Chopper (z lśniącymi z podziwu oczami): Naprawdę?!"
"One Piece"
Ilustracja muzyczna: Henry Rollins - Liar
Kiedy spytacie przeciętnego prawicowca, co sądzi o Zamachu Majowym, z 70 proc. prawdopodobieństwem odpowie on, że to straszny gwałt na demokracji i że źle się stało, że nie dano porządzić wówczas endecji, bo konsekwencją przewrotu była dyktatura, proces brzeski i Bereza. Gdyby Polsce dano się rozwijać demokratycznie to pewnie lepiej by się potoczyła jej historia w 1939 r. Większość historyków stara się sprawę wypośrodkować mówiąc, że Marszałek Piłsudski miał co prawda zasługi przed 1926 r., które należy szanować, ale w 1926 r. popełnił straszny błąd polityczny niszcząc w Polsce demokrację. A co jeśli demokracja miała być wówczas zniszczona przez kogo innego?
W archiwach nowojorskiego Instytutu Józefa Piłsudskiego znalazło się wiele dokumentów dotyczących historii endecji. Wśród nich są wspomnienia endeckiego działacza, dziennikarza Jerzego Drobnika. Pisze on tam, że w 1926 r. endecja planowała WŁASNY ZAMACH STANU. Starała się przyciągnąć do akcji gen. Sikorskiego, którego chciała zrobić dyktatorem. Na dziesięć dni przed akcją Piłsudskiego doszło do rozmowy Dmowskiego z Sikorskim, w której omawiano plan zamachu. W takim scenariuszu wejście endecji do rządu Witosa miało dać jej tylko przyczółek do wprowadzenia dyktatury. Sprawa ta jest znana historykom, ale z nieznanych powodów, większość z nich udaje, że do niczego takiego nie doszło. Do chlubnych wyjątków należą katolicki tradycjonalista, ultrakonserwatysta Ryszard Mozgol (były historyk IPN), który zdawkowo wspomniał o "przygotowywanym przez prawicę zamachu stanu" w 1926 r. w tekście poświęconym Korfantemu opublikowanym w "Templum Novum" oraz Dariusz Baliszewski, który równie zdawkowo pisał, że Zamach Majowy zagrodził drogę do faszystowskiego zamachu stanu w Polsce.
Powyżej: politycy endecji na pogrzebie Dmowskiego, 1939 r.
Ten element układanki nie pozostawia wątpliwości, że w maju 1926 r. piłsudczycy musieli działać, by nie dopuścić do powstania endeckiej dyktatury. Taka dyktatura byłaby niebezpieczna nie tylko ze względu na liczne fascynacje ówczesnej endecji "włoskim ładem społecznym" i groźbę, że nieudolny reżim endecki wywoła wojnę domową, ale również ze względu na prosowieckie sympatie wśród czołowych endeków (o czym pisałem - powołując się m.in. na M. Wołosa już w jednym z poprzednich wpisów z serii Największe Sekrety poświęconym Zamachowi Majowemu oraz we wpisie dotyczącym zabójstwa prezydenta Narutowicza ). Jeśli weźmiemy pod uwagę również to, że gen. Sikorski był wówczas francuskim agentem a w latach 1939-42 prowadził prosowiecką politykę, to zrozumiemy, że sytuacja zmuszała do sięgnięcia po nadzwyczajne środki - podeptania demokracji, by ochronić kraj przed sowiecką penetracją.
Czemu sprawa planowanego w 1926 r. endeckiego zamachu stanu jest tak mało znana? Bo większość historyków pełni rolę strażników systemu, którzy powielają mitologię napisaną przez innych. Oficjalna wersja historii jest wypadkową narracji różnych grup interesu. Ponieważ grupom interesu nie zależy na tym, by Polska odzyskała wielkość, propagują mitologię małej Polski. Duża część tych mitów została zaś stworzona przez endecję. Formacja ta ma na koncie m.in. mit Narutowicza "prezydenta mniejszości narodowych", probolszewicki mit "niepotrzebnej wyprawy kijowskiej", mit Weyganda zwycięzcy Bitwy Warszawskiej (zastąpiony później mitem Rozwadowskiego), mit wywołania przez endeków powstań wielkopolskich i śląskich (wielu endeków z oburzeniem przyjmuje prawdziwą historię Powstania Wielkopolskiego - wywołanego przez por. Palucha WBREW ENDECJI, ale gdy pytam ich o nazwiska endeków, którzy rzekomo rozpoczęli Powstanie - nie potrafią ich wymienić), czy też mit wersalskiego sukcesu. Endecja i jej lider Dmowski byli po prostu jednymi z największych twórców mitów w historii Polski.
Jak spojrzymy do książki Romana Dmowskiego "Polityka polska i odbudowanie państwa", to naszą uwagę przykuje to, że w zasadzie Dmowski tam pisze bardzo mało o swojej działalności w latach 1914-1919 a skupia się przede wszystkim na karkołomnych "analizach" historiograficznych. Pełno tam przy tym bezczelnych łgarstw i karkołomnych teoryjek nie popartych faktami. Czytamy tam więc, że Niemcy przejmując bazę morską w chińskim Tsingtao w 1897 r. przede wszystkim okrążali Rosję, że budująca drednota za drednotem Wielka Brytania była przed 1914 r. pogrążona w pacyfizmie i że Rosjanie prześladowali unitów pod wpływem podszeptów Niemców. Czytamy tam też, że w 1905 r. Żydzi chcieli zniszczyć przemysł Królestwa działając na zlecenie niemieckiej SPD. Po lekturze tej książki byłem w szoku. Wszak niemal wszyscy historycy mówią, że Dmowski był bardzo inteligentnym człowiekiem. Znał też twórców Rewolucji 1905 r. (przyjaźnił się np. z małżeństwem Kelles-Krauzów), od lat obracał się w tych samych kręgach towarzyskich co oni, znał ich argumentację i cele. Czemu więc pisał takie bzdury? Bo podobnie jak marszałek Żukow skonstruował swoje wspomnienia jako zbiór łgarstw (im bardziej bezczelnych, tym lepiej) będący ściągawką dla oficjalnej wykładni historii. Pisząc je chodziło mu tylko i wyłącznie o tworzenie mitów, będących usprawiedliwieniem jego błędów i tytułem do zdobycia władzy. Działał podobnie jak Mussolini w trakcie "Marszu na Rzym". To było wówczas działanie logiczne i zupełnie usprawiedliwione, ale stworzyło problem dla przyszłych pokoleń - ogłupiało społeczeństwo.
Przyjrzyjmy się tej endeckiej machinie mitów na przykładzie dwóch jej najbardziej prominentnych wyrobników. Stanisław Stroński, był autorem określenia "Cud nad Wisłą" i głównym aktorem w kampanii nienawiści wobec prezydenta Narutowicza. W propagandzie wymierzonej przeciwko Narutowiczowi używał akcentów antymasońskich i antysemickich. Sam jednak był masonem Wielkiego Wschodu i miał żydowskich przodków.
Przykład nr. 2: Zygmunt Balicki, główny ideolog endecji przed I wojną światową, twórca antypowstańczych tez i wielu antymasońskich i antysemickich teorii spiskowych. Pisał on m.in., że polski "ruch niepodległościowy posiada cechy żydowskie" a za wszystkimi polskimi powstaniami stała "kierowana przez Żydów masoneria". Co ciekawe, sam był masonem a w 1890 r. w Genewie wygłosił takie słowa:
"Ale nie zamarł jeszcze stary okrzyk Wolnych Mularzy, którzy ze sztyletami, utkwionymi w niebo, wołają: Nekam Adonai! - zemsta ci, Boże! Kiedy godzina wybije i my podniesiemy ten okrzyk na polskiej ziemi i my obejmiemy nim wszystko, co ten świat zawarł w sobie łez i błota, ucisku i niedoli"
Cytat ten został wysłany przez Balickiego do emigracyjnego pisma "polskich narodowych socjalistów" "Jutrzenka" z prośbą o zamieszczenie. W 1909 r. przypomniał go na łamach "Przedświtu" Feliks Perl. Bycie satanistą jak widać nie kłóci się z byciem bohaterem głosicieli koncepcji "katolickiego państwa narodu polskiego".
Na takich właśnie bezczelnych łgarstwach i manipulacjach opiera się historia endecji. Czemu oficjalna historia te łgarstwa i mity toleruje? Bo w ten sposób można deprecjonować polski wysiłek zbrojny, fałszować historię Międzywojnia i okoliczności wejścia Polski w II wojnę światową. Naszym zadaniem jest historyczny rewizjonizm - nieustanne obalanie mitów małej Polski, nawet jeśli pospada z pomników wiele aureoli.
W przygotowaniu - Największe Sekrety: Wtajemniczony. Marszałek Piłsudski - człowiek z cienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz