czwartek, 31 października 2013

Turecko-chińskie porozumienie, unijno-rosyjska wojna, Sowieci znów Egipcie i inne znaki

Kilka geopolitycznych znaków czasu z ostatnich dni:

W Kairze gościł  gen. Wiaczesław Kondarszow, wiceszef GRU. Rozmawiał z miejscową juntą o dostawach rosyjskiej broni do Egiptu. To pierwsze tego typu rozmowy odkąd 40 lat temu gen. Anwar Sadat wyrzucił z kraju sowieckich doradców. Dotychczas Egipt polegał głównie na broni amerykańskiej, teraz ma ochotę m.in. na rosyjskie rakiety dalekiego zasięgu SS-25. Rosyjską bronią jest też zainteresowana Arabia Saudyjska, wściekła na Obamę, że odwołał inwazję na Syrię (i jednocześnie grożąca Ruskim fajerwerkami podczas olimpiady w Soczi).  O ile Jimmy Carter, uznawany za najgorszego prezydenta USA, stracił Iran, to Obama traci Egipt, Arabię Saudyjską, Turcję...

W obecnej sytuacji zadziwiać może to, że Chiny tak ostrożnie angażują się na Bliskim Wschodzie. Mogłyby machnąć ręką na rosyjskie interesy w Syrii (kraj ten nie ma przecież dla Chin niemal żadnego znaczenia gospodarczego - miejscowe złoża ropy są na wyczerpaniu) i starać się przyciągnąć do siebie Arabię Saudyjską. Taki związek byłby logiczny. Chiny stały się przecież największym konsumentem ropy na świecie i potrzebują sobie zapewnić dostęp do surowca, USA stają się zaś niezależne energetycznie i sytuacja na Bliskim Wschodzie zaczyna je mniej interesować (co sprawia, że amerykańska ochrona królewskiego domu saudyjskiego przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi staje się mniej pewna). Problemem jest to czy Chiny byłyby zdolne machnąć ręką na Iran (dogadujący się z USA i stanowiący główne zagrożenie dla dostaw ropy z Bliskiego Wschodu) i zacząć wspierać saudyjskie interesy w regionie. Być może pośrednikiem przy ewentualnym porozumieniu chińsko-saudyjskim będzie Pakistan, kraj który od ponad trzech dekad jest blisko związany zarówno z Chinami jak i z USA.





Ciekawe rzeczy też dzieją się w Turcji. W Istambule otwarto tunel pod Bosforem, część projektu Marmaray, pierwsze kolejowe połączenie między azjatyckim i europejskim brzegiem cieśniny. Marmaray ma być zaś częścią Nowego Szlaku Jedwabnego - połączenia kolejowego z Chin, przez Azję Centralną i Turcję do Europy Zachodniej. Turcja zaniepokoiła ostatnio USA wybierając ofertę chińskiej państwowej firmy CPMIEC w kontrakcie na budowę elementów systemu obrony przeciwrakietowej. A nam wmawiają, że rewolta przeciwko Erdoganowi wybuchła z powodu kilku drzew... Rozpalenie problemu ujgurskiego (zamach na placu Tiananmen), jest próbą storpedowania chińsko-tureckiego porozumienia.



Ciekawe rzeczy dzieją się też na froncie unijno-rosyjskim. Kreml zdołał zmusić Armenię, by porzuciła pomysły o stowarzyszeniu z UE, Mołdawia i Ukraina wciąż się bronią choć zastosowano wobec nich wojnę handlową i liczne prowokacje (m.in. podpalanie meczetów na Krymie i cerkwii prawosławnych na zachodzie Ukrainy). Kreml uznał wyprawę ekologów na arktyczną platformę Gazpromu za imperialistyczny spisek i zaaranżował ataki na holenderskich dyplomatów. Prowadzi też wojnę handlową przeciwko Litwie mszcząc się za litewskie działania wymierzone w rosyjskie interesy energetyczne. Komisja Europejska jest gotowa nałożyć na Gazprom dużą karę za praktyki monopolistyczne. Kreml jednocześnie zadziera ze środowiskami "postępowi" i stara się odwrócić uwagę od swoich działań nagłaśniając sprawę podsłuchów NSA (ciekawe, że o podsłuchiwaniu przez NSA konklawe doniosła gazeta Berlusconiego - partnera biznesowego Putina, obalonego przez Amerykanów). Jak wiemy, zarówno Moskwa jak i Berlin mają w postPolsce swoje frakcje, więc zabawnie wygląda w tym kontekście starcie Protasiewicz-Schetyna na Dolnym Śląsku...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz