poniedziałek, 23 września 2013
Wyjazd do Pakistanu
Jutro lecę do Pakistanu, a konkretnie do Karaczi. Oficjalnie na Expo Pakistan (takie ich Targi Poznańskie) tudzież poboczne atrakcje, nieoficjalnie po to, by się przyjrzeć krajowi i ludziom. Wypić herbatkę z oficerami ISI (ichnie WSI, mam nadzieję, że nie czytali tego co o nich pisałem przed laty...), pójść na piwo z Mułą Omarem, spróbować odtworzyć wydarzenia z filmu "Zero Dark Thirty"... W razie gdybyście zobaczyli mnie na al-Jazeerze z wielkim nożem przy gardle, a w tle jakichś zamaskowanych kolesi z czarną lub zieloną flagą upstrzoną "robaczkami", wiedzcie, że byliście naprawdę fajnymi czytelnikami (nawet Cyraniak, choć to prawdziwy maniak, który rozpieprzył sobie baniak). Ostatnio katowałem ten kawałek, więc możecie go puścić na moim pogrzebie - ewentualnie puśćcie ten utwór.
sobota, 21 września 2013
Największe sekrety: Pedofil Putin i cioty z Łubianki
"Odsuńcie się od ekranu i dobrze oświetlcie pokój, bo będzie ostra jazda!"
Adam Wielomski Bon Clay "One Piece"
Ilustracja muzyczna: Moskau - Rammstein
Wielką ironią losu jest to, że moskiewski reżim, uchodzący u części narodowej i konserwatywnej prawicy za krynicę wszelakich wartości (m)oralnych, reżim dobierający się do skóry gejom o liberalno-lewicowych poglądach, sam jest oparty na mocnych gejowskich tradycjach, które do dzisiaj celebruje. W samym centrum Moskwy, na Placu Czerwonym mamy bowiem mauzoleum homoseksualisty przed którym, przy okazji każdego państwowego święta, organizowane są wielkie wojskowe defilady. Od upadku państwa założonego przez tego "Wielkiego Rosyjskiego Pederastę" minęły ponad dwie dekady a wciąż nie można wywalić stamtąd jego truchła - i to w kraju uznawanym za homofobiczny. (Lenin był gejem, co wiemy z jego korespondencji z Zinowiewem i Trockim ocalonej przez Stalina jako komrpomat. W listach tych mamy opisy zbliżeń Ilicza i Zinowiewa podczas wspólnego biwaku nad jeziorem, utyskiwania, że kiedyś nakryła ich Nadieżda Krupska itd.) Upadła wszak Sowdepia, ale w niemal nienaruszonym składzie przetrwała organizacja stojąca na straży reżimu - służby specjalne. Na oficjalnych stronach FSB w dziale "historia" celebrowani są nadal poprzedni szefowie KGB, MGB, NKGB, NKWD, GPU, OGPU i WczKA, wśród których nie brakowało homoseksualistów, biseksualistów, transwestytów i pedofili. Tych ludzi Putin , Patriarcha Sowiecki gen. Cyryl II oraz ich kumple z Łubianki przedstawiają Rosjanom jako wzory do postępowania.
Powyżej: Feliks "Hipster" Dzierżyński, czeka pod bramą szkoły na młode uczennice
"Żelazny Feliks", założyciel CzeKa, był hetero, ale za to gustował w bardzo młodych dziewczynach. Ciekawe świadectwo na ten temat jest przedstawione w przedwojennej książce Bogdana Jaxy-Ronikera "Dzierżyński czerwony kat". Jaxa-Roniker siedział przed pierwszą wojną światową w więzieniu razem z Dzierżyńskim, w czasie rosyjskiej wojny domowej Feliks Edmundowicz uratował go z krwawych łap CzeKa i wysłał do Polski. Przedtem opisał mu historię swojego życia i kazał rozpropagować swój "romantyczny" życiorys. Dzierżyński opowiadał m.in., że zakochał się w jednej ze swoich dalekich krewnych - niejakiej Zosi mającej wówczas... 6 lat. Wyznał jej swoje uczucia ponoć dopiero gdy skończyła 15 lat. Później na jego oczach zgwałcili ją carscy strażnicy więzienni, przez co Feliks Edmundowicz postradał zmysły.
Kaiser Soeze
"W Polsce rusofobia za sprawą komentatorów w typie Huberta Kozieła, osiągnęła poziom magla i kloaki. Sensacja! Putin– znany z wzorowej postawy mężczyzny, małżonka, ojca, twardego i sprawiedliwego przywódcy, dobrego patrioty i obywatela, prowadzący zdrowe, sportowe życie – to w „rzeczywistości” pedofil i homoseksualista. (...) te sensacje są tyle warte, co na przykład opowiadanie historyjek na jarmarku w Mielęcinie, iż p. Kozieł gustuje w małych dziewczynkach"
"W Polsce rusofobia za sprawą komentatorów w typie Huberta Kozieła, osiągnęła poziom magla i kloaki. Sensacja! Putin– znany z wzorowej postawy mężczyzny, małżonka, ojca, twardego i sprawiedliwego przywódcy, dobrego patrioty i obywatela, prowadzący zdrowe, sportowe życie – to w „rzeczywistości” pedofil i homoseksualista. (...) te sensacje są tyle warte, co na przykład opowiadanie historyjek na jarmarku w Mielęcinie, iż p. Kozieł gustuje w małych dziewczynkach"
Robert Larkowski, "Replika idiocie"
"Można zbłądzić na drodze mężczyzny, można zbłądzić na drodze kobiety, ale nie można zbłądzić na drodze człowieka!"
"Można zbłądzić na drodze mężczyzny, można zbłądzić na drodze kobiety, ale nie można zbłądzić na drodze człowieka!"
Ilustracja muzyczna: Moskau - Rammstein
Wielką ironią losu jest to, że moskiewski reżim, uchodzący u części narodowej i konserwatywnej prawicy za krynicę wszelakich wartości (m)oralnych, reżim dobierający się do skóry gejom o liberalno-lewicowych poglądach, sam jest oparty na mocnych gejowskich tradycjach, które do dzisiaj celebruje. W samym centrum Moskwy, na Placu Czerwonym mamy bowiem mauzoleum homoseksualisty przed którym, przy okazji każdego państwowego święta, organizowane są wielkie wojskowe defilady. Od upadku państwa założonego przez tego "Wielkiego Rosyjskiego Pederastę" minęły ponad dwie dekady a wciąż nie można wywalić stamtąd jego truchła - i to w kraju uznawanym za homofobiczny. (Lenin był gejem, co wiemy z jego korespondencji z Zinowiewem i Trockim ocalonej przez Stalina jako komrpomat. W listach tych mamy opisy zbliżeń Ilicza i Zinowiewa podczas wspólnego biwaku nad jeziorem, utyskiwania, że kiedyś nakryła ich Nadieżda Krupska itd.) Upadła wszak Sowdepia, ale w niemal nienaruszonym składzie przetrwała organizacja stojąca na straży reżimu - służby specjalne. Na oficjalnych stronach FSB w dziale "historia" celebrowani są nadal poprzedni szefowie KGB, MGB, NKGB, NKWD, GPU, OGPU i WczKA, wśród których nie brakowało homoseksualistów, biseksualistów, transwestytów i pedofili. Tych ludzi Putin , Patriarcha Sowiecki gen. Cyryl II oraz ich kumple z Łubianki przedstawiają Rosjanom jako wzory do postępowania.
Powyżej: Feliks "Hipster" Dzierżyński, czeka pod bramą szkoły na młode uczennice
"Żelazny Feliks", założyciel CzeKa, był hetero, ale za to gustował w bardzo młodych dziewczynach. Ciekawe świadectwo na ten temat jest przedstawione w przedwojennej książce Bogdana Jaxy-Ronikera "Dzierżyński czerwony kat". Jaxa-Roniker siedział przed pierwszą wojną światową w więzieniu razem z Dzierżyńskim, w czasie rosyjskiej wojny domowej Feliks Edmundowicz uratował go z krwawych łap CzeKa i wysłał do Polski. Przedtem opisał mu historię swojego życia i kazał rozpropagować swój "romantyczny" życiorys. Dzierżyński opowiadał m.in., że zakochał się w jednej ze swoich dalekich krewnych - niejakiej Zosi mającej wówczas... 6 lat. Wyznał jej swoje uczucia ponoć dopiero gdy skończyła 15 lat. Później na jego oczach zgwałcili ją carscy strażnicy więzienni, przez co Feliks Edmundowicz postradał zmysły.
Pierwszym "kochającym inaczej" na czele Łubianki był prawdopodobnie Wiaczesław Mienżyński. Przed rewolucją obracał się w dekadencko-homosekualnych kręgach i być może tam nabawił się dokuczającego mu do końca życia urazu kręgosłupa. Ale w porównaniu ze swoim następcą Gienrichiem Jagodą, był on raczej typem "konserwatywnej cioty". Jak czytamy u Simona Sebaga Montefiore, czekiści aresztujący Jagodę dokonali w jego domu ciekawego znaleziska:
"Kolekcja pornografii, jaką zgromadził, obejmowała 3904 fotografie i 11 amatorskich filmów. Jego karierę kobieciarza ilustrował bogaty asortyment damskiej garderoby, którą przechowywał w swoim mieszkaniu, zupełnie jakby prowadził sklep z konfekcją, a nie kierował służbą bezpieczeństwa. Znaleziono u niego 9 płaszczy damskich, 4 futra z wiewiórek, 3 płaszcze z foczej skóry i kilka z astrachańskiej wełny, 31 par damskich butów, 91 damskich beretów, 22 damskie kapelusze, 130 par zagranicznych jedwabnych pończoch, 10 damskich pasków, 13 torebek, 11 garsonek, 57 bluzek, 69 koszul nocnych, 31 żakietów, kolejne 70 par jedwabnych pończoch, 4 jedwabne szale - a także kolekcję 165 obscenicznych fajek i cygarniczek oraz jeden gumowy penis."
Nie nazwałbym go kobieciarzem, ale raczej "crossdresserem". Jego następca Nikołaj Jeżow, bardziej się kamuflował, ale zawsze wychodził z niego pederasta:
Powyżej: Have money, will travel...
"Jeżow szukał pocieszenia w pijackich i biseksualnych orgiach w swoim kremlowskim mieszkaniu. Zaprosiwszy dwóch kompanów od kieliszka, pogrążył się "w najbardziej wynaturzonej rozpuście". Bratankowie sprowadzali mu dziewczęta ale wrócił też do homoseksualizmu. Kiedy jeden z kolegów, niejaki Konstatinow, przyprowadził na przyjęcie żonę, Jeżow zatańczył z nią foxtrota i zaciągnął ją do łóżka. Następnego wieczoru kiedy zjawił się wyrozumiały Konstantinow, pili i tańczyli przy muzyce z gramofonu, dopóki gość nie zasnął. Ale nie spał długo: "Poczułem coś w ustach. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że Jeżow wsunął mi członek do ust". W taki sposób, pijany z rozpiętym rozporkiem, Jeżow oczekiwał swojego losu. "
Ławrentij Beria, człowiek, który go zastąpił na stanowisku, był już zdecydowanie hetero, ale z odchyłami pedofilskimi:
"W swoim gabinecie trzymał narzędzia do torturowania ludzi, a także damską bieliznę, erotyczne zabawki i pornografię co stało się już zwyczajem szefów resortu bezpieczenstwa. Znaleziono tam również 11 par jedwabnych pończoch, 11 pluszowych misiów, 7 jedwabnych koszul nocnych, kobiece stroje sportowe, bluzki, jedwabne szale, niezliczone obsceniczne listy i "ogromną liczbę obscenicznych przedmiotów". Pomimo nawału pracy Beria znajdował czas na bujne życie seksualne, w którym miłość, gwałt i perwersja łączyły się w niemal równych proporcjach. Wojna pozwoliła mu wieść życie jeszcze bardziej rozwiązłe niż jego poprzednicy. Szefowie bezpieczenstwa zawsze cieszyli się największą swobodą seksualną: tylko Smiersz obserwował Berię; poza tym mógł robić co chciał. Uważano kiedyś, że opowieści o występkach i gwałtach Berii były przesadzone, ale zachowane w archiwach dokumenty, jak również zeznania świadfków i ofiar świadczą, iż wykorzystwał swoją władzę, by nurzać się w wyuzdanej rozpuście."
(Kang Sheng, szef bezpieki ChRL w czasach Mao, zwany "Chińskim Berią" prowadził podobnie bujne życie erotyczne. Szczególną przyjemność sprawiało mu upokarzania panienek. Jednej z nich kazał na masowych wiecach opowiadać ze szczegółami jak spała z kuomintangowcami, by wyciągać od nich informacje.)
Z późniejszych szefów sowieckiej bezpieki jako geja można wskazać Witalija Fiedorczuka, szefa KGB w 1982 r. Płk Henryk Piecuch, w jednej ze swoich książek, w zbeletryzowanej formie opisał intymne spotkanie Fiedorczuka z gejn. Kiszczakiem w saunie. Piecuch chyba wiedział co pisze, bo był przecież rzecznikiem prasowym Kiszczaka. (To nasuwa z kolei wiele pytań: Czy akcja "Hiacynt" miała na celu zdobycie bazy gejowskich kontaktów do wykorzystania? Kiszczak był oficerem prowadzącym Jaruzelskiego od lat '50-tych, ale co naprawdę ich łączyło? Co łączyło Jaruzelskiego ze znanym gejem Arafatem i drem Wielomskim? Czy oburzenie Jaruzelskiego na to, że Michnik służył do mszy u znanego geja ks. Henryka "Delegata" Jankowskiego było sceną zazdrości? :)
Ilustracja muzyczna dla powyższego obrazka: LMFO - Sexy and I know it
Jak wszyscy wiemy sukcesorem KGB stała się służba znana jako FSK a później FSB. Jednym z dyrektorów FSB był zaś Władimir Władimirowicz Putin, człowiek pieczołowicie pielęgnujący dawne sowieckie, czekistowskie tradycje. Człowiek, który dorastał w środowisku ukształtowanym przez takich ludzi jak Beria, Jeżow, Jagoda czy Fiedorczuk. Według płka Aleksandra Litwinienki Putin doskonale wpisał się w ich tradycje - m.in. z powodu swoich pedofilskich skłonności. Według Litwinienki, Putin po skończeniu Instytutu Andropowa, który przygotowywał oficerów KGB od pracy zagranicą, został skierowany na niższe stanowisko w Leningradzie, pomimo idealnej znajomości niemieckiego. Była to oczywista anomalia i marnowanie talentu młodego funkcjonariusza. Następnie z jakiegoś powodu bano się go wysłać do kraju kapitalistycznego i zesłano do Drezna. (Putin po latach mścił się za to na ludziach z I Zarządu KGB, późniejszej SWR.) Stało się tak z powodu zdobycia dowodu pedofilskich skłonności Putina przez jego zwierzchników. Kiedy obecny prezydent Rosji został szefem FSB, usunął wszystkie obciążające go dowody, w tym kręcony z ukrycia film przedstawiający jak uprawia seks z młodym chłopcem. Po latach w tym samym lokalu konspiracyjnym nagrano prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej Skuratowa z dwiema prostytutkami. Putin powiedział Skuratowowi podczas składania przez niego dymisji: "Nie martw się, mnie też tam nagrali". (Artykuł Litwinienki poświęcony tym zdarzeniom dostępny jest tutaj.). Gdy opowiedziałem tą historię znajomemu lekarzowi, przypomniał on epizod z pocałowaniem przez Putina chłopca w brzuch. "No widzisz, zachował się tak jak erotoman, który nie wytrzymuje i musi się otrzeć, dotknąć, pocałować...". (Ktoś może się oburzyć, że przecież Putin miał żonę, której spłodził dzieci a teraz związał się z młodą gimnastyczką Aliną Kabajewą. Ale jedno z drugim się nie wyklucza. Było wiele przypadków gdy "przykładni ojcowie i mężowie" prowadzili podwójne życie. Poza tym, u większości ludzi preferencję seksualne nie ograniczają się do jednego typu urody - ktoś może np. bardzo lubić azjatyckie dziewczęta, ale jednocześnie mogą podobać mu się też typowo czeskie czy polskie dziewczyny.)
Ps. Oczywiście filorosyjscy prawicowcy będą protestować używając argumentów w stylu "NKWD to były Żydy a Putin to czystej krwii Rosjanin i krześcijanin, który ściga pedałów i broni krześcijan". Pomijając antysemickie insynuacje, trzeba zwrócić takim ludziom uwagę, że nie ma czegoś takiego jak czystej krwii Rosjanie. To bardzo wymieszany naród. Wystarczy przejść się ulicami Moskwy, by to zobaczyć. Podobnie Putin jest mieszańcem niewiadomego pochodzenia (przyznają się do niego zarówno ludy z Kaukazu jak i plemiona ugrofińskie czy starowiercy z zapadłych wiosek). Poza tym, skoro taki z niego "krześcijanin" to czemu kultywuje pamięć swoich poprzedników z KGB i NKWD? Skoro broni chrześcijan, to czemu wspiera reżimy ich mordujące np. północnokreański czy sudański? No konserwatywni rusofile, coś wam narracja się znowu posypała...
Poniżej: Yuno Gasai prezentująca zdrową homofobię.
Nie nazwałbym go kobieciarzem, ale raczej "crossdresserem". Jego następca Nikołaj Jeżow, bardziej się kamuflował, ale zawsze wychodził z niego pederasta:
Powyżej: Have money, will travel...
"Jeżow szukał pocieszenia w pijackich i biseksualnych orgiach w swoim kremlowskim mieszkaniu. Zaprosiwszy dwóch kompanów od kieliszka, pogrążył się "w najbardziej wynaturzonej rozpuście". Bratankowie sprowadzali mu dziewczęta ale wrócił też do homoseksualizmu. Kiedy jeden z kolegów, niejaki Konstatinow, przyprowadził na przyjęcie żonę, Jeżow zatańczył z nią foxtrota i zaciągnął ją do łóżka. Następnego wieczoru kiedy zjawił się wyrozumiały Konstantinow, pili i tańczyli przy muzyce z gramofonu, dopóki gość nie zasnął. Ale nie spał długo: "Poczułem coś w ustach. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że Jeżow wsunął mi członek do ust". W taki sposób, pijany z rozpiętym rozporkiem, Jeżow oczekiwał swojego losu. "
Ławrentij Beria, człowiek, który go zastąpił na stanowisku, był już zdecydowanie hetero, ale z odchyłami pedofilskimi:
"W swoim gabinecie trzymał narzędzia do torturowania ludzi, a także damską bieliznę, erotyczne zabawki i pornografię co stało się już zwyczajem szefów resortu bezpieczenstwa. Znaleziono tam również 11 par jedwabnych pończoch, 11 pluszowych misiów, 7 jedwabnych koszul nocnych, kobiece stroje sportowe, bluzki, jedwabne szale, niezliczone obsceniczne listy i "ogromną liczbę obscenicznych przedmiotów". Pomimo nawału pracy Beria znajdował czas na bujne życie seksualne, w którym miłość, gwałt i perwersja łączyły się w niemal równych proporcjach. Wojna pozwoliła mu wieść życie jeszcze bardziej rozwiązłe niż jego poprzednicy. Szefowie bezpieczenstwa zawsze cieszyli się największą swobodą seksualną: tylko Smiersz obserwował Berię; poza tym mógł robić co chciał. Uważano kiedyś, że opowieści o występkach i gwałtach Berii były przesadzone, ale zachowane w archiwach dokumenty, jak również zeznania świadfków i ofiar świadczą, iż wykorzystwał swoją władzę, by nurzać się w wyuzdanej rozpuście."
(Kang Sheng, szef bezpieki ChRL w czasach Mao, zwany "Chińskim Berią" prowadził podobnie bujne życie erotyczne. Szczególną przyjemność sprawiało mu upokarzania panienek. Jednej z nich kazał na masowych wiecach opowiadać ze szczegółami jak spała z kuomintangowcami, by wyciągać od nich informacje.)
Z późniejszych szefów sowieckiej bezpieki jako geja można wskazać Witalija Fiedorczuka, szefa KGB w 1982 r. Płk Henryk Piecuch, w jednej ze swoich książek, w zbeletryzowanej formie opisał intymne spotkanie Fiedorczuka z gejn. Kiszczakiem w saunie. Piecuch chyba wiedział co pisze, bo był przecież rzecznikiem prasowym Kiszczaka. (To nasuwa z kolei wiele pytań: Czy akcja "Hiacynt" miała na celu zdobycie bazy gejowskich kontaktów do wykorzystania? Kiszczak był oficerem prowadzącym Jaruzelskiego od lat '50-tych, ale co naprawdę ich łączyło? Co łączyło Jaruzelskiego ze znanym gejem Arafatem i drem Wielomskim? Czy oburzenie Jaruzelskiego na to, że Michnik służył do mszy u znanego geja ks. Henryka "Delegata" Jankowskiego było sceną zazdrości? :)
Ilustracja muzyczna dla powyższego obrazka: LMFO - Sexy and I know it
Jak wszyscy wiemy sukcesorem KGB stała się służba znana jako FSK a później FSB. Jednym z dyrektorów FSB był zaś Władimir Władimirowicz Putin, człowiek pieczołowicie pielęgnujący dawne sowieckie, czekistowskie tradycje. Człowiek, który dorastał w środowisku ukształtowanym przez takich ludzi jak Beria, Jeżow, Jagoda czy Fiedorczuk. Według płka Aleksandra Litwinienki Putin doskonale wpisał się w ich tradycje - m.in. z powodu swoich pedofilskich skłonności. Według Litwinienki, Putin po skończeniu Instytutu Andropowa, który przygotowywał oficerów KGB od pracy zagranicą, został skierowany na niższe stanowisko w Leningradzie, pomimo idealnej znajomości niemieckiego. Była to oczywista anomalia i marnowanie talentu młodego funkcjonariusza. Następnie z jakiegoś powodu bano się go wysłać do kraju kapitalistycznego i zesłano do Drezna. (Putin po latach mścił się za to na ludziach z I Zarządu KGB, późniejszej SWR.) Stało się tak z powodu zdobycia dowodu pedofilskich skłonności Putina przez jego zwierzchników. Kiedy obecny prezydent Rosji został szefem FSB, usunął wszystkie obciążające go dowody, w tym kręcony z ukrycia film przedstawiający jak uprawia seks z młodym chłopcem. Po latach w tym samym lokalu konspiracyjnym nagrano prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej Skuratowa z dwiema prostytutkami. Putin powiedział Skuratowowi podczas składania przez niego dymisji: "Nie martw się, mnie też tam nagrali". (Artykuł Litwinienki poświęcony tym zdarzeniom dostępny jest tutaj.). Gdy opowiedziałem tą historię znajomemu lekarzowi, przypomniał on epizod z pocałowaniem przez Putina chłopca w brzuch. "No widzisz, zachował się tak jak erotoman, który nie wytrzymuje i musi się otrzeć, dotknąć, pocałować...". (Ktoś może się oburzyć, że przecież Putin miał żonę, której spłodził dzieci a teraz związał się z młodą gimnastyczką Aliną Kabajewą. Ale jedno z drugim się nie wyklucza. Było wiele przypadków gdy "przykładni ojcowie i mężowie" prowadzili podwójne życie. Poza tym, u większości ludzi preferencję seksualne nie ograniczają się do jednego typu urody - ktoś może np. bardzo lubić azjatyckie dziewczęta, ale jednocześnie mogą podobać mu się też typowo czeskie czy polskie dziewczyny.)
Poniżej: Yuno Gasai prezentująca zdrową homofobię.
środa, 18 września 2013
USA: Kissinger i ciągłość strategii na Bliskim Wschodzie
Z nagrań więziennych rozmów Hosni Mubaraka, wynika że były egipski dyktator jest przekonany, że USA zaczęły przygotowania do jego obalenia już w 2005 r. Ponoć z jakiegoś powodu Amerykanie chcieli zapobiec przekazaniu władzy synowi Mubaraka, Gamalowi. Arabska Wiosna została więc zaplanowana jeszcze na długo zanim do władzy doszedł Barack Hussein Obama - uważany przez amerykańską prawicę za kreta Bractwa Muzułmańskiego. Wspomniany 2005 r. to przecież druga kadencja George'a W. Busha, uznawanego przez światową lewicę i endeków za krwiożerczego wroga islamu. To za czasów Busha rozpoczęły się też przygotowania do rewolucji w Syrii (po tym jak syryjskie służby przekazały amerykańskim informacje o syryjskim Bractwie Muzułmańskim, naiwnie licząc, że Amerykanie za nich odstrzelą tych "islamistów"). Ja bym wskazał jednak, że korzenie tej operacji tkwią w czasach Clintona, w tzw. incydencie Abu Omara al-Amrikiego (pisałem o nim szczegółowo tutaj). W każdym bądź razie Arabska Wiosna nie jest żadnym błędem ani aberracją, jest elementem realizowanej od wielu lat strategii. Taką strategiczną ciągłość widać również w przypadku polityki USA wobec Chin oraz w podejściu Clintona i Busha do państw naszego regionu. Zabrakło jej jednak w przypadku Rosji - administracja Obamy zaczęła bawić się w jakieś niepotrzebne resety, co przesądza o jej klęsce w polityce bliskowschodniej. Kto jednak stoi za Obamą? Od dawna wskazywałem, że jest to Zbigniew Brzeziński, czyli kiepski doradca najgorszego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera. Ale przy okazji kryzysu syryjskiego, jako autor kluczowego pomysłu z pozbyciem się przez Assada broni chemicznej, wypłynął 90-letni Henry Kissinger. Pisałem o jego pomyśle już w styczniu 2013 r. - Henry wskazywał wtedy również, że USA powinny zaakceptować nuklearny Iran, co właśnie robią. A kim jest właściwie Kissinger? Pisałem o już o tym. Ale może kiedyś napiszę coś jeszcze.
Etykiety:
arabskie rewolucje,
Assad,
Bliski Wschód,
Bractwo Muzułmańskie,
Brzeziński,
Bush,
Egipt,
Kissinger,
Mubarak,
Obama,
rebelianci,
Rosja,
Syria,
USA
sobota, 14 września 2013
Największe sekrety: Trzy siostry
"Jedna kochała pieniądze, druga władzę, trzecia naród..."
maoistowski aforyzm poświęcony siostrom Soong
"Kagura: Moja mama mówiła, że mężczyzna powinien posiać swoje ziarno za młodu, inaczej później daje się oszukiwać młodym dziewczynom lub uzależnia od perwersyjnych zabaw...
Gintoki: Twoja mama musiała mieć okropne przejścia"
"Gintama"
Ilustracja muzyczna - Cutie song, Hari
Siostry Soong to kobiety, które wywarły największy wpływ na historię XX w. Córki Charliego Soonga, chrześcijańskiego kupca i kaznodziei, współpracownika dra Sun Zhongshana (znanego na Zachodzie bardziej jako Sun Yat-Sen, ojciec Republiki Chińskiej), odegrały olbrzymią rolę kształtowaniu oblicza Chin - jedna z nich pomogła Państwu Środka obronić niepodległość i dołączyć do czołówki mocarstw, druga mocno przyczyniła się do tego, że Chiny stały się komunistyczne.
Zacznijmy od "średniej" siostry. Soong Chingling była sekretarką Sun Zhongshana a później jego drugą żoną, powierniczką i doradczynią. Jednocześnie była bardzo niebezpieczną sowiecką agentką. To jej namowy mocno przyczyniły się do zbliżenia Guomindangu z Sowietami. W latach 20-tych dzięki temu sojuszowi Sowieci zyskali ogromne możliwości infiltracji chińskiego ruchu nacjonalistycznego. Republikańska quasi-stolica, Kanton była wówczas miastem w którym roiło się od transparentów z prosowieckimi hasłami propagandowymi, dziwnych białych ludzi przysłanych z Moskwy, przemieszczających się po mieście w "gangsterskich" samochodach wraz ze swoimi chińskimi ochroniarzami uzbrojonymi w pistolety maszynowe. W Kantonie funkcjonowały wówczas tajne sowieckie więzienia i dosyć jawne trybunały rewolucyjnę. Armię Guomindangu szkolili sowieccy doradcy w Akademii Wojskowej Whampoa - jej dowódcą był młody wybijający się dowódca Czang Kaj-Szek a komisarzem politycznym młody, bezwzględny (choć mający masochistyczne skłonności) towarzysz Zhou Enlai. Uczelnia była wylęgarnią komunistycznych szpiegów, z których wielu przeszło później w szeregi wojsk Guomindangu, dorobiło się generalskich szlifów i wykonywało swoją krecią robotę widowiskowo sabotując każde posunięcie Czanga w wojnie domowej z lat 1946-49 (a także prowokując wojnę japońsko-chińską z lat 1937-45). To wszystko było po części dziedzictwem Soong Chingling, która bez żadnego skrępowania służyła jako agentka Kremla przez następne kilkadziesiąt lat. Po zwycięstwie komunistów pozostała na terenie ChRL i została obdarzona szregiem reprezentacyjnych funkcji. Gdy na początku lat '60-tych Chruszczow desperacko starał się utrzymać Chiny po swojej stronie (głupek przekazał Mao bombę atomową...) zdecydował się na bezprecedensowy krok - ujawnienie sowieckiej agentury w ChRL. Na liście agentów była pani Soong, ale włos jej z głowy nie spadł. W 1981 r. została nawet honorowym prezydentem ChRL. W tymże roku zmarła, a w Pekinie w jej wilii urządzono muzeum na jej cześć.
Najstarsza z sióstr, Ailing wyszła za H.H. Kunga - najbogatszego Chińczyka, późniejszego ministra finansów w administracji Czang Kaj-Szeka. Kong kształtował politykę gospodarczą Republiki Chińskiej w kluczowych latach jej istnienia. Odnosił na tym polu zarówno wielkie sukcesy jak i spektakularne klęski - spowodowane głównie jego chciwością, korupcją i złodziejstwem. Raporty Guomindangu mówiły, że jako minister finansów zdefraudował wraz wielką wówczas kwotę 300 mln dolarów. Chaos wywołany jego polityką mocno uderzył w społeczne poparcie dla chińskich nacjonalistów.
Najsłynniejszą spośród sióstr Soong była Soong Meiling (ideogram "ling" w imieniu każdej z trzech sióstr znaczy "piękny") - żona generalissimusa Czang Kaj-Szeka. Wyszła za niego w 1927 r. i od tej pory była jego muzą, inspiracją, doradczynią i powierniczką. Nazywano ją "ostatnią cesarzową". Oddała narodowi chińskiemu ogromne usługi w latach drugiej wojny światowej umiejętnie zdobywając poparcie w USA dla sprawy Chin. Mocno zamerykanizowana, wykształcona w USA, mówiąca po angielsku z akcentem z Georgii, wiedziała jak podbić serca opinii publicznej. ("Orientalna we mnie jest tylko twarz" - mówiła.) Zjednała sobie takich ludzi jak wydawca "Time'a" Henry Luce czy gen. Chennault - skutecznie tworząc chińskie lobby w USA i tym samym kierując Amerykę w koleiny wojny z Chinami. Postacią Soong Meiling oczarowane były nawet takie "tępe ch...je" jak F.D. Roosevelt czy gen. Stilwell (łączący mentalność i maniery drill instructora z "Full Metall Jacket" z prokomunistycznymi sympatiami dupek wysłany przez dupka prokomunistycznego gen. Marshalla jako nadzorca dla Czang Kaj-Szeka).
O determinacji madame Czang w zdobywaniu poparcia dla sprawy chińskiej krążyły legendy. W 1940 r. miała wdać się w romans z republikańskim kandydatem na prezydentem Wendellem Willkie. Miała go uwieść podczas wizyty w Chongkingu. Świadkiem całej sprawy był towarzyszący Willkiemu wydawca Gardner Cowles. Widział Willkiego i Soong Meiling wchodzących razem do pokoju w szampańskich nastrojach. Willkie miał wyjść stamtąd roześmiany jak studenciak, któremu udało się przelecieć łatwą panienkę i snuć plany wspólnej podróży z madame Czang do Waszyngtonu. Następnego dnia Cowles rozmawiał z Soong Meiling i gdy wspomniał, że taka wspólna podróż jest niemożliwa "podeszła i wbiła mi paznokcie w policzki, tak że ślady miałem jeszcze przez tydzień". Miała też powiedzieć "Ja będę rządziła Wschodem, Wendell Zachodem". (Niektórzy oburzą się tymi sugestiami wskazując, że Soong Meiling miała wówczas 42 lata - trzymała się jednak nadzwyczaj dobrze i wciąż była atrakcyjna. Poza tym kobiety z Azji Wschodniej są mistrzyniami jeśli chodzi o dotykowe interakcje :). Willkie nie został niestety wybrany prezydentem. Siła chińskiego lobby wystarczyła, by Roosevelt awansował Chiny do grona pięciu głównych mocarstw mających zarządzać jego Nowym Światowym Ładem, ale okazała się zbyt słaba w starciu z lobby prosowieckim reprezentowanym przez Marshalla. Dzięki wszechstronnej sowieckiej pomocy, machinacjom administracji Trumanna i komunistycznej agentury wewnątrz Guomindangu komunistom udało się zdobyć władze nad Chinami. Pani Czang musiała się ewakuować wraz z mężem na Tajwan. Gdy generalissimus zmarł w 1975 r. a władzę objął jego syn Czang Czing-kou (były zakładnik w sowieckiej Rosji, ojciec demokracji na Tajwanie), madame Czang wyprowadziła się do USA. Zmarła tam w 2003 roku.
Nie miała dzieci z Czangiem. Generalissimus zanim ją poznał nabawił się chorób wenerycznych i był bezpłodny. Jedynym jego znanym naturalnym synem był Czang Czing-kou. Miał jeszcze adoptowanego syna - Czanga Wei-kou, zrodzonego ze związku partyjnego kolegi z Japonką. Wei-kou to niesamowicie barwna postać. Służył w Wehrmachcie - załapał się na Anschluss i zajęcie Czechosłowacji. Odwołano go jednak do Chin tuż przed atakiem na Polskę. W czasie drugiej wojny światowej szkolił Amerykanów, dzieląc się z nimi swoją wiedzą o niemieckich wojskach pancernych. W czasie wojny domowej dowodził oddziałem Shermanów, który dzielnie walczył przeciwko komunistom.
Ps. Warto również wspomnieć o Jiang Qing, czwartej żonie przewodniczącego Mao, Ludzie pamiętają ją głównie jako starą, sfrustrowaną jędzę firmującą swoim nazwiskiem rewolucją kulturalną. Za młodu była z niej jednak ładna i fajna aktoreczka - stała bohaterka kroniki towarzyskiej Szanghaju. Gdy nacjonaliści zamknęli ją w więzieniu za związki z komunistyczną siatką wywiadowczą, przespała się z wszystkimi strażnikami i wyszła z więzienia.
maoistowski aforyzm poświęcony siostrom Soong
"Kagura: Moja mama mówiła, że mężczyzna powinien posiać swoje ziarno za młodu, inaczej później daje się oszukiwać młodym dziewczynom lub uzależnia od perwersyjnych zabaw...
Gintoki: Twoja mama musiała mieć okropne przejścia"
"Gintama"
Ilustracja muzyczna - Cutie song, Hari
Siostry Soong to kobiety, które wywarły największy wpływ na historię XX w. Córki Charliego Soonga, chrześcijańskiego kupca i kaznodziei, współpracownika dra Sun Zhongshana (znanego na Zachodzie bardziej jako Sun Yat-Sen, ojciec Republiki Chińskiej), odegrały olbrzymią rolę kształtowaniu oblicza Chin - jedna z nich pomogła Państwu Środka obronić niepodległość i dołączyć do czołówki mocarstw, druga mocno przyczyniła się do tego, że Chiny stały się komunistyczne.
Zacznijmy od "średniej" siostry. Soong Chingling była sekretarką Sun Zhongshana a później jego drugą żoną, powierniczką i doradczynią. Jednocześnie była bardzo niebezpieczną sowiecką agentką. To jej namowy mocno przyczyniły się do zbliżenia Guomindangu z Sowietami. W latach 20-tych dzięki temu sojuszowi Sowieci zyskali ogromne możliwości infiltracji chińskiego ruchu nacjonalistycznego. Republikańska quasi-stolica, Kanton była wówczas miastem w którym roiło się od transparentów z prosowieckimi hasłami propagandowymi, dziwnych białych ludzi przysłanych z Moskwy, przemieszczających się po mieście w "gangsterskich" samochodach wraz ze swoimi chińskimi ochroniarzami uzbrojonymi w pistolety maszynowe. W Kantonie funkcjonowały wówczas tajne sowieckie więzienia i dosyć jawne trybunały rewolucyjnę. Armię Guomindangu szkolili sowieccy doradcy w Akademii Wojskowej Whampoa - jej dowódcą był młody wybijający się dowódca Czang Kaj-Szek a komisarzem politycznym młody, bezwzględny (choć mający masochistyczne skłonności) towarzysz Zhou Enlai. Uczelnia była wylęgarnią komunistycznych szpiegów, z których wielu przeszło później w szeregi wojsk Guomindangu, dorobiło się generalskich szlifów i wykonywało swoją krecią robotę widowiskowo sabotując każde posunięcie Czanga w wojnie domowej z lat 1946-49 (a także prowokując wojnę japońsko-chińską z lat 1937-45). To wszystko było po części dziedzictwem Soong Chingling, która bez żadnego skrępowania służyła jako agentka Kremla przez następne kilkadziesiąt lat. Po zwycięstwie komunistów pozostała na terenie ChRL i została obdarzona szregiem reprezentacyjnych funkcji. Gdy na początku lat '60-tych Chruszczow desperacko starał się utrzymać Chiny po swojej stronie (głupek przekazał Mao bombę atomową...) zdecydował się na bezprecedensowy krok - ujawnienie sowieckiej agentury w ChRL. Na liście agentów była pani Soong, ale włos jej z głowy nie spadł. W 1981 r. została nawet honorowym prezydentem ChRL. W tymże roku zmarła, a w Pekinie w jej wilii urządzono muzeum na jej cześć.
Najstarsza z sióstr, Ailing wyszła za H.H. Kunga - najbogatszego Chińczyka, późniejszego ministra finansów w administracji Czang Kaj-Szeka. Kong kształtował politykę gospodarczą Republiki Chińskiej w kluczowych latach jej istnienia. Odnosił na tym polu zarówno wielkie sukcesy jak i spektakularne klęski - spowodowane głównie jego chciwością, korupcją i złodziejstwem. Raporty Guomindangu mówiły, że jako minister finansów zdefraudował wraz wielką wówczas kwotę 300 mln dolarów. Chaos wywołany jego polityką mocno uderzył w społeczne poparcie dla chińskich nacjonalistów.
Ilustracja muzyczna: Chobits Opening
Najsłynniejszą spośród sióstr Soong była Soong Meiling (ideogram "ling" w imieniu każdej z trzech sióstr znaczy "piękny") - żona generalissimusa Czang Kaj-Szeka. Wyszła za niego w 1927 r. i od tej pory była jego muzą, inspiracją, doradczynią i powierniczką. Nazywano ją "ostatnią cesarzową". Oddała narodowi chińskiemu ogromne usługi w latach drugiej wojny światowej umiejętnie zdobywając poparcie w USA dla sprawy Chin. Mocno zamerykanizowana, wykształcona w USA, mówiąca po angielsku z akcentem z Georgii, wiedziała jak podbić serca opinii publicznej. ("Orientalna we mnie jest tylko twarz" - mówiła.) Zjednała sobie takich ludzi jak wydawca "Time'a" Henry Luce czy gen. Chennault - skutecznie tworząc chińskie lobby w USA i tym samym kierując Amerykę w koleiny wojny z Chinami. Postacią Soong Meiling oczarowane były nawet takie "tępe ch...je" jak F.D. Roosevelt czy gen. Stilwell (łączący mentalność i maniery drill instructora z "Full Metall Jacket" z prokomunistycznymi sympatiami dupek wysłany przez dupka prokomunistycznego gen. Marshalla jako nadzorca dla Czang Kaj-Szeka).
O determinacji madame Czang w zdobywaniu poparcia dla sprawy chińskiej krążyły legendy. W 1940 r. miała wdać się w romans z republikańskim kandydatem na prezydentem Wendellem Willkie. Miała go uwieść podczas wizyty w Chongkingu. Świadkiem całej sprawy był towarzyszący Willkiemu wydawca Gardner Cowles. Widział Willkiego i Soong Meiling wchodzących razem do pokoju w szampańskich nastrojach. Willkie miał wyjść stamtąd roześmiany jak studenciak, któremu udało się przelecieć łatwą panienkę i snuć plany wspólnej podróży z madame Czang do Waszyngtonu. Następnego dnia Cowles rozmawiał z Soong Meiling i gdy wspomniał, że taka wspólna podróż jest niemożliwa "podeszła i wbiła mi paznokcie w policzki, tak że ślady miałem jeszcze przez tydzień". Miała też powiedzieć "Ja będę rządziła Wschodem, Wendell Zachodem". (Niektórzy oburzą się tymi sugestiami wskazując, że Soong Meiling miała wówczas 42 lata - trzymała się jednak nadzwyczaj dobrze i wciąż była atrakcyjna. Poza tym kobiety z Azji Wschodniej są mistrzyniami jeśli chodzi o dotykowe interakcje :). Willkie nie został niestety wybrany prezydentem. Siła chińskiego lobby wystarczyła, by Roosevelt awansował Chiny do grona pięciu głównych mocarstw mających zarządzać jego Nowym Światowym Ładem, ale okazała się zbyt słaba w starciu z lobby prosowieckim reprezentowanym przez Marshalla. Dzięki wszechstronnej sowieckiej pomocy, machinacjom administracji Trumanna i komunistycznej agentury wewnątrz Guomindangu komunistom udało się zdobyć władze nad Chinami. Pani Czang musiała się ewakuować wraz z mężem na Tajwan. Gdy generalissimus zmarł w 1975 r. a władzę objął jego syn Czang Czing-kou (były zakładnik w sowieckiej Rosji, ojciec demokracji na Tajwanie), madame Czang wyprowadziła się do USA. Zmarła tam w 2003 roku.
