"Rewolucja zostanie przeprowadzona przez yandere"
Gen. Jarosław Dąbrowski
- Zawsze podejrzewałem, że Hans Christian Andersen był loliconem... Zdradził się pisząc "Dziewczynkę z zapałkami" ... - prezydent Kozieł trzymając nogi na biurku i bawiąc się kablem od słuchawki rozmawiał przez telefon z premierem Norwegii.
- Cieszę się Anders, że też miałeś takie skojarzenia... Prawdę mówiąc w "Małej Syrence" też czuć taką parną atmosferę jak u Nabokova... - otworzyły się drzwi do gabinetu. Z cwaniackim uśmieszkiem na ustach wkroczył do pomieszczenia Łukasz Kowalski, szef Kancelarii Prezydenta. Podszedł do biurka i położył na niej skórzaną aktówkę z wytłoczonym na niej symbolem Armii Rezerwowej. Otworzył ją i wyciągnął plik dokumentów.
- Dobra Anders, muszę kończyć... Baw się dobrze nad jeziorem! ... I to tobie też! ... Pa! - prezydent odłożył słuchawkę i spojrzał na szefa kancelarii pytającym wzrokiem - I co tam masz?
- Słuchaj Hubiak, jak wiesz zbliża się Dzień Kobiet, trzeba pokazać, że troszczysz się o położenie płci pięknej w naszym wspaniałym kraju i doceniasz jej wkład w budowanie państwa - chytraśny uśmieszek nie znikał z twarzy "Shady'ego".
- Czyli mam gdzieś złożyć gospodarską wizytę...
- Spodoba ci się ten pomysł...
- Zaskocz mnie...
- W tym roku odwiedzimy kobiecy Mobilny Szwadron Śmierci "Słodkie Panienki"...
Prezydent Kozieł złapał się za głowę i syknął z bólu:
- Auuuuu.... Mam ostatnio z tymi Mobilnymi Szwadronami Śmierci same problemy....
- Daj spokój...
- Jak mam dać spokój, kiedy tym oszołomom naprawdę odpierdala? Wiesz co zrobili ci idioci z Mobilnego Szwadronu Śmierci "Ulubieńcy Ludu"? Zaczęli się bawić w naprawianie świata. Wybrali się do szkółki na jakimś zadupiu, w której były problemy z uczniowską falą. Co zrobili? Odcięli wszystkimi nastoletnim chuliganom łby nożami myśliwskimi, później te głowy rzucili do pisuarów, zrobili z tego filmik i umieścili w necie. Filmik z końcowym przesłaniem "Zawsze możecie liczyć na Ulubieńców Ludu". Wyobrażasz to k...wa sobie ?!? Co prawda przestępczość nieletnich w całym powiecie momentalnie spadła do zera, ale komitety rodzicielskie, obrońcy praw człowieka i związki zawodowe cieciów zrobiły z tego k...wa burzę... Z jakimi kretynami ja muszę k...wa pracować?!?
Kowalski rzucił położył mu przed oczami wyciąg z akt osobowych "Słodkich Panienek". Dyskretnie zachęcił prezydenta do lektury:
- Ten oddział powinien nazywać się raczej "Jebnięte suki" czy "Zboczone idiotki"....
- Zboczone idiotki... Brzmi ciekawie... - podekscytowany Kozieł wziął do rąk kartotekę. Na pierwszej stronie widniało dossier dowódcy oddziału - słodko wyglądającej rudowłosej panienki o dziewczęcej twarzyczce, dosyć hojnie obdarzonej przy tym przez naturę. Mundur z resortowymi odznaczeniami pięknie podkreślał jej krągłości. Wstążka we włosach dodawała jej zaś romantyzmu.
- Vicky Redyna. Tak jak Rewolucja, Dyktatura, Naród. Zadźgała swojego chłopaka, gdy ją zdradził. Wbiła mu nóż 30 razy w ciało. Policja aresztowała ją całą ubabraną we krwi. Daliśmy jej drugą szansę. Uwielbia się posługiwać nożem i siekierką....
- Zajebista!!! - w oczach Kozieła płonął dziwny ogień. - Musi być naprawdę uczuciowa!
- A zobacz, ta jest masochistką... Doprowadziła do szaleństwa swoimi zboczonymi kaprysami terrorystów, którzy trzymali ją w niewoli... Próbowali ją złamać pomiatając nią w okrutny sposób, ale to ją tylko nakręcało... Palnęli sobie w łeb. Jeden z nich zostawił list pożegnalny, w którym napisał: "Nie możemy już z tą idiotką wytrzymać..."
- Heeeee.....
- Mnóstwo stalkerek, fanek cosplayu i miłośniczek perwersyjnych gier....
- Chwilo trwaj jesteś piękna....
- Welcome to the goodie room....
- Jedziemy tam koniecznie!!! - wykrzyknął prezydent.
"Shady" zaczął znowu grzebać w papierach.
- A... prawie bym zapomniał... Z naszego tajnego laboratorium broni biologicznej skradziono awangardowo zaprojektowanego wirusa. Podejrzewamy, że to ktoś z wewnątrz.
- Pieprzyć to! Odliczam już dni do 8 marca - machnął ręką prezydent.
***
Ilustracja muzyczna: Kana Hanazawa - Renai Circulation
Te czekoladki miały jakichś dziwny posmak. Być może prezydent Kozieł nie powinien ich próbować...
Ale lubił słodkie rzeczy. Nie mógł się więc oprzeć słodyczom wręczanym mu przez słodkie dziewczęta.
- Panie, możesz potraktować to jak spóźniony prezent walentynkowy. To nie są czekoladki z supermarketu. Zrobiłyśmy je własnoręcznie, włożyłyśmy w nie uczucia i część siebie. Będziemy niezmiernie szczęśliwe jeśli ich skosztujesz - z niezwykłą pasją przemawiała Vicky Redyna. Pięknie zapleciony rudy warkocz opadał jej na ramiona. W mundurku szkolnym w stylu "Bakemonogatari" wyglądała przecudownie.
W wyciągniętym ręku trzymała krwistoczerwone otwarte pudełeczko w kształcie serduszka, ozdobione kokardkami. Za nią stał tłumek jej podkomendnych ubranych w cosplayowe ciuszki. Każda z nich wpatrywała się z oddaniem w przywódcę narodu wypatrując czy przyjmie podarek. Kozieł sięgnął po czekoladkę. Po chwili rozpływała mu się w ustach.
- Uhhhhmmmmm... Ciekawe nadzienie... Nigdy nie jadłem czegoś takiego.... Trochę jakby sok malinowy trochę jakby ... - nie dokończył, przez chwilę zdawało mu się, że ma w ustach krwisty stek.
Dziewczęta obserwując jego minę uśmiechnęły się i lekko zmrużyły oczy.
- Jak mówiłam włożyłyśmy tam uczucia i coś z siebie... - powoli wycedziła Vicky.
- Doceniam, doceniam... - uśmiechnął się Kozieł.
Rytuałowi powitania stało się zadość. Nadszedł czas na zapoznanie się z dziewczętami.
- Miau! Jestę kotę! - przymilała się do prezydenta Kozieła słodziutka brunetka z kocimi uszkami na głowie. Jej reagujący na zmiany tętna ogonek wesoło machał w tę i we w tę. To była jedna z zabójczyń Mobilnego Szwadronu Śmierci "Słodkie Panienki". Rozbawiony prezydent z uczuciem pogłaskał ją po głowie. Ogonek zaczął machać jeszcze szybciej, sterowane falami mózgowymi uszka przeszły do pozycji sygnalizującej rozkosz a nadobna "kocica" przyjemnie mruczała.
Prezydencką delegację witały wszystkie "Słodkie Panienki". Każda z nich w wymyślnym cosplayowym wdzianku. Vicky z uśmiechem na ustach przedstawiała Koziełowi wszystkie dziewczyny. Każda z nich wkładała wiele uczucia w kontakt z prezydentem. Były spontaniczne, bardzo wesołe i przede wszystkim sfanatyzowane.Możliwość pokazania się umiłowanemu przywódcy, zamienienia z nim słowa. dotknięcia go była dla nich niewyobrażalnym szczęściem.
- Jestem lisim demonem... - zalecała się do niego ruda panienka z lisimi uszkami i puszystym ogonkiem, którym omiatała jego ciało.
- Będę twoim Shingenem Takedą... - odparł Kozieł. Po chwili zwrócił się do wysokiej brunetki ubranej w fikuśny mundurek szkolny z mieczem samurajskim u boku: - Wow, wyglądasz jak Saeko Busujima!
- Dziękuję... Staram się wykonywać swój obowiązek. Wszak zadaniem kobiety jest chronić męską dumę - zarumieniła się "Saeko".
- A to nasza pani doktor... - pani komendant wskazała z uśmiechem na ustach ciemnowłosą, biuściastą, skąpo odzianą pielęgniarkę tulącą wielką strzykawkę.
- Uuuu.... Zazdroszczę wam opieki medycznej!
- Panie prezydencie! Chętnie zbadam panu prostatę! - wyprężyła się na baczność przed Koziełem wypinając biust. Po czym dodała zalotnie: - Mam bardzo wprawne ręce...
- Nie wątpię dziewczyno, nie wątpię... - szeroki uśmiech zagościł na twarzy umiłowanego przywódcy.
- Czemu te dziewczęta są ubrane w tak wulgarny niearystokratyczny sposób ?!? Czy nie można było im załatwić ładnych balowych sukien i białych pończoszek ?!? Dlaczego w ogóle one pracują w szwadronie śmierci ?!? To praca nie dla kobiet! Tylko tacy socjaliści i lewacy jak obecny tutaj Hubert Kozieł chcą zapędzać niewinne dziewczęta do takich prac urągających ich rozumowi i godności! - perorował hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Jan Maria Rokita Heliogabal Jabłoński, neofeudał bez ziemi i chłopów, poseł dwuosobowego Koła Poselskiego Neofeudałów i Wolnościowców, przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Konserwatywnego Nudziarstwa.
- Kto go tu wpuścił ?!? - prezydent Kozieł gniewnie wpatrywał się w Łukasza Kowalskiego.
- Ty. Powiedziałeś, że potrzebujesz "Stańczyka" i że najwięcej śmiechu zapewnią ci pajace z Sejmowej Komisji ds. Nudziarstwa - wyjaśniał szef Kancelarii Prezydenta.
Oprócz neofeudała w sejmowej delegacji obecnej podczas wizyty w MSS "Słodkie Panienki" był również przewodniczący jednoosobowej Chrześcijańskiej Unii Jedności Wolnościowców (organizacji kontynuującej myśl polityczną Ozjasza Goldberga-Mikke) Michał z Janek xyfka "Śledź". W jednym ręku trzymał Biblię, w drugim "Tragizm dziejów Polski" Jędrzeja Giertycha a na koszulce miał Ozjasza Goldberga błędnie podpisanego jako Stanisław Michalkiewicz. O dziwo nic się nie odzywał, dając pole do popisu hrabiemu Jabłońskiemu. Ten był zaś w swoim żywiole:
- To jest niezgodne ze standardami cywilizacji łacińskiej opisywanej 100 lat temu przez Feliksa Konecznego...
- Feliks Koneczny był loliconem... - rzucił Kowalski.
- Jak to ?!? - oburzał się neofeudał.
- Nie Feliks Koneczny, tylko Feliks Dzierżyński... - poprawił swojego współpracownika Kozieł.
- A kto to jest lolicon? - dopytywał się "Śledź".
- Nie ja... Ja nie jestem feministą... - bronił się prezydent.
- Nie zmieniajmy tematu! - przywołał ich do porządku Jabłoński. - Te dziewczęta są ubrane w sposób wulgarny. No może, poza panią komendant i tą o to słodką blondwłosą panienką w mundurku szkolnym z krzyżykiem na szyi...
- To jedna z naszych najlepszych zabójczyń... - chwaliła się Vicky.
- Taka słodka, grzeczna i miła dziewczyna nie może być zabójczynią ! Chociaż może ta jej spódnica jest trochę zbyt krótka...
Blondwłose dziewczę arystokratycznie "dygnęło" przed hrabią lekko unosząc koniuszki spódnicy.
Neofeudał zbladł. Patrzył na nią lekko zmieszanym wzrokiem. Właśnie coś zauważył.
- Pa... panie...nko! Czy czy tyyyyy nieeeee nooosiiiiiisz bieeeeelizny?
- Tak! Zgadłeś! - bezceremonialnie uniosła spódnicę do góry słodko się przy tym uśmiechając.
- Jak u porcelanowej lalki!!! - z nosa hrabiego krew trysnęła szerokim strumieniem. Lała się tak z jakąś minutę, póki wykrwawiony Jabłoński nie padł na podłogę.
- Czemu nie nosisz bielizny...? - w tonie głosu prezydenta czuć było zmieszanie.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wyjaśniła głosem słodkiej idiotki:
- Na pierwszej akcji miałam taką tremę, że się zsikałam. Czułam się w mokrych majtkach niekomfortowo więc je zdjęłam i zabijałam bez nich. Po tym uznałam, że lepiej będzie jeśli na akcje będę jeździć bez bielizny...
- Bycie mokrą nie powinno w niczym przeszkadzać... - westchnęła "Saeko".
"Śledź" zrobił się cały purpurowy na twarzy i wybuchnął:
- To już przesada!!!! Ten cały oddział to jedna wielka kpina z godności kobiet!!!
Prezydent Kozieł miał mu już odpowiedzieć, gdy nagle padła przed nim na kolana ciemnowłosa okularnica ubrana w gorset. Rozpoznał w niej masochistkę z akt.
- Skoro już mowa o kpinach z godności, to błagam cię mój panie, poniż mnie !!! Pomiataj mną jak szmacianą lalką! Wiem, że potrafisz zadać kobiecie ból i upokorzenie i za to cię uwielbiam! O jak jestem nakręcona! Co mi zrobisz?! Wychłoszczesz mnie?!? Wyprowadzisz mnie nagą na smyczy ?!? Każesz mi nago zmywać podłogę ?!? Panie, nie trzymaj mnie w niepewności! - skomlała tuląc mu się do nóg. Nieco przerażony Kozieł lekko się odsunął i wówczas wpadł na salomonowe rozwiązanie:
- W ramach upokorzeń będziesz musiała upokorzyć się przed tym rudym... - wskazał na "Śledzia". Niemal natychmiast skoczyła ku Michałowi z Janek i zaczęła trajkotać:
- Aaaaa!!! Panie jesteś prawdziwym zwyrodnialcem! Czuję się tak poniżona przez to, że muszę spełniać twoje zboczone kaprysy! Ale jestem przez to taka podniecona!
- Odejdź ode mnie grzeszna kobieto! - nie ukrywał przerażenia "Śledź".
- Tak jestem grzesznicą! I zasługuję na karę! Jak mnie ukarzesz?! Wychłoszczesz ?! Będę musiała klęczeć na grochu?! Przykujesz mnie nagą do pręgierza i będziesz oblewał zimną wodą ?!
- Poczytam ci "Historię według Korwina"...
- Ach! To bardzo okrutne! Ale nie wiedziałam, że jesteś takim sadystycznym zwyrodnialcem! Ale czytaj, bo już nieźle się nakręciłam!
Tymczasem nefeudał leżał na ziemi a z nosa wypływało mu morze krwi. Nad jego głową stała blondwłosa zabójczyni bez bielizny. Podziwiał ją w pełnej glorii.
- ... Jak u porcelanowej lalki... Jak u Rubiny z "Rosen Maiden".... - cicho wzdychał.
- Spokojnie! Trzeba zatamować krew! - podbiegła do niego pielęgniarka. Nie mając nic lepszego pod ręką ściągnęła sobie majtki i bezceremonialnie wepchnęła je hrabiemu do nosa. Krwotok z dróg oddechowych został zahamowany, ale neofeudał zaczął krwawić przez oczy.
- Wszedł na nowy poziom zboczenia... - westchnął Kowalski.
- Hahahaha!!! - głośno śmiał się prezydent Kozieł. Po chwili przestało mu jednak być do śmiechu. Poczuł się słabo. Obraz przed oczami zaczął mu się rozmywać. Spojrzał na wiszący na ścianie transparent z herbem oddziału (po jednej stronie męska dłoń z trzema gwoździami wbitymi w każdy palec, po drugiej stronie kobieca ręka trzymająca gwoździe). Właśnie sobie coś uświadomił. Bezwładnie padł na podłogę. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył była bielizna Vicky Redyny.
***
Bielizna Vicky Redyny była też pierwszą rzeczą jaką zobaczył po przebudzeniu. Znajdował się w jakiejś piwnicy, siedział na krześle skuty kajdankami a po drugiej stronie pokoju siedziała Vicky ubrana jedynie w biustonosz, majtki i wstążki wplecione we włosy. Rudy warkocz zalotnie opadał jej na ramię. W ręku trzymała siekierkę a po swej prawicy i lewicy miała ludzkie czaszki położone na stołkach. Patrzyła na niego z miłosną pasją.
- Wiem, że nawiązujesz do "Mirai Nikki". Fajnie, ale to trochę zbyt ekstremalne...
- Unoszę się jak motyl! I żądlę jak motyl! - wstała z krzesła i tanecznym krokiem zbliżyła się do niego.
- Motyle nie żądlą! Chyba chciałaś powiedzieć, że żądlisz jak pszczoła.
Uśmiechnęła się.
- Jesteś niesamowity! W takim stanie wytykasz mi błędy.
- Podwójne nawiązanie. Przebiłaś pod względem ilości "zapożyczeń" Elizę Michalik. Lubię cosplay, ale daruj to sobie i wyjaśnił mi co to wszystko oznacza...
- Kocham cię i jestem tutaj, by cię chronić...
- Twoja miłość jest zbyt ekstremalna...
- Przecież lubisz yandere...
- Lubię, ale to już przesada...
- Nie narzekaj. Cała żeńska populacja zamienia się teraz w yandere...
- ?!?
- Pamiętasz sprawę kradzieży awangardowego wirusa? To był wirus zamieniający kobiety w yandere. To nasz oddział go ukradł i teraz wypuścił. To zamach stanu przeciwko skostniałemu społeczeństwu, w którym brakowało miłości a kobiecość przeżywała kryzys. Teraz, gdy kobiety odnajdą cel w życiu - miłość i mordowanie, zbudujemy wspólnie nowy świat, w którym będę boginią u twego boku - podekscytowana Vicky wskoczyła Koziełowi na kolana i zaczęła go namiętnie głaskać.
- Jesteś jebniętą suką... A to za bardzo przypomina "Misery" Stephena Kinga połączone z porwaniem Czang Kaj-Szeka w Xianie w 1936 r. ...
- Jestem jebniętą suką, która szaleje na twoim punkcie. Przez parę dni tutaj sobie posiedzisz, a ja będę o ciebie dbać. Będę cię karmiła łyżeczką, poiła, myła, głaskała, tuliła, macała... - przycisnęła jego twarz swoim biustem.
- A jak będę chciał pójść do toalety?
- Nadal będę cię kochała...
- Dziewczyno jesteś naprawdę chora... - westchnął Kozieł.
- Chora z miłości... Mam wielką gorączkę. Czujesz? - mocniej się w niego wtuliła. Po chwili coś sobie przypomniała: - Czas na siku
Rozpięła mu pasek, ściągnęła spodnie i już chwyciła za górną krawędź prezydenckich majtek, gdy usłyszała za plecami:
- Ty szmato! Myślałaś, że będziesz go mieć tylko dla siebie?!? - to dawała o sobie znać dysząca zazdrością masochistka w okularach.
Vicky spojrzała na nią i oschle rzuciła:
- Słyszałam, że w liceum nie miałaś powodzenia. Lecieli na ciebie tylko chłopcy z okularowym fetyszem. Odczep się więc łaskawie ode mnie i mojego chłopaka.
- Twojego chłopaka?!? Możesz sobie tylko pomarzyć!
- Jestem jego dziewczyną. Dotykał swoją twarzą mojego biustu...
- Ahhhhhh!!! A mojego nie chciał!
- Bo mój jest większy!
- Masz za to brudną bieliznę!
- Nieprawda! Nie mam!
- Słyszałam też wiele o tym jak się zachowywałaś w liceum. Twoja najbliższa przyjaciółka z tego okresu jest prawdziwą plotkarą...
- Oż ty! - Vicky rzuciła się na masochistkę. Panie zaczęły się ciągnąć za włosy, drapać i tarzać po podłodze. Prezydent Kozieł wzdychał z politowaniem.
Tak zaczynał się nowy, lepszy świat. Świat rządzony przez zboczone idiotki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz