Zachodnioniemiecka partia CDU stworzyła w latach '60-tych swoją własną, nielegalną służbę specjalną. Jej głównym celem było przeciwdziałanie prosowieckiej działalności kanclerza Willy Brandta. To był szczytny cel, gdyż administracja Brandta była silnie zinfiltrowana przez tajne służby sowieckie i enerdowskie a istnieją silne poszlaki wskazujące na to, że sam kanclerz był sowieckim agentem (TW "Polyarnik"). Siatka stworzona przez CDU składała się m.in. z arystokratów i byłych nazistów pełniących ważne funkcje w bońskiej administracji. Byli w niej zarówno Hans Globke, współtwórca ustaw norymberskich jak i Hans von Stauffenberg. Co ciekawe, podobną ale mniejszą siatkę stworzyła również bawarska CSU. Obie zostały rozwiązane w 1982 r. na żądanie Helmutha Kohla. Przez lata spiskowcy koordynowali działania z Henry Kissingerem.
I tu dochodzimy do ciekawego wątku. Kissinger, według płka Michała Goleniewskiego, zbiegłego na Zachód oficera wywiadu PRL, był agentem siatki "Odra" występującym w ewidencji jako "Bor". (Goleniewski oddał zachodnim służbom wielkie usługi w likwidowaniu sowieckiej agentury. Pomógł namierzyć m.in. Gordona Landsdale oraz George'a Blake'a). Christopher Story, były doradca Margaret Thatcher, twierdził, że Kissinger był potrójnym agentem: amerykańskim, sowieckim i niemieckim. Informacje o tajnej siatce CDU rzucają nowe światło na te oskarżenia. Story (gdy wykazywał już oznaki choroby psychicznej) miał obsesję na punkcie tajnej, formalnie nie istniejącej, niemieckiej służby wywiadowczej DVD. Organizacja ta miała składać się z byłych nazistów (którzy nie porzucili swojej zbrodniczej ideologii), zdobywać finansowanie z nielegalnych źródeł takich jak handel narkotykami oraz mieć siedzibę w bawarskim miasteczku Dachau. Rzekomo wielu niemieckich oraz zachodnioeuropejskich polityków odwiedzających obóz koncentracyjny w Dachau składało również wizytę u Czarnego Bractwa z DVD, by pogadać o interesach.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naziści. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naziści. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 6 grudnia 2012
niedziela, 25 listopada 2012
Bormann i Gestapo Mueller na usługach Stalina - recenzja
Książkę Pierre'a de Villemaresta "Bormann i Gestapo Mueller na usługach Stalina" mogę najkrócej scharakteryzować słowem: ZAJEBISTA!!!
Autor, były funkcjonariusz francuskich służb specjalnych DGER (późniejsze DGSE), kreśli w niej opowieść o dwóch nazistowskich arcyzbrodniarzach potajemnie prowadzących swoją grę ze Stalinem. Mueller, szef Gestapo, prawdopodobnie rozpoczął swoją współpracę z sowieckimi służbami specjalnymi już w 1927 r., gdy był wybijającym się bawarskim policjantem. To on wraz z Bormannem tuszował zabójstwo siostrzenicy Hitlera Gelli Rabaul, co otworzyło mu drogę do oszałamiającej kariery w III Rzeszy. Wraz z Bormannem nadzorował również "grę radiową" z udziałem aresztowanych agentów Czerwonej Orkiestry. Ta operacja była przykrywką dla negocjacji Reichslaitera z Kremlem. De Villemarest drobiazgowo rekonstruuje powojenne losy Bormanna i Muellera. Opisuje jak Reichsleiter przeprowadził operację masowego przerzutu kapitału z Rzeszy do państw neutralnych, i przez powojenne lata odgrywał rolę dysponenta tej fortuny. Zmarł w 1959 r. w Paragwaju a jego szkielet wykopano po kilku latach z grobu i "odnaleziono" na budowie w Berlinie Zachodnim (to umożliwiło oficjalne uznanie go zmarłego i położenie łap na jego fortunie). Mueller pomagał sowieckim służbom weryfikować ponazistowski personel nowych enerdowskich tajnych służb. Po upadku jego protektora, gen. Abakumowa, czmychnął Sowietom do Ameryki Płd. W 1955 r. został porwany z Wenezueli przez czechosłowacki wywiad, na zlecenie szefa KGB gen. Sierowa. Zmarł w ZSRR, najprawdopodobniej na początku lat '60-tych.
Choć ta historia może wydawać się nieprawdopodobna, to jest znakomicie udokumentowana. Opis porwania Muellera został przekazany de Villemarestowi przez Rudolfa Baraka, byłego szefa czechosłowackiego wywiadu. Autor książki był w drugiej połowie lat '40-tych francuskim agentem w Niemczech i w ramach swojej pracy nawiązał kontakty z wieloma wysokiej rangi oficerami Abwehry, agentami "Odessy" oraz innymi ludźmi znającymi byłego Reichsleitera i szefa Gestapo. Po 1945 r., w południowych Niemczech, dwukrotnie spotkał... Bormanna. Raz go nawet omal nie przejechał (nie żartuję).
Świetnie, że ta książka została wreszcie wydana w Polsce. Dotychczas polscy czytelnicy mogli się zapoznać z trzema innymi pracami tegoż autora: doskonałymi "Żródłami źródłami finansowania nazizmu i komunizmu" oraz "Stasi", a także średnią pracą "GRU". Warto by wydać również inne jego prace np. "Polyarnik" (o sowieckim agencie i zarazem kanclerzu RFN Willym Brandtcie), "KGB w sercu Watykanu" (w której autor pisze m.in. o TW "Greyu" - abp. Wielgusie) czy też "Sukcesy i nadużycia amerykańskiego wywiadu".
Autor, były funkcjonariusz francuskich służb specjalnych DGER (późniejsze DGSE), kreśli w niej opowieść o dwóch nazistowskich arcyzbrodniarzach potajemnie prowadzących swoją grę ze Stalinem. Mueller, szef Gestapo, prawdopodobnie rozpoczął swoją współpracę z sowieckimi służbami specjalnymi już w 1927 r., gdy był wybijającym się bawarskim policjantem. To on wraz z Bormannem tuszował zabójstwo siostrzenicy Hitlera Gelli Rabaul, co otworzyło mu drogę do oszałamiającej kariery w III Rzeszy. Wraz z Bormannem nadzorował również "grę radiową" z udziałem aresztowanych agentów Czerwonej Orkiestry. Ta operacja była przykrywką dla negocjacji Reichslaitera z Kremlem. De Villemarest drobiazgowo rekonstruuje powojenne losy Bormanna i Muellera. Opisuje jak Reichsleiter przeprowadził operację masowego przerzutu kapitału z Rzeszy do państw neutralnych, i przez powojenne lata odgrywał rolę dysponenta tej fortuny. Zmarł w 1959 r. w Paragwaju a jego szkielet wykopano po kilku latach z grobu i "odnaleziono" na budowie w Berlinie Zachodnim (to umożliwiło oficjalne uznanie go zmarłego i położenie łap na jego fortunie). Mueller pomagał sowieckim służbom weryfikować ponazistowski personel nowych enerdowskich tajnych służb. Po upadku jego protektora, gen. Abakumowa, czmychnął Sowietom do Ameryki Płd. W 1955 r. został porwany z Wenezueli przez czechosłowacki wywiad, na zlecenie szefa KGB gen. Sierowa. Zmarł w ZSRR, najprawdopodobniej na początku lat '60-tych.
Choć ta historia może wydawać się nieprawdopodobna, to jest znakomicie udokumentowana. Opis porwania Muellera został przekazany de Villemarestowi przez Rudolfa Baraka, byłego szefa czechosłowackiego wywiadu. Autor książki był w drugiej połowie lat '40-tych francuskim agentem w Niemczech i w ramach swojej pracy nawiązał kontakty z wieloma wysokiej rangi oficerami Abwehry, agentami "Odessy" oraz innymi ludźmi znającymi byłego Reichsleitera i szefa Gestapo. Po 1945 r., w południowych Niemczech, dwukrotnie spotkał... Bormanna. Raz go nawet omal nie przejechał (nie żartuję).
Świetnie, że ta książka została wreszcie wydana w Polsce. Dotychczas polscy czytelnicy mogli się zapoznać z trzema innymi pracami tegoż autora: doskonałymi "Żródłami źródłami finansowania nazizmu i komunizmu" oraz "Stasi", a także średnią pracą "GRU". Warto by wydać również inne jego prace np. "Polyarnik" (o sowieckim agencie i zarazem kanclerzu RFN Willym Brandtcie), "KGB w sercu Watykanu" (w której autor pisze m.in. o TW "Greyu" - abp. Wielgusie) czy też "Sukcesy i nadużycia amerykańskiego wywiadu".
sobota, 28 stycznia 2012
Co robili Hezbollah i Niemcy w Bariloche?
Hezbollahowi nie udało się ugodzić "Wielkiego i Mniejszego Szatana" w Tajlandii i w Azerbejdżanie, próbuje więc dalej. Iran chce w ten sposób pokazać, że potrafi mocno ugodzić za atak na swoje interesy - syryjską rebelię, zabójstwa naukowców a także... wciąż nie pomszczoną likwidację Imada Mugniyeh. Liczy też, że trochę zamieszania w odległych stronach świata odciągnie USA od Zatoki Perskiej. Jak już wielokrotnie jednak pisałem - bez wielkiego talentu Imada Mugniyeh nie idzie mu już tak łatwo jak kiedyś. Ostatnio argentyńskie służby zwinęły siatkę Hezbollahu przygotowującą się do ataków na siedzibę Chabadu w San Carlos Bariloche. Dlaczego akurat Chabad? Po pierwsze, w Mumbaju pakistańskim służbom udało się w hostelu tej instytucji urządzić niezłą masakrę - a irańskie służby nie chcą być gorsze. Po drugie, o Chabadzie chodzą plotki, że jest to przykrywka dla działań izraelskich służb na świecie. Niezależnie od prawdziwości tych pogłosek - tak postrzega tę organizację Teheran.
Warto też zwrócić uwagę na miejsce planowanego ataku: San Carlos Bariloche. Miasto doskonale znane czytelnikom serii "Supertajne bronie Hitlera". W 1945 r. w jego okolicach powstało szereg niemieckich kolonii rolniczych zaludnionych głównie "emigrantami" z Europy - wśród których znajdowały się dziesiątki nazistowskich zbrodniarzy, niemieccy fizycy jądrowi, wysokiej klasy inżynierowie... Niektóre zachodnie publikacje, np. książka "Grey Wolf" mówią nawet, że po wojnie w Bariloche gościł Hitler. Nie trzeba się więc dziwić, że Bariloche stało się również popularne wśród izraelskich "turystów". Nie trzeba się też dziwić doniesieniom, że stara niemiecka emigracja rzekomo pomagała tam Hezbollahowi.
Ps. Po wojnie, nazistowska emigracja podzieliła się na dwie frakcję: prosowiecką i proamerykańską. Pierwsza z nich stała m.in. za rewolucją w Egipcie w 1952 r. Zaliczał się do niej m.in. Martin Bormann. Ta część emigracji była mocno zinfiltrowana przez enerdowskie służby. Frakcja proamerykańska zrobiła zaś kawał dobrej roboty dla Organizacji Gehlena, CIA i południowoamerykańskich antykomunistycznych reżimów. Co ciekawe, czasem prowadziła ona również pracę dla Mosadu. To m.in. dlatego Adolf Eichmann, był JEDYNYM niemieckim zbrodniarzem, którego izraelskie służby zaprowadziły przed sąd i na szafot. Dlaczego akurat jego? To już całkiem inna historia :)
Warto też zwrócić uwagę na miejsce planowanego ataku: San Carlos Bariloche. Miasto doskonale znane czytelnikom serii "Supertajne bronie Hitlera". W 1945 r. w jego okolicach powstało szereg niemieckich kolonii rolniczych zaludnionych głównie "emigrantami" z Europy - wśród których znajdowały się dziesiątki nazistowskich zbrodniarzy, niemieccy fizycy jądrowi, wysokiej klasy inżynierowie... Niektóre zachodnie publikacje, np. książka "Grey Wolf" mówią nawet, że po wojnie w Bariloche gościł Hitler. Nie trzeba się więc dziwić, że Bariloche stało się również popularne wśród izraelskich "turystów". Nie trzeba się też dziwić doniesieniom, że stara niemiecka emigracja rzekomo pomagała tam Hezbollahowi.
Ps. Po wojnie, nazistowska emigracja podzieliła się na dwie frakcję: prosowiecką i proamerykańską. Pierwsza z nich stała m.in. za rewolucją w Egipcie w 1952 r. Zaliczał się do niej m.in. Martin Bormann. Ta część emigracji była mocno zinfiltrowana przez enerdowskie służby. Frakcja proamerykańska zrobiła zaś kawał dobrej roboty dla Organizacji Gehlena, CIA i południowoamerykańskich antykomunistycznych reżimów. Co ciekawe, czasem prowadziła ona również pracę dla Mosadu. To m.in. dlatego Adolf Eichmann, był JEDYNYM niemieckim zbrodniarzem, którego izraelskie służby zaprowadziły przed sąd i na szafot. Dlaczego akurat jego? To już całkiem inna historia :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)