czwartek, 23 stycznia 2014
Syria: Assad, al-Kaida, FSA - trójkąt zależności
Powyżej: Baszar Assad, w genderowo-tęczowych kolorach chyba nie przypadł do gustu syryjskim homofobom...
Ilustracja muzyczna: Elfen Lied: Lilium (Music Box)
Truizmem jest napisać, że konflikt w Syrii ma wielowymiarowe oblicze. Dlatego napiszę: nawet k...wa się nie domyślacie ile wielopoziomowych aspektów on posiada. Spójrzmy chociażby na udział dżihadystów w tym umiędzynarodowionym konflikcie wewnętrznym. Reprezentowani oni są głównie przez dwie "franczyzowe" grupy: Front al-Nusra oraz Islamski Front Iraku i Syrii (ISIS). W potocznej, zarówno skrajnie lewicowej jak i "duponarodowej" narracji Assad jest zaporą przeciwko tym mrocznym, terrorystycznym siłom mordującym syryjskich chrześcijan, inne mniejszości religijne i każdego, kto nie pasuje do ich wizji islamskiego państwa. I na pewnym poziomie jest to interpretacja prawdziwa. Wszak kilka tygodni temu przebywali w Damaszku przedstawiciele zachodnich agencji wywiadowczych i rozmawiali z syryjską bezpieką na temat współpracy przy zwalczaniu al-Kaidy. Ale na innym poziomie wizerunek Assada jako zapory przeciwko dżihadyzmowi jest fałszywy. Front al-Nusra oraz ISIS kontrolują część syryjskich pól naftowych i zarabiają na handlu ropą. Kto jest ich głównym partnerem handlowym? Assadowskie władze Syrii. Tak, te "katechoniczne", "broniące krześcijan przed islamskim barbarzyństwem", "broniące się przed zagranicznymi dżihadystycznymi najemnikami". Tak się również dziwnym trafem zdarzyło, że już w trakcie rebelii bezpieka wypuszczała z więzień islamskich radykałów (o czym mówili od dłuższego czasu dezerterzy z assadowskiej nomenklatury i republikańscy powstańcy). Ta sama bezpieka, która wykończyła co najmniej 11 tys. osadzonych w więzieniach - na co wypłynęły ostatnio dowody. Kilku apologetom Assada z grona lewaków i "duponarodowców" przepaliły się pewnie teraz obwody. Ale bardziej kumatym czytelnikom wyjaśnię, że takie postępowanie Assada jest logiczne i bardzo makiawelliczne. Z jednej strony wzmacnia grupę nie uznającą jurysdykcji FSA - a więc wewnętrzne podziały wśród rebeliantów, z drugiej może pokazać się światu jako ofiara dżihadyzmu. Ten sam człowiek, który wcześniej przez wiele lat wspierał al-Kaidę w Iraku i Jordanii, Hamas i Hezbollah. ("Duponarodowcy" lubią podkreślać, że assadowska Syria udzieliła schronienia chrześcijańskim uchodźcom z Iraku. Fakt, ale ci uchodźcy musieli uciekać właśnie dlatego, że Assad hojnie łożył na kampanię terrorystyczną w ich kraju.) Przez ostatnie miesiące nasilały się starcia między republikańskim a islamskim odłamem rebeliantów. W wielu miejscach "świeccy" powstańcy zawierali lokalne rozejmy z assadowską armią, by móc zwalczać dżihadystów. Można się więc spodziewać, że w końcu FSA zostanie zintegrowana z armią syryjską w ramach walki przeciwko al-Kaidzie. "Eksperci" przekonujący, że FSA to "banda islamskich najemników, zbrodniarzy i kanibali" będą musieli dokonać kolejnych propagandowych łamańców...
Skoro Iran dogaduje się obecnie z USA, taki scenariusz chyba byłby najbardziej zadowalający. Oczywiście z jednym poważnym zastrzeżeniem: Syria nie może funkcjonować jako normalne państwo z Assadem u władzy. Teoretycznie Iran mógłby więc zakończyć tę fazę konfliktu syryjskiego uruchamiając swoją agenturę i dokonując zamachu stanu - wymieniając Assada na jakiegoś generała o mniej splamionym nazwisku. Obecnego syryjskiego "katechona-kutafona" wraz z żoną postawiłoby się w takim scenariuszu pod ścianą i rozstrzelało jak małżeństwo Ceausescu. Tak się przecież pozbywa niewygodnych świadków.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz