czwartek, 6 marca 2014

Krym - nowa Krajina?

Ilustracja muzyczna: L'ambition Melodique - Jormungand OST

Krymski parlament zdecydował o przyłączenie autonomicznej republiki do Federacji Rosyjskiej i o przyspieszeniu referendum w tej sprawie (Charakterystyczne, że zdecydował o tym zanim "naród krymski" miał szansę w tej kwestii się wypowiedzieć. Zapewne wyniki referendum już są ustalone przez Centralną Komisję Wyborczą w Moskwie.) Putin idzie więc w stronę realizacji scenariusza znanego z byłej Jugosławii: tworzenie takich "niepodległych" tworów jak Republika Serbska czy Republika Krajiny. Tworzenie oczywiście przez "siły lokalnej samoobrony", które są niczym innym jak jednostkami sił specjalnych z południowych okręgów wojskowych Rosji. (Wysłani na Kryml ruscy sołdaci są na tyle niefrasobliwi, że obnoszą się naszywkami GRU, nie zakrywają tablic rejestracyjnych wojskowych pojazdów i wrzucają na VK swoje "samojebki" z Krymu.) Towarzyszy temu oczywiście kretyńska propaganda przeznaczona na użytek wewnątrzrosyjski (o propagandzie na użytek świata pisali już w komentarzach na tym blogu Majkel i Leśne Licho). Tak jak serbskie media karmiły naród historyjkami o strasznych ustaszach (Jeden z jugosłowiańskich żołnierzy oblegających Dubrownik mówił: "Walczą przeciwko nam ustasze z Singapuru"!), krwiożerczych bośniackich nazi-wahabitach, bin Ladenie ukrywającym się w Kosowie oraz o katolickich księżach wydłubujących oczy serbskim dzieciom, tak rosyjskie media  ogłupiają postsowiecki demos opowiastkami o naćpanych krwiożerczych banderowcach z siekierami i widłami mordujących prostych Rosjan. (W ostatnich dniach rosyjskojęzyczni internauci masowo pytają wyszukiwarki kim są ci cali banderowcy. Dotychczas nigdy o nich nie słyszeli...). Co ciekawe serbskie media przypomniały sobie "stare, dobre czasy" i plotą farmazony o czetnikach walczących po stronie Rosji na Krymie oraz o tym, że "ukraińscy faszyści" chcą zmusić Rosjan do posługiwania się alfabetem łacińskim. :) (Duponarodowcy z kolei mogliby uczynić swoją propagandę bardziej spójną, bo ostatnio piszą nawet o izraelskich komandosach dowodzących ukraińskimi nazistami.)



W tych działaniach widać ślady paniki. Rosja zeszła z poziomu supermocarstwa do poziomu zaszczutego mafijnego państewka takiego jak Serbia Miloszewicza. Nie twierdzę, że jest słaba. Sił starczy jej, by powalić Ukrainę, zwłaszcza, że ukraińska armia jest mocno zinfiltrowana przez jej służby (casus admirała Denisa Berezowskiego). Czy dojdzie jednak do inwazji na wschodnią Ukrainę? Ukraińcy - SBU oraz oligarchowie - ostro wzięli się ostatnio za rosyjskich prowokatorów z Doniecka a oburzenia Rosji nie słychać. Słowa aktorów drugiego planu świadczą o małej panice na Kremlu. A to doradca Putina Siergiej Głaziew straszy, że Rosja przestanie spłacać kredyty amerykańskim bankom i pozbędzie się dolara z rezerw, wspólnie z "partnerami z południa" (Iranem? Armenią? Syrią?) tworząc "nowy ład walutowy" (powodzenia..), a to Rada Federacji zaczyna pracować nad ustawą o konfiskacie majątków zachodnich koncernów (pożegnajcie się Ruscy z szansami na wydobycie gazu w Arktyce...), a to mnóstwo usłużnych geszefciarzy przekonuję, że "sankcje przeciwko Rosji zaszkodziłyby światowej gospodarce". Widać, że groźba sankcji mimo wszystko na Rosję działa. Ekipa Putina to przede wszystkim ekipa złodziejska - jeśli ograniczy im się możliwość upłynnienia łupu, jej dni będą policzone. Zachowanie rosyjskiej giełdy 3 marca (58 mld USD strat) było ostrzeżeniem - Rosja nie obroni się przed atakiem spekulacyjnym. Od początku roku moskiewski indeks RTS stracił 20 proc. Kijowski Ukrainian Equities zyskał w tym czasie 19 proc. Nie wiemy, co naprawdę Obama powiedział Putinowi podczas 90 minutowej niedzielnej rozmowy, ale podejrzewam, że tematyka dotyczyła gospodarki, rynków i branży energetycznej.

Zwróćmy uwagę jak na kryzys na Krymie reagują polskie siły polityczne. Pomińmy Tuska, uważanego za człowieka Merkel. Pomińmy Radka Sikorskiego, który albo pracuje na trzy etaty albo jest zwyczajnym [cenzura]. Jeśli takie resortowe dzieci jak gen. Koziej czy Cimoszewicz nagle zaczynają mówić o Rosji jak Macierewicz, to coś jest nie tak. Jak pokazały zdarzenia od września 2009 r., Rosja jest wciąż głównym gwarantem ustroju w Polsce. (To oczywiście nie oznacza, że nie grają oni również na inne mocarstwa. To jest wpisane w system. Ale gracze nie mogą przekroczyć pewnych ustalonych granic wewnątrz systemu. Jeśli je przekraczają to giną tak jak prezydent Kaczyński i smoleńska delegacja czy gen. Petelicki lub są ciągani po sądach jak Siemiątkowski czy Macierewicz.) Jak więc tłumaczyć to, że Kaiser Soeze nagle zaczyna straszyć rosyjską inwazją? Moja teza: toczy się obecnie na Kremlu gra przeciwko Putinowi. Celowo władowano go na minę na Ukrainie. Ci z frakcji prorosyjskiej, którzy go krytykują działają tak naprawdę na rzecz jego następców. Szojgu? Iwanowa? Kadyrowa? :)



Na koniec polecanki:

Analiza z defence24.pl, bardzo zbieżna z moimi tezami

Dr. Targalski: Ukraina zwycięży

Krzysztof Czabański: 5 sugerowanych reakcji na działania Rosji

Terlikowski: Franciszek sojusznik Putina

Czy Putin czyta Michalkiewicza?

Główny rabin Ukrainy: Rosja stanowi zagrożenie dla ukraińskich Żydów


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz