niedziela, 27 października 2013

Największe sekrety: Ostatni Bóg Wojny

Ilustracja muzyczna: Pacific Main Theme


"Gdy zostanie nam narzucona wojna, jedyną alternatywą jest zastosowanie wszystkich możliwych środków, by ją doprowadzić do szybkiego końca. W wojnie chodzi o zwycięstwo"
 Gen. Douglas MacArthur

Gen. Douglas MacArthur - Ostatni Bóg Wojny - jest bohaterem nie tylko dla Amerykanów. Z przyczyn oczywistych zasłużył na wieczną wdzięczność Australijczyków, Filipińczyków i setek plemion Pacyfiku wyzwolonych spod japońskiej okupacji. Kochają go Koreańczycy a Chińczycy z Tajwanu też zawdzięczają mu swoją egzystencję. Największym uwielbieniem powinni go darzyć jednak Japończycy - naród przeciwko któremu zacięcie i nadzwyczaj skutecznie walczył przez blisko cztery paskudne, okrutne a zarazem epickie lata. Gen. MacArthur okazał się dla Japonii wymarzonym okupantem - Ostatnim Shogunem, człowiekiem który ocalił Boski Dom Cesarski i wbrew Waszyngtonowi zapewnił Japończykom ważną pozycję w Nowym Porządku Świata. Zachował bastion niezależnej siły na Dalekim Wschodzie - i zamierzał go poszerzyć o Chiny i Koreę. Gdyby mu się udało, Zimna Wojna skończyłaby się najpóźniej w latach '60-tych, światowy komunizm załamałby się z wielkim hukiem a USA byłyby również znacznie przyjaźniejszym miejscem dla świata niż obecnie.



Truizmem jest napisać, że historia wojny na Pacyfiku jest niepełna i celowo ocenzurowana. Taka jest bowiem historia wszystkich wojen. Tym, którzy nie czytali, polecam przeczytać moje wpisy z serii Największe Sekrety: ten poświęcony operacji "Złota Lilia" i ten dotyczący księcia Higashikuni Naruhiko, opowieść o człowieku, który wprowadził Japonię do wojny i uszło mu to na sucho. Wpisy te ściśle się zazębiają z opowieścią o gen. MacArthurze i tłumaczą wiele z jego krytycznych decyzji z lat 1944-45.


Powyżej: gen. MacArthur i australijski premier John Curtin

MacArthur zdołał zgromadzić w swoich rękach władzę o wiele większą niż wynikałaby z jego oficjalnych stanowisk. Jego pozycja wynikała w dużej mierze z umiejętnego wykorzystania służb wywiadowczych - własnych służb wywiadowczych. Wiele epizodów z prowadzonej przez niego tajnej wojny na Pacyfiku opisuje William Breuer w "Nieznanej Wojnie MacArthura". Wojna ta koordynowana była przez powołane w lipcu 1942 r. Alianckie Biuro Wywiadowcze (AIB) - organizację zrzeszającą amerykański, australijski, brytyjski, holenderski i filipiński personel wywiadowczy (w tym wielu nissei - amerykańskich Japończyków z drugiego pokolenia) lojalny wyłącznie wobec gen. MacArthura. Ostatni Bóg Wojny stymulował też z oddali bardzo skuteczny filipiński ruch oporu - za pomocą prywatnej służby Regionalne Dowództwo Filipin (PRC). Jego oczami i uszami na tej tajnej wojnie był gen. Charles Willoughby (Adolf Karl Scheppe-Weidenbach, urodzony w Heidelbergu niemiecki arystokrata), zwany przez MacArthura "małym faszystą" (ze względu na niemieckie pochodzenie i przedwojenną przyjaźń z Mussolinim i Jose Antonio Primo de Riverą).



Ostatni Bóg Wojny starał się nie dopuszczać do działania na swoim terenie OSS - słusznie uważał tę organizację za niekompetentną i zinfiltrowaną przez komunistów oraz pożytecznych, lewicowo-liberalnych idiotów (przypominam mój wpis o szaleństwie Billa Donovana - zwłaszcza "lisi" epizod). Zawierał za to sojusze z ludźmi takimi jak Dai Li, niesamowicie zdolny i zarazem bezwzględny do perfekcji szef wojskowej bezpieki Kuomintangu (przypominam wpis o jego śmierci) - to oczywiście nie podobało się wielu biurokratów z administracji Roosevelta.



Nic jednak nie mogli na to zrobić - gen. MacArthur bardzo skutecznie prowadził wojnę, wygrywał z Japończykami i skutecznie kreował się na bohatera narodowego. (Przyczynił się do tego Biały Dom - w pierwszych miesiącach wojny dramatycznie potrzebował pokazać narodowi jakieś pozytywne przykłady skutecznego oporu przeciwko japońskiej agresji. Przykłady były tylko dwa: Wake Island i Baatan. To dlatego ściągnięto MacArthura do Australii - wbrew jego woli. Media wykreowały go na bohatera, więc jego śmierć lub wpadnięcie w niewolę byłyby dużym psychicznym szokiem dla Ameryki. Sama pierwsza kampania filipińska nie jest jednak dla MacArthura szczególnym powodem do chwały. Został pokonany przez słabsze liczebnie wojska gen. Hommy. Jako okoliczność łagodzącą można wskazać to, że armia USA na Filipinach była słabej jakości - np. przesyłano jej z Ameryki czołgi Stuart pozbawione wielu ważnych części. Dość powiedzieć, że Amerykanie bronili się przed Japończykami za pomocą szarż kawaleryjskich. Plan obronny załamał się głównie dzięki gen. Breretonowi, który doprowadził do zniszczenia amerykańskiego lotnictwa na Clark Field a później fatalnie koordynował operacje powietrzne podczas operacji "Market Garden". Mimo kiepskiego debiutu w II wojnie światowej, późniejsze operacje dokonywane przez MacArthura noszą ślad iskry geniuszu. Tak było m.in. w przypadku kampanii na Nowej Gwinei - "rosyjskiego frontu na Pacyfiku", miejsca bez powrotu dla dziesiątków tysięcy japońskich żołnierzy, marynarzy i pilotów. Szczególnie genialna była operacja Hollandia-Wewak, ale podczas wyzwalania Filipin dowództwu gen. MacArthura też należą się najwyższe noty.)  Nienawidzący go gen. Marshall, podręcznikowy przykład dupka, próbował stworzyć przeciwwagę dla MacArthura kreując sławę swojego kolegi z West Point gen. Stilwella, wielkiego szkodnika nieustannie spiskującego przeciwko Czang Kaj Szekowi i narodowi chińskiemu,  militarnego beztalencia, prokomunistycznego dupka o mentalności i manierach drill instructora z "Full Metall Jacket" ("This is my rifle, this is my gun, this is for fighting, this is for fun", "Private Snowball!"). Takiego tytana jak MacArthur nie dało się jednak przesłonić małymi wszami łonowymi w rodzaju Stilwella. Przed naturalną sławą MacArthura musiał chylić czoła nawet prezydent.  Nie bez przyczyny to właśnie Ostatni Bóg Wojny odbierał japońską kapitulację na pokładzie "USS Missouri" 2 IX 1945 r. Nie bez przyczyny powierzono mu w zarząd Japonię.



Ilustracja muzyczna: Higurashi - Dear You (wersja Shion/Mion)

Pierwsze dni jego rządów w Kraju Kwitnącej Wiśni są świetnie pokazane w filmie "Cesarz" (tutaj macie trailer). Zlecił swojemu podwładnemu gen. Bonnerowi Fellersowi zbadać odpowiedzialność Cesarza za wojnę. Gen. Fellers wywiązał się z niego znakomicie - przygotował raport mówiący, że odpowiedzialność Cesarza Hirohito za wejście Japonii do wojny jest niemożliwa do ustalenia, ale skoro Cesarz zdecydował o przerwaniu wojny należy go oszczędzić. I tak też zrobiono. Gen. Fellers i gen. MacArthur uratowali życie japońskiemu monarsze i ocalili wielu członków jego rodziny od odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Zapobiegli w ten sposób pogrążeniu się kraju w chaosie, pozwolili przetrwać miejscowemu establiszmentowi i włączyć mu się w grę o Nowy Porządek Świata.



Przygotowano szokującą ekspertyzę mówiącą, że Dwór Cesarski i Japonia są bankrutami, więc żadnych odszkodowań wojennych nie będzie. Ogromny "skarb generała Yamashity" rozpłynął się w powietrzu. Bogactwa zrabowane w ramach operacji "Złota Lilia" posłużyły w następnych latach do odbudowy japońskiej gospodarki a część z nich odłożono z myślą o kampanii prezydenckiej MacArthura. Ostatni Bóg Wojny sprowadził do Japonii amerykańskich specjalistów od zarządzania, którzy połączyli siły z "kliką z Mandżurii" i położyli podwaliny pod późniejszy cud gospodarczy. Swoje zrobił też ustalony przez Amerykanów bardzo korzystny, zaniżony kurs jena wobec dolara. (Warto dodać, że:  po rozejmie z 15 sierpnia 1945 r., MacArthur stanowczo zakazał alianckim wojskom wkraczać na terytorium Japonii oraz tereny okupowane przez Japończyków (poza Chinami). Zakaz obowiązywał do momentu podpisania kapitulacji. Lord Mountbatten protestował, wskazywał, że ten rozkaz będzie kosztował życie wielu alianckich jeńców przetrzymywanych w japońskich obozach. MacArthur był dziwnie głuchy na ten argument. Japończycy wykorzystali podarowane im dwa tygodnie czasu na niszczenie tajnych dokumentów, zacieranie śladów tajnych programów i swoich zbrodni, likwidację niewygodnych świadków - m.in. alianckich jeńców kopiących skrytki depozytowe dla "skarbu generała Yamashity"). Gen. MacArthur nie działał jednak w próżni - zarówno on jak i gen. Fellers a także ich w sojusznik w Departamencie Stanu, były ambasador w Tokio Jospeh Grew - należeli do tajnej, republikańskiej, antykomunistycznej siatki kierowanej przez byłego prezydenta Herberta Hoovera.




Wszyscy oni przyjaźnili się z Hooverem, byli jego podwładnymi lub współpracownikami na pewnym etapie kariery (gen. MacArthur został szefem sztabu armii USA za kadencji Hoovera i stał za stłumień zamieszek związanych z "armią bonusową" - rodzajem czerwonego marszu na Rzym). Nazwisko prezydenta Hoovera pojawia się na dokumentach związanych z funduszami pochodzącymi z operacji "Złota Lilia". Hoover słusznie uważał, że celem USA powinna być odbudowa Japonii jako antykomunistycznego bastionu. Cel ten udał mu się dzięki gen. MacArthurowi. To Ostatni Bóg Wojny stworzył współczesną Japonię (za co fani anime, maid cafe, Hatsune Miku, Hitomi Tanaki oraz podobnych atrakcji powinni mu być dozgonnie wdzięczni :)


Ilustracja muzyczna: Tae Guk Gi OST - Prologue

Historia ponownie upomniała się o gen. MacArthura 25 czerwca 1950 r., w dniu północnokoreańskiej agresji na Koreę Południową - wojny, która miała wyrzucić Amerykanów z Azji Wschodniej. Ostatni Bóg Wojny zabłysnął tam desantem pod Inchon - genialną operacją przeprowadzoną improwizowanymi siłami, dokonaną wbrew poradom "ekspertów" US Navy. Pogonił armię Grubego Kima aż za rzekę Yalu. Gdy wojska amerykańskie wkraczały do Pyongyangu, mieszkańcy tej metropolii okazywali radość równie wielką jak mieszkańcy Szanghaju wyzwalani z rąk Japończyków. Ku rozpaczy pożytecznych idiotów z całego świata wszędzie niszczono portrety Stalina i jego tłustej marionetki Kim Ill Sunga. Gdy w Seulu MacArthur zorganizował uroczystość przywrócenia kraju prezydentowi Syngmanowi Rhee , amerykański Departament Stanu wysłał protest do Ostatniego Boga Wojny argumentując, że powinien on przekazać władzę w Korei "rządowi o szerszej reprezentacji".


MacArthur odparł, że Syngman Rhee został wybrany przez Koreańczyków a on nie ma prawa mieszać się do tego jakie rządy wybierają sobie inne narody. Ponownie doprowadził Departament Stanu do białej gorączki, gdy oświadczył - wbrew oficjalnej polityce administracji Trumana - że kuomintangowski Tajwan będzie broniony przez USA przed komunistyczną agresją. (MacArthur przyjaźnił się z Czang Kaj Szekiem i ostro krytykował to jak Marshall, Truman i reszta dupków z Waszyngtonu potraktowały po wojnie Chiny).

Zimą spadł na wojska ONZ potężny cios - chińska inwazja na pełną skalę. W dramatycznym odwrocie,  w temperaturach poniżej 30 stopni Celsjusza, wojska Wolnego Świata cofnęły się aż za Seul. Komunistom nie udało się jednak rozbić żadnej alianckiej dywizji a swoje sukcesy okupili ogromnymi stratami. (Brytyjski aktor Michael Caine służył wówczas w Korei. Widząc taktykę "ludzkiej fali" stosowaną przez Chińczyków zraził się do komunizmu. Uznał wówczas, że "skoro tak traktują swoich, to jak będą traktować nas?"). Zagadką jest czemu doskonały wywiad gen. MacArthura przeoczył inwazję, mimo wielu ostrzeżeń. Czyżby był to element planu? Scenariusz gry przygotowany przez MacArthura przewidywał nuklearny nokaut ChRL  - uderzenie w zaplecze wroga, zniszczenie jego centrów przemysłowych. Wróg nie miał żadnych środków, by odpowiedzieć na tak miażdżący cios. ZSRR nie dysponował wówczas rakietami dalekiego zasięgu, nie mógł uderzyć nuklearnie w USA. Plan gen. MacArthura oznaczałby upadek komunizmu w Chinach i powrót Czanga na kontynent. (W czasie wojny domowej komuniści wygrali tylko wyłącznie dzięki zdradzie wewnątrz Kuomintangu i w Waszyngtonie a także dzięki ogromnej pomocy ZSRR. Te czynniki byłyby zniwelowane w scenariuszu MacArthura. Czerwone oddziały same przyłączałyby się do zwycięskiej armii narodowców - tak jak to robiły pokonane wojska watażków w czasie wojny domowej. Większość chińskich jeńców z Korei deklarowała zresztą, że chce służyć w armii Czanga lub nawet u Amerykanów.) Ostatni Bóg Wojny rozumował, że nie ma substytutu dla zwycięstwa - nie wykorzystać ostatniej szansy pokonania komunizmu byłoby grzechem. Reakcja Białego Domu była histeryczna. Komisja w składzie: gen. Marshall, gen. Omar Bradley, Dean Acheson (sekretarz skarbu, który mówił, że Korea nie leży w strefie obronnej USA) i Averell Harriman (były ambasador w Moskwie, pożyteczny idiota lub nieźle maskujący się intrygant ze Skull and Bones) - wszyscy czterej nienawidzący Ostatniego Boga Wojny - zdecydowała o odwołaniu gen. MacArthura.




Gdy uwielbiany dowódca wrócił do USA urządzono mu na ulicach powitanie godne zwycięzcy wojny. Wygłosił w Kongresie przemówienie miażdżące uprawianą przez administrację Trumana politykę "nie wygrywać". Stanął w republikańskich prawyborach. Niestety, establiszment ustawił je tak, by wygrała jego marionetka - wojskowy biurokrata gen. Eisenhower.  A szkoda - pod jego rządami USA pospieszyłyby na pomoc Węgrom w 1956 r. Ostatni Bóg Wojny odszedł na emeryturę. (Mimo to służył radami trzem kolejnym administracjom. JFK odradzał m.in. militarne zaangażowanie w Wietnamie.) Zmarł 5 kwietnia 1964 r. na marskość wątroby. W jego pogrzebie uczestniczyło 150 tys. osób.




"Tylko ludzie zdolni do życia nie boją się umierać" 
  Gen. Douglas MacArthur

W życiu Ostatniego Boga Wojny był też polski epizod. Jak pisał ś.p. Józef Szaniawski:


"Był 10 września 1932 roku, kiedy w Belwederze w Warszawie marszałek Józef Piłsudski spotkał się z szefem sztabu wojsk lądowych armii USA. Był to generał Douglas MacArthur, późniejszy słynny bohater II wojny światowej, zwycięzca Japończyków i prawdziwa amerykańska legenda. Macarthur specjalnie płynął dwa tygodnie statkiem z Ameryki do Europy, aby spotkać się z Piłsudskim, którego uznawał za najwybitniejszego europejskiego męża stanu, pogromcę komunistycznej Rosji i wielkiego wodza. W czasie tego spotkania Ameryka otrzymała wtedy od Polski niezwykły, chociaż supertajny prezent. Ten prezent był tak im sekretem, że po dziś dzień wiedzą o nim jedynie wtajemniczeni profesjonaliści. Oto marszałek Piłsudski przekazał wtedy Stanom Zjednoczonym rozszyfrowane przez Polaków dwa najważniejsze supertajne kody sowieckie: „Rewolucja” oraz „Fiałka”. Tego ostatniego Rosjanie używali aż do 1954 roku. Nie mieli pojęcia, że CIA przechwytuje ich tajemnice w okresie zimnej wojny. Generał MacArthur otrzymał wtedy od Piłsudskiego również pierwsze elementy rozkodowanej przez polskich matematyków niemieckiej „Enigmy”. Możemy jedynie domniemywać jak efektywnie duże korzyści odniosły USA z tego polskiego prezentu, który generał MacArthur zabrał z Warszawy do Waszyngtonu (...) O historycznej roli Piłsudskiego generał MacArthur wypowiadał się wielokrotnie na wykładach w Akademii West Point. Podkreślał, że Polak był wielkim wodzem i strategiem, który zapobiegł panowaniu komunistycznej Rosji nad Europą. Zwracał uwagę na determinację Piłsudskiego, który rozumiał jak nikt na świecie, jakim zagrożeniem dla ludzkości jest komunizm sowiecki."

Dodajmy również, że szef MacArthura, prezydent Hoover nie bez przyczyny ma skwer na warszawskim Trakcie Królewskim. Hoover był wielkim przyjacielem Polski, naszym lobbystą w Waszyngtonie i człowiekiem, który tysiące ludzi w naszym kraju ocalił od głodu.

Ps. Oglądałem jakichś czas temu "Makowe wzgórze" Goro Miyazakiego. Taka miła, romantyczna opowiastka - jednakże z dyskretnymi militarystycznymi aluzjami. Główna bohaterka, nastoletnia dziewczyna osierocona przez ojca, który zginął podczas wojny koreańskiej (operacje trałowców) walczy o ocalenie budynku szkolnych klubów przed wyburzeniem. Rudera ma być zburzona w ramach inwestycji przed olimpiadą w Tokio. Dziewczyna udaje się na audiencję do prezesa wielkiego koncernu realizującego inwestycje związane z olimpiadą. Gdy prezes dowiaduje się, że ś.p. tata głównej bohaterki był weteranem Imperialnej Marynarki Wojennej, mówi "My z marynarki powinniśmy się wzajemnie wspierać". Gostek wyglądał przy tym na