poniedziałek, 24 lutego 2014

Ukraina: Rosyjskie plany A, B i C



"Piękna Juliya" Lady Tsunade ukraińskiej polityki znowu w grze, co w moim przypadku nie wywołuje entuzjazmu. Dlaczego? Przypomnijmy kilka faktów. W 2006 r. minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko opowiedział amerykańskiemu ambasadorowi w Kijowie nakazał mu aresztować Olega Turczynowa, ówczesnego szefa SBU, obecnego p.o. głowy państwa. Turczynow, to człowiek który wciągnął Tymoszenko do polityki. Aresztowany miał być również Andrij Kożemiakin, współpracownik Turczynowa, robiący szybką karierę w SBU syn generała KGB. Łucenko odmówił ich aresztowania. Dlaczego Turczynow i Kożemiakin mieliby trafić do aresztu? Za zniszczenie 20 tomów akt dotyczących kryminalnej działalności rosyjskiego mafiozy Siemiona Mogilewicza i jego rzekomych związków z Tymoszenko. Mogilewicz kontrolował dostawy gazu na Ukrainę poprzez RosUkrEnergo i swojego oligarchę Firtasza. Później jednak całe to towarzystwo się pokłóciło. Tymoszenko wyeliminowała Firtasza z gazowego interesu, Firtasz wsparł Janukowycza i zapewnił Tymoszenko pobyt w więzieniu (akurat pod dętymi zarzutami).



We wrześniu 2012 r. ukraiński deputowany, gen. SBU Hryhoryj Omelczenko ujawnił, że Tymoszenko została zwerbowana w lipcu 1995 r. przez rosyjskie służby specjalne. Do werbunku miało dojść na lotnisko Wnukowo. Omelczenko to były współpracownik Tymoszenko, więc może ma jakąś nieoficjalną wiedzę na ten temat - żadnych poszlak jednak nie przedstawił. Trzeba więc ostrożnie przyglądać się "Lady Tusnade"- ona może być po prostu elementem kremlowskiego planu B.

Plan A, czyli ratowanie Janukowycza przed "strasznymi, banderowskimi radykałami" próbował realizować Radek Sikorski. Oddajmy głos nieocenionemu drowi Darskiemu vel Targalskiemu vel Behemotowi:





"Na spotkaniu Franka-Waltera Steinmeiera i Radosława Sikorskiego z Radą Majdanu twitterowy minister straszył: – Jako Polak wiem, ile zła uczynił stan wojenny w Polsce. Na co Ołeksji Harań, prof. Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, odpowiedział: – Jako Polak powinien Pan przede wszystkim wiedzieć, jak dla Polski, którą bardzo szanuję, zakończyła się umowa monachijska z 1938 r.Wcześniej Sikorski udawał Kiszczaka, grożąc przywódcom opozycji: „Jeżeli nie podpiszecie porozumienia, będziecie mieli stan wojenny i wojsko na ulicach. Wszyscy będziecie martwi”.
Później kieszonkowy Metternich bufonadą próbował przykryć podłość. Stwierdził, że na realizację w 100 proc. postulatów majdanu nie było szans, a opozycja osiągnęła maksimum tego, co było możliwe.
W tym czasie premier Tusk dystansował się wobec życiowego sukcesu męża Anne Applebaum: – Nikt nie może mieć złudzeń, że bez majdanu, bez faktycznych liderów manifestacji możliwe będzie jakieś zobowiązujące kogokolwiek porozumienie.

(...)


Polacy, mający doświadczenie polityczne z dyktaturami, nie rozumieją, że w demokracji nie ma jednego centrum, które decyduje o wszystkim. Polityka jest wynikiem ścierania się różnych, często przeciwstawnych, interesów i opcji. Tak też jest w wypadku Niemiec. Merkel nie mogła nie znać sytuacji na Ukrainie, więc wysłanie Steinmeiera, koalicyjnego prorosyjskiego socjaldemokraty, osłabiało SPD, gdyż wiadomo było, że on się skompromituje. Polacy nie mogą tego zrozumieć i powtarzają stare dogmaty o podziale Ukrainy między Niemcy i Rosję. Przenoszą na Ukrainę schemat polski i nie zauważają, że sytuacja i interesy się zmieniają. Jak każdy, patrzą przez pryzmat własnych doświadczeń. Tymczasem podział Ukrainy nie ma żadnych podstaw, choć możliwy jest scenariusz jedynie typu osetyńskiego i to tymczasowo.
Nieprzypadkowo jedyny samodzielny polityk w Kijowie Laurent Fabius szybko wyjechał, by nie kompromitować się udziałem w grze pionków.
Obóz Janukowycza wbrew staraniom Sikorskiego był w rozsypce już w momencie podpisywania porozumienia. Jego celem nie mogło więc być uratowanie Janukowycza, lecz kompromitacja przywódców opozycji politycznej i pogłębienie rozdźwięków między nimi a majdanem, a więc realizacja scenariusza i celów Rosji. Czyje interesy realizował Sikorski, groźbami zmuszając przywódców opozycji do podpisania wbrew majdanowi kapitulacji, powinno być jasne dla każdego."

(koniec cytatu. Żryjcie to gówno!!! :)

Nie zapominajmy jednak również o rosyjskim planie C. Oddajmy głos Przemysławowi Żurawskiemu vel Grajewskiemu:

"Tak więc dzisiejsza sytuacja to odwrócenie tego postanowienia z 1654 r., choć nie wiadomo czy się uda, ale ja myślę, że uda się. Zmiany mentalne, które się dokonały, wydają się być trwałe. To co powiem jest niepoprawne politycznie, ale na Ukrainie wybuchła w związku z tragedią żywa nienawiść do Rosji. Tak więc to wydarzenie jest dla Polski bez precedensu, w zasadzie powinny we wszystkich kościołach dzwony uderzyć i powinniśmy odśpiewać „Te Deum”. (...)



Musimy obecnie spodziewać się reakcji Rosji. Uważam, że w imperialnym interesie jest, jeśli chce powstrzymać odpływanie Ukrainy na Zachód, jest jej skłócenie z Zachodem. Odcięcie sympatii Zachodu dla Ukrainy. A to można zrobić tylko w jeden sposób, a mianowicie skłócając Ukrainę z Polską. Musimy zatem spodziewać się, że Rosja podejmie akcje zmierzające do sprowokowania poważnych problemów w relacjach polsko-ukraińskich."


Wiemy, że Rosjanie są w stanie wszystko zrobić. Jeśli zatem wybuchnie bomba w Przemyślu i znajdziemy ulotki wskazujące, że to „UPA idzie wyzwalać”. Po czym w „odwecie” „Polacy” zdetonują bombę i rozsypią ulotki z informacjami, że „Lwów wraca do macierzy”, to powinni wszyscy być świadomi, że to są prowokacje rosyjskie.
Retoryka do tego typu działań już się przecież zaczęła. Już mamy hasła rzucane przez Moskwę, że oto naziści rządzą na Ukrainie, już mieliśmy histerię w Polsce, że oto banderowcy się odradzają i zaraz będzie „Lachiw rizaty”. To jest to samo, co było w odniesieniu do Estonii w 2007 r., gdy ministra sprawiedliwości Estonii Reina Lange na spreparowanej fotografii pokazano na tle flagi ze swastyką przyjmującego życzenia z okazji 50. urodzin. Pokazywano przy tym weteranów Waffen-SS, którzy faktycznie tam są, co pasowało do tezy, że „naziści rządzą Estonią”."

(koniec cytatu)

Ks. Isakowicz-Zaleskian będzie więc pracował na zdwojonych obrotach. Nie zdziwcie się jeśli go zobaczycie pikietującego pod waszym ulubionym tureckim kebabem...


Ps. Dla rozluźnienia atmosfery: fotki z rezydencji gen. Pszonki, byłego mafijnego prokuratora generalnego Ukrainy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz