Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bandar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bandar. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 lutego 2014

Książę Bandar, szef saudyjskich służb, zwolniony

Wiadomość, która pewnie Wam umknęła: książę Bandar, główny architekt tajnej wojny przeciwko Assadowi, przestał być szefem saudyjskich służb specjalnych. Zastąpił go książę Nayef. To wygląda jak duże ustępstwo wobec Obamy. Bandar miał odwagę przeciwstawić się amerykańskiemu prezydentowi w takich kwestiach jak Syria czy Egipt. Bandar potrafił nawiązać za plecami Amerykanów dobrą współpracę z izraelskimi służbami wymierzoną w Iran, Syrię i Hezbollah. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że książę Bandar, długoletni ambasador w Waszyngtonie, uznawany przez swoich oponentów za "zamerykanizowanego" ma ksywkę "Bandar Bush".



Meandry bliskowschodniej polityki są zadziwiające. Oto amerykański Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego ("Homeland") rozpoczął śledztwo przeciwko izraelskim handlarzom bronią robiącym interesy z ... Iranem. Sprawa dotyczy transportu części zamiennych do samolotów F-4 Phantom (tak, tak sprzętu pamiętającego Wojnę Wietnamską), który został niedawno zatrzymany przez władzę Grecji. Jedni mówią "pecunia non olet", ja mówię "Her name is Koko and she's loco..."

środa, 8 sierpnia 2012

Co z Bandarem i rosyjskim generałem (rzekomo zabitym w Syrii)?


Podczas mojego wyjazdu wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy w mrocznym świecie służb. I nie chodzi mi o propozycję (p)rezydenta zbudowania polskiej tarczy antyrakietowej z radarem w Budzie Ruskiej.

W Rijadzie doszło do zamachu na kwaterę główną saudyjskich służb. Niepotwierdzone doniesienia mówią, że został w nim ranny lub nawet zabity ich szef - książę Bandar, zwany ze względu na swoje silne związki z Amerykanami (długoletni ambasador w Waszyngtonie) Bandarem Bushem. Jeśli to prawda, to irańskim służbom nieźle się udało zinfiltrować monarchię Saudów - Bandar Bush, był jednym z architektów arabskich rewolucji.

Na innym froncie - na Synaju, wspierani przez irańskie służby salafici z Synaju wspólnie z terrorystami z Gazy dokonali spektakularnego ataku na egipski posterunek graniczny, w którym zabili 16 komandosów i zdobyli transporter opancerzony, którym przebili się przez granicę z Izraelem (pojazd został wyeliminowany później przez izraelski śmigłowiec). Celem tego ataku było zaatakowanie dwóch armii. Terrorystom szczególnie zależało, by uderzyć w izraelski batalion złożony z beduinów. To wywołało by wendettę na obszarze Negewu i Synaju, czyli jeszcze bardziej zdestabilizowało tam sytuację. Armia egipska odpowiedziała wielką ofensywą antyterrorystyczną na Synaju  - m.in. po raz pierwszy od 1973 r. odpaliła tam rakiety ze śmigłowców (eliminując 20 terrorystów).

Iran i oś geopolityczna, do której on przynależy, poniosły jednak ostatnio kilka bolesnych porażek. W Syrii rebelianci porwali 48 irańskich "pielgrzymów" i prawdopodobnie już poderżnęli im gardła. Jak wynika z oświadczenia irańskich władz, ci "pielgrzymi" byli "emerytowanymi" oficerami Korpusu Strażników Rewolucji. Czyli emeryci resortowi. Trochę naszych powinni wysyłać na taką wycieczkę. Rebeliantom udało się też ponoć zlikwidować rosyjskiego generała doradzającego assadowskiej armii. Na dowód pokazali jego dokumenty. Reakcja Rosji była dosyć chaotyczna.  Na początku Kreml twierdził, że taki generał nie istnieje, później, że prawdopodobnie istnieje ale nie jest obywatelem Rosji, później, że istnieje ale jest cały i zdrowy, bo wyjechał wcześniej z Syrii. Potem pojawiło się oświadczenie generała lub osoby się za niego podającej, że żyje.