piątek, 28 lutego 2014

Krym: Pełzająca inwazja

O ile wczoraj krymski parlament w Symferopolu został zajęty przez rosyjskich terrorystów, to dzisiaj dywersanci zajęli lotnisko w Symferopolu i blokują port lotniczy w Sewastopolu. Z dostępnej dokumentacji zdjęciowej wynika, że noszą oni mundury łudząco podobne do nowego rosyjskiego wzoru - pozbawione dystynkcji. Mamy tutaj do czynienia za pewne z siłami specjalnymi lub piechotą morską.


Putin stara się realizować osetyjski scenariusz - na razie jednak bez konfrontacji na pełną skalę. Już teraz konflikt ukraińsko-rosyjski prowadzi do dużego osłabienia rubla i odpływu kapitału z Rosji. Przekształcenie go w wojnę mogłoby wciągną rosyjską gospodarkę, balansującą na granicy recesji w potężny kryzys. Putin jest w ciężkim położeniu - przegrana na Ukrainie ośmiela jego przeciwników z resortowego obozu władzy.
Ukraińska Rewolucja nie na żarty wystraszyła Kreml. Jak mówi prof. Marciniak: ""Jeśli w rosyjskich mediach pojawiają się obrazki z pałaców i rezydencji Janukowycza, to wszędzie tam spotka się z pan z pytaniem: „Ciekawe jak nasi mieszkają?”. A więc nie bunt, ale kolejny kroczek w podważeniu legitymizacji władzy Putina i dyskomfortowa dla władców Kremla sytuacja sprowadzająca się do faktu, że „naszego kolegę wygonili”. To właśnie rodzi niepokój rosyjskiego obozu władzy. Rosja musi więc wykonać operację o znaczeniu symbolicznym, która zawczasu wybije rosyjskim obywatelom z głowy pomysł powtórzenia u siebie tego, co stało się na Majdanie. Może być więc to przeprowadzenie operacji symbolicznego ukarania Majdanu, by w Rosji pokazać, że tam Majdan się nie powtórzy. To może popychać Moskwę do demonstracji siły, kreowania separatyzmu."


Powyżej: Przy okazji konfliktu  na Krymie odkryto zaginione ogniowo ewolucji - tituszkę 80-go poziomu...

Putin przegrywa grę o centrum władzy w Kijowie, nie uda mu się też zapewne oderwać od Ukrainy jej wschodnich obszarów (tego nie chcą oligarchowie sprawujący tam wciąż realną władzę), pozostaje mu tylko rozgrywka o zamieszkały w większości przez resortowych homo sovieticus Krym. Sięgając po tą starą tatarską ziemię może uratować swoją głowę, ale zaszkodzić strategicznym interesom Rosji.  Destabilizacja Ukrainy wymaga raczej bowiem, by resortowe gniazdo szerszeni na Krymie pozostało w granicach Ukrainy, O ile wsparcie Kremla dla Janukowycza i jego liczne prowokacje zaszczepiły wśród Ukraińców niechęć do wschodniego sąsiada, to oderwanie od Ukrainy Krymu sprawi, że Ukraińcy będą Rosjan nienawidzić. Wszelkie próby przejęcia kontroli nad kijowskim centrum decyzyjnym będą przez wiele lat nieskuteczne. Ukraińcy to nie postPolacy żądni przede wszystkim spokoju, żarła oraz igrzysk. To wk...wieni biedni ludzie, którzy nie mają nic do stracenia i właśnie zadziwili cały świat obalając bandycką władzę. Putin kiedyś odejdzie, ale Rosja zostanie z żądnym odwetu wrogiem na granicy. Ale Putina zapewne to nie obchodzi - martwi się on jedynie o to jak skutecznie wyprowadzać pieniądze z kraju zanim przejmą go Chińczycy.

Ps. Ciekawostka o współczesnej Rosji. Jednym z głównych kremlowskich strategów jest Władisław Surkow, doradca Putina. Prawdziwe nazwisko: Asłanbek Dudajew :)

wtorek, 25 lutego 2014

Tajlandia: wiosna ludów czy antydemokratyczny bunt oligarchów?


"Wszystko mi ujdzie na sucho. Dlaczego? Bo jestem piękna!"
   Boa Hancock, "One Piece"

Globalna Wiosna Ludów dotarła także do Tajlandii. W odróżnieniu jednak o Ukrainy, tam sympatyzuję z rządem premier Yingluck Shinawatry. Dlaczego? Do tego, że słuszność stoi po stronie rządu przekonał mnie Robert Amsterdam, prawnik Michaiła Chodorkowskiego i byłego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry. Polecam zapoznać się z jego argumentacją.  Przyznam jednak, że sporą rolę w moich sympatiach odgrywa, wydawałoby się tak trywialny i niepoważny czynnik jak uroda i urok pani premier Tajlandii. :) No cóż, wygląda na to, że nie wolno lekceważyć takich rzeczy w polityce - czym byłby bowiem peronizm bez Evity Peron - kolejną głupią ideologią.

Niedawno skrobnąłem do poważnej prasy większy tekścik o kryzysie w Tajlandii. Zacytuję jego fragment:



"Yingluck Shinawatra, prawdopodobnie najpiękniejsza spośród szefowych rządu z całego świata, jest premierem Tajlandii od 2011 r. Ta wykształcona w USA, odnosząca sukcesy businesswoman, jest młodszą siostrą kontrowersyjnego miliardera, byłego premiera Thaksina Shinawatry. Przez opozycyjnych demonstrantów blokujących budynki rządowe w Bangkoku jest ona uznawana głównie za marionetkę swojego brata, laleczkę maskującą słodkim uśmiechem i demagogią machinacje swojej rodziny.



Thaksin, magnat z branży telekomunikacyjnej, był premierem w latach 2001–2005. Odnosił sukcesy w polityce gospodarczej i zagranicznej, ostro wziął się do walki z handlarzami narkotyków i zaangażował się w poprawę położenia socjalnego biedniejszych warstw ludności. Zdobył serca gorzej sytuowanych, szczególnie mieszkańców wiejskich obszarów z północy. Choć był uznawany za oligarchę, to naraził się swoją polityką innym oligarchom, wielkomiejskiej inteligencji i wojskowym. Nie był popularny na południu ani w Bangkoku – bastionach opozycyjnej (wówczas i obecnie) Partii Demokratycznej. Oponenci zarzucali mu korupcję, populizm, ograniczanie wolności słowa i autorytarne ciągotki (wojna z narkotykami doprowadziła do tego, że służby specjalne często likwidowały podejrzanych bez sądu) i „brak szacunku dla rodziny królewskiej". W 2006 r. został obalony w wyniku wojskowego zamachu stanu i udał się na wygnanie do Dubaju, by uniknąć wyroku za korupcję. Do władzy doszła Partia Demokratyczna, a nowy rząd kazał strzelać do „Czerwonych Koszul", zwolenników Thaksina, protestujących przeciwko temu gwałtowi na demokracji.



– Przed Thaksinem tajscy politycy trzymali się na dystans od spraw biednych. Partie nie były budowane oddolnie, ale odgórnie. Przyszedł Thaksin, złożył obietnice i je wypełnił. Ale klasa średnia źle reagowała na jego „tendencję w kierunku tyranii" – wyjaśnia Paul Chambers, szef działu analiz w Instytucie Spraw Azji Południowo-Wschodniej na Uniwersytecie Chiang Mai.



W maju 2011 r. wybory wygrała kierowana przez Yingluck Shinawatrę partia Pheu Thai, której hasłem wyborczym było „Thaksin myśli, Pheu Thai działa". W październiku 2013 r. jej partia wniosła do parlamentu projekt ustawy o amnestii dla przedstawicieli obu obozów stojących naprzeciw siebie podczas zamachu stanu z 2006 r. Amnestia oznaczałaby zielone światło dla powrotu Thaksina do rządów. Opozycja – „Żółte Koszule" związane z Partią Demokratyczną – zareagowała gwałtownymi protestami, w których zginęło kilkanaście osób. Wie, że słabo wypadnie przy urnach, więc wzywa do zastąpienia obecnych, demokratycznie wybranych władz przez obsadzone przez nią komitety. Nie udało jej się co prawda całkowicie sparaliżować wyborów parlamentarnych z 2 lutego, ale bojkot głosowania w niektórych okręgach spowodował, że prawdopodobnie konieczne staną się wybory uzupełniające."

(koniec cytatu)

Yingluck w poniedziałek opuściła Bangkok i "wykonuje obowiązki premiera" z miejsca odległego o 150 km na północ od stolicy. Jak napisał jeden z moich czytelników: "Mogłaby wykonywać obowiązki nawet u mnie z domu". Wojsko na razie nie angażuje się w konflikt, pani premier pozostają za to jej hardkorowi zwolennicy/prowokatorzy ze służb, którzy od czasu do czasu strzelają do "Żółtych Koszul" a nawet podkładają bomby na ich wiecach. 



"Nawet jakby mnie sztyletowała, na mojej twarzy gościłby uśmiech rozkoszy a z oczu płynęły łzy szczęścia..."


poniedziałek, 24 lutego 2014

Ukraina: Rosyjskie plany A, B i C



"Piękna Juliya" Lady Tsunade ukraińskiej polityki znowu w grze, co w moim przypadku nie wywołuje entuzjazmu. Dlaczego? Przypomnijmy kilka faktów. W 2006 r. minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko opowiedział amerykańskiemu ambasadorowi w Kijowie nakazał mu aresztować Olega Turczynowa, ówczesnego szefa SBU, obecnego p.o. głowy państwa. Turczynow, to człowiek który wciągnął Tymoszenko do polityki. Aresztowany miał być również Andrij Kożemiakin, współpracownik Turczynowa, robiący szybką karierę w SBU syn generała KGB. Łucenko odmówił ich aresztowania. Dlaczego Turczynow i Kożemiakin mieliby trafić do aresztu? Za zniszczenie 20 tomów akt dotyczących kryminalnej działalności rosyjskiego mafiozy Siemiona Mogilewicza i jego rzekomych związków z Tymoszenko. Mogilewicz kontrolował dostawy gazu na Ukrainę poprzez RosUkrEnergo i swojego oligarchę Firtasza. Później jednak całe to towarzystwo się pokłóciło. Tymoszenko wyeliminowała Firtasza z gazowego interesu, Firtasz wsparł Janukowycza i zapewnił Tymoszenko pobyt w więzieniu (akurat pod dętymi zarzutami).



We wrześniu 2012 r. ukraiński deputowany, gen. SBU Hryhoryj Omelczenko ujawnił, że Tymoszenko została zwerbowana w lipcu 1995 r. przez rosyjskie służby specjalne. Do werbunku miało dojść na lotnisko Wnukowo. Omelczenko to były współpracownik Tymoszenko, więc może ma jakąś nieoficjalną wiedzę na ten temat - żadnych poszlak jednak nie przedstawił. Trzeba więc ostrożnie przyglądać się "Lady Tusnade"- ona może być po prostu elementem kremlowskiego planu B.

Plan A, czyli ratowanie Janukowycza przed "strasznymi, banderowskimi radykałami" próbował realizować Radek Sikorski. Oddajmy głos nieocenionemu drowi Darskiemu vel Targalskiemu vel Behemotowi:





"Na spotkaniu Franka-Waltera Steinmeiera i Radosława Sikorskiego z Radą Majdanu twitterowy minister straszył: – Jako Polak wiem, ile zła uczynił stan wojenny w Polsce. Na co Ołeksji Harań, prof. Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, odpowiedział: – Jako Polak powinien Pan przede wszystkim wiedzieć, jak dla Polski, którą bardzo szanuję, zakończyła się umowa monachijska z 1938 r.Wcześniej Sikorski udawał Kiszczaka, grożąc przywódcom opozycji: „Jeżeli nie podpiszecie porozumienia, będziecie mieli stan wojenny i wojsko na ulicach. Wszyscy będziecie martwi”.
Później kieszonkowy Metternich bufonadą próbował przykryć podłość. Stwierdził, że na realizację w 100 proc. postulatów majdanu nie było szans, a opozycja osiągnęła maksimum tego, co było możliwe.
W tym czasie premier Tusk dystansował się wobec życiowego sukcesu męża Anne Applebaum: – Nikt nie może mieć złudzeń, że bez majdanu, bez faktycznych liderów manifestacji możliwe będzie jakieś zobowiązujące kogokolwiek porozumienie.

(...)


Polacy, mający doświadczenie polityczne z dyktaturami, nie rozumieją, że w demokracji nie ma jednego centrum, które decyduje o wszystkim. Polityka jest wynikiem ścierania się różnych, często przeciwstawnych, interesów i opcji. Tak też jest w wypadku Niemiec. Merkel nie mogła nie znać sytuacji na Ukrainie, więc wysłanie Steinmeiera, koalicyjnego prorosyjskiego socjaldemokraty, osłabiało SPD, gdyż wiadomo było, że on się skompromituje. Polacy nie mogą tego zrozumieć i powtarzają stare dogmaty o podziale Ukrainy między Niemcy i Rosję. Przenoszą na Ukrainę schemat polski i nie zauważają, że sytuacja i interesy się zmieniają. Jak każdy, patrzą przez pryzmat własnych doświadczeń. Tymczasem podział Ukrainy nie ma żadnych podstaw, choć możliwy jest scenariusz jedynie typu osetyńskiego i to tymczasowo.
Nieprzypadkowo jedyny samodzielny polityk w Kijowie Laurent Fabius szybko wyjechał, by nie kompromitować się udziałem w grze pionków.
Obóz Janukowycza wbrew staraniom Sikorskiego był w rozsypce już w momencie podpisywania porozumienia. Jego celem nie mogło więc być uratowanie Janukowycza, lecz kompromitacja przywódców opozycji politycznej i pogłębienie rozdźwięków między nimi a majdanem, a więc realizacja scenariusza i celów Rosji. Czyje interesy realizował Sikorski, groźbami zmuszając przywódców opozycji do podpisania wbrew majdanowi kapitulacji, powinno być jasne dla każdego."

(koniec cytatu. Żryjcie to gówno!!! :)

Nie zapominajmy jednak również o rosyjskim planie C. Oddajmy głos Przemysławowi Żurawskiemu vel Grajewskiemu:

"Tak więc dzisiejsza sytuacja to odwrócenie tego postanowienia z 1654 r., choć nie wiadomo czy się uda, ale ja myślę, że uda się. Zmiany mentalne, które się dokonały, wydają się być trwałe. To co powiem jest niepoprawne politycznie, ale na Ukrainie wybuchła w związku z tragedią żywa nienawiść do Rosji. Tak więc to wydarzenie jest dla Polski bez precedensu, w zasadzie powinny we wszystkich kościołach dzwony uderzyć i powinniśmy odśpiewać „Te Deum”. (...)



Musimy obecnie spodziewać się reakcji Rosji. Uważam, że w imperialnym interesie jest, jeśli chce powstrzymać odpływanie Ukrainy na Zachód, jest jej skłócenie z Zachodem. Odcięcie sympatii Zachodu dla Ukrainy. A to można zrobić tylko w jeden sposób, a mianowicie skłócając Ukrainę z Polską. Musimy zatem spodziewać się, że Rosja podejmie akcje zmierzające do sprowokowania poważnych problemów w relacjach polsko-ukraińskich."


Wiemy, że Rosjanie są w stanie wszystko zrobić. Jeśli zatem wybuchnie bomba w Przemyślu i znajdziemy ulotki wskazujące, że to „UPA idzie wyzwalać”. Po czym w „odwecie” „Polacy” zdetonują bombę i rozsypią ulotki z informacjami, że „Lwów wraca do macierzy”, to powinni wszyscy być świadomi, że to są prowokacje rosyjskie.
Retoryka do tego typu działań już się przecież zaczęła. Już mamy hasła rzucane przez Moskwę, że oto naziści rządzą na Ukrainie, już mieliśmy histerię w Polsce, że oto banderowcy się odradzają i zaraz będzie „Lachiw rizaty”. To jest to samo, co było w odniesieniu do Estonii w 2007 r., gdy ministra sprawiedliwości Estonii Reina Lange na spreparowanej fotografii pokazano na tle flagi ze swastyką przyjmującego życzenia z okazji 50. urodzin. Pokazywano przy tym weteranów Waffen-SS, którzy faktycznie tam są, co pasowało do tezy, że „naziści rządzą Estonią”."

(koniec cytatu)

Ks. Isakowicz-Zaleskian będzie więc pracował na zdwojonych obrotach. Nie zdziwcie się jeśli go zobaczycie pikietującego pod waszym ulubionym tureckim kebabem...


Ps. Dla rozluźnienia atmosfery: fotki z rezydencji gen. Pszonki, byłego mafijnego prokuratora generalnego Ukrainy. 

niedziela, 23 lutego 2014

Ukraińska rewolucja zwycięża! I po Janukowyczu...



Ukraińcy mocno mi w ostatnich dniach zaimponowali. Nie często zdarza się, by cywile tak mężnie stawili opór wysłanym przeciw nim przez rząd kryminalistom (mam na myśli zarówno tituszki jak i berkutowców oraz rosyjskich snajperów) i zdołali obalić bandycką władzę. Janukowyczowi puściły nerwy w krytycznej chwili. Porzucił swoją rezydencję (nie dopilnował nawet zniszczenia obciążających go dokumentów) i uciekł na Wschód.






Ponoć chciał lecieć do Rosji, ale powstrzymała go Straż Graniczna. Ponoć myśli o stworzeniu własnego państwa ze stolicą w Charkowie. Kto by jednak za nim poszedł? Miejscowa mafia? Azarow ponoć już w Austrii, byłego szefa MSWZacharczenki nie chcieli przyjąć na Białorusi - p.o. szefa Kłymenko aresztowano go na lotnisku, wraz z prokuratorem generalnym Pszonką, ale zostali oni odbici przez swoich ochroniarzy. Szefostwo SBU zdezerterowało a tituszki staną się teraz zwierzyną łowną. Charyzmatyczna złodziejka Tymoszenko próbuje znowu wejść na piedestał.





P.o. głowy państwa został Aleksander Turczynow, były szef SBU - a to mówi bardzo wiele o charakterze zmian w Kijowie.

Jaki z tego wypływa wniosek dla nas? Zacytuję klasyka:

"Żadne zdrowe społeczeństwo nie będzie bez zdobycia się na opór czynny, znosić gospodarki bandytów podtrzymywanych przez władzę i władz podtrzymywanych przez bandytów. I jeśli takim społeczeństwem jesteśmy - podobnych gospodarzy powinniśmy się pozbyć." - Marszałek Józef Piłsudski.

sobota, 22 lutego 2014

Książę Bandar, szef saudyjskich służb, zwolniony

Wiadomość, która pewnie Wam umknęła: książę Bandar, główny architekt tajnej wojny przeciwko Assadowi, przestał być szefem saudyjskich służb specjalnych. Zastąpił go książę Nayef. To wygląda jak duże ustępstwo wobec Obamy. Bandar miał odwagę przeciwstawić się amerykańskiemu prezydentowi w takich kwestiach jak Syria czy Egipt. Bandar potrafił nawiązać za plecami Amerykanów dobrą współpracę z izraelskimi służbami wymierzoną w Iran, Syrię i Hezbollah. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że książę Bandar, długoletni ambasador w Waszyngtonie, uznawany przez swoich oponentów za "zamerykanizowanego" ma ksywkę "Bandar Bush".



Meandry bliskowschodniej polityki są zadziwiające. Oto amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ("Homeland") rozpoczął śledztwo przeciwko izraelskim handlarzom bronią robiącym interesy z ... Iranem. Sprawa dotyczy transportu części zamiennych do samolotów F-4 Phantom (tak, tak sprzętu pamiętającego Wojnę Wietnamską), który został niedawno zatrzymany przez władzę Grecji. Jedni mówią "pecunia non olet", ja mówię "Her name is Koko and she's loco..."

czwartek, 20 lutego 2014

Obrazki z Majdanu

Sytuacja na Ukrainie zmienia się z minuty na minutę i z godziny na godzinę. Zgłębianie się w nią tym blogu trochę mija się celem - zanim przeczytacie moją notkę, stanie się ona już nieaktualna. Bieżący newsy wrzucam więc na face'a. Tutaj macie dzisiejsze relacje na żywo na:  niezalezna.pl , stronie Telewizji Republika , gazeta.pl, dziennik. pl, rp. pl. Jak zwykle dochodzi do ciekawych paradoksów - niektóre osoby, które zwykle przyjmują postawę CHWDP i narzekają na policyjne pacyfikacje Marszu Niepodległości, teraz przyklaskują strzelaniu przez policję do "nazistów" na Majdanie, wielu ukraińskich Polaków - w tym strażnik pamięci Wołynia popiera demonstrantów a apele poparcia dla rzekomo nazistowskiego Majdanu piszą też ukraińscy Żydzi.  Janukowycz ma wszelkie dane, by utopić bunt we krwii. Przewaga jest po jego stronie, choć w niektórych regionach kraju wojsko i milicja przechodzą na stronę opozycji. Powstańców trochę ratuje to, że siły represji często dowodzone są chaotycznie, po sowiecku. Dzisiaj rano dochodziło do przypadków brania do niewoli milicjantów przez demonstrantów. Jankukowycz mimo wszystko ma wciąż jednak wiele atutów - łącznie z tajną "bratnią pomocą" z Rosji.




Powyżej: tak przygotowują się na konfrontację we Lwowie...



wtorek, 18 lutego 2014

Służby Korei Północnej porwały 200 tys. cudzoziemców

Ilustracja muzyczna: Kim Il-sung Dae-wonsu Man-manse

Raport ONZ dotyczący naruszeń praw człowieka w Korei Północnej, choć w zasadzie potwierdza, co wszyscy wiedzą już od dawna (np. to że jesteś tam poddany praniu mózgu odkąd nauczysz się mówić) , ale znalazło się  tam mnóstwo szokujących szczegółów dotyczących "ostatniego bastionu logiki sakralnej" (jak nazywają Koreę Płn. transi z Falangi).Dowiadujemy się z tego dokumentu m.in., że już małe dzieci muszą tam uczestniczyć w cotygodniowych sesjach samokrytyki. 100 tys. dzieci rocznie musi tam brać udział w drobiazgowo wyreżyserowanych choreograficznie spektaklach propagandowych - jedna grupa dzieci nie chodziła w wyniku tego do szkoły przez semestr, bo przez pół roku, po 10 godzin dziennie trenowała drobny      fragment parady (podczas treningu, jedno dziecko zmarło z wycieńczenia). Państwowi oficjele, milicjanci, ubecy i wojskowi w Korei Płn. gwałcą kobiety w miejscach publicznych, z pełnym poczuciem bezkarności - gwałt na osobie dorosłej nie jest tam nawet uznawany za przestępstwo. Normą są orwellowskie i często bardzo groteskowe manipulacje historyczne. Po egzekucji Jang Song-thaeka, wuja Kim Jong Una, usunięto o nim 35 tys. artykułów z witryny agencji prasowej KCNA i 20 tys. ze strony Rodong Sinmun. Normą są też "szczekaczki" zainstalowane w domach, których nie można wyłączyć.



Najbardziej szokujące fragmenty z raportu ONZ dotyczą jednak porwań cudzoziemców dokonywanych przez północnokoreańskie tajne służby. Od 1950 r. "sprowadziły" one w ten sposób do KRLD ponad 200 tys. cudzoziemców. Nie tylko Koreańczyków, Japończyków czy amerykańskich żołnierzy (te akurat porwania to sprawa znana od wielu lat - tutaj macie stronę poświęconą porwanym Japończykom), ale również mieszkańców innych krajów Azji Wschodniej, Bliskiego Wschodu a nawet Europejczyków. Porywano m.in. cudzoziemki na żony dla porwanych zagranicznych specjalistów. Raport ONZ pokazuje, że proceder ten prowadzony był na o wiele większą skalę, niż dotychczas sądzono. Pomyślcie jak dużo wysiłku i zaangażowania północnokoreańska bezpieka musiała włożyć w tego rodzaju operacje...


sobota, 15 lutego 2014

Sny #12: Boku no Pico to opowieść o chłopcach z Falangi

"Kiedy będzie druga część?"
 hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliogabal etc. Jabłoński


MechaBartyzel został pokonany w najbardziej epickiej bitwie od czasów wojny Yom Kippur i rzucony na pożarcie kotom dra Targalskiego. Urbanoid spędził upojne chwile z premier Tajlandii Yingluck Shinawatrą. Ego Waldemara Łysiaka zderzyło się z ego Ridleya Scotta prowadząc do kosmicznej katastrofy. Sojusz ziemskiego Radykalnego Centrum (Fox), prawicowych ekscentryków i pokojówek z Planety Wielkich Cycków kontratakuje przeciwko złym monarchistom z Planety Polerowania Berła oraz ich władcy padyszachowi Szaddamowi IV Wielomskiemu. Miejscem kontruderzenia jest pustynna planeta Analia - wszechświatowe centrum wydobycia lubrykantów i azotynów alkilu (poppers). Jest tam również trzymany w gejo-monarchistycznej niewoli hrabia Jabłoński. Radykalne Centrum i pokojówki wywołują tam antymonarchistyczną i homofobiczną Rewolucję, buntują pustynne plemiona i czerwie doprowadzając w ten sposób do załamania dostaw poppersów do Klubów Zachowawczo Monarchistycznych w całej galaktyce. Szaddam IV Wielomski przybywa na miejsce z 40 legionami sardaukarów z Falangi, otacza swój obóz wielkim murem i przygotowuje się do decydującej bitwy...




"Galaktyka Kurwix zamieszkała przez monarchistów, została zaatakowana przez złych, homofobicznych neokonów. Powstrzymać ich może jedynie załoga Katechonicznego Patrolu, na której czele stoi: Katechon Cyryl!" - padyszach Szaddam IV Wielomski oglądał już ten odcinek Katechona Cyryla, więc zmienił kanał. Trafił akurat na program muzyczny. Janek Bodakowski, przywódca Madao Prawicy, grał na gitarze i wył:
- Kaaaaaartooooon, kaaaaaaartoooooon!!! W zimną noooooooc ooooooooochroooooooni mnieeeeeee!!!
 Kaaaaaaaaaaroooooonoooooooowy bóóóóóóóóóg, uuuuuuuulicaaaaaaami meeeeeeego miaaaaaastaaaa snuuuuuuje się!!!
- Kurde mogliby dać "Boku no Pico", to jedyne anime, które mi się podoba... - westchnął Wielomski i wyłączył telewizor. Jego podczaszy Konrad Ręczny postawił mu na biurku szklankę mleka, cicho wzdychając: - Sancti maestri...
Padyszach gniewnie spojrzał na mleko po czym energicznie chwycił szklankę i chlusnął jej zawartością Ręcznemu w twarz.
- Aaaaaaa.... - wył przerażony podczaszy, konwulsyjnie się trzęsąc i skrywając twarz w dłoniach.
-  Fałszywe jak podpisy w twoimi listami wyborczymi!!! Spienione!!! Ile razy ci mówiłem, że nienawidzę spienionego mleka!!! - wydzierał się Wielomski.
Po chwili się uspokoił. Pomyślał, że powinien sprawdzić, co się dzieje u chłopców z Falangi.

***


Szczotland Laseczki i inni działacze Falangi leżeli na pufach, sofach i szezlągach w sali tronowej ubrani w kolorowe, letnie sukienki. Ich twarze "ozdabiał" krzykliwy makijaż a głowy damskie peruki. Relaksując się przed bitwą, ten nowy hufiec tebański, oddawał się dyskusjom na temat filozofii Dugina i Evolli.
- Cóż ten atlantycki chłystek Fox wrzuca na swojego face'a! Japońskie porno i fotki z cospleyów z biuściastymi panienkami! Jak tak można! Wielkie biusty - i ogólnie kobiece ciała -  są przecież takie nieestetyczne... - wyrzucał swe żale Szczotland.
- No tak, zwisają im te wymiona, biodra mają zbyt szerokie i coś im cieknie spomiędzy nóg... - wyrażał swe obrzydzenie falangista ubrany w kwiecistą sukienkę.
- Gdy pokonamy atlantystów, wszędzie przywrócimy grecki ideał piękna! - ożywił się Szczotland.
- Grecki ideał piękna, to bizantynizm turanie! - przerwał im rozmyślania skuty w dyby w rogu komnaty hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliogabal etc. Jabłoński, zapomniany jeniec brutalnej wojny pomiędzy mieszkańcami dwóch zboczonych planet. Na jego nieszczęście falangiści to usłyszeli i skierowali w jego stronę swoje pożądliwe spojrzenia.
- Oj, oj, oj nasz słodziutki słodziaczek się odezwał i nie podoba mu się biznatynizm-turanizm. Ale my już sprawimy, że ci się misiu-pysiu spodoba... - trajkotał falangista w kwiecistej sukience.
- Oj, taki miły monarchistyczny chłopczyk, a mu się bizantynizm nie podoba... Co ci jeszcze nie pasi moje ty złotko? - udawał oburzenie Laseczki.
- Wy mi się zboczeńcy nie podobacie!!! Gdzie wasz rozum i godność człowieka!!! Czemu nosicie te kiecki?! - wydzierał się przerażony hrabia Jabłoński.
- Bo są śliczne - bezceremonialnie odpowiedział Laseczki.
- O ile na Ziemi zachodzą nas od tyłu Judajczykowie, to tutaj... - rzucił przykuty do ściany redaktor Michalkiewicz.
- Święty Pafnucy, patronie dynastii burbońsko-parmeńsko-szlezwiko-holsztyńsko-sasko-kobursko-gotajsko-bawarskiej!!! Co zrobiliście temu wybitnemu prawicowego publicyście!!! Już wolę od was zboczeńców tego lewaka Foxa, który co prawda nazywa się centrystą, ale tak naprawdę jest lewakiem, bo wszyscy na lewo od Ludwika XVIII są lewakami, i jest miłośnikiem biologiCYCyzmu, ale przynajmniej nie jest takim dewiantem jak ci młodzieńcy tutaj!!! - wydzierał się Jabłoński.
- Foxa?!? Phi... tego...phi...smoleńskiego atlantystę!!! - żachnął się Szczotland, po czym dodał z chytraśnym uśmieszkiem: - Jak spotkasz się z Czarnym Bartyzelem, to zmienisz  zdanie...
Do komnaty wkroczył tanecznym krokiem Czarny Bartyzel - wielki Murzyn ubrany w lateksowe spodnie i białe futro, obwieszony złotymi łańcuchami i zegarami, dzierżący wysadzaną diamentami laskę alfonsa i dumnie noszący na głowie karlistowski beret. Obgryzł udko kurczaka z Kaiser Soeze Fried Chicen, rzucił kość na podłogę i zaczął nawijkę: - Yo, yo, yo niggas... Gdy mój ziomal Ludwik XVIII wracał do Compton, to jego czarnuchy chciały zrobić z dupy jesień średniowiecza konetablowi pieprzonej Francji. Wówczas mój ziomal Ludwik mówi im: "No shit! Ten konetabl to białas i prawdziwy mother fucker, ale to nadal kontebl Francji. Jak więc jakichś czarnuch go odstrzeli, to będzie miał przejebane!".Tak było czarnuchy! Bez żadnego kitu!
- Czemu Bartyzel jest czarny?!? Czy nie załatwiliśmy go w poprzedniej części?! Co mu zrobiliście?!? Profesorze Bartyzel, czy tak kończy się fascynacja bizantynizmem?!? Fox ratuj mnie!!!- darł się zbaraniały hrabia.

***
- Ooooooo, taaaaaak doooobrzeeeee dziewczyno.... - wzdychał Fox. Leżał twarzą w dół a  lubieżna brunetka w stroju pokojówki siedziała na nim okrakiem i energicznie masowała. Komandor Jaszczur siedział na stosie czaszek oficerów WSI popijając z czaszki oprawionej w srebro koktajl złożony z  rakiji z Jasenovaca, mongolskiego kumysu i krwi komunistów. Doktor Targalski głaskał po głowie blondwłosną pokojówkę z kocimi uszkami i kocim ogonkiem, mającą na dłoniach puchate rękawice imitujące kocie łapki. Przyjemnie mruczała łasząc się do niego.
Fox nagle podskoczył, nieco skonfudowany spojrzał na masującą go pokojówkę i wycedził:
- Zboczona kobieto... bawisz się moimi kulkami...
- Aro aro! Panie, nie mogłam się powstrzymać! - lekko się rumieniła a w prawej dłoni trzymała garść szklanych, kolorowych kulek.


- Trzeba pomówić o tym, jak przeprowadzimy szturm na obóz padyszacha... - przerwał im zabawę Targalski.
- To proste. Wpadamy i napier... tępych ch...ów! - zaproponował Jaszczur.
- Trzeba będzie przerwać mur uderzeniem nuklearnym, za którym pójdzie atak czerwi i pokojówki wykorzystujące broń soniczną. Można by też użyć czegoś mającego moc rażenia porównywalną z bombą atomową, np. książki "Resortowe dzieci"... - snuł swój plan Fox.
- Hmmm!!! Akurat książka "Resortowe dzieci" to książka chybiona, która nie służy debacie publicznej, no bo jak tak można oskarżać Monikę Olejnik, że jej stary to cenzu-cenzu, lub zarzucać bohaterom z NZS, przy których Rambo wymięka, że mieli dziadków w Informacji Wojskowej, bo trzeba, by nasza mowa była jak trawa, chwiała się na wietrze, trzeba bowiem mówić, że będzie lało albo wiało, a może spadnie grad, nie można bowiem oceniać, bo niektórym zrobi się przykro... - do rozmowy wtrącił się intruz wyglądający na totalnego nudziarza, który gdyby nosił okulary byłby definiowany tylko przez okulary, a ponieważ ich nie nosił, był definiowany jedynie przez wielką pustkę ziejącą z jego publicystyki.
Targalski, Jaszczur i Fox wściekle się w niego wpatrywali. Pokojówka z kocimi uszkami agresywnie szczerzyła zęby i zaczęła syczeć na intruza.
- Co to za jeden? - wycedził Fox.
Lubieżna brunetka wzięła głęboki oddech, wbiła palce w jego ciało (sprawiając, że Fox zaczął syczeć z bólu) i wyjaśniła:
- Panie, to Piotr Zajemba z Planety Ciotowatej Prawicy, jeden z wrogów Radykalnego Centrum. Jedno twoje słowo i już po nim.
Zajembie towarzyszył młodszy kolega lekko stylizujący się na hipsterskiego luzaka. Wydzierał się:
- Jak śmiecie wy smoleńskie prymitywy szkalować moje zajebistego przyjaciela Piotra Zajembę, najwybitniejszego prawicowca, wybitnego specjalistę od wszystkiego, arbitra elegancji i siłę spokoju. Piotrze! Jesteś zajembisty!!!
- Panie, nie wytrzymam, pozwól mi się nad nimi poznęcać! - ekscytowała się lubieżna brunetka wciskając twarz Foxa w swój biust. - Hmmmmmmm...... - mamrotał Fox.
Blondynka z kocimi uszkami syczała szykując się do skoczeniu Zajembie do gardła. Ze złośliwym uśmieszkiem na ustach wstrzymał ją gestem doktor Targalski. W pobliżu słychać było coraz bardziej intensywne miauczenie. Z cienia wyłoniła się wataha kotów z demonicznie święcącymi się na czerwono oczami. To były zwierzęta dra "Behemota".
- Bierz ich Doraemon! - rozkazał swojej menażerii.
Koty z demonicznym piskiem na Zajembę i jego towarzysza wciągając ich w mrok. Trysnęła krew.

***
- To co zrobiliście było skrajnie nieodpowiedzialne i obrzydliwe!!! To było wbrew naturze - z oczu hrabiego Jabłońskiego płynęły rzewne łzy.
- Oj słodziaczku, słodziaczku. My ci tylko przeczytaliśmy dzieła zebrane Dugina. Myśleliśmy, że jak się z nimi zapoznasz, to przyznasz nam rację, że sukienki, które nosimy są śliczne... - Szcztoland droczył się z nim z zalotnym uśmiechem na ustach. Po chwili dodał: - Zaraz przeczytamy ci Szczepana Twardocha...
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! - przejmujący krzyk hrabiego był słyszalny w całej galaktyce.
Tratatata!!! Zabrzmiały fanfary. Umilkły rozmowy i śmiechy. Do sali tronowej wkroczył padyszach. Ubrany był w paradny mundur: skórzane buty na wysokim obcasie jak u Bayonetty, siateczkowe pończochy i gorset obwieszony rosyjskimi,   północnokoreańskimi, syryjskimi, libijskimi i kubańskimi odznaczeniami.


- No i jak tam moje cukiereczki! - zwrócił się do swoich wiernych sardaukarów.
- Całkiem klawo! Mamy tu jednego takiego słodziaka! - chóralnie odpowiedzieli.
- Słodziaka... A rzeczywiście! Jaki słodki! Prawie jak Winnicki! Tylko mam nadzieję, ze nie ceni się tak wysoko jak Winnicki...
- Dlaczego profesor Wielomski nosi gorset i pończoszki?! Kto mu przyznał te tandetne blaszane ordery?!? Co on ma do Winnickiego ?!? Czemu uważa mnie za słodkiego?!? Czemu zboczyliście ze ścieżki łacińskiego Okcydentu zboczeńcy?!?! Jak tak możecie ?!? - ekscytował się hrabia.
- Yes we can! - zaintonował Czarny Bartyzel.
Sytuacja stała się jeszcze bardziej surrealistyczna, gdy do komnaty tronowej wjechał na drewnianej platformie wielki słój z ogromną mątwą w środku, mającą oblicze Siergieja Ławrowa. Mątwa pływała w mętnej, brązowej substancji. Ściany słoja miały barwy ukraińskiej flagi. Widniał na nich napis: "I support Yanukovitch". (Prawdę mówiąc ten słój z wielką mątwą wyglądał prawie jak fejsowy awatar Jana Cyraniaka.)
- To razwiedka...? A nie... To tylko rozwielitka... - mamrotał przykuty do ściany Michalkiewicz.
Wielka Mątwa Ławrow przemówił:
- Putin pyta się co się stało z jego dostawą przyprawy...
Padzyszach padł na kolana, zaczął bić czołem o podłogę i się tłumaczyć:
- Ja rab twój, ja rab twój... Wybaczcie zakłócenia w dostawach, ale wraży imperialistyczni neokoni uprawiają nam tutaj sabotaż jak w Syrii czy na Ukrainie...
ŁUBUBUDU!!! Ziemia zatrzęsła się a mury potężnej twierdzy zaczęły się rozpadać. Przez powstające w nich szczeliny przebijał się blask tysiąca słońc. To było nuklearne uderzenie. Nad obozem rozszczepiono atom pochodzący z książki "Resortowe dzieci". Ledwo opadł radioaktywny pył a do ataku ruszyły czerwie, pustynne plemiona i biuściaste pokojówki. Prowadziło ich wszystkich antymonarchistyczne słowo mocy, dźwięk rozbijający mury: "Nie ma Mikołaja!".
Wielki czerw przebił się do sali tronowej. Padyszach lustrował go wzrokiem z przerażeniem, podziwem i zazdrością.
- Uuuuu, coś mi to przypomina... Ciekawe, czy się zmieści... - pochylił się tyłem w stronę czerwia.
Wkrótce na miejscu pojawił się Fox, któremu towarzyszyła różowowłosa dziewczyna trzymająca w ręku wielki nóż. Pokazał jej Wielomskiego i jego kompanów:
- Widzisz, to te pedały chcą ci uwieść Yukkiego...
W oczach różowowłosej stalkerki pojawił się morderczy błysk a na twarzy wiele mówiący uśmieszek.


- Ahhhh pokroję was na kawałki i Yukki będzie ze mnie zadowolony! - rzuciła się na nich. To już nie była bitwa. To była masakra.

***
Starcie zakończyło się pełnym zwycięstwem Radykalnego Centrum i jego sojuszników. Po bitwie przyszedł czas na splendory. Pokojówki z Planety Wielkich Cycków postanowiły nagrodzić neofeudała bez ziemi, hrabiego Jabłońskiego, za to, że wytrzymał horror niewoli u chłopców z Falangi. 

Odziany w rozklekotaną, pozbawioną hełmu, zbroję hrabia Jabłoński ukląkł na jedno kolano przed rudą, biuściastą pokojówką w typie Rias Gremory. Z obu stron otaczał go szpaler jej równie hojnie obdarzonych przez naturę koleżanek. To przypominało ceremonię nadania inwestytury średniowiecznemu feudałowi.


- Hrabio Jabłoński w uznaniu twej niezłomnej postawy w obliczu tortur stosowanych przez wroga... - "Rias" włożyła ręce pod suknię.
- ....przedstawicielki Radykalnego Centrum z Planety Wielkich Cycków... - jej majtki opadły do poziomu kostek. Wyplątała z nich lewą nogę.
- ...pragną ci przyznać nasze największe wyróżnienie bojowe... - podniosła prawą nogę,  majtki zatrzymały się na obcasie jej butów, chwyciła je obiema rękami.
-...nasze pantsu!!! - energicznie wciągnęła swoje majtki hrabiemu Jabłońskiemu na głowę, zakrywając mu nimi twarz. Krew mu trysnęła z nosa szerokim strumieniem zabarwiając pantsu na czerwono. Okazało się, że nawet krew neofeudała nie jest błękitna.

Ending: Toto - Take My Hand (Dune ending theme)


piątek, 14 lutego 2014

Płk Kukliński - po prostu Polak i bohater



Mija 10 lat od śmierci zimnowojennego polskiego bohatera - płka Ryszarda Kuklińskiego. Z tej okazji zamieszczam na blogu znakomity film dokumentalny "Gry Wojenne". Jeśli ktoś po obejrzeniu go nadal będzie    uważał płka Kuklińskiego za "zdrajcę", to znaczy, że jest idiotą zasługującym na eutanazję.

Długie lata PRL a następnie III RP wprowadziły do głów masy etnicznej mieszkającej między Bugiem a Odrą dość wielki zamęt pojęciowy. Warto więc przypomnieć podstawowe fakty. PRL nie była państwem polskim. Była państwem marionetkowym, kontrolowanym przez wrogie nam zewnętrzne mocarstwo. LWP - mocniej podporządkowana "Braciom Słowianom" niż wojsko Królestwa Polskiego - było de facto armią kolaboracyjną. (Gen. Anders stwierdził: "Są w dziejach polskiego oręża chwile dobre i złe, ale nie ma w tych dziejach miejsca dla oddziałów stworzonych przez wroga".) Co prawda w LWP, tak jak w armiach zaborczych, zdarzali się porządni ludzie, ale ogólnie cała armia PRL służyła interesom najeźdźcy. Każdy kto uderzał w struktury tego marionetkowego państwa, armii i Układu Warszawskiego działał więc interesie Polski i Polaków. Płk Kukliński, narażając życie i płacąc ogromną cenę za swój czyn, zadał naszemu zaborcy i jego polskim kolaborantom ogromny cios uderzając w ich plany strategiczne. To samo w sobie czyni go bohaterem. Podobnie jak bohaterami byli inni polscy agenci CIA: Jerzy Pawłowski czy płk Michał Goleniewski.  Prawicowym talmudystom narzekającym, że płk Kukliński złamał "świętą przysięgę", przypominam, że przysięgi składane wrogom łamali także Kościuszko,  książę Poniatowski, Traugutt a z bohaterów innych państw: Waszyngton, Stauffenberg i tak hołubieni przez prawicę gen. gen. Franco i Pinochet. Uważać płka Kuklińskiego za zdrajcę mogą więc tylko sowieciarze w typie Dukaczewskiego, Czempińskiego i Makowskiego.

"„Ja swoją wojnę z Sowietami zakończyłem. Przydałby się drugi Kukliński? Kto wie, może już gdzieś studiuje młody zapaleniec, podchorąży. Będzie miał pełne ręce roboty, aby wyśledzić tę całą sowiecką agenturę w naszym kraju”.
 płk  Ryszard Kukliński



poniedziałek, 10 lutego 2014

Syria: ISIS sterowana przez bezpiekę Assada?


Niedawno doszło do bardzo kuriozalnego zdarzenia: Ajman az-Zawahiri, przywódca al-Kaidy odciął się od skrajnej, islamskiej organizacji ISIS - walczącej o zbudowanie kalifatu w Syrii oraz Iraku (tej samej, która kilka tygodni temu opanowała prowincję Anbar). ISIS "nie spełnia warunków franczyzy", jest "zbyt radykalna" nawet jak na standardy al-Kaidy. Prawdziwym powodem jest zapewne jednak głęboka infiltracja ISIS przez syryjską bezpiekę.

Kilka dni wcześniej, Michel Kilo, syryjski dysydent zmagający się z Assadami już od lat '80-tych (najpierw jako komunista, później jako liberał), członek władz świeckich ugrupowań opozycyjnych, stwierdził podczas konferencji pokojowej w Genewie, że posiada dowody na pracę kilku dowódców ISIS dla bezpieki. Tymi dowodami są ich wspólne zdjęcia z Assadem - zrobione w czasie, kiedy występowali oni jako kadrowi, umundurowani funkcjonariusze bezpieki. Rebelianci przechwycili też część komunikacji radiowej pomiędzy nimi a bezpieką. Dowódcy ISIS byli tam instruowani m.in. kogo porwać, kogo zabić, gdzie dokonać zamachów. Terroryści z ISIS zyskali złą sławę porywając, torturując i zabijając aktywistów konkurencyjnych świeckich oraz islamskich ugrupowań walczących z Assadem od początku rewolucji. Już wcześniej na tym blogu wspominałem o transakcjach naftowych pomiędzy ISIS a władzami w Damaszku.

Za chwilę odezwą się obrońcy Assada wskazujący, że to niemożliwe, by taki "Katechon" wspierał islamskich terrorystów mordujących Syryjczyków. Przypominam więc, że: a) Prowokacja oraz infiltracja jest integralną częścią walki z różnego rodzaju ruchami wywrotowymi. Do klasyki należy np. tworzenie tzw. band pozorowanych. Trudno się spodziewać, by w tak nasyconym bezpieką państwie jak assadowska Syria takich metod nie znano i nie stosowano b) By prowokacja się udała, ktoś się musi na nią złapać. A jak widać ISIS dobrze się wstrzeliła w trend. Nie tylko prowokatorzy w jej szeregach podrzynają gardła zakładnikom. Robią to też zwykli islamscy fanatycy, święcie przekonani, że walczą o Kalifat. c) Assad wielokrotnie pokazał, że jest skłonny wspierać islamskich terrorystów (Irak, Liban, Jordania, Izrael) i że los zwykłych Syryjczyków mu wisi. On i jego ludzie są psychicznie przygotowani do przeprowadzenia takiej misternej prowokacji. I do tego, by porzucić ISIS i pójść na porozumienie z bardziej umiarkowanymi rebeliantami.

czwartek, 6 lutego 2014

Kaddafi - biseksualny gwałciciel ( i czasem też lolicon)

Ilustracja muzyczna: Kanashimi no mukou e - School Days OST

W ostatnim "Do Rzeczy. Historia" ukazał się ciekawy wywiad Piotra Zychowicza z Davidem Irvingiem  dziadkiem Tuska Annick Cojean, francuską dziennikarką, autorką książki "Kobiety Kaddafiego". Treść wyjątkowo mocna, nawet jak na moje standardy...





Pani Cojean opisuje tam "libijskiego Katechona" jako gostka opętanego seksem w dużo większym stopniu niż jego kumpel Silvio Berlusconi. Kaddafi początkowo wykorzystywał młode, naiwne działaczki widzące w nim "wielkiego rewolucjonistę". Jak jego władza okrzepła, stworzył harem do którego bezpieka porywała mu co ładniejsze dziewczęta. "Katechon" często wybierał je podczas objazdów po kraju - wizytach w szkołach. Wystarczyło, że pogłaskał z uśmiechem po głowie 15-sto czy 16-stoletnią uczennicę, a jego ludzie wiedzieli już co robić... Czasem bywał loliconem, Najmłodsza, która mu wpadła w oko miała 12 lat. (Muammar zapewne trzymał się zasady, że w każdym szanującym się haremie powinna być jedna loli.) Los panienek porwanych do jego prywatnego burdelu był zazwyczaj koszmarny. Kaddafi lubił się nad nimi znęcać podczas zbliżeń. Bił, wyzywał, obcinał im włosy nożem, oddawał na nie mocz... Jego zachowania były nieprzewidywalne, co nie powinno dziwić: ostro chlał (szczególnie upodobał sobie whiskey "Black Label"), zażywał haszysz i kokainę, szprycował się koktajlem leków a do tego wierzył w czarną magię.



W swoich seksualnych podbojach nie ograniczał się do porywanych dziewcząt. Ściągał do swojej sypialni celebrytki (piosenkarki, aktorki, prezenterki telewizyjne - głównie ze świata arabskiego) a także... pierwsze damy zaprzyjaźnionych państw. Głęboko wierzył w to, że jeśli prześpi się z żoną prezydenta, premiera czy monarchy innego państwa, ta obejmie magiczną kontrolę nad tym przywódcą.


Biseksualista Arafat też się lubił zabawić...


Ich miny mówią wszystko...


Putin patrzy z zazdrością i podziwem...

Miał apetyt nie tylko na kobiety. Dziewczyny z jego haremu widywały czasem na jego orgiach młodych chłopców przebranych w sukienki, których "Katechon" wykorzystywał. Najbardziej szokujące jest jednak to, że Kaddafi gwałcił analnie swoich ministrów, generałów, szefów bezpieki... (Już wiemy, czemu Falanga i prof. Adam Wielkodupski tak go lubili:) Uważał, że w ten sposób ich złamie i sprawi, że nie będą przeciw niemu spiskowali. Wygląda jednak na to, że skutki takiego traktowania podwładnych okazały się dla Kaddafiego opłakane. Wielu jego danych ministrów, wyższej rangi urzędników, dowódców wojskowych i ludzi bezpieki z przyjemnością go zdradziło.



Gdy 20 października 2011 r. Kaddafi był linczowany pod Syrtą, jeden z rebeliantów wsadził mu w odbyt metalową rurę. Czyżby był ktoś w ten sposób odpowiedział na pytanie zadane przez umierającego "Katechona-Kutafona": "Co ja wam takiego zrobiłem?"

sobota, 1 lutego 2014

Z czego musi się wytłumaczyć ks. Isakowicz-Zaleski

Ilustracja muzyczna: System of A Down (ulubiona kapela ks. Isakowicza-Zaleskiego) "Chop Suey"

Mój przyjaciel Witold Stanisław Michałowski zrobił kiedyś karczemną awanturę ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu w Klubie Gazety Polskiej. Oskarżył go o "wykonywanie pracy na rzecz FSB" i "szczucie Polaków przeciwko Ukraińcom". Wówczas uważałem, że Michałowski przesadził, ale teraz, gdy słucham wypowiedzi ks. Isakowicza-Zaleskiana, w których żali się, że demonstranci z Majdanu "wyrządzają szkody budynkom publicznym", muszę zrewidować tamtą opinię. Postkomusza "Panorama" ostatnio nagłaśniała wypowiedzi tego duchownego z Krakowa (pokazała je jaką drugą informację dnia) potępiające polityków opozycji spotykających się z "nazistami" na Majdanie. Tak się akurat składa, że to ks. Isakowicz-Zaleski powinien się wytłumaczyć z  niektórych swoich spotkań...



Na początku kwietnia 2010 r. brał on udział w Kijowie, w siedzibie miejscowego oddziału agencji Interfax, w konferencji wzywającej do odebrania Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Organizatorem tej konferencji był Żorż Digas, przewodniczący Międzynarodowego Związku Weteranów Wojennych Ukrainy, autor kuriozalnego określenia "ukraińsko-niemiecki nacjonalizm". Digas to "weteran" urodzony już po wojnie, który przez wiele lat służył w... KGB. Jego organizacja to zaś po prostu zbiór sowieckich "emerytów resortowych", często zaangażowanych w prześladowanie dysydentów i Kościoła.

Innym godnym uwagi uczestnikiem tej konferencji był gość z Izraela Avigdor Eskin. To niezwykle niebezpieczny osobnik. Szef izraelskiego oddziału ruchu euroazjatyckiego Dugina, w 1995 r. jeden z organizatorów rzucenia klątwy rabinicznej Pulsa Dinura na premiera Icchaka Rabina. Klątwa Pulsa Dinura ma w swych założeniach sprowadzić śmierć na osobę nią obłożoną, więc Eskin wielokrotnie wyrażał publicznie swoje zadowolenie z zabicia premiera Rabina.  W 1997 r. został aresztowany przez Shabak (izraelski odpowiednik ABW) za to, że planował wrzucić zakrwawiony świński łeb do Meczetu al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Ten "happening" nie doszedł do skutku, więc Eskin zamiast tego położył łeb świni na grobie palestyńskiego nacjonalisty z lat '30-tych Izz el-Dina al-Kassama. Eskin w 1994 r. zakłócił uroczystość w Yad va Shem poświęconą homoseksualnym ofiarom Holokaustu. Jest on persona non grata w USA i został deportowany z Gruzji. Obraca się w kręgach proputinowskich, rosyjskich szowinistów a jego publicystyka jest pełna jadu wobec Ukraińców, Gruzinów i Estończyków. Działał on również jako lobbysta dla Janukowycza (tutaj macie ciekawy artykuł o jego dokonaniach). Eskin wzywał do tego, by Bohdan Staszyński, morderca z KGB, który zlikwidował Stepana Banderę otrzymał tytuł Bohatera Ukrainy. Ten człowiek jest powszechnie uznawany albo za prowokatora Shabaku infiltrującego kręgi rosyjskojęzycznych ekstremistów w Izraelu lub za agenta rosyjskich tajnych służb mającego destabilizować Izrael. Nie wykluczone, że pracuje na dwóch etatach...




Tymczasem ks. Isakowicz-Zaleski chwali na swoim blogu inicjatywy polityczne i publicystykę Eskina. O pakiecie, w którym umieścił linki dotyczące inicjatyw tego faszystowsko-bolszewickiego ekstremisty napisał, że jest to "odtrutka na to, co swoich tekstach pisze Jerzy Targalski vel Józef Darski, (b. członek PZPR i syn historyka z Zakładu Historii Partii przy KC PZPR)". Ks. Isakowicz-Zalewski żali się nawet, że ukraińska publiczność źle potraktowała Eskina na konferencji w sprawie Bandery. No cóż, jakby ktoś zorganizował w Warszawie konferencję z mjrem Baumannem, Żerynowskim i J.T. Grossem dotyczącą "polskiego faszyzmu" to reakcja byłaby podobna.

Ks. Isakowicz-Zaleski lubi wypominać innym kontakty z ekstremistami. Sam jednak się spotyka z ludźmi, którzy mają krew na rękach. Winny jest nam wszystkim wyjaśnienia, co do swojej postawy. W najlepszym przypadku zachowuje się on bowiem jak "polieznyj durak" w najgorszym jak...

***

Na koniec kilka cytatów dotyczących straszenia Polaków banderowskim upiorem. Przemysław Żurawski vel Grajewski:

" Co jest ważniejsze, co lepiej służy interesom Rzeczypospolitej, co jest realnością, a co tylko wyobrażeniem o niej? Czy realna jest uzbrojona i wciąż zbrojąca się autorytarna Rosja Putina – pułkownika KGB otoczonego siłowikami, mordującego własnych obywateli, wysadzającego bloki mieszkalne w swoich miastach, by sprowokować wojnę z Czeczenią, trującego gazem swoich obywateli w teatrze na Dubrowce, szturmującego szkołę pełną dzieci i napadającego sąsiadów? Rosja, której armie manewrują u polskich granic i grożą wymierzeniem rakiet w Warszawę, czy sotnie UPA skradające się po Przemyśl i szykujące za pomocą siekier, wideł i pił nowe rzezie Polaków? "

Witold Michałowski:

"Mój najstarszy syn i imiennik urodził się w Przemyślu. Członkowie bliższej i dalszej rodziny jego matki w czasie wojny służyli w AK, NSZ i UPA. Ci, którzy przeżyli, zdawali sobie sprawę, że ktoś celowo rozgrywał i podsycał antagonizm polsko-ukraiński. Odnotowano liczne przypadki, jak jednego dnia bandy przebrane w polskie mundury i noszące ryngrafy Matki Boskiej na piersi, puszczały z ogniem ukraińskie wsie, a następnego dnia te same oprychy przypinały sobie na czapki Tryzub i wyrzynały w pień osady polskie. Ich komendanci zwykle bezbłędnie posługiwali się tylko językiem rosyjskim... (...)

Oba te narody liczą łącznie z paropokoleniową już emigracją w Kanadzie, USA, Brazylii i Australii przeszło 120 milionów mieszkańców. Etnicznych Rosjan jest niewielu więcej. Napierają na nich z południa w większości muzułmańskie narody Azji Środkowej, a ze wschodu odkrywający swoje korzenie mieszkańcy Syberii, której 1/3 terytorium carska Rosja zagrabiła Chinom stosunkowo niedawno.Na Wołyniu i w paru pogranicznych województwach II Rzeczypospolitej po obu stronach, wg maksymalnych szacunków, zginęło 208 tysięcy osób. Czyli 0,2% populacji obu tak bliskich i tak sobie potrzebnych narodów. Żal ofiar. Oczywiście. Ale zobaczmy, ile procent ludności pochłonęły choćby wojny domowe w niektórych krajach europejskich. W takim kontekście nasze stosunki z Ukraińcami można uznać za jeśli nie idealne, to przynajmniej w miarę znośne.

Najwyższy czas, aby decyzjami rządów i parlamentów obu krajów przyjąć decyzje o usypaniu wspólnych kurhanów dla poległych z obu stron. Postawić na nich krzyże i odprawić stosowne religijne obrządki. I raz na zawsze skończyć z bolesnym rozdrapywaniem pamięci."

A na koniec oświadczenie służby prasowej "Prawego Sektora", czyli neonazistowskich zadymiarzy z Majdanu. Ich ideologia jest dla mnie głupotą, podobnie jak ideologia polskich organizacji noenazistowskich... pardon "trzeciopozycyjnych" i "chrześcijańsko nacjonalistycznych", ale w tym komunikacie znalazły się zadziwiające fragmenty, świadczące być może o zmianach w świadomości Ukraińców  (komunikat ten został wydany, po tym jak jakiś idiota będący rzecznikiem tej organizacji nagadał bzdur w wywiadzie dla "Rz").:



Powyżej: "Rodzinna atmosfera", ukraińscy nacjonaliści mogliby reklamować swoje imprezy tak jak RN Marsz Niepodległości...

"Dzisiaj, wszelkie wzajemne roszczenia terytorialne są niestosowne, tak samo jak i nawet najmniejsza nienawiść etniczna. I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami - zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami. Wcielić ten sojusz w życie - znaczy chronić swoje narody przed wieloma niebezpieczeństwami i zrobić wielki krok w kierunku zwycięstwa Dobra nad Złem.
4. Wszelkie obawy o los obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia jest naiwne i śmieszne. "Prawy Sektor" widzi ukraińskich Polaków jako integralną część społeczeństwa ukraińskiego i nie widzi u nich żadnych problemów w związku z naszymi planami."

Ps. Zaraz się zapewne odezwie chór endeków z pretensjami: "a przecież Ukraińcy stawiają pomniki Banderze!". No dobrze, stawiają. A w Rosji, z którą wasz lider Winnicki chce się sprzymierzać przeciwko "zachodniemu demoliberalizmowi" i "pedalstwu" oficjalnie czczą Lenina, Stalina, Andropowa tudzież pomniejszych morderców w rodzaju Błochina i feldmarszałka Suworowa. Zresztą ludobójców i morderców często czci się także w krajach bardziej cywilizowanych niż Rosja. W Mongolii bohaterem narodowym jest Dżyngis Chan, na Węgrzech Hun Atylla, w Rumunii Wład Tepes, w Chorwacji Ante Pavelić, we Francji jakobińscy rzeźnicy, w Wielkiej Brytanii Cromwell, Kitchner i Churchill, w USA generałowie Sherman i Sheridan... Nie przeszkadza to nikomu w nawiązywaniu normalnych stosunków z tymi państwami. Zamiast więc biadolić czcijmy własnych zbrodniarzy wojennych - oni stawiają pomnik Bandery, my  księcia Jaremy. :)