Gintoki Sakata, "Gintama"
Ilustracja muzyczna: Hatsune Miku "Glad You're a Lolicon" (anglojęzyczne tłumaczenie w napisach)
W jednym z wpisów serii Największe Sekrety przyjrzałem się "niekonwencjonalnym zachowaniom seksualnym" szefów sowieckiej bezpieki. Wspomniałem wówczas, że Feliks Dzierżyński był loliconem, czyli gustował w młodych dziewczętach. Bogdan Jaxa-Roniker, więzienny znajomy "Żelaznego Feliksa" (wypuszczony później przez niego do Polski z misją ocieplania wizerunku szefa CzeKa), w swojej wydanej w 1932 r. książce "Dzierżyński. Czerwony kat" przedstawia życiorys twórcy czerezwyczajki opowiedziany mu przez samego Dzierżyńskiego. Dość obszerne fragmenty poświecone są tam miłości Feliksa do jego dalekiej krewnej, Zosi - w której Dzierżyński zakochał się gdy miała ona ... 6 lat a wyznał jej uczucia, gdy skończyła 15. W tej książce opublikowanych zostało też kilka wierszy napisanych przez Dzierżyńskiego. Inspiracją dla poniższego był widok ośmioletniej dziewczynki w powozie, która przypominała mu jego drogą "siostrzyczkę" Zosię:
Gdzieżes mi znikła, jak sen jaki złoty,
Dziewczynko?... Czy ja cię kiedy zobaczę,
Twe modre oczki, falujące sploty?....
Jadę samotny i, patrz, tęskny, płaczę...
Inny jego lolicoński wiersz:
Twarz, jej, jak naręcz kwiatów. Oczy, jak bławatki,
Mają cos z blasku nieba, coś z uśmiechów matki.
Do najdroższego z dzieci... Uszy, jak lilije.
Chłoną tylko pieśń wiosny, co miłością żyje.
Policzki gładkie, krągłe, jak wodne grążele,
Uczą zakochanego, jak pożądać wiele.
A usta mdłe, świeże, jak krwawy pąk róży,
Ile z nich pić rozkoszy można, z góry wróży.
"Jadwiga z Żukowskich, żona generała Kazimierza Sosnkowskiego, w dzieciństwie wychowywała się w sąsiadujących z majątkiem Dzierżyńskich Syłgudyszkach. „Trudno ją podejrzewać o bezkrytyczny stosunek do komunizmu, toteż jej wspomnienia mają dla mnie wielką wagę” – pisze Jerzy S. Łątka. Dotyczą one także młodego Feliksa i... głośnego w całej okolicy w tamtych czasach dramatu rodzinnego Dzierżyńskich.
Ze wspomnień generałowej Jadwigi Sosnkowskiej: „Kiedy zaczęłam przytomnie spoglądać na świat, Feliksa w tych stronach już nie było. W domu opowiadano o tragicznym wypadku. Feliks miał siostrę Wandę [najmłodszą – uw. A. A. B.], którą ogromnie kochał i która była mu równie oddana. Robiła to, co jej kazał. Ta dziewczynka była oczkiem w głowie całej rodziny. Feliks miał wtedy coś około 17 lat. Mnie nie było jeszcze na świecie. Później z piątych ust usłyszałam o tej tragedii.
Mała Wandzia widząc, że Feliks idzie na kuropatwy – a musiał przejść przez las – zaczaiła się w chaszczach, jakie zwykle otaczają lasy i kiedy brat pojawił się, wyskoczyła, żeby go nastraszyć. Widocznie zaczepiła się o coś, bo trwało to zbyt długo. Feliks pomyślał, że to zwierzyna, strzelił... i był koniec. Skamieniały z rozpaczy, nie wiedział, co czynić. Nadbiegła rodzina, matka, bracia, niezwykle despotyczny ojciec. Była to scena z Szekspira. Wszyscy rzucili się na tego biednego Feliksa, biczowali go tak oskarżeniami, że zmartwiały chłopak nie był w stanie przemówić, nie dano mu szansy, by wyjaśnił, jak to mogło się stać. W pewnym momencie ojciec podniesionym głosem powiedział, że odtąd [Feliks] jest wyklęty z rodziny i nie ma prawa pokazywać się w rodzinnych stronach”.
Jerzy S. Łątka w swoim „Krwawym Apostole” komentuje to tak: „W każdej przekazywanej poprzez kilka osób wiadomości dochodzi do zniekształceń. Biografowie Feliksa Edmundowicza utrzymują, że nieumyślnym sprawcą śmierci Wandy był brat Stanisław. Relacja Sosnkowskiej jest zbyt słabą poszlaką, aby te ustalenia kwestionować. Chociaż kto wie?...[...] Pewne jest jedno, że w tej opowieści, która do pani Sosnkowskiej dotarła, ziemiański vox populi dorobił właśnie szekspirowskie zakończenie w postaci wypędzenia Feliksa z domu”.
Jerzy S. Łątka zwraca uwagę na szczegół w tej opowieści najistotniejszy: ojciec Feliksa, Edmund Rufin Dzierżyński zmarł około 10 lat przed śmiercią Wandy. Nie mógł więc wykląć Felisia.
Ale dla biografa Dzierżyńskiego bardziej cenne są następne zdania z relacji Jadwigi Sosnkowskiej:
„Cóż to była za szalona rozpacz tego młodego człowieka. Udał się przed siebie nie wiedząc dokąd, nie wiedząc po co. Po drodze napotkała go moja matka wracająca konno i bardzo się tym przejęła. Po raz pierwszy widziała go płaczącego. Niewiele chyba mówił, był bez grosza, chciał iść do Wilna, a potem?.. Potem chciał jechać przed siebie. Mama moja dała mu parę rubli i takie nastąpiło rozstanie”."
Ten tajemniczy "wypadek" na polowaniu kojarzy mi się z koreańskim filmem "Oldboy". Pożądanie wobec miłej, słodkiej młodszej siostrzyczki. Częsty lolicoński motyw. Czy Feliksa i całkowicie uległą mu Wandę łączyło coś więcej niż tylko typowe uczucia łączące młodsze siostry ze starszymi braćmi? Czy Wanda popełniła samobójstwo czy też zginęła w trakcie sprzeczki? Zapewne nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę. A to jest najprawdopodobniej klucz do dalszych losów Feliksa Dzierżyńskiego. Bolszewickiego lolicona.
Powyżej: czy coś takiego przydarzyło się Feliksowi Dzierżyńskiemu? Czy sytuacje z poniższych filmików stały się jego udziałem? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz