"Kiedy będzie druga część?"
hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliogabal etc. Jabłoński
MechaBartyzel został pokonany w najbardziej epickiej bitwie od czasów wojny Yom Kippur i rzucony na pożarcie kotom dra Targalskiego. Urbanoid spędził upojne chwile z premier Tajlandii Yingluck Shinawatrą. Ego Waldemara Łysiaka zderzyło się z ego Ridleya Scotta prowadząc do kosmicznej katastrofy. Sojusz ziemskiego Radykalnego Centrum (Fox), prawicowych ekscentryków i pokojówek z Planety Wielkich Cycków kontratakuje przeciwko złym monarchistom z Planety Polerowania Berła oraz ich władcy padyszachowi Szaddamowi IV Wielomskiemu. Miejscem kontruderzenia jest pustynna planeta Analia - wszechświatowe centrum wydobycia lubrykantów i azotynów alkilu (poppers). Jest tam również trzymany w gejo-monarchistycznej niewoli hrabia Jabłoński. Radykalne Centrum i pokojówki wywołują tam antymonarchistyczną i homofobiczną Rewolucję, buntują pustynne plemiona i czerwie doprowadzając w ten sposób do załamania dostaw poppersów do Klubów Zachowawczo Monarchistycznych w całej galaktyce. Szaddam IV Wielomski przybywa na miejsce z 40 legionami sardaukarów z Falangi, otacza swój obóz wielkim murem i przygotowuje się do decydującej bitwy...
"Galaktyka Kurwix zamieszkała przez monarchistów, została zaatakowana przez złych, homofobicznych neokonów. Powstrzymać ich może jedynie załoga Katechonicznego Patrolu, na której czele stoi: Katechon Cyryl!" - padyszach Szaddam IV Wielomski oglądał już ten odcinek Katechona Cyryla, więc zmienił kanał. Trafił akurat na program muzyczny. Janek Bodakowski, przywódca Madao Prawicy, grał na gitarze i wył:
- Kaaaaaartooooon, kaaaaaaartoooooon!!! W zimną noooooooc ooooooooochroooooooni mnieeeeeee!!!
Kaaaaaaaaaaroooooonoooooooowy bóóóóóóóóóg, uuuuuuuulicaaaaaaami meeeeeeego miaaaaaastaaaa snuuuuuuje się!!!
- Kurde mogliby dać "Boku no Pico", to jedyne anime, które mi się podoba... - westchnął Wielomski i wyłączył telewizor. Jego podczaszy Konrad Ręczny postawił mu na biurku szklankę mleka, cicho wzdychając: - Sancti maestri...
Padyszach gniewnie spojrzał na mleko po czym energicznie chwycił szklankę i chlusnął jej zawartością Ręcznemu w twarz.
- Aaaaaaa.... - wył przerażony podczaszy, konwulsyjnie się trzęsąc i skrywając twarz w dłoniach.
- Fałszywe jak podpisy w twoimi listami wyborczymi!!! Spienione!!! Ile razy ci mówiłem, że nienawidzę spienionego mleka!!! - wydzierał się Wielomski.
Po chwili się uspokoił. Pomyślał, że powinien sprawdzić, co się dzieje u chłopców z Falangi.
***
Szczotland Laseczki i inni działacze Falangi leżeli na pufach, sofach i szezlągach w sali tronowej ubrani w kolorowe, letnie sukienki. Ich twarze "ozdabiał" krzykliwy makijaż a głowy damskie peruki. Relaksując się przed bitwą, ten nowy hufiec tebański, oddawał się dyskusjom na temat filozofii Dugina i Evolli.
- Cóż ten atlantycki chłystek Fox wrzuca na swojego face'a! Japońskie porno i fotki z cospleyów z biuściastymi panienkami! Jak tak można! Wielkie biusty - i ogólnie kobiece ciała - są przecież takie nieestetyczne... - wyrzucał swe żale Szczotland.
- No tak, zwisają im te wymiona, biodra mają zbyt szerokie i coś im cieknie spomiędzy nóg... - wyrażał swe obrzydzenie falangista ubrany w kwiecistą sukienkę.
- Gdy pokonamy atlantystów, wszędzie przywrócimy grecki ideał piękna! - ożywił się Szczotland.
- Grecki ideał piękna, to bizantynizm turanie! - przerwał im rozmyślania skuty w dyby w rogu komnaty hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliogabal etc. Jabłoński, zapomniany jeniec brutalnej wojny pomiędzy mieszkańcami dwóch zboczonych planet. Na jego nieszczęście falangiści to usłyszeli i skierowali w jego stronę swoje pożądliwe spojrzenia.
- Oj, oj, oj nasz słodziutki słodziaczek się odezwał i nie podoba mu się biznatynizm-turanizm. Ale my już sprawimy, że ci się misiu-pysiu spodoba... - trajkotał falangista w kwiecistej sukience.
- Oj, taki miły monarchistyczny chłopczyk, a mu się bizantynizm nie podoba... Co ci jeszcze nie pasi moje ty złotko? - udawał oburzenie Laseczki.
- Wy mi się zboczeńcy nie podobacie!!! Gdzie wasz rozum i godność człowieka!!! Czemu nosicie te kiecki?! - wydzierał się przerażony hrabia Jabłoński.
- Bo są śliczne - bezceremonialnie odpowiedział Laseczki.
- O ile na Ziemi zachodzą nas od tyłu Judajczykowie, to tutaj... - rzucił przykuty do ściany redaktor Michalkiewicz.
- Święty Pafnucy, patronie dynastii burbońsko-parmeńsko-szlezwiko-holsztyńsko-sasko-kobursko-gotajsko-bawarskiej!!! Co zrobiliście temu wybitnemu prawicowego publicyście!!! Już wolę od was zboczeńców tego lewaka Foxa, który co prawda nazywa się centrystą, ale tak naprawdę jest lewakiem, bo wszyscy na lewo od Ludwika XVIII są lewakami, i jest miłośnikiem biologiCYCyzmu, ale przynajmniej nie jest takim dewiantem jak ci młodzieńcy tutaj!!! - wydzierał się Jabłoński.
- Foxa?!? Phi... tego...phi...smoleńskiego atlantystę!!! - żachnął się Szczotland, po czym dodał z chytraśnym uśmieszkiem: - Jak spotkasz się z Czarnym Bartyzelem, to zmienisz zdanie...
Do komnaty wkroczył tanecznym krokiem Czarny Bartyzel - wielki Murzyn ubrany w lateksowe spodnie i białe futro, obwieszony złotymi łańcuchami i zegarami, dzierżący wysadzaną diamentami laskę alfonsa i dumnie noszący na głowie karlistowski beret. Obgryzł udko kurczaka z Kaiser Soeze Fried Chicen, rzucił kość na podłogę i zaczął nawijkę: - Yo, yo, yo niggas... Gdy mój ziomal Ludwik XVIII wracał do Compton, to jego czarnuchy chciały zrobić z dupy jesień średniowiecza konetablowi pieprzonej Francji. Wówczas mój ziomal Ludwik mówi im: "No shit! Ten konetabl to białas i prawdziwy mother fucker, ale to nadal kontebl Francji. Jak więc jakichś czarnuch go odstrzeli, to będzie miał przejebane!".Tak było czarnuchy! Bez żadnego kitu!
- Czemu Bartyzel jest czarny?!? Czy nie załatwiliśmy go w poprzedniej części?! Co mu zrobiliście?!? Profesorze Bartyzel, czy tak kończy się fascynacja bizantynizmem?!? Fox ratuj mnie!!!- darł się zbaraniały hrabia.
***
- Ooooooo, taaaaaak doooobrzeeeee dziewczyno.... - wzdychał Fox. Leżał twarzą w dół a lubieżna brunetka w stroju pokojówki siedziała na nim okrakiem i energicznie masowała. Komandor Jaszczur siedział na stosie czaszek oficerów WSI popijając z czaszki oprawionej w srebro koktajl złożony z rakiji z Jasenovaca, mongolskiego kumysu i krwi komunistów. Doktor Targalski głaskał po głowie blondwłosną pokojówkę z kocimi uszkami i kocim ogonkiem, mającą na dłoniach puchate rękawice imitujące kocie łapki. Przyjemnie mruczała łasząc się do niego.
Fox nagle podskoczył, nieco skonfudowany spojrzał na masującą go pokojówkę i wycedził:
- Zboczona kobieto... bawisz się moimi kulkami...
- Aro aro! Panie, nie mogłam się powstrzymać! - lekko się rumieniła a w prawej dłoni trzymała garść szklanych, kolorowych kulek.
- Trzeba pomówić o tym, jak przeprowadzimy szturm na obóz padyszacha... - przerwał im zabawę Targalski.
- To proste. Wpadamy i napier... tępych ch...ów! - zaproponował Jaszczur.
- Trzeba będzie przerwać mur uderzeniem nuklearnym, za którym pójdzie atak czerwi i pokojówki wykorzystujące broń soniczną. Można by też użyć czegoś mającego moc rażenia porównywalną z bombą atomową, np. książki "Resortowe dzieci"... - snuł swój plan Fox.
- Hmmm!!! Akurat książka "Resortowe dzieci" to książka chybiona, która nie służy debacie publicznej, no bo jak tak można oskarżać Monikę Olejnik, że jej stary to cenzu-cenzu, lub zarzucać bohaterom z NZS, przy których Rambo wymięka, że mieli dziadków w Informacji Wojskowej, bo trzeba, by nasza mowa była jak trawa, chwiała się na wietrze, trzeba bowiem mówić, że będzie lało albo wiało, a może spadnie grad, nie można bowiem oceniać, bo niektórym zrobi się przykro... - do rozmowy wtrącił się intruz wyglądający na totalnego nudziarza, który gdyby nosił okulary byłby definiowany tylko przez okulary, a ponieważ ich nie nosił, był definiowany jedynie przez wielką pustkę ziejącą z jego publicystyki.
Targalski, Jaszczur i Fox wściekle się w niego wpatrywali. Pokojówka z kocimi uszkami agresywnie szczerzyła zęby i zaczęła syczeć na intruza.
- Co to za jeden? - wycedził Fox.
Lubieżna brunetka wzięła głęboki oddech, wbiła palce w jego ciało (sprawiając, że Fox zaczął syczeć z bólu) i wyjaśniła:
- Panie, to Piotr Zajemba z Planety Ciotowatej Prawicy, jeden z wrogów Radykalnego Centrum. Jedno twoje słowo i już po nim.
Zajembie towarzyszył młodszy kolega lekko stylizujący się na hipsterskiego luzaka. Wydzierał się:
- Jak śmiecie wy smoleńskie prymitywy szkalować moje zajebistego przyjaciela Piotra Zajembę, najwybitniejszego prawicowca, wybitnego specjalistę od wszystkiego, arbitra elegancji i siłę spokoju. Piotrze! Jesteś zajembisty!!!
- Panie, nie wytrzymam, pozwól mi się nad nimi poznęcać! - ekscytowała się lubieżna brunetka wciskając twarz Foxa w swój biust. - Hmmmmmmm...... - mamrotał Fox.
Blondynka z kocimi uszkami syczała szykując się do skoczeniu Zajembie do gardła. Ze złośliwym uśmieszkiem na ustach wstrzymał ją gestem doktor Targalski. W pobliżu słychać było coraz bardziej intensywne miauczenie. Z cienia wyłoniła się wataha kotów z demonicznie święcącymi się na czerwono oczami. To były zwierzęta dra "Behemota".
- Bierz ich Doraemon! - rozkazał swojej menażerii.
Koty z demonicznym piskiem na Zajembę i jego towarzysza wciągając ich w mrok. Trysnęła krew.
***
- To co zrobiliście było skrajnie nieodpowiedzialne i obrzydliwe!!! To było wbrew naturze - z oczu hrabiego Jabłońskiego płynęły rzewne łzy.
- Oj słodziaczku, słodziaczku. My ci tylko przeczytaliśmy dzieła zebrane Dugina. Myśleliśmy, że jak się z nimi zapoznasz, to przyznasz nam rację, że sukienki, które nosimy są śliczne... - Szcztoland droczył się z nim z zalotnym uśmiechem na ustach. Po chwili dodał: - Zaraz przeczytamy ci Szczepana Twardocha...
- Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!! - przejmujący krzyk hrabiego był słyszalny w całej galaktyce.
Tratatata!!! Zabrzmiały fanfary. Umilkły rozmowy i śmiechy. Do sali tronowej wkroczył padyszach. Ubrany był w paradny mundur: skórzane buty na wysokim obcasie jak u Bayonetty, siateczkowe pończochy i gorset obwieszony rosyjskimi, północnokoreańskimi, syryjskimi, libijskimi i kubańskimi odznaczeniami.
- No i jak tam moje cukiereczki! - zwrócił się do swoich wiernych sardaukarów.
- Całkiem klawo! Mamy tu jednego takiego słodziaka! - chóralnie odpowiedzieli.
- Słodziaka... A rzeczywiście! Jaki słodki! Prawie jak Winnicki! Tylko mam nadzieję, ze nie ceni się tak wysoko jak Winnicki...
- Dlaczego profesor Wielomski nosi gorset i pończoszki?! Kto mu przyznał te tandetne blaszane ordery?!? Co on ma do Winnickiego ?!? Czemu uważa mnie za słodkiego?!? Czemu zboczyliście ze ścieżki łacińskiego Okcydentu zboczeńcy?!?! Jak tak możecie ?!? - ekscytował się hrabia.
- Yes we can! - zaintonował Czarny Bartyzel.
Sytuacja stała się jeszcze bardziej surrealistyczna, gdy do komnaty tronowej wjechał na drewnianej platformie wielki słój z ogromną mątwą w środku, mającą oblicze Siergieja Ławrowa. Mątwa pływała w mętnej, brązowej substancji. Ściany słoja miały barwy ukraińskiej flagi. Widniał na nich napis: "I support Yanukovitch". (Prawdę mówiąc ten słój z wielką mątwą wyglądał prawie jak fejsowy awatar Jana Cyraniaka.)
- To razwiedka...? A nie... To tylko rozwielitka... - mamrotał przykuty do ściany Michalkiewicz.
Wielka Mątwa Ławrow przemówił:
- Putin pyta się co się stało z jego dostawą przyprawy...
Padzyszach padł na kolana, zaczął bić czołem o podłogę i się tłumaczyć:
- Ja rab twój, ja rab twój... Wybaczcie zakłócenia w dostawach, ale wraży imperialistyczni neokoni uprawiają nam tutaj sabotaż jak w Syrii czy na Ukrainie...
ŁUBUBUDU!!! Ziemia zatrzęsła się a mury potężnej twierdzy zaczęły się rozpadać. Przez powstające w nich szczeliny przebijał się blask tysiąca słońc. To było nuklearne uderzenie. Nad obozem rozszczepiono atom pochodzący z książki "Resortowe dzieci". Ledwo opadł radioaktywny pył a do ataku ruszyły czerwie, pustynne plemiona i biuściaste pokojówki. Prowadziło ich wszystkich antymonarchistyczne słowo mocy, dźwięk rozbijający mury: "Nie ma Mikołaja!".
Wielki czerw przebił się do sali tronowej. Padyszach lustrował go wzrokiem z przerażeniem, podziwem i zazdrością.
- Uuuuu, coś mi to przypomina... Ciekawe, czy się zmieści... - pochylił się tyłem w stronę czerwia.
Wkrótce na miejscu pojawił się Fox, któremu towarzyszyła różowowłosa dziewczyna trzymająca w ręku wielki nóż. Pokazał jej Wielomskiego i jego kompanów:
- Widzisz, to te pedały chcą ci uwieść Yukkiego...
W oczach różowowłosej stalkerki pojawił się morderczy błysk a na twarzy wiele mówiący uśmieszek.
- Ahhhh pokroję was na kawałki i Yukki będzie ze mnie zadowolony! - rzuciła się na nich. To już nie była bitwa. To była masakra.
***
Starcie zakończyło się pełnym zwycięstwem Radykalnego Centrum i jego sojuszników. Po bitwie przyszedł czas na splendory. Pokojówki z Planety Wielkich Cycków postanowiły nagrodzić neofeudała bez ziemi, hrabiego Jabłońskiego, za to, że wytrzymał horror niewoli u chłopców z Falangi.
Odziany w rozklekotaną, pozbawioną hełmu, zbroję hrabia Jabłoński ukląkł na jedno kolano przed rudą, biuściastą pokojówką w typie Rias Gremory. Z obu stron otaczał go szpaler jej równie hojnie obdarzonych przez naturę koleżanek. To przypominało ceremonię nadania inwestytury średniowiecznemu feudałowi.
- Hrabio Jabłoński w uznaniu twej niezłomnej postawy w obliczu tortur stosowanych przez wroga... - "Rias" włożyła ręce pod suknię.
- ....przedstawicielki Radykalnego Centrum z Planety Wielkich Cycków... - jej majtki opadły do poziomu kostek. Wyplątała z nich lewą nogę.
- ...pragną ci przyznać nasze największe wyróżnienie bojowe... - podniosła prawą nogę, majtki zatrzymały się na obcasie jej butów, chwyciła je obiema rękami.
-...nasze pantsu!!! - energicznie wciągnęła swoje majtki hrabiemu Jabłońskiemu na głowę, zakrywając mu nimi twarz. Krew mu trysnęła z nosa szerokim strumieniem zabarwiając pantsu na czerwono. Okazało się, że nawet krew neofeudała nie jest błękitna.
Ending: Toto - Take My Hand (Dune ending theme)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bartyzel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bartyzel. Pokaż wszystkie posty
sobota, 15 lutego 2014
piątek, 6 grudnia 2013
Sny#11 : Zemsta Bartyzela/Inwazja pokojówek
Janek Bodakowski, czołowy przedstawiciel polskiej Madao Prawicy, siedział na chodniku pod restauracją "Angel Mort" i grał na gitarze niczym młody, zbuntowany artysta-amator chcący się wykazać koncertami na streecie. Spod jego wirtuozerskich palców wydobywały się dźwięki "Kartonowego Boga" - nieoficjalnego hymnu Madao z serialu "Gintama". Z jego ust sączyła się pieśń głęboka niczym dekolt Hitomi Tanaki:
"Kaaaaaaaartonoooooooowy Bóóóóóg/Luuuuuuululuuuuuuuuu/Uliiiiiicaaaaaamiiiiii meeeeegooooo miaaaaaastaaaaaaa snuuujeeeee sięęęęęęę/Kaaaaaaaaaartonooooowy Bóóóóóóóóóg..."
Gdy Fox otworzył oczy pomyślał, że jest w raju. Nachylała się w jego stronę nadobna, ruda dziewoja z wielkim biustem (w typie Rias Gremory) ubrana w strój pokojówki, mająca wstążki we włosach, kocie uszka i okulary przydające jej dziewczęcego powabu. Z oczu ciekły jej łzy radości:
- Obudziłeś się wreszcie panie! Och jaka jestem szczęśliwa! Myślałyśmy wszystkie, że cię stracimy! Tak strasznie martwiłyśmy się i płakałyśmy!
Rozejrzał się. Wokół była gromada śliczniutkich pokojówek z wielkimi biustami.
- Kim jeeeeeesteście... - wymamrotał uważnie wpatrując się w ich walory.
- Przybywamy z Planety Wielkich Cycków - bezceremonialnie wypaliła rudowłosa piękność.
- Ja chyba śnię...
- To już przegięcie... - dodał opatulony w bandaże Chehelmut.
- Hyhyhyhyhy!!! - radował się Janek Bodakowski.
Kelnerka-pokojówka, niezrażona ich reakcjami, spokojnie wyjaśniała:
- Na naszej planecie, na jednego mężczyznę przypada 3 tys. kobiet. Mimo, że mamy poligamię i haremy, wielu naszym siostrzyczkom wciąż trudno znaleźć męża i założyć rodzinę. Duża konkurencja wśród kobiet skutkowała ewolucyjnymi przystosowaniami takimi jak duże biusty i np. to, że jest wśród nas wiele masochistek.
- Tia, i wszystkie ubieracie się jak pokojówki? - Fox ledwo ukrywał niedowierzanie w głosie.
- Niektóre z nas ubierają się jak stewardessy, pielęgniarki, policjantki lub zakładają mundurki szkolne - włączyła się do rozmowy pokojówka z misternie plecionymi blond warkoczami opadającymi zalotnie na ramiona.
- A macie ubezpieczenia społeczne i prawo pracy? - dopytywał się wyraźnie podniecony Janek Bodakowski.
- Mamy, ale trochę według innych zasad niż tutaj... - odparła ruda pokojówka.
- No to jesteście socjalistkami. Nie wybieram się do was... Pewnie z was do tego feministki - obraził się Bodakowski.
- Mamy zbyt dobre cycki, by być feministkami... - ripostowała mu siedząca w lubieżnej pozie brunetka z długim warkoczem.
- Na naszej planecie panuje ideologia Radykalnego Centrum. W naszej stolicy Berezii mamy duży obóz internowania, w którym poniewierane są masochistki. Mamy tam też pomniki płka Wacława Kostka-Biernackiego, Marszałka Piłsudskiego i gen. MacArthura. Czytamy i lubimy twojego bloga Panie! - kontynuowała blondynka.
- Jaka wspaniała utopia! - rozpływał się Fox.
- Wy bezecne dziewczyny?! Jak śmiecie promować takich socjalistów ?! Czy macie Rozum i Godność człowieka?!? Czy jesteście chociaż katoliczkami ?!? Czy... błybłybły...chchchchchch... - hrabia zamilknął przyduszony piersiami lubieżnej brunetki. Jego prześladowczyni wyjaśniała ze zboczonym uśmieszkiem na ustach: - Dla mnie bogami są Cesarz i Oyashiro-sama.
- Co tutaj robicie? - dopytywał się Fox.
- Pojawiałyśmy w kluczowych momentach dziejów Polski próbując zmieniać jej historię - wyjaśniała z uczoną miną ruda dziewoja - Pamiętasz legendę o gościach, którzy nawiedzili Piasta Kołodzieja? To nie byli św. św. Cyryl i Metody. To były pokojówki z naszej planety. Obsługiwały one ucztę u króla Popiela. A Grunwald i dwa nagie miecze? Ks. Długosz się pomylił. To były dwie nagie pokojówki z mieczami.
- Do rzeczy... - taki historyczny rewizjonizm zirytował Chehelmuta.
- Teraz przybyłyśmy znowu, bo w Polsce pojawili się nasi śmiertelni wrogowie - Monarchiści z Planety Polerowania Berła - sobowtórka Rias Gremory cedząc słowa poprawiała okulary.
- Monarchiści, a szczególnie ich przywódca Padyszach Szaddam IV Wielomski, uwielbiają, gdy młodzi chłopcy polerują im berła. Chcą więc, by cała Polska młoda prawica była jak Ronald Lasecki. Zatruwali od lat młodym ludziom umysły swoją propagandą atakując wartości drogie Radykalnemu Centrum. Jednocześnie zależy im na niszczeniu kobiecego erotyzmu. Chcą go zastąpić bardziej "greckimi" motywami - tłumaczyła lubieżna brunetka.
- Właśnie przystąpili do ofensywy, atakując ciebie Panie jako czołowego przedstawiciela Radykalnego Centrum. Nie możemy im wybaczyć, że podnieśli rękę na tak drogą nam osobę - "Rias" oblizała się kończąc zdanie, i dodała: - Spójrz, co się dzieje!
Fox podniósł się, wyprostował i podszedł do okna. Zmroził go widok, który ujrzał. Gigantyczny prof. Bartyzel, dorównujący wzrostem Pałacowi Kultury, gruzował Warszawę strzelając naokoło laserami i rakietami. W powietrzu, niczym Strike Witches, walczył z nim rój pokojówek.
- Bartyzel połączył się z innymi monarchistami, tworząc coś w rodzaju hobbsowskiego Lewiatana - wyjaśniała "Rias".
Fox wziął do rąk lornetkę. Rzeczywiście - MechaBartyzel był zrobiony z plontaniny ciał monarchistów i autorów publikujących na portalu konserwatyzm.pl.
- O mój Boże.. - westchnął z niedowierzaniem Fox - Konrada Rękasa umieścili w roli ku...
- Katechona! - wydarł się hrabia, wyrywając na chwilę z objęć brunetki. Po chwili znowu milczał przyduszony jej piersiami.
Fox i Chehelmut patrzyli osłupiali na płonącą Warszawę i szalejącego MechaBartyzela. Z oddali dobiegał jego ryk: "Jeśli zaś nie ma Królestwa, to roztropność nakazywałaby zawrzeć wrota podziemi katedry na Wawelu, aby naród mógł obcować tam duchowo z tymi, którzy z samej swojej natury tylko łączą, nigdy nie dzielą. I jeszcze jedna kwestia, którą koniecznie należy podnieść. Nigdy dotąd, „zrównując” z królami narodowych bohaterów, których religijna ortodoksja była przecież w każdym wypadku wątpliwa (deista Kościuszko, formalny apostata Piłsudski, wolnomularze Poniatowski i Sikorski), nie posunięto się do tego, aby grzebać wraz z nimi ich małżonki. "
- No to, co wysyłamy w niego pociski umysłu z 2 km? - przewał milczenie Chehelmut.
- W tym przypadku one nie pomogą. Ale mam plan - usłyszeli za sobą nieco zachrypnięty głos.
Odwrócili się i zobaczyli dra Targalskiego.
- Nya! - miauknął siedzący mu na ramieniu czarny kot.
- Tak, to ja wezwałem na Ziemię pokojówki. Ani ja, ani one, ani my wszyscy wspólnie nie moglibyśmy pokonać MechaBartyzela. Ale sprowadziłem posiłki - wyjaśniał z chytraśnym uśmieszkiem na ustach Targalski. Do pokoju wkroczyła grupa bohaterów, a dr. Behemot prezentował ich wszystkim:
- Komandor Jaszczur!
- Ostatniego tępego chuja, któremu wydawało się, że był królem zdetronizowaliśmy w 1831 r. okrzykami: Nie ma Mikołaja! - Jaszczur przybił piątkę z Foxem i zaproponował mu wspólne wąchanie tabaki.
- Waldemar Łysiak!
Rozległy się dźwięki "character song" Waldemara Łysiaka (na melodię "Flesha Gordona": "Łysiak!!! Uuuuaaaaa!!! Savior of the Universe!").
- Jestem po prostu ekstremalnie zajebisty! - skromnie przyznał Łysiak.
- Obrońca granic!
- Tato! Tato! Dasz mi postrzelać! - ciągnęła Obrońcę Granic za rękaw jego córeczka Zuzia.
- Tak cukiereczku, ale tylko amunicją dopuszczoną przez Konwencję Genewską... - odparł Obrońca Granic.
- Uuuuuu... - smuciła się dziewczynka.
- Dawid Hallmann!!!
- Yohohoho!!! Moja epicka muzyka podniesie waszego ducha!!! - chwalił się śląsko-łotewski dj.
- Razem tworzymy nowych Avengers! - oznajmił Targalski - A więc do boju!
Pokojówki poderwały się do ostatecznego szturmu na MechaBartyzela. Szły do boju wyprostowane, tak jak pod Lenino a szturm ich miał moc taką jak atak na obóz Padyszacha w "Diunie". Biegnąc ku przeznaczeniu krzyczały głośno słowo mocy: Nie ma Mikołaja!!!
"Kaaaaaaaartonoooooooowy Bóóóóóg/Luuuuuuululuuuuuuuuu/Uliiiiiicaaaaaamiiiiii meeeeegooooo miaaaaaastaaaaaaa snuuujeeeee sięęęęęęę/Kaaaaaaaaaartonooooowy Bóóóóóóóóóg..."
Brzdęk! Do puszki wpadła moneta dwuzłotowa.
- Hej, Madao! Zaśpiewaj lepiej coś z repertuaru Otsu-chan! - zagaił przechodzący obok dr Dersu Uzała.
- Ok - rzucił Janek i zmienił melodię.
- Ta piosenka jest dedykowana Sławomirowi Sierakowskiemu... - wyjaśnił i zaczął grać:
"Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!
Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!
- Hej, Madao! Zaśpiewaj lepiej coś z repertuaru Otsu-chan! - zagaił przechodzący obok dr Dersu Uzała.
- Ok - rzucił Janek i zmienił melodię.
- Ta piosenka jest dedykowana Sławomirowi Sierakowskiemu... - wyjaśnił i zaczął grać:
"Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!
Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!
Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!"
Jego artystyczne popisy niestety nie zostały zauważone przez Foxa i Chehelmuta namiętnie ze sobą dyskutujących przy stoliku w restauracji Angel Mort.
- Musisz ciągle dawać wpisy z serii Sny? Czytelnicy mają już przesyt tych Twoich onirycznych fantazji z dużym podtekstem erotycznym... Poczytaliby sobie chętniej coś serię Krótka Historia Sabotażu Lotniczego lub kolejne części Największych Sekretów... - narzekał kielecki reakcjonista.
- Nieprawda! Takie odjechane teksty właśnie dobrze się czytają - i wyrażają to, czego nie mogę powiedzieć wprost. Czytelnicy piszą do mnie, że chcą kolejnych części Snów. Tutaj mam np. list od Michała z Janek, lat 30: "Bardzo mi się podoba seria Sny i chciałbym, żeby pojawiała się częściej i by zawierała więcej elementów erotycznych. Zwłaszcza z fetyszem dotyczącym pokojówek i kocich uszek." I co? Mam wyrzucić do kosza marzenia tego biednego dziecka? A tutaj kolejny list, Jan Cyraniak z Poznania "Chciałbym, by w serii sny pojawiły się..." "Kucyki" ?!? Pojebało go! Kto mi taki spam wysyła? - Fox głośno wysmarkał się w list i wyrzucił go do kosza, a po chwili pokazał na Chehelmutowi obrazek na tablecie:
- Widzisz takie robią memy dotyczące poprzednich części Snów.
- O ja pierdolę! - szpetnie zaklął po polsku Chehelmut.
- No widzisz...
Rozmowę przerwało im przybycie kelnerki ubranej w strój pokojówki. Angel Mort nie było typowym maid cafe. Było lokalem z z nutką dekadencji, adresowanym do niebanalnych ludzi, których niepokojące myśli płonęły niczym opary absyntu. Zatrudniano tam wiele pięknych kelnerek, ale ta która stanęła przed Foxem i Chehelmutem była niezwyczajna. Fox mógłby przysiąc, że to była minister Mucha. Tylko z większym biustem. Jej mowa ciała i lekki rumieniec na twarzy zadawały się oznajmiać: "Och! Ten strój chyba ciut za dużo odkrywa!". "Wywalili ją z resortu, więc musiała gdzieś się zatrudnić" - pomyślał Fox a na jego twarzy pojawił się zboczony i chytraśny uśmieszek. Kelnerka skłoniła mu się nisko i zagaiła ponętnym :
- Panie! Za dodatkową opłatą mogę z Tobą zagrać...
- Hehehehe... Zrobimy sobie konkurs wiedzy historycznej, kto przegra będzie miał karne zadanie - twarz Foxa przybrała wyraz znany jako "rape face".
- Panie nie jestem dobra z historii...
- Może umyjesz okno. Tyłkiem. A Janek Bodakowski będzie pstrykał fotki z zewnątrz!
- Aaaaaaaa!!! Proszę przestać! Zawstydza mnie pan... - twarzyczka kelnerki-pokojówki była pąsowa tak jak jej bielizna.
- Mam lepszy pomysł! - Chehelmut włączył się do zabawy - Fajnie by było jakby jej nagie ciało posłużyło jako półmisek dla deserów... I żeby jej siostra bliźniaczka zlizywała z niej te desery!
- Iiiiiii! Proszę przestać! To nieprzyzwoite... - kelnerka chyba nigdy tak bardzo nie paliła się ze wstydu.
- Przerwijmy to! Wystarczy, że założy kocie uszka. I okulary. I niech wplecie sobie jakieś wstążki we włosy. Tak będzie wyglądała bardziej słoooooodkoooo, dziewczęco.... - nakręcił się Fox.
- Stop!!! Muszę to powstrzymać!!! Macie wy Rozum i Godność Człowieka!!! Stroje pokojówek uprzedmiotowiają kobiety a kocie uszka to najgorszy przykład podczłowieczeństwa!!! My monarchiści, a w zasadzie to neofeudałowie - neofeudałowie nie posiadający ani jednego hektara ziemi uprawnej - nie godzimy się na taki biologizm!!! - perorował Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Hipacy Hiacynt Hipolit Chryzostom Hilariusz Jerzy Robert Świerad Przemysław Dariusz Wojciech Serafin Jan Baptysta Emmanuel Rokita Mohammed Ławrentij Kunta-Kinte Tyberiusz Walentynian Izydor Hugo Alfred Achacy Janusz Michał Domicjan Heliogabal hrabia Jabłoński.
- Kurwa! Czemu wy arystokraci musicie mieć tyle imion! - Fox patrzył na niego z irytacją.
- Bo jesteśmy arystokratami i w odróżnieniu od was plebjuszy...
- Rola dziejowa arystokracji skończyła się w 1848 r.!
- Nie prawda! A poza tym jak możesz tak upokarzać kobiety!
- Mam lekko sadystyczne skłonności więc mogę!
- Ten lokal jest obrzydliwy! Moglibyście pójść do jakiejś restauracji bez akcentów seksualnych. Np. do KFSC (Kaiser Soeze Fried Chicken). Mają fajne logo, w którym gen. Koziej robi za płka Sandersa...
- Tam mnie nie obsługują! A poza tym, co ci się nie podoba w tym lokalu!
- Stroje pokojówek upadlają kobiety...
- Ty baranie! Te dziewczyny same się tak ubierają specjalnie po to, by wyciągać kasę od takich zaślinionych erotomanów jak my!!!
Nagle hrabia doznał olśnienia.
- Białe pończoszki... - z ust ciekła mu ślinka.
Trzask! Chehelmut przywołał go do porządku uderzeniem w głowę.
- O czym ty myślisz chory zboczeńcu! Fetyszysto jeden!
- Auuuu!!! Za Habsburgów było lepiej... - chlipał hrabia.
- Panie hrabio! Muchy panu obsrały portret Najjaśniejszego Pana! - ironizował Fox.
- Zimullant! Zrobić mu lewatywę i płukanie żołądka! - rzucił siedzący kilka stolików dalej Piotr Semka.
- Profesor Bartyzel, by zrobił z wami porządek. Wy zboczeni turańsko-plebejscy lewacy!!! - wył hrabia Jabłoński.
- I'm gonna shizle your Bartyzel... - kpił Fox. Nagle usłyszał jak ktoś za jego plecami wypowiada poważnym głosem niesłychanie patetyczną formułkę:
"W szczególności Ruch Narodowy winien raz na zawsze odciąć się i zerwać z retoryką antypolicyjną. Nie ma "policji Tuska", jest polska policja państwowa, wobec której należy przyjąć taką perspektywę, jak ks. Ludwik Orleański wobec konetabla Francji, który go więził za panowania poprzedniego króla, i który (Ludwik), gdy sam został władcą pochwalił go (konetabla) za to, że służył królestwu nie bacząc na osobę."Ciarki przeszły Foxowi po plecach. Czyżby pojawił się ON?
- Ormowiec! Jaruzelski! - krzyczał na przybysza Chehelmut. Po chwili jednak przerwał buczenie. Rozpoznał GO. Ręce zaczęły mu drżeć. Zobaczył postać starszego mężczyzny w berecie kryjącego pod ciemnymi okularami metaliczną powłokę wyzierająca zza sztucznej skóry. W jego oczodałach błyskały czerwone światełka lasera a z tyłka wydobywały się płomienie.
- Profesorze Bartyzel... Ja naprawdę doceniam pańską książkę o myśli politycznej św. Pafnucego... - cicho bełkotał Chehelmut.
Bartyzel spojrzał na Foxa i rzucił:
"W polskim interesie nie jest zatem ani „Ukraina europejska” (co zresztą jest cywilizacyjnym absurdem), ani „Ukraina rosyjska”, tylko „Ukraina pomostowa” pomiędzy Europą (tym samym zaś Polską) a Rosją, latynizmem a bizantynizmem, chrześcijaństwem zachodnim a wschodnim, widziany w perspektywie geopolitycznej jedności transkontynentalnej od Portugalii po Kamczatkę."
Z tyłka prof. Bartyzela wystrzeliły rakiety a z oczu lasery.
- Musisz ciągle dawać wpisy z serii Sny? Czytelnicy mają już przesyt tych Twoich onirycznych fantazji z dużym podtekstem erotycznym... Poczytaliby sobie chętniej coś serię Krótka Historia Sabotażu Lotniczego lub kolejne części Największych Sekretów... - narzekał kielecki reakcjonista.
- Nieprawda! Takie odjechane teksty właśnie dobrze się czytają - i wyrażają to, czego nie mogę powiedzieć wprost. Czytelnicy piszą do mnie, że chcą kolejnych części Snów. Tutaj mam np. list od Michała z Janek, lat 30: "Bardzo mi się podoba seria Sny i chciałbym, żeby pojawiała się częściej i by zawierała więcej elementów erotycznych. Zwłaszcza z fetyszem dotyczącym pokojówek i kocich uszek." I co? Mam wyrzucić do kosza marzenia tego biednego dziecka? A tutaj kolejny list, Jan Cyraniak z Poznania "Chciałbym, by w serii sny pojawiły się..." "Kucyki" ?!? Pojebało go! Kto mi taki spam wysyła? - Fox głośno wysmarkał się w list i wyrzucił go do kosza, a po chwili pokazał na Chehelmutowi obrazek na tablecie:
- Widzisz takie robią memy dotyczące poprzednich części Snów.
- O ja pierdolę! - szpetnie zaklął po polsku Chehelmut.
- No widzisz...
Rozmowę przerwało im przybycie kelnerki ubranej w strój pokojówki. Angel Mort nie było typowym maid cafe. Było lokalem z z nutką dekadencji, adresowanym do niebanalnych ludzi, których niepokojące myśli płonęły niczym opary absyntu. Zatrudniano tam wiele pięknych kelnerek, ale ta która stanęła przed Foxem i Chehelmutem była niezwyczajna. Fox mógłby przysiąc, że to była minister Mucha. Tylko z większym biustem. Jej mowa ciała i lekki rumieniec na twarzy zadawały się oznajmiać: "Och! Ten strój chyba ciut za dużo odkrywa!". "Wywalili ją z resortu, więc musiała gdzieś się zatrudnić" - pomyślał Fox a na jego twarzy pojawił się zboczony i chytraśny uśmieszek. Kelnerka skłoniła mu się nisko i zagaiła ponętnym :
- Panie! Za dodatkową opłatą mogę z Tobą zagrać...
- Hehehehe... Zrobimy sobie konkurs wiedzy historycznej, kto przegra będzie miał karne zadanie - twarz Foxa przybrała wyraz znany jako "rape face".
- Panie nie jestem dobra z historii...
- Może umyjesz okno. Tyłkiem. A Janek Bodakowski będzie pstrykał fotki z zewnątrz!
- Aaaaaaaa!!! Proszę przestać! Zawstydza mnie pan... - twarzyczka kelnerki-pokojówki była pąsowa tak jak jej bielizna.
- Mam lepszy pomysł! - Chehelmut włączył się do zabawy - Fajnie by było jakby jej nagie ciało posłużyło jako półmisek dla deserów... I żeby jej siostra bliźniaczka zlizywała z niej te desery!
- Iiiiiii! Proszę przestać! To nieprzyzwoite... - kelnerka chyba nigdy tak bardzo nie paliła się ze wstydu.
- Przerwijmy to! Wystarczy, że założy kocie uszka. I okulary. I niech wplecie sobie jakieś wstążki we włosy. Tak będzie wyglądała bardziej słoooooodkoooo, dziewczęco.... - nakręcił się Fox.
- Stop!!! Muszę to powstrzymać!!! Macie wy Rozum i Godność Człowieka!!! Stroje pokojówek uprzedmiotowiają kobiety a kocie uszka to najgorszy przykład podczłowieczeństwa!!! My monarchiści, a w zasadzie to neofeudałowie - neofeudałowie nie posiadający ani jednego hektara ziemi uprawnej - nie godzimy się na taki biologizm!!! - perorował Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Hipacy Hiacynt Hipolit Chryzostom Hilariusz Jerzy Robert Świerad Przemysław Dariusz Wojciech Serafin Jan Baptysta Emmanuel Rokita Mohammed Ławrentij Kunta-Kinte Tyberiusz Walentynian Izydor Hugo Alfred Achacy Janusz Michał Domicjan Heliogabal hrabia Jabłoński.
- Kurwa! Czemu wy arystokraci musicie mieć tyle imion! - Fox patrzył na niego z irytacją.
- Bo jesteśmy arystokratami i w odróżnieniu od was plebjuszy...
- Rola dziejowa arystokracji skończyła się w 1848 r.!
- Nie prawda! A poza tym jak możesz tak upokarzać kobiety!
- Mam lekko sadystyczne skłonności więc mogę!
- Ten lokal jest obrzydliwy! Moglibyście pójść do jakiejś restauracji bez akcentów seksualnych. Np. do KFSC (Kaiser Soeze Fried Chicken). Mają fajne logo, w którym gen. Koziej robi za płka Sandersa...
- Tam mnie nie obsługują! A poza tym, co ci się nie podoba w tym lokalu!
- Stroje pokojówek upadlają kobiety...
- Ty baranie! Te dziewczyny same się tak ubierają specjalnie po to, by wyciągać kasę od takich zaślinionych erotomanów jak my!!!
Nagle hrabia doznał olśnienia.
- Białe pończoszki... - z ust ciekła mu ślinka.
Trzask! Chehelmut przywołał go do porządku uderzeniem w głowę.
- O czym ty myślisz chory zboczeńcu! Fetyszysto jeden!
- Auuuu!!! Za Habsburgów było lepiej... - chlipał hrabia.
- Panie hrabio! Muchy panu obsrały portret Najjaśniejszego Pana! - ironizował Fox.
- Zimullant! Zrobić mu lewatywę i płukanie żołądka! - rzucił siedzący kilka stolików dalej Piotr Semka.
- Profesor Bartyzel, by zrobił z wami porządek. Wy zboczeni turańsko-plebejscy lewacy!!! - wył hrabia Jabłoński.
- I'm gonna shizle your Bartyzel... - kpił Fox. Nagle usłyszał jak ktoś za jego plecami wypowiada poważnym głosem niesłychanie patetyczną formułkę:
"W szczególności Ruch Narodowy winien raz na zawsze odciąć się i zerwać z retoryką antypolicyjną. Nie ma "policji Tuska", jest polska policja państwowa, wobec której należy przyjąć taką perspektywę, jak ks. Ludwik Orleański wobec konetabla Francji, który go więził za panowania poprzedniego króla, i który (Ludwik), gdy sam został władcą pochwalił go (konetabla) za to, że służył królestwu nie bacząc na osobę."Ciarki przeszły Foxowi po plecach. Czyżby pojawił się ON?
- Ormowiec! Jaruzelski! - krzyczał na przybysza Chehelmut. Po chwili jednak przerwał buczenie. Rozpoznał GO. Ręce zaczęły mu drżeć. Zobaczył postać starszego mężczyzny w berecie kryjącego pod ciemnymi okularami metaliczną powłokę wyzierająca zza sztucznej skóry. W jego oczodałach błyskały czerwone światełka lasera a z tyłka wydobywały się płomienie.
- Profesorze Bartyzel... Ja naprawdę doceniam pańską książkę o myśli politycznej św. Pafnucego... - cicho bełkotał Chehelmut.
Bartyzel spojrzał na Foxa i rzucił:
"W polskim interesie nie jest zatem ani „Ukraina europejska” (co zresztą jest cywilizacyjnym absurdem), ani „Ukraina rosyjska”, tylko „Ukraina pomostowa” pomiędzy Europą (tym samym zaś Polską) a Rosją, latynizmem a bizantynizmem, chrześcijaństwem zachodnim a wschodnim, widziany w perspektywie geopolitycznej jedności transkontynentalnej od Portugalii po Kamczatkę."
Z tyłka prof. Bartyzela wystrzeliły rakiety a z oczu lasery.
- O kuuuuuurwwwwwwaaaaaaa!!! - zdołał tylko powiedzieć w zwolnionym tempie Fox.
***
Gdy Fox otworzył oczy pomyślał, że jest w raju. Nachylała się w jego stronę nadobna, ruda dziewoja z wielkim biustem (w typie Rias Gremory) ubrana w strój pokojówki, mająca wstążki we włosach, kocie uszka i okulary przydające jej dziewczęcego powabu. Z oczu ciekły jej łzy radości:
- Obudziłeś się wreszcie panie! Och jaka jestem szczęśliwa! Myślałyśmy wszystkie, że cię stracimy! Tak strasznie martwiłyśmy się i płakałyśmy!
Rozejrzał się. Wokół była gromada śliczniutkich pokojówek z wielkimi biustami.
- Kim jeeeeeesteście... - wymamrotał uważnie wpatrując się w ich walory.
- Przybywamy z Planety Wielkich Cycków - bezceremonialnie wypaliła rudowłosa piękność.
- Ja chyba śnię...
- To już przegięcie... - dodał opatulony w bandaże Chehelmut.
- Hyhyhyhyhy!!! - radował się Janek Bodakowski.
Kelnerka-pokojówka, niezrażona ich reakcjami, spokojnie wyjaśniała:
- Na naszej planecie, na jednego mężczyznę przypada 3 tys. kobiet. Mimo, że mamy poligamię i haremy, wielu naszym siostrzyczkom wciąż trudno znaleźć męża i założyć rodzinę. Duża konkurencja wśród kobiet skutkowała ewolucyjnymi przystosowaniami takimi jak duże biusty i np. to, że jest wśród nas wiele masochistek.
- Tia, i wszystkie ubieracie się jak pokojówki? - Fox ledwo ukrywał niedowierzanie w głosie.
- Niektóre z nas ubierają się jak stewardessy, pielęgniarki, policjantki lub zakładają mundurki szkolne - włączyła się do rozmowy pokojówka z misternie plecionymi blond warkoczami opadającymi zalotnie na ramiona.
- A macie ubezpieczenia społeczne i prawo pracy? - dopytywał się wyraźnie podniecony Janek Bodakowski.
- Mamy, ale trochę według innych zasad niż tutaj... - odparła ruda pokojówka.
- No to jesteście socjalistkami. Nie wybieram się do was... Pewnie z was do tego feministki - obraził się Bodakowski.
- Mamy zbyt dobre cycki, by być feministkami... - ripostowała mu siedząca w lubieżnej pozie brunetka z długim warkoczem.
- Na naszej planecie panuje ideologia Radykalnego Centrum. W naszej stolicy Berezii mamy duży obóz internowania, w którym poniewierane są masochistki. Mamy tam też pomniki płka Wacława Kostka-Biernackiego, Marszałka Piłsudskiego i gen. MacArthura. Czytamy i lubimy twojego bloga Panie! - kontynuowała blondynka.
- Jaka wspaniała utopia! - rozpływał się Fox.
- Wy bezecne dziewczyny?! Jak śmiecie promować takich socjalistów ?! Czy macie Rozum i Godność człowieka?!? Czy jesteście chociaż katoliczkami ?!? Czy... błybłybły...chchchchchch... - hrabia zamilknął przyduszony piersiami lubieżnej brunetki. Jego prześladowczyni wyjaśniała ze zboczonym uśmieszkiem na ustach: - Dla mnie bogami są Cesarz i Oyashiro-sama.
- Co tutaj robicie? - dopytywał się Fox.
- Pojawiałyśmy w kluczowych momentach dziejów Polski próbując zmieniać jej historię - wyjaśniała z uczoną miną ruda dziewoja - Pamiętasz legendę o gościach, którzy nawiedzili Piasta Kołodzieja? To nie byli św. św. Cyryl i Metody. To były pokojówki z naszej planety. Obsługiwały one ucztę u króla Popiela. A Grunwald i dwa nagie miecze? Ks. Długosz się pomylił. To były dwie nagie pokojówki z mieczami.
- Do rzeczy... - taki historyczny rewizjonizm zirytował Chehelmuta.
- Teraz przybyłyśmy znowu, bo w Polsce pojawili się nasi śmiertelni wrogowie - Monarchiści z Planety Polerowania Berła - sobowtórka Rias Gremory cedząc słowa poprawiała okulary.
- Monarchiści, a szczególnie ich przywódca Padyszach Szaddam IV Wielomski, uwielbiają, gdy młodzi chłopcy polerują im berła. Chcą więc, by cała Polska młoda prawica była jak Ronald Lasecki. Zatruwali od lat młodym ludziom umysły swoją propagandą atakując wartości drogie Radykalnemu Centrum. Jednocześnie zależy im na niszczeniu kobiecego erotyzmu. Chcą go zastąpić bardziej "greckimi" motywami - tłumaczyła lubieżna brunetka.
- Właśnie przystąpili do ofensywy, atakując ciebie Panie jako czołowego przedstawiciela Radykalnego Centrum. Nie możemy im wybaczyć, że podnieśli rękę na tak drogą nam osobę - "Rias" oblizała się kończąc zdanie, i dodała: - Spójrz, co się dzieje!
Fox podniósł się, wyprostował i podszedł do okna. Zmroził go widok, który ujrzał. Gigantyczny prof. Bartyzel, dorównujący wzrostem Pałacowi Kultury, gruzował Warszawę strzelając naokoło laserami i rakietami. W powietrzu, niczym Strike Witches, walczył z nim rój pokojówek.
- Bartyzel połączył się z innymi monarchistami, tworząc coś w rodzaju hobbsowskiego Lewiatana - wyjaśniała "Rias".
Fox wziął do rąk lornetkę. Rzeczywiście - MechaBartyzel był zrobiony z plontaniny ciał monarchistów i autorów publikujących na portalu konserwatyzm.pl.
- O mój Boże.. - westchnął z niedowierzaniem Fox - Konrada Rękasa umieścili w roli ku...
- Katechona! - wydarł się hrabia, wyrywając na chwilę z objęć brunetki. Po chwili znowu milczał przyduszony jej piersiami.
Fox i Chehelmut patrzyli osłupiali na płonącą Warszawę i szalejącego MechaBartyzela. Z oddali dobiegał jego ryk: "Jeśli zaś nie ma Królestwa, to roztropność nakazywałaby zawrzeć wrota podziemi katedry na Wawelu, aby naród mógł obcować tam duchowo z tymi, którzy z samej swojej natury tylko łączą, nigdy nie dzielą. I jeszcze jedna kwestia, którą koniecznie należy podnieść. Nigdy dotąd, „zrównując” z królami narodowych bohaterów, których religijna ortodoksja była przecież w każdym wypadku wątpliwa (deista Kościuszko, formalny apostata Piłsudski, wolnomularze Poniatowski i Sikorski), nie posunięto się do tego, aby grzebać wraz z nimi ich małżonki. "
- No to, co wysyłamy w niego pociski umysłu z 2 km? - przewał milczenie Chehelmut.
- W tym przypadku one nie pomogą. Ale mam plan - usłyszeli za sobą nieco zachrypnięty głos.
Odwrócili się i zobaczyli dra Targalskiego.
- Nya! - miauknął siedzący mu na ramieniu czarny kot.
- Tak, to ja wezwałem na Ziemię pokojówki. Ani ja, ani one, ani my wszyscy wspólnie nie moglibyśmy pokonać MechaBartyzela. Ale sprowadziłem posiłki - wyjaśniał z chytraśnym uśmieszkiem na ustach Targalski. Do pokoju wkroczyła grupa bohaterów, a dr. Behemot prezentował ich wszystkim:
- Komandor Jaszczur!
- Ostatniego tępego chuja, któremu wydawało się, że był królem zdetronizowaliśmy w 1831 r. okrzykami: Nie ma Mikołaja! - Jaszczur przybił piątkę z Foxem i zaproponował mu wspólne wąchanie tabaki.
- Waldemar Łysiak!
Rozległy się dźwięki "character song" Waldemara Łysiaka (na melodię "Flesha Gordona": "Łysiak!!! Uuuuaaaaa!!! Savior of the Universe!").
- Jestem po prostu ekstremalnie zajebisty! - skromnie przyznał Łysiak.
- Obrońca granic!
- Tato! Tato! Dasz mi postrzelać! - ciągnęła Obrońcę Granic za rękaw jego córeczka Zuzia.
- Tak cukiereczku, ale tylko amunicją dopuszczoną przez Konwencję Genewską... - odparł Obrońca Granic.
- Uuuuuu... - smuciła się dziewczynka.
- Dawid Hallmann!!!
- Yohohoho!!! Moja epicka muzyka podniesie waszego ducha!!! - chwalił się śląsko-łotewski dj.
- Razem tworzymy nowych Avengers! - oznajmił Targalski - A więc do boju!
Pokojówki poderwały się do ostatecznego szturmu na MechaBartyzela. Szły do boju wyprostowane, tak jak pod Lenino a szturm ich miał moc taką jak atak na obóz Padyszacha w "Diunie". Biegnąc ku przeznaczeniu krzyczały głośno słowo mocy: Nie ma Mikołaja!!!
wtorek, 28 sierpnia 2012
Polska Insurekcja. Cz. I: New Romantic (czyli Mickiewicz a sprawa chińska)
Stereotyp mówi, że polski XIX-wieczny romantyk to albo pierdoła cierpiący z powodu nieszczęśliwej miłości, albo dziwkarz-morfinista-mason-kabalista-socjalista - w każdym bądź razie oderwany od rzeczywistości gostek snujący jakieś wydumane teoryjki i skłaniający ludzi do dokonywania kretyńskich zrywów powstańczych i rewolucyjnych. W opinii komuchów, liberałów i endeków kultura romantyczna była jedną z przyczyn wszelkich polskich nieszczęść, "szaleństw politycznych" i narodowej głupoty. Te wszystkie siły polityczne wskazują tradycję romantyczną jako przeszkodę przed tym, by Polacy stali się normalnym narodem - oczywiście każdy z tych nurtów inaczej rozumie normalność (dla jednych to pobyt w darkroomie z Jarucwelskim i Biedroniem dla innych wygłaszanie napuszonych tekstów o tym, że Dmowski wielkim endekiem był).
Tymczasem...
Gdy rok temu byłem na Białorusi, dyrektor Muzeum Mickiewicza w Zaosiu podzielił się ze mną następującą historią: Pewnego dnia pod jego placówkę podjechał autokar z którego wyszła grupa... chińskich oficerów. To była delegacja Sztabu Generalnego ChRL. Zdziwiony pyta ich, co robią w takim miejscu. Oni mu odpowiadają: Będąc na ziemi Mickiewicza, chcieliśmy zobaczyć miejsce, gdzie się urodził i wychowywał. Okazało się, że znali "Pana Tadeusza". Czy tradycja romantyczna jest więc rzeczywiście dla nas obciążeniem, skoro potrafiła zafascynować racjonalnych do bólu wojskowych z azjatyckiego supermocarstwa? Marian Hemar jednym ze swoich wierszy pisze, dlaczego zdecydował się zostać Polakiem. Powołuje się m.in. na fascynację polską literaturą romantyczną. Takich ludzi nawracanych na polskość z powodu fascynacji naszą kulturą i tradycją - a szczególnie romantyczną było wiele tysięcy: Żydzi (co sprawiało, że biedni żydowscy rzemieślnicy nagle postanawiali walczyć o Polskę w Legionach Piłsudskiego kiedy ta walka zdawała się nie dawać szans na żadne profity?), Niemcy, Ukraińcy, Białorusini, Rosjanie, Czesi a nawet Francuzi. Kultura romantyczna wzmacniała polskość i polski stan posiadania. Była też szczerze podziwiana w całej Europie i przez to utrzymywała sprawę polską przy życiu. Dwaj najważniejsi myśliciele XIX w. bardzo podziwiali nasz naród. Pierwszy z nich, Friedrich Nietsche uważał, że niemiecka kultura jest g... warta a prawdziwymi nadludźmi są Polacy. Drugi, Karl Marx choć Rosjan i Czechów uznawał za podludzi, to twierdził, że Polacy i Węgrzy to dwa najwartościowsze, najbardziej skłonne do rewolucji narody Europy. I miał wówczas rację.
Romantyzm odwoływał się do lokalnej, ludowej tradycji, dawnych wierzeń, legend i historii był więc nurtem proto- nacjonalistycznym. To on pomagał Polakom przetrwać pod zaborami jako naród. Dawał im nadzieję. Ale ideologia romantyczna nie była tylko ideologią defensywną. To był najbardziej ofensywny i aktywistyczny nurt w naszych dziejach. To impuls zmuszający Polaków do aktywności: szukania i wykorzystywania każdej okazji do walki o wolność narodu, do organizowania się, tworzenia siły zbrojnej i kąsania wrogów. To jeden wielki okrzyk: Nie poddawaj się, choćby sytuacja była nie wiem jak beznadziejna! (Jeśli oglądaliście "Naruto", wiecie o co chodzi...)
To właśnie tradycja romantyczna zrodziła takich gigantów jak Władysław Studnicki, Józef Piłsudski czy Jan Paweł II. Niestety, szkoły oraz instytucje kultury nie przekazują jej sedna, a tacy szarlatani jak Jacek Bartyzel (wymyślił beret w klawiaturę i na tym się kończą jego osiągnięcia) pokazują ją w wykrzywionej formie. W jednym z żenujących artykułów Bartyzla czytamy:
W takim razie kim był jeden z największych organizatorów tej gigantycznej zbrodni: Feliks Dzierżyński? Polsko-litewski szlachcic, krewny (któż na Litwie nie jest ze wszystkimi skoligacony?) innego polsko-litewskiego szlachcica, też nienawidzącego Rosji, Józefa Piłsudskiego, tak samo jako on znającego na pamięć całe strofy Słowackiego i płaczącego przy nich (tyle że ulubionym poematem Piłsudskiego był Beniowski, a Dzierżyńskiego – ta zaiste porywająca siłą wyrazu, ale i przerażająca, historiozoficzna apologia makabrycznego sadyzmu, wyczarowana w wyobraźni nałogowego onanisty, jaką jestKról-Duch)
Jeżeli już Bartyzel wyciąga Słowackiemu onanizm, to muszę tutaj przypomnieć, że jego teksty są właśnie semantycznym onanizmem. O ile bowiem twórczość Słowackiego inspirowała takich ludzi jak Piłsudski i Dzierżyński do działania, to twórczość Bartyzla inspiruje jedynie do siedzenia i brandzlowania się nad własną konserwatywną niepokalanością. Bartyzel i jemu podobni z pseudoarystokratyczną wyższością obruszają się na to, że ktoś próbuje rozwalać wychodek w którym znalazła się nasza Ojczyzna, choćby to były próby niedoskonałe i drobne (jak smoleńska petycja do Obamy) - Bartyzla to zawsze obruszy, bo "amerykański imperializm, Żydy i masoni". W zamian proponuje on nam rezygnację z ważnej części naszego dziedzictwa i zastąpienie go rozczulaniem się nad królami-niedojdami, którzy dawali sobie odebrać władzę żulom z przedmieść. I kto tu jest oderwanym od rzeczywistości politycznym szaleńcem? Parafrazując Gombrowicza: "Bartyzel - siadaj i wbij sobie do głowy: Juliusz Słowacki wielkim poetą był!"
Ps. W części drugiej zajmę się sprawą polskiej tradycji insurekcyjnej z XIX w.
Subskrybuj:
Posty (Atom)