Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Brytania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wielka Brytania. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 lipca 2022

Hemoroidy Baćkoszenki

 


Ilustracja muzyczna: Nao Touyama - de Messiah - Yusha, Yamemasu ending 2

Pułkownik Igor Girkin vel Striełkow dołożył pokaźnej wielkości cegiełkę do klęski Rosji. Swoimi nieustannymi nawoływaniami, by przeprowadzić mobilizację i rzucić wszystkie siły na Ukrainę. Karzełek Putin postrzega bowiem Girkina oraz jemu podobnych jako opozycję wojskową i z ogromną podejrzliwością traktuje ich rady. W ostatnich miesiącach uznawał więc, że należy robić dokładnie odwrotnie niż oni radzą. Mobilizacji więc nie było. Tymczasem, według "Generała SWR", Putin dostawał raporty mówiące, że 15 lipca to ostatni możliwy moment na przeprowadzenie mobilizacji, która byłaby efektywna.

Wbrew obawom niektórych ludzi, Białoruś jak dotąd nie rzuciła swoich wojsk na Ukrainę. Zapewne dlatego, że sami białoruscy wojskowi się do tego nie palą. Oficerowie 5 Brygady Sił Specjalnych napisali do Baćki list, w którym, w buntowniczym stylu, sprzeciwili się ewentualnemu udziałowi ich kraju w wojnie. 



Karzełek Putin planował podpisać układ o utworzeniu państwa związkowego Rosji i Białorusi z Federalną Ukrainą rządzoną przez Janukowicza. Janukowicz oczywiście podpisał wszystko, bez czytania. Baćka, według "Generała SWR", się wymówił. Powiedział Putinowi, że nie może przylecieć do Moskwy na ceremonię podpisania układu, bo ma... hemoroidy i nie nie może długo siedzieć. 

Można się spodziewać, że po takim numerze odstawionym przez Baćkę (proto-Nawalnego), Rosja się odgryzie na Białorusi. Czy będzie to jednak jakaś zupełnie kretyńska akcja zorganizowana przez służby czy też Kreml wykorzysta realne atuty takie jak uzależnienie białoruskiej gospodarki od rosyjskich surowców energetycznych?

Jeśli zwróciliście uwagę na to jak Kazachstan ostatnio dystansuje się od Rosji, to powinniście wiedzieć, że ma ku temu poważne powody. W latach 2019-2021 Rosja ośmiokrotnie sugerowała bowiem Chinom, że trzeba wspólnie "porozmawiać o przyszłości Kazachstanu", czyli o jego rozbiorze. Chińczycy za każdym razem grzecznie przerywali dyskusję. Wiemy, że karzełek Putin dwukrotnie proponował rozbiór Ukrainy władzom w Warszawie - raz Tusskowi, drugi raz Sikorskiemu. Sami to przyznali. A co Putin proponował Merkel, gdy z nią rozmawiał? Którym państwem chciał się dzielić?

***

Prawicowa część netu ostatnio flekuje Wolskiego za komusze kretynizmy, które wygadywał o IPN. Koleś robił na mnie dotychczas kiepskie wrażenie, ale to tylko subiektywne odczucie. Zychowiczowi zdarza się jednak promować dziwnych ludzi. A sam oczywiście promował bardzo szkodliwą narrację. Pisał choćby, by oprzeć się w sojuszu na Niemcach lub Rosji. Historia realna jak widać niewiele go nauczyła.




***

Jednym z najbardziej szkodliwych mitów, z którymi mamy do czynienia jest mit o wszechmocy rosyjskich tajnych służb. Według sporej części prawicy, są one niezwyciężone, niezwykle finezyjne i bardzo profesjonalne. Oczywiście nie było w nich nigdy żadnych zachodnich szpiegów i dezerterów i nigdy nie angażowały się one w zupełnie idiotyczne operacje w stylu otrucia płka Skripala czy zamach w Verbaticach :)

Ta narracja przewiduje również, że rosyjskie służby odpowiedzialne są również za upadek rządu Johnsona, a nawet za ostatni wyciek dokumentów Ubera uderzający w Macrona. Oczywiście wszystko to jest oparte na rozkminach w stylu diagramów Tomasza Piątka. Skoro informacje o Partygate Johnsona pojawiły się w tabloidzie, to pewnie ten tabloid należy do rosyjskiego oligarchy... 

No cóż, pierwsze informacje o Partygate pojawiły się w "Daily Mail", konserwatywnym, probrexitowym i nastawionym antyrosyjsko tabloidzie należącego do brytyjskiego wydawcy działającego na rynku od 1903 r. (Częściową własnością rosyjskiego oligarchy Aleksandra Lebiediewa - byłego funkcjonariusza KGB i SWR są lub do niedawna były natomiast: "Evening Standard" i "The Independent". Z Lebiediewem natomiast spotykał się bez doradców... Johnson w 2018 r.  a jego synowi załatwił szlachectwo.) Przed rewelacjami o Partygate, dzielił się na łamach "Daily Mail" brudami o funkcjonowaniu Downing Street Dominic Cummings, były doradca Johnsona i jeden z architektów brexitu. Cummings poróżnił się z Johnsonem o politykę pandemiczną i zwrot partii w lewo. Ostro darł koty również z Carrie Symonds, dziewczyną a później żoną Borisa. Jeśli więc już szukamy spisku, to bardziej zasadne jest to, kto podsunął Borisowi Carrie...

W wyścigu o fotel premiera największe szanse mają obecnie: Penny Mordaunt, Rishi Sunak i Liz Truss. Gdybym miał możliwość, to w partyjnych wyborach zagłosowałbym na Liz. Największą popularnością wśród szeregowych torysów cieszy się jednak Mordaunt, która ma ciekawy życiorys. Córka spadochroniarza, który nadał jej imię na cześć krążownika HMS Penelope (zatopionego na Morzu Śródziemnym w 1944 r.), będąca oficerem rezerwy Royal Navy i pierwszą w historii kobietą na stanowisku brytyjskiego ministra obrony (które sprawowała jednak tylko przez 85 dni), w 2000 i 2004 r. pracowała dla kampanii prezydenckiej Busha, po 1989 r. była wolontariuszką w rumuńskich sierocińcach.

***

Zabójca premiera Abe twierdzi, że dokonując zamachu mścił się na Kościele Zjednoczeniowym pastora Chojeckiego Moona. Jego matka była związana z sektą, sprzedała dom i przekazała pieniądze sekciarzom, doprowadzając rodzinę do ruiny.  Co jednak łączyło premiera Abe z ludźmi Moona, poza tym, że sporadycznie pojawiał się na imprezach organizowanych przez powiązane z nimi organizacje?


  Nobosuke Kishi, dziadek Abe ze strony matki, premier w latach 1957-1960, a wcześniej minister w gabinecie Tojo i gospodarczy zarządca Mandżurii zwany "potworem ery Showa", był tym, który pomógł pod koniec lat 50-tych sekcie Moona w rozwoju w Japonii. 

Sekta Moona była oczywiście bardzo blisko związana ze służbami specjalnymi, a szczególnie z południowokoreańskim wywiadem. Wielebny Moon, publicznie znany jako ostry antykomunista, jeździł do Korei Północnej i spotykał się z jej przywódcami. Coś w stylu historii ze świetnego koreańskiego filmu "Szpieg".

***

Wracając do kwestii rosyjskiej, przypomnijmy co prezydent Richard Nixon mówił na temat rosyjskiego postkomunizmu i Chin w 1993 r.:




I na koniec: ezoteryczny nixonizm.

 

sobota, 25 listopada 2017

Londyn, Braun i jesienne sprzątanie magazynów

Tak się akurat złożyło, że mój wyjazd do Londynu zbiegł się w czasie z zamachem stanu w Zimbabwe, w którym "Krokodyl" (były szef bezpieki) obalił wraz z wojskowymi 93-letniego prezydenta Roberta "Jestem już na to za stary" Mugabe. Ten zamach stanu miał swoją wewnętrzną dynamikę - był kulminacją walki frakcji "Krokodyla" (zwanej "Lacoste") przeciwko pierwszej damie Grace Mugabe. Odbył się jednak za przyzwoleniem Chin (dowódca armii wizytował Pekin tydzień przed zamachem). A na szerszej płaszczyźnie wpisywał się oczywiście w proces rozpoczęty pół wieku temu - destabilizującej dekolonizacji mającej sprawić, że mieszkańcy Afryki będą wiecznymi biedakami dymanymi przez dawne mocarstwa kolonialne i blok komunistyczny. Z procesu tego próbowała się wyłączyć Rodezja premiera Iana Smitha - przeprowadzając dekolonizację na swoich warunkach i stając się pierwszą od XVIII w. kolonią, która zbuntowała się przeciwko Londynowi. Proces ten jest z grubsza opisany choćby w dzisiejszym "Plusie Minusie", do którego Was odsyłam.

Zamach stanu trwa również w Arabii Saudyjskiej, gdzie książę korony Mohammed bin Salman dusi wrogą sobie frakcję czystkami w chińskim stylu (skoordynowanymi z Izraelem i administracją Trumpa). Okazuje się, że amerykańscy najemnicy torturują saudyjskich oficjeli przetrzymywanych w prowizorycznym więzieniu w hotelu Carlton-Ritz. "Głupawy książę" Alwaleed został powieszony głową w dół, by dać innym przykład. Część uwięzionych przekazuje swoje aktywa państwu saudyjskiemu, by odzyskać wolność. A tymczasem saudyjscy oficjele zwiedzają sobie synagogę w Paryżu.  Kto mówił, że Żydzi i Arabowie są skazani na wrogość? Izrael ma świetne, choć potajemne relacje z Arabią Saudyjską i monarchiami znad Zatoki Perskiej.



Podczas mojej podróży zmarł Charlie Manson, jeden z najmniej irytujących, znanych przedstawicieli Pokolenia '68. Zabrał ze sobą do grobu wiele tajemnic wielkiego eksperymentu realizowanego w latach 60-tych na Amerykanach.

Ciekawe i korzystne dla nas rzeczy dzieją się zaś w Niemczech. Nieźle je podsumował dr Targalski (Nya!) w ostatnim "Geopolitycznym Tyglu". Zawarł tam myśl, którą promuje od dawna: "Proszę państwa kochamy muzułmanów, ale pod jednym warunkiem – za Odrą. Niech sobie tam przebywają, u nas nie. Mają dobre warunki w Niemczech, im ich więcej tym lepiej. Dzięki temu problemy z muzułmanami będą mieli Niemcy i o to chodzi. My powinniśmy wykorzystać Obronę Terytorialną na zachodniej granicy, żeby żadni muzułmanie nie przechodzili, a jak już będą przechodzili, żeby byli grzeczni i wydawali te euro, które im Niemcy dają za to, że gwałcą im żony i córki".
No cóż, jest pewne podobieństwo z czasami wojny trzydziestoletniej. Tyle, że zamiast Lisowszczyków mamy ISIS :)

***

A teraz trochę wrażeń z samego Londynu:


"Podchodzi do mnie koleś ubrany jak Austin Powers. Zagaduje na temat Mackiewicza i przekonuje, że Nina Karsow ma wyłączne prawa do jego książek. Pyta się, czy znam nową, awangardową kapelę Led Zeppelin. Później mówi, że ma recepturę i wszystkie składniki do zrobienia LSD, potrzebuje tylko mety. To był Michał Bąkowski z Wydawnictwa Podziemnego."

No dobra, to był mały żarcik... :)




"Wróciłem z kolacji w British Museum. Boże, co za zajebiście monumentalny, imperialny gmach! Tak sobie wyobrażałem budowle planowane przez Speera dla powojennej Germanii. To gmaszysko było jednym z symboli siły Imperium - swoistym paserskim skarbcem dzieł kultury zaiwanionych na całym świecie. Reprezentowało dobre i złe strony kolonializmu. Drugi taki olbrzymi, wbijający w ziemię gmach to Bank Anglii - on ma chyba z założenia wyglądać jak siedziba najważniejszej władzy w kraju. Patrzysz na nie i zastanawiasz się jak później to Imperium przerypało swoją potęgę..."





"Katedra Św. Pawła miała być swoistym anglikańskim Watykanem. Ten imponujący gmach z piękną kopułą stał się jednak głównie pomnikiem chwały brytyjskiego oręża. Przy sarkofagach Wellingtona i Nelsona, przy epitafium generała Slima, pomniczkach upamiętniających generałów poległych na wojnach napoleońskich i żołnierzy Wielkiej Wojny, przy wyblakłych sztandarach, naprawdę czuć historię. W ogóle w centrum Londynu jest mnóstwo militarnych upamiętnień, przed którymi leżą wieńce złożone 11 listopada. Tylko Westminster średnio się teraz prezentuje - Big Ben jest obłożony rusztowaniami. Ps.London Stock Exchange ma siedzibę przy Paternoster Square. W pobliżu jest Ave Maria Lane. Katolicka przeszłość wciąż siedzi głęboko w brytyjskiej psyche. Kościół Anglikański sam sobie robi teraz eutanazję a anglokatolicyzm byłby fajną syntezą cywilizacyjną i arką, w której schronić by się mogła tradycja..."










"Pod opactwem Westminsterskim pięknie upamiętniono poległych żołnierzy. Postawiono im całe kwatery małych krzyżyków ustrojonych flandryjskimi makami. Jest też kwatera dla polskich weteranów, w której na krzyżykach widać biało-czerwone szachownice, symbole 1 Dywizji Pancernej i wojskowe orzełki. W kwaterze rodezyjskiej symbole m.in. Sealus Scouts i bezpieki białej Rodezji. Na Placu Parlamentu, wśród pomników imperialnych mężów stanu, znalazły się też pomniki dwóch grabaży Imperium: Lloyda George'a i Churchilla (który wygląda jakby najebany czekał na taksówkę w deszczową noc :), a także statuy: Gandhiego i Mandeli. W sklepiku z pamiątkami przy parlamencie laleczki sufrażystek i książka "Premier Jeremy Corbyn i 10 innych rzeczy, do których nigdy nie dojdzie". W pobliżu napis na chodniku: " 307 tysięcy bezdomnych w UK. Wstydź się UK!"."




"Z Jarkiem Robertem Sikorą zwiedziłem dzisiaj Imperial War Museum. Placówka robi naprawdę fajne wrażenie. Mają niezłą ekspozycję o I wojnie światowej, a wśród eksponatów z drugiej wojny m.in. rakieta V2 i orzeł z Kancelarii Rzeszy. Jest też wystawa o służbach specjalnych a na niej m.in. VIS Krystyny Skarbek i Nagant Michała Lisa, polskiego oficera SOE walczącego w Albanii. Oczywiście jako miłośnicy historii wojskowości namiętnie dyskutowaliśmy i wymienialiśmy się wiedzą. Księgarnia przy muzeum wprawiła nas zaś w zachwyt. Wieczorem zrobiliśmy sobie spacerek do niszczyciela HMS Belfast zacumowanego koło Tower Bridge."







"Beefeater (strażnik z Tower) pozwolił sobie na taki żarcik: " Oczywiście nasz wspaniały rząd twierdzi, że te wszystkie wspaniałe klejnoty, które to zgromadziliśmy, inne narody przekazały nam z czystej wdzięczności"

***

Przed wyjazdem do Londynu byłem na premierze filmu dokumentalnego Grzegorza Brauna "Luter". Grzegorz Braun to dla mnie trochę taki polski Oliver Stone. Robi świetne filmy na kontrowersyjne tematy, ale jednocześnie głosi czasem dziwne polityczne tezy. Ale cóż, jestem wdzięczny Pobudce za otrzymane zaproszenie. Film na pewno wielu ludziom się nie spodoba, bo burzy cukierkową, politycznie poprawną wizję reformacji budowaną na 500-lecie tego tragicznego wydarzenia. Braun słusznie pokazał ogromny skok książąt i samorządów miejskich na kasę towarzyszący "deformacji" oraz prześladowania ludu, który często pozostawał bardzo długo wierny "papistowskim przesądom" takim jak ludowe rytuały czy kult obrazów, relikwii i świętych, choć formalnie był luterański. Sam Luter został pokazany  jako psychopata. Tak zresztą widział go np. wielki  filozof Nietzsche: jako człowieka, który wpędził Europę w odchłań fanatyzmu w czasie, gdy sięgała do dawnych pogańskich wzorców kulturowych. Ciekawym wątkiem była wzmianka o tym, że  niemieccy luterańscy książęta byli wspierani finansowo przez.... Turków prowadzących swoją ofensywę na Wiedeń. Sam Luter uważał tureckie zwycięstwa za "bicz boży" na grzeszny Rzym. No cóż, nie sposób się uśmiechnąć jak córka pastora Angela Merkel twórczo rozwija tą teorię - muzułmanie w roli multikulturowego bicza na pogrążonych w konsumpcjoniźmie i ksenofobii Niemców :)

W trakcie afterparty po premierze spytałem Grzegorza Brauna: "Jest Pan znanym fanem "Gwiezdnych Wojen". A co sądzi Pan o anime?". Odpowiedział: "Nie jestem mocny w temacie, ale szanuję" :))))))

Czekamy na to jak Braun zinterpretuje "Shingeki no kyojin", "Ikki Tousen", "Higurashi..." a przede wszystkim "Watykańskiego egzaminatora cudów" :)



sobota, 10 czerwca 2017

Blokada Kataru, zamach w Teheranie i brytyjskie wybory

Doniesienia mówiące, że to rosyjscy hakerzy wywołali konflikt Arabii Saudyjskiej (i kilku innych państw regionu) z Katarem to tylko głupia wrzutka. Konflikt ten ma przecież korzenie sięgające ponad 20 lat a zhakowany tweet, w którym emir Kataru chwalił Iran, Bractwo Muzułmańskie, Hamas oraz Izrael to tylko pretekst do ataku.



Można powiedzieć, że Katar padł ofiarą własnych ambicji. W 1996 r. ojciec obecnego emira obalił swojego prosaudyjskiego ojca i zdecydował, że zamiast transportować gaz rurociągami (przez Arabię Saudyjską) będzie wysyłał go terminalami LNG. W ten sposób Katar zaczął odpowiadać za 30 proc. światowej produkcji LNG i stał się najbogatszym krajem świata (licząc PKB per capita z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej). Coś z tym bogactwem musiał zrobić, więc inwestował: zbudował znakomite linie lotnicze, kupował pakiety akcji zachodnich banków i klubów piłkarskich, stworzył własną telewizję siejącą wywrotową propagandę w regionie... Ale też zainwestował dużą kasę w Bractwo Muzułmańskie (którego nieformalny lider szejk al-Kardawi ma schronienie w Doha), Hamas, Front al-Nousra, ISIS, destabilizację Egiptu, Libii, Syrii... (Wcześniej katarska rodzina królewska udzielała wsparcia m.in. Khalidowi Sheikhowi Mohammedowi, planiście zamachów na WTC.) Oczywiście Katar robił to często jako pośrednik dla potężniejszych od niego sił. Administracja Obamy w każdym bądź razie nie widziała w tym nic złego. Terroryzm wspierają niemal wszystkie bliskowschodnie rządy, ale Katar po prostu drażnił innych swoimi międzynarodowymi ambicjami. Arabia Saudyjska wykorzystała więc okazję, by wyrównać rachunki ze swoim byłym wasalem, a do akcji chętnie przyłączyła się egipska junta, cięta na Bractwo Muzułamańskie. Blokada Kataru została wprowadzona wkrótce po bliskowschodniej podróży Trumpa, który w Rijadzie wzywał Saudów, by wzięli się za terrorystów. No i wzięli się: w Katarze. Władze w Doha same się zresztą podłożyły, bo zaczęły spiskować z Iranem, jak zasabotować bliskowschodnie plany Trumpa.  Zresztą sam Trump bardzo ostro atakował ostatnio Katar - obecna administracja odwróciła politykę Obamy. Opiera się na Saudach, Egipcie oraz Izraelu, uderza w Katar oraz Iran.



Do inwazji na Katar raczej nie dojdzie. To przecież siedziba CENTCOMU, miejsce gdzie stacjonuje amerykańska flota i lotnictwo oraz... wojska tureckie. Powinno dojść do pałacowego zamachu stanu., bo tak tam się sprawy załatwia od lat.



W tym kontekście ciekawie wyglądają niedawne zamachy na Mauzoleum Chomeiniego oraz irański parlament (o który Irańczycy oskarżają Arabię Saudyjską)  . Ktoś posłał Irańczykom wyraźne ostrzeżenie, że ma "długie ręce". W jakiś czas później, u podnóża Wzgórz Golan pocisk rakietowy zabił grupę lokalnych dowódców ISIS, wcześniej wysokiej rangi dowódców w armii Saddama. Zacieranie śladów?

***

Jak wiemy brytyjskie wybory parlamentarne skończyły się katastrofalnie dla Partii Konserwatywnej. MI5 nadal jest jednak u władzy. Była minister spraw wewnętrznych (nadzorująca tę służbę) Theresa May trzyma się fotela premiera i będzie tworzyła rząd przy wsparciu Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) z Ulsteru, czyli oranżystowskich kolesi ze służb. W dzień wyborów były szef MI6 dał do zrozumienia w "Daily Telegraph", że Jeremy Corbyn nie może być premierem, bo służby by go nie zatrudniły u siebie ze względu na procedury bezpieczeństwa. Istotnie, przez 20 lat służby traktowały Corbyna jak zagrożenie dla bezpieczeństwa ze względu na jego kontakty z IRA, Hamasem oraz zwolennikami bin Ladena. Służby nie mogły dopuścić Corbyna do władzy. I Corbyn rządu nie stworzy. Jego potencjalny koalicjant, Szkocka Partia Narodowa przerżnęła wybory tracąc ponad 30 mandatów. Politologowie tłumaczą, że nagle prolabourzystowscy Szkoci zapałali miłością do Torysów. A jeżeli wybory w Szkocji zostały sfałszowane? Tam byłoby to zrobić najłatwiej. Duże okręgi wyborcze ze słabym zaludnieniem... Przy okazji szkockiego referendum niepodległościowego wskazywano na nieprawidłowości mogące świadczyć o jego sfałszowaniu. Szkoci dają się tak robić...



Kwestia ostatnich zamachów w Wielkiej Brytanii robi się przez to intrygująca. Kiedyś MI5 umieszczała swoich kretów w IRA i pomagała im awansować w strukturach tej organizacji pozwalając im przeprowadzać spektakularne zamachy. Gdy słyszymy więc, że służby zignorowały 18 okazji by zapobiec zamachowi na London Bridge, to powinniśmy być powściągliwi z potępianiem służb za "nieudolność". Na pewno mają swoich ludzi w ISIS i po prostu chcą im dać się wykazać...
Problematyczna okazała się raczej reakcja wyborców. Ale premier May sama ich wystraszyła mówiąc o tym, że wprowadzi najbardziej nowoczesną wersję cenzury internetu na świecie. Może teraz ćwiczą tam na wypadek czegoś większego a za rok bez problemów się wprowadzi stan wojenny i zrobi V jak Vendetta...

***

Przesłuchanie Jamesa Comeya w Kongresie wcale nie przybliżyło impeachmentu Trumpa. Wręcz przeciwnie, może ono przyspieszyć śmierć bzdurnej narracji o rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory. Comey znów nie przedstawił żadnego dowodu na taką ingerencję. Ponadto przyznał, że Trump w sumie nie przeszkadzał w śledztwie, ale zachęcał do jego kontynuowania i że gen. Flynn nie znajdował się w centrum dochodzenia. Comey przyznał się też, stał za przeciekami do mediów uderzającymi w Trumpa. Teraz już chyba im tylko pozostaje zamach...

sobota, 3 czerwca 2017

Comey i powtórka z Watergate

Trump jest ostatnio często porównywany z Nixonem. I słusznie. Bo tak jak Nixon musi mierzyć się z pełzającym zamachem stanu amerykańskiego Głębokiego Państwa.



Jedną z potyczek tej tajnej wojny jest sprawa odwołania szefa FBI Jamesa Comeya. Kim jest jednak Comey? Co do tego zdania są podzielone. W listopadzie demokraci oskarżali go o zatopienie kandydatury Hillary Clinton, w związku ze śledztwem w sprawie jej maili z Departamentu Stanu znalezionych na komputerze byłego kongresmena Anthony'ego Weinera. Rzeczywiście działania FBI przyczyniły się wówczas do klęski wyborczej Clinton. Jednocześnie jednak Comey zadbał o to, by Hillary nie dostała żadnych zarzutów - uratował ją przed więzieniem. Podobnie postąpił w 1996 r., gdy był śledczym w sprawie afery Whitewater. Uznał wówczas, że owszem Hillary Clinton popełniła przestępstwo, ale nie miała złych zamiarów, więc jest niewinna. Comey dobrze sobie radził zarówno za administracji Clintona, jak i za administracji Busha oraz administracji Obamy - z przerwą na kilka lat w sektorze prywatnym. W 2005 r. był zatrudniony przez koncern Lockheed Martin (więc niektórzy go wiążą z senatorem McCainem i senatorem Grahamem), w HSBC (banku który dosyć łagodnie ukarał za pranie pieniędzy meksykańskich karteli) i był partenerem w... Clinton Global Initative. Peter Comey, brat byłego szefa FBI, pracuje w kancelarii obsługującej rozliczenia podatkowe Fundacji Clintonów. Dyrektor James Comey jest uznawany za politycznego kameleona, co sam zresztą przyznawał. W 1984 r. pytany dlaczego zagłosował na Reagana odparł: "Przeszedłem drogę od KOMUNISTY do miejsca, w którym teraz jestem. Nie jestem nawet pewny jak siebie scharakteryzować politycznie. Może kiedyś mi się to uda". Byłym komunistą (nawróconym na islam w Arabii Saudyjskiej) jest również James Brennan, były szef CIA za Obamy. Okazuje się, że to właśnie Brennan w lipcu 2016 r. doprowadził do tego, że FBI wszczęła śledztwo w sprawie wysoce wątpliwych powiązań sztabowców Trumpa z rosyjskimi tajnymi służbami. Śledztwo to było pretekstem do podsłuchiwania kandydata na prezydenta i jego współpracowników.

Trump podczas jednej z kolacji z Comeyem zażądał od niego deklaracji lojalności wobec prezydenta. Comey nie chciał jej złożyć. Później powiązany z CIA dziennik "Washington Post" podał, że istnieje notatka byłego szefa FBI, w której opisuje on naciski administracji Trumpa, by zakończyć śledztwo w sprawie gen. Flynna. Dziennikarze notatki nie widzieli, jej treść została im przeczytana przez wysokiej rangi funkcjonariusza FBI (podobieństwa z Watergate są aż za bardzo oczywiste). Comey teraz prawdopodobnie zezna przed Kongresem, że naciski były. Szybko wyszło jednak na jaw, że były dyrektor FBI zeznał już pod przysięgą w Kongresie, że żadnych nacisków nie było! Wyciekły też zapisy chatów z jednego z komunikatorów, w których funkcjonariusze amerykańskich tajnych służb omawiają sprawę notatki Comeya zanim ona wyciekła do mediów. Mamy więc do czynienia z puczem prowadzonym przez służby specjalne przeciwko prezydentowi.



Służby mają jednak wielki problem - nie mają nic konkretnego, co świadczyłoby o nielegalnych kontaktach prezydenta Trumpa z Rosją. Przyznali to nawet admirał James Clapper, Dyrektor Narodowego Wywiadu za czasów Obamy i demokratyczny kongresmen Adam Schiff biorący udział w kongresowym dochodzeniu w tej sprawie. Owszem gen. Flynn wziął 50 tys. USD za udział w rosyjskiej imprezie, ale od Turków wziął jako lobbysta 500 tys. USD a jakoś nie słychać o "tureckiej ingerencji w amerykańskie wybory". Poza tym Flynn nie pracuje już w administracji Trumpa. Teraz przecieki ukierunkowane są więc na to, by pokazać, że Jared Kushner próbował utworzyć poufny kanał komunikacji z Rosją. Problem jednak w tym, że to rosyjscy dyplomaci zwrócili się do Kushnera z prośbą o utworzenie takiego kanału - a nie odwrotnie.  Zresztą to przecież Kushner był jedną z osób, która przekonała Trumpa o porzuceniu prób porozumienia się z Rosją przeciwko Chinom i do ataku na Syrię.

W sprawie impeachmentu prezydenta nagle zamilkli Demokraci. Powód jest prosty: okazało się, że Seth Rich zamordowany demokratyczny sztabowiec był źródłem przecieku maili z Narodowego Komitetu Demokratów. Znaleziono bogatą korespondencję mailową Richa z WikiLeaks. Co wiecej, po tym jak doszło do wycieku John Podesta napisał do swoich współpracowników, że trzeba ze sprawcy wycieku zrobić odstraszający przykład dla innych.  Groźby te padły przed śmiercią Richa.
Przypominam: to John "Pizzaman" Podesta wymyślił narrację mówiącą, że rosyjscy hakerze ukradli Hillary zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Ten sam Podesta wraz ze swoim bratem brał pieniądze od Rosjan. Powtarzając więc bzdury o rosyjskich agentach, którzy doprowadzili do wyboru Trumpa powtarzacie narrację rosyjskiego lobbysty!

Za tym idą również inne prowokacje. Gostek, który zadźgał dwie osoby w "rasistowskim ataku" w Portland okazał się być radykalnym lewicowcem. Przyznał, że te morderstwa to "operacja psychologiczna" wymierzona w zwolenników Trumpa. 

W Europie zaś agentka Najgłębszego Państwa Angela (Kaźmierczak) Merkel mówi, że "Europa nie potrzebuje już USA i Wielkiej Brytanii". Czy to bunt wasala przeciwko amerykańskiemu seniorowi czy też amerykańskie Głębokie Państwo każe jej podsycać opór przeciwko Trumpowi? Za drugą opcją przemawia to, że tuż przed spotkaniem z Trumpem spotkała się z Barackiem Husseinem Obamą (CIA). Jak więc traktować doniesienia o francusko-niemieckich planach przebudowy i federalizacji strefy euro? Czy to tylko szkolne wybryki Emmanuela Macrona (takie jak na tym filmie)? Odsyłam do książki Yanisa Varoufakisa "A słabi muszą ulec". Euro było do pewnego stopnia nieudaną próbą finansowego wy...mania Niemców przez Francuzów. Tragicznie nieudaną dla Francji. I teraz mamy tego ciąg dalszy. Który może się skończyć tylko destrukcją Unii Europejskiej.

Apropos destrukcji. Polecam obejrzeć poniższy film Paula Josepha Watsona poświęcony kryzysowi imigracyjnemu i temu jak różne podejrzane NGO'sy współpracują z przemytnikami ludzi, by dostarczać nachodźców do Włoch. Prawdziwą bitwą o Europę będą wybory we Włoszech a niszczyciele Starego Kontynentu zrobią wszystko, by nie wygrał w nich Beppe Grillo,



A ci, co wymyślili zamach na koncercie Ariany Grande to ludzie ze specyficznym poczuciem humoru. Ariana jest taka całuśna, słodziasta, nawet się po zwycięstwie Trumpa na Florydzie popłakała. Mówiła też, że islam to miłość i krzyczała, że nienawidzi Ameryki. Krążył nawet w necie żart, że przystąpiła do ISIS :) A teraz niektórzy liberalni specjaliści twierdzą, że Ariana Grande lepiej się nadaje do zwalczania ISIS niż gen. Mattis :)))))) A wczoraj pokazywali w TV "Body of lies" z DiCaprio, a tam o zamachu w Manchesterze...



sobota, 1 kwietnia 2017

Kto w zachodnim establiszmencie jest człowiekiem Rosji

Dyrektor FBI James Comey podczas przesłuchania w Kongresie stwierdził, że jego instytucja jak dotąd nie znalazła żadnych dowodów na powiązania Trumpa z rosyjskimi tajnymi służbami, ale nadal tych dowodów szuka. Kongresmen Davin Nunes, przewodniczący komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów również stwierdził, że nie ma dowodów na takie powiązania i dodał, że służby "przypadkowo" podsłuchiwały ekipę Trumpa w trakcie kampanii wyborczej. Wywołał tymi twierdzeniami gównoburzę wśród demokratów i w mainstreamowych mediach. Zarzucają mu one kontakty z Białym Domem za plecami innych członków komisji. To jednak nie zmienia faktu, że nikomu nie udało się jak dotąd przedstawić najmniejszego skrawka dowodu łączącego Trumpa z rosyjskimi służbami, a sam Trump zamiast zacząć rządy od "Jałty 2", którą straszył m.in. Radek Sikorski oraz inni idioci, zaczyna je od podsycania wyścigu zbrojeń a sprawę kontaktów z Rosją odkłada na dalszy plan. Prezydent USA nie ma nawet wyznaczonej daty spotkania z Putinem-Hujłą, a kremlowski satrapa próbuje się podłączyć pod szczyt arktyczny, byleby tylko przez chwilę porozmawiać z Trumpem. 





Służby próbowały zmontować narrację o tym, że doradcy Trumpa blisko współpracowali z Rosją , Rosja chciała zwycięstwa kontrowersyjnego miliardera a rosyjscy hakerzy pomogli mu wygrać wybory wykradając informacje z serwera pocztowego Podesty. Problem jednak w tym, że ta narracja się sypie. Próbowano ją ratować w styczniu sfabrykowanym w głupi sposób raportem brytyjskiego szpiega do wynajęcia. Zawodowi Carter Page i Paul Manafort zapowiedzieli, że chętnie będą zeznawać przed komisją Kongresu i wyjaśnią wszystkie dezinformacje. Zeznawać chce też polityczny strateg i specjalista od teorii spiskowych Roger Stone, którego próbowano ewidentnie wrobić w sprawę maili Podesty.  Zeznania złoży również gen. Flynn, ale on zastrzegł, że zrobi to pod immunitetem. Niektórzy "eksperci" uznali to za przyznanie się do szpiegostwa na rzecz Rosji, bo przecież "Flynn ma być świadkiem koronnym", ale prawnik gen. Flynna wskazuje, że jego klient nic złego nie zrobił. Immunitet jest zabezpieczeniem się od różnych prawnych niespodzianek - pod immunitetem zeznawało m.in. 6 pracowników Departamentu Stanu w sprawie maili Hillary Clinton, choć nie popełnili żadnych przestępstw ani wykroczeń. Flynn być może poprosił o immunitet, bo był niezarejestrowanym tureckim lobbystą i chodzą słuchy, że próbował nielegalnie wywieźć Gullena do Turcji (co nie byłoby złym pomysłem).

O kant d... można potłuc kretyńską teorię o tym, że rosyjskie służby za pomocą WikiLeaks i "fake newsów" wpłynęły na wynik amerykańskich wyborów. Tymczasem badania naukowców z Uniwersytetu Stanforda wykazały, że "fake news" w nieznacznym stopniu wpłynęły na wynik wyborów. Co więcej, Clinton zyskała nieco poparcia dzięki antytrumpowskiej dezinformacji.
Dlaczego zresztą Rosja miała działać na niekorzyść Hillary? Rządy Obamy i okres kierowania przez Clintonową Departamentem Stanu były przecież dla Rosji wymarzonym czasem. Decyzje podejmowane wówczas w Waszyngtonie pozwoliły na wzrost potęgi Rosji i skłoniły ją do agresywnych działań. Zresztą Hillary pomogła przecież Rosatomowi przejąć 20 proc. amerykańskich złóż uranu i zachęcała amerykańskie koncerny do inwestowania w Skołkowie, "Rosyjskiej Dolinie Krzemowej" w projekty o militarnym zastosowaniu.



John Podesta, znany miłośnik "pizzy" i zarazem szef kampanii Hillary Clinton, zasiadał we władzach spółki technologicznej powiązanej z rosyjskim koncernem Rusnano. (Jego brat Tony dostał 170 tys. USD od Sbierbanku na działania lobbystyczne mające prowadzić do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję.) Rusnano to główna spółka odpowiadająca za projekt Skołkowo mający na celu ściągnięcie do Rosji nowoczesnych technologii mogących mieć zastosowanie w przemyśle zbrojeniowym. Jej prezesem jest były wicepremier Anatolij Czubajs, współorganizujący prywatyzację w Rosji za czasów Jelcyna. Jest on od 2008 r., członkiem rady doradczej banku JPMorgan Chase a od 2012 r. zasiada we władzach potężnego amerykańskiego think-tanku Council on Foreign Relations (CFR). Założona w 1921 r. i finansowana przez Rockefellerów oraz inne potężne rody biznesowe CFR jest uznawana za kuźnię kadr dla kolejnych prezydenckich administracji i za część "głębokiego amerykańskiego państwa".



Szukacie więcej podobnych związków między zachodnią oligarchią a putinowską Rosją? Proszę bardzo! Peter Mandelson - unijny komisarz ds. handlu w latach 2004-2008, jeden z twórców blairowskiej New Labour,członek Izby Lordów, członek władz grupy Bilderberg. Od wielu lat zasiada w radzie dyrektorów rosyjskiego koncernu zbrojeniowego Sistema.  Wzywano go do zerwania tych więzów już w 2014 r., ale nic w tej kwestii nie zrobił. Mandelson spędza wakacje z lordem Nathanielem Rothschildem. W 2012 r. obaj spotkali się w saunie z rosyjskim oligarchą Olegiem Deripaską i twierdzili, że była to "czysta przyjemność", cokolwiek to może znaczyć... Rothschild od lat robi interesy z Deripaską i Romanem Abramowiczem. Sankcje sankcjami, ale Rothschild Global Financial Advisory prosperuje w Moskwie i na swojej stronie internetowej chwali się dojściami do "sfer rządowych w Rosji".



Te powiązania mają oczywiście długą historię, poprzedzającą jeszcze rewolucję bolszewicką. Przypomnę tylko jeden epizod: Norman Dodd, doradca Komisji Reece'a badającej działalność amerykańskich fundacji kontrolowanych przez bogate rody, wyciągnął podczas obrad komisji przyznanie się od jednego z przesłuchiwanych, że Fundacje Rockefellera, Forda i Carnegie uczestniczą w procesie mającym doprowadzić do zlania się ze sobą USA i ZSRR. Zmarły niedawno 101-letni globalistyczny patriarcha David Rockefeller (mający epizod w służbach specjalnych w czasie drugiej wojny światowej) w trakcie Zimnej Wojny spotykał się m.in. z Chruszczowem, Castro i Jaruzelskim. Niektórzy stawiali mu z tego powodu zarzuty, ale on swojej autobiografii odnosił się do nich pisząc: "Some even believe we are part of a secret cabal working against the best interests of the United States, characterizing my family and me as 'internationalists' and of conspiring with others around the world to build a more integrated global political and economic structure - One World, if you will.If that's the charge, I stand guilty, and I am proud of it". Jak widać zachodnia oligarchia, podobnie jak rosyjska oligarchia jest grupą ludzi bez uczuć narodowych. Należy pamiętać o tym analizując kwestię tego, kto wspiera putinowską Rosję na Zachodzie. Warto też czasem zadać sobie pytanie: do jakiego stopnia Putin-Hujło realizuje rosyjskie interesy a do jakiego sabotuje je (oraz interesy ChRL) takimi wyskokami jak wojna na Ukrainie? Po co Putin sprowokował obalenie Janukowycza w sytuacji, w której mógł mieć całą Ukrainę na tacy?

Dużo dają do myślenia również działania Departamentu Stanu, CIA i Sorosa w ostatnich latach w naszym regionie. Jak czytamy: 

"Grupa amerykańskich senatorów chce sprawdzić, czy pieniądze Departamentu Stanu szły w ostatnich latach na projekty destabilizacji obcych rządów i społeczeństw. Projekty realizowane wspólnie z organizacjami finansowanymi przez miliardera Georga Sorosa. List z takim zapytaniem skierowało do sekretarza stanu Rexa Tillersona sześciu republikańskich senatorów: Mike Lee, Jim Inhofe, Thom Thillis, David Perdue, Bill Cassidy i Ted Cruz. Ostatni z nich to były republikański kandydat na prezydenta, który przegrał z Donaldem Trumpem walkę o partyjną nominację.
W liście senatorów, opublikowanym przez portal Washington Free Beacon, znajdują się m.in. sugestię, że pieniądze amerykańskich podatników mogły posłużyć do wspierania ekstremistycznych organizacji oraz polityczny bojówek wywołujących zamieszki w innych krajach. Jako przykład wskazano m.in. nieudaną „kolorową rewolucję” w Macedonii. Powołując się na informacje uzyskane od tamtejszych i albańskich polityków, twierdzą oni, że administracja Obamy wspólnie z fundacjami Sorosa wspierała macedońską lewicę przy próbie obalenia ekipy Nikoły Gruewskiego."



Przypadek Macedonii jest o tyle ciekawy, że jak szczegółowo wyjaśnia Mateusz Agnosiewicz w swoim znakomitym tekście "Soros i najbardziej przemilczana kolorowa rewolucja" początek rewolucji w Macedonii wyglądał niemal identycznie jak początek zeszłorocznego Ciamajdanu w Polsce. Ludzie Sorosa rozpętali wojnę hybrydową przeciwko proamerykańskiemu rządowi Macedonii, który skutecznie reformował państwo i gospodarkę (co ciekawe rząd ten rozkręcał też turbosłowiańską tożsamość Macedończyków). W 2004 r. w tajemniczej katastrofie lotniczej zginął macedoński prezydent Boris Trajkowski, który zawierając porozumienie z mniejszością albańską zapobiegł wojnie w swoim kraju. Obecne macedońskie władze przetrwały trwającą blisko cztery lata próbę puczu i zajmują protrumpowskie stanowisko. Podobnie jak rumuński rząd konserwatywnych, reformujących gospodarkę postkomunistów, których próbowano obalić na początku roku za pomocą kolorowej rewolucji.



O takich dziwnych, działających na niekorzyść mieszkańców postkomunistycznej Europy gierkach świadczy wiele "zbiegów okoliczności" na naszej scenie politycznej. Pierwszy przypadek z brzegu: Ireneusz Jabłoński, odwołany ze stanowiska wiceprezydenta Łodzi, po tym jak okazało się, że był pracownikiem Departamentu I-go szkolonym na nielegała. Do SB zgłosił się sam w 1988 r. i obecnie tłumaczy to w swoim napuszonym, fanfarońskim stylu "racją stanu" i "chęcią przeżycia młodzieńczej przygody". Za bardzo sobie nie poszpiegował, bo ledwo co skończył szkolenie a mu resort restrukturyzowano, ale SB doceniła jego "światopogląd materialistyczny". W III RP Jabłoński robił więc karierę w bankach, w tym jednym zatrudniającym w swoich władzach innych ludzi z resortu. Działał w UPR i w Centrum im. Adama Smitha, wszak trzeba było mówić trochę farmazonów o wolnym rynku, by robić kucom sieczkę w głowach. Dochrapał się w końcu stanowiska wiceprezydenta Łodzi od zarządzania miejskim majątkiem (ileż to kamienic i działek można opierdolić w takim mieście...) , aż tu nagle ze zbioru zastrzeżonego wypadła taka niespodzianka :) No cóż, Ireneusz Jabłoński stał się dzięki temu bohaterem xxxPortalu i możemy liczyć, że wkrótce zacznie występować w filmikach obok Aleksandra Jabłonowskiego.

Sprawa ta bardzo mnie ucieszyła, gdyż syn Ireneusza Jabłońskiego, hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Jabłoński to postać wielokrotnie obśmiewana na tym blogu. (Na nim wzorowano jednego z bohaterów serii Sny - choćby tego tego i tego odcinka.) To postać rodem z serialu "Gintama". Zachowujący się w sposób karykaturalny samozwańczy arystokrata stojący bardziej na prawo od Grzegorza Brauna, inspirujący się dynastią Habsburgów i wszelkimi możliwymi hiperkonserwatywno-reakcyjnymi sprawami, feministyczny brewarysta w wersji light postulujący, by wszelkie nie małżeńskie kontakty seksualne uznawać za gwałt i karać (ale wyłącznie mężczyznę) wieloletnim więzieniem, "bo kobiecie należy się szczególna ochrona". Pamiętam jak swego czasu zarzekał się on, że nie chce mieć nic wspólnego z myślą dra Targalskiego (nya!), bo Targalski był przez kilka lat w PZPR. A jak okazało się, że miał ojca w komunistycznej bezpiece, to zaczął bódlupić, że "wywiad to nie SB" (jakby Departament I nie szpiegował polskiej emigracji i Watykanu) a za lustracją jego starego stoją "agenci niemieccy". Jego fumfle już snują teorię, że Jabłońskiego uwalili, by sabotować Nowy Jedwabny Szlak (!). No, żesz k... Chiny chyba się po tym ciosie nie podniosą i bez tego pajaca projektu One Belt, One Road nigdy nie zrealizują :)




Ale czego wymagać od jakiegoś piwnicznego gimbomonarchisty skoro np. prof. Jacek Bartyzel w posłowiu do książki "Czytaliśmy Piłsudskiego" pomstuje na proces lustracyjny swojego kumpla Leszka Moczulskiego. (Ja też cenie sobie Moczulskiego jako historyka, ale nie da się zaprzeczyć temu, że Moczulski był jednym z najgroźniejszych i najzłośliwszych agentów w dziejach peerelowskiej bezpieki, przy którym Maleszka był tylko małą gnidą.) W tym samym posłowiu gloryfikuje innego groźnego agenta, który go ukształtował intelektualnie - Wiesława Chrzanowskiego.  Dobrze przynajmniej, że nie zrobił laurki innemu mentorowi środowiska RMP - byłemu funkcjonariuszowi Informacji Wojskowej (Chehelmut kiedyś wspominał o tym kolesiu). 

sobota, 14 stycznia 2017

Peegate - czyli jak strollowano amerykańskie i brytyjskie tajne służby





Media z całego świata rozgrzały się ostatnio publikacją przez portal Buzzfeed rzekomego reportu tajnych służb wskazującego na to, że Trump jest szantażowany przez Rosję. Raport został sporządzony niezgodnie ze standardami amerykańskich i brytyjskich służb wywiadowczych dotyczących takich dokumentów (np. nadano mu klasyfikację tajności nie stosowaną przez te organizacje) i zawierał dosyć oczywiste błędy, np. w nazwach wymienianych w nim spółek. Napisano też w nim, że Michael Cohen, jeden ze współpracowników Trumpa w określonym dniu negocjował w Pradze z ludźmi Putina, gdy człowiek ten przebywał w USA zarówno tego dnia jak i na kilka tygodni przed i po tej dacie. Mimo to nasi "eksperci" uznali za oczywistą prawdę opisany w tym raporcie epizod, w którym Trump w moskiewskim hotelu rzekomo skłonił dwie prostytutki do nasikania na łóżko, w którym kilka lat wcześniej spała Michelle Obama. Miał to zrobić z niechęci do prezydenckiej rodziny. I mówimy tutaj o kolesiu, który ma obsesję na punkcie zarazków i dba o to, by widzący się z nim dziennikarze dezynfekowali wcześniej sobie ręce. Jeb Bush swego czasu mówił, że Trump nienawidzi podawać ludziom ręki na powitanie, bo boi się zarazków.



W czasie gdy medialni geniusze od "Wyborczej" po BBC podgrzewali tę historyjkę wziętą żywcem z "South Parku", do jej wysmażenia przyznały się internetowe trolle z portalu 4chan. Zaprezentowały nawet screeny pokazujące jak kilka miesięcy temu wymyślano na tym forum opowieść o prostytutkach na zlecenie Trumpa szczających na łóżko Obamy. Dla żartu wysłano tę opowieść Rickowi Wilsonowi, republikańskiemu strategowi znanemu z postawy #NeverTrump. Rick Wilson to idiota, który kiedyś stwierdził w telewizji, że na Trumpa głosują głównie młodzi single masturbujący się przy anime. Od tej pory padł ofiarą wielu dowcipów robionych mu przez trolli - np. masowo zamawiali oni pizzę na jego adres czy wklejali obrazki hentai w komentarzach do jego twitterowych wpisów.




 Idiota Wilson prawdopodobnie przekazał później historię o incydencie w moskiewskim hotelu swojemu przyjacielowi Evanowi McMullinowi, mormonowi z CIA, który startował w wyborach prezydenckich jako rozłamowy kandydat republikański i przegrał w Utah nawet z Hillary Clinton. Opowieść ta następnie krążyła wśród antytrumpowskich kręgów republikanów. Później inny przegryw,  Jeb Bush wynajął firmę PR-owską Fusion GPS do zebrania brudów na Trumpa. Spółka ta wcześniej reprezentowała m.in aborcyjno-eugeniczną organizację Planet Partnerhood i przekonywała zaniepokojonych Amerykanów, że handlowanie przez PP częściami ciał wyabortowanych dzieci jest OK. (PP jest organizacją łączącą klany Clintonów, Bushów i Rossa Perota). Fusion GPS wynajęła zaś podwykonawcę do zbierania brudów - firmę Orbis Business, kierowaną przez byłego funkcjonariusza MI6 Davida Steela. Steel pracował wcześniej jako drugi sekretarz brytyjskiej ambasady w Moskwie, później miał okazję zetknąć się z płk Litwinienką i zdobył dowody na korupcję w FIFA. W przypadku śledztwa dotyczącego Trumpa odwalił jednak ekstremalną fuszerkę - uczynił z historyjki mającej źródło na 4chanie i krążącej jako plotka w kręgach polityczno-szpiegowskich najmocniejszy punkt swojego niechlujnego raportu. Jego opracowanie trafiło później do wyraźnie cierpiącego na demencję senatora "Hanoi" Johna McCaina, który przekazał je FBI. Według niepotwierdzonych doniesień, pochodzące z tego raportu lipne informacje o szantażowaniu Trumpa przez rosyjskie tajne służby znalazły się później w raporcie Biura Dyrektora ds. Narodowego Wywiadu (ODNI) gen. Jamesa Clappera  o rosyjskiej ingerencji w proces wyborczy przedstawionym Obamie i Trumpowi. O tym, że takie dossier mu przedstawiono wygadał się wiceprezydent Joe Biden. Raport szybko wyciekł do portalu Buzzfeed, który - jak wykazał wcześniej portal WikiLeaks - ma powiązania z Narodowym Komitetem Demokratów. Trump szybko uznał, że to CIA dokonała przecieku raportu (przeprowadził własne śledztwo dotyczące przecieków z jego kampanii)  Steela a Clapper musiał go przepraszać i deklarować, że nie miał ze sprawą nic wspólnego.

Ta historia pokazuje, że Mike Pompeo, nowy szef CIA powinien dokonać daleko idącej czystki w Agencji. CIA zatrudnia bardzo wielu funkcjonariuszy lojalnych wobec klanów Bushów i Clintonów. Ci ludzie mogą sabotować politykę nowego prezydenta i go zwyczajnie dezinformować. Ich ostatnia prowokacja pokazała też, że są niekompetentni - niewiele się zmieniło pod tym względem w CIA od czasów "Dzikiego Billa Donovana". Polecam lekturę "Dziedzictwa popiołów" Tima Weinera - zobaczycie jak partacka potrafi być Agencja. Pamiętam jak w lipcu wiele osób tutaj oburzało się, że nie kupiłem teoryjki o tym, że nieudany zamach stanu w Turcji był inscenizacją dokonaną przez Erdogana. Jakoś nie mogli uwierzyć w to, że Erdogan mógł być zwyczajnie bardziej rozgarnięty od spiskowców powiązanych z CIA, tak jak Kaczyński jest bardziej rozgarnięty od Petru i reszty tych idiotów płci obojga. Ostatnia prowokacja dokonana przeciwko Trumpowi do dodatkowy argument za tym, by uderzyć CIA, organizację szkodzącą Ameryce. Pokazuje ona też, że Brytyjczycy powinni wreszcie postawić swoje służby na nogi - bo bodajże od czasów drugiej wojny światowej mają się one bardzo kiepsko.

Historia z lipnym dossier o szantażu Trumpa przez rosyjskie tajne służby przyniosła też wielką szkodę, tym którzy wskazują na autentyczne rosyjskie niebezpieczeństwo. Wszak, gdy skompromitowane kreatury takie jak Podesta, Applebaum, Sikorski czy Merkel obwiniają Rosję o wszystkie swoje porażki, to zwykli ludzie nabierają przekonania, że Putin to jednak równy gość, bo zwalcza znienawidzonych przez nich polityków. Jeśli więc np. Aleksander Ścios bije na alarm, że Trump to rosyjski agent i nowy Lepper, to nie tylko dezinformuje, co do prawdziwej sytuacji na szczytach władzy w USA (jak np. pasują do jego teorii słowa "przyjaciela Kremla" Rexa Tillersona, że USA powinny dostarczać broń Ukrainie i zapewniać jej zwiad lotniczy?), ale też wyrządza niedźwiedzią przysługę wszystkim antykomunistom.  W podobny sposób osobniki takie jak Aleksander Jabłonowski robią gnój autentycznym kombatantom (baj de łej: widzieliście w jakich produkcjach występuje córka Jabłonowskiego Michalina Olszańska? NSFW). Błędem jest również straszenie przez liberałów falą proputinowskiego nacjonalizmu i robienie kiełbasianych geopolitycznych porównań mówiących, że Trump=Orban=Kaczyński=Putin=Żaba Pepe. Tak się akurat składa, że  to neonazistowski, okryty wojenną chwałą batalion Azow zrobił znacznie więcej dla powstrzymania rosyjskiej agresji na Ukrainie niż wszyscy europejscy liberałowie razem wzięci. W szeregach Azowa walczą nacjonaliści z całej Europy - łącznie z rosyjskimi, antyputinowskimi. Ultraliberalna organizacja Amnesty International broniła zaś ostatnio Komunistycznej Partii Ukrainy a powiązana z CIA organizacja Freedom House potępiła ukraińskie władze za zamknięcie uprawiającej wrogą propagandę telewizji Dożdż.

***

Kilka lat temu w jednym z odcinków serii Sny opisałem śmierć prof. mjr. Zygmunta Bałwana, znanego sowieckiego socjologa i filozofa. Wielokrotną śmierć zadaną mu przez Yuno Gasai i Saeko Busujimę.



"Chehelmut nagle zbladł i wskazując palcem na dziadygę krzyknął: - O mój Boże! To profesor Zygmunt Bałwan z Taszkienckiego Uniwersytetu Sado-Maso im. Luny Brystygierowej Sodomizowanej Butelką przez Gomułkę!Bałwan zerwał z siebie garnitur i odsłonił obcisłe skórzano-gumowe body z siateczkowymi elementami. Wyciągnął bicz, strzelił nim w podłogę i zaczął przemawiać:
- Teraz was burżuje, sługusy imperializmu, klerykałowie, faszyści, syjoniści, marionetki kapitału i soldateski, titowskie sprzedawczyki, rewizjoniści, homofoby nauczę mojej teorii płynnej, bo spływającej z kibla do rur kanalizacyjnych, ponowczesności. Albowiem jak nauczał wielki Stal... Aaaaa.... ekhwww...uuuu...aaaaa!!!! - słowotok Bałwana przekształcił się w charczenie, gdy Yuno Gasai wbiła mu nóż w gardło. Krew marksistowskiego "profesora" obryzgała podłogę.
- Aaaa!!! Jak fajnie!!! Yukki będzie ze mnie zadowolony! - szwargotała podekscytowana Yuno.
W oczach Saeko pojawiły się łzy. - Jak mogłaś... - wycedziła łamiącym się głosem - Jak mogłaś zabić tego Bałwana... Sama miałam na to ochotę..."

Cały dorobek naukowy Bałwana był głównie makulaturą, w pewnej części zerżniętą z prac innych autorów i z Wikipedii. Banałami okraszonymi słownictwem wyglądającym na uczone. Zdarzało się mu jednak głosić oryginalne poglądy, Np.:

"We wrześniu 2011 roku Bauman wyraził opinię, że jeśli Europa nie przyjmie w ciągu następnych 30 lat co najmniej 30 milionów nowych imigrantów, to stanie w obliczu upadku demograficznego, który doprowadzi do upadku cywilizacji europejskiej."

Lub: "W ksiazce “In Search of Politics” (1999) Bauman pisze iż strach przed pedofilią w społeczeństwie ponowoczesnym nie ma określonego kształtu i trudno określić jego przyczynę. Właściwie najlepiej byłoby ją zaakceptować."

***

A zbliżająca się seria Prometeusz będzie zajebista.