niedziela, 25 listopada 2012

Bormann i Gestapo Mueller na usługach Stalina - recenzja

Książkę Pierre'a de Villemaresta "Bormann i Gestapo Mueller na usługach Stalina" mogę najkrócej scharakteryzować słowem: ZAJEBISTA!!!



Autor, były funkcjonariusz francuskich służb specjalnych DGER (późniejsze DGSE), kreśli w niej opowieść o dwóch nazistowskich arcyzbrodniarzach potajemnie prowadzących swoją grę ze Stalinem. Mueller, szef Gestapo, prawdopodobnie rozpoczął swoją współpracę z sowieckimi służbami specjalnymi już w 1927 r., gdy był wybijającym się bawarskim policjantem. To on wraz z Bormannem tuszował zabójstwo siostrzenicy Hitlera Gelli Rabaul, co otworzyło mu drogę do oszałamiającej kariery w III Rzeszy. Wraz z Bormannem nadzorował również "grę radiową" z udziałem aresztowanych agentów Czerwonej Orkiestry. Ta operacja była przykrywką dla negocjacji Reichslaitera z Kremlem. De Villemarest drobiazgowo rekonstruuje powojenne losy Bormanna i Muellera. Opisuje jak Reichsleiter przeprowadził operację masowego przerzutu kapitału z Rzeszy do państw neutralnych, i przez powojenne lata odgrywał rolę dysponenta tej fortuny. Zmarł w 1959 r. w Paragwaju a jego szkielet wykopano po kilku latach z grobu i "odnaleziono" na budowie w Berlinie Zachodnim (to umożliwiło oficjalne uznanie go zmarłego i położenie łap na jego fortunie). Mueller pomagał sowieckim służbom weryfikować ponazistowski personel nowych enerdowskich tajnych służb. Po upadku jego protektora, gen. Abakumowa, czmychnął Sowietom do Ameryki Płd. W 1955 r. został porwany z Wenezueli przez czechosłowacki wywiad, na zlecenie szefa KGB gen. Sierowa. Zmarł w ZSRR, najprawdopodobniej na początku lat '60-tych.

Choć ta historia może wydawać się nieprawdopodobna, to jest znakomicie udokumentowana. Opis porwania Muellera został przekazany de Villemarestowi przez Rudolfa Baraka, byłego szefa czechosłowackiego wywiadu. Autor książki był w drugiej połowie lat '40-tych francuskim agentem w Niemczech i w ramach swojej pracy nawiązał kontakty z wieloma wysokiej rangi oficerami Abwehry, agentami  "Odessy" oraz innymi ludźmi znającymi byłego Reichsleitera i szefa Gestapo. Po 1945 r., w południowych Niemczech, dwukrotnie spotkał... Bormanna. Raz go nawet omal nie przejechał (nie żartuję).

Świetnie, że ta książka została wreszcie wydana w Polsce. Dotychczas polscy czytelnicy mogli się zapoznać z trzema innymi pracami tegoż autora: doskonałymi "Żródłami źródłami finansowania nazizmu i komunizmu" oraz "Stasi", a także średnią pracą "GRU". Warto by wydać również inne jego prace np. "Polyarnik" (o sowieckim agencie i zarazem kanclerzu RFN Willym Brandtcie), "KGB w sercu Watykanu" (w której autor pisze m.in. o TW "Greyu" - abp. Wielgusie) czy też "Sukcesy i nadużycia amerykańskiego wywiadu".




sobota, 24 listopada 2012

USA: noc długich noży?



Czy ostatnie ruchy kadrowe w amerykańskich siłach zbrojnych są dyskretną odpowiedzią na próbę wojskowego zamachu stanu? W ostatnich tygodniach doszło do zadziwiającej serii dymisji, spraw karnych i afer obyczajowych z udziałem wysokiej rangi oficerów. Głównie dotyczyło to Marynarki Wojennej USA. Warto w tym miejscu przypomnieć o kilku sprawach: 1) Oskarżenia o molestowanie seksualne jest niezwykle łatwo spreparować - vide casus Strauss-Kahna. Wystarczy znaleźć panienkę która próbowała osiągnąć ziemskie splendory budując w pozycji horyzontalnej (lub klęcząc pod biurkiem) relacje z wpływowym człowiekiem i nie osiągnęła tego co liczyła. Można też podstawić celowi agentkę, która będzie z nim romansować a po pewnym czasie wystąpi załzawiona przed kamerami skarżąc się, że Pan X (Clinton, Strauss-Kahn, Berlusconi, Katzav, Herman Cain, Lepper...) włożył jej rękę pod spódnicę. To zawsze działa. Nie zapominajmy też, że posiadanie "wojenno-frontowej żony" to po prostu miły zwyczaj, który zawsze towarzyszył armiom. Aleksander Wielki, Napoleon - oni wyznaczali tutaj standardy. 2) Oskarżenie amerykańskie generała o marnotrawstwo pieniędzy bądź korupcję to anomalia. Nie dlatego, że to ludzie czyści jak lilija. Po prostu marnotrastwo pieniędzy i korupcja to w armii USA norma. Raport republikańskiego senatora Toma Coburna mówi, że niepotrzebne wydatki Pentagonu to rocznie więcej niż PKB Izraela. To gigantyczne pole do korupcji, a tego układu nikt nie tykał od czasów JFK.

Oto lista ludzi z amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego, których dotknęła ostatnio kadrowa miotła:

Gen. David Petraeus - szef CIA, były dowódca CENTCOMU, oraz wojsk amerykańskich w Iraku a później w Afganistanie. Nakryty z kochanką. Różne aspekty tej sprawy analizowałem już wielokrotnie na tym blogu, więc nie będę się powtarzał.

Gen. John Allen - dowódca wojsk amerykańskich w Afganistanie, który miał zostać nowym dowódcą wojsk NATO w Europie. jw.

Adm. John Stavridis - dowódca wojsk NATO w Europie (SACEUR), dowódca USEUCOM. Odchodzi, bo sekretarz marynarki Ray Mabus przyczepił się do jego "wystawnego stylu życia" a głównie do tego, że za dużo wydał na wino podczas kolacji we Francji.

Gen. Carter Ham - dowódca AFRICOM. Powód odwołania nieznany.

Gen. William "Kip" Ward - były dowódca AFRICOM, zdegradowany o jedną gwiazdę za "nadużycia finansowe".

Gen. Patrick O'Reilly - dyrektor Agencji Obrony Przeciwrakietowej, odwołany za "mobbing"

Adm. Charles Gaouette - dowódca Carrier Strike Group 3, najpotężniejszej grupy bojowej w rejonie Zatoki Perskiej. Niedawno ujawnione maile wskazują na jego udział w operacji pozbycia się ciała bin Ladena (określanego w nich jako "przesyłka z FedExu"). Odwołany za enigmatyczny "niewłaściwy osąd dowódczy".

Gen. Jeffrey Sinclair - zastępca dowódcy 82-giej Dywizji Powietrznodesantowej. Odwołany pod zarzutem molestowania seksualnego.

Komandor Joseph Darlak - dowódca fregaty USS Vandegrifft odwołany wraz dwoma innymi oficerami po pijackiej orgii we Władywostoku.

Komandor Roy Hartman - dowódca desantowca USS Fort McHenry, odwołany z nieznanych powodów

Kapitan Ted Williams - dowódca desantowca USS Mount Whitney, odwołany z nieznanych powodów. ("Foreign Policy" naliczył 24 wysokiej rangi oficerów marynarki odwołanych w tym roku za "nadużycia").

Christopher Kubasik - prezes koncernu Lockheed Martin, odejście po wyjściu na jaw romansu z podwładną.

Co za tym stoi? Webster Tarpley, amerykański autor powiązany z Lyndone LaRouchem, twierdzi, że ta czystka jest odpowiedzią Obamy na próbę zamachu stanu. Częścią planu spiskowców był incydent w Bengazi, a następnie elektroniczna kradzież głosów w Ohio, na Florydzie oraz w innych swing states. Wpadnięcie przez ludzi Obamy na trop spisku sprawiło jednak, że niestety wojskowi wycofali się z jego drugiej części czyli sfałszowania wyborów. Obama miał otwartą drogę, by samemu manipulować przy urnach.

Ciche zamachy stanu: Egipt, Sudan, Tajlandia



Morsi przeprowadził kolejny konstytucyjny zamach stanu zakazując egipskim sądom badać legalności wszelkich praw uchwalonych po jego dojściu do władzy. Liczył, że opinia publiczna będzie zajęta mentalnym konsumowaniem dyplomatycznego sukcesu jakim było wynegocjowanie rozejmu w Strefie Gazy i zrobienia z tego terytorium strefy wpływów Egiptu. Ale się przeliczył. Opozycja wyszła tłumnie na ulice. W Aleksandrii spalono prezydenckie biura oraz siedzibę Bractwa Muzułmańskiego.  Żołnierze zaczęli wśród demonstrantów rozprowadzać ulotki mówiące o stworzeniu komitetu wojskowego dążącego do obalenia Morsiego.

***
Wiadomo już nieco więcej, dlaczego Netanjahu tak szybko zgodził się na rozejm w wojnie z Hamasem. Obama obiecał mu wysłanie na Synaj amerykańskich wojsk, które będą walczyć tam z terroryzmem oraz szmuglem irańskiej broni do Gazy. Problem z Obamą jest taki, że wiele obiecuje, ale ostatecznie i tak ma wszystkich w d... Netanjahu pewnie o tym wie, ale nie chce się stawiać Amerykanom. USA to sojusznik, który od blisko 20 lat wiąże ręce Izraelowi, ale to chyba jedyny liczący się sojusznik jakiego ma Izrael.

***
Do próby zamachu stanu doszło również w Chartumie. Bashirowska bezpieka zatrzymała 12 wysokiej rangi oficerów, w tym Salaha Gosha, byłego szefa Służby Bezpieczeństwa Narodowego - uznawanego za sympatyka USA. Szkoda, że się nie udało...

***
Ledwie Obama wyjechał z Tajlandii, a już doszło tam do demonstracji prawicowej, monarchistycznej opozycji. Co prawda na ulice Bangkoku wyszło tylko jakieś 17 tys. ludzi, ale premier Yingluck Shinawatra już wytoczyła przeciwko nim ciężkie działa w postaci praw nadzwyczajnych. Woli dmuchać na zimne, bo demonstrantom przewodzi generał Boonlert Kaewprasit. Niedawno doszło też do próby zamachu do byłego premiera Thaksina Shinawatrę.  Komu w tym starciu kibicować? Trudno powiedzieć, sytuacja jest niejednoznaczna. Thaksin Shinawatra to rzeczywiście oligarcha, ale reprezentujący interesy biedniejszej części narodu i wiele zrobił, by wyciągnąć Tajlandię z kryzysu finansowego. To polityk tak jak Lepper czy Kaczyński naruszający zastane status quo. Jego demokratycznie wybrany rząd został wcześniej obalony przez armię a za rządów puczystów strzelano do pokojowych demonstracji. Obecnie rządzi z tylnego siedzenia - premierem jest jego siostra Yingluck. Co ciekawe, Thaksin Shinawatra jest obywatelem Czarnogóry.




czwartek, 22 listopada 2012

Irael/Gaza: Rozejm. Obama Style

A jednak rozejm. Niemal identyczny jak po operacji "Cast Lead". Różnica taka, że to Egipt negocjował z Hamasem, a później porozumiał się z Egiptem. Czyli niekonsekwencja Obamy przeważyła. Pod wpływem międzynarodowych nacisków Izrael wstrzymał rozgrzebaną operację. Minie parę miesięcy i trzeba będzie ją powtarzać. Mieszkańcy południa Izraela rozczarowani.  Hamas też rozczarowany. Jedynym zwycięzcą okazał się system Iron Dome i produkujące go firmy. Jeśli uznać tę wojnę za test systemu antyrakietowego, to była ona dosyć udana. Wypromowała też hamasowski hit disco "Uderzymy na Tel Aviv".

środa, 21 listopada 2012

Izrael/Gaza: bombowy prezent od Hamasu


Powyżej: jakoś niewielka ta bomba była...

Negocjowanie rozejmu okazało się stratą czasu, nie tylko dlatego, że Izraela nie zaproszono do bezpośrednich rozmów z Hamasem (kazano mu wszystko załatwiać via Egipt, by Obama mógł pokazać Bractwu jakie jest ważne). Po prostu Hamas świerzbiły ręce i wysadził w powietrze autobus w Tel Awiwie. Gadanie o rozejmie po kilku dniach operacji o niskiej intensywności mija się zresztą z celem. Podczas dwóch poprzednich wojen pod międzynarodową presją przerwano działania IDF, zanim zdołała ona wyeliminować zagrożenie strategiczne (Bo strefa cienia, z której co jakiś czas spadają na twój kraj rakiety i która jest kontrolowana przez ludzi chodzących w upał w kominiarkach na głowach - terrorystów powiązanych z obcymi mocarstwami, jest właśnie zagrożeniem strategicznym). W biadania międzynarodowych pacyfistów, lewaków i judeosceptycznych narodowych radykałów nie ma się co wsłuchiwać. Ta operacja jest na znacznie mniejszą skalę niż poprzednie wojny w Strefie Gazy i jest igraszką w porównaniu z wojną w sowieckim stylu prowadzoną przez Assada (Tak więc wszyscy obrońcy Assada zróbcie światu przysługę i nie ośmieszajcie łkając nad losem Palestyńczyków). Idealnym rozwiązaniem byłoby przyłączenie Gazy do Egiptu, ale na to nie zgodzi się nawet ekipa Bractwa Muzułmańskiego. Bo po co im na głowie takie pierdolnik? Lepiej spełnia swoją funkcję jako na wpół samodzielne terytorium o nieuregulowanym statusie, do którego można od czasu do czasu coś wysłać tunelami, by spadło na USrael.

wtorek, 20 listopada 2012

Zamach... your ass!!!



Nie było żadnego zamachu. Tylko naciski pijanego generała Kozieja. :))))))

Nie wyrabiam.... :))))) To k... akcja jak z "Kapitana Bomby", "Generała Italii" i "Pułkownika Przybyła". :))))) Stworzyli nie trzymającą się kupy historyjkę o tym jak "naśladowca Breivika", Brunon Kwiecień, wykładowca z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego, próbował na 9 listopada (rocznica Puczu Monachijskiego, Nocy Kryształowej i upadku Muru Berlińskiego) wysadzić w powietrze - za pomocą samochodu pułapki z 4 tonami (według TVN 40 tonami) trotylu Bronka, Donka, jego rząd i Sejm. (A w zasadzie to tylko dopuszczał, że zginą tam jacyś parlamentarzyści). Okazało się, że działał w grupie zbrojnej tworzonej przez agentów ABW, którzy poznali go na sfora.pl. Jako dowody przygotowywanego zamachu zabezpieczono m.in. starą komórkę i kawałek sznurka. Podejrzany przyznał się, że działał z pobudek "nacjonalistycznych, ksenofobicznych i antysemickich" (nie mają tam lepszych tekściarzy? gdzie płomienny manifest?). ABW ogłosiła, że czuwa i ma uzasadnienie, by jej Tusk nie zabierał uprawnień śledczych. Co ciekawe, kilka lat temu Kwiecień pisał, że nagrywał w 2000 r.  hobbystycznie próbne detonacje - ale że nie będzie dzielił się tymi nagraniami. ABW przedstawia te filmiki jako próby przed zamachem.



Ciekawie sprawę podsumował Jacek Sierpiński:

Czego uczy nas przypadek Brunona K.?
1) Spiski są możliwe, również te mające na celu zamach na prezydenta.
2) Aby stwierdzić, że znaleziona substancja jest trotylem, nie trzeba czekać na badania laboratoryjne.


sobota, 17 listopada 2012

Kuzkina Mat i tajemnica Pieńkowskiego

Oleg Pieńkowski - w oficjalnej wersji bohaterski idealista, który ocalił świat podczas Kubańskiego Kryzysu Rakietowego, przekazując prezydentowi Kennedy'emu informacje o chruszczowowskich rakietach na Kubie. Prawda jak zwykle jest dużo ciekawsza...



Wersję oficjalną podważył już Peter Wright, były agent MI5 odnoszący duże sukcesy w zwalczaniu sowieckiej infliltracji na przełomie lat '50-tych i '60-tych. W swojej znakomitej książce "Spycatcher" przyjrzał się również sprawie Pieńkowskiego. Pierwszą anomalią jaką zauważył było to, że Pieńkowski - doświadczony agent GRU - zwrócił się ze swoimi rewelacjami do MI6. Służby odnoszącej wówczas spektakularne porażki, służby o której wiedziano, że jest zinfiltrowana przez Sowietów. Wyglądało więc na to, że Sowieci szukają służby głodnej sukcesów, którą mogliby nakarmić swoją dezinformacją. Potem Wright zauważył, że Pieńkowski przekazuje MI6 dokumenty do których nie miał prawa mieć dostępu. Ponadto nie zawraca sobie zbytnio głowy zasadami bezpieczeństwa i rozmawia z brytyjskimi "dyplomatami" w miejscach, o których wiadomo, że są podsłuchiwane. Wright przypomina relację płka Golicyna - zbiegłego na Zachód funkcjonariusza KGB. Golicyn był w 1959 r. obecny na wykładzie szefa KGB Szelepina, na którym snuł on plan wielkiego programu strategicznej dezinformacji wymierzonego w Zachód. Elementem tego planu było wysyłanie do wolnego świata fałszywych dezerterów z sowieckich służb, którzy mieli karmić zachodnie rządy spreparowanymi informacjami. Przypadek Pieńkowskiego pasował do tego planu jak ulał.



Sprawą Pieńkowskiego zajmuje się również Wiktor Suworow w swojej najnowszej książce "Matka diabła" (oryg. Kuzkina Mat'). Potwierdza, że Pieńkowski przekazywał informacje Brytyjczykom na rozkaz. Na czyj rozkaz? Szefa GRU gen. Sierowa, który wspólnie z marszałkiem Briuzowem, szefem wojsk rakietowych ZSRR działali przeciwko Chruszczowowi. Niepokoiło ich to, że cham walący butem w mównicę w ONZ rzeczywiście może wywołać wojnę nuklearną z Zachodem - wojnę, której ZSRR (dysponujący JEDNĄ rakietą zdolną dolecieć do USA) nie był w stanie wygrać. Stąd niezwykle szczegółowe informacje dotyczące sowieckiego arsenału jądrowego i rakietowego a także operacji kubańskiej, które poprzez Pieńkowskiego i MI6 trafiły na biurko JFK. Sierow nie zawahał się zdradzić wrogom największych tajemnic państwa, by obalić swojego zwierzchnika. Operacja udała się tylko połowicznie. Kosztowała Sierowa karierę a Pieńkowskiego i Briuzowa życie (odsyłam do odcinka Krótkiej Historii Sabotażu Lotniczego poświęconej katastrofie pod Belgradem, w której zginął marszałek Briuzow). Suworow wspomina, że w GRU nieoficjalnie zawsze traktowano Pieńkowskiego jak bohatera a służba otoczyła później opieką jego rodzinę.




Czemu o tym wspominam? Jeśli osoby z sowieckiej wierchuszki były zdolne przekazywać na Zachód najtajniejsze informacje dotyczące swojego państwa, po to by zyskać atut w wojnie klanów, to do czego będą zdolni członkowie rządzącego obecnie Rosją Syndykatu? Nawet do zatopienia Putina za pomocą spraw takich jak Smoleńsk.

Ps. Naprawdę polecam "Matkę Diabła" Suworowa. Czytałem tę książkę przed wyjazdem do Moskwy, by wprowadzić się w klimat. Doskonale ona wyjaśnia dlaczego Zimna Wojna trwała tak długo i dlaczego zastrzelono JFK.