu. Gazprom chciał go przejąć z rąk spółek związanych z Firtaszem (tym gostkiem, który wywindował do władzy Janukowycza, wsadził do więzienia Tymoszenko, wspierał Majdan i został niedawno aresztowany w Wiedniu na podstawie amerykańskiego nakazu). Janukowycz chciał jednak oddać gazociągi swojemu synowi. Oligarchowie nie chcieli, by kontrolę nad gazem miała Rosja ani "Rodzina" Janukowycza. To była przyczyna upadku prezydenta-tituszki, którego zgubiła pazerność i słabość charakteru. Janukowycz dał się wmanewrować Putinowi w wojnę domową. Rosja bezczelnie przygotowywała inwazję na pełną skalę. Plan ten zaczął się jednak sypać. Słabość rosyjskiej gospodarki, wrażliwość jej na atak spekulacyjny i sankcje dała o sobie znać. Co więc z tą koncentracją u granic Ukrainy? Jak czytamy w źródle, które powinno zostać przyjmowane "with a bucket of salt":



"There are no signs of an imminent Russian invasion; nor a call-up of reserves to fill out the Russian units permanently stationed in areas close to the Ukrainian border. The Russian army’s only unusual posture in the days leading up to the referendum was to stage military exercises and keep the small units taking part constantly on the move - so as to create the impression of a large army in motion. They also ran convoys of 10-15 armored trucks back and forth, which look massive when filmed.

These movements were intended as psychological pressure to deter Kiev and the West from any plans they might entertain to disrupt the referendum or interfere with its outcome."

Największą siłą Rosji jest jej zdolność do działań rozkładowych i tworzenia iluzji siły. To widzimy obecnie w przypadku Krymu. Największą słabością Rosji jest gospodarka. Oraz to że drobne kombinacje, których podstawą są drobne geszefty i walki frakcyjne, często zawalają jej misterne plany strategiczne.

Ps. Ciekawostka - jak carska propaganda przedstawiała "zwycięstwa" Rosji w wojnie z Japonią i pierwszej wojnie światowej. 

piątek, 14 marca 2014

Krym i Rosja wpadają w azjatycką niewolę

Zacznijmy od pytania: A co jeśli Chiny dają przyzwolenie Rosji na brnięcie w ukraińskie bagno, tak by Rosja stała się państwem izolowanym przez Zachód, masą upadłościową jeszcze szybciej przejmowaną przez Chiny?




***

Rosja jest skazana na przegranie wojny gospodarczej z Zachodem. Straty Zachodu byłyby w takim scenariuszu bardzo małe, rosyjskie ogromne. Problem tylko w działaniach różnych lobby (szczególnie silnych w Niemczech i w Londynie), które straciłyby finansowo na sankcjach. Stąd zachodnie prace nad sankcjami są zbyt ostrożne. (Po prostu Merkel nie wzięła się znikąd.) Amerykanie jednak zrobili krok w bardzo dobrym kierunku. Próbnie wypuścili ze swoich rezerw naftowych na rynek 5 mln baryłek. To zaledwie jedna trzecia dziennej konsumpcji w USA, ale komunikat był jasny: jesteśmy gotowi do użycia broni naftowej. W czwartek i piątek uczono Rosję rozsądku za pomocą ataku spekulacyjnego na ichnią giełdę i rubla. Jednocześnie gen. Dempsey, Szef Połączonych Sztabów USA, zasugerował gotowość do wykorzystania opcji militarnej w konflikcie.  Czy Putin jednak zrozumie takie sygnały? Wielkie manewry nad ukraińską granicą wciąż trwają. Rosjanie pozwolili jednak OBWE na zwiad lotniczy nad ich koncentracją wojsk. Widać, że chodzi im przede wszystkim o zastraszenie Kijowa.

***

Natalia Pokłońskaja, nowa prokurator generalna Krymu. 33-lata, zalotne fotki w necie... Skąd wzięli taką słodką idiotkę? Kto jest jej starym?


Prokurator Pokłońskaja jest uznawana za "blondynkę Aksjonowa", samozwańczego przywódcy Autonomicznej Republiki Krymu. O samym Aksjonowie, xyfka "Goblin" możemy dowiedzieć się nieco ciekawych rzeczy w ostatniej "Gazecie Polskiej". Zacytujmy:

" Siergiej Aksionow został wybrany na urząd premiera 27 lutego, czyli dzień przed rosyjską inwazją na Półwysep Krymski. Głosowanie w sprawie wyboru Aksionowa odbyło się w otoczeniu kilkudziesięciu zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Asysta ta była niezbędna, bo partia, z której wywodzi się Aksionow – Rosyjska Jedność, zdobyła w ostatnich wyborach do krymskiego parlamentu zaledwie 4 proc. głosów (3 na 100 mandatów).
Kim byli terroryści, którzy zajęli parlament i umożliwili wybór Aksionowa? Do dziś nie ujawnili oni swojej tożsamości, ale świadkowie twierdzili, że byli to Rosjanie pochodzący z Krymu. Niewykluczone więc, że mieliśmy do czynienia z atakiem ludzi samego Siergieja Aksionowa. Według rosyjskiej i ukraińskiej prasy ten lokalny magnat był bowiem w latach 90. żołnierzem krwawej krymskiej mafii Salem, której nazwa wzięła się od lokalu „Salem Cafe” znajdującego się w centrum Symferopola. W „Salem Cafe” spotykali się mafiozi, którzy swoją przestępczą działalność koncentrowali przede wszystkim na przejmowaniu za bezcen państwowych nieruchomości i resortów wypoczynkowych. Jednym z gangsterów, który wykonywał rozkazy hersztów Salem (większość z nich zginęła w kryminalnych porachunkach), miał być właśnie Aksionow, noszący wówczas pseudonim „Goblin”. Głównym konkurentem jego kolegów była grupa Baszmaki („buty”), nazywana tak od dowodzących nią braci Baszmakowów. Wyniszczająca walka między tymi dwoma gangami (tylko w jednym miesiącu 1991 r. śmierć poniosło 30 bandytów z obu stron) sprawiła, że do dziś o Krymie mówi się jako o ukraińskiej Sycylii. Według książki o mafii na Ukrainie, autorstwa Jamesa O. Finckenauera i Jennifer L. Schrock, aż 20 proc. zbrodni popełnianych przez ukraińskich gangsterów ma miejsce właśnie na Krymie (na którym mieszka niecałe 4 proc. ukraińskiej populacji).
Aksionow – jak twierdzi Andrij Senczenko, prawnik i członek ukraińskiego parlamentu – był żołnierzem Salemu do połowy lat 90."



W sklepach na Krymie po przybyciu rosyjskiej armii półki opustoszały. Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow zapowiada, że "porządku na Krymie" będzie bronił czeczeński batalion. Miejscowe panienki cykające sobie słitfocie z zamaskowanymi sołdatami z pewnością nie będą narzekały na brak wrażeń...



Powyżej: "Idziemy na Krym ratować braci Słowian!" Rosyjscy żołnierze w ramach fali mają namazane na głowach słowo "Dagestan". Bardzo często nad etnicznymi Ruskimi w siłach zbrojnych znęcają się rekruci z Kaukazu oraz innych obcoplemiennych części Rosja. Rosja Putina pod wieloma względami przypomina Ruś "pod tatarskim jarzmem".

wtorek, 11 marca 2014

Krym - czy sankcje powstrzymają wojnę? Ruscy przeciw Putinowi, Putin przeciw Ruskim!

Ilustracja muzyczna: 300 Rise of an Empire - End Credits Song (piosenka, która powinna towarzyszyć amerykańskiej flocie wpływającej na Morze Czarne)



Parlament Autonomicznej Republiki Krymu ogłosił dzisiaj niepodległość. Jak już pewnie wiecie Sergiej Aksjonow, "lider" Krymu to były gangster o xyfce "Goblin".  W Mandżukuo Japończycy przynajmniej dbali o pozory i przywódcą zrobili dawnego chińskiego cesarza. Poza tym sytuacja przypomina odrywanie kolejnych fragmentów północnych Chin przez Japonię w latach 1931-1937. Nowe władze Ukrainy, tak jak Kuomintang nie chcą iść na pełną konfrontację z najeźdźcą. Pozwalają mu na oderwanie słabo zintegrowanego kawałka kraju zamieszkałego przez wrogą mniejszość i liczą, że w ciągu kilku lat zdołają się dozbroić i ściągnąć sojuszników. Jak donosi mainstreamowa prasa:

"Wszystko po to, by uniknąć błędów popełnionych w 2008 r. przez Gruzję, która dała się sprowokować do ataku na wojska rosyjskie i w efekcie przegrała wojnę. Strategię tę ujawnił w jednym z wywiadów telewizyjnych admirał Ihor Kabanenko, do września ub.r. pierwszy zastępca szefa sztabu generalnego.
Dzięki zastosowaniu tej strategii na Krymie nikt nie zginął i wojsko ukraińskie nie dało się sprowokować. Zniweczyło to plany Putina, który w przechwyconej przez wywiad ukraiński rozmowie z dowódcą rosyjskiej Floty Czarnomorskiej wyraził zaskoczenie postawą Ukraińców i domagał się zdecydowanych działań. Po błyskawicznym opanowaniu Krymu planował bowiem wtargnięcie na południe i wschód Ukrainy.

Wiele wskazuje na to, że pomocą w opracowaniu ukraińskiej strategii służyli Amerykanie, bo ich wywiad już tydzień wcześniej wiedział, że Putin dokona inwazji na Krym. USA uważnie śledzą rozwój wypadków, dzieląc się danymi wywiadowczymi z Ukraińcami, o czym kilka dni temu powiedział wprost amerykański sekretarz obrony."



Co prawda są też ponoć w Kijowie zwolennicy zbrojnego odbicia Krymu (a pewne ruchy ukraińskiej armii to nawet sugerują - tutaj macie dużo zdjęć i filmików), ale za główny front uznawane jest Zagłębie Donieckie. SBU aresztowała dzisiaj dywersanta z rosyjskiego GRU, który szykował zamachy bombowe w Doniecku i Ługańsku. Trwają również aresztowania wśród miejscowej piątej kolumny. Czy dojdzie do rosyjskiej inwazji? Na początek zacytujmy opinię Andrieja Iłłarionowa, byłego doradcy ekonomicznego Putina:
" Po pierwsze, aneksja Krymu jest już faktem dokonanym. To zostanie zalegalizowane 21 marca decyzją Dumy Państwowej i Rady Federacji Federacji Rosyjskiej. Po drugie, południowa i wschodnia Ukraina. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow już publicznie ogłosił, że Rosja ma tam duże interesy i zastrzega sobie prawo do interwencji. Trzecim i najważniejszym kierunkiem ataku jest Kijów. Celem jest cała Ukraina. Putin chce stworzyć korytarz lądowy z Krymu do Naddniestrza, kontrolowany już przez jakiś czas przez funkcjonariuszy FSB (była KGB). (...) A ponieważ prezydent Barack Obama i narody europejskie nie są chętne do użycia żadnych realnych środków wobec Rosji, to osiągnięcie tego celu jest tylko kwestią czasu. "

Iłłarionow podaje też bardzo ciekawe informacje dotyczące wojny w Gruzji w 2008 r. :

" Putina od dalszej inwazji na Gruzję powstrzymała decyzja ówczesnego prezydenta USA George'a Busha o wysłaniu do Turcji i Rumunii jednostek sił powietrznych oraz marynarki wojennej na Morze Czarne. "Gdy tylko rosyjski wywiad wykrył masowy ruch amerykańskich wojsk w kierunku Gruzji, Miedwiediew i Putin wydali rozkaz, aby zatrzymać się 35 mil od Tbilisi. To było 12 sierpnia 2008 r."

Inne zdanie ma wybitny rosyjski historyk, były konstruktor lotniczy Mark Sołonin, pisze on, że Putin już wycofał się z planów inwazji na Ukrainę bojąc się jej konsekwencji gospodarczych. Jak słusznie on zauważa Rosja odpowiada jedynie za 3 proc. eksportu z UE. Zależność Europy od rosyjskich surowców energetycznych maleje i mogłaby się załamać w wyniku otwartej konfrontacji. 75 proc. leków w rosyjskich aptekach to produkty importowane - reszta to produkty wyprodukowane za granicą, ale pakowane w Rosji. Rosyjska kiełbasa jest produkowana z argentyńskiego mięsa. Rosyjskie piwo z importowanego słodu i chmielu. "Kuwejtyzacja" Rosji sprawiła, że kraj nie ma swoim obywatelom i światu nic do zaoferowania oprócz surowców energetycznych i broni. Sankcje ekonomiczne będą miały dla państwa Putina siłę uderzenia nuklearnego. Putinowi pozostaje walczyć o Krym (zacofany gospodarczo region, który jest zależny od ukraińskich dostaw prądu i wody pitnej), by zachować twarz. 



Rosyjski pisarz Borys Akunin, pisze zaś:

"Na skutek tego, iż Rosja wysłała swoje siły zbrojne na terytorium obcego państwa (bez względu na wszystkie kłamstwa bezwstydnego Putina) odczujemy następujące następstwa:
- Rosja odczuje izolację polityczną, a później gospodarczą. Pieniądze odpłyną za granicę. Nie będzie inwestycji, świat szybko znajdzie sposób, by zamienić jakoś naszą naftę i gaz. Skończą się energetyczne mega zyski.
- Do tego wszystkie dojdzie nieunikniony wzrost wydatków na siły zbrojne, Wszystkie te czynniki razem spowodują spadek wartości rubla, a w konsekwencji rezygnację z jego wymienialności.Trzeba będzie pożegnać się z Egiptem, Tajlandią i Antalią.
- Gwałtownie podrożeją towary importowane, wiele z nich po prostu zniknie z rynku.- Naszych zapasów walutowych nie wystarczy na długo.
Rząd uruchomi maszynę drukarską, żeby znaleźć pieniądze na wypłatę pensji i emerytur. Doprowadzi to do inflacji i jeszcze większego wzrostu cen. Potem, nie będzie już czym płacić pracownikom sfery budżetowej. Państwo zbankrutuje.- Trzeba będzie gasić rosnące niezadowolenie, co raz bardziej surowy reżim będzie coraz częściej stosował brutalną siłę i uciekał się do bezprawia."

Nawet potężne Stany Zjednoczone nadwyrężyły swoją gospodarkę w wyniku inwazji na Irak. A co by się stało z gospodarką Rosji, gdyby rosyjskie wojska nagle zaczęły okupować pół Ukrainy?

Na koniec, nieco bałkańskich klimatów. Serbskich czetników "walczących na Krymie" pokazano już w polskich mediach. Rozwaliła mnie wypowiedź jednego z tych idiotów: "Walczymy tu przeciwko USA i katolickiej Europie". Najlepszy dowód na idiokrację panującą w Zemunie i okolicach. Ciekawe, że nasi narodowcy pałają taką miłością do tych pacanów...

A tymczasem prawosławni mnisi ze Świętej Góry Athos (największy autorytet duchowy greckiego prawosławia) rzucili klątwę na Putina i Patriarchę Cyryla Kaliningradzko-Smoleńskiego. Nadal ktoś chce walczyć z gen. Gundajewem przeciwko "demoliberalizmowi"? 



Ps. Rosyjscy nacjonaliści, organizatorzy "Ruskiego Marszu" są w większości przeciwni Putinowi. Popierają kijowski Majdan i chcą jego powtórki w Moskwie. Putin to dla nich złodziej i "ofszornik", który udaje, że broni Ruskich za granicą a nie broni ich w Rosji. Do białości wkurzył ich projekt ustawy o przyznawaniu rosyjskich paszportów każdemu mieszkańcowi byłego ZSRR, który o to poprosi. Ich zdaniem to zakończy się falą masowej imigracji z Azji Środkowej i Kaukazu. Rosyjski nacjonalizm tego rodzaju jest nam na rękę. Nie tylko dlatego, że jest antyputinowski. Po prostu doprowadzi do rozbicia wielonarodowej Rosji. Już teraz rosyjscy nacjonaliści chcą, by Rosja wycofała się z Kaukazu Północnego. 


"Русские нуждаются в освобождении России от воровской банды, которая держит весь народ в угнетении. Кто считает себя русским националистом - действуйте! Или вы готовы русских защищать только там где Путин укажет и направит, когда ему это нужно? Он же сказал: "Россия для русских - только дураки и провокаторы могут говорить", и Крым значит тоже под Путиным русским быть не может, а кто считает иначе - по путински получается "дураки и провокаторы".

В Крыму кричат: "Путин! Путин! Сталин! СССР! Красная Армия где ты! Руки прочь от Ленина!". А вовсе не - "мы - русская нация, мы - за русскую власть, Россия для русских!".

Некоторые считают что "бандеровцы" это кучка людей, а остальные - это русские, которых бандера захватил в плен. На самом деле нет никаких бандеровцев. Есть украинцы. Миллионы людей считают себя украинцами, а не русскими, и у таковых даже есть свое государство. Вы хотите наверное их убить, но каждому свое, что поделать".



sobota, 8 marca 2014

Sny # 13 : Więc chcesz zostać cosplayerką?

Dzisiaj Dzień Kobiet a jutro moje urodziny. Ten wpis ma uczcić oba święta. Ostrzegam jednak: to najbardziej zboczony wpis z całej serii. Osoby źle reagujące na treści tego typu niech go nie czytają, a jeśli już to zrobią, niech nie będą pieprzonymi hipokrytami i niech nie narzekają w komentarzach. Pozostali niech przed rozpoczęciem lektury dobrze oświetlą pokój i usiądą w odpowiedniej odległości od monitora. Zaprezentowana treść pochodzi z kultowej książki Ryszarda Tokarskiego "Sakiewicz od przodu i tyłu". Autor bloga niestety nie jest odpowiedzialny za jej dystrybucję, więc przestańcie do niego pisać zapytania, gdzie można dostać to dzieło...

"Rewolucja zostanie przeprowadzona przez yandere"
    Gen. Jarosław Dąbrowski

- Zawsze podejrzewałem, że Hans Christian Andersen był loliconem... Zdradził się pisząc "Dziewczynkę z zapałkami" ... - prezydent Kozieł trzymając nogi na biurku i bawiąc się kablem od słuchawki rozmawiał przez telefon z premierem Norwegii.
- Cieszę się Anders, że też miałeś takie skojarzenia... Prawdę mówiąc w "Małej Syrence" też czuć taką parną atmosferę jak u Nabokova... - otworzyły się drzwi do gabinetu. Z cwaniackim uśmieszkiem na ustach wkroczył do pomieszczenia Łukasz Kowalski, szef Kancelarii Prezydenta. Podszedł do biurka i położył na niej skórzaną aktówkę z wytłoczonym na niej symbolem Armii Rezerwowej. Otworzył ją i wyciągnął plik dokumentów.
- Dobra Anders, muszę kończyć... Baw się dobrze nad jeziorem! ... I to tobie też! ... Pa! - prezydent odłożył słuchawkę i spojrzał na szefa kancelarii pytającym wzrokiem - I co tam masz?
- Słuchaj Hubiak, jak wiesz zbliża się Dzień Kobiet, trzeba pokazać, że troszczysz się o położenie płci pięknej w naszym wspaniałym kraju i doceniasz jej wkład w budowanie państwa  - chytraśny uśmieszek nie znikał z twarzy "Shady'ego".
- Czyli mam gdzieś złożyć gospodarską wizytę...
- Spodoba ci się ten pomysł...
- Zaskocz mnie...
- W tym roku odwiedzimy kobiecy Mobilny Szwadron Śmierci "Słodkie Panienki"...
Prezydent Kozieł złapał się za głowę i syknął z bólu:
- Auuuuu.... Mam ostatnio z tymi Mobilnymi Szwadronami Śmierci same problemy....
- Daj spokój...
- Jak mam dać spokój, kiedy tym oszołomom naprawdę odpierdala? Wiesz co zrobili ci idioci z Mobilnego Szwadronu Śmierci "Ulubieńcy Ludu"? Zaczęli się bawić w naprawianie świata. Wybrali się do szkółki na jakimś zadupiu, w której były problemy z uczniowską falą. Co zrobili? Odcięli wszystkimi nastoletnim chuliganom łby nożami myśliwskimi, później te głowy rzucili do pisuarów, zrobili z tego filmik i umieścili w necie. Filmik z końcowym przesłaniem "Zawsze możecie liczyć na Ulubieńców Ludu". Wyobrażasz to k...wa sobie ?!? Co prawda przestępczość nieletnich w całym powiecie momentalnie spadła do zera, ale komitety rodzicielskie, obrońcy praw człowieka i związki zawodowe cieciów zrobiły z tego k...wa burzę... Z jakimi kretynami ja muszę k...wa pracować?!?
Kowalski rzucił położył mu przed oczami wyciąg z akt osobowych "Słodkich Panienek". Dyskretnie zachęcił prezydenta do lektury:
- Ten oddział powinien nazywać się raczej "Jebnięte suki" czy "Zboczone idiotki"....
- Zboczone idiotki... Brzmi ciekawie... - podekscytowany Kozieł wziął do rąk kartotekę. Na pierwszej stronie widniało dossier dowódcy oddziału -  słodko wyglądającej rudowłosej panienki o dziewczęcej twarzyczce, dosyć hojnie obdarzonej przy tym przez naturę. Mundur z resortowymi odznaczeniami pięknie podkreślał jej krągłości. Wstążka we włosach dodawała jej zaś romantyzmu.
- Vicky Redyna. Tak jak Rewolucja, Dyktatura, Naród. Zadźgała swojego chłopaka, gdy ją zdradził. Wbiła mu nóż 30 razy w ciało. Policja aresztowała ją całą ubabraną we krwi. Daliśmy jej drugą szansę. Uwielbia się posługiwać nożem i siekierką....
- Zajebista!!! - w oczach Kozieła płonął dziwny ogień. - Musi być naprawdę uczuciowa!
- A zobacz, ta jest masochistką... Doprowadziła do szaleństwa swoimi zboczonymi kaprysami terrorystów, którzy trzymali ją w niewoli... Próbowali ją złamać pomiatając nią w okrutny sposób, ale to ją tylko nakręcało... Palnęli sobie w łeb. Jeden z nich zostawił list pożegnalny, w którym napisał:  "Nie możemy już z tą idiotką wytrzymać..."
- Heeeee.....
- Mnóstwo stalkerek, fanek cosplayu i miłośniczek perwersyjnych gier....
- Chwilo trwaj jesteś piękna....
- Welcome to the goodie room....
- Jedziemy tam koniecznie!!! - wykrzyknął prezydent.
"Shady" zaczął znowu grzebać w papierach.
- A... prawie bym zapomniał... Z naszego tajnego laboratorium broni biologicznej skradziono awangardowo zaprojektowanego wirusa. Podejrzewamy, że to ktoś z wewnątrz.
- Pieprzyć to! Odliczam już dni do 8 marca - machnął ręką prezydent.

***

Ilustracja muzyczna: Kana Hanazawa - Renai Circulation

Te czekoladki miały jakichś dziwny posmak. Być może prezydent Kozieł nie powinien ich próbować...
Ale lubił słodkie rzeczy. Nie mógł się więc oprzeć słodyczom wręczanym mu przez słodkie dziewczęta.
- Panie, możesz potraktować to jak spóźniony prezent walentynkowy. To nie są czekoladki z supermarketu. Zrobiłyśmy je własnoręcznie, włożyłyśmy w nie uczucia i część siebie. Będziemy niezmiernie szczęśliwe jeśli ich skosztujesz - z niezwykłą pasją przemawiała Vicky Redyna. Pięknie zapleciony rudy warkocz opadał jej na ramiona. W mundurku szkolnym w stylu "Bakemonogatari" wyglądała przecudownie.



 W wyciągniętym ręku trzymała krwistoczerwone otwarte pudełeczko w kształcie serduszka, ozdobione kokardkami. Za nią stał tłumek jej podkomendnych ubranych w cosplayowe ciuszki. Każda z nich wpatrywała się z oddaniem w przywódcę narodu wypatrując czy przyjmie podarek. Kozieł sięgnął po czekoladkę. Po chwili rozpływała mu się w ustach.
- Uhhhhmmmmm... Ciekawe nadzienie... Nigdy nie jadłem czegoś takiego.... Trochę jakby sok malinowy trochę jakby ... - nie dokończył, przez chwilę zdawało mu się, że ma w ustach krwisty stek.
Dziewczęta obserwując jego minę uśmiechnęły się i lekko zmrużyły oczy.
- Jak mówiłam włożyłyśmy tam uczucia i coś z siebie... - powoli wycedziła Vicky.
- Doceniam, doceniam... - uśmiechnął się Kozieł.
Rytuałowi powitania stało się zadość. Nadszedł czas na zapoznanie się z dziewczętami.


- Miau! Jestę kotę! - przymilała się do prezydenta Kozieła słodziutka brunetka z kocimi uszkami na głowie. Jej reagujący na zmiany tętna ogonek wesoło machał w tę i we w tę. To była jedna z zabójczyń Mobilnego Szwadronu Śmierci "Słodkie Panienki". Rozbawiony prezydent z uczuciem pogłaskał ją po głowie. Ogonek zaczął machać jeszcze szybciej, sterowane falami mózgowymi uszka przeszły do pozycji sygnalizującej rozkosz a nadobna "kocica" przyjemnie mruczała.
Prezydencką delegację witały wszystkie "Słodkie Panienki". Każda z nich w wymyślnym cosplayowym wdzianku. Vicky z  uśmiechem na ustach przedstawiała Koziełowi wszystkie dziewczyny. Każda z nich wkładała wiele uczucia w kontakt z prezydentem. Były spontaniczne, bardzo wesołe i przede wszystkim sfanatyzowane.Możliwość pokazania się umiłowanemu przywódcy, zamienienia z nim słowa. dotknięcia go była dla nich niewyobrażalnym szczęściem.


- Jestem lisim demonem... - zalecała się do niego ruda panienka z lisimi uszkami i puszystym ogonkiem, którym omiatała jego ciało.
- Będę twoim Shingenem Takedą... - odparł Kozieł. Po chwili zwrócił się do wysokiej brunetki ubranej w fikuśny mundurek szkolny z mieczem samurajskim u boku:  - Wow, wyglądasz jak Saeko Busujima!
- Dziękuję... Staram się wykonywać swój obowiązek. Wszak zadaniem kobiety jest chronić męską dumę - zarumieniła się "Saeko".
- A to nasza pani doktor... - pani komendant wskazała z uśmiechem na ustach ciemnowłosą, biuściastą, skąpo odzianą pielęgniarkę tulącą wielką strzykawkę.
- Uuuu.... Zazdroszczę wam opieki medycznej!
- Panie prezydencie! Chętnie zbadam panu prostatę! - wyprężyła się na baczność przed Koziełem wypinając biust. Po czym dodała zalotnie: - Mam bardzo wprawne ręce...
- Nie wątpię dziewczyno, nie wątpię... - szeroki uśmiech zagościł na twarzy umiłowanego przywódcy.
- Czemu te dziewczęta są ubrane w tak wulgarny niearystokratyczny sposób ?!? Czy nie można było im załatwić ładnych balowych sukien i białych pończoszek ?!? Dlaczego w ogóle one pracują w szwadronie śmierci ?!? To praca nie dla kobiet! Tylko tacy socjaliści i lewacy jak obecny tutaj Hubert Kozieł chcą zapędzać niewinne dziewczęta do takich prac urągających ich rozumowi i godności! - perorował hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Jan Maria Rokita Heliogabal Jabłoński, neofeudał bez ziemi i chłopów, poseł dwuosobowego Koła Poselskiego Neofeudałów i Wolnościowców, przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Konserwatywnego Nudziarstwa.
- Kto go tu wpuścił ?!? - prezydent Kozieł gniewnie wpatrywał się w Łukasza Kowalskiego.
- Ty. Powiedziałeś, że potrzebujesz "Stańczyka" i że najwięcej śmiechu zapewnią ci  pajace z Sejmowej Komisji ds. Nudziarstwa - wyjaśniał szef Kancelarii Prezydenta.
Oprócz neofeudała w sejmowej delegacji obecnej podczas wizyty w MSS "Słodkie Panienki" był również przewodniczący jednoosobowej Chrześcijańskiej Unii Jedności Wolnościowców (organizacji kontynuującej myśl polityczną Ozjasza Goldberga-Mikke) Michał z Janek xyfka "Śledź". W jednym ręku trzymał Biblię, w drugim "Tragizm dziejów Polski" Jędrzeja Giertycha a na koszulce miał Ozjasza Goldberga błędnie podpisanego jako Stanisław Michalkiewicz. O dziwo nic się nie odzywał, dając pole do popisu hrabiemu Jabłońskiemu. Ten był zaś w swoim żywiole:
- To jest niezgodne ze standardami cywilizacji łacińskiej opisywanej 100 lat temu przez Feliksa Konecznego...
- Feliks Koneczny był loliconem... -  rzucił Kowalski.
- Jak to ?!? - oburzał się neofeudał.
- Nie Feliks Koneczny, tylko Feliks Dzierżyński... - poprawił swojego współpracownika Kozieł.
- A kto to jest lolicon? - dopytywał się "Śledź".
- Nie ja... Ja nie jestem feministą... - bronił się prezydent.
- Nie zmieniajmy tematu! - przywołał ich do porządku Jabłoński. - Te dziewczęta są ubrane w sposób wulgarny. No może, poza panią komendant i tą o to słodką blondwłosą panienką w mundurku szkolnym z krzyżykiem na szyi...


- To jedna z naszych najlepszych zabójczyń... - chwaliła się Vicky.
- Taka słodka, grzeczna i miła dziewczyna nie może być zabójczynią ! Chociaż może ta jej spódnica jest trochę zbyt krótka...
Blondwłose dziewczę arystokratycznie "dygnęło" przed hrabią lekko unosząc koniuszki spódnicy.
Neofeudał zbladł. Patrzył na nią lekko zmieszanym wzrokiem. Właśnie coś zauważył.
- Pa... panie...nko! Czy czy tyyyyy nieeeee nooosiiiiiisz bieeeeelizny?
- Tak! Zgadłeś! - bezceremonialnie uniosła spódnicę do góry słodko się przy tym uśmiechając.
- Jak u porcelanowej lalki!!! - z nosa hrabiego krew trysnęła szerokim strumieniem. Lała się tak z jakąś minutę, póki wykrwawiony Jabłoński nie padł na podłogę.
- Czemu nie nosisz bielizny...? - w tonie głosu prezydenta czuć było zmieszanie.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wyjaśniła głosem słodkiej idiotki:
- Na pierwszej akcji miałam taką tremę, że się zsikałam. Czułam się w mokrych majtkach niekomfortowo więc je zdjęłam i zabijałam bez nich. Po tym uznałam, że lepiej będzie jeśli na akcje będę jeździć bez bielizny...
- Bycie mokrą nie powinno w niczym przeszkadzać... - westchnęła "Saeko".
"Śledź" zrobił się cały purpurowy na twarzy i wybuchnął:
- To już przesada!!!! Ten cały oddział to jedna wielka kpina z godności kobiet!!!
Prezydent Kozieł miał mu już odpowiedzieć, gdy nagle padła przed nim na kolana ciemnowłosa okularnica ubrana w gorset. Rozpoznał w niej masochistkę z akt.
- Skoro już mowa o kpinach z godności, to błagam cię mój panie, poniż mnie !!! Pomiataj mną jak szmacianą lalką! Wiem, że potrafisz zadać kobiecie ból i upokorzenie i za to cię uwielbiam! O jak jestem nakręcona! Co mi zrobisz?! Wychłoszczesz mnie?!? Wyprowadzisz mnie nagą na smyczy ?!? Każesz mi nago zmywać podłogę ?!? Panie, nie trzymaj mnie w niepewności! - skomlała tuląc mu się do nóg. Nieco przerażony Kozieł lekko się odsunął i wówczas wpadł na salomonowe rozwiązanie:
- W ramach upokorzeń będziesz musiała upokorzyć się przed tym rudym... - wskazał na "Śledzia". Niemal natychmiast skoczyła ku Michałowi z Janek i zaczęła trajkotać:
- Aaaaa!!! Panie jesteś prawdziwym zwyrodnialcem! Czuję się tak poniżona przez to, że muszę spełniać twoje zboczone kaprysy! Ale jestem przez to taka podniecona!
- Odejdź ode mnie grzeszna kobieto! - nie ukrywał przerażenia "Śledź".
- Tak jestem grzesznicą! I zasługuję na karę! Jak mnie ukarzesz?! Wychłoszczesz ?! Będę musiała klęczeć na grochu?! Przykujesz mnie nagą do pręgierza i będziesz oblewał zimną wodą ?!
- Poczytam ci "Historię według Korwina"...
- Ach! To bardzo okrutne! Ale nie wiedziałam, że jesteś takim sadystycznym zwyrodnialcem! Ale czytaj, bo już nieźle się nakręciłam!
Tymczasem nefeudał leżał na ziemi a z nosa wypływało mu morze krwi. Nad jego głową stała blondwłosa zabójczyni bez bielizny. Podziwiał ją w pełnej glorii.
- ... Jak u porcelanowej lalki... Jak u Rubiny z "Rosen Maiden".... - cicho wzdychał.
- Spokojnie! Trzeba zatamować krew! - podbiegła do niego pielęgniarka. Nie mając nic lepszego pod ręką ściągnęła sobie majtki i bezceremonialnie wepchnęła je hrabiemu do nosa. Krwotok z dróg oddechowych został zahamowany, ale neofeudał zaczął krwawić przez oczy.
- Wszedł na nowy poziom zboczenia... - westchnął Kowalski.
- Hahahaha!!! - głośno śmiał się prezydent Kozieł. Po chwili przestało mu jednak być do śmiechu. Poczuł się słabo.  Obraz przed oczami zaczął mu się rozmywać. Spojrzał na wiszący na ścianie transparent z herbem oddziału (po jednej stronie męska dłoń z trzema gwoździami wbitymi w każdy palec, po drugiej stronie kobieca ręka trzymająca gwoździe). Właśnie sobie coś uświadomił. Bezwładnie padł na podłogę. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył była bielizna Vicky Redyny.

***
Bielizna Vicky Redyny była też pierwszą rzeczą jaką zobaczył po przebudzeniu. Znajdował się w jakiejś piwnicy, siedział na krześle skuty kajdankami a po drugiej stronie pokoju siedziała Vicky ubrana jedynie w biustonosz, majtki i wstążki wplecione we włosy. Rudy warkocz zalotnie opadał jej na ramię. W ręku trzymała siekierkę a po swej prawicy i lewicy miała ludzkie czaszki położone na stołkach. Patrzyła na niego z miłosną pasją.


- Wiem, że nawiązujesz do "Mirai Nikki". Fajnie, ale to trochę zbyt ekstremalne...
- Unoszę się jak motyl! I żądlę jak motyl! - wstała z krzesła i tanecznym krokiem zbliżyła się do niego.
- Motyle nie żądlą! Chyba chciałaś powiedzieć, że żądlisz jak pszczoła.
Uśmiechnęła się.
- Jesteś niesamowity! W takim stanie wytykasz mi błędy.
- Podwójne nawiązanie. Przebiłaś pod względem ilości "zapożyczeń" Elizę Michalik.  Lubię cosplay, ale daruj to sobie i wyjaśnił mi co to wszystko oznacza...
- Kocham cię i jestem tutaj, by cię chronić...
- Twoja miłość jest zbyt ekstremalna...
- Przecież lubisz yandere...
- Lubię, ale to już przesada...
- Nie narzekaj. Cała żeńska populacja zamienia się teraz w yandere...
- ?!?
- Pamiętasz sprawę kradzieży awangardowego wirusa? To był wirus zamieniający kobiety w yandere. To nasz oddział go ukradł i teraz wypuścił. To zamach stanu przeciwko skostniałemu społeczeństwu, w którym brakowało miłości a kobiecość przeżywała kryzys. Teraz, gdy kobiety odnajdą cel w życiu - miłość i mordowanie, zbudujemy wspólnie nowy świat, w którym będę boginią u twego boku - podekscytowana Vicky wskoczyła Koziełowi na kolana i zaczęła go namiętnie głaskać.
- Jesteś jebniętą suką... A to za bardzo przypomina "Misery" Stephena Kinga połączone z porwaniem Czang Kaj-Szeka w Xianie w 1936 r. ...
- Jestem jebniętą suką, która szaleje na twoim punkcie. Przez parę dni tutaj sobie posiedzisz, a ja będę o ciebie dbać. Będę cię karmiła łyżeczką, poiła, myła, głaskała, tuliła, macała... - przycisnęła jego twarz swoim biustem.
- A jak będę chciał pójść do toalety?
- Nadal będę cię kochała...
- Dziewczyno jesteś naprawdę chora... - westchnął Kozieł.
- Chora z miłości... Mam wielką gorączkę. Czujesz?  - mocniej się w niego wtuliła. Po chwili coś sobie przypomniała: - Czas na siku
 Rozpięła mu pasek, ściągnęła spodnie i już chwyciła za górną krawędź prezydenckich majtek, gdy usłyszała za plecami:
- Ty szmato! Myślałaś, że będziesz go mieć tylko dla siebie?!? - to dawała o sobie znać dysząca zazdrością masochistka w okularach.
Vicky spojrzała na nią i oschle rzuciła:
- Słyszałam, że w liceum nie miałaś powodzenia. Lecieli na ciebie tylko chłopcy z okularowym fetyszem. Odczep się więc łaskawie ode mnie i mojego chłopaka.
- Twojego chłopaka?!? Możesz sobie tylko pomarzyć!
- Jestem jego dziewczyną. Dotykał swoją twarzą mojego biustu...
- Ahhhhhh!!! A mojego nie chciał!
- Bo mój jest większy!
- Masz za to brudną bieliznę!
- Nieprawda! Nie mam!
- Słyszałam też wiele o tym jak się zachowywałaś w liceum. Twoja najbliższa przyjaciółka z tego okresu jest prawdziwą plotkarą...
- Oż ty! - Vicky rzuciła się na masochistkę. Panie zaczęły się ciągnąć za włosy, drapać i tarzać po podłodze. Prezydent Kozieł wzdychał z politowaniem.
Tak zaczynał się nowy, lepszy świat. Świat rządzony przez zboczone idiotki.

czwartek, 6 marca 2014

Krym - nowa Krajina?

Ilustracja muzyczna: L'ambition Melodique - Jormungand OST

Krymski parlament zdecydował o przyłączenie autonomicznej republiki do Federacji Rosyjskiej i o przyspieszeniu referendum w tej sprawie (Charakterystyczne, że zdecydował o tym zanim "naród krymski" miał szansę w tej kwestii się wypowiedzieć. Zapewne wyniki referendum już są ustalone przez Centralną Komisję Wyborczą w Moskwie.) Putin idzie więc w stronę realizacji scenariusza znanego z byłej Jugosławii: tworzenie takich "niepodległych" tworów jak Republika Serbska czy Republika Krajiny. Tworzenie oczywiście przez "siły lokalnej samoobrony", które są niczym innym jak jednostkami sił specjalnych z południowych okręgów wojskowych Rosji. (Wysłani na Kryml ruscy sołdaci są na tyle niefrasobliwi, że obnoszą się naszywkami GRU, nie zakrywają tablic rejestracyjnych wojskowych pojazdów i wrzucają na VK swoje "samojebki" z Krymu.) Towarzyszy temu oczywiście kretyńska propaganda przeznaczona na użytek wewnątrzrosyjski (o propagandzie na użytek świata pisali już w komentarzach na tym blogu Majkel i Leśne Licho). Tak jak serbskie media karmiły naród historyjkami o strasznych ustaszach (Jeden z jugosłowiańskich żołnierzy oblegających Dubrownik mówił: "Walczą przeciwko nam ustasze z Singapuru"!), krwiożerczych bośniackich nazi-wahabitach, bin Ladenie ukrywającym się w Kosowie oraz o katolickich księżach wydłubujących oczy serbskim dzieciom, tak rosyjskie media  ogłupiają postsowiecki demos opowiastkami o naćpanych krwiożerczych banderowcach z siekierami i widłami mordujących prostych Rosjan. (W ostatnich dniach rosyjskojęzyczni internauci masowo pytają wyszukiwarki kim są ci cali banderowcy. Dotychczas nigdy o nich nie słyszeli...). Co ciekawe serbskie media przypomniały sobie "stare, dobre czasy" i plotą farmazony o czetnikach walczących po stronie Rosji na Krymie oraz o tym, że "ukraińscy faszyści" chcą zmusić Rosjan do posługiwania się alfabetem łacińskim. :) (Duponarodowcy z kolei mogliby uczynić swoją propagandę bardziej spójną, bo ostatnio piszą nawet o izraelskich komandosach dowodzących ukraińskimi nazistami.)



W tych działaniach widać ślady paniki. Rosja zeszła z poziomu supermocarstwa do poziomu zaszczutego mafijnego państewka takiego jak Serbia Miloszewicza. Nie twierdzę, że jest słaba. Sił starczy jej, by powalić Ukrainę, zwłaszcza, że ukraińska armia jest mocno zinfiltrowana przez jej służby (casus admirała Denisa Berezowskiego). Czy dojdzie jednak do inwazji na wschodnią Ukrainę? Ukraińcy - SBU oraz oligarchowie - ostro wzięli się ostatnio za rosyjskich prowokatorów z Doniecka a oburzenia Rosji nie słychać. Słowa aktorów drugiego planu świadczą o małej panice na Kremlu. A to doradca Putina Siergiej Głaziew straszy, że Rosja przestanie spłacać kredyty amerykańskim bankom i pozbędzie się dolara z rezerw, wspólnie z "partnerami z południa" (Iranem? Armenią? Syrią?) tworząc "nowy ład walutowy" (powodzenia..), a to Rada Federacji zaczyna pracować nad ustawą o konfiskacie majątków zachodnich koncernów (pożegnajcie się Ruscy z szansami na wydobycie gazu w Arktyce...), a to mnóstwo usłużnych geszefciarzy przekonuję, że "sankcje przeciwko Rosji zaszkodziłyby światowej gospodarce". Widać, że groźba sankcji mimo wszystko na Rosję działa. Ekipa Putina to przede wszystkim ekipa złodziejska - jeśli ograniczy im się możliwość upłynnienia łupu, jej dni będą policzone. Zachowanie rosyjskiej giełdy 3 marca (58 mld USD strat) było ostrzeżeniem - Rosja nie obroni się przed atakiem spekulacyjnym. Od początku roku moskiewski indeks RTS stracił 20 proc. Kijowski Ukrainian Equities zyskał w tym czasie 19 proc. Nie wiemy, co naprawdę Obama powiedział Putinowi podczas 90 minutowej niedzielnej rozmowy, ale podejrzewam, że tematyka dotyczyła gospodarki, rynków i branży energetycznej.

Zwróćmy uwagę jak na kryzys na Krymie reagują polskie siły polityczne. Pomińmy Tuska, uważanego za człowieka Merkel. Pomińmy Radka Sikorskiego, który albo pracuje na trzy etaty albo jest zwyczajnym [cenzura]. Jeśli takie resortowe dzieci jak gen. Koziej czy Cimoszewicz nagle zaczynają mówić o Rosji jak Macierewicz, to coś jest nie tak. Jak pokazały zdarzenia od września 2009 r., Rosja jest wciąż głównym gwarantem ustroju w Polsce. (To oczywiście nie oznacza, że nie grają oni również na inne mocarstwa. To jest wpisane w system. Ale gracze nie mogą przekroczyć pewnych ustalonych granic wewnątrz systemu. Jeśli je przekraczają to giną tak jak prezydent Kaczyński i smoleńska delegacja czy gen. Petelicki lub są ciągani po sądach jak Siemiątkowski czy Macierewicz.) Jak więc tłumaczyć to, że Kaiser Soeze nagle zaczyna straszyć rosyjską inwazją? Moja teza: toczy się obecnie na Kremlu gra przeciwko Putinowi. Celowo władowano go na minę na Ukrainie. Ci z frakcji prorosyjskiej, którzy go krytykują działają tak naprawdę na rzecz jego następców. Szojgu? Iwanowa? Kadyrowa? :)



Na koniec polecanki:

Analiza z defence24.pl, bardzo zbieżna z moimi tezami

Dr. Targalski: Ukraina zwycięży

Krzysztof Czabański: 5 sugerowanych reakcji na działania Rosji

Terlikowski: Franciszek sojusznik Putina

Czy Putin czyta Michalkiewicza?

Główny rabin Ukrainy: Rosja stanowi zagrożenie dla ukraińskich Żydów


niedziela, 2 marca 2014

Krym: Pierwsza Wojna Tituszkowa?

Ilustracja muzyczna: Time to Rock and Roll - Jormungand OST

Wojna przeciwko Ukrainie nie jest w interesie ani Rosji ani Rosjan. Jest jedynie w interesie międzynarodowego tituszki Władimira Władimirowicza Putina (który notabene nie jest czystym, etnicznym Rosjaninem - przyznają się do niego plemiona ugrofińskie). Tituszka,  który kosztem narodu rosyjskiego oraz innych ludów zamieszkujących jego państwo zgromadził majątek sięgający 70 mld dolarów i ma pewnie w swoich rezydencjach większe wypasy niż Janukowycz (podwójne złote kible? :) jest zaniepokojony tym, że utrata Ukrainy podkopie jego pozycję wśród innych tituszek na Kremlu (Szojgu, Sieczin...) oraz tym, że przykład Ukraińskiej Rewolucji doprowadzi do aktywizacji społeczeństwa w Rosji (co mogłoby skończyć się tym, że lud wejdzie mu na chatę). Stara się więc zachować twarz i zastraszyć wszystkich dookoła nie zważając no konsekwencje strategiczne - to, że odbierając Krym straci szansę na odzyskanie całej Ukrainy, to że przerwie wszelkie deale z Zachodem, ostatecznie skończy reset, narazi Rosję na straty finansowe i wepchnie rosyjskojęzyczną ludność Krymu w nędzę (turyści już tam nie przyjadą a 80 proc. prądu Krym dostaje z Ukrainy, a gdy zabraknie prądu krymska gospodarka stanie...). Putin jest często porównywany do Hitlera. Są pewne analogie pomiędzy tymi złoczyńcami, mimo wszystko jednak Hitler starał się troszczyć o interesy strategiczne Niemiec i dobrobyt Niemców. Putin troszczy się jedynie o to jak okraść Rosjan i sąsiednie narody. To czyni go szczególnie niebezpiecznym, gdyż jego polityka wymyka się strategicznym schematom (Czekam w obecnej sytuacji na komentarze mędrków mówiących, że "Putin nie mógłby dokonać zamachu w Smoleńsku, bo by to uderzyło w wizerunek Rosji"). Jedynym nadzieją na jego powstrzymanie jest mocne uderzenie pięścią w stół - na początek sankcje,  takie jak proponuje prof. Bensancon. Trzeba dorwać się do jego pieniędzy w rajach podatkowych. Jak to nie poskutkuje,  ktoś powinien zagrozić zrzuceniem bomby atomowej na Moskwę - prezydent McCain, sięgnąłby po tę wypróbowaną zimnowojenną metodę. Nadzieja jest również w Chinach - powinny one zdyscyplinować swojego mafijnego wasala, który chce ZBYT WCZEŚNIE  wywołać konfrontację z Zachodem. Jeśli prezydent Xi Jinping zachowa się jak Mao w 1956 r., prestiż Chin na świecie niesamowicie wzrośnie.

Jacyś rusofile pewnie się oburzą, że nazywam Putina kryminalistą. Tak się składa, że dużo o jego kryminalnej działalności (np. związkach z uzbecką mafią narkotykową) pisał rosyjski patriota płk Aleksander Litwinienko. Ale przyjrzyjmy się jednemu ciekawemu przykładowi:


Na zdjęciu powyżej Putin z przywódcą gangu motocyklowego Nocne Wilki Aleksandrem Zadołstonowem xyfka "Chirurg" (ze względu na sprawne posługiwanie się nożem). Nocne Wilki robią teraz za tituszki na Krymie. Z powodu swoich związków z tym kryminalnym gangiem Putin znalazł się przez pewien czas na liście osób niepożądanych w Finlandii.  Wyobrażacie sobie przywódcę jakiegokolwiek państwa chwalącego się fotkami z przestępcami? Ale skoro uczynił prezydentem Ukrainy złodzieja i gwałciciela (siedział za napad z bronią w ręku i próbę gwałtu) Janukowycza...

Polecanki: mój promotor prof. gen. Bolesław "Inteligent w Armii" Balcerowicz o scenariuszach wojny. "Ze strategicznego punktu widzenia byłoby to szaleństwo. Z drugiej strony: z historycznego punktu widzenia pamiętamy kilka wojen, które były szaleństwem. "

Ukraińscy Rosjanie piszą do Putina, że nie chcą być przez niego wyzwalani. 

Przywódca Prawego Sektora Dmytro Jarosz pisze do Doku Umarowa.

Patriarcha Kurewsko-Sowiecki Cyryl II Smoleńsko-Kaliningradzki wzywa do wojny z Ukrainą. Przypominam, co o tym wysokiej rangi funkcjonariuszu KGB pisał przywódca Ruchu Duponarodowego Robert Snowden/Winnicki: " Wiele osób patrzy na wizytę Cyryla jedynie z perspektywy jego bliskich związków z Kremlem i jego agenturalnej przeszlości - moim zdaniem jest to najzupełniej błędne. Wszystko zależy od perspektywy, z jakiej się patrzy. Moja pokrywa się z perspektywą Kościoła; tzn. wyzwania cywilizacyjno-kulturowe są o wiele ważniejsze, również, a może przede wszystkim,dla życia narodu, niż tragiczne konfrontacje z przeszłości."

Flashback: Sny#1 : Śmierć Rosji/Odrodzenie Rusi

Ps. Przeczytajcie też wpis o zamachu na ministra Pierackiego. Zlajkujcie i skomentujcie. 

sobota, 1 marca 2014

Największe sekrety: Pieracki

Ilustracja muzyczna: Dawid Hallmann - Siwy Konik








Ten zamach mocno zaciążył na relacjach polsko-ukraińskich i stał się symbolem banderowskiego terroryzmu. Płk Bronisław Pieracki, wielokrotnie odznaczony legionista, wybitny sanacyjny polityk, oficer Oddziału II-go, minister spraw wewnętrznych został 15 czerwca 1934 r. postrzelony przed klubem oficerskim na ulicy Foksal. Zmarł z ran po przewiezieniu go do szpitala. Marszałek Piłsudski i premier Leon Kozłowski zareagowali na to utworzeniem w województwie poleskim (sprawnie rządzonym przez płka Wacława Kostka-Biernackiego) Miejsca Odosobnienia w urokliwym miasteczku Bereza Kartuska. Pierwszymi pensjonariuszami tego zakładu, stali się Bolesław Piasecki i inni działacze RNR Falanga - na krótko przed zamachem zapowiadali falę terroru przeciwko władzom. Władze miały w pamięci zamach na prezydenta Narutowicza, więc potraktowały ich przechwałki zbyt poważnie i potrzymały narodowych krzykaczy w Berezie przez kilka miesięcy. Wypuściły, gdyż nie mogły ich w żaden sposób powiązać ze zbrodnią na Foksal. (Osobną kwestią jest prawdopodobna współpraca Piaseckiego i innych liderów późniejszego PAX-u z tajnymi służbami podczas odsiadki w Berezie...).


Powyżej: grafika co prawda z prowadzonego przez giertychowych zoofilów zjebowskiego  profilu "Cała prawda o Józefie Piłsudskim", ale mi się podoba :)

W końcu policja uznała, że winę za zamach na ministra Pierackiego ponoszą ukraińscy nacjonaliści. Za zamachowca uznano nierozgarniętego półidiotę Hryhoryja Maciejkę i zaocznie skazano. Nie pojawił się on na sali sądowej, gdyż zdołał wcześniej uciec do Czechosłowacji. Za organizację zabójstwa skazano m.in. Stepana Banderę. Sprawa wydaje się być zamknięta. Ale...



Proces Maciejki był procesem czysto poszlakowym, który wzbudzał liczne wątpliwości ówczesnych obserwatorów. Jednym z głównych dowodów przeciwko OUN miała być... żółto-niebieska kokarda znaleziona na chodniku kilkadziesiąt metrów od miejsca zamachu. Jak pisze dr Baliszewski:


"Jak się wydaje, nikt nie widział prawdziwego zabójcy. Dokumenty śledztwa mówią o mężczyźnie, który z papierową paczką pod pachą od godzin porannych przechadzał się ulicą Foksal, ale trudno dać wiarę, by człowiek, który planował zabicie ministra, był tak nieostrożny, by ryzykować nieuchronne wylegitymowanie na maleńkiej warszawskiej ulicy, przy której mieścił się nie tylko Klub Towarzyski, tzw. Klub 11 listopada, w którym jadali członkowie rządu, ale także ambasada japońska, będąca pod stałą ochroną policji. Według jednych świadków, człowiek, który strzelał do Pierackiego, był wysokim, ogorzałym blondynem lub szatynem o bujnej czuprynie. Według innych, zamachowiec był niskiego wzrostu, ubrany w czapkę cyklistówkę i sportowe ubranie. Wąsy miał przystrzyżone po angielsku. Z opisu zamieszczonego w "Robotniku" wynikało, że zamachowców było kilku i że strzelali z ukrycia za drzewami ogrodu. W relacji jednego z najważniejszych świadków zdarzeń 15 czerwca 1934 r., służącego klubu Adama Dawdy, zapisany został fakt zupełnie niepojęty. Oto - według jego słów - młody człowiek w zielonkawym płaszczu po dokonaniu zabójstwa wcale nie uciekał. Oddalał się powolnym krokiem, pogwizdując.Fakt, że zabójca Pierackiego, przez nikogo nie zapamiętany i nie ścigany, bezpiecznie oddalił się z miejsca zbrodni, zdaje się potwierdzać i to, że policja nie sporządziła portretu pamięciowego zamachowca, i to że następnego dnia Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało w prasie astronomiczną, wynoszącą 100 tys. zł, nagrodę za pomoc w ujęciu sprawcy. Bez skutku. Gen. Kordian Zamorski, komendant główny policji, ujawnił po latach, że bezradność służb śledczych była taka, że na pomoc wezwano słynnego jasnowidza Ossowieckiego. Dano mu do dyspozycji płaszcz porzucony przez zabójcę i egzemplarz gazety, którą trzymał pod pachą. Nawet Ossowiecki nie potrafił jednak wskazać żadnego konkretnego tropu"

(koniec cytatu)



Wiadomo, że zjazd OUN w Berlinie w 1934 r. podjął decyzję o zamachach na ministrów Jędrzejewicza i Pierackiego. Gdy tylko o decyzjach zjazdu dowiedzieli się Niemcy, zakazali Ukraińcom działania argumentując, że narazi to na szwank poprawę stosunków polsko-niemieckich. Przywódca OUN Jehwen Konowalec upierał się po zabójstwie Pierackiego, że zamach zorganizowano bez jego zgody. Zwalał winę na Banderę. Jak zanotował Paweł Sudopłatow, sowiecki szpieg i zabójca Konowalca: " Konowalec powiedział mi, że Berlin przynajmniej na razie, nie jest w żadnej mierze zainteresowany w działaniach przeciwko Polakom. Niemcy byli tak oburzeni zamachem, że skierowali swój gniew przeciw Banderze i jego zwolennikom, ale zamachowiec Maciejko zdążył uciec." Pierackiego przed zamachem obserwował ounowiec Mykoła Łebed. Jego z kolei obserwowała polska policja. Bandera obawiał się wówczas, że lwowska OUN jest silnie zinfiltrowana przez polskie służby, więc odwołał rozkaz zabicia ministra Pierackiego. Oficjalna historiografia twierdzi, że rozkaz ten nie dotarł do Warszawy.

Ukraińskie podziemie przyznało się do blisko 2 tys. zamachów terrorystycznych przeciwko II RP. Nie przyznało się do zamachu na ministra Pierackiego i w 1934 r. stanowczo protestowało przeciwko łączeniu go z tym zabójstwem. Protesty ucichły po latach - wszak w cv Bandery zorganizowanie zabójstwa ministra wyglądało lepiej niż takie dokonania jak napad na pocztę w Gródku Jagiellońskim tudzież zastrzelenie ukraińskiego wiejskiego nauczyciela. Na utrzymaniu mitu mówiącego o tym, że płka Bronisława Pierackiego zabili ukraińscy nacjonaliści zależało zarówno Polakom jak i Ukraińcom.

Dlaczego więc zginął minister Pieracki? Oddajmy znów głos drowi Baliszewskiemu:


Powyżej: uroczystość zmiany nazwy ulicy Foksal na Bronisława Pierackiego

Ilustracja muzyczna: Kanashimi no mukou e - School Days OST

"Jedynym rozdziałem w życiu ministra Pierackiego, o którym historia milczy, jest jego życie prywatne. Tak jakby w ogóle go nie miał. W wieku 39 lat pozostawał kawalerem. Według Romeyki, "Odmiana łuszczycy czy egzemy powodowała, że odsuwał się od ludzi". "Mówiono - pisał Jerzy Rawicz - że w czasie wojny został ciężko ranny w podbrzusze. Wskutek tego utył nadmiernie, rozlał się, nawet zmienił mu się głos". Rzeczywiście Pieracki został ciężko ranny w czasie wojny w potyczce pod Jastkowem. Tyle że w pierś. Jak się więc wydaje, wszelkie aluzje i sugestie co do jego męskiej niesprawności są niczym innym jak zwyczajną obmową. Tym bardziej że w materiałach wspomnieniowych znaleźć można także wzmianki o częstych wizytach ministra Pierackiego w wytwornych - jak to niegdyś nazywano - lupanarach. Co wydaje się jednak najistotniejsze w tym prywatnym rozdziale w życiu Pierackiego, to to, że kilka miesięcy przed śmiercią minister bez podania przyczyn oddalił swoją ochronę osobistą. Nagle i kategorycznie. Tak jak gdyby w jego życiu pojawił nowy wątek, który chciał ukryć przed światem. I tylko być może fakt ten ma związek z pewną niezwykłą relacją spisaną w latach 60. w Argentynie, a przekazaną przez dr Iwonę Zaciewską. Jej ciotka Grażyna Wajda rzucona wraz z mężem przez wojenną tułaczkę do Argentyny w miasteczku La Granja, wśród nielicznej tam Polonii, poznała człowieka o nazwisku Mieczysław Różański. Był to bardzo wysokiego wzrostu i silnej budowy góral. Przed wojną pracował jako dekorator w teatrach we wszystkich dużych miastach w Polsce. Był samotny i bez żadnej dalszej rodziny. W La Granja był właścicielem niewielkiego lokalu, kawiarenki z muzyką i tańcami na świeżym powietrzu. W 1968 r., gdy zaproszona odwiedziła jego dom, w saloniku dostrzegła portret kobiety o charakterystycznej urodzie, którą poznała w warszawskiej Operze tuż przed wojną, a którą przedstawiono jej jako "narzeczoną tragicznie zmarłego ministra Pierackiego". Widząc jej pytający wzrok, Mieczysław Różański powiedział: "To moja ukochana żona, którą uwiódł i porwał minister Pieracki". Wówczas poznała historię nieszczęśliwej miłości i małżeństwa, które trwało kilka miesięcy. I być może cała ta opowieść nie byłaby warta przywołania, gdyby nie jej finał. Oto bowiem rok czy dwa lata później, gdy zmarł Mieczysław Różański, ksiądz z pobliskiej parafii w Salsipuedes przed pogrzebem zgromadził zamieszkałych w okolicy La Granja Polaków, by spełnić ostatnią wolę zmarłego i poinformować ich, że życzeniem Różańskiego było, by wszyscy dowiedzieli się, że to nie Ukraińcy, ale on przed 35 laty zabił w Warszawie ministra Pierackiego. Chciał także, by dowiedzieli się, że nawet w obliczu śmierci swego czynu nie żałuje.
Być może żyją jeszcze ludzie, którzy mogą pomóc zweryfikować tę historię. Jeśli jest prawdziwa, to tłumaczy, dlaczego zabójca Pierackiego nie uciekał, a oddalał się powolnym krokiem, pogwizdując."

Wielka tajemnica sprzed lat ma bardzo proste rozwiązanie. Wielką historię kształtują czasem prywatne, sercowe wybory. Morał z tej historii: nie zdradzać ukochanych!