Nie miała dzieci z Czangiem. Generalissimus zanim ją poznał nabawił się chorób wenerycznych i był bezpłodny. Jedynym jego znanym naturalnym synem był Czang Czing-kou. Miał jeszcze adoptowanego syna - Czanga Wei-kou, zrodzonego ze związku partyjnego kolegi z Japonką. Wei-kou to niesamowicie barwna postać. Służył w Wehrmachcie - załapał się na Anschluss i zajęcie Czechosłowacji. Odwołano go jednak do Chin tuż przed atakiem na Polskę. W czasie drugiej wojny światowej szkolił Amerykanów, dzieląc się z nimi swoją wiedzą o niemieckich wojskach pancernych. W czasie wojny domowej dowodził oddziałem Shermanów, który dzielnie walczył przeciwko komunistom.
Ps. Warto również wspomnieć o Jiang Qing, czwartej żonie przewodniczącego Mao, Ludzie pamiętają ją głównie jako starą, sfrustrowaną jędzę firmującą swoim nazwiskiem rewolucją kulturalną. Za młodu była z niej jednak ładna i fajna aktoreczka - stała bohaterka kroniki towarzyskiej Szanghaju. Gdy nacjonaliści zamknęli ją w więzieniu za związki z komunistyczną siatką wywiadowczą, przespała się z wszystkimi strażnikami i wyszła z więzienia.
środa, 11 września 2013
Syria: Nine Eleven Obamy
Nine Eleven. Dyplomatyczny...
Zamiast konfliktu mocarstw mamy iście monachijski deal zawarty za kulisami G20. Rosja zmusiła Assada do rozsądku nakazując mu oddać broń chemiczną i grożąc odcięciem dostaw uzbrojenia. Assad już panikował grożąc ślepym odwetem przeciwko niedoszłym, ale został uratowany. Rosja wyszła na zbawcę świata, Obama na nowego Cartera. Dał nieoficjalną zgodę na to, by Rosja dozbroiła Assada bronią konwencjonalną (co pozwoli stłumić rebelię). Jednocześnie zaczął po cichu luzować sankcje Iranowi,. Izrael i Saudowie łączą się we wk...wieniu. Radek Sikorski przypisuje sobie odpowiedzialność za "sukces" amerykańskiego (p)rezydenta.
Dr. Targalski (o dziwo sprzeciwiał się interwencji w Syrii, uznając że stałaby się ona po obaleniu Assada bastionem terrorystów. Ja natomiast uznałem, że korzyści z wyrugowania wpływów Rosji oraz Iranu z zachodniej części Bliskiego Wschodu oraz eksterminacji Hezbollahu przeważają nad problemami związanymi z powstaniem takiego bastionu - z którym mógłby sobie w razie czego samodzielnie poradzić Izrael) w tekście "Kogo jeszcze zdradzi Obama?" słusznie zauważa:
"USA uwikłane czy nie w Syrii i tak nie będą gwarantem dla naszego bezpieczeństwa, dopóki rządzi Obama. Korzystna dla Polski będzie dopiero całkowita katastrofa jego polityki. Strategia USA po Bushu polegała na wycofaniu się z Europy, gdzie interesów amerykańskich miały strzec Niemcy. Ci jednak nie widzą żadnego powodu, by podporządkowywać się interesom USA. Kontrolują Europę kontynentalną, ale dla własnych interesów i korzyści, czyli robią wszystko, by zamienić ją w strefę eksportu własnej produkcji przemysłowej i uzależnienia finansowego. Rosja, której Obama podarował nasz region, miała, zdaniem zaplecza prezydenta USA, rywalizować z Chinami w walce o Syberię i w ten sposób wspomóc Amerykanów w ich konflikcie z Chińską Republiką Ludową. Jak się jednak okazało, Putin wziął, co mu dawano, dziś żąda jeszcze więcej i w międzyczasie… porozumiał się z Chinami. Dlatego strategia geopolityczna Obamy okazała się błędna z punktu widzenia interesów USA. Dla nas jest jednak zabójcza, bowiem nie mamy alternatywy dla sojuszu z Amerykanami. Strategia Obamy zostanie odrzucona tylko wtedy, gdy doprowadzi do kompletnego blamażu największego mocarstwa. Wtedy pojawi się możliwość korzystnych dla nas zmian. Sami jednak musimy nie tylko tego chcieć, ale posiadać siłę, która sojusz z nami czyniłaby dla Ameryki korzystnym. Społeczeństwo, które nie potrafi żyć inaczej niż na kolanach takiej siły nigdy nie stworzy"
Jest jednak w tej historii trochę nadziei. Pozbycie się przez Assada broni chemicznej nie oznacza, że nie będzie można go zaatakować. Saddam i Kaddafi też przecież pozbyli się swoich arsenałów i to ich nie uratowało. Być może więc Assad wpadł w długoterminową pułapkę i po zmianie administracji w Waszyngtonie czeka go śmierć. Taki scenariusz pasowałby np. senatorowi McCainowi. Szkoda, że gostek jest już za stary, by zostać prezydentem...
Ps. "Sekta syryjska" wielokrotnie tłumaczyła swoje poparcie dla Assada tym, że stoi po stronie miejscowych chrześcijan, których islamiści by wymordowali po dojściu do władzy w Syrii. Ten argument mnie nigdy nie przekonywał. Uważam po prostu, że nie powinniśmy kierować się sympatiami religijnymi w polityce zagranicznej (choć religia może zbliżać - na co dowodem jest sympatia katolickich Chorwatów do Polski). W czasach Wazów to nas przecież drogo kosztowało - poczytajcie Jasienicę. Z kolei w czasie I wojny światowej zarzynająca chrześcijańskich Ormian Turcja przyczyniła się do odzyskania przez nas niepodległości. Blokując cieśniny czarnomorskie zadusiła ekonomicznie carską Rosję (handel przez porty bałtyckie był blokowany przez Niemcy, pozostałe drogi handlowe były niewydolne, wywóz zboża padł, fabryki stanęły...) - próba odblokowania cieśnin, czyli bitwa pod Gallipolii, była drugim obok bitwy pod Gorlicami potężnym ciosem dla Imperium Rosyjskiego. Bez klęski Rosji odbudowa Polski była wówczas niemożliwa, a do klęski przyczynił się w dużym stopniu wrogi chrześcijańskim mniejszościom turecki reżim. Tak samo na przełomie XVIII i XIX w. bardzo nam pomógł pewien wadzący się z Kościołem korsykański generał. U jego boku Legiony uczestniczyły nawet w inwazji na Państwo Kościelne. Geopolityki nie należy mylić z pielgrzymką do Częstochowy. Świat nie składa się bowiem tylko z chrześcijan.
poniedziałek, 9 września 2013
Syria: Ultimatum Kerry'ego + HocholcherLeaks
Ilustracja muzyczna: Audiomachine - Blitzkrieg
John F. Kerry daje Assadowi ultimatum: Syria ma w ciągu tygodnia przekazać całą swoją broń chemiczną, bo inaczej zostanie zaatakowana. W przestrzeń powietrzną Cypru wtargnęły dwa syryjskie Su-24, które następnie szybko się wycofały gdy RAF poderwał swoje myśliwce przechwytujące. Latanie w takim miejscu przez maszyny syryjskich sił powietrznych można ocenić jedynie jako samobójczą głupotę - o incydent łatwo a wówczas Wielka Brytania będzie musiała przystąpić do wojny i zrzucić parę bomb na Syrię. Amerykański lotniczy blitz ma być, według nowych rozkazów Obamy, rozszerzony. Syryjskie piosenkarki-celebrytki apelują, by ich nie bombardować a irańscy sojusznicy Assada grożą, że w odwecie za atak na Syrię będą porywać i dekapitować przed kamerami amerykańskich dyplomatów tudzież członków rodzin oficjeli z USA. (Grożą nawet "zgwałceniem córek Obamy", co stawia ich preferencje seksualne w dziwnym świetle.)
***
Nasza "sekta syryjska" (taki drobny rewanżyk za "sektę smoleńską" :) też dostaje orgazmu. Ot np. zacny portal koniotrzepizm.prl wydał oświadczenie w którym twierdzi, że przeciek z konta Facebookowego narodowego półanalfabety Holochera ("polaków z małej się pisze czy z dużej? Owiii") jest sprawką NSA i ma związek z wojną w Syrii. W sumie nie wiadomo, Winnicki to przecież Snowden, mógł coś Assange'owi podrzucić :)
Dla mnie, w ujawnionej korespondencji (mleko się rozlało, wszyscy o tym piszą...) mistrzowskie są fragmenty poświęcone wyborom największego idioty ze środowiska endeckiego , a wśród wielu cymesów znalazłem fragment w którym daje o sobie znać ś.p. Robert Larkowski (naprawdę złoty człowiek, nawet po śmierci nie przestaje poprawiać nam humoru):
Warto też zwrócić uwagę na wynurzenia narodowego "eksperta ds. Syrii" poświęcone Markowi Jurkowi. Szczególnie końcówka jest wymowna :
"Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:43 UTC+01
hehe jurek chuj wozi gnĂłj
Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:45 UTC+01
hahahahahaha
Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
ej moze w ogĂłle podpialimy jurka
Jakub SiemiÄtkowski19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
potem powiemy ze to byĹ wypadek
Jan Sapi19 stycznia 2012 o 22:46 UTC+01
dobra zamknijmy ten temmat ch go wie kto to tez czyta, czyli widzimy siÄ w sobotÄ?"
No cóż, w nadchodzących dniach spodziewam się na narodowych portalach ostrej jechanki wymierzonej w Assange'a. Będzie wyzywany zapewne od Żydów, masonów i pisiorów . A ja przypominam wpis z mojego starego bloga dotyczący dziwnych powiązań Assange'a i polecam odcinek "South Parku" poświęcony WikiLeaks. Zaprawdę Assange zasłużył na Nobla :)
Etykiety:
arabskie rewolucje,
Assad,
Cypr,
Endecja,
Iran,
Kerry,
Larkowski,
NSA,
Obama,
rebelianci,
Snowden,
Syria,
USA,
Wielka Brytania,
Wielomski,
Wikileaks
niedziela, 8 września 2013
Polski Gniew: Marcin Kasprzak, psychopata
Ilustracja muzyczna: Flandre Scarlet - P.V.
"Czerwony! Ciepły! Jak pięknie! Zabiję Cię!"
Flandre Scarlet, Touhou Project
Marcin Kasprzak - radykalny socjalista z Poznania, członek SPD, II Proletariatu, PPS i SDKPiL, powieszony przez carskich siepaczy na stokach warszawskiej Cytadeli we wrześniu 1905 r. W czasach PRL jego życiorys zmitologizowano, ugładzono i upiększono. Wycięto z niego jeden ważny fakt: ten człowiek był niezłym psychopatą...
Powyżej: Marcin Kasprzak, wygląda na typowego hipstera, ale nie wierzcie pozorom...
Kasprzak , delikatnie mówiąc nigdy nie był żadnym intelektualistą. Silny chłop (przeniósł przez granicę Różę Luksemburg), który niewiele myślał, wykonywał rozkazy i angażował się emocjonalnie w sprawę... Wielokrotnie więziony (wypuszczony z Cytadeli z powodu choroby psychicznej), pomawiany o współpracę z Ochraną i niemieckimi tajnymi służbami, jako wrak człowieka został przygarnięty przez Różę Luksemburg do SDKPiL. Kierował tajną partyjną drukarnią przy Dworskiej 6. 27 kwietnia 1904 r. do lokalu weszło pięciu carskich żandarmów. Nic nie znaleźli (!) i już wychodzili, gdy nagle Kasprzak rzucił się w ich stronę. Z zaskoczenia zastrzelił dwóch z nich, kolejnych dwóch postrzelił (zmarli w szpitalu), piątego ciął nożem a następnie zaczął wykrwawiającego się policjanta okładać stołkiem po głowie. Gdy na miejsce przebyły posiłki, Kasprzak nadal walił martwego policjanta stołkiem po głowie, pochlipując i babrając się w szczątkach jego mózgu. Otępiały Kasprzak dał się łatwo aresztować i dostał za swój czyn jedyną możliwą karę - śmierć przez powieszenie.
Marcin Kasprzak nie był więc nudnym, marksistowskim działaczem. Był psychopatą z krwii i kości. Być może zabił i pochował o wiele więcej swoich ofiar. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie chodzić lub jeździć po jego ulicy w Warszawie :)
"Czerwony! Ciepły! Jak pięknie! Zabiję Cię!"
Flandre Scarlet, Touhou Project
Marcin Kasprzak - radykalny socjalista z Poznania, członek SPD, II Proletariatu, PPS i SDKPiL, powieszony przez carskich siepaczy na stokach warszawskiej Cytadeli we wrześniu 1905 r. W czasach PRL jego życiorys zmitologizowano, ugładzono i upiększono. Wycięto z niego jeden ważny fakt: ten człowiek był niezłym psychopatą...
Powyżej: Marcin Kasprzak, wygląda na typowego hipstera, ale nie wierzcie pozorom...
Kasprzak , delikatnie mówiąc nigdy nie był żadnym intelektualistą. Silny chłop (przeniósł przez granicę Różę Luksemburg), który niewiele myślał, wykonywał rozkazy i angażował się emocjonalnie w sprawę... Wielokrotnie więziony (wypuszczony z Cytadeli z powodu choroby psychicznej), pomawiany o współpracę z Ochraną i niemieckimi tajnymi służbami, jako wrak człowieka został przygarnięty przez Różę Luksemburg do SDKPiL. Kierował tajną partyjną drukarnią przy Dworskiej 6. 27 kwietnia 1904 r. do lokalu weszło pięciu carskich żandarmów. Nic nie znaleźli (!) i już wychodzili, gdy nagle Kasprzak rzucił się w ich stronę. Z zaskoczenia zastrzelił dwóch z nich, kolejnych dwóch postrzelił (zmarli w szpitalu), piątego ciął nożem a następnie zaczął wykrwawiającego się policjanta okładać stołkiem po głowie. Gdy na miejsce przebyły posiłki, Kasprzak nadal walił martwego policjanta stołkiem po głowie, pochlipując i babrając się w szczątkach jego mózgu. Otępiały Kasprzak dał się łatwo aresztować i dostał za swój czyn jedyną możliwą karę - śmierć przez powieszenie.
Marcin Kasprzak nie był więc nudnym, marksistowskim działaczem. Był psychopatą z krwii i kości. Być może zabił i pochował o wiele więcej swoich ofiar. Pamiętajcie o tym, gdy będziecie chodzić lub jeździć po jego ulicy w Warszawie :)
piątek, 6 września 2013
Gwaranci naszego ustroju walczą ze sobą w Syrii
Ilustracja muzyczna: Counter Attack of Mankind - Shigeki no Kyojin OST
Ta wiadomość nie jest nowa, ale nie została wystarczająco nagłośniona, więc warto ją przypomnieć: niemieckie tajne służby podsłuchały rozmowę jednego z terrorystów z Hezbollahu (jak trafnie napisał Ezechiel Nachon: Nazwiska gościa nie pomnę, nie zapamiętuje ich zwyczajnie,bo tak szybko odchodzą:) z jednym z dyplomatów z ambasady irańskiej w Damaszku. Terrorysta przyznaje w niej, że atak gazowy pod Ghouta, to sprawka Assada, któremu puściły nerwy. Mniejsza o to na ile jest to wrzutka a na ile autentyczny dowód (jedno nie wyklucza wszak drugiego). Najważniejsze w tej historii jest to, że niemieckie tajne służby postanowiły podżyrować brytyjsko-amerykańską narrację dotyczącą Syrii. Angela Dorothea Stasi-a Merkel, podobnie jak je kontrkandydat i zarazem kumpel z resortu Peer Steinbrueck mogą sobie deklarować w sprawie Syrii, co chcą - faktem jest, że BND wyraźnie działa wbrew ich deklaracjom. Postnaziści z tej służby robili to już w czasie wojny w Iraku - gdzie ich agenci, pozujący na prosaddamowych lewaków naprowadzali w Bagdadzie amerykańskie pociski na cele. Tak jak w przypadku kryzysu na Cyprze, "tajny puls Niemiec" stoi po przeciwnej stronie niż Rosja. Jak wiemy Rosja jest GŁÓWNYM gwarantem mafijno-neokolonialnego status quo w Polsce, ale nie jedynym gwarantem. Swoje wpływy zachowują tu też nasz zachodni sąsiad i USA. Wojna w Syrii jest więcej starciem pomiędzy naszymi gwarantami. Może więc ona okazać się impulsem do poważnych zmian politycznych w Polsce. Wszak wojna między "gwarantami" przyniosła nam kiedyś niepodległość. (Przypatrzcie się dziwnemu zachowaniu Radka Sikorskiego - przyjął stanowisko antyrosyjskie, a probrytyjskie. I nagle robią mu w resorcie kontrolę CBA). Jak słusznie zauważa Jan Maria "Pasażer 57" Rokita:
"Co najmniej od 1980 r. Syria jest rosyjskim lotniskowcem na Bliskim Wschodzie, z krótkim tylko momentem chwiejności po rozpadzie ZSRR. Teraz 80 proc. syryjskich dostaw broni pochodzi z Rosji, a Tartus jest jedynym na świecie przyczółkiem rosyjskiej floty wojskowej poza obszarem dawnego ZSRR. W Moskwie zapanowała więc histeria, kiedy Obama ogłosił zamiar bombardowania Syrii. Kremlowski ekspert postuluje odwetowe zajęcie Litwy, Łotwy i Estonii, w Dumie żądają odebrania Obamie Nobla, a sam Putin ogłasza wielką amerykańską prowokację (...) Na pierwszy rzut oka widać, że od czasu bombardowań Belgradu w 1999 r. nie było planu zachodniej interwencji o tak istotnych, długofalowych konsekwencjach dla Europy Środkowo-Wschodniej. Doskonale rozumieją to prezydenci Litwy, Łotwy i Estonii, którzy właśnie na gwałt zbiorowo udali się do Waszyngtonu, aby tam wysłuchać uroczystego odnowienia przez Obamę gwarancji bezpieczeństwa ich krajów"
Przypominam też o pewnych faktach:
- destabilizacja Syrii była planowana przez USA już w 2001 r. Antyassadowskich aktywistów zaczęto szkolić i finansować jeszcze za czasów Busha. Na Obamę można się jedynie oburzać za to, że wprowadza te plany nieumiejętnie w życie.
- powodem destabilizacji Syrii jest jej prowadzona przez blisko 40 lat polityka destabilizująca Bliski Wschód, zagrażająca amerykańskim sojusznikom (Izrael, Turcja, Jordania, Arabia Saudyjska) i często niosąca śmierć Amerykanom (atak na koszary marines w Bejrucie, William Buckley, PanAm 103, ppłk Higgins, wsparcie dla al-Kaidy w Iraku) polityka. Assad obecnie lamentuje, że walczy przeciwko al-Kaidzie. Jeszcze kilka lat temu twierdził jednak, że al-Kaida to "wymysł syjonistów" i nie istnieje. Przypominam jeden ze swoich tekstów:
"" 29 lipca 2003 roku gen. Richard Myers stwierdził, że większość obcych bojowników przedostaje się do Iraku poprzez granicę z Syrią. Co najmniej 80 ze złapanych terrorystów spędziło jakiś czas w obozach szkoleniowych w Syrii. Podczas spotkania pomiędzy generał Ricardo Sanchezem a dowódcą syryjskiej gwardii narodowej generałem Maherem Asadem na posterunku graniczny Al-Kaim, Sanchez przedstawił swojemu rozmówcy syryjskie paszporty znalezione przy zabitych i aresztowanych bojownikach. Ponadto powiedział, że wielu z nich się przyznało do odbycia szkolenia w obozach prowadzonych przez służby specjalne tego kraju.
21 sierpnia 2003 roku izraelski ambasador przy ONZ ogłosił, że ciężarówka użyta przez Zarqawiego do wysadzenia placówki ONZ w Bagdadzie pochodziła z Syrii. We wrześniu Paul Bremer podał dane, z których wynika, że na 248 złapanych obcych bojowników 123 było Syryjczykami. Ponadto większość z nich dostała się do Iraku przez Syrię. Jeden z nich zeznał, że dostał od instruktorów z Damaszku karabin maszynowy, granatnik i 10 granatów.
Włoska służba wywiadowcza DIGOS zdołała skutecznie zinfiltrować jedną z komórek organizacji Ansar al-Islam – dosyć blisko powiązanej z Zarqawim i stanowiącej jednej z głównych kanałów przerzutowych terrorystów i pieniędzy do Iraku. Zdołano nagrać rozmowę telefoniczną jednego z przywódców grupy, w której chwali się on swoimi kontaktami z syryjskim ministrem obrony gen. Mustafą Tlassem. Nazwał on syryjski rząd „prawdziwymi bohaterami” i opowiedział jak władze w Damaszku skontaktowały go z przedstawicielami Hamasu i Islamskiego Jihadu.
(...)
rząd syryjski miał również bardzo dużo do ukrycia przed Amerykanami. Jak ujawniło jordańskie dochodzenie w sprawie zabójstwa dyplomaty USA Lawrence'a Foleya w Ammanie w 2002 roku, zbrodnia ta została dokonana przez grupę Abu Musaba al-Zarqawiego z syryjską pomocą. Zamach był koordynowany z Damaszku a syryjski wywiad dostarczył broni użytej do zabójstwa. Sędzia Baltazar Garzon, odpowiedzialny za rozbicie hiszpańskiej komórki Al-Qaedy w roku 2001 odkrył korespondencję szefa komórki z syryjskim wywiadem wojskowym. Niemieccy śledczy powiązali natomiast kontrolowaną przez syryjskie służby firmę Tradex z hamburską komórką Al-Qaedy. Tą samą z której wywodzili się sprawcy zamachów z 11 września...
Mimo tego prezydent Bashar Asad w trakcie wywiadu z kuwejcką gazetą Al-Anba w 2003 roku stwierdził, że nie wierzy w istnienie Al-Qaedy. A minister Mustafa Tlass w październiku 2001 roku podczas spotkania z brytyjską delegacją powiedział, że zamachy z 11 września 2001 roku były efektem „żydowskiego spisku” i że Mosad ostrzegł tysiące Żydów, by nie przychodzili do pracy w WTC.."
- Rosja, Iran, USA, Izrael, Turcja oraz mocarstwa zachodnie nie są jedynymi graczami w syryjskim konflikcie. We wschodniej części Morza Śródziemnego operują okręty Marynarki Wojennej Ludowowyzwoleńczej Armii Chin. Nie spodziewam się jednak, by weszły do akcji po stronie syryjskiej, tak jak nie zrobiły tego w czasie wojny w Libii (która miała dla Chin dużo większe znaczenie gospodarcze niż Syria). Chiny mogą odegrać jednak rolę stabilizującą - wybuch III Wojny Światowej absolutnie nie jest teraz w ich interesie. Światowy konflikt zniszczyłby ich misterną, imperialną strategię ekonomicznego podboju. Będą więc dyscyplinowały swojego słabszego, rosyjskiego sojusznika. To Pekin może nakazać mu porzucić Syrię i doprowadzić przez to do tego, że USA wyjdą z konfliktu z twarzą.
Etykiety:
al Kaida,
arabskie rewolucje,
Assad,
Chiny,
Merkel,
Obama,
Polska,
Putin,
rebelianci,
Rosja,
Sikorski,
Syria,
terroryzm,
USA,
Wielka Brytania
wtorek, 3 września 2013
Największe sekrety: Angielski pacjent
Ilustracja muzyczna: Vogel im Kafig - Attack on Titan OST
W jaki sposób Hitler znalazł się na niemieckiej scenie politycznej? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta: jego karierą sterowały początkowo niemieckie wojskowe służby specjalne. Pracował dla nich w Monachium jako agent-prowokator. Najpierw rzucono go na odcinek komunistyczny (zachowały się zdjęcia przedstawiające Hitlera w mundurze i z czerwoną opaską na ramieniu w czasach Bawarskiej Republiki Rad), później na narodowo-socjalistyczny. Późniejszy Fuehrer został wysłany na spotkanie małej partyjki DAP - późniejszej NSDAP - w ramach jego obowiązków służbowych. Wysłał go tam jego oficer prowadzący Ernst Roehm, który z kolei podlegał tajnej strukturze kierowanej przez późniejszego kanclerza gen. Kurta von Schleichera. Zatarcie śladów po dawnych powiązaniach było jednym z motywów wyboru celów do likwidacji w ramach Nocy Długich Noży. Nie przypadkowo wśród zabitych wówczas osób znalazła się spora grupa przedstawicieli policji, służb specjalnych i świata politycznego z Monachium. Z podobnego powodu doszło do pierwszego w III Rzeszy palenia książek - poszły wówczas z dymem akta berlińskiego Instytutu Badań nad Seksualnością, w którym wcześniej przymusowo leczono (jako homoseksualistów, pedofili itp.) wielu nazistowskich dygnitarzy.
Wojskowe służby specjalne to jednak nie jedyne środowisko sterujące karierą polityczną Fuehrera. Grupą, która zapewniła mu wstęp na salony, dostęp do sponsorów i pierwszą popierającą go gazetę (Volkischer Beobachter) było wpływowe monachijskie Towarzystwo Thule. Grupa blisko 1700 dobrze ustosunkowanych, wściekle nacjonalistycznych pasjonatów okultyzmu, mających bzika na punkcie poszukiwania śladów starożytnej "aryjskiej" cywilizacji dysponującej wysoko rozwiniętą techniką i supermocami. To właśnie ludzie z Thule (a także powiązanego z nim towarzystwa Vril) zbudowali filar tzw. ezoterycznego nazizmu, któremu oddawali się z lubością Hitler, Himmler, Hess i Rosenberg (O znaczeniu tych okultystycznych grup dla ruchu nazistowskiego możecie sobie szczegółowo poczytać np. tutaj).
Nie była to jednak pierwsza taka grupa, z którą wszedł w kontakt późniejszy niemiecki dyktator. Już w trakcie pobytu w Wiedniu przed pierwszą wojną światową uczestniczył w zebraniach podobnych grup. Jeszcze gdy był młodym bezrobotnym artystą zwrócił na siebie uwagę "ludzi z cienia" swoimi rysunkami przedstawiającymi Włócznię Przeznaczenia (kto ją miał posiadać, ten uzyskiwał oszałamiające sukcesy militarne. Miała się ona znaleźć w rękach m.in. Karola Wielkiego, Napoleona, ale ostatecznie zdobyła ją na nazistach 3-cia Armia gen. Pattona, Przedostatniego Boga Wojny :)
Mógł też znaleźć się w tym kręgu z bardziej prozaicznego powodu: w aktach wiedeńskiej policji figurował wówczas jako homoseksualna prostytutka - a w kręgach snujących wówczas wizje "odrodzenia aryjskiej przeszłości" i "zamiany Niemiec w Nową Grecję" (jak to brzmi w kontekście kryzysu w strefie euro...) nie brakowało przecież homoseksualistów. (Zainteresowanych odsyłam do książki "Różowa Swastyka" i mojego starego wpisu na ten temat). Na wiedeńskich kontaktach się sprawa jednak nie zamykała - równie ważne mogły być również londyńskie koneksje.
Bridgit Dowling (de domo Hitler), żona Aloisa Hitlera, przyrodniego brata Adolfa, w swoich wspomnieniach twierdziła, że Adolf Hitler przebywał w latach 1912-13 w Wielkiej Brytanii, gdzie był by uniknąć powołania do austro-węgierskiego wojska. Nie wiadomo do końca co tam robił. Po powrocie miał wyglądać na człowieka z wypranym umysłem. "Myślałam, że jest chory. Kolor jego skóry wyglądał źle a oczy dziwnie" - wspominała. Hitler maniakalnie oddawał się wówczas czytaniu jakichś napisanych po niemiecku broszurek, które przywiózł ze sobą. Kontrowersyjny brytyjski "spiskolog" Greg Hallet twierdzi, że Hitler te broszurki zostały przygotowane przez grupę brytyjskich specjalistów od psychologii, psychiatrii oraz wojny psychologicznej - grupę, która stworzyła w 1920 r. londyńską klinikę Tavistock. Historycy oczywiście odrzucają te twierdzenia. Czyżby tam natchnięto Hitlera ideą porozumienia z Imperium Brytyjskim? Czy tam leży źródło okazania łaski w Dunkierce i lotu Hessa do Anglii? Oficjalna historiografia odpowie na te pytania przecząco. Według niej Hitler opuścił Wiedeń dopiero w 1913 r. (niewiele mówi o jego pobycie tam w latach 1912-13). Gdy pytano się wówczas Adolfa, co będzie robił, mówił że nie martwi się o pracę, bo wkrótce wybuchnie wielka wojna. 1 sierpnia 1914 r. przyszłego Fuehrera sfotografowano jak na monachijskim placu świętuje wypowiedzenie wojny Rosji przez Niemcy. Przewidywania wiedeńskiego bezrobotnego spełniły się. Zaciągnął się do armii niemieckiej i służył tam jako dostarczyciel rozkazów ze sztabu pułku do batalionów. Miał mało okazji do walki na froncie a koledzy określali go jako "świnię z tyłów". (tymniemniej został ranny, m.in. w wyniku ataku gazowego). Po wojnie wykreował mit siebie jako bohaterskiego frontowca. Wojskowe służby i panowie z Thule tylko dołożyli się do kreacji tej bajeczki i co za tym idzie jego kariery politycznej...
Co się z nim stało później pisałem już w innym wpisie z serii Największe Sekrety...
W jaki sposób Hitler znalazł się na niemieckiej scenie politycznej? Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta: jego karierą sterowały początkowo niemieckie wojskowe służby specjalne. Pracował dla nich w Monachium jako agent-prowokator. Najpierw rzucono go na odcinek komunistyczny (zachowały się zdjęcia przedstawiające Hitlera w mundurze i z czerwoną opaską na ramieniu w czasach Bawarskiej Republiki Rad), później na narodowo-socjalistyczny. Późniejszy Fuehrer został wysłany na spotkanie małej partyjki DAP - późniejszej NSDAP - w ramach jego obowiązków służbowych. Wysłał go tam jego oficer prowadzący Ernst Roehm, który z kolei podlegał tajnej strukturze kierowanej przez późniejszego kanclerza gen. Kurta von Schleichera. Zatarcie śladów po dawnych powiązaniach było jednym z motywów wyboru celów do likwidacji w ramach Nocy Długich Noży. Nie przypadkowo wśród zabitych wówczas osób znalazła się spora grupa przedstawicieli policji, służb specjalnych i świata politycznego z Monachium. Z podobnego powodu doszło do pierwszego w III Rzeszy palenia książek - poszły wówczas z dymem akta berlińskiego Instytutu Badań nad Seksualnością, w którym wcześniej przymusowo leczono (jako homoseksualistów, pedofili itp.) wielu nazistowskich dygnitarzy.
Wojskowe służby specjalne to jednak nie jedyne środowisko sterujące karierą polityczną Fuehrera. Grupą, która zapewniła mu wstęp na salony, dostęp do sponsorów i pierwszą popierającą go gazetę (Volkischer Beobachter) było wpływowe monachijskie Towarzystwo Thule. Grupa blisko 1700 dobrze ustosunkowanych, wściekle nacjonalistycznych pasjonatów okultyzmu, mających bzika na punkcie poszukiwania śladów starożytnej "aryjskiej" cywilizacji dysponującej wysoko rozwiniętą techniką i supermocami. To właśnie ludzie z Thule (a także powiązanego z nim towarzystwa Vril) zbudowali filar tzw. ezoterycznego nazizmu, któremu oddawali się z lubością Hitler, Himmler, Hess i Rosenberg (O znaczeniu tych okultystycznych grup dla ruchu nazistowskiego możecie sobie szczegółowo poczytać np. tutaj).
Powyżej: swastyka na hełmie bojówkarza z freikorpsu z Brygady Erhardt. W organizację monachijskich freikorpsów zaangażowało się Towarzystwo Thule, jednym z ich oficerów był kpt. Ernst Roehm.
Nie była to jednak pierwsza taka grupa, z którą wszedł w kontakt późniejszy niemiecki dyktator. Już w trakcie pobytu w Wiedniu przed pierwszą wojną światową uczestniczył w zebraniach podobnych grup. Jeszcze gdy był młodym bezrobotnym artystą zwrócił na siebie uwagę "ludzi z cienia" swoimi rysunkami przedstawiającymi Włócznię Przeznaczenia (kto ją miał posiadać, ten uzyskiwał oszałamiające sukcesy militarne. Miała się ona znaleźć w rękach m.in. Karola Wielkiego, Napoleona, ale ostatecznie zdobyła ją na nazistach 3-cia Armia gen. Pattona, Przedostatniego Boga Wojny :)
Mógł też znaleźć się w tym kręgu z bardziej prozaicznego powodu: w aktach wiedeńskiej policji figurował wówczas jako homoseksualna prostytutka - a w kręgach snujących wówczas wizje "odrodzenia aryjskiej przeszłości" i "zamiany Niemiec w Nową Grecję" (jak to brzmi w kontekście kryzysu w strefie euro...) nie brakowało przecież homoseksualistów. (Zainteresowanych odsyłam do książki "Różowa Swastyka" i mojego starego wpisu na ten temat). Na wiedeńskich kontaktach się sprawa jednak nie zamykała - równie ważne mogły być również londyńskie koneksje.
Bridgit Dowling (de domo Hitler), żona Aloisa Hitlera, przyrodniego brata Adolfa, w swoich wspomnieniach twierdziła, że Adolf Hitler przebywał w latach 1912-13 w Wielkiej Brytanii, gdzie był by uniknąć powołania do austro-węgierskiego wojska. Nie wiadomo do końca co tam robił. Po powrocie miał wyglądać na człowieka z wypranym umysłem. "Myślałam, że jest chory. Kolor jego skóry wyglądał źle a oczy dziwnie" - wspominała. Hitler maniakalnie oddawał się wówczas czytaniu jakichś napisanych po niemiecku broszurek, które przywiózł ze sobą. Kontrowersyjny brytyjski "spiskolog" Greg Hallet twierdzi, że Hitler te broszurki zostały przygotowane przez grupę brytyjskich specjalistów od psychologii, psychiatrii oraz wojny psychologicznej - grupę, która stworzyła w 1920 r. londyńską klinikę Tavistock. Historycy oczywiście odrzucają te twierdzenia. Czyżby tam natchnięto Hitlera ideą porozumienia z Imperium Brytyjskim? Czy tam leży źródło okazania łaski w Dunkierce i lotu Hessa do Anglii? Oficjalna historiografia odpowie na te pytania przecząco. Według niej Hitler opuścił Wiedeń dopiero w 1913 r. (niewiele mówi o jego pobycie tam w latach 1912-13). Gdy pytano się wówczas Adolfa, co będzie robił, mówił że nie martwi się o pracę, bo wkrótce wybuchnie wielka wojna. 1 sierpnia 1914 r. przyszłego Fuehrera sfotografowano jak na monachijskim placu świętuje wypowiedzenie wojny Rosji przez Niemcy. Przewidywania wiedeńskiego bezrobotnego spełniły się. Zaciągnął się do armii niemieckiej i służył tam jako dostarczyciel rozkazów ze sztabu pułku do batalionów. Miał mało okazji do walki na froncie a koledzy określali go jako "świnię z tyłów". (tymniemniej został ranny, m.in. w wyniku ataku gazowego). Po wojnie wykreował mit siebie jako bohaterskiego frontowca. Wojskowe służby i panowie z Thule tylko dołożyli się do kreacji tej bajeczki i co za tym idzie jego kariery politycznej...
Co się z nim stało później pisałem już w innym wpisie z serii Największe Sekrety...
niedziela, 1 września 2013
Syria: Appeasment Obamy
Ilustracja muzyczna: Counter Attack Mankind - Shigeki no Kyojin OST
Barak Barakowicz postanowił przesunąć atak na Syrię - wojna ma zostać zaakceptowana przez Kongres, który będzie obradował w tej kwestii najwcześniej 9 września. Jest przy tym bardzo duże ryzyko, że Kongres nie poprze prezydenta. Mój ulubieniec John McCain już zapowiada, że postara się zablokować każdą operację zbrojną zbyt małą, by obalić Assada. Syryjska opozycja wk..., Izrael, Turcja, Jordania i parę innych krajów rozczarowanych. Takiego lamerstwa nikt się nie spodziewał po przywódcy supermocarstwa. O co więc chodzi? Z przecieków wynika, że gen. Dempsey powiedział Obamie, że w przypadku wojny z Syrią "timing nie jest ważny". Czy to ataku dojdzie jutro, czy za tydzień, czy za miesiąc ma on przynieść taki sam skutek. (Wielu ekspertów wskazuje zresztą, że nawet bardzo ograniczony atak na mocno już wykrwawioną armię syryjską byłby dla niej ogromnym ciosem.) Te tłumaczenia wydają się być co najmniej dziwne. Moim zdaniem wytłumaczeniem jest to, ze Obama będzie próbował we wtorek porozumieć się z Putinem w sprawie Syrii. Putin jednak nie odpuści. Jak pisze dr. Targalski vel Darski vel Dr. House vel Behemot : "Obama odgrywa teatr, który ma zmusić Putina do porozumienia ws. Syrii i Baszara al-Assada. Jednak prezydent USA jest słabym graczem. W wyniku tej licytacji pokerowej Obama przegra, lecz Putin tylko podbije stawkę."
Jeśli gra z Putinem się nie uda, Obama będzie musiał sięgnąć po nową prowokację - np. atak przypisany miłośnikom "miłości międzygatunkowej" z Hezbollahu na siły amerykańskie w regionie, by przekonać Kongres i świat do wojny.
Jak słusznie jednak zauważono w "Daily Telegraph" (najlepszej anglojęzycznej gazecie): Barak Barakowicz Obama jest w porównaniu z Georgem W. Bushem wielkim amatorem na scenie międzynarodowej. Kiedyś śmiano się z bushowskiej "koalicji chętnych", ale obejmowała ona w sumie kilkadziesiąt krajów, które wysłały swoje wojska do Iraku. Obama tego nie potrafi osiągnąć.
Ps. Wielu malkontentów z prawicy zrzędzi, że atak USA na Syrię byłby niebezpiecznym wmieszaniem się przez Amerykę w sprawy suwerennego państwa. A jak Syria mieszała swe brudne, terrorystyczne łapska w sprawy Libanu (m.in. zabójstwo premiera Harririego), Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Iraku (sponsorując i uzbrajając terrorystów atakujących m.in. naszych żołnierzy), Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Turcji to było OK?!? Moim zdaniem Damaszek powinien zostać zbombardowany już w 1982 r., po ataku na koszary marines w Bejrucie. Wówczas nie zareagowano i pozwolono temu g... państewku na zbyt wiele. Teraz przyszedł czas odpłaty. Niestety zachodni politycy niepotrzebnie odkładają masakrę.
Barak Barakowicz postanowił przesunąć atak na Syrię - wojna ma zostać zaakceptowana przez Kongres, który będzie obradował w tej kwestii najwcześniej 9 września. Jest przy tym bardzo duże ryzyko, że Kongres nie poprze prezydenta. Mój ulubieniec John McCain już zapowiada, że postara się zablokować każdą operację zbrojną zbyt małą, by obalić Assada. Syryjska opozycja wk..., Izrael, Turcja, Jordania i parę innych krajów rozczarowanych. Takiego lamerstwa nikt się nie spodziewał po przywódcy supermocarstwa. O co więc chodzi? Z przecieków wynika, że gen. Dempsey powiedział Obamie, że w przypadku wojny z Syrią "timing nie jest ważny". Czy to ataku dojdzie jutro, czy za tydzień, czy za miesiąc ma on przynieść taki sam skutek. (Wielu ekspertów wskazuje zresztą, że nawet bardzo ograniczony atak na mocno już wykrwawioną armię syryjską byłby dla niej ogromnym ciosem.) Te tłumaczenia wydają się być co najmniej dziwne. Moim zdaniem wytłumaczeniem jest to, ze Obama będzie próbował we wtorek porozumieć się z Putinem w sprawie Syrii. Putin jednak nie odpuści. Jak pisze dr. Targalski vel Darski vel Dr. House vel Behemot : "Obama odgrywa teatr, który ma zmusić Putina do porozumienia ws. Syrii i Baszara al-Assada. Jednak prezydent USA jest słabym graczem. W wyniku tej licytacji pokerowej Obama przegra, lecz Putin tylko podbije stawkę."
Jeśli gra z Putinem się nie uda, Obama będzie musiał sięgnąć po nową prowokację - np. atak przypisany miłośnikom "miłości międzygatunkowej" z Hezbollahu na siły amerykańskie w regionie, by przekonać Kongres i świat do wojny.
Jak słusznie jednak zauważono w "Daily Telegraph" (najlepszej anglojęzycznej gazecie): Barak Barakowicz Obama jest w porównaniu z Georgem W. Bushem wielkim amatorem na scenie międzynarodowej. Kiedyś śmiano się z bushowskiej "koalicji chętnych", ale obejmowała ona w sumie kilkadziesiąt krajów, które wysłały swoje wojska do Iraku. Obama tego nie potrafi osiągnąć.
Ps. Wielu malkontentów z prawicy zrzędzi, że atak USA na Syrię byłby niebezpiecznym wmieszaniem się przez Amerykę w sprawy suwerennego państwa. A jak Syria mieszała swe brudne, terrorystyczne łapska w sprawy Libanu (m.in. zabójstwo premiera Harririego), Izraela, Autonomii Palestyńskiej, Iraku (sponsorując i uzbrajając terrorystów atakujących m.in. naszych żołnierzy), Jordanii, Arabii Saudyjskiej i Turcji to było OK?!? Moim zdaniem Damaszek powinien zostać zbombardowany już w 1982 r., po ataku na koszary marines w Bejrucie. Wówczas nie zareagowano i pozwolono temu g... państewku na zbyt wiele. Teraz przyszedł czas odpłaty. Niestety zachodni politycy niepotrzebnie odkładają masakrę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)