W sobotę lecę do Wietnamu (via Kijów Boryspol, więc jeśli w wiadomościach podadzą, że zestrzelili samolot Ukrainian Airlines nad Rostowem nad Donem, to prawdopodobnie będzie mój lot...). Pobędę tam dwa tygodnie - będzie to podróż szlakiem filmowo-wojennym. Spacery po Hanoi śladami senatora McCaina, zrzucanie napalmu, Program "Phoenix", walki o Hue, przejażdżka "swiftboatem" do siedziby płka Kurtza. A na koniec wypad do Tajlandii i trzy noce w Bangkoku. Mam nadzieję, że nie dam się wciągnąć miastu (Daniel LoliCohn-Benedit podesłał mi już kilka adresów, ale oczywiście z odrazą odrzuciłem jego rady). Wracam przez Moskwę Szeremietiewo, więc jak spotkam Snowdena, powiem mu: twoja publicystyka na duponarodowcy.net ssie pałkę! :) Ponieważ przez najbliższe dwa tygodnie z hakiem nie będę uzupełniał bloga, pojawia się problem, co zrobić z wolnym czasem, który w ten sposób zyskacie. Mam więc dla Was trochę propozycji.
Na początek lektury. Ponieważ Putin to nowa wersja Chruszczowa, powinniście poczytać sobie coś o Chruszczowie. Gorąco więc polecam "Matkę Diabła" (Kuzkina Mać) i "Tatianę. Tajną broń" Wiktora Suworowa. Jeśli chcecie sięgnąć do klasyki, to jeszcze raz polecam Wam "Sprawę polską" Władysława Studnickiego. Nikt chyba lepiej nie naprostował tylu mitów obecnych w prawicowej i endeckiej wizji dziejów Rzeczypospolitej - stojąc przy tym na bardzo prawicowych pozycjach. Polecam też "Narodową Demokrację 1887-1918" Poboga-Malinowskiego. Ta przedwojenna książeczka pokazuję, że endecja wciąż popełnia stare błędy. :)
Z polecanek filmowych: "300. Początek Imperium". Zadziwiająco aktualny film o starciu Wolnego Świata (bardzo ułomnego, ale wciąż wolnego) ze wschodnią satrapią. Doskonale pokazana postać Artemizji - krwiożerczej suczy, dowódczyni perskiej floty. I końcowa piosenka, która powinna towarzyszyć amerykańskiej flocie wpływającej na Morze Czarne (Towarzyszyłaby, gdyby John McCain był prezydentem).
Anime: "Jormungand". Znakomity i bardzo aktualny serial o handlarzach bronią. Główny bohater jest dzieckiem-żołnierzem, ochroniarzem Coco Hektmatyar (Radek Sikorski nie lubi tej rodziny...), ekscentrycznej handlarki orężem. Mimo, że większość pokazanych tam konfliktów jest fikcyjna, to całość jest niezwykle klimatyczna i pełna odniesień do współczesności. Przez dwie serie poznajemy towarzyszy panny Hekmatyar, a także jej konkurentów i wrogów - Chińczyków, Brytyjczyków, japoński wywiad wojskowy, postkomunistów, CIA (szczególnie Bookmana - agenta arabistę-intelektualistę). Mnie szczególnie wbiły się w pamięć dwie zabójczynie - Chinatsu (nie nosząca bielizny i wprawiająca tym wszystkich w konfuzję słodka blondynka) i Hex (ciut sadystyczna a przy tym biuściasta i rudowłosa sucz z CIA). W serialu tym jest dużo humoru, dużo akcji i dużo dobrej muzyki. Nie powinniście się więc nudzić.
Ostatnio oglądałem sobie "Bakemonogatari" i serie pokrewne (Nissemonogatari, Nekomonogatari, Monogatari Series Second Season). Jestem zachwycony! Dla wielu ten serial będzie jednak przeintelektualizowany, zbyt awangardowy i ciut zboczony (to tam znalazła się słynna scena ze szczoteczką do zębów). Dużo żartów "na krawędzi", mogących oburzyć świętojebliwych hipokrytów - takich jak ci idioci, co przerwali ks. Małkowskiemu kazanie w Poznaniu, "bo mówił o polityce". Jest tam m.in. fajny Koci Demon, złotowłosa loli-wampirzyca mająca obsesję na punkcie słodyczy i tsundere wdającą się z głównym bohaterem w ekstremalne słowne gierki. Dla wielu z Was brzmi to pewnie strasznie, ale serial ma ogólnie bardzo pozytywny, ciepły przekaz. Fabuła jest pokręcona, więc nie będę zbyt wiele zdradzał. Jak przeżyjecie pierwszych kilka odcinków, to może wytrwacie do końca... Ale nie mówcie potem, że nie ostrzegałem :) Klip poniżej Was może zachęci albo zniechęci do oglądania. :)))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz