Dzisiaj Dzień Kobiet a jutro moje urodziny. Ten wpis ma uczcić oba święta. Ostrzegam jednak: to najbardziej zboczony wpis z całej serii. Osoby źle reagujące na treści tego typu niech go nie czytają, a jeśli już to zrobią, niech nie będą pieprzonymi hipokrytami i niech nie narzekają w komentarzach. Pozostali niech przed rozpoczęciem lektury dobrze oświetlą pokój i usiądą w odpowiedniej odległości od monitora. Zaprezentowana treść pochodzi z kultowej książki Ryszarda Tokarskiego "Sakiewicz od przodu i tyłu". Autor bloga niestety nie jest odpowiedzialny za jej dystrybucję, więc przestańcie do niego pisać zapytania, gdzie można dostać to dzieło...
"Rewolucja zostanie przeprowadzona przez yandere" Gen. Jarosław Dąbrowski
- Zawsze podejrzewałem, że Hans Christian Andersen był loliconem... Zdradził się pisząc "Dziewczynkę z zapałkami" ... - prezydent Kozieł trzymając nogi na biurku i bawiąc się kablem od słuchawki rozmawiał przez telefon z premierem Norwegii.
- Cieszę się Anders, że też miałeś takie skojarzenia... Prawdę mówiąc w "Małej Syrence" też czuć taką parną atmosferę jak u Nabokova... - otworzyły się drzwi do gabinetu. Z cwaniackim uśmieszkiem na ustach wkroczył do pomieszczenia Łukasz Kowalski, szef Kancelarii Prezydenta. Podszedł do biurka i położył na niej skórzaną aktówkę z wytłoczonym na niej symbolem Armii Rezerwowej. Otworzył ją i wyciągnął plik dokumentów.
- Dobra Anders, muszę kończyć... Baw się dobrze nad jeziorem! ... I to tobie też! ... Pa! - prezydent odłożył słuchawkę i spojrzał na szefa kancelarii pytającym wzrokiem - I co tam masz?
- Słuchaj Hubiak, jak wiesz zbliża się Dzień Kobiet, trzeba pokazać, że troszczysz się o położenie płci pięknej w naszym wspaniałym kraju i doceniasz jej wkład w budowanie państwa - chytraśny uśmieszek nie znikał z twarzy "Shady'ego".
- Czyli mam gdzieś złożyć gospodarską wizytę...
- Spodoba ci się ten pomysł...
- Zaskocz mnie...
- W tym roku odwiedzimy kobiecy Mobilny Szwadron Śmierci "Słodkie Panienki"...
Prezydent Kozieł złapał się za głowę i syknął z bólu:
- Auuuuu.... Mam ostatnio z tymi Mobilnymi Szwadronami Śmierci same problemy....
- Daj spokój...
- Jak mam dać spokój, kiedy tym oszołomom naprawdę odpierdala? Wiesz co zrobili ci idioci z Mobilnego Szwadronu Śmierci "Ulubieńcy Ludu"? Zaczęli się bawić w naprawianie świata. Wybrali się do szkółki na jakimś zadupiu, w której były problemy z uczniowską falą. Co zrobili? Odcięli wszystkimi nastoletnim chuliganom łby nożami myśliwskimi, później te głowy rzucili do pisuarów, zrobili z tego filmik i umieścili w necie. Filmik z końcowym przesłaniem "Zawsze możecie liczyć na Ulubieńców Ludu". Wyobrażasz to k...wa sobie ?!? Co prawda przestępczość nieletnich w całym powiecie momentalnie spadła do zera, ale komitety rodzicielskie, obrońcy praw człowieka i związki zawodowe cieciów zrobiły z tego k...wa burzę... Z jakimi kretynami ja muszę k...wa pracować?!?
Kowalski rzucił położył mu przed oczami wyciąg z akt osobowych "Słodkich Panienek". Dyskretnie zachęcił prezydenta do lektury:
- Ten oddział powinien nazywać się raczej "Jebnięte suki" czy "Zboczone idiotki"....
- Zboczone idiotki... Brzmi ciekawie... - podekscytowany Kozieł wziął do rąk kartotekę. Na pierwszej stronie widniało dossier dowódcy oddziału - słodko wyglądającej rudowłosej panienki o dziewczęcej twarzyczce, dosyć hojnie obdarzonej przy tym przez naturę. Mundur z resortowymi odznaczeniami pięknie podkreślał jej krągłości. Wstążka we włosach dodawała jej zaś romantyzmu.
- Vicky Redyna. Tak jak Rewolucja, Dyktatura, Naród. Zadźgała swojego chłopaka, gdy ją zdradził. Wbiła mu nóż 30 razy w ciało. Policja aresztowała ją całą ubabraną we krwi. Daliśmy jej drugą szansę. Uwielbia się posługiwać nożem i siekierką....
- Zajebista!!! - w oczach Kozieła płonął dziwny ogień. - Musi być naprawdę uczuciowa!
- A zobacz, ta jest masochistką... Doprowadziła do szaleństwa swoimi zboczonymi kaprysami terrorystów, którzy trzymali ją w niewoli... Próbowali ją złamać pomiatając nią w okrutny sposób, ale to ją tylko nakręcało... Palnęli sobie w łeb. Jeden z nich zostawił list pożegnalny, w którym napisał: "Nie możemy już z tą idiotką wytrzymać..."
- Heeeee.....
- Mnóstwo stalkerek, fanek cosplayu i miłośniczek perwersyjnych gier....
- Chwilo trwaj jesteś piękna....
- Welcome to the goodie room....
- Jedziemy tam koniecznie!!! - wykrzyknął prezydent.
"Shady" zaczął znowu grzebać w papierach.
- A... prawie bym zapomniał... Z naszego tajnego laboratorium broni biologicznej skradziono awangardowo zaprojektowanego wirusa. Podejrzewamy, że to ktoś z wewnątrz.
- Pieprzyć to! Odliczam już dni do 8 marca - machnął ręką prezydent.
***
Ilustracja muzyczna:
Kana Hanazawa - Renai CirculationTe czekoladki miały jakichś dziwny posmak. Być może prezydent Kozieł nie powinien ich próbować...
Ale lubił słodkie rzeczy. Nie mógł się więc oprzeć słodyczom wręczanym mu przez słodkie dziewczęta.
- Panie, możesz potraktować to jak spóźniony prezent walentynkowy. To nie są czekoladki z supermarketu. Zrobiłyśmy je własnoręcznie, włożyłyśmy w nie uczucia i część siebie. Będziemy niezmiernie szczęśliwe jeśli ich skosztujesz - z niezwykłą pasją przemawiała Vicky Redyna. Pięknie zapleciony rudy warkocz opadał jej na ramiona. W mundurku szkolnym w stylu "Bakemonogatari" wyglądała przecudownie.
W wyciągniętym ręku trzymała krwistoczerwone otwarte pudełeczko w kształcie serduszka, ozdobione kokardkami. Za nią stał tłumek jej podkomendnych ubranych w cosplayowe ciuszki. Każda z nich wpatrywała się z oddaniem w przywódcę narodu wypatrując czy przyjmie podarek. Kozieł sięgnął po czekoladkę. Po chwili rozpływała mu się w ustach.
- Uhhhhmmmmm... Ciekawe nadzienie... Nigdy nie jadłem czegoś takiego.... Trochę jakby sok malinowy trochę jakby ... - nie dokończył, przez chwilę zdawało mu się, że ma w ustach krwisty stek.
Dziewczęta obserwując jego minę uśmiechnęły się i lekko zmrużyły oczy.
- Jak mówiłam włożyłyśmy tam uczucia i coś z siebie... - powoli wycedziła Vicky.
- Doceniam, doceniam... - uśmiechnął się Kozieł.
Rytuałowi powitania stało się zadość. Nadszedł czas na zapoznanie się z dziewczętami.
- Miau! Jestę kotę! - przymilała się do prezydenta Kozieła słodziutka brunetka z kocimi uszkami na głowie. Jej reagujący na zmiany tętna ogonek wesoło machał w tę i we w tę. To była jedna z zabójczyń Mobilnego Szwadronu Śmierci "Słodkie Panienki". Rozbawiony prezydent z uczuciem pogłaskał ją po głowie. Ogonek zaczął machać jeszcze szybciej, sterowane falami mózgowymi uszka przeszły do pozycji sygnalizującej rozkosz a nadobna "kocica" przyjemnie mruczała.
Prezydencką delegację witały wszystkie "Słodkie Panienki". Każda z nich w wymyślnym cosplayowym wdzianku. Vicky z uśmiechem na ustach przedstawiała Koziełowi wszystkie dziewczyny. Każda z nich wkładała wiele uczucia w kontakt z prezydentem. Były spontaniczne, bardzo wesołe i przede wszystkim sfanatyzowane.Możliwość pokazania się umiłowanemu przywódcy, zamienienia z nim słowa. dotknięcia go była dla nich niewyobrażalnym szczęściem.
- Jestem lisim demonem... - zalecała się do niego ruda panienka z lisimi uszkami i puszystym ogonkiem, którym omiatała jego ciało.
- Będę twoim Shingenem Takedą... - odparł Kozieł. Po chwili zwrócił się do wysokiej brunetki ubranej w fikuśny mundurek szkolny z mieczem samurajskim u boku: - Wow, wyglądasz jak Saeko Busujima!
- Dziękuję... Staram się wykonywać swój obowiązek. Wszak zadaniem kobiety jest chronić męską dumę - zarumieniła się "Saeko".
- A to nasza pani doktor... - pani komendant wskazała z uśmiechem na ustach ciemnowłosą, biuściastą, skąpo odzianą pielęgniarkę tulącą wielką strzykawkę.
- Uuuu.... Zazdroszczę wam opieki medycznej!
- Panie prezydencie! Chętnie zbadam panu prostatę! - wyprężyła się na baczność przed Koziełem wypinając biust. Po czym dodała zalotnie: - Mam bardzo wprawne ręce...
- Nie wątpię dziewczyno, nie wątpię... - szeroki uśmiech zagościł na twarzy umiłowanego przywódcy.
- Czemu te dziewczęta są ubrane w tak wulgarny niearystokratyczny sposób ?!? Czy nie można było im załatwić ładnych balowych sukien i białych pończoszek ?!? Dlaczego w ogóle one pracują w szwadronie śmierci ?!? To praca nie dla kobiet! Tylko tacy socjaliści i lewacy jak obecny tutaj Hubert Kozieł chcą zapędzać niewinne dziewczęta do takich prac urągających ich rozumowi i godności! - perorował hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Jan Maria Rokita Heliogabal Jabłoński, neofeudał bez ziemi i chłopów, poseł dwuosobowego Koła Poselskiego Neofeudałów i Wolnościowców, przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Konserwatywnego Nudziarstwa.
- Kto go tu wpuścił ?!? - prezydent Kozieł gniewnie wpatrywał się w Łukasza Kowalskiego.
- Ty. Powiedziałeś, że potrzebujesz "Stańczyka" i że najwięcej śmiechu zapewnią ci pajace z Sejmowej Komisji ds. Nudziarstwa - wyjaśniał szef Kancelarii Prezydenta.
Oprócz neofeudała w sejmowej delegacji obecnej podczas wizyty w MSS "Słodkie Panienki" był również przewodniczący jednoosobowej Chrześcijańskiej Unii Jedności Wolnościowców (organizacji kontynuującej myśl polityczną Ozjasza Goldberga-Mikke) Michał z Janek xyfka "Śledź". W jednym ręku trzymał Biblię, w drugim "Tragizm dziejów Polski" Jędrzeja Giertycha a na koszulce miał Ozjasza Goldberga błędnie podpisanego jako Stanisław Michalkiewicz. O dziwo nic się nie odzywał, dając pole do popisu hrabiemu Jabłońskiemu. Ten był zaś w swoim żywiole:
- To jest niezgodne ze standardami cywilizacji łacińskiej opisywanej 100 lat temu przez Feliksa Konecznego...
- Feliks Koneczny był loliconem... - rzucił Kowalski.
- Jak to ?!? - oburzał się neofeudał.
- Nie Feliks Koneczny, tylko Feliks Dzierżyński... - poprawił swojego współpracownika Kozieł.
- A kto to jest lolicon? - dopytywał się "Śledź".
- Nie ja... Ja nie jestem feministą... - bronił się prezydent.
- Nie zmieniajmy tematu! - przywołał ich do porządku Jabłoński. - Te dziewczęta są ubrane w sposób wulgarny. No może, poza panią komendant i tą o to słodką blondwłosą panienką w mundurku szkolnym z krzyżykiem na szyi...
- To jedna z naszych najlepszych zabójczyń... - chwaliła się Vicky.
- Taka słodka, grzeczna i miła dziewczyna nie może być zabójczynią ! Chociaż może ta jej spódnica jest trochę zbyt krótka...
Blondwłose dziewczę arystokratycznie "dygnęło" przed hrabią lekko unosząc koniuszki spódnicy.
Neofeudał zbladł. Patrzył na nią lekko zmieszanym wzrokiem. Właśnie coś zauważył.
- Pa... panie...nko! Czy czy tyyyyy nieeeee nooosiiiiiisz bieeeeelizny?
- Tak! Zgadłeś! - bezceremonialnie uniosła spódnicę do góry słodko się przy tym uśmiechając.
- Jak u porcelanowej lalki!!! - z nosa hrabiego krew trysnęła szerokim strumieniem. Lała się tak z jakąś minutę, póki wykrwawiony Jabłoński nie padł na podłogę.
- Czemu nie nosisz bielizny...? - w tonie głosu prezydenta czuć było zmieszanie.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wyjaśniła głosem słodkiej idiotki:
- Na pierwszej akcji miałam taką tremę, że się zsikałam. Czułam się w mokrych majtkach niekomfortowo więc je zdjęłam i zabijałam bez nich. Po tym uznałam, że lepiej będzie jeśli na akcje będę jeździć bez bielizny...
- Bycie mokrą nie powinno w niczym przeszkadzać... - westchnęła "Saeko".
"Śledź" zrobił się cały purpurowy na twarzy i wybuchnął:
- To już przesada!!!! Ten cały oddział to jedna wielka kpina z godności kobiet!!!
Prezydent Kozieł miał mu już odpowiedzieć, gdy nagle padła przed nim na kolana ciemnowłosa okularnica ubrana w gorset. Rozpoznał w niej masochistkę z akt.
- Skoro już mowa o kpinach z godności, to błagam cię mój panie, poniż mnie !!! Pomiataj mną jak szmacianą lalką! Wiem, że potrafisz zadać kobiecie ból i upokorzenie i za to cię uwielbiam! O jak jestem nakręcona! Co mi zrobisz?! Wychłoszczesz mnie?!? Wyprowadzisz mnie nagą na smyczy ?!? Każesz mi nago zmywać podłogę ?!? Panie, nie trzymaj mnie w niepewności! - skomlała tuląc mu się do nóg. Nieco przerażony Kozieł lekko się odsunął i wówczas wpadł na salomonowe rozwiązanie:
- W ramach upokorzeń będziesz musiała upokorzyć się przed tym rudym... - wskazał na "Śledzia". Niemal natychmiast skoczyła ku Michałowi z Janek i zaczęła trajkotać:
- Aaaaa!!! Panie jesteś prawdziwym zwyrodnialcem! Czuję się tak poniżona przez to, że muszę spełniać twoje zboczone kaprysy! Ale jestem przez to taka podniecona!
- Odejdź ode mnie grzeszna kobieto! - nie ukrywał przerażenia "Śledź".
- Tak jestem grzesznicą! I zasługuję na karę! Jak mnie ukarzesz?! Wychłoszczesz ?! Będę musiała klęczeć na grochu?! Przykujesz mnie nagą do pręgierza i będziesz oblewał zimną wodą ?!
- Poczytam ci "Historię według Korwina"...
- Ach! To bardzo okrutne! Ale nie wiedziałam, że jesteś takim sadystycznym zwyrodnialcem! Ale czytaj, bo już nieźle się nakręciłam!
Tymczasem nefeudał leżał na ziemi a z nosa wypływało mu morze krwi. Nad jego głową stała blondwłosa zabójczyni bez bielizny. Podziwiał ją w pełnej glorii.
- ... Jak u porcelanowej lalki... Jak u Rubiny z "Rosen Maiden".... - cicho wzdychał.
- Spokojnie! Trzeba zatamować krew! - podbiegła do niego pielęgniarka. Nie mając nic lepszego pod ręką ściągnęła sobie majtki i bezceremonialnie wepchnęła je hrabiemu do nosa. Krwotok z dróg oddechowych został zahamowany, ale neofeudał zaczął krwawić przez oczy.
- Wszedł na nowy poziom zboczenia... - westchnął Kowalski.
- Hahahaha!!! - głośno śmiał się prezydent Kozieł. Po chwili przestało mu jednak być do śmiechu. Poczuł się słabo. Obraz przed oczami zaczął mu się rozmywać. Spojrzał na wiszący na ścianie transparent z herbem oddziału (po jednej stronie męska dłoń z trzema gwoździami wbitymi w każdy palec, po drugiej stronie kobieca ręka trzymająca gwoździe). Właśnie sobie coś uświadomił. Bezwładnie padł na podłogę. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył była bielizna Vicky Redyny.
***
Bielizna Vicky Redyny była też pierwszą rzeczą jaką zobaczył po przebudzeniu. Znajdował się w jakiejś piwnicy, siedział na krześle skuty kajdankami a po drugiej stronie pokoju siedziała Vicky ubrana jedynie w biustonosz, majtki i wstążki wplecione we włosy. Rudy warkocz zalotnie opadał jej na ramię. W ręku trzymała siekierkę a po swej prawicy i lewicy miała ludzkie czaszki położone na stołkach. Patrzyła na niego z miłosną pasją.
- Wiem, że nawiązujesz do "Mirai Nikki". Fajnie, ale to trochę zbyt ekstremalne...
- Unoszę się jak motyl! I żądlę jak motyl! - wstała z krzesła i tanecznym krokiem zbliżyła się do niego.
- Motyle nie żądlą! Chyba chciałaś powiedzieć, że żądlisz jak pszczoła.
Uśmiechnęła się.
- Jesteś niesamowity! W takim stanie wytykasz mi błędy.
- Podwójne nawiązanie. Przebiłaś pod względem ilości "zapożyczeń" Elizę Michalik. Lubię cosplay, ale daruj to sobie i wyjaśnił mi co to wszystko oznacza...
- Kocham cię i jestem tutaj, by cię chronić...
- Twoja miłość jest zbyt ekstremalna...
- Przecież lubisz yandere...
- Lubię, ale to już przesada...
- Nie narzekaj. Cała żeńska populacja zamienia się teraz w yandere...
- ?!?
- Pamiętasz sprawę kradzieży awangardowego wirusa? To był wirus zamieniający kobiety w yandere. To nasz oddział go ukradł i teraz wypuścił. To zamach stanu przeciwko skostniałemu społeczeństwu, w którym brakowało miłości a kobiecość przeżywała kryzys. Teraz, gdy kobiety odnajdą cel w życiu - miłość i mordowanie, zbudujemy wspólnie nowy świat, w którym będę boginią u twego boku - podekscytowana Vicky wskoczyła Koziełowi na kolana i zaczęła go namiętnie głaskać.
- Jesteś jebniętą suką... A to za bardzo przypomina "Misery" Stephena Kinga połączone z porwaniem Czang Kaj-Szeka w Xianie w 1936 r. ...
- Jestem jebniętą suką, która szaleje na twoim punkcie. Przez parę dni tutaj sobie posiedzisz, a ja będę o ciebie dbać. Będę cię karmiła łyżeczką, poiła, myła, głaskała, tuliła, macała... - przycisnęła jego twarz swoim biustem.
- A jak będę chciał pójść do toalety?
- Nadal będę cię kochała...
- Dziewczyno jesteś naprawdę chora... - westchnął Kozieł.
- Chora z miłości... Mam wielką gorączkę. Czujesz? - mocniej się w niego wtuliła. Po chwili coś sobie przypomniała: - Czas na siku
Rozpięła mu pasek, ściągnęła spodnie i już chwyciła za górną krawędź prezydenckich majtek, gdy usłyszała za plecami:
- Ty szmato! Myślałaś, że będziesz go mieć tylko dla siebie?!? - to dawała o sobie znać dysząca zazdrością masochistka w okularach.
Vicky spojrzała na nią i oschle rzuciła:
- Słyszałam, że w liceum nie miałaś powodzenia. Lecieli na ciebie tylko chłopcy z okularowym fetyszem. Odczep się więc łaskawie ode mnie i mojego chłopaka.
- Twojego chłopaka?!? Możesz sobie tylko pomarzyć!
- Jestem jego dziewczyną. Dotykał swoją twarzą mojego biustu...
- Ahhhhhh!!! A mojego nie chciał!
- Bo mój jest większy!
- Masz za to brudną bieliznę!
- Nieprawda! Nie mam!
- Słyszałam też wiele o tym jak się zachowywałaś w liceum. Twoja najbliższa przyjaciółka z tego okresu jest prawdziwą plotkarą...
- Oż ty! - Vicky rzuciła się na masochistkę. Panie zaczęły się ciągnąć za włosy, drapać i tarzać po podłodze. Prezydent Kozieł wzdychał z politowaniem.
Tak zaczynał się nowy, lepszy świat. Świat rządzony przez zboczone idiotki.