czwartek, 14 sierpnia 2014

Konwój GRU i Striełkow lolicon

 Putin-Hujło przemawiający na Krymie kojarzy mi się z tą sceną. A konwój "humanitarny" zmierzający w stronę terenów opanowanych przez rosyjskich dywersantów, przekroczy granicę na odcinku, którego nie kontrolują ukraińskie władze. Przewozi on najprawdopodobniej dużą ilość broni, amunicji i terrorystów. To podobne przedsięwzięcie, jak konwój "humanitarny" GRU z Soczi do Abchazji, który umożliwił abchaskim separatystom zorganizowanie w 1993 r. ofensywy na Suchumi. W jego organizację był wówczas zaangażowany Siergiej Szojgu, obecny minister obrony FR. Sowieci lubią sięgać po stare schematy, nawet jeśli one są już zgrane. Rosja stawia więc na dalszą destabilizację.



Tymczasem pojawiają się sprzeczne informacje dotyczące losów "generalissimusa DNR" Igora Girkina vel Striełkowa (widzianego w marcu na Krymie - od 3:31). Ponoć jest ciężko ranny, ale jest to dementowane. Niedawno w "Plusie Minusie" pojawił się ciekawy tekst o nim. Najciekawsze fragmenty:

"To Bośnia stała się dla niego właściwą wojenną inicjacją. Kolega z frontu Michaił Polikarpow napisał o ich bałkańskiej awanturze powieść „Rosyjskie wilki". Striełkow, zbzikowany na punkcie caratu i Białej Rosji, występuje w niej pod imieniem Monarchisty i z satysfakcją ostrzeliwuje z moździerza domy „Turków" (muzułmanów). Ostatnio media bośniackie ujawniły zdjęcie z tamtych lat, sugerując, że młody Girkin (na zdjęciu stoi z Bobanem Indiciem, współpracownikiem skazanego w Hadze Milana Lukicia) mógł brać udział w mordach i gwałtach w Višegradzie nad Driną.



Dowodów jednak brak, próżno ich szukać także w wydanym pod koniec lat 90. „Dzienniku bośniackim Igora G.", choć Višegrad i Boban przewijają się w tych zapiskach chłopca-mordercy na każdej stronie. Autor raczy nas za to opisem ekstazy na widok belgradzkiej cerkwi z czasów białej emigracji, upaja się pejzażem pola bitwy i swoją pogardą dla Serbów, którzy nie dorośli do pansłowiańskiego ideału. W Rosji lansowany jako abstynent, na Ukrainie uważany raczej za alkoholika, w „Rosyjskich wilkach" Striełkow-Monarchista na potrzeby łączności radiowej używa pseudonimu „Wódka" – podobno dla żartu."

(...)

"Sam Striełkow jest autorem powieści „Detektyw Zamku Heldiborn", wydanej w grudniu 2013 roku, miesiąc po pierwszych protestach na Majdanie. Można ją kupić w Rosji i na Ukrainie, a także w księgarni Ozon.ru, gdzie uzyskała miano bestsellera. Czy jest to swobodna ekspresja autora czy może część rosyjskiej wojny nowego typu? Zapewne jedno i drugie – Striełkow wydaje się potrzebny Moskwie taki, jaki jest: razem ze swoim emploi i szaleństwem. Cały jest tej wojny narzędziem, nadbudową, twarzą i gadżetem. Jego pełna wyszukanych imion (Ekskluziw, Złydzień, Miłozłota, Talentinka) alegoria fantastyczna została napisana z myślą o dzieciach, i to myślą tak intensywną, że cytowany w „Nowoj Gazietie" anonimowy psychiatra z Doniecka dopatrzył się w niej pedofilii narzucającej się już w pierwszej scenie, kiedy Obrońca Zamku, dojrzały romantyk, zachwyca się urodą niedojrzałej dziewczynki, marząc o tym, by złożyć u jej stóp jakiś wielki czyn."

W mojej książce  "Vril. Pułkownik Dowbor". takich akcentów nie ma, ale i tak zachęcam do jej czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz