Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Erdogan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Erdogan. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 grudnia 2018

Moderate Dog Mattis. Czy Trump idzie drogą JFK?

Ilustracja muzyczna: Ariana Grande - No Tears Left to Cry



Czy Donald Trump nagle zaczął prosić się o zamach stanu? Czy 2019 r. będzie ostatnim rokiem jego prezydentury a jakiś "samotny szaleniec" w stylu Stevena Paddocka, zamachowca z Las Vegas, stanie się nowym Lee Harveyem Oswaldem? Oczywiście pomiędzy prezydenturą JFK i prezydenturą Trumpa jest bardzo wiele różnic, ale między obu przywódcami są też silne podobieństwa (kryzys kubański jak wojna handlowa z Chinami, dwóch populistycznych dziwkarzy mających żony będące ikonami stylu :) a Trump zaczyna podobną niebezpieczną grę jak JFK.



Najważniejszą wiadomością przedświątecznego tygodnia jest nagła rezygnacja sekretarza obrony gen. Jamesa Mattisa. Mattis odchodząc rozpowszechnił w mediach list, w którym wskazywał, że zrobił to bo nie zgadza się na politykę prezydenta wobec sojuszników - czyli kurdyjskich oddziałów z Syrii. W ślad za Mattisem ma się rozpocząć seria protestacyjnych rezygnacji w Departamencie Obrony. Establiszment jest w panice. I to już powinno nam dać trochę do myślenia.



Mattis był z pewnością jednym z najpopularniejszych członków administracji Trumpa. Wśród żołnierzy cieszył się 90 proc. poparciem. Jednocześnie mainstreamowe media przedstawiały go jako "jedynego dorosłego" w administracji.  Początkowo relacje między gen. Mattisem a Trumpem były bardzo dobre. Obaj są przecież zwolennikami wzmocnienia sił zbrojnych USA i bardziej asertywnej polityki zagranicznej. Razem jadali w Białym Domu i wymieniali poglądy. Z czasem Trump zorientował się jednak, że Mattis nie podziela wielu jego wizji. A nawet sabotuje jego politykę. Mattis był np. przeciwny zaostrzaniu kursu wobec Iranu. Przy pierwszym uderzeniu w Syrię ograniczał liczbę celów.  Armia zasabotowała też rozporządzenia prezydenta dotyczące zakazu służby dla osób transpłciowych. Pentagon odmówił również prezydentowi wysłania wojsk na granicę z Meksykiem w celu wzmocnienia jej bezpieczeństwa. Być może armia potrzebuje nowych rekrutów - w tym nielegalnych imigrantów i transów, ale demonstracyjne olanie rozkazów zwierzchnika sił zbrojnych stawia pod znakiem zapytania to kto naprawdę rządzi w USA. To wszystko sprawiło, że Trump zaczął złośliwie nazywać gen. Mattisa "Moderate Dog", co jest aluzją do ksywki generała "Mad Dog". Prezydent wolał mieć kogoś takiego jak sekretarz stanu Mike Pompeo, kogoś kto się zgadza z jego polityką. O dymisji Mattisa mówiło się więc już od kilku miesięcy. Sam Mattis zaczął zaś badać możliwość wystartowania w wyborach prezydenckich w 2020 r. - przeciw Trumpowi. Cały ten PR związany z dymisją jest więc być może początkiem jego kampanii prezydenckiej.



Decyzja o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii i zmniejszeniu zaangażowania USA w Afganistanie była dla wielu ludzi szokująca. Oczywiście, niektórzy mogli sobie przypomnieć, że Trump od lat kwestionował zasadność wydawania setek miliardów dolarów na obecność wojskową w pustynnych zadupiach nie przynoszącą żadnych widocznych korzyści (widocznych, czyli nie mam na myśli kontroli nad rynkiem opium w Afganistanie). Pentagon i CIA przekonywały go oczywiście, że w tych miejscach amerykańskie wojska muszą być i długo im się to udawało. Czemu więc Trump teraz dokonuje takiego wielkiego zwrotu w polityce zagranicznej?



W przypadku Syrii warto zwrócić uwagę na jeden ważny szczegół: premier Izraela Benjamin Netanjahu dowiedział się o całej decyzji na pięć minut przed tym jak Trump poinformował o niej na Twitterze! Izraelskie tajne służby i armia były całkowicie zaskoczone. Trump demonstracyjnie zrobił taki numer lobby, które go wcześniej mocno wspierało! Wycofanie się USA z Syrii oczywiście komplikuje strategię Izraelowi. Teraz państwo to może znaleźć się na jeszcze silniejszym kursie kolizyjnym z Iranem i Rosją. Co w sumie byłoby w naszym interesie - Rosja odciągana byłaby od zaangażowania na Ukrainie a lobby izraelskie ścierałoby się z rosyjskim.



Klucz do decyzji o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii znajduje się najprawdopodobniej w Turcji. Trump ogłosił ją po rozmowie telefonicznej z "One Punch Manem" Erdoganem.  Wcześniej pojawiły się oznaki ocieplenia na linii Waszyngton-Ankara. Po obu stronach pojawiły się sugestie dotyczące wydania Gulena Turcji. Departament Stanu zatwierdził sprzedaż Patriotów Turkom. A szef tureckiego MSZ stwierdził, że relacje z USA się poprawiają pomimo poparcia Amerykanów dla YPG. Z Waszyngtonu wysłano sugestie, że sojusz z komunistami z YPG jest "taktyczny i tymczasowy".  Co zresztą jest właściwym podejściem, bo jaki interes USA mają w demonstracyjnym poparciu dla kurdyjskich separatystów i wpychaniu Turcji w objęcia Rosji? To trochę tak jakby ktoś
Erdogan pokazał zaś ostatnio, że potrafi nieźle zamieszać ujawniając sprawę Jamala Khashoggiego. Pamiętajmy również, że niedawno dwóch współpracowników gen. Flynna zostało skazany za nielegalny lobbing na rzecz Turcji. (Co ciekawe, jeden z nich miał ormiańskie nazwisko.)

Tak więc: Oneeeeeee Puuuuuuuuuunch!!!




I tutaj dochodzimy do korzeni kłopotów prezydenta Trumpa. Już na samym początku prezydentury zastawiono prawną pułapkę na jego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, gen. Michaela Flynna. Flynn, dawniej odpowiadający za wojskowy program zabójstw terrorystów na Bliskim Wschodzie, miał znakomite relacje z  bliskowschodnimi przywódcami i szefami tajnych służb, w tym tureckich. Na pewno ułatwiłby Trumpowi nawigowanie po tych trudnych wodach. Został jednak politycznie odstrzelony i w jego miejsce wstawiono gen. McMastera powiązanego z Sorosem. Trump się go pozbył i wstawił na jego miejsce Boltona (szaleńca, którego uwielbiam :).

Odejście gen. Mattisa należy też widzieć w szerszym kontekście. Wkrótce odchodzi z Białego Domu również gen. Kelly. Trump pozbywa się więc ludzi, którzy mieli go kontrolować. Czy robi to dlatego, że poczuł się przez nich zdradzony? Dochodzenie prokuratora Muellera uderza coraz mocniej w bliskich współpracowników Trumpa a administracja sabotuje jego decyzje. Czy Trump chce pokazać, że zanim dokonają na nim politycznej egzekucji może zrobić im wiele szkód? Czy decyzja w sprawie Syrii jest taką demonstracją? A kto lepiej potrafi zadawać ciosy Głębokiemu Państwu jak Erdogan?

Zaskakująca może być w tym kontekście informacja, że Steve Bannon (koleś stojący za książką "Fire and Fury") zaczął spotykać się z miliarderem-pedofilem Jeffreyem Epsteinem i próbuje wyciągnąć od niego pieniądze na swoje projekty polityczne. Czyżby zaczęły się już podchody do wyścigu prezydenckiego w 2020 r., gdyby Trump nie mógł startować tak jak Kennedy w 1964 r.?

***

Kolejny wpis z serii "Demiurg" już wkrótce! Musiałem go przesunąć ze względu na dymisję gen. Mattisa. Ale będzie :)

A wszystkim czytelnikom życzę wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia/ Szczodrych Godów!


sobota, 24 grudnia 2016

Wielka Rotacja 2016/2017

Zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa było dla sporej części światowych elit dużym zaskoczeniem. Nie przygotowały się one do niego w należyty sposób. Teraz więc następuje Wielkie Przetasowanie. Na rynkach finansowych ogromne pieniądze przechodzą z rynku obligacji na rynek akcji. W polityce i w świecie służb też dochodzi do rotacji aktywów. Pewne sprawy są zamykane, inne otwierane, a jeszcze inne próbuje się przepchnąć "rzutem na taśmę", póki jeszcze rządzi Obama. Dlatego ostatnie dni obfitowały w ciekawe wydarzenia.



Zabójstwo rosyjskiego ambasadora Andrieja Karłowa w Ankarze należało do kategorii zdarzeń związanych z Wielką Rotacją. Akcja przeprowadzona była jak w jakiejś grze komputerowej (Hitman?), przez zamachowca-policjanta ubranego w drogi garnitur i obfotografowanego podczas tego postmodernistycznego zamachu (przeprowadzonego w galerii sztuki, jako swoisty artystyczny performance) ze wszystkich kątów. Zapewne nigdy się nie dowiemy, dla kogo pracował zamachowiec, gdyż po prostu gry wywiadowcze wokół Turcji są tak zapętlone a "infiltracyjny przekładaniec" tak skomplikowany. Pozostaje podziwiać Erodgana, że tyle lat u władzy przetrwał w takim środowisku. Ustawka Erdogana z siedmioletnią blogerką z Aleppo (której blog był od początku do końca operacją psychologiczną) pokazuje, że tureckie tajne służby są w pewnych machinacjach o wiele lepsze od zachodnich.



Zamach w Berlinie a później zabójstwo jego tunezyjskiego współsprawcy w Mediolanie to zaś pokłosie operacji specjalnej rozpoczętej kilka lat temu - sztucznego kryzysu imigracyjnego w Europie oraz przerzutu na masową skalę terrorystów i dywersantów na Stary Kontynent. Skoro według byłego szefa MI6 w samych Niemczech znajduje się 7 tys. podejrzanych o terroryzm, to oznacza, że w RFN mamy de facto ze dwie brygady sił specjalnych z Bliskiego Wschodu czekające na moment wejścia do akcji. Mają one bardzo rozbudowaną sieć wsparcia - w Niemczech mieszka przecież 200 tys. salafitów, a część z nich przenosiła się w ostatnich latach do zachodnich województw Polski (kasę biorą z Niemiec, ale taniej im się żyje w zachodniopomorskim). Anis Amri, któremu wypadły ponoć dokumenty podczas walki z bohaterskim polskim kierowcą Łukaszem Urbanem, został wystawiony służbom przez swoich współpracowników. Od początku do końca miał być męczennikiem, którego śmierć odwróci uwagę służb od wspólników. Niemiecka policja wyraźnie mataczyła podczas śledztwa a wcześniej pozwoliła zamachowcowi spokojnie knuć, mimo że wiadomo było o nim, że jest niebezpieczny. Amri był jednym z tysięcy lipnych "uchodźców" witanych przez niemieckich lemingów. (Ostatnio azyl w Niemczech dostał jeden z przywódców Talibów.) Gdy już doszło do zamachu, to narracja w mainstreamowych mediach (założonych przez władze okupacyjne) i wśród mainstreamowych polityków mówiła, że winna jest "polska ciężarówka", podobnie jak wcześniej za Holokaust odpowiadały "polskie obozy". "New York Times" pisał nawet początkowo o automatycznej ("self-driving") ciężarówce. Polski bohater Łukasz Urban jest niewygodny dla niemieckiego establiszmentu, gdyż jego ofiara może doprowadzić do zasypania podziałów między zwykłymi Polakami i zwykłymi Niemcami, dwoma narodami którym szkodzi niemiecki establiszment. Ostatni raz takie porozumienie wymierzone w rządzących w Berlinie miało miejsce w 1848 r. Władcy Niemiec boją się zaś, że populistyczna rebelia w USA i Europie może się okazać powtórką z Wiosny Ludów. Ta populistyczna rewolta jest jednak też częścią Wielkiej Rotacji. Obawy przed nią sprawiły, że amerykańscy liberałowie nagle pokochali broń palną - zaczęli ją skupować obok żelaznych racji żywnościowych, w oczekiwaniu na Apokalipsę Trumpa :)




I w zamachu w Berlinie był też postmodernistyczny element: Anis Amri pochodził z tunezyjskiego miasteczka, które grało Tatooine w "Gwiezdnych Wojnach" a obecnie jest bastionem dżihadystów.

Elementem Wielkiej Rotacji, jest również nasz Ciamajdan w Sejmie i pod Sejmem. Jak na razie przyniósł on opozycji rozczarowanie, bo nie porwał tłumów. A dlaczego myślała ona, że porwie tłumy? Część komentatorów wskazuje, że opozycja tak jakby z nadzieją na coś czekała, na wsparcie które ma nadejść. No cóż, po wizycie Rudy'ego Giulianiego w Warszawie powinni wiedzieć, że wsparcia z USA nie będzie. Chyba, że od Sorosa, ale w przypadku tego finansowego alchemika, takie wsparcie byłoby wyrzuceniem pieniędzy w błoto - ze względu na słabość kadr mających organizować "warszawski Majdan". Zresztą Soros ma juz 86 lat i nie będzie żył wiecznie a jak umrze, to jego krewni rzucą się na jego majątek i dla sieci fundacji budujących społeczeństwo otwarte na różnych finansowych oszustów może nic nie zostać. Niektórzy muszą się więc śpieszyć...


Wielka Rotacja objąć może również Stolicę Apostolską. Obama się żegna z Białym Domem, Hillary przerżnęła wybory, a nadchodzący rok będzie trudny dla europejskiego establiszmentu, więc papież Franciszek jest już uznawany za przywódcę światowej lewicy, która widzi w nim nadzieję na przetrwanie swojej inżynierii społecznej. Argentyński papież jest już jednak "po złej stronie historii". Jak czytamy bowiem w katolickich mediach:



"Historyk i publicysta Roberto de Mattei prognozuje rychłe ustąpienie papieża Franciszka z Tronu Piotrowego. Czas pokaże czy stanie się to za sprawą dobrowolnej abdykacji czy też pod wpływem spodziewanej korekty jego nauczania przez czterech kardynałów. Włoski autor twierdzi, że franciszkowy projekt transformacji Kościoła poniósł porażkę. Choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, poparcie dla wątpliwości czterech kardynałów jest coraz większe.
Włoski historyk Kościoła, profesor Roberto de Mattei przypomina, że Franciszek zapowiadał, że ma przeczucie, że zgodnie z wolą Bożą jego pontyfikat będzie krótki i potrwa 4 do 5 lat. Czy jest to zapowiedź rychłej abdykacji? Czas pokaże, gdyż, jak podkreślił sam papież wszystkie możliwości pozostają otwarte. (...) Roberto de Mattei zarzuca papieżowi dążenie do „zmiany wiary Kościoła”. Twierdzi, że w ten sposób zrzeka się on prawa do sprawowania mandatu Wikariusza Chrystusa i prędzej czy później zostanie zmuszony do rezygnacji zeń. Jeśli nastąpi to na drodze dobrowolnej abdykacji, to Franciszek będzie mógł odejść uważany za niezrozumiałego reformatora, poszkodowanego przez sztywną rzymską kurię. Taka forma pozwoli mu wyjść z twarzą, co zwiększy szanse na wybór na papieża innego, podobnie myślącego kardynała. (...)
Zdaniem włoskiego historyka możliwe jest także ustąpienie Ojca Świętego wskutek dokonania „formalnej korekty błędów” przez czterech kardynałów – autorów tak zwanych dubiów (wątpliwości dotyczących adhortacji Amoris Laetitia). Jeśli Ojciec Święty nie odpowie na pytania kardynałów, to – zgodnie z zapowiedzią kardynała Burke’a – po święcie Objawienia Pańskiego dokonają oni owej „korekty”. Zdaniem Roberto de Mattei będzie to równoznaczne ze stwierdzeniem papieskiej herezji."

No cóż, do udziału w wyniesieniu kard. Bergoglio na Tron Piotrowy przyznał się swego czasu belgijski kardynał Danneels. Twierdził on, że wchodził w skład tzw. mafii z Sankt Gallen, grupy kardynałów opozycyjnych (!) wobec papieża Benedykta XVI i dążących do wyboru kardynała Bergoglia na nowego papieża. Danneels, delikatnie mówiąc poruszał się w podobnych kręgach jak John Podesta. Czyżby więc zmiany za Oceanem wymusiły zmiany w Stolicy Apostolskiej? Czy będziemy jednocześnie mieli trzech papieży (jednego sprawującego władzę i dwóch papieży-emerytów)? Czy nadszedł czas na Piusa XIII, Młodego Papieża z USA?

***

A wszystkim Czytelnikom życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia! I fajnych prezentów...





wtorek, 19 lipca 2016

Turcja: Jak powstrzymano zamach Obamy

Amerykanie popełnili jeden poważny błąd (poza tym, że nie oglądali "One Punch Mana"): zapomnieli, że w Turcji nie rządzi już armia, tylko bezpieka. Narodowa Organizacja Wywiadowcza (MIT), na której czele stoi Hakan Fidan, bliski współpracownik Erdogana, spisała się znakomicie i na pewno miała swoją agenturę w kierownictwie wojskowego spisku. Zamach stanu przyspieszono, gdyż 1 sierpnia Erdogan miał dokonać zmian w kadrze dowódczej, które uniemożliwiłyby uruchomienie puczu.



Na godzinę przed rozpoczęciem puczu Erdogan został powiadomiony przez dowódcę I-szej Armii, że puczyści ruszyli. Dzięki tej informacji prezydent został ewakuowany z ośrodka wypoczynkowego w Marmaris zanim służący puczystom komandosi dokonali tam desantu ze śmigłowców. Żołnierze mający aresztować Erdogana nie wypełnili swojej misji, wycofali się po strzelaninie z lokalną policją i częścią funkcjonariuszy prezydenckiej służby ochrony. W tym starciu zginęło dwóch ochroniarzy Erdogana.
Biznesowy odrzutowiec, którym leciał Erdogan został namierzony na radarach przez dwa F-16 puczystów. 
Pilot tego samolotu rzekomo zmylił ich jednak mówiąc przez radio, że to lot Turkish Airlines.  (Możliwe też, że nie otrzymali autoryzacji do zestrzelenia.) Premier Binali Yildirim został też najprawdopodobniej w porę ostrzeżony i ewakuowany. Minister spraw wewnętrznych ocalał, gdyż nie pojawił się na spotkaniu z wojskowymi. Wielu generałów lojalnych wobec cywilnej władzy zostało wziętych do niewoli przez swoich najbliższych współpracowników.  Szef sztabu generalnego gen. Hulsi Akar, został wzięty na zakładnika. 
Śmigłowce zaatakowały kwaterę główną MIT i komendę główną policji. Jeden z doradców Erdogana ds. bezpieczeństwa narodowego został zabity przez puczystów strzałem w tył głowy. Pucz nie był żadną inscenizacją. Przeprowadzono go o wiele bardziej profesjonalnie niż to na pierwszy rzut oka wygląda.



To, że tureckie tajne służby były świadome tego, że Amerykanie przygotowują im wojskowy zamach stanu, siłą rzeczy musiało wpłynąć na to, że Turcja porozumiała się z Rosją. Będąc zagrożonym przez dwa mocarstwa, Erdogan zlikwidował jeden front godząc się ze słabszym. Winę za to ponosi w największym stopniu administracja Obamy, która powtórzyła swój błąd z Egiptu. (Niepotrzebnie obaliła swojego bliskiego sojusznika marszałka Hosniego Mubaraka, doprowadziła do chaosu, który z kolei wyniósł do władzy gen. al-Sisiego, który zacieśnił stosunki z Rosją.) Jak powiedział były oficer CIA Gary Bernsten: Obama stracił kontrolę nad Bliskim Wschodem. Co zrobi by ją odzyskać? Czy Amerykanie będą próbowali obalać Erdogana aż do skutku, tak jak to robili z Castro, by później się z nim porozumieć? Czy też może zmiękną i trochę z nim ponegocjują? Amerykański ambasador w Ankarze już mówi, że mogą rozmawiać na temat ekstradycji szejka Gulena. 

Dr. Targalski (Nya!) chyba ma nadzieję na pierwszy scenariusz, gdyż snuje taką wizję: ""Amerykanie będą musieli zainwestować w kogoś innego, Turcji grozi chaos, czyli wypada jako stabilny kraj NATO. Trzeba gdzie indziej mieć bazy, USA będzie musiało zainwestować w Kaukaz, w Gruzję i Azerbejdżan, zobaczymy, co będzie z Armenią, bo żaden ruch nie był możliwy ze względu na porozumienie z Turcją, która nie przyznawała się do ludobójstwa Ormian ". Być może dlatego w niedzielę doszło w Erewaniu do dziwnej próby mini zamachu stanu? Amerykanie nie będą jednak w stanie szybko przerzucić infrastruktury z Turcji do np. Gruzji. Robiąc to zawaliliby zaś do końca szanse na reset z Rosją, na który wciąż bardzo liczą. Wcześniej czy później będą musieli więc przeprosić się z Turcją. Erdogan właśnie im pokazał, że nie mogą bezkarnie wbijać sojusznikom nóż w plecy. A my mamy kolejną wskazówkę mówiącą, że kontynuacja polityki Obamy przez ewentualną administrację Hillary Clinton będzie katastrofą dla świata.

sobota, 16 lipca 2016

Zamach stanu w Turcji - z czym do One Punch Mana?!

Ilustracja muzyczna: JAM Project - The Hero!! - One Punch Man opening





Wojskowi, którzy przeprowadzili nieudany zamach stanu w Turcji (tutaj macie fajne zdjęcia), popełnili jeden podstawowy błąd: zapomnieli, że mają do czynienia z One Punch Manem. Podobnie jak Saitama jest oficjalnie tylko bohaterem klasy B, a ma moc bohatera klasy S, tak Erdogan jest politykiem, który doskonale potrafi się uchylać od ciosów a później załatwiać wrogów jednym silnym ciosem. Teraz dokonał, czegoś, co wydawałoby się niemożliwe: po raz pierwszy w dziejach Republiki Tureckiej cywilna władza zdusiła wojskowy zamach stanu.  Erdogan zdołał szybko, za pomocą internetu, zmobilizować swoich zwolenników. Ponieważ blisko 15-letnie rządy AKP przyniosły Turcji szybki rozwój gospodarczy i awans społecznych milionów ludzi, reakcja Ludu była łatwa do przewidzenia. Tak jak zwykli Rosjanie w 1991 r. bronili Jelcyna, tak zwykli Turcy bronili Erdogana. Blokowali drogę czołgom, ale też zdarzało im się rozbrajać i bić żołnierzy a w jednym przypadku obezwładnili nawet załogę czołgu. Zaprocentowało również to, że Erdogan już na samym początku rządów zrobił czystkę w armii i wywiadzie wojskowym. Sprawa Ergenekon rozbiła tureckie Głębokie Państwo o wiele skuteczniej niż PiS to zrobił z WSI. W pucz zaangażowana była więc tylko część kadry dowódczej. Większość, w tym najwyższe dowództwo, było lojalne wobec Erdogana. Skończyło się więc tak jak musiało się skończyć: kapitulacją puczystów (tutaj film pokazujący jak kapitulowali puczyści na moście w Istambule).



Kto stał za próbą zamachu stanu? Aresztowano już ponad 1400 osób zaangażowanych w próbę obalenia władz. Zatrzymania dotknęły m.in. pułkowników, generałów i admirałów (tutaj moment zatrzymania jednego z admirałów). Eksperci wskazywali już od pewnego czasu, że pewne kręgi w armii są niezadowolone z coraz bardziej autorytarnej polityki Erdogana. Problem jednak w tym, że kręgi kemalistyczne zostały już dawno temu spacyfikowane w wyniku sprawy Ergenekon. Tureckie władze jako bezpośredniego organizatora puczu wskazują płka Muharrema Kose. Jest on alawitą, były szefem departamentu wsparcia prawnego sił zbrojnych i został w marcu wyrzucony z armii z powodu swoich związków z ruchem Hizmet  szejka Fethullaha Gulena. Gulen jest sufickim przywódcą religijnym, dawniej blisko związanym z Erdoganem i AKP. Pomógł im zdobyć władzę, ale gdy Erdogan zaostrzył kontrolę nad szkołami prowadzonymi przez Hizmet, między oboma sufimi doszło do wojny. Ludzie Gulena stali m.in. za aferą podsłuchową z 2013 r., podczas której próbowali obalić Erdogana ujawniając nagrania świadczące o jego korupcji. Gulen przebywa na emigracji w USA a jego ruch często jest łączony z CIA. Okazuje się też, że CIA i Departament Stanu "spodziewały się", że w Turcji ma wkrótce dojść do zamachu stanu. 

Amerykanie mają problem z Erdoganem, gdyż jest on politykiem zbyt niezależnym. Komplikuje administracji Obamy sytuację w Syrii i nie tylko tam. One Punch Man popsuł reset po zamachach w Paryżu zestrzeliwując rosyjski myśliwiec bombardujący (już za tą akcję należy mu się pomnik :), Rosja przez parę miesięcy odgrażała się mu jak pijany żul, ale ostatecznie zasiadła z nim do stołu rokowań i okazało się, że problemu nie było! :) (Erdogan przepraszając się z Putinem zawarł prawdopodobnie deal w wyniku którego Rosja zdradzi Kurdów.) Erdogan zabija kurdyjskich sojuszników USA w Syrii, ale jednocześnie handluje ropą i wspiera wojskowo irackich Kurdów grając tym samym, wbrew Departamentowi Stanu, na rozpad Iraku. Erdogan znów się kumpluje Netanjahu - innym nie lubianym przez Waszyngton sojusznikiem, którego próbują odstrzelić za pomocą spraw korupcyjnych i pieniędzy tłoczonych do NGOsów. Erdogan lawiruje też pomiędzy sojuszem z USA a partnerstwem z Chinami. Turcja odgrywa zaś ważną rolę w planach Nowego Jedwabnego Szlaku. To, że tuż po tym jak przeprosił się z Putinem doszło do zamachu na lotnisko w Stambule (dokonanego przez rosyjskojęcznych terrorystów z ISIS) było zapewne prowokacją przed zamachem stanu. CIA myślało, że Erdogan będzie nowym Diemem, Trujillo lub szachem Iranu. Erdogan znów okazał się jednak One Punch Manem.



Pamiętajmy też, że Erdogan NIE JEST SUNNITĄ. Jest SUFIM. Wyznawcą ezoterycznego islamu. To Wtajemniczony, podobny jak np. Marszałek Piłsudski. Warto o tym pamiętać zanim po raz kolejny potępimy go za wspieranie Państwa Islamskiego, zabijanie Kurdów i doprowadzanie liberałów do łez.

Flashback: Erdogan czyli Wtajemniczony


***

Zamach stanu w Turcji przyćmił sprawę zamachu w Nicei, czyli tego jak jeden Franko-Tunezyjczyk rozjechał 84 osoby na Promenadzie Anglików.  Eksperci znów chrzanią o "samotnym wilku powiązanym z Państwem Islamskim", choć pojawiają się poszlaki mówiące o tym, że miał wspólnika.  Co ciekawe, lubił wieprzowinę i alkohol a do meczetu nie chodził - tak przynajmniej utrzymuje jego kuzyn. No cóż, w pobliżu miejsca zamachów akurat kręcili sequel "50 twarzy Graya" 



Francuski rząd na pewno sprawę zatuszuje, tak jak zatuszował to, że w hali Bataclan terroryści obcinali zakładnikom jądra i wpychali je im do ust a także wyłupiali im oczy - co wynika z raportów medycznych. Ot, taki bliskowschodni zwyczaj.

***

UPDATE. Podtrzymuje to, że zamach stanu w Turcji to kolejny fuck-up w wykonaniu administracji Obamy. Turcja w reakcji na to zaczęła blokować wykorzystywaną przez Amerykanów bazę w Incirlik. Odcięła do niej nawet prąd. Amerykańscy żołnierze są de facto zakładnikami. Tak jak znajdujące się tam 50 taktycznych głowic jądrowych.

Nie przekonuje mnie teza o ustawionym zamachu. Argument mówiący, że szybko sporządzono listy proskrypcyjne jest błędny - wśród ponad 2800 zatrzymanych znaleźli się bowiem w ogromnej większości żołnierze biorący udział w próbie puczu. Argument mówiący, że "pucz był zbyt nieudolny" też można rozbić o kant d... - czy udany pucz w Portugalii w 1974 r. był przeprowadzony lepiej? Czy próba zamachu stanu przez OAS we Francji była superprofesjonalna? A strzały oddane w hiszpańskich Kortezach za Felipe Gonzaleza? Mogło tak być, że tajne służby wiedziały o szykowanym zamachu stanu, ale np. nie były pewne jego daty - więc przećwiczyły procedury "na wszelki wypadek" i w sytuacji kryzysu sprawnie je wdrożyły. Gniew Ludu przeciwko puczystom też był jak najbardziej autentyczny (co widać na zdjęciach z linczów).A co do odpowiedzialności Gullena - nie musiał o niczym wiedzieć. USA z pewnością miały w tureckiej armii agenturę niezależną od ruchu gullenowskiego.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Erdogan, czyli Wtajemniczony

Ilustracja muzyczna: One Punch Man Theme

Mój poprzedni wpis, poświęcony marszałkowi Izzatowi Ibrahimowi al-Douriemu, prawdziwemu twórcy Państwa Islamskiego oraz jego sufickim związkom, spotkał się z żywą reakcją czytelników. Zwrócili mi oni uwagę na postać francuskiego tradycjonalisty-okultysty Rene Guenona, który w swoich teoriach czerpał pełnymi garściami z tradycji sufickiej. Guenonem nie wzbudzał wcześniej jakiegoś mojego szczególnego zainteresowania, bo inspirują się nim przede wszystkim przegrywy z różnych radykalnie kanapowych organizacji, którzy podczas dyskusji o seksie wrzucają linki do sążnistych i śmiertelnie nudnych artykułów poświęconych temu, co o tej sferze ludzkiej aktywności sądzili Dugin i Evolla. Takie postrzeganie guenonizmu i jego teorii tradycji pierwotnej jest jednak chyba błędne. Okazuje się bowiem, że Guenona czytają też wpływowi ludzie z "szarego świata" służb wywiadowczych - choćby Yalcin Akdogan, turecki wicepremier odpowiedzialny za kwestię kurdyjską, będący bliskim współpracownikiem prezydenta Erdogana, wśród książek, które najbardziej go zainspirowały wymienia na pierwszym miejscu dzieła Guenona a na drugim współczesnego sufickiego filozofa Hosseina Nasra.



Takie inspiracje tureckiego wicepremiera nie powinny dziwić, gdyż rządząca Turcją od 2002 r. erdoganowska partia AKP została stworzona de facto przez ruch Hizmet (tutaj macie jego oficjalną stronę internetową) sufickiego filozofa szejka Fethullaha Gullena.  Gullen ma na Zachodzie opinię liberalnego muzułmanina, tradycyjni kemaliści uważają go jednak za wroga sekularyzmu, a zwolennicy Erdogana za amerykańskiego agenta. Wszystkie te opinie są zapewne prawdziwe. Sufizm jest wszak bardzo liberalny w porównaniu z tradycyjnym sunnickim czy szyickim islamem, co nie kłóci się jednak z próbami budowy państwa wyznaniowego rządzonego z cienia przez sufich oraz z tym, że organizacja Gullena była wykorzystywana przez turecki wywiad wojskowy MIT i CIA w misjach w Azji Środkowej i na Bliskim Wschodzie.  One Punch Man Erdogan wykorzystał siłę ruchu Gullena do zniszczenia tureckiego Głębokiego Państwa (afera Ergenekon i sprawy poboczne) a następnie zabrał się za czyszczenie państwa z amerykańskiej agentury, czyli ludzi Gullena. Odpryskiem tej walki były tureckie taśmy prawdy z 2013 r.  czy zbrojne przejęcie kilka miesięcy temu przez rząd gullenistowskiego dziennika "Zaman"



One Punch Man Erdogan jest przedstawiany często na Zachodzie i w Polsce jako radykalny sunnita, który chce wprowadzić w Turcji islamski reżim w stylu saudyjskim. Jest to oczywiście jego propagandowy wizerunek rozpowszechniany przez nieuków, którzy nie potrafią odróżnić Iraku od Iranu. Jeśli się bowiem uważnie wsłuchać w słowa Erdogana, to można znaleźć w jego przesłaniu wiele sufickich elementów. Turecki prezydent darzy np. wielką estymą XIII-wiecznego sufickiego mistyka Rumiego i twierdzi, że bez niego Turcy nie mieliby niepodległej ojczyzny. Co więcej Erdogan wykazuje się wielką znajomością pism Rumiego a zwłaszcza jego teorii mówiącej o odnajdywaniu boskości w człowieku.  Okazuje się też, że współpracownicy Erdogana i jego specjaliści od PR stosują wobec tureckiego prezydenta określenia zarezerwowane przez sunnitów dla proroka Mahometa i dla Allaha. Nazywają go m.in. Posłańcem Boga. Wiceminister zdrowia Agah Kafkas stwierdził nawet, że "robić to co Erdogan jest sunną". (Do tureckiego prezydenta przylgnął też wizerunek uzdrowiciela - po tym jak uleczył za pomocą dotyku podczas sufickiej ceremonii kobietę, która zemdlała.)  Jeden z szanowanych sunnickich duchownych stracił stanowisko po tym jak skrytykował te deifikacyjne zapędy. Większość tureckich i zachodnich obserwatorów wciąż jednak trwa w błędnym przekonaniu, że Erdogan jest ortodoksyjnym sunnitą. Tymczasem islam, o którym on mówi w swoich przemówieniach jest przez niego zupełnie inaczej rozumiany niż przez głosujących na niego prostych rolników z Anatolii czy przez polskojęzycznych putinofilskich przegrywów.



Ezoteryczne koneksje Erdogana to jednak w tureckiej polityce nic nowego. Mustafa Kemal Attaturk wywodził się z ezoterycznej sekty Donmeh, która została założona w XVII w. przez zwolenników fałszywego żydowskiego mesjasza, kabalisty Sabbataja Zevi. (Te tradycje są Turkom znane. Podczas podróży po Bałkanach spotkałem tureckiego turystę, z którym uciąłem sobie pogawędkę o Sabbataju Zevim, Donmeh i wolnomularstwie spod znaku Młodych Turków. Kojarzył Langiego Beya czyli... Mariana Langiewicza. Jechaliśmy autobusem z Prisztiny do Szkodaru. Ze Szkodaru udałem się do Ulcinja, najbardziej albańskiego z czarnogórskich miast, gdzie znajduje się jeden z domniemanych grobów Sabbataja Zevi- niestety nie miałem czasu poszukać tego grobowca. I szkoda, bo miałem ciekawą przygodę przy grobie sufickiego świętego w Pakistanie :)

One Punch Man Erdogan prowadzi politykę korzystną dla Polski: szkodzi Rosji i Niemcom. Ośmiesza Merkel i Tusska. Może być źródłem inspiracji dla wielu narodów walczących o niezależność, gdyż najpierw zniszczył resortową sitwę rządzącą jego krajem a potem wymiótł amerykańską agenturę i skutecznie zaszkodził wielkim mocarstwom. Polska dupoprawica jednak Erdogana nie lubi, bo Erdogan "zabija Kurdów", "nie przeprosił Ormian" i jest "islamskim fanatykiem". No cóż, z Kurdami i Ormianami nie łączą nas żadne interesy ani sentymenty a z Erdogana taki "islamski fanatyk" jak z papieża Franciszka katolik. Ale o tym w Polsce oczywiście się nie mówi.

Jak zwykle zachęcam do lektury mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor" Do nabycia m.in. w Księgarni Prusa (zamówicie online i wyślą Wam do domu).

sobota, 26 marca 2016

Zamachy w Brukseli od przodu i tyłu



One Punch Man Erdogan powiedział, że również w Brukseli, tak jak w Ankarze, mogą zacząć wybuchać bomby. Cztery dni później jego proroctwo się spełniło. Później One Punch Man ujawnił, że jednego ze sprawców brukselskich zamachów tureckie służby deportowały do Holandii, Holendrzy przekazali go Belgom, a ci go wypuścili. Erdogan wyraźnie zasugerował, że belgijskie służby specjalne dogadywały się z dżihadystami. Tureckie służby mówią zaś, że zachodnioeuropejskie służby pozwalały jeździć do Turcji i innych krajów Bliskiego Wschodu dżihadystom będącym na listach Interpolu. Co więcej pozwalały im na przewożenie broni i amunicji w ich bagażach!
MIT, czyli wywiad wojskowy Turcji, to ostrzejsi gracze nawet od FSB. Mam wielki szacunek do Erdogana, że zdołał pokonać tę machinę i przejąć ją na własne potrzeby. MIT dużo wie o prawdziwych kulisach terroryzmu na Bliskim Wschodzie i w Europie. Ta wiedza będzie wykorzystywana przez Turcję do wywierania presji na takie kraje jak Niemcy.

***



Słyszymy obecnie, że Belgia to kraj dysfunkcyjny i skorumpowany, co sprawia, że stał się on rajem dla dżiahdystów. Niemalże państwo upadłe ze społeczeństwem, które zawiodło.  Słyszymy, że Belgowie spieprzyli kontrole paszportowe na lotniskach, dopuścili się olbrzymich zaniedbań jeśli chodzi o ochronę brukselskich portów lotniczych a służby wiedziały, że lotniska będą zaatakowane. Biją w Belgów jak w bęben głównie gazety i portale anglosaskie, co jest zapewne oznaką irytycji tamtejszych służb, ale w Belgów uderzają również Francuzi. Jeszcze przed zamachami można było usłyszeć o szykującym się francusko-belgijskim rozwodzie wywiadowczym. Służby belgijskie i francuskie wzajemnie się oskarżały o zaniedbania przy okazji zamachów w Paryżu. Poza tym francuskie służby panoszyły się w Belgii i traktowały ją jako kraj satelicki.

O dziwnych kulisach zamachów w Paryżu pisałem już na tym blogu. I mam wrażenie, że francuskie służby co najmniej dopuściły do tych ataków.

Flashback: Front Narodowy - dzieło francuskich służb

Flashback: Francja: zamach, na który czekano




Pora więc zadać pytanie: czy to tylko echa tamtej operacji czy też może zorganizowano dogrywkę? Czy celem tej dogrywki jest zwrot geopolityczny w Europie? Po zamach w Brukseli ostro tracił funt, gdyż rynek uznał, że zamachy są argumentem dla zwolenników Brexitu. Skoro nawet były szef MI6 mówi, że Wielka Brytania będzie bezpieczniejsza poza UE...  Jak wiadomo, Francji zawsze wadziła brytyjska obecność w Unii. UE bez Wielkiej Brytanii będzie tworem zupełnie innym  niż dotychczas.

***



Słyszymy, że zamachy były zemstą za aresztowania Salaha Abdelsalema, jednego z organizotorów zamachów w Paryżu. Adbelsalem jednak najprawdopodobniej sam dał się złapać. To uspokoiło belgijskie służby a lipne zeznania sprowadziły je na fałszywe tropy, co umożliwiło zamachy. Atak na lotnisko przyniósłby więcej ofiar, gdyby sprawcom nie zaciął się jeden z karabinów i gdyby .... zamówili Ubera zamiast taksówki. Korporacja przysłała im zwykłe auto zamiast vana, więc nie wzięli wszystkich bomb.

***



Stanowisko Rosji chyba najlepiej wyraził Władimir Żerinowski, syn Rosjanki i "dobrego prawnika" mówiąc, że zamachy są dla Rosji korzystne i niech Europejczycy zdychają.  Pytanie tylko czy Putin-Hujło nie stał się już dla Moskwy zbyt zgraną kartą, by doszło do jakiegokolwiek porozumienia. W Syrii Rosja de facto zachowała jednak sporą część swojego kontyngentu. Dostosowała go jednak do nowego zadania: zamiast walki z Państwem Islamskim obrona alawickich terenów. To de facto oznacza podział Syrii. Putin kończy kolejny konflikt jego zamrożeniem.

***




To, że Państwu Islamskiemu chodzi o budowę Kalifatu jest mitem. Jak słusznie zauważa red. Mamoń, ISIS jest kierowana przez profesjonalne kadry dawnej bezpieki i sił zbrojnych Saddama. Syria jest dla zmyłki. ISIS nie zależy na jej całym podboju. Celem jest Bagdad i przywrócenie władzy sunnitów. Zamachy w Europie mają po prostu zmęczyć skretyniałe i słabe społeczeństwa Zachodu i sprawić, by bały się angażować na Bliskim Wschodzie.

***

Stanowisko enerdowskiej kanclerz Beatrix Brehme Angeli Merkel się nie zmienia. Nachodźcy dostaną 150 tys. kondomów - co może okazać się zbyt małą liczbą w stosunku do inby, która się szykuje.

Wiele mówi reakcja Merkel na niemiecką flagę (widoczna na tym filmiku). Flagi NRD lub ZSRR z pewnością by tak nie potraktowała...

***

Obama się zamachami nie przejmuje. Bo po co? Za osiem miesięcy przestanie być prezydentem i przekaże ten cały pierdzielnik albo ponurej, zdemenciałej lesbie Hillary, albo gostkowi wyjętemu żywcem z lat 80-tych.Sposób w jaki potraktował go Raoul Castro, kagiebista z 60-letnim stażem w resorcie, mówi jednak wszystko o jego polityce zagranicznej.


***



Zamachy w Brukseli to punkt dla Trumpa. Już tylko idioci oraz lobbyści wielkiego biznesu mogą krytykować jego stanowisko dotyczące nielegalnej imigracji. Furrorę w sieci robi filmik na którym, Trump recytuje wiersz "Snake" - idealnie pasujący do kryzysu imigracyjnego w Europie.


Trumpowi może pomóc to, że Hillary była zaangażowana w arabskie rewolucje do tego stopnia, że Giuliani nazywa ją "członkiem założycielem ISIS".  Cruz może mieć kłopoty ze względu na swój skandal seksualny (pięć kochanek, z czego jedna jest obecnie rzeczniczką... Trumpa a inna organizowała kampanię Carly Fiorinie) - pewne poszlaki wskazują, że rewelacje "National Enquire" są prawdziwe, m.in. kwestia dziwnej donacji dla Fioriny od sponsorów Cruza, to że Breitbart też wiedział o tej sprawie, to że żona Cruza miała w 2005 r. załamanie nerwowe. To jednak nie zapewni Trumpowi nominacji. Partia Republikańska wynajęła do obsługiwania elektronicznego głosowania w prawyborach w Utah firmę, która w 2004 r. pomogła sfałszować Chavezowi wybory w Wenezueli. 

***

Jak zwykle zachęcam do sięgnięcia po moją powieść "Vril. Pułkownik Dowbor".

***

Swoim czytelnikom i czytelniczkom życzę wesołych świąt Wielkiej Nocy. Świąt pełnych miłych doznań i głębokiej refleksji :)



No i mokrego Dyngusa...



See more on Know Your Meme

sobota, 9 stycznia 2016

Gwałty w Kolonii - dwa poziomy spisku

Kilka miesięcy temu polskojęzyczne feministki z Fundacji Feminoteka pozowały do takiej fotki:



(Pierwsza z lewej to Hanna Samson, wdowa po Andrzeju Samsonie, pedofilu, który twierdził, że trafił do więzienia, bo "PiS nie pozwalał mu trzymać na biurku brandzlownicy", czymkolwiek jest brandzlownica...)

Jedna z czołowych polskojęzycznych feministek Kinga Dunin pisała wówczas:

"Te miliony mężczyzn na pewno śpieszą do naszych sławnych w całym świecie dziew. W przeciwieństwie do Polaków, którzy inaczej śpiewają: „Nie spieszę do dziew, do dziew. Ja spieszę na gody, czerwone pić miody, niewiernych brać krew”. (Mam nadzieję, że polscy patrioci docenią w tym miejscu moje zakorzenienie w narodowej tradycji). No właśnie, polski mężczyzna ma inne sprawy na głowie. To książę z Orientu obsypie komplementami, będzie pragnął mieć wiele dzieci i jeszcze do tego nie pije. Jest dzielny i zaradny – inaczej by go tu nie było. I jak pięknie wygląda! Orientalna uroda to jednak coś innego niż karki z kartoflanymi nosami i ze świńskimi głowami na kiju. Trudno zatem się dziwić, że Polacy zajadle będą bronili swoich kobiet. Straszyli hordami gwałcicieli, tak jakby to było oczywiste, że każda prawdziwa Polka woli oddać się Jarosławowi Kaczyńskiemu niż pięknemu Arabowi. (...) Miłość jest w stanie pokonać wszelkie kulturowe przeszkody. Przy okazji może niektórzy zmienią schaboszczaka z kapustą na coś zdrowszego. A piękne i liczne dzieci (polskim mężczyznom, jak widać po wskaźnikach, płodzenie słabo wychodzi) staną się wspaniałymi polskimi obywatelami. Mężczyźni zaś będą mieli motywację – żona, dzieci – do wytężonej pracy."

W kontekście fali sylwestrowych gwałtów w Kolonii i innych europejskich miastach, człowiek czytający ten tekst miota się od złośliwego śmiechu do płaczu nad ludzką głupotą.

Fragment o schabowym przypomniał mi kawałek Popka Króla Albanii "Pakistańskie disco"  doskonale obśmiewający słabość niektórych Polek do muslimów. Z drugiej strony Kingi Dunin trochę żal - żaden normalny mężczyzna nie chce jej dotknąć nawet szczotką do czyszczenia kibli. Z desperacji próbowała ponoć zgwałcić jakiegoś geja. Warto w tym miejscu zadać pytanie: czy nie mogłaby wraz ze swoimi koleżankami-feministkami pojechać na urlop do Egiptu, Tunezji, Turcji czy nawet do Berlina, spełnić swoje seksualne fantazje nadstawiając wszystkie trzy otwory "księciom z Orientu"? Czy feministki nie decydują się na takie działania dlatego, że są zakompleksionymi drobnomieszczankami, które tylko udają postępowe kobiety? Czy ich poziom frustracji jest już tak duży, że myślą tylko o uprzykrzaniu życia normalnym mężczyznom i kobietom? Czy też może są nakręcanymi małpkami, które odgrywają rolę feministycznych idiotek w spektaklu, który napisał i wystawił ktoś inny, potężniejszy?

Świetny komentarz na temat ostatnich wydarzeń w Niemczech wygłosił Paul Joseph Watson. Polecam wysluchać.



Feminizm i polityczną poprawność masakruje też...gwiazdka porno Mercedes Carrera. (Dziewczyna obalająca stereotyp mówiący, że lasencja z wielkimi cycami musi być głupia :)
Miała ona dosyć nieprzyjemne doświadczenia z prominentnymi feministkami. Po tym gdy grupa czarnych gangsterów brutalnie zgwałciła i pobiła jej koleżankę, Carrera zwróciła się do feministek o pomoc w charytatywnej zbiórce pieniędzy dla tej kobiety. Usłyszała, że ponieważ zgwałcona pracowała w branży porno to w sumie nic się nie stało i że nagłaśnianie tego gwałtu to "rasizm".


Zdarzenia z Kolonii pokazały, że feminizm jest martwy jak Bartoszewski. To tylko zbiór intelektualnych pierdów pozbawiony większego sensu. Pieprzenie, w które nawet nie wierzą feministki. Ta ideologia jest jedynie elementem inżynierii społecznej i poświęca realne prawa kobiet na rzecz przywilejów tych, którzy wyżej stoją w politycznie poprawnym łańcuchu pokarmowym - muslimów.

Niemiecka policja przestała już ukrywać fakt, że sprawcami masowych gwałtów w sylwestrową noc byli przybysze z Bliskiego Wschodu. Lewicowa burmistrz Kolonii mówi, że ofiary napaści seksualnych same są sobie winne.  Szef niemieckiego MSW twierdzi, że krytycy programu imigracyjnego są tak samo źli jak gwałciciele.  Feministki oskarżają o gwałty "mężczyzn urodzonych w Niemczech". ( Na podobnej zasadzie niemieccy kronikarze o przegraną pod Grunwaldem obwiniali... Węgrów.) Enerdowska dywersantka Angela Dorothea Merkel już w 2011 r. mówiła zaś, że Niemcy będą musieli zaakceptować wzrost przestępczości związany z masową bliskowschodnią imigracją.



O co w tym wszystkim chodzi? O to, że Niemcy nie są krajem demokratycznym. To kraj rządzony przez oligarchię. Proponuję zajrzeć do książek Juergena Rotha - a szczególnie do "Cichego puczu" oraz "Europy mafii", by przekonać się, że Niemcy są rządzone przez biznesową arystokrację i powiązane z nią klany urzędnicze oraz mafie. Ta oligarchia ma dość silne korzenie nazistowskie, postkomunistyczne (w dawnym NRD komórki komunistycznej partii SED po 1989 r. masowo przekształcały się w struktury CDU) i związki mafijne (Roth wskazuje m.in. chcącego objąć nadzorem Polskę komisarza Oettingera jako człowieka niemieckiej filii sycylijskiej mafii.) Niemiecka oligarchia dąży do tego, by płace realne w Niemczech spadały - stąd pomysł z przyciągnięciem do Reichu imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, którym można kiepsko płacić. Opłacani przez oligarchów lewacy i feministki realizują zaś inżynierię społeczną - tłamszą białego mężczyznę i tresują społeczeństwo tak, by się nie buntowało i nie miało niewłaściwych myśli. Społeczeństwo ma jednak tego dosyć i stąd wzrost poparcia dla Alternative fur Deutschland czy Pegidy.

Same sylwestrowe gwałty były zaś moim zdaniem zorganizowaną akcją. Bliskowschodni sprawcy mieli przy sobie małe słowniczki "arabsko-niemieckie" z garścią przydatnych zwrotu w stylu: "Masz wielkie cyce" lub "Zabiję cię". Ktoś im te słowniczki wcześniej rozdał. Napastnicy działali w sposób metodyczny i zdyscyplinowani. To było celowe sianie terroru. No cóż, do Niemiec przybyły tysiące młodych mężczyzn z Bliskiego Wschodu, którzy mieli przeszkolenie wojskowe i doświadczenie bojowe. Doświadczenie to obejmowało np. pacyfikacje i zadawanie tortur. Gdyby się przyjrzeć ich tatuażom, zapewne można by znaleźć tam tatuaże typowe dla irackich czy syryjskich sił specjalnych. Kto mógł ten atak zorganizować? Czyżby One Punch Man Erdogan jednym ciosem załatwił feminizm? No, cóż czeka nas "Wspaniałe stulecie".


niedziela, 29 listopada 2015

Chwała Erdoganowi + Mit Państwa Islamskiego


Ilustracja muzyczna: One Punch Man Opening

Erdogan to One Punch Man - jednym uderzeniem rozpieprzył Ruskim strategię...

Myślę, że powinniśmy Erdoganowi być wdzięczni. Podsycanie kryzysu imigracyjnego przez Turcję dało PiSowi zwycięstwo na tak wielką skalę (i dobry wynik Kukizowi '15) oraz silnie uderzyło w enerdowską dywersantkę Merkel i niemiecką Europę. Niedawne zestrzelenie rosyjskiego Su24 nad Syrią przez tureckie lotnictwo mocno utrudniło Rosji Jałtę w wersji light, czyli porozumienie o budowie koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu z Zachodem. Teraz wygląda na to, że w tej koalicji znajdzie się tylko Francja... Putin ostrzega, że jeśli mu drugi raz Turcy zestrzelą samolot, to żadnej koalicji nie będzie. Wniosek: śpieszmy się kochać rosyjskie samoloty, tak szybko spadają :)

Rosyjska propaganda mocno bije teraz w Turcję wyciągając na wierzch wszelkie prawdziwe i wydumane przykłady wspierania Państwa Islamskiego przez Ankarę. Robi z Bilala Erdogana, syna tureckiego prezydenta kontrolera ISIS. Sugeruje też, że zestrzelenie Su24 było zemstą za to, że rosyjskie lotnictwo bombardowało cysterny przewożące ropę z terenów kontrolowanych przez ISIS do Turcji. Istotnie Amerykanie starali się tych cystern nie bombardować tłumacząc to troską o... środowisko naturalne. Rosjanie jakoś zaś nie bombardują instalacji wydobywczych ani cystern z ropą z Państwa Islamskiego sprzedawanych wojskom Assada. Ropą która trafia do Turcji handlują zaś kurdyjscy pośrednicy (!) i jest ona "wyprana" jako surowiec z irackiego Kurdystanu. Później przez port w Ceyhan trafia ona m.in. do Izraela. Ach te bliskowschodnie interesy ponad podziałami...






Historia ropy z Państwa Islamskiego wskazuje, że koalicja przeciwko Daesz nie powinna powstać. Będzie ona bowiem oznaczała wciągnięcie Zachodu w bliskowschodnie bagno przeciwstawnych interesów regionalnych mocarstw. Dotychczas nad terytoriami Syrii, Państwa Islamskiego oraz Iraku działały siły lotnicze: Assada, Iraku, Iranu, Turcji, ZEA, Jordanii, Izraela, USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji. To cud, że do incydentu z rosyjskim Su 24 nie doszło wcześniej. To cud, że jak dotąd specnaz nie wdał się starcia z amerykańską DEVGRU, brytyjskim SAS czy tureckimi komandosami. Strategia Państwa Islamskiego przewiduje właśnie, że zachodnie wojska zostaną wciągnięte w bliskowschodnie bagno, w apokaliptyczną bitwę narodów pod Dabiq w Syrii. Moim zdaniem lepiej więc zostawić zwalczanie ISIS regionalnym potęgom oraz Rosji. Niech Ruscy wyślą tam swoje wojska lądowe. Będą ponosili dzięki temu koszty ludzkie i materialne przy minimalnych korzyściach. Dzięki temu mniej będą mieli środków na prowadzenie wojny na Ukrainie. Zachód nie powinien Rosji w żaden sposób pomagać w walce z islamskimi fundamentalistami. Państwa Europy Zachodniej zamiast rzucać po omacku bomby na Syrię, powinny zająć się zagrożeniem wewnętrznym - ostro wziąć się za swoich własnych islamistów, powstrzymać imigracyjny najazd (brutalnymi środkami - nawet jakby to wymagało użycia ostrej amunicji). Nie będzie to jednak możliwe bez czystki w europejskim establiszmencie - uderzenia w marksistów kulturowych.

A samo Państwo Islamskie? To kawałek pustyni pozbawiony znaczenia. Aż dziw bierze, że świat poświęca mu aż tak dużą uwagę. Wystarczyło kilka spektakularnych sukcesów militarnych, kilka brutalnych egzekucji, czystka wśród mniejszości religijnych, kilka zamachów terrorystycznych przeciwko Eurociotom... Samo Państwo Islamskie to nie zagrożenie na skalę III Rzeszy czy ZSRR. To raczej taka Kambodża Czerwonych Khmerów. Grupa barbarzyńców niszczy resztki cywilizacji na jakimś zadupiu, dokonuje ludobójstwa, ale w sumie jest słaba militarnie a lokalne mocarstwa i supermocarstwa z różnych przyczyn ją wspierają. (Po 1979 r. Czerwoni Khmerzy otrzymywali wsparcie przeciwko Wietnamowi od USA, ChRL i Tajlandii.)

Ps. Postać One Punch Mana była ponoć wzorowana na Antonim Macierewiczu.