Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cyraniak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Cyraniak. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 sierpnia 2014

Sny#16: Hrabia J.Z.S Ja***ński to symulant i dezerter




Szatański owadzi pomiot drażniąco bzycząc kierował swoje tłuste czarne cielsko w stronę portretu Najjaśniejszego Pana  Franciszka Józefa, cesarza Austrii i apostolskiego króla Węgier (a także: króla Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, króla Jerozolimy, arcyksięcia Austrii, wielkiego księcia Toskanii i Krakowa, księcia Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, Krainy i Bukowiny, wielkiego księcia Siedmiogrodu, margrabii Moraw, księcia Górnego i Dolnego Śląska, Modeny, Parmy, Piacenzy, Guastalli, Oświęcimia i Zatora, Cieszyna, Frulii, Raguzy i Zadaru, uksiążęconego hrabiego Habsburga i Tyrolu, Kyburga, Gorycji i Gradiszki, księcia Trydentu i Brixen, margrabiego Łużyc Dolnych i Górnych oraz Istrii, hrabiego Hohenembs, Feldkirch, Bregenz, Sonnenbergu, pana Triestu, Cattaro i Marchii Słoweńskiej, wielkiego wojewody województwa Serbii, etc, etc. ...). Ten demokratyczno-socjalistyczny Belezebub miał zamiar splugawić wizerunek wiekowego monarchy czyniąc tym samym despekt gospodarzowi tego domu. Jego niedoczekanie! Bzzzzz.... Trzask! Mucha runęła na podłogę trafiona uderzeniem palca odzianego w białą rękawiczkę.
- Jestem piekielnie dobrym lokajem i nie pozwolę, byś czyniła despekt temu domowi – wycedził Jacek Sebastian Bartyzel, ubrany na czarno demoniczny kamerdyner wiernie służący hrabiemu Jędrzejowi Zdzisławowi Stefanowi Pafnucemu Kalasantemu Heligabalowi etc. Jabłońskiemu, „cesarsko-królewskiemu psu”, arystokracie wypełniającego specjalne misje dla wiedeńskiej monarchii.

***
Hrabia Jabłoński, nieświadomy incydentu z muchą, pluskał się w wannie bawiąc modelem drednota „Viribus Unitis” i żaląc się na upadek obyczajów w państwie Habsburgów.
- Kurialne wybory... Kto to słyszał, by przedstawicieli chłopstwa dopuszczać do parlamentu! Na czym się skończy? Na pokojówkach w ministerium?! – głośno perorował błękitnokrwisty arystokrata. Wspominając o pokojówkach wywołał demona. Biuściastego demona.
- Mój panie... Pomogę ci z kąpielą... Mam zręczne palce... – ten charakterystyczny timbre głosu był nie do zapomnienia. Jasnowłosa plebejska pokojówka przypatrywała mu się z uśmiechem nachylając się nad wanną i opierając swoim wielkim biustem o jej krawędź.


- Nie wzywałem cię bezwstydna kobieto! – zaczerwienił się Jabłoński starając się manewrować modelem pancernika, tak by zakryć, to co było do zakrycia. Stateczek natrafił jednak na przeszkodę większą niż włoska zapora minowa w cieśninie Otranto. Pokojówka wsadziła swój obfity biust do wanny. Plusk! Woda przelała się na podłogę. Po chwili służka wyprostowała się prezentując swoją zmoczoną bluzkę. A były to czasy sprzed wymyślenia biustonosza... Hrabia Jabłoński stał się pąsowy i odwrócił wzrok z niesmakiem wołając:
- Jakie to nieestetyczne! Dziewczyna powinna być płaska!
Niezrażona tym pokojówka ponownie się nachyliła nad nim i włożyła rękę do wanny.
- Mój panie, czas umyć ci wacusia... – tibmre jej głosu przeszywał umysł.
- Odmawiam! Mojego katechonika będzie mogła dotykać tylko moja żona, której jeszcze nie mam, ale będę miał jeśli będzie dobrze urodzoną panną z rozumem i godnością, zdatną do małżeństwa, czyli odpowiednią wiekowo, bo nie zamierzam wychodzić za 14-letnie stare pudło, płaską, noszącą gorset, białe pończoszki i kryzę! A gdy będzie go dotykać, będzie to mogła robić jedynie w koronkowej rękawiczce i mając na głowie mantylkę! Bo nie powinno się tego robić jak zwierzęta, tylko z zachowaniem odpowiednich standardów e-ste-ty-cznych!!! – protestował Jabłoński.
- Mój panie, ale ty się wiercisz... Ojej! Jak fajnie... – trajkotała pokojówka.
Stojący na korytarzu demoniczny lokaj Jacek Sebastian Bartyzel nagle wyprężył się jak struna. Jego piekielnie wyostrzone zmysły zauważyły coś niepokojącego. – Temperatura wody w wannie panicza zwiększyła się o 0,3 stopnia a jej poziom podniósł się o 15 mm. To oznacza jedno. Ktoś dostał erekcji! – piekielnie dobry lokaj rzucił się w te pędy ku łazience. Trzask! Rozwalił drzwi piekielnie silnym uderzeniem. Poleciały one piekielnie szybko i piekielnie daleko uderzając w piekielnie napaloną pokojówkę, ta się piekielnie niefortunnie poślizgnęła i runęła w piekielną czeluść wanny uderzając lewym okiem prosto w piekielnie...
- Aaaaa.... – służka wyła z bólu trzymając się za oczodół z którego spływała ciemnoczerwona maź. Wanna zabarwiła się krwią.
Hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan etc. Jabłoński zbudził się zlany potem. Uspokoił się, gdy zobaczył przy swoim łóżku swojego wiernego, piekielnie dobrego lokaja Jacka Sebastiana Bartyzla. – Dzień dobry paniczu. Dzisiaj przygotowałem dla ciebie Imperial Earl Gray – zagaił kamerdyner nalewając wrzątku do czajniczka.
- Dzień dobry Jacku Sebastianie. Miałem okropny sen...
- Cóż ci się śniło mój panie?
- Sprośna pokojówka molestowała mnie w czasie kąpieli a ja przypadkiem wybiłem jej oko swoim katechonem...
- Mój panie, to nie był sen...


Hrabia Jabłoński dopiero teraz zauważył stojącą przy drzwiach pokojówkę z zakrwawionym bandażem na lewym oku.
- Aaaaaaa!!!! – wydzierał się neofeudał.

***
- To nie do pomyślenia... Biorą mnie teraz za wielkiego zboka. Prawie takiego jak ten Fox, socjalistyczno-nacjonalistyczny terrorysta z PPS Frakcji Rewolucyjnej! – skarżył się hrabia.
- Stanisław Witkiewicz „Witkacy” pisze o paniczu, że nadał panicz nową definicję zwrotowi „ch... ci w oko”... – wyzłośliwiał się piekielnie dobry Bartyzel.
- Kim jest ten cały Witkacy?! Za sto lat nikt nie będzie o nim pamiętał! Nikt! Wszyscy za to będą pamiętać o wielkich monarchistycznych działaczach takich jak baron Wincenty Pipka, Grzywon Długouchy czy Emeryk hr. Kutasiński!!! – pieklił się hrabia.
- Mój panie, stygnie ci jedzenie... – uspokoił go Bartyzel.
Jędrzej Stefan etc. spojrzał na talerz. Leżała na nim parówka ułożona pomiędzy dwoma jajami ugotowanymi na twardo, zamoczona w jakiejś białawej klejącej się substancji.
- Co to za gówno Jacku Sebastianie?! – zirytowany Jabłoński patrzył na lokaja.
- Krem z borowików – dygnął przed nim Bartyzel.
- Po co mi podajesz coś tak wulgarnie niewyszukanego?!
- Mój panie, prosiłeś przecież, bym ci podał to, co je na śniadanie hrabia Lasecki...
Neofeudał spoglądał z gniewem a to na lokaja, a to na talerz, a to na chichoczące służki.
- Następnym razem chce jeść to, co hrabia Sienkiewicz! Ośmiorniczkę, carpaccio i ogony wołowe!!! Chociaż nie! Ogony wołowe to gówniana włościańska potrawa!
Szust! Rzucił talerzem w lokaja. On zdołał się uchylić, więc zawartość talerza trafiła w twarz pokojówkę z zakrwawionym bandażem na oku. – Aaaaaa!!!! – krzyczał Jabłoński.
- Mój panie, w ten sposób udowadniasz, że jesteś sadystycznym zbokiem... – strofował go piekielnie dobry lokaj.
- Cóż mogę zrobić, by pozbyć się tej opinii!!! - hrabia padł mu do stóp łkając.
- Myślę, że powinieneś urządzić bal maskowy, na którym zgromadzisz wszystkich wielkich zboków i sadystów, by wyglądać na ich tle normalnie. A przy okazji wykonałbyś zlecenie Wiednia: rozprawienie się z buntującym Rusinów zboczonym panslawistą-skopcem Aleksandrem Duginem.
- Niech więc będzie. Urządzamy bal maskowy!
- Tak mój panie!


Powyżej: hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heligabal etc. Jabłoński i jego armatka


***
Hrabia Jabłoński uważnie przyglądał się niecodziennemu zjawisku. Stał przed nim w salonie dłubiący w nosie i robiący głupie miny  przedstawiciel stanu włościańskiego ubrany w sukmanę.
- Mój panie, to Cyraniak. Wioskowy głupek, który stał się jednym ze zwolenników skopca Dugina... – wyjaśniał lokaj Bartyzel.
- Czegóż ode mnie on chce? Czy to pierwszy chłop, który chce dobrowolnie się ze mną związać zależnością pańszczyźnianą? – nie mógł się nadziwić zjawisku neofeudał.
- Nie, mój panie, pańszczyznę zniesiono u nas 1848 r.
- Cholerny lewak Franciszek Józef. Jak mógł niszczyć instytucję będącą podstawą zachodniej cywilizacji chrześcijańskiej. Co będzie następne?!? Republika i ośmiogodzinny dzień pracy?!? Legalizacja narkotyków i prostytucji?!? Zaraz, zaraz, narkotyki i prostytucja są przecież już legalne! Co za lewactwo!  – zacisnął zęby hrabia.
- Coś mi oczko tutaj strzela, zabij, ubij idzie Grzela...- mamrotał Cyraniak.

***
Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty etc. długo przebierał w swojej garderobie szukając stroju na bal maskowy. Nic go nie mogło zadowolić.
- Gówno, gówno dla podludzi, chatki z gówna, podludzie z WPiA UW, którzy nie doceniają tego, że mam na pierwszym roku średnią 5.0 ... – mamrotał przebierając w kostiumach.
W pewnym momencie jego wzrok zatrzymał się na jasnowłosej, biuściastej, plebejskiej pokojówce z zakrwawionym bandażem na lewym oku.
- Już wiem co założę. Rozbieraj się! – jego głos miał ton nie znoszący sprzeciwu.
Służka powoli zdejmowała z siebie fartuszek i suknię stojąc w końcu przed neofeudałem w samym gorsecie i dolnej bieliźnie. A były to czasy przed wymyśleniem biustonosza. Przez chwilę wstydliwie zasłaniała swoje piersi rękami, wkrótce poczuła się jednak pewniej i pokazała je w całej krasie. Hrabia przyglądał się jej z lekkim niesmakiem wkładając na siebie jej suknię.
- Te wymiona tak ci się zawsze majtały pod kiecką... Trzeba by z nimi coś zrobić... Ah! Mam pomysł! – wyciągnął z kufra dwie koronkowe serwetki i tasiemkę, po czym zaczął je zszywać. Hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Izydor Heliogabal etc. Jabłoński przeszedł w ten sposób do historii jako wynalazca biustonosza.
- Zakładaj to chomąto! – rozkazał służce, a ta z radością podporządkowała się jego rozkazowi. A były to czasy, gdy wynalazek biustonosza był jeszcze niedoskonały. Pokojówce wystawały więc sutki spomiędzy koronki. Tak twarde, że można nimi było ciąć szkło. Napalona służka z radości, w podzięce za tak wspaniały dar energicznie przycisnęła twarz hrabiego do swoich piersi uderzając go sutkiem w oko.  Trzask! Polała się krew z lewego oka neofeudała.
- Aaaaa!!! To jest nowa rabacja!!! – skomlał neofeudał trzymając się za krwawiące oko.
- Paniczu, nie przesadzaj, wstawi ci się szklane i będziesz jak laleczka z porcelany... – pocieszała go pokojówka.
Odsłonił oczodół. Na jego gałce ocznej znajdował się święcący niebieskawy pentagram.

***
- To było nienaturalne... Boli mnie wszystko tam w dole i aż przewraca moje narządy wewnętrzne... Musiałeś aż tak mocno z tyłu dociskać... – łkał neofeudał ubrany w strój pokojówki i noszący przepaskę na lewym oku .
- Mój panie... Kobiety to jakoś wytrzymują... – złośliwy uśmieszek nie znikał z twarzy Jacka Sebastiana Bartyzla.
Mówili oczywiście o zakładaniu gorsetu.
Bal maskowy rozkręcał się. Szampan lał się strumieniami, stoły uginały się od przekąsek, grała muzyka. Zabawę wszystkim umilał grą na skrzypkach i śpiewem włościański samouk Janko Muzykant Bodakowski.
- To piosenka o technologii przyszłości: kartonie – Janko zapowiedział swój nowy przebój, po czym zaczął śpiewać:
- Kaaaaaaartoooooon, kaaaaaaartooooon/lululululu/Kaaaaaaaartooooonoooooowy bóóóóóóóg uuuuuuuuliiiiiiiicaaaaaamiiiiiii meeeeeegooooo miaaaaaaastaaaaaa snuuuuuujeeeeeeee sięęęęęę!!!
Na balu obecne były wszystkie wielkie zboki z CK-Monarchii oraz przyległych ziem. Był hrabia Fritzl, był płk Redl, był arcyksiążę Piotr Marek był baron von Larkowski nawet książę Jusupow ze swoją dziewczyną hrabią Nowelem, autorem skandalizującego " Dziennika Duponarodowca". Na kanapie siedział rewolucjonista Fox ubrany w chińską jedwabną szatę palił fajkę głaszcząc leżącą mu na kolanach blondwłosą pannę ubraną w jedwabną chińską suknię w wersji mini.
- Chińcyki trzymają się mocno. Prawda moja ty kotko? - gładził ją po głowie.
- Miau... - słodko mu odpowiedziała.


Obok niego siedział Feliks Dzierżyński trzymający na kolanach nieletnią, blondwłosą dziewoję w białek sukience, która biła go po głowie pluszowym króliczkiem z wielkimi zwisającymi uszami. Dyskutował o czymś z włoskim syndykalistą Benitą Mussolinim. Hrabia Jabłoński nie wytrzymał i podbiegł do tego sabatu radykałów:
- To jest arystokratyczna impreza!!! Tu plebsu nie wpuszczamy!!!
- Eeeeee!!! Wyluzuj!!! Wy Austriacy jesteście tacy sklerotyczno-reakcyjni! A poza tym oddajcie nam Triest! - perorował Mussolini bogato gestykulując.
- Kto was tu wpuścił bezbożni socjaliści! To co prawda bal dla zboków, ale tutaj przestrzega się standardów cywilizacji zachodniej i szanuje kobiety... - pieklił się hrabia. Mussolini zasugerował gestem, by się odwrócił. - Eeeee!!! Szanujecie?!
Oczom neofeudała ukazał się przerażający widok. Jacek Sebastian Bartyzel właśnie wprowadził na salę nową "potrawę". Na wózku z tacą leżała naga, biuściasta pokojówka (z zakrwawionym bandażem na oku) służąca za talerz dla deserów. Piersi miała pokryte bitą śmietaną upstrzoną  truskawkami, a między nogami położono jej dwie kulki lodów i wbito pomiędzy nie rurkę z kremem.
- Braciszku Feliksie,jestem platynoowo wściekła! Czemu ta pani jest ubrana tak jak ty chciałeś mnie ubrać na swoje urodziny?! - spytała Zosia Dzierżyńska bijąc braciszka króliczkiem po głowie.
- Jacku Sebastianie!!! Jak mogłeś zrobić tu coś takiego!?! Tu jest arystokratyczna impreza!!! Tu rozbrzmiewa muzyka wyższych sfer!!! - wściekał się Jabłoński.


Janko Muzykant Bodakowski śpiewał swój szlagier:
- Adam W******ski z Arkadiuszem M*****m
 onanizowali się selerem,
a potem spotkali Konrada R***sa
i ciągnęli go za  k****a...
Kartooooooooon, kartoooooooon/lulululululululu...
- Tu są kobiety w pięknych sukniach!!! - pieklił się hrabia.
- Oj, oj, jaki piękny chłopiec! - do neofeudała podbiegł ubrany w suknię wieczorową, otoczony wianuszkiem transów z Falangi, hrabia Lasecki.
- Oh, oh! Rzeczywiście słodziak! - trajkotali jego towarzysze w szeleszczących kieckach.
Nagle do sali balowej wszedł brodaty, długowłosy osobnik ubrany w sukienkę prawosławnego mnicha. Różową sukienkę prawosławnego mnicha na ramiączkach. To był Aleksander Dugin, przywódca skopców-panslawistów.
- Co tam moje cukiereczki?! Pokazać wam coś? - rozglądał się po sali z szaleńczym ogniem w oczach. Po czym podniósł swoją sukienkę.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa!!! - wydzierał się Jędrzej Zdzisław Stefan etc. Jabłoński. - To straszne! Aaa..... Zaraz.... Przecież nic nie widziałem, bo przymknąłem oczy odruchowo.... Krzyczałem tak tylko pro forma...
- Zostałem krzywo obrzezany przez Lwa Trockiego nożem do krojenia śledzi w synagodze w Witebsku. Postanowiłem wyrównać, ale wycięło się za dużo... Więc dorobiłem do tego ideologię - tłumaczył się Dugin.
- Jaką znowu ideologię?! - hrabia nadal nie mógł ochłonąć z szoku.
- Ideologię ruchu euroazjatyckiego, czyli skopców. Przewiduje ona, że ten kto nie utnie sobie katechonika, ten atlantysta, syjonista i sekciarz smoleński. Kto utnie ten sięga po tradycję pierwotną i trzecią teorię polityczną. A ucinamy, bo kiedyś na starym moskiewskim Kremlu zasiądzie prawdziwy Katechon - Hujło, obiekt naszych westchnień - oczy Dugina płonęły dziwnym blaskiem.
- Ależ my lubimy katchoniki, im większe tym lepsze... - szczebiotali Falangiści.
- Ale jak nie zostaniecie skopcami, będziecie altantystami...
- Skoro tak cukiereczku....
- Na początek ukarzemy tego habsburskiego atlantystę za grzechy jego katechonika... - Dugin wyjął ząbkowany nóż i wskazał nim na hrabiego Jabłońskiego a później na biuściastą pokojówkę z zakrwawionym bandażem na oku.
- Nie jestem atlantystą! Jestem re-ak-cjo-ni-stą, albo neo-feu-da-łem, zwolennikiem standardów es-te-ty-cznych a mój katechonik....
- Maładcy wpieriod! Proklamujemy tu Galicyjską Republikę Ludową! - ryknął Dugin.
- Uraaaaaa!!! Za radinu!!! Za Hujłę!!! Za prawa gejów!!! - rzucili się do boju chłopcy z Falangi. Prąc do przodu odepchnęli Zosię Dzierżyńską, wyrwali jej z rąk i rozdarli pluszowego króliczka wywołując u niej głośny płacz.
- Pieprzeni Romanowowie! Dopadnę was i wykończę! Rozjebię całą tą waszą carską Rosję! Doprowadziliście moją kochaną siostrzyczkę do płaczu! To nie wybaczalne! - wydzierał się Dzierżyński.
Szarże Falangistów powstrzymała biuściasta, jasnowłosa pokojówka z bandażem na oku wyciągając karabin maszynowy Maxim-Vickers i zasypując ich gradem kul.
Tratatata!!!
- Skąd to wyciągnęłaś?! Jakim cudem to ci się TAM zmieściło?! Czemu używasz brytyjskiego Maxima-Vickersa zamiast austriackiego ckm-u systemu Schwarzlose?! - dopytywał się neofeudał. Nie mógł zrozumieć, że jego pokojówka była demonem.
Po kilku minutach skończyła się jej amunicja. Skopiec Dugin wyskoczył zza postrzelanego filara (w międzyczasie zmienił strój - na bluzeczkę na ramionkach i szorty). Rzucił się z nożem na hrabiego.
- Jacku Sebastianie! Ratuj mnie! - łkał neofeudał.
- Tak, mój panie! - Bartyzel ukląkł przed nim po czym skoczył, dorwał i rozbroił Dugina, przełożył go przez kolano, ściągnął mu szorty i zaczął wymierzać klapsy.
- Jestem piekielnie dobrym lokajem - zadeklarował ze spokojem w głosie.
- O tak, cukiereczku... - szczebiotał Dugin.



Incydent na balu u hrabiego Jabłońskiego miał swoje konsekwencje. Sprowokował kryzys bośniacki w 1908 r. i dwie wojny bałkańskie. W zemście za sponiewieranie Dugina, serbskie służby specjalne zorganizowały zamach w Sarajewie. Wybuchła pierwsza wojna światowa a Feliks Dzierżyński spełnił swoją groźbę wobec rosyjskiej dynastii panującej i całej Rosji. Benito Mussolini, zainspirowany potraktowaniem Dugina przez Czarnego Lokaju wprowadził faszyzm we Włoszech. Tak to incydent w wannie doprowadził do upadku trzech monarchii i pogrzebania konserwatywno-monarchistycznej Europy. Gdyby  hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliobal ets. Jabłoński miał mniej imion i był bardziej czuły na wdzięki biuściastych, demonicznych pokojówek, nigdy do tego by nie doszło. 

***

Moja książka "Vril. Pułkownik Dowbor" jest napisana w zupełnie innym duchu, ale i tak zachęcam do jej czytania :) To lepsza i silniej oparta na prawdzie historycznej lektura niż "Jakie piękne samobójstwo" Ziemkiewicza.

Zainteresowani nabyciem najnowszego singla Janka Bodakowskiego "Karton, karton" mogą wysyłać zapytania na tego maila.

***

UPDATE: Hrabia Jabłoński napisał własne fan fiction, w którym występuję. Choć początkowo wieje tam nudą, to później są bardzo zabawne fragmenty. Enjoy!

czwartek, 20 marca 2014

Putin czyli Chruszczow 2.0


Ukraińskie wojska rozpoczynają ewakuację z Krymu - groźba odcięcia Krymowi wody pitnej i prądu postkutkowała i GRU wypuściła zakładników., w tym dowódcę ukraińskiej marynarki wojennej. Tak jak wielokrotnie już tutaj pisałem - Ukraina odpuściła sobie walkę o Krym, podobnie jak Czang odpuścił Mandżurię w 1931 r. Teraz będzie przygotowywać na powstrzymywanie dalszych rosyjskich działań. Jak bowiem mówi Andriej Iłłarionow, były doradca Putina:

"Istnieje plan agresji na Ukrainę, który był przygotowany wiele lat temu. Sześć lat temu został on zapowiedziany m.in. przez samego Władimira Putina na szczycie NATO w Bukareszcie. W 2008 roku Putin powiedział, że Ukraina nie sprawdziłasię jako państwo i że zajmuje ona olbrzymią część rdzennie rosyjskich ziem. Wynikało z tego, że wcześniej czy później kwestia odebrania tych rdzennie rosyjskich ziem –- czy też, jak przyjęło się teraz mówić: “zjednoczenia rozdzielonego narodu” -– stanie się dla Putina aktualna. Pytanie dotyczyło jedynie tego, kiedy to nastąpi. Rewolucja i obalenie poprzedniego reżimu zostały uznane za dogodny moment do rozpoczęcia owego programu.

(...)

Iłłarionow powiedział także, iż w Rosji nie tylko istnieją plany agresji na Ukrainę, lecz również na Kremlu została nawet napisana nowa konstytucja tego kraju. Przewiduje ona ustrój federacyjny Ukrainy, który da różnym podmiotom owej federacji szeroką autonomię z możliwością prowadzenia własnej polityki zagranicznej. Dokument ten wyklucza też przynależność Ukrainy do NATO.

Według byłego doradcy Putina, Rosja nie zatrzyma się na Krymie. W tej sytuacji Ukraina ma dwa wyjścia: albo wybierze drogę Czechosłowacji, albo Finlandii. "

(Baj de łej: w ostatniej "Gazecie Polskiej" jest też wywiad z Iłłarionowem. Wyjaśnia on, że o zatrzymaniu rosyjskiej ofensywy w Gruzji przesądziły trzy czynniki: 1) gruziński opór okazał się silniejszy niż planowała Rosja (chodzi zapewne o rosyjskie straty w lotnictwie - samoloty te strącane były za pomocą ukraińskich i polskich rakiet) 2) akcja prezydenta Kaczyńskiego - sprowadzenie do Tbilisi kilku europejskich prezydentów 3) działania militarne USA rządządzonych przez G.W. Busha.)"

Jak mówi prof. Marciniak: "Obecna polityka najbardziej przypomina doktrynę Ogarkowa, czyli trwające w latach 70. i na początku 80. przygotowania do konfliktu konwencjonalnego na kontynencie europejskim. Opierała się ona na twierdzeniu, że siły ZSRR się wyczerpują i jest ostatni moment, by wygrać w rywalizacji z Zachodem. (...) Kreml doszedł do wniosku, że modernizacja Rosji jest niemożliwa, pomyślna koniunktura naftowa dobiega końca, znaczna część środków została zmarnowana, a teraz jest krótki okres, 
w którym Rosja dysponuje przewagą militarną w stosunku do Zachodu." Nie zgadzam się tu jednak z ostatnim zdaniem. Rosja nie ma przewagi militarnej nad Zachodem. Gdyby nie czynnik nuklearny, dałaby się pobić samej Turcji.



Tymczasem zdobyto dowód mówiący wyraźnie, że to rosyjskie tajne służby doprowadziły do masakry na Majdanie - czyli destabilizowały reżim Janukowycza. "Jak podaje portal Selous Foundation for Public Policy Research - http://sfppr.org - z przeprowadzonej przez jedno z państw członkowskich Paktu Północnoatlantyckiego analizy rozpoznawawczej twarzy wynika, że snajperzy, którzy kilka tygodni temu strzelali do demonstrantów w Kijowie należą do moskiewskiej jednostki FSB."

Reżim Putina zdecydowanie jednak przedobrzył. Jego akcja na Ukrainie wystawiła go na kurs kolizyjny nawet z takimi sojusznikami jak Niemcy czy Chiny. Siły międzynarodowe i wewnętrzne będą teraz grały na zmianę reżimu w Moskwie - tak jak wymieniono skompromitowanego Chruszczowa na Breżniewa, tak Putin zostanie wymieniony na Szojgu lub jakiś inny lepszy model. Obecna sytuacja bardzo mocno bowiem przypomina czasy Chruszczowa - awanturnictwo takie jak w Berlinie czy na Kubie, kretyńskie pohukiwania wobec Zachodu, rosnące na zapleczu chińskie zagrożenie, wewnętrzne walki frakcji na Kremlu, gospodarka pod presją i ruskie chamy krzyczące, że pokażą Zachodowi "Kuźkiną Mać".

Przykładzik : Roman Kokoriew, doradca rosyjskiej delegacji do Rady Europy napisał na Face'ie:

"Następny krok to Mołdawia i cała Ukraina; i wszystkie pozostałe ziemie ZSRR. Rosja zbiera się do kupy, jak zawsze. (...) Odnawia się duchowa i militarna potęga Rosji w całej jej krasie. I Alaska powróci, i kraje bałtyckie, i Polska, i Finlandia - to przecież rosyjskie ziemie."



Takie cytaty świadczą, że Rosja przebyła niewielką drogą od czasów Chruszczowa. Pokrzykiwanie i chamstwo maskują słabość.  Polecam poczytać Moczulskiego i Kudrina. 


A teraz trochę o ks. Isakowiczu-Zaleskianie. Pisałem już na tym blogu o jego dziwnych powiązaniach, a okazuje się, że ich jest jeszcze więcej. Jak bowiem pisze Katarzyna Gójska-Hejke:




"niewielka część środowisk kresowych w Polsce, w tym sam Duchowny, dała się zwieść wyjątkowo nieodpowiednim partnerom, którym przewodzi deputowany z Krymu Wadym Kołesniczenko. Kilka lat temu ów jegomość zorganizował w Kijowie wystawę poświęconą Golgocie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Tym zdobył zaufanie m.in. naszego dotychczasowego autora. Wielką naiwnością było jednak uznanie go za godnego partnera – człowiek, który w swoim kraju od lat działa jawnie na rzecz przyłączenia Ukrainy do Rosji, na jednym wdechu może wykrzyczeć zbrodnie UPA i zaprzeczyć zbrodni katyńskiej, to doprawdy wielce niewiarygodny obrońca prawdy. Mimo to ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski przytaczał jego słowa na swoim blogu, a niewielka część środowisk kresowych gościła w Polsce.
Dziś Wadym Kołesniczenko ma zakaz wjazdu do USA. W czasie najkrwawszych dni w Kijowie organizował grupy tituszek, które napadały na protestujących ludzi. Nie wybierały sobie, czcigodny Księże, banderowców, tłukły każdego, kto stanął im na drodze. Deputowany Kołesniczenko to także jeden z głównych autorów terroryzującego Ukraińców pakietu ustaw, który u schyłku swych rządów wprowadził Janukowycz. Gdyby reżim miał czas z nich skorzystać, ich ofiarami byliby także mieszkający na Ukrainie Polacy. W tym ci, którzy od lat walczą o upamiętnienie ofiar ludobójstwa. To m.in. dlatego wzywali, by Polska poparła bunt Majdanu. Nie bali się banderowców, tylko ludzi takich jak Kołesniczenko, z którymi Ksiądz chciał walczyć o prawdę. Chcę uniknąć wszelkich niedomówień – nie uważam Księdza za „ruskiego agenta” (cytuję dokładnie Księdza wypowiedź), lecz za człowieka, który w słusznej sprawie bardzo źle wybrał sojuszników i na nieszczęście dla nas wszystkich nie potrafi z tej sytuacji wybrnąć. Pech chciał, iż niewydrukowany przez nas felieton Księdza, w którym nowy premier Ukrainy funkcjonuje jako banderowiec, zbiegł się w czasie z odrażającym wywiadem Wadyma Kołesniczenki wzywającym do rozstrzelania organizatora Majdanu, „zniszczenia suk, dziwek i bydlaków” (to o domagających się wolności obywatelach Ukrainy) oraz „utopienia we krwi dziwek i gnoi” (to o nowych władzach Ukrainy). Warto wsłuchać się w apel Polaków z Ukrainy i zastanowić, czy środowisko Kołesniczenki to ludzie zainteresowani jakąkolwiek inną prawdą niż ta wyartykułowana przez Putina."


Do agentów wpływu zaliczyłbym również "profesora" Bartoszewskiego. Kiedyś żyrował za Turowskiego (powyżej, z "własowską" kokardą). Należałaby mu się rundka w Starych Kiejkutach czy innych Klewkach.

Z lżejszych tematów: Niedawno, gdy wspomniałem na tym blogu o słodkiej idiotce prokurator Natalii Pokłońskiej, jakiś putinofil się oburzył i napisał: "bardzo ladna kobieta ta "slodka idiotka", o kilka klas lepsza niz te stare pudla ktore co jakis czas reklamujesz, nie wspominam juz zupelnie o mandze... "
Muszę go zasmucić. Prokurator Pokłońskaja trafiła już do mangi:
Co prawda o kilka klas od niej jest lepsza minister spraw zagranicznych Naddniestrza Nina Stanski, ale w przypadku Pokłońskiej połączenie słodkiej głupoty z nieco dziewczęcą urodą robi swoje i wywołuje wśród wielu facetów uczucia opiekuńcze. :) Powstał też teledysk jej poświęcony, bazujący na tym, że zamiast "chaos" mówiła ona "house" :))))

Na koniec dwie polecanki: smaczny materiał o defraudacjach w Agencji Wywiadu, dotyczący m.in. kumpla gen. Zacharskiego bohatersko wraz z nim zasadzającego się na Oleksego. Rozwalają słowa gen. Czempińskiego: "W CIA też kradną!" :)))))

Relacja video z poznańskiej manify poparcia dla Rosji. W manifie wzięło udział pięć osób - w tym Tomasz "Harry Potter" Wiśniewski, Jan Cyckiraniak ("Cyraniak!", "Przejęzyczyłem się...") i resortowy pan w dresiku. Wyszło bardziej pedalsko niż na imprezach u abpa Paetza :)

sobota, 2 listopada 2013

Sny# 9: Dziady przybywajcie

Pamięci ppłka Tadeusza Augustynowicza, cichego bohatera tajnej wojny polsko-rosyjskiej, człowieka, który jako pierwszy rozwiał Mgłę


Ilustracja muzyczna: Nothing can be explained - Bleach OST


Opatulony w postrzępioną, złachmanioną, czarną pelerynę wędrowiec powoli przemierzał bezkresne wydmy o szarym, trupim kolorze z których gdzieniegdzie wystawały wierzchołki kikutów skamieniałych drzew. Słabe światło księżyca niewiele rozświetlało czarną noc. Wędrowiec miał twarz starca przeoraną bruzdami, wysokie czoło zwieńczone siwą grzywką i tępy wyraz oczu a pod peleryną krył garnitur z początku lat 90-tych. Człapał powoli poprzez piach. A jeszcze niedawno, ledwie ćwierć wieku temu - czymże jest ćwierć wieku w porównaniu z jego doświadczeniami - znaczył tak wiele... Nagle stanął jak wryty. Za kolejną wydmą zobaczył humanoidalną postać - pierwszą, jaką widział odkąd trafił w Zaświaty. Stał przed nim wielki, otyły, łysy drab sprawiający wrażenie, że mógłby zabić jednym ciosem pięści. Ubrany był w połyskującą białą szatę przypominającą mundur. Miał wielką czarną dziurę w miejscu splotu słonecznego a część jego twarzy okrywała maska przypominająca fragment czaszki.
- Ktoooooooś tyyyyyyyyy... - wolno wycedził Wędrowiec. Zawsze miał w zwyczaju mówić wolno.
Stojący przed nim drab zaśmiał się szaleńczo, po czym zaczął przemowę:
- Słuchaj człowieku młody! Z ciebie taki paksowiec jak... jak z dupy trąba! Bolesław Piasecki się w grobie przewraca, gdy widzi co robisz!
- Przeeeeeeeeszłooooooość ooooooddzieeeeeeeeelmyyyyyyyyy gruuuuuuuuubąąąąąąąą liiiiiiiiiiniiiiiiiiiąąąąąąą.... - próbował protestować Wędrowiec.
- Hahahaha!!! Partia narodowa! Hańba! - ponownie szaleńczo się zaśmiał wielki jak góra drab. Zaczął oblizywać się. Na języku miał numer 05. Wpatrywał się w swoją ofiarę. Po chwili postanowił się przedstawić:
- Moim aspektem śmierci jest desperacja. Quinto Espada, Rob....
- Taaaaaaaaadeeee.....
(Zmiana motywu muzycznego)
- Nie przerywaj mi zasrańcu!!! Teraz, to mnie wkurwiłeś! Pokażę ci moją formę resurection! Żryj Święta Kiełbasa!!!
Zamienił się w potwora i rzucił na Wędrowca...

Kaiser Soeze zbudził się zlany potem. (Kolejna zmiana motywu muzycznego)
- Gdyby miał tylko coś takiego jak bankai. Muszę mieć coś takiego jak bankai... - wyszeptał.
Sięgnął po słuchawkę stojącego na nocnej szafce czerwonego telefonu. Dzwonił na Krakowskie Przedmieście.
- Czy zrozumiałeś wreszcie czym jest prawdziwy BUL? - usłyszał w słuchawce.
Odłożył słuchawkę. Uznał, że BUL nie dojrzał jeszcze psychicznie do tej rozmowy.  Kaiser Soeze zasiadł przy pianinie i przejął rolę narratora.
To ja, Kaiser Soeze, mroczny szef Syndykatu. Jak pewnie wiecie w tym roku umarło wiele moich nakręconych małpek. A także zdarzyło się trochę wypadków, samobójstw i śmiertelnych chorób ludziom, z którymi niestety z różnych powodów było nam nie po drodze. By uczcić ich pamięć, udowodnię Wam, że jestem uzdolnionym artystą. (Kaiser Soeze zaczyna grać na pianinie i śpiewać). Piosenkę tę dedykuję w szczególności Florkowi Siwickiemu. Urządzał fajne imprezy, których mi będzie brakowało.


"Otwórz swoje oczy, do góry spójrz, czy już widzisz morze gwiazd?Za każdym razem gdy zobaczysz je to wspomnij nas...

Tak nagle Cię zabrakło, ucichł Twój śmiech, już Cię nie ma pośród nas
Lecz Twój ciepły głos w naszych sercach brzmi przez cały czas.
Choć dotknąć Cię nie sposób, to jakoś tak trudno odczuć nam ten brak
Jesteś jednym z nas, cząstką całości, znasz nasz mały świat.

Drzwi zamknięte, lecz klucz ma ktoś kto miał w tym własny plan
Zaciągnięte kotarą okna, lecz Ty widzisz nas
Chociaż ktoś między nami wybudował mur
Nigdy on nas od Ciebie nie odetnie już.

Niech wiatr nasz głos niesie, niech każdy usłyszy tą pieśń
Spisaną dla Ciebie, głoszącą nasz sen.

W gwiazdach Ciebie szukamy kiedy noc trwa,
Natomiast w chmurach za dnia
Gdy zaśpiewa ptak to wiemy, że to Ty wołasz nas.
W każdym powiewie wiatru, w Słońca blasku
Uśmiech Twój odbija się
Morze szumi cicho, wtóruje las, wspominając Cię.

Śmiejemy się, bo po co płakać setny raz?
Cieszymy się, tak jak Ty nauczyłeś nas.
Wiara w to, że tam gdzie jesteś będzie lepiej Ci
Daje siłę w te najcięższe dni...

Otwórz swoje oczy, do góry spójrz, czy już widzisz morze gwiazd?
Za każdym razem gdy zobaczysz je to wspomnij nas.
Spójrz, my pamiętamy, uśmiechnij się, bo nie zapomnimy Cię;
Gdziekolwiek los rzucił Cię wiemy że nie stracimy Cię..."
(przekład: alexistheangel)

Komandor Jaszczur obudził się zlany potem. Kaiser Soeze śpiewający romantyczno-nostalgiczne piosenki w jego snach? A wcześniej pojedynek Larkowskiego z Mazowieckim? Tego było już za wiele. Zerwał się z łóżka i poszedł do kuchni zrobić sobie coś na kaca. Zmieszał krew komunistów z żółtkiem jaja warana z Komodo i chorwacką 70-letnią śliwowicą z Jasenowacza. Wlał je w gardło bez popity. Zatabaczył.  Spojrzał na ścianę, na wiszącą tam wielką tablicę z napisem LISTA TĘPYCH CH,,,W DO ZAJEBANIA. Na szczycie listy znajdowała się okładka "W Sieci" z Putinem i Tuskiem w Smoleńsku.
- Hmmm.... hmmm.... - jakiś obcy głos wyrwał go z zamyślenia.
Obejrzał się za siebie. Zobaczył niskiego starszego, łysiejącego człowieka o odstających uszach ubranego w drogi włoski garnitur. (Zmiana motywu muzycznego)
- Ma pan pozdrowienia od papieża Pawła VI - zagaił tajemniczy przybysz.
- Gulio Andreotti?! Nie jestem godny! Nie jestem godny! - komandor Jaszczur padł na ziemię i zaczął bić mu pokłony.
- Wstań śmiertelniku. Nie zasługuję na to. Jestem tylko skromnym ośmiokrotnym premierem i trzydziestokrotnym ministrem a aktualnie doradcą politycznym Boga. I czasem Szatana. Siedzę w czyśćcu, więc zachowuję pewną dozę niezależności.
- Zachować niezależność w takim miejscu?
- Niezależność i potęga to w 70 proc. kwestia stanu umysłu.
- To dlatego ten stan jest obcy postPolsce... Dlatego nikt się tu nie buntuje.
- Dokładnie tak. Tutejszy demos lubi nadstawiać drugi policzek. Musicie jednak pamiętać, że na szczęście Pan Bóg dał nam chrześcijanom tylko dwa policzki. Po nadstawieniu drugiego policzka wroga można eksterminować.
Obydwaj się zaśmieli.
- Czym zawdzięczam twą wizytę?
- Masz misję do wykonania. Wojna psychologiczna. Popłyniesz na taką wysepkę pod Oslo...

(Muzyczne interludium)

Jan Cyraniak obudził się zlany potem. "Cóż za atlantycko-pogańskie zbereźności mi się śnią". Uspokoił się, gdy rozejrzał się po mieszkaniu. W swych łóżeczkach spało jego 15 dzieci, a na podłodze 30 kucyków. Kochał je wszystkie. Z poznańską solidnością w uczuciach. Wstał z łóżka. Potykając się o puszkę napoju energetycznego "Anioł" podszedł do ściany kontemplować portret swojego pradziadka, endeckiego posła Pafnucego Cyraniaka (wsławionego głównie tym, że "Słowo Wileńskie" zdemaskowało go jako bywalca żydowskiego burdelu). Po chwili usłyszał dzwonek do drzwi.
Zerknął przez judasza. Na korytarzu stał Wojciech Krolop trzymający na smyczy Tomasza Wiśniewskiego.
- Dzień dobry, rozpoczynam nabór do chóru chłopięcego! - wołał Krollop.
Cyraniak zaryglował drzwi i zaczął je zabijać deskami.
- Rozumiem, że Ronaldowi Laseckiemu i Falangistom nie podobają się "cycaste i wydekoltowane panny wyklęte", ale to już k...wa przesada!!!

sobota, 20 kwietnia 2013

Kroniki debilizmu: Tomasz Wiśniewski z xportalu grozi mi katyńską egzekucją

Swego czasu popełniłem wpis na temat przekomicznej postaci Jana Cyraniaka, dzielnego pogromcy satanizmu ukrytego w napojach energetycznych, miłośniku putinowskiej Rosji i  gen. patriarchy Cyryla oraz fanatyku serialu "My Little Pony". Minęło parę miesięcy i doczekałem się reakcji Cyraniaka i zjebów z xxx-Portalu. Cyraniak odpowiedział konwencjonalnie - i muszę mu przyznać dużo racji.


Przez jego produginowskich wafli zostałem nazwany "żydojankeską mendą" i "filarem neojakobińskiego portalu Europa 21" i przy tym padła jedna groźba kwalifikująca się pod co najmniej dwa paragrafy. Tomasz Wiśniewski, znany jako "Redaktor Harry Potter" z xportalu, napisał:

"Jeszcze sobie postrzelamy z naganów w puste główki atlantystów. Poimprezujemy jak w Katyniu '40"

Jako dowód załączam tego screena:


Przypomnę, że ten sam filosowiecki, duginowski idiota (wyłączający się tym wpisem z polskiej wspólnoty narodowej) Tomasz Wiśniewski jest autorem tekstu "Ostatni bastion logiki sakralnej", w którym chwali północnokoreański reżim za pomocą takich kurwiozalnych stwierdzeń:

"A więc prawa historii stoją zdecydowanie po stronie Kimów, których postępowanie miało w przeszłości liczne precedensy. Jeśli ów stabilizacyjny prąd sukcesji się utrzyma i doprowadzi do wytworzenia dynastii, powinniśmy być zadowoleni. Zadowoleni i pełni szacunku dla społeczności, która w dzisiejszych zracjonalizowanych i zdesakralizowanych czasach ma szansę na trwanie w rytmie autentycznej równowagi ciała i ducha. "

No, cóż, to chyba najlepszy komentarz do dorobku tego xportalowego debila:

I muszę jeszcze "Potterowi" Wiśniewskiemu przypomnieć o pewnym fakcie historycznym. Gostek, którego fotkę wkleiłem na dole tego wpisu, to gen. Douglas MacArthur, Ostatni Bóg Wojny. Dzięki niemu mamy anime i koreański pop. Ten gostek skopał dupę waszym idolom z Korei Północnej. A jak zabrzmi trąba archanielska, powstanie z grobu, by zrobić to jeszcze raz.


środa, 27 lutego 2013

Kroniki debilizmu: Jan Cyraniak

Przykład tego jak mocno ubectwo działające na odcinku konserwatywno-endeckim i kościelnym namieszało  ludziom w głowach. Można się śmiać z wypowiedzi Macieja Giertycha z 1990 r. o tym, że Układ Warszawski i ZSRR są potrzebne Polsce, by bronić nas przed "masońsko-żydowskim Zachodem", ale prawda jest taka, że są na polskiej prawicy osoby uważające, że pedofil-ludobójca-mafiozo Putin i jego kumpel patriarcha generał Cyryl II powinni nas bronić przed "zgnilizną Zachodu". Poniżej wiele mówiący screen. Moja pyskówka z niejakim Janem Cyraniakiem, organizatorem akcji bojkotu "satanistycznego" napoju "Demon" i przy okazji największym polskim fanem serialu "My Little Pony. Przyjaźń to magia" (pisał na temat tego serialu na xxx-portalu, o tym, że to dzieło "solarne i evolliańskie"  i jednocześnie oburzał się na pornograficzne przeróbki tej produkcji :). Nasza dyskusja, na profilu Janka Bodakowskiego, odbyła się z okazji wizyty gen. Cyryla i demonstracji pro i contra.