Czym różnią się zamieszki w Istambule (rozszerzające się na całą Turcję) od "arabskiej wiosny"? Po pierwsze tym, że nie mają one podłoża ekonomicznego. AKP i Erdogan przez jedenaście lat rządów zmienili Turcję z trzecioświatowego bankruta w gospodarczego tygrysa mogącego z wyższością patrzeć na Europę (zainteresowanych tematem tureckich reform polecam ten artykuł). AKP wygrała w 2002 r. wybory, bo była nową siłą polityczną a reszta parlamentarnego spektrum była totalnie skompromitowana. Partia Erdogana szybko zabrała się do reform, m.in. do likwidacji mafijnego "Głębokiego Państwa" - pasożytującego na gospodarce wojskowo-bezpieczniackiego syndykatu stojącego za głośnymi zabójstwami politycznymi. (Skąd my to znamy?) I zrobiła to z sukcesem - szychy z wojskowej bezpieki pod byle pretekstami i wydumanymi zarzutami trafiały do więzienia (U nas nikt na to nie wpadł, a szkoda...). To dało AKP niesamowitą popularność - kochają ją spekulanci, kochają przedsiębiorcy (nawet świeccy, rozrywkowi w stylu Berlusconiego), kocha wielu prostych ludzi. Erdogan przecież pogonił złodziei, postawił gospodarkę na nogi i przywrócił Turcji międzynarodowe znaczenie. Cokolwiek o nim powiedzieć, to nie jest też dyktatorem - ta kadencja będzie jego ostatnią. W czym więc problem? W "pełzającej islamizacji", która była jak dotąd ledwo widoczna. Tym, co przelało miarkę były ograniczenia w sprzedaży alkoholu. Tureckie społeczeństwo jest w dużej mierze świeckie - w kraju też istnieje długa tradycja winiarska i wódczana. Ograniczanie Turkom dostępu do trunków to więc zadziwiająca głupota - ale bywa, że politycy wywracają się na ingerowaniu w obyczajowość społeczeństwa (Np. Kaczyńscy stworzyli sobie "młodych, wykształconych..." pozwalając, by szkodnik Giertych został ministrem edukacji i straszył młodzież godziną policyjną, walką z subkulturami tudzież odbieraniem gimbazie "brutalnych gier".)
Ilustracja muzyczna: Sertab Erener - Dim Dim
Kto stoi za zamieszkami? Jak przyjrzycie się fotkom, to zobaczycie tam wiele czerwonych flag z sierpem i młotem. To radykalna studencka lewica, która wywołała już zamieszki na 1-go maja (wówczas nie udało się ich rozszerzyć, bo Erdogan jeszcze nie majstrował z ustawą trzeźwościową). Gówniane drzewka na obszczanym skwerku są dla niej tylko pretekstem do zadymy. Biorąc pod uwagę inicjatywy międzynarodowe Erdogana, jest bardzo prawdopodobne, że ci lewacy są inspirowani z zewnątrz - np. z Rosji (prorosyjska jest część republikańskiej opozycji). Do lewactwo przyłączyli się jednak zwykli ludzie oburzeni tym, że rząd chce im dyktować co i kiedy mają pić.
Policja się jednak nie opierdziela - 1,7 tys. osób aresztowanych w nocy, kilku demonstrantów dostało strzała z pojemnika z gazem, kilku straciło oko, kilku zostało przejechanych przez transportery, jeden został przejechany przez taksiarza-zwolennika Erdogana. Jak mawiał Komediant z "Watchmanów": "Praca na własnym terenie jest zawsze najfajniejsza". Baj de łej: turecki premier mówi, że się powstrzymuje ze ściągnięciem swoich zwolenników na ulice. To wszystko pokazuje, że jeśli tak jak Erdogan (czy w niedoszłej wersji Orban i Kaczyńscy) przeprowadzamy rewolucję przeciwko zgniłemu systemowi należy być świadomym, że kiedyś musi nastąpić przesilenie - niezależnie od zasług społeczeństwo się nami zmęczy. Trzeba być wtedy gotowym na obronę zdobyczy rewolucji.
UPDATE: Media całego świata podają, że zamieszki zaczęły się od protestu przeciwko wybudowaniu na Placu Taksim centrum handlowego i wycince drzew. Wczoraj w CNN prostował to wiceprzewodniczący AKP. Mówił, że wycinka nie była związana z budową centrum handlowego - które miało powstać w zupełnie innym miejscu, na obrzeżach placu, w dawnych koszarach wojskowych - tylko z przebudową placu, czyli poszerzeniem chodnika i wpuszczeniem ruchu samochodowego do tunelu. Projekt przewidywał wycięcie tylko DWÓCH drzew, przesadzenie reszty i zasadzenie jeszcze kilku drzewek. Ten plan został zatwierdzony w Radzie Miejskiej przez przedstawicieli wszystkich zasiadających tam partii politycznych. Ekolodzy, jak to ekolodzy często reagują histerycznie na każdą inwestycję budowlaną, ale sprawy by nie było, gdyby nie brutalność policji i być może obca inspiracja.