sobota, 3 czerwca 2017

Comey i powtórka z Watergate

Trump jest ostatnio często porównywany z Nixonem. I słusznie. Bo tak jak Nixon musi mierzyć się z pełzającym zamachem stanu amerykańskiego Głębokiego Państwa.



Jedną z potyczek tej tajnej wojny jest sprawa odwołania szefa FBI Jamesa Comeya. Kim jest jednak Comey? Co do tego zdania są podzielone. W listopadzie demokraci oskarżali go o zatopienie kandydatury Hillary Clinton, w związku ze śledztwem w sprawie jej maili z Departamentu Stanu znalezionych na komputerze byłego kongresmena Anthony'ego Weinera. Rzeczywiście działania FBI przyczyniły się wówczas do klęski wyborczej Clinton. Jednocześnie jednak Comey zadbał o to, by Hillary nie dostała żadnych zarzutów - uratował ją przed więzieniem. Podobnie postąpił w 1996 r., gdy był śledczym w sprawie afery Whitewater. Uznał wówczas, że owszem Hillary Clinton popełniła przestępstwo, ale nie miała złych zamiarów, więc jest niewinna. Comey dobrze sobie radził zarówno za administracji Clintona, jak i za administracji Busha oraz administracji Obamy - z przerwą na kilka lat w sektorze prywatnym. W 2005 r. był zatrudniony przez koncern Lockheed Martin (więc niektórzy go wiążą z senatorem McCainem i senatorem Grahamem), w HSBC (banku który dosyć łagodnie ukarał za pranie pieniędzy meksykańskich karteli) i był partenerem w... Clinton Global Initative. Peter Comey, brat byłego szefa FBI, pracuje w kancelarii obsługującej rozliczenia podatkowe Fundacji Clintonów. Dyrektor James Comey jest uznawany za politycznego kameleona, co sam zresztą przyznawał. W 1984 r. pytany dlaczego zagłosował na Reagana odparł: "Przeszedłem drogę od KOMUNISTY do miejsca, w którym teraz jestem. Nie jestem nawet pewny jak siebie scharakteryzować politycznie. Może kiedyś mi się to uda". Byłym komunistą (nawróconym na islam w Arabii Saudyjskiej) jest również James Brennan, były szef CIA za Obamy. Okazuje się, że to właśnie Brennan w lipcu 2016 r. doprowadził do tego, że FBI wszczęła śledztwo w sprawie wysoce wątpliwych powiązań sztabowców Trumpa z rosyjskimi tajnymi służbami. Śledztwo to było pretekstem do podsłuchiwania kandydata na prezydenta i jego współpracowników.

Trump podczas jednej z kolacji z Comeyem zażądał od niego deklaracji lojalności wobec prezydenta. Comey nie chciał jej złożyć. Później powiązany z CIA dziennik "Washington Post" podał, że istnieje notatka byłego szefa FBI, w której opisuje on naciski administracji Trumpa, by zakończyć śledztwo w sprawie gen. Flynna. Dziennikarze notatki nie widzieli, jej treść została im przeczytana przez wysokiej rangi funkcjonariusza FBI (podobieństwa z Watergate są aż za bardzo oczywiste). Comey teraz prawdopodobnie zezna przed Kongresem, że naciski były. Szybko wyszło jednak na jaw, że były dyrektor FBI zeznał już pod przysięgą w Kongresie, że żadnych nacisków nie było! Wyciekły też zapisy chatów z jednego z komunikatorów, w których funkcjonariusze amerykańskich tajnych służb omawiają sprawę notatki Comeya zanim ona wyciekła do mediów. Mamy więc do czynienia z puczem prowadzonym przez służby specjalne przeciwko prezydentowi.



Służby mają jednak wielki problem - nie mają nic konkretnego, co świadczyłoby o nielegalnych kontaktach prezydenta Trumpa z Rosją. Przyznali to nawet admirał James Clapper, Dyrektor Narodowego Wywiadu za czasów Obamy i demokratyczny kongresmen Adam Schiff biorący udział w kongresowym dochodzeniu w tej sprawie. Owszem gen. Flynn wziął 50 tys. USD za udział w rosyjskiej imprezie, ale od Turków wziął jako lobbysta 500 tys. USD a jakoś nie słychać o "tureckiej ingerencji w amerykańskie wybory". Poza tym Flynn nie pracuje już w administracji Trumpa. Teraz przecieki ukierunkowane są więc na to, by pokazać, że Jared Kushner próbował utworzyć poufny kanał komunikacji z Rosją. Problem jednak w tym, że to rosyjscy dyplomaci zwrócili się do Kushnera z prośbą o utworzenie takiego kanału - a nie odwrotnie.  Zresztą to przecież Kushner był jedną z osób, która przekonała Trumpa o porzuceniu prób porozumienia się z Rosją przeciwko Chinom i do ataku na Syrię.

W sprawie impeachmentu prezydenta nagle zamilkli Demokraci. Powód jest prosty: okazało się, że Seth Rich zamordowany demokratyczny sztabowiec był źródłem przecieku maili z Narodowego Komitetu Demokratów. Znaleziono bogatą korespondencję mailową Richa z WikiLeaks. Co wiecej, po tym jak doszło do wycieku John Podesta napisał do swoich współpracowników, że trzeba ze sprawcy wycieku zrobić odstraszający przykład dla innych.  Groźby te padły przed śmiercią Richa.
Przypominam: to John "Pizzaman" Podesta wymyślił narrację mówiącą, że rosyjscy hakerze ukradli Hillary zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Ten sam Podesta wraz ze swoim bratem brał pieniądze od Rosjan. Powtarzając więc bzdury o rosyjskich agentach, którzy doprowadzili do wyboru Trumpa powtarzacie narrację rosyjskiego lobbysty!

Za tym idą również inne prowokacje. Gostek, który zadźgał dwie osoby w "rasistowskim ataku" w Portland okazał się być radykalnym lewicowcem. Przyznał, że te morderstwa to "operacja psychologiczna" wymierzona w zwolenników Trumpa. 

W Europie zaś agentka Najgłębszego Państwa Angela (Kaźmierczak) Merkel mówi, że "Europa nie potrzebuje już USA i Wielkiej Brytanii". Czy to bunt wasala przeciwko amerykańskiemu seniorowi czy też amerykańskie Głębokie Państwo każe jej podsycać opór przeciwko Trumpowi? Za drugą opcją przemawia to, że tuż przed spotkaniem z Trumpem spotkała się z Barackiem Husseinem Obamą (CIA). Jak więc traktować doniesienia o francusko-niemieckich planach przebudowy i federalizacji strefy euro? Czy to tylko szkolne wybryki Emmanuela Macrona (takie jak na tym filmie)? Odsyłam do książki Yanisa Varoufakisa "A słabi muszą ulec". Euro było do pewnego stopnia nieudaną próbą finansowego wy...mania Niemców przez Francuzów. Tragicznie nieudaną dla Francji. I teraz mamy tego ciąg dalszy. Który może się skończyć tylko destrukcją Unii Europejskiej.

Apropos destrukcji. Polecam obejrzeć poniższy film Paula Josepha Watsona poświęcony kryzysowi imigracyjnemu i temu jak różne podejrzane NGO'sy współpracują z przemytnikami ludzi, by dostarczać nachodźców do Włoch. Prawdziwą bitwą o Europę będą wybory we Włoszech a niszczyciele Starego Kontynentu zrobią wszystko, by nie wygrał w nich Beppe Grillo,



A ci, co wymyślili zamach na koncercie Ariany Grande to ludzie ze specyficznym poczuciem humoru. Ariana jest taka całuśna, słodziasta, nawet się po zwycięstwie Trumpa na Florydzie popłakała. Mówiła też, że islam to miłość i krzyczała, że nienawidzi Ameryki. Krążył nawet w necie żart, że przystąpiła do ISIS :) A teraz niektórzy liberalni specjaliści twierdzą, że Ariana Grande lepiej się nadaje do zwalczania ISIS niż gen. Mattis :)))))) A wczoraj pokazywali w TV "Body of lies" z DiCaprio, a tam o zamachu w Manchesterze...



1 komentarz: