Mój przyjaciel Witold Stanisław Michałowski zrobił kiedyś karczemną awanturę ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu w Klubie Gazety Polskiej. Oskarżył go o "wykonywanie pracy na rzecz FSB" i "szczucie Polaków przeciwko Ukraińcom". Wówczas uważałem, że Michałowski przesadził, ale teraz, gdy słucham wypowiedzi ks. Isakowicza-Zaleskiana, w których żali się, że demonstranci z Majdanu "wyrządzają szkody budynkom publicznym", muszę zrewidować tamtą opinię. Postkomusza "Panorama" ostatnio nagłaśniała wypowiedzi tego duchownego z Krakowa (pokazała je jaką drugą informację dnia) potępiające polityków opozycji spotykających się z "nazistami" na Majdanie. Tak się akurat składa, że to ks. Isakowicz-Zaleski powinien się wytłumaczyć z niektórych swoich spotkań...
Na początku kwietnia 2010 r. brał on udział w Kijowie, w siedzibie miejscowego oddziału agencji Interfax, w konferencji wzywającej do odebrania Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. Organizatorem tej konferencji był Żorż Digas, przewodniczący Międzynarodowego Związku Weteranów Wojennych Ukrainy, autor kuriozalnego określenia "ukraińsko-niemiecki nacjonalizm". Digas to "weteran" urodzony już po wojnie, który przez wiele lat służył w... KGB. Jego organizacja to zaś po prostu zbiór sowieckich "emerytów resortowych", często zaangażowanych w prześladowanie dysydentów i Kościoła.
Innym godnym uwagi uczestnikiem tej konferencji był gość z Izraela Avigdor Eskin. To niezwykle niebezpieczny osobnik. Szef izraelskiego oddziału ruchu euroazjatyckiego Dugina, w 1995 r. jeden z organizatorów rzucenia klątwy rabinicznej Pulsa Dinura na premiera Icchaka Rabina. Klątwa Pulsa Dinura ma w swych założeniach sprowadzić śmierć na osobę nią obłożoną, więc Eskin wielokrotnie wyrażał publicznie swoje zadowolenie z zabicia premiera Rabina. W 1997 r. został aresztowany przez Shabak (izraelski odpowiednik ABW) za to, że planował wrzucić zakrwawiony świński łeb do Meczetu al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Ten "happening" nie doszedł do skutku, więc Eskin zamiast tego położył łeb świni na grobie palestyńskiego nacjonalisty z lat '30-tych Izz el-Dina al-Kassama. Eskin w 1994 r. zakłócił uroczystość w Yad va Shem poświęconą homoseksualnym ofiarom Holokaustu. Jest on persona non grata w USA i został deportowany z Gruzji. Obraca się w kręgach proputinowskich, rosyjskich szowinistów a jego publicystyka jest pełna jadu wobec Ukraińców, Gruzinów i Estończyków. Działał on również jako lobbysta dla Janukowycza (tutaj macie ciekawy artykuł o jego dokonaniach). Eskin wzywał do tego, by Bohdan Staszyński, morderca z KGB, który zlikwidował Stepana Banderę otrzymał tytuł Bohatera Ukrainy. Ten człowiek jest powszechnie uznawany albo za prowokatora Shabaku infiltrującego kręgi rosyjskojęzycznych ekstremistów w Izraelu lub za agenta rosyjskich tajnych służb mającego destabilizować Izrael. Nie wykluczone, że pracuje na dwóch etatach...
Tymczasem ks. Isakowicz-Zaleski chwali na swoim blogu inicjatywy polityczne i publicystykę Eskina. O pakiecie, w którym umieścił linki dotyczące inicjatyw tego faszystowsko-bolszewickiego ekstremisty napisał, że jest to "odtrutka na to, co swoich tekstach pisze Jerzy Targalski vel Józef Darski, (b. członek PZPR i syn historyka z Zakładu Historii Partii przy KC PZPR)". Ks. Isakowicz-Zalewski żali się nawet, że ukraińska publiczność źle potraktowała Eskina na konferencji w sprawie Bandery. No cóż, jakby ktoś zorganizował w Warszawie konferencję z mjrem Baumannem, Żerynowskim i J.T. Grossem dotyczącą "polskiego faszyzmu" to reakcja byłaby podobna.
Ks. Isakowicz-Zaleski lubi wypominać innym kontakty z ekstremistami. Sam jednak się spotyka z ludźmi, którzy mają krew na rękach. Winny jest nam wszystkim wyjaśnienia, co do swojej postawy. W najlepszym przypadku zachowuje się on bowiem jak "polieznyj durak" w najgorszym jak...
***
Na koniec kilka cytatów dotyczących straszenia Polaków banderowskim upiorem. Przemysław Żurawski vel Grajewski:
" Co jest ważniejsze, co lepiej służy interesom Rzeczypospolitej, co jest realnością, a co tylko wyobrażeniem o niej? Czy realna jest uzbrojona i wciąż zbrojąca się autorytarna Rosja Putina – pułkownika KGB otoczonego siłowikami, mordującego własnych obywateli, wysadzającego bloki mieszkalne w swoich miastach, by sprowokować wojnę z Czeczenią, trującego gazem swoich obywateli w teatrze na Dubrowce, szturmującego szkołę pełną dzieci i napadającego sąsiadów? Rosja, której armie manewrują u polskich granic i grożą wymierzeniem rakiet w Warszawę, czy sotnie UPA skradające się po Przemyśl i szykujące za pomocą siekier, wideł i pił nowe rzezie Polaków? "
Witold Michałowski:
"Mój najstarszy syn i imiennik urodził się w Przemyślu. Członkowie bliższej i dalszej rodziny jego matki w czasie wojny służyli w AK, NSZ i UPA. Ci, którzy przeżyli, zdawali sobie sprawę, że ktoś celowo rozgrywał i podsycał antagonizm polsko-ukraiński. Odnotowano liczne przypadki, jak jednego dnia bandy przebrane w polskie mundury i noszące ryngrafy Matki Boskiej na piersi, puszczały z ogniem ukraińskie wsie, a następnego dnia te same oprychy przypinały sobie na czapki Tryzub i wyrzynały w pień osady polskie. Ich komendanci zwykle bezbłędnie posługiwali się tylko językiem rosyjskim... (...)
Oba te narody liczą łącznie z paropokoleniową już emigracją w Kanadzie, USA, Brazylii i Australii przeszło 120 milionów mieszkańców. Etnicznych Rosjan jest niewielu więcej. Napierają na nich z południa w większości muzułmańskie narody Azji Środkowej, a ze wschodu odkrywający swoje korzenie mieszkańcy Syberii, której 1/3 terytorium carska Rosja zagrabiła Chinom stosunkowo niedawno.Na Wołyniu i w paru pogranicznych województwach II Rzeczypospolitej po obu stronach, wg maksymalnych szacunków, zginęło 208 tysięcy osób. Czyli 0,2% populacji obu tak bliskich i tak sobie potrzebnych narodów. Żal ofiar. Oczywiście. Ale zobaczmy, ile procent ludności pochłonęły choćby wojny domowe w niektórych krajach europejskich. W takim kontekście nasze stosunki z Ukraińcami można uznać za jeśli nie idealne, to przynajmniej w miarę znośne.
Najwyższy czas, aby decyzjami rządów i parlamentów obu krajów przyjąć decyzje o usypaniu wspólnych kurhanów dla poległych z obu stron. Postawić na nich krzyże i odprawić stosowne religijne obrządki. I raz na zawsze skończyć z bolesnym rozdrapywaniem pamięci."
A na koniec oświadczenie służby prasowej "Prawego Sektora", czyli neonazistowskich zadymiarzy z Majdanu. Ich ideologia jest dla mnie głupotą, podobnie jak ideologia polskich organizacji noenazistowskich... pardon "trzeciopozycyjnych" i "chrześcijańsko nacjonalistycznych", ale w tym komunikacie znalazły się zadziwiające fragmenty, świadczące być może o zmianach w świadomości Ukraińców (komunikat ten został wydany, po tym jak jakiś idiota będący rzecznikiem tej organizacji nagadał bzdur w wywiadzie dla "Rz").:
Powyżej: "Rodzinna atmosfera", ukraińscy nacjonaliści mogliby reklamować swoje imprezy tak jak RN Marsz Niepodległości...
"Dzisiaj, wszelkie wzajemne roszczenia terytorialne są niestosowne, tak samo jak i nawet najmniejsza nienawiść etniczna. I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami - zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami. Wcielić ten sojusz w życie - znaczy chronić swoje narody przed wieloma niebezpieczeństwami i zrobić wielki krok w kierunku zwycięstwa Dobra nad Złem.
4. Wszelkie obawy o los obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia jest naiwne i śmieszne. "Prawy Sektor" widzi ukraińskich Polaków jako integralną część społeczeństwa ukraińskiego i nie widzi u nich żadnych problemów w związku z naszymi planami."
Ps. Zaraz się zapewne odezwie chór endeków z pretensjami: "a przecież Ukraińcy stawiają pomniki Banderze!". No dobrze, stawiają. A w Rosji, z którą wasz lider Winnicki chce się sprzymierzać przeciwko "zachodniemu demoliberalizmowi" i "pedalstwu" oficjalnie czczą Lenina, Stalina, Andropowa tudzież pomniejszych morderców w rodzaju Błochina i feldmarszałka Suworowa. Zresztą ludobójców i morderców często czci się także w krajach bardziej cywilizowanych niż Rosja. W Mongolii bohaterem narodowym jest Dżyngis Chan, na Węgrzech Hun Atylla, w Rumunii Wład Tepes, w Chorwacji Ante Pavelić, we Francji jakobińscy rzeźnicy, w Wielkiej Brytanii Cromwell, Kitchner i Churchill, w USA generałowie Sherman i Sheridan... Nie przeszkadza to nikomu w nawiązywaniu normalnych stosunków z tymi państwami. Zamiast więc biadolić czcijmy własnych zbrodniarzy wojennych - oni stawiają pomnik Bandery, my księcia Jaremy. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz