Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tusk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tusk. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 czerwca 2014

Bitwa narodów w Iraku



Sytuacja w Mezopotamii (taka nazwa jest chyba uprawniona biorąc pod uwagę faktyczny rozpad Iraku?) staje się coraz bardziej skomplikowana, nawet jak na bliskowschodnie warunki. Takiego węzła różnych międzynarodowych interesów nie było chyba od czasów libańskiej wojny domowej (1975-1990). Gdy amerykańscy doradcy wojskowi przybywają do Bagdadu a Kurdowie wykrawają sobie kawałek kraju (ostrzegali parę miesięcy temu przed ofensywą ISIL), Irańczycy dostarczają broń irackiej armii oraz szyickim milicjom. W tym samym czasie Saudowie wysyłają broń dla ISIL. Samoloty z Arabii Saudyjskiej wypełnione sprzętem i amunicją lądują w opanowanej przez sunnickich rebeliantów bazie H2. (Przed ofensywą ISIL saudyjski minister spraw zagranicznych ponoć spotkał się z Putinem w Soczi. Jednocześnie i Rosja i Arabia Saudyjska popierają egipskiego dyktatora gen. al-Sisiego, który obiecuje wsparcie wojskowe Saudom przeciwko ISIL...). Assadowscy Syryjczycy więc dokonali nalotów bombowych na okolice al-Qim, czyli miejsca gdzie trafia ten sprzęt. Siły ISIL bombardowało też jordańskie lotnictwo - zniszczono w ten sposób konwój, który wjechał na terytorium Jordanii. Jakby tego było mało, do Iraku chce jechać 25 tys. szyitów z... Indii. 

Bonusowo: jak córka irackiego polityka walczyła z RPG w rękach przeciwko ISIL (i poległa), jak gostkowie z ISIL dorwali i zaj...bali sędziego, który skazał Saddama ("nie pożyje ani chwili jak ten sędzia z Avignonu powieszony za śledzionę bez pardonu" :) i  materiał o starożytnej świątyni z "Egzorcysty", która wpadła w ręce ISIL. 

***
Wiem, że off-topic, ale to bardzo ciekawy materiał o metodach pracy rosyjskich służb: Instytut Euroazjatycki będący rosyjską agenturą wpływu w Gruzji próbował zorganizować gejparadę w Tbilisi. 
Gejparada miała się odbyć w rocznicę podobnej demonstracji, która została rozpędzona przez kontrdemonstrantów. Jednakże środowiska LGBT nie chciały organizować żadnej rocznicowej manifestacji, bo uznały to za niepotrzebne jątrzenie. Więc duginowcy zaczęli opłacać homoseksualne i bardziej konwencjonalne prostytutki, narkomanów i bezdomnych, by stawili się na paradzie. Jednocześnie inna grupa prowokatorów miała zaatakować "gejów" a w świat miały popłynąć obrazki przedstawiające "brutalne prześladowania homoseksualistów" w Gruzji. To zaś miało zaszkodzić zbliżeniu Gruzji z UE. To tyle w kwestii różnych tęcz i marszów...



***
A w Polsce też ciekawie. Nie wiem, czy rzuciliście okiem na ten cyrk z wotum zaufania dla Donałda, ale jeden palikociarz zwrócił uwagę na jedną rzecz: doradca Tuska ds. bezpieczeństwa gen. Marek A. (ponoć Adamczyk, generał straży granicznej) został aresztowany za to, że ukradł Niemcowi portfel w hotelu. To może być zemsta za Protasiewicza :), ale też świetnie ilustruje poziom obecnego rządu Ubekistanu oraz służących mu służb. Pytanie, czy gdyby doradca Tuska zamiast Niemca, okradłby przedstawiciela innego narodu (poza oczywiście Ruskimi) poszedłby siedzieć?

sobota, 12 października 2013

Największe sekrety: Kapitan Dupa



Ilustracja muzyczna: Rie Tanaka - Lili Marlene (ze Strike Witches, specjalnie dla Ciebie Dersu :)

SS-Obersturmbanfuehrer Otto Skorzeny - człowiek legenda, mający opinię dokonującego cudów nazistowskiego superkomandosa, w pojedynkę zmieniającego losy wojny. Obiekt westchnień tysięcy fanatyków operacji specjalnych. Człowiek-widmo, którego wiązano po wojnie z rozlicznymi aferami szpiegowskimi, zamachami stanu i tajnymi wojnami. Wieczny nazistowski straszak, o którym w 1967 r. łódzki "Głos Robotniczy" pisał, że "w przebraniu i pod nazwiskiem Mosze Dajan kieruje armią Izraela". A przede wszystkim ekstremalny łgarz, który naopowiadał wszystkim bajek o swoim życiorysie. Postać żywcem wzięta z "Generała Italii". Kaszub (nazwisko Skorzeny pochodzi od majątku Skorzencin na Pomorzu), który na długo przed Donaldem T. stał się królem ściemniaczy.


I pomyśleć, że aż do jesieni 1943 r. był on nikomu szerzej nie znanym... mechanikiem samochodowym. Tak, tak legendarny Otto Skorzeny, przed rajdem na Gran Sasso, podczas którego uwolniono Mussoliniego, miał praktycznie zerowe doświadczenie bojowe. Zaczynał jako mechanik lotniskowy w Luftwaffe, później przesuwano po różnych jednostkach Waffen-SS, gdzie zajmował się naprawami ciężarówek. W swoich wspomnieniach napisał oczywiście o swoich wielkich czynach z tamtych czasów - np. wzięciu 100 jeńców w Jugosławii, ale w dokumentacji jego jednostek nie ma śladu po jego bohaterstwie. Dostał co prawda Żelazny Krzyż w 1941 r. - ale za wyciągnięcie ciężarówki z rowu, pod sowieckim ogniem artyleryjskim. Jak więc doszło do tego, że powierzono mu dowództwo nad elitarnym 502 Batalionem SS Jaeger? Skorzeny był po prostu kumplem Ernsta Kaltenbrunnera  oraz innych prominentnych austriackich nazistów. Stanowisko zawdzięczał kumoterstwu i oddaniu Partii. Sam 502-gi Batalion trudno zaś nazwać formacją elitarną. Składał się w większości z ludzi o minimalnym doświadczeniu bojowym - głównie znudzonych strażników z obozów koncentracyjnych, funkcjonariuszy SD, mechaników i członków obsługi dział przeciwlotniczych. Taka zbieranina została "elitarną" formacją dlatego, że Himmlerowi zależało na stworzeniu konkurencji dla profesjonalistów z podległych Abwehrze formacji Brandenburg (jednostka Skorzenego wchłonęła zresztą później Brandenburczyków). 502-gi Batalion włączono do akcji na Gran Sasso metodą "na rympał". Himmler po prostu się uparł, że jego ludzie muszą pomagać w szukaniu Mussoliniego - oddział Skorzenego zawiódł jednak w tej misji. Polecono mu więc "zabezpieczyć" żonę Duce. Mussoliniego mieli uwolnić tylko spadochroniarze gen. Studenta, ale SS się uparła, by ludzie Skorzenego uczestniczyli w misji jako "obserwatorzy" i ochrona Duce, po tym jak zostanie on uwolniony przez spadochroniarzy.



Już podczas przelotu szybowców formacja lekko się posypała, więc maszyna ze Skorzenym wylądowała jako pierwsza, przed czasem (Kaszubski ściemniacz wymyślił potem bajeczkę jak wyrwał pilotowi ster z rąk  i samodzielnie posadził szybowiec - było to jednak technicznie niemożliwe, gdyż przedział pasażerski był oddzielony od kabiny pilota barierą.) Komandosi z SS zdezorientowani wytoczyli się z szybowca i stali tam jak kołki. Skorzeny bez zastanowienia pobiegł w stronę pensjonatu Campo Imperatore, mijając po drodze zaskoczonego włoskiego policjanta. Przez pomyłkę, zamiast do frontowych drzwi, wbiegł do tylnego pomieszczenia radiowego. Pogapił się chwilę na zaskoczonego radiotelegrafistę po czym postanowił obiec budynek (broń zostawił wcześniej w szybowcu). Miał mały problem z psem uwiązanym na łańcuchu, a potem nie mógł pokonać 1 m murku (facet miał 2 m wzrostu...). Później ze swoimi ludźmi próbował dostać się do hotelu - drzwi blokowała barykada z mebli, więc kazał jednemu ze swoich komandosów wejść po rynnie (co mu kiepsko szło). Po chwili zmienił zdanie i zaczął forsować barykadę z mebli. Wbiegł po schodach na górę i oznajmił Mussoliniemu: "Fuehrer mnie wysłać, by Pana uratować!". W tym czasie spadochroniarze zabezpieczali okolicę. Włosi (zbieranina policjantów) nie stawiali oporu a nawet się fraternizowali z Niemcami. (Na zdjęciach widzimy ich uśmiechniętych i uzbrojonych, pomagających nosi bagaże Duce). Oficer policji odpowiedzialny za pilnowanie Mussoliniego został później jednym z szefów bezpieki Republiki Salo.





Na koniec Skorzeny, wbrew protestom pilota, wpakował się do małego, dwumiejscowego samolotu mającego wywieść Duce w bezpieczne miejsce. Maszyna była przeciążona i omal przez to nie rozbiła się przy starcie. Skorzeny dolatując na miejsce razem z Mussolinim mógł się jednak przedstawiać jako dowódca akcji. (Dlaczego prawdziwy dowódca na to się zgodził? Prawdopodobnie Skorzeny zamachał mu przed oczami papierami z Gestapo mówiącymi o "nieprawomyślności" dowódcy oddziału spadochroniarzy.) Rzesza potrzebowała wówczas bohatera a taki ściemniacz nadawał się na to idealnie. Został więc odznaczony Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego. Na specjalnej gali ordery za Gran Sasso dostali wszyscy komandosi z SS - nawet gostek, który skręcił kostkę przy lądowaniu szybowca. Spadochroniarzy nie odznaczono a Skorzeny opowiadał w radiowym studiu, że wszyscy oni zginęli w "huraganowym ogniu" podczas szturmu hotelu.




Dalszy szlak bojowy Skorzenego to głównie seria kompromitacji. Spektakularnym fiaskiem okazał się desant na Drvar i próba porwania Tito. Komandosi z SS lądowali w kompletnie nie rozpoznanym terenie. Akcja w Ardenach obrosła legendą, ale prawda jest taka, że Skorzeny ubrał tam w amerykańskie mundury ludzi, z których większość kiepsko znała angielski i nie była wiarygodna udając GI. Obrona odcinka linii Odry omal nie skończyła się dla niego sądem polowym. Jedyną udaną akcją przez niego dowodzoną była operacja Panzerfaust, czyli dosyć prostacki zamach stanu na Węgrzech - podobnie jak w Gran Sasso akcja przeciwko zdemoralizowanym byłym sojusznikom.


Gdy Rzesza upadała Skorzeny zadekował się w Alpach i po jakimś czasie poddał Amerykanom. W 1948 r. w dosyć niejasnych okolicznościach uciekł z więzienia (twierdził, że pomogły mu amerykańskie służby). Poszwędał się trochę po świecie budując swoją legendę na łgarstwach. Stał się informatorem Mossadu donoszącym na niemieckich specjalistów od techniki rakietowej pracujących w Egipcie. Zmarł w 1975 r. w Madrycie. Do dzisiaj tysiące ludzi widzą w nim "bohatera wojennego". Ilu takich "kapitanów z Koepenick" weszło do wojennej legendy?




Ps. Zainteresowanych prawdziwym przebiegiem operacji w Gran Sasso odsyłam do: Robert Forczyk, Raid 09 - Rescuing Mussolini. Gran Sasso 1943, Osprey 2010. Chętnych zapoznać się z przebiegiem rajdu na Drvar zaś polecam tę publikację. 

Ps. 2. Drobna ciekawostka dotycząca ściemniaczy z okolic Trójmiasta: "W 2008 r. w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” matka (premiera Donalda Tuska - dop. Fox) Ewa Tusk wyznała interesujące szczegóły dotyczące życiorysu drugiego dziadka Donalda, Franciszka Dawidowskiego, wywiezionego na roboty przymusowe do Kętrzyna. Według podania rodzinnego Franciszek „pracował jako robotnik przy budowie Wilczego Szańca. Był w brygadzie z angielskimi jeńcami i Polakami. Doszło do katastrofy budowlanej, bodajże zawalił się jakiś sufit. Wśród rannych był mój tatuś, położyli go w szpitalu polowym. Stracił oko, miał zmiażdżoną nogę. Któregoś dnia cały personel medyczny zaczął zachowywać się tak, jakby szedł na defiladę. I nagle - do sali wchodzi Hitler. Sala była duża, a on chodził od łóżka do łóżka i podawał chorym rękę. Tata leżał obok kolegi Polaka. Obaj powiedzieli sobie, że za żadne skarby nie podadzą Hitlerowi ręki, więc udawali umarlaków. Tata zezował tylko przez przymrużone oko, co się dzieje. Hitler podszedł do jego łóżka, lekko się nachylił, zobaczył, że stan jest ciężki, i tylko poklepał tatusia po ramieniu”." Pytanie: czy Hitler odwiedzałby w szpitalu robotników przymusowych rannych w katastrofie budowlanej? I czy do tej katastrofy doszło 20 lipca?


"bodajże zawalił się jakiś sufit"


"a on chodził od łóżka do łóżka i podawał chorym rękę"

środa, 27 marca 2013

Barbarossa II - atak na Cypr, czyli serce rosyjskich finansów


Atak na Cypr wywołał u mnie skojarzenia z dwoma wydarzeniami historycznymi: niszczeniem pirackich baz na Karaibach przez Anglików na początku XVIII w. oraz z atakiem Luftwaffe na sowieckie lotniska 22 VI 1941 r. Jak każde wydarzenie na taką skalę, finansowy dyktat UE i MFW uderzający w Cypr należy rozpatrywać wielowymiarowo. Nie będę powtarzał formułek o "zagrożonym świętym prawie własności", bo a) to już się robi nudne b) historia już wielokrotnie pokazała, że panujący i poddani często mają to "święte prawo" w d... (Mimo wszystko Miśkow świetnie to ujął: "Na Cyprze jest kontynuowana grabież ukradzionego".). Nie będę też omawiał finansowo-ekonomicznych konsekwencji tego kroku, bo robię to codziennie. Tutaj zajmę się kwestiami geopolitycznymi. Przyjrzyjmy się faktom: teraz na Cyprze jest realizowany scenariusz, który Schaeuble i Lagarde chcieli narzucić Nikozji pierwotnie - straty na depozytach wartych powyżej 100 tys. euro w Laiki i Bank of Cyprus sięgające 40 proc. Gdy Anastasiades odrzucił ten dyktat, Assmusen zadzwonił do Draghiego, by odciąć cypryjskie banki od ELA (pomocy płynnościowej z EBC). Cypryjski prezydent musiał się więc zgodzić na rozwiązanie alternatywne, o którym wiedziano, że z góry nie zostanie przyjęte przez parlament. Doszło do sztucznie wywołanego chaosu, który uzasadnił zamknięcie banków i wprowadzenie kontroli przepływu kapitału (oczywiście w tak skorumpowanym państwie jak Cypr pozostały furtki - np. cztery filie Laiki w Londynie). Gdy Cypr zaczął się dogadywać z Moskwą, EBC ponownie zagroził odcięciem od ELA wskazując, że jedynym wyjściem jest porozumienie z Eurogrupą. Ostatecznie dokonano nie tyle grabieży prywatnego kapitału, co jego zniszczenia - skupiając się na dwóch wybranych bankach. Nawet ważniejsze od tego jest wprowadzenie kontroli przepływu kapitału - oznacza to, że 31 mld dolarów należących do oligarchów, rosyjskiej mafii i postsowieckich służb zostanie tam uwięzionych, możliwe nawet na kilka lat.
W ten bezprecedensowy rajd zaangażowane były zarówno MFW, Bruksela, Frankfurt jak i Berlin. Schaeuble wydaje się tutaj być spiritus movens ("To porozumienie jest korzystniejsze dla Niemiec od pierwotnego. I myślę, że uczciwsze dla wszystkich"). Motywacje UE i EBC łatwo zrozumieć - Cypr był piracką przystanią finansową wewnątrz strefy euro. Nie miał prawa przetrwać. Takiej sytuacji nie dało się tolerować, gdyż stanowiła zagrożenie dla systemu finansowego oraz demokratycznych instytucji Wspólnoty. Ale dlaczego Niemcy zdecydowały się uderzyć w serce rosyjskich finansów? Czy tak bardzo stosunki niemiecko-rosyjskie się popsuły, że wdrożono finansowy Plan Barbarossa?
W ostatnich miesiącach Rosja dokonała szeregu bezprecedensowych uderzeń w naszym regionie, które mogły zostać odebrane przez Berlin jako wkroczenie w jego strefy wpływów. Obalenie bułgarskiego rządu, rozbicie koalicji rządzącej w Mołdawii, prześladowanie Julii Tymoszenko, infiltracja litewskiego rządu... Antoni Rybczyński w "Gazecie Polskiej" nazwał to "likwidacją kondominiów". Niemcy musieli uznać, że zostali oszukani przez Putina i zareagowali ostro bijąc kremlowski reżim po kieszeni. Teraz możemy się spodziewać rosyjskiego odwetu na Niemcach i powrotu do starych dobrych czasów. Pytanie: jak to wpłynie na Donka, który budował swoją pozycję na siedzeniu na dwóch stołkach (Angeli Dorothei Merkel, polskiej kanclerz Niemiec i Władimira Pedofilowicza Putina, szefa rosyjskiego Syndykatu)? Czy usunie go Moskwa uważając go za Niemca (w Moskwie miałem w rękach książkę, w której dali rzekomą fotkę dziadka Tuska w SS :)? Czy też usunie go Berlin uważając go za Ruska (zauważyliście, że Niemcy domagają się zwrotu wraku Tupolewa)? Czy też może niczym Martin Bormann będzie balansował między Wschodem i Zachodem i w końcu spieprzy do Argentyny z naszymi depozytami bankowymi?

Polecam tę pogadankę dra Targalskiego vel Darskiego vel Behemota vel Doktora House'a. Znajdziecie tam część odpowiedzi na te pytania. Mogę tylko powiedzieć: "Doktorze Darski!!!! Jaki Pan mądry!!!"

Ps. Jakiś gostek na swoim blogu zaczął publikować materiały dotyczące współpracy SB i Stasi pochodzące z Instytutu Gaucka. Rozwalił mnie dokument BStU 000036. W składzie esbeckiej delegacji jest tam wymieniony: Gen. Oberst (płk) Jaroslaw Gowin - Leiter der Abteilung 3 des II Departament (kierownik Wydziału 3 Departamentu II). Ale zapewne  Gowin, a zwłaszcza Jarosław Gowin to bardzo popularne nazwisko :)

czwartek, 26 stycznia 2012

Hakerzy mają haki na Tuska?



Hakerzy, ostrzegają rząd Tuska, że mają 185 GB danych z MON, MSZ i Ministerstwa Sprawiedliwości oraz skrzynek mailowych ukochanego przez lemingów gabinetu. Jeśli to prawda, to mamy wreszcie polskie WikiLeaks, a ja wprost nie mogę się doczekać, aż te dokumenty zostaną puszczone do sieci - podobnie jak kiedyś lista Wildsteina. Polskie Podziemie mówi m.in., że ma kopie korespondencji ekipy Tuska z Ruskimi w sprawie Smoleńska (w tym "pełny raport smoleński" - szkoda, że nie podają o jaki raport chodzi. Czyżby Raport Millera był niepełny ;) oraz dokumentację dotyczącą wydawania koncesji na gaz łupkowy. Biorąc pod uwagę, że rządowi spece zabezpieczają swoje strony hasłami typu "admin1", zdobycie tych wszystkich perełek mogło się okazać łatwiejsze, niż myślimy. Tak to jest jak do obsługi IT wynajmuje się milicyjne spółeczki...

poniedziałek, 23 stycznia 2012

ACTA delenda est!



"Revolution will be televised"
                        Snoop Dog

"YouPorn, RedTube i Porn Hub padną w tej sytuacji jako pierwsze"
                                                                 poseł  Jan Dziedziczak

Na początek, czym jest ta cała ACTA, od której huczy internet:

Wpis Jacka Sierpińskiego

Film z wytłumaczeniem

Łukasz Czajka: PIPA nie jest już sexy!!!

Radykalne Centrum, które reprezentuje, opiera się zdecydowanie przeciwko ACTA, SOPA, PIPA, sracta i innym ordynarnym próbom cenzury internetu. Gdybym  dorwał się do władzy, pewnie wprowadziłbym dyktaturę i  podpisywałbym długie listy swoich przeciwników "do rozwałki", ale nigdy nie próbowałbym cenzurować netu w tak głupi sposób. (Wyjaśnienie dla zbyt poważnych: to taki chory żart:). Taki sposób cenzurowania netu jest głupi - bo zubożający ludzką wiedzę o świecie, spychający wolną dyskusję do katakumb i penalizujący niewinne zachowania. Nie łudzę się jednak, że ewentualne pokonanie ACTA, SOPA i PIPA zakończy bój o zachowanie tożsamości internetu. Megaupload został zdjęty, mimo, że żadna SOPA jeszcze nie obowiązuje. Jesteśmy szpiegowani przez służby niezależnie od tego co mówi prawo - taka jest przecież natura służb. Ponadto cenzurę netu może wprowadzić krajowe ustawodastwo, bez konieczności uciekania się do jakichkolwiek międzynarodowych porozumień - w Chinach nigdy o żadnej ACTA nie szłyszeli, a i rząd Tuska miał cenzorskie zakusy, zanim ktokolwiek w Polsce wiedział, czym jest ACTA.

Bawią mnie jednak trzy rzeczy: groźby hakerów, że w razie przepchnięcia ACTA ujawnią kompromitujące informacje o politykach koalicji PO-PSL, oświadczenia Grasia o wzroście zainteresowania rządowymi serwerami oraz słowa zdemenciałego gen. Kozieja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego po atakach hakerskich. No cóż, już jak był moim wykładowcą wszyscy się śmieli z jego obsesji na punkcie cyberbezpieczeństwa, ale nikt nie podejrzewał, że pan profesor tak mocno odjedzie :) K...wa to wszystko postacie rodem z kreskówek Git Produkcji :)