sobota, 8 grudnia 2012
Syria: kwadrans przed Godziną Zero?
Czyżby zbliżała się Godzina Zero? Zachodnie media donoszą o przygotowaniach rebeliantów do szturmu na Damaszek. U syryjskich wybrzeży amerykańska grupa bojowa na czele z lotniskowcem USS Eisenhower. W Turcji "Patrioty" obsługiwane przez niemieckich żołnierzy. Irańskie samoloty z bronią i amunicją nie lądują już w Damaszku tylko w bazach na północy kraju, tam jeżdżą też jakoby rzekomy transporty z bronią chemiczną. Syryjska armia ma minować budynki w Damaszku...
I dowiedzieliśmy się, co się przydarzyło Ławrowowi (idolowi Barbary Brylskiej): po pijaku spierdzielił się ze schodów łamiąc nadgarstek i drąc garnitur.
czwartek, 6 grudnia 2012
Tajna służba CDU. Widmowa organizacja DVD
Zachodnioniemiecka partia CDU stworzyła w latach '60-tych swoją własną, nielegalną służbę specjalną. Jej głównym celem było przeciwdziałanie prosowieckiej działalności kanclerza Willy Brandta. To był szczytny cel, gdyż administracja Brandta była silnie zinfiltrowana przez tajne służby sowieckie i enerdowskie a istnieją silne poszlaki wskazujące na to, że sam kanclerz był sowieckim agentem (TW "Polyarnik"). Siatka stworzona przez CDU składała się m.in. z arystokratów i byłych nazistów pełniących ważne funkcje w bońskiej administracji. Byli w niej zarówno Hans Globke, współtwórca ustaw norymberskich jak i Hans von Stauffenberg. Co ciekawe, podobną ale mniejszą siatkę stworzyła również bawarska CSU. Obie zostały rozwiązane w 1982 r. na żądanie Helmutha Kohla. Przez lata spiskowcy koordynowali działania z Henry Kissingerem.
I tu dochodzimy do ciekawego wątku. Kissinger, według płka Michała Goleniewskiego, zbiegłego na Zachód oficera wywiadu PRL, był agentem siatki "Odra" występującym w ewidencji jako "Bor". (Goleniewski oddał zachodnim służbom wielkie usługi w likwidowaniu sowieckiej agentury. Pomógł namierzyć m.in. Gordona Landsdale oraz George'a Blake'a). Christopher Story, były doradca Margaret Thatcher, twierdził, że Kissinger był potrójnym agentem: amerykańskim, sowieckim i niemieckim. Informacje o tajnej siatce CDU rzucają nowe światło na te oskarżenia. Story (gdy wykazywał już oznaki choroby psychicznej) miał obsesję na punkcie tajnej, formalnie nie istniejącej, niemieckiej służby wywiadowczej DVD. Organizacja ta miała składać się z byłych nazistów (którzy nie porzucili swojej zbrodniczej ideologii), zdobywać finansowanie z nielegalnych źródeł takich jak handel narkotykami oraz mieć siedzibę w bawarskim miasteczku Dachau. Rzekomo wielu niemieckich oraz zachodnioeuropejskich polityków odwiedzających obóz koncentracyjny w Dachau składało również wizytę u Czarnego Bractwa z DVD, by pogadać o interesach.
I tu dochodzimy do ciekawego wątku. Kissinger, według płka Michała Goleniewskiego, zbiegłego na Zachód oficera wywiadu PRL, był agentem siatki "Odra" występującym w ewidencji jako "Bor". (Goleniewski oddał zachodnim służbom wielkie usługi w likwidowaniu sowieckiej agentury. Pomógł namierzyć m.in. Gordona Landsdale oraz George'a Blake'a). Christopher Story, były doradca Margaret Thatcher, twierdził, że Kissinger był potrójnym agentem: amerykańskim, sowieckim i niemieckim. Informacje o tajnej siatce CDU rzucają nowe światło na te oskarżenia. Story (gdy wykazywał już oznaki choroby psychicznej) miał obsesję na punkcie tajnej, formalnie nie istniejącej, niemieckiej służby wywiadowczej DVD. Organizacja ta miała składać się z byłych nazistów (którzy nie porzucili swojej zbrodniczej ideologii), zdobywać finansowanie z nielegalnych źródeł takich jak handel narkotykami oraz mieć siedzibę w bawarskim miasteczku Dachau. Rzekomo wielu niemieckich oraz zachodnioeuropejskich polityków odwiedzających obóz koncentracyjny w Dachau składało również wizytę u Czarnego Bractwa z DVD, by pogadać o interesach.
środa, 5 grudnia 2012
Kto przesunął Putinowi kręgosłup?
W związku powyższą fotką nasuwa się pytanie: kto tak Putina urządził? Gostek wygląda jakby Kadyrow go spił i wykorzystał seksualnie. Czy to tylko skutki bolesnego rzutu o matę podczas treningu judo? Niedyspozycja Putina trwa od wielu tygodni. Z Turcji udaje się on nie na Kreml, ale do swojej daczy w Soczi. Skojarzenia z Breżniewem są oczywiste. Co więc mu się stało? Czy ma raka jak sugeruje Kavkaz Centre? Czy też został postrzelony jak imputuje jeden z wiernych czytelników tego bloga? Czy też może zabawy z małymi chłopcami (o których pisał kiedyś płk Litwinienko)? Co spowodowało złamanie ręki u Ławrowa? Jedna wersja mówi o upadku pod prysznicem (po zgubieniu mydła w apartamencie Putina?), inna o upadku z hotelowych schodów, co zostało nazwane przez służby prasowe ministra "sportową kontuzją"? Jaki sport uprawiał na schodach? Czy chciał się załapać do Jackassa? O to czym zajmował się pod prysznicem aż boję się spytać...
Poniżej: choroba Putina omówiona na Face'ie w gronie czytelników bloga (kliknij w obrazek, by zobaczyć większą wersję):
wtorek, 4 grudnia 2012
Teoria spisku: promień śmierci
Sorry, nie mogłem się powstrzymać :) Przy tym programie wymięka "Nie do wiary". Jesse Ventura, były Navy Seal, zapaśnik i były gubernator Minnesoty to ikona amerykańskiej spiskowej prawicy, a w tym odcinku swojego programu opowiada nam o teslowskim promieniu śmierci - pozostałości programu gwiezdnych wojen. Od około 20:00 minuty widać tam tzw. efekt Hutchinsona, później jest rozmowa z odkrywcą tego niesamowitego zjawiska.
I na tym polega wyższość USA nad Ubekistanem: tam może sobie Jesse Ventura opowiadać w TV, że WTC rozwalono promieniem śmierci i nikt nie robi z tego problemu, u nas od razu "podpalacie kraj tym teoriami spiskowymi".
Izraelski atak na syryjskie WMD?
Izrael pytał się jakiś czas temu Jordanię o zgodę na przelot w związku z planowanym uderzeniem w syryjskie składy broni chemicznej. I chyba nic z tego nie wyszło. Decydenci z Jerozolimy muszą być naprawdę zaniepokojeni: z jednej strony Assadowi może coś odbić, z drugiej WMD może przejąć al-Kaida. Lepiej więc uderzyć, póki nie będzie za późno. Dla innych krajów regionu syryjskie WMD to głównie potencjalny pretekst do pozbycia się irytującego alawicko-socjalistycznego "Katechona".
Amerykanie rozpoczęli 1 grudnia bezpośrednie negocjacje z Iranem dotyczące jego programu nuklearnego, ale Iran nadal gra twardo. Ogłosił, że przechwycił nad Zatoką Perską amerykańskiego drona Scan Eagle. Amerykanie mówią, że nic im nie zniknęło z ewidencji. A z programów, które nie są ewidencjonowane?
No i ciekawostka: to Amerykanie stoją za ostatnim europejskim dyplomatycznym oburzonkiem na Izrael.
niedziela, 2 grudnia 2012
Palestyńska "niepodległość", tajna wojna w Strefie Gazy, wybuchający reaktor w Iranie oraz syryjski blackout
Kiedy mnie nie było w Polsce, na Bliskim Wschodzie doszło do kilku interesujących zdarzeń.
Wiadomością tygodnia, było podwyższenie statusu Autonomii Palestyńskiej w ONZ, nazwane nieco na wyrost uznaniem palestyńskiej niepodległości przez społeczność międzynarodowej. Dla nas to oczywiście zła wiadomość, bo pojawienie się nowego państwa jeszcze bardziej obniża naszą pozycję w piłkarskich rankingach. A na poważnie: to jakaś farsa. Mahmud Abbas i jego skorumpowana fatahowska administracja pozostają u władzy tylko dzięki siedmiu batalionom sił bezpieczeństwa finansowanym przez Amerykanów. Administracja jego "państwa" jest opłacana z izraelskiego budżetu. O ile w przypadku Kosowa, czy nawet Naddniestrza i Osetii Płd. możemy mówić o jakiejś grupie, która zbrojnie kontroluje teren i sprawuje na nim realną władzę, to rządy Abbasa są iluzoryczne. A jednak ani Izrael, ani USA nic nie zrobiły, by przeciwdziałać tej jednostronnej "deklaracji niepodległości". Cała sprawa wygląda więc na totalnie ustawioną. Abbas udaje, że wywalczył niepodległość, Izrael udaje, że się na tę niepodległość nie godzi a w Strefie Gazy rządzi sobie realny władca Palestyńczyków - Hamas.
Przy okazji: cofnę wypowiedziane słowa o ostatniej wojnie w Strefie Gazy, jeśli tajna wersja historii operacji "Filar Obrony" okaże się prawdą. Co to za tajna wojna? Celem izraelskiej operacji było dokonanie zamachu stanu wewnątrz Hamasu. To była akcja zorganizowana wspólnymi siłami przez izraelskie, tureckie i katarskie tajne służby. Najpierw katarski książę pojechał do Gazy, sypnął miejscowym trochę kasy i namówił ich do tego, by puścili trochę rakiet na Izrael. Gdy salafici połknęli haczyk i zadanie wykonali, IDF zlikwidowała Ahmada Jabariego, głównego stronnika Iranu w Hamasie. Następnie rozwalono pewnie również paru innych proirańskich hamasowców, oczywiście pod osłoną wymiany rakietowych salw. W końcu zorganizowano rozejm de facto oddający Egiptowi kontrolę nad Hamasem. Przy okazji zademonstrowano Hezbollahowi skuteczność systemu "Żelazna Kopuła". To oznacza, że Izrael całkowicie podporządkował się planom Obamy. Jeśli te plany się powiodą Netanjahu przejdzie do historii jako drugi Begin, jeśli się nie powiodą potomność uzna go za drugiego Czerniakowa.
Jak zauważył czytelnik Antyetatysta, w Syrii ostatnio wysiadł internet i sieć telefoniczna. Połączył to z nalotami na Aleppo. Podobne sztuczki z telefonami bezpieka robiła już w 1982 r., przed atakiem na Hamę. Możliwe również, że prawdziwą przyczyną było to, że reżim chce ukryć to, że doszło do ataku rebeliantów na lotnisko w Damaszku. Po Bliskim Wschodzie krążą plotki o tym, że Assad uciekł z kraju lub zginął. Odgrzewana jest również propaganda o syryjskich WMD.
Na froncie irańskim również ciekawy incydent: w październiku reaktor w Buszerze omal nie wyleciał Irańczykom w powietrze. Może to był sabotaż, a może połączenie rosyjskiej myśli technicznej z irańską. Czy w ramach blowbacku doszło do sabotażu amerykańskiego reaktora w San Onofre?
Tymczasem król Arabii Saudyjskiej Abdullah bin Abdul Aziz ponoć zapadł w zeszłym tygodniu w śpiączkę i został uznany za klinicznie zmarłego.
Polecam również ważny wywiad z Assangem poświęcony masowej inwigilacji w internecie.
Tureckie impresje, czyli o wyższości Erdogana nad Orbanem
Wróciłem z pełnej wrażeń (głównie pozytywnych - z wyjątkiem końcówki związanej z przesiadką na lotnisku w Istanbule) podróży do Turcji. Uczestniczyłem tam w spotkaniach z ich ministrem finansów, prezesem banku centralnego, ekonomistami, biznesmenami, parlamentarzystami opozycji a także studentami. Odwiedziłem Ankarę oraz Izmir. Z tego, co widziałem i usłyszałem, wizja George'a Friedmana mówiąca o Turcji konkurującej z Polską o wpływy na Bałkanach nie jest taka nierealna. Jedyną jej słabością jest zbyt optymistyczny obraz Polski. Turcja to kraj niesłychanie dynamicznie się rozwijający. Tam gdzie 20 lat temu były slumsy, teraz stoją nowe osiedla mieszkaniowe a między nimi idą kilkupasmowe autostrady. Takiej infrastruktury możemy im tylko pozazdrościć. W 2001 r. Turcja była porównywana z Argentyną, uznawano ją za bankruta, stopy procentowe sięgały szalonego poziomu 460 proc. Teraz jest państwem wskazywanym nawet przez MFW za wzór do naśladowania, krajem który zyskał pierwszy rating klasy inwestycyjnej, w którym przez ostatnie 10 lat PKB per capita wzrósł trzykrotnie, w którym przez ten czas zwiększono budżet na edukację sześciokrotnie, w którym w szybkim tempie rośnie klasa średnia. Turcja to kraj do którego wracają dawni emigranci z pogrążonej w kryzysie Europy. Co się stało, że ten kraj doznał takiej transformacji? W 2002 r. zdobyła tam władzę partia AKP kierowana przez premiera Erdogana. I to już uczyniło ogromną różnicę. Erdogan ściął CIT z 40 proc. do 20 proc., zliberalizował gospodarkę jednocześnie wzmacniając zabezpieczenia socjalne, przyciągnął do kraju zagraniczne inwestycje, a bank centralny za pomocą nieortodoksyjnej polityki okiełznał inflację. Biznes go kocha. AKP wygrała w cuglach trzykrotnie wybory parlamentarne - Turcy choć są społeczeństwem bardziej laickim niż nam się wydaje (więcej dziewczyn w hidżabach widać na ulicach Berlina i Brukseli niż w Ankarze) wspierają tych "kryptoislamistów", gdyż zapewnili krajowi gospodarczy sukces. (Nie chcę rysować tutaj laurki więc, dodam, że Turcja ma wciąż problemy strukturalne takie jak niska stopa oszczędności, wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących czyli nierówności w rozwoju pomiędzy regionami - ale rządowi AKP i bankowi centralnemu udał się nie lada wyczyn: miękkie lądowanie przegrzewającej się gospodarki). W 2002 r. ludzie nie głosowali na AKP z powodu jej ideologii - gdyż tej ideologii nie znali. Głosowali na tę partię, gdyż zapewniała zmianę. I tej zmiany się doczekali. Erdogan dokonał w kraju największej rewolucji od czasów Ataturka.
Co bardziej zadziwiające Erdogan zdołał rozpieprzyć w drobny mak wszechpotężną strukturę Głębokiego Państwa. Za pomocą pokazowych spraw typu Ergenekon wyeliminował mafijny Syndykat oparty na strukturach wojskowych służb specjalnych, który szkodził wolności i dobrobytowi narodu tureckiego. Ten przykład powinien być dla polskich antysystemowców o wiele bardziej inspirujący niż to co robi Viktor Orban. Erdogan nie popełnił bowiem błędu Orbana - nie rozpoczął wojenki z finansistami przed rozwaleniem mafijnych struktur w kraju. Węgierski premier zdecydował się na szaloną politykę ekonomiczną wiedząc jak bardzo jego kraj jest zadłużony i zrobił to w najmniej dogodnym momencie - w czasie, gdy Europa jest pogrążona w ciężkim kryzysie. Erdogan postępuje zupełnie odwrotnie. Potrafił dogadać się ze spekulantami, a oni, skuszeni obietnicą łatwego zysku, kłaniają mu się w pas. A w raz z nimi rządy, które spekulanci od siebie uzależnili.
Ale jest również "ciemna strona" tej opowieści. - Erdogan stworzył własne Głębokie Państwo. To kraj, w którym premier ingeruje w treść programów telewizyjnych i knebluje opozycję. To kraj w którym bez sądu siedzi w więzieniu dwóch naszych deputowanych. Erdogan mówi, że nie widzi w tym problemu, bo "siedzieli już w trakcie kampanii wyborczej". Sąd Najwyższy uznał, że mają nadal immunitet, ale nadal nielegalnie są przetrzymywani w więzieniu. Podobnie jak kilkudziesięciu oficerów, którzy jeśli są winni, to powinni usłyszeć zarzuty - mówi jeden z polityków opozycyjnej partii CHP. Wielokrotnie pisałem już na tym blogu, że sama AKP też jest po części produktem Głębokiego Państwa. Ruch Gullena, z którego wywodzi korzenie był przecież przykrywką dla działalności MIT w Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie. Mimo wszystko jednak studiowanie przypadku tureckiego powinno zainteresować każdego polskiego politologa a także "insurekcjonistę". To przykład na to jak można skutecznie dokonać Rewolucji.
Czy AKP dokona reislamizacji Turcji? Słyszałem tam o wyniku badań przeprowadzonych przez Amerykanów. Mówią one, że 80 proc. tureckiego społeczeństwa jest laicka. Społeczeństwo się modernizuje. Turcy to nie egipska czy też irańska ciemnota. Erdogan zapewnia im dobrobyt i tym samym oddala ich od myśli o dżihadzie. Islamizacja już natrafia na poważny opór społeczeństwa i może się okazać słabsza od proeuropejskich aspiracji Turków.
Ps. Promowanie Erdogana może się spotkać z oburzeniem ze strony dużej części polskiej prawicy. Pamiętam jak na proorbanowskiej demonstracji Janek Bodakowski oburzał się, że protestanci z "Idź Pod Prąd" piszą o kalwinizmie Orbana. Używał przy tym argumentów z XVII w. ("heretycy czynią despekta Najświętszej Panience, obalili figury świętych i na ołtarzu jajca liczą"). Wyobraźmy sobie teraz jak by zareagowali na sugestię, że należy przyjrzeć się przypadkowi Erdogana. Odpowiedzieliby cytatami z Grzegorza Kucharczyka czy ks. Isakowicza-Zaleskiana. Jak to dobrze, że nie jestem prawicowcem, tylko przedstawicielem radykalnego centrum.
Subskrybuj:
Posty (Atom)