Dymisja sowieciarskiego rządu Azarowa nie jest w żadnym wypadku końcem konfliktu na Ukrainie, choć może być początkiem końca. Janukowycz będzie grał na czas i starał się osłabić ducha protestujących przez pokazanie im, że protesty nie mają sensu. Jeśli przegra tę rozgrywkę, będzie starał się wynegocjować przekazanie władzy oligarchom związanym z opozycją w zamian za nietykalność i zachowanie majątku swojej rodziny. Wśród potencjalnych jego następców jest wymieniany m.in. "król czekolady"
Skoro już doszliśmy do "rumuńskich i węgierskich imperialistów" oraz "planów wojennych ich zbrodniczej soldateski", to zastanówmy się na tym, co Polska może zyskać na proeuropejskim przeorientowaniu Ukrainy. Dr. Targalski opublikował na ten temat tekst w grudniowym "Nowym Państwie". Zacytujmy jego obszerny fragment:
"Kluczowe znaczenie Ukraina ma więc tylko dla polityki imperialnej i jej warstwy symbolicznej. O ile dla Zachodu droga na Kaukaz wiedzie przez Ukrainę, o tyle dla Rosji blokuje ona dostąp do Bałkanów i starego celu Konstantynopola.
Bez Ukrainy Rosja musi zrezygnować z programu neoimperoialnego. Traci też dla niego uzasadnienie w postaci tezy o „zbieraniu ziem ruskich”. W tym sensie Putin ma rację, że serce Rosji bije na Ukrainie, ale jest to serce Rosji imperialnej, zagrażającej Europie.
Walka o Ukrainę jest nawet w większej mierze walką o symbole niż o rzeczywisty zasięg kontroli, gdyż przekreślając osiągnięcia Rosji od czasów Piotra Wielkiego, jest ciosem w istotę jej polityki. Dlatego car, który utraci Ukrainę, pokaże swoją niezdatność do zasiadania na Kremlu i pozbawiony zostanie władzy. Putin będzie więc walczył do końca, co nie znaczy, że wygra. Przegrana zaś musi zostać przyozdobiona w odpowiednie szaty symboliczne walki z agresją Zachodu i obietnicy rewanżu.
Dyskusje o tym, że „Rosja nigdy nie wypuści Ukrainy” są charakterystyczne dla duszy niewolniczej. To niewolnik zastanawia się: Czy Pan pozwoli, czy zgodzi się, czy wybatoży? Wyeliminowanie zależności od Rosji zależy od stosunku i układu sił oraz od woli zainteresowanych. Rosja słaba może się nie zgadzać na wolność Ukrainy tak samo skutecznie jak Rzym na utratę Galii. Germanie jakoś sobie takich pytań nie zadawali tylko brali, co chcieli, gdyż mieli przewagę.
Kluczem jest Białoruś
Z punktu widzenia geopolitycznego, tak długo jak celem Moskwy pozostaje Europa, najważniejszą dla Rosji nie jest Ukraina lecz Białoruś. To z Białorusi można przeciąć Ukrainę z północy na południe, a więc odbić. Stąd można też otoczyć i zagrozić państwom bałtyckim i wreszcie stąd przez Polskę wiedzie droga do Niemiec. Dopiero więc wyrwanie Białorusi zabezpieczy Pomost Bałtycko-Czarnomorski przed Rosją i umożliwi stworzenie południkowej infrastruktury między Skandynawią a Turcją, Kaukazem i Bliskim Wschodem.
Z drugiej strony, nawet osłabienie wpływów rosyjskich na Ukrainie, nie mówiąc już o ich eliminacji w stopniu istotnym, będzie oddziaływało właśnie na Białorusinów. Poddani promieniowaniu idei niezależności z południa, północy i zachodu, również zaczną oddalać się od Rosji. Dlatego najważniejsza batalia o wyzwolenie Pomostu Bałtycko-Czarnomorskiego rozegra się na Białorusi. Tu też tkwi tajemnica tolerowania Łukaszenki jako skutecznej bariery przed zbliżeniem z Zachodem. Rosja starała się za wszelką cenę przejąć tamtejszą infrastrukturę by kontrolować Białoruś pod względem gospodarczym i tą drogą mieć wpływ na władze polityczne, nawet gdyby się wymknęły spod jej kontroli. Celem dla Rosji nigdy nie jest gospodarka lecz ekspansja polityczna, a ekonomia stanowi jedynie instrument polityki imperialnej.
Rosja XVI wieku
Wyzwolenie się Pomostu Bałtycko-Czarnomorskiego z rosyjskiej kontroli będzie miało trzy konsekwencje.
Dla Polski oznaczać będzie gwarancje bezpieczeństwa ze strony Rosji, a więc upadek wpływów jej agentury. Najważniejsze staną się dla nas stosunki z państwami Pomostu z jednej i z Niemcami z drugiej strony. Stąd też znaczenie związków z USA jako czynnika równowagi w tych stosunkach.
Centrum Europy przesunie się ze starej Unii na Wschód, a jednocześnie Europa zamiast wzdłuż osi od Szczecina do Triestu podzieli się grosso modo równoleżnikowo na strefę północną i śródziemnomorską.
Rosja będzie musiała się ostatecznie pożegnać z marzeniami o imperium, co powinno wywołać głęboki wstrząs, spowodować całkowitą zmianę charakteru tego państwa i przewartościowanie dotychczasowej tradycji. Wtedy nastąpi rzeczywista europeizacja kraju, który wreszcie zacznie troszczyć się o swych obywateli a nie podboje i eksport kryzysów wewnętrznych. Wraz z rosnącym znaczeniem narodów muzułmańskich i rolą czynnika demograficznego można spodziewać się ich oderwania. Rosja stałaby się wówczas krajem europejskim.
Możliwy też jest wariant pesymistyczny. Oznaczałby on przekształcenie się Rosji w państwo azjatyckie, o znacznej ludności niesłowiańskiej, któremu ton nadawaliby eurazjacji. Taka Rosja byłaby już nawet nie sojusznikiem ale „młodszym bratem” Chin i w oparciu o nie usiłowałaby prowadzić politykę rewanżystowską. To jednak Pekin decydowałby kiedy i co wolno byłoby zrobić Moskwie."
(koniec cytatu)
Wsparcie dla Ukrainy leży w naszym interesie strategicznym. Ale nie powinniśmy pomagać jej bezinteresownie. Można wykorzystać ukraiński kryzys do załatwienia kilku innych spraw takich jak choćby poszanowanie praw naszej mniejszości (aż do autonomii), ochrona naszego dziedzictwa kulturalno-historycznego czy też koncesje gospodarcze. Wszak wielki Marszałek Piłsudski zawierając sojusz z Petlurą wymógł na Ukraińcach szerokie koncesje dla Polski - nawet nasz Hongkong nad Morzem Czarnym. O tym, co możemy uzyskać od Ukrainy bardzo rozsądnie pisał mój przyjaciel w tym artykule (który gorąco polecam).
Zasłyszane: Jak nazywają się zwolennicy Tuska? Titus(z)ki :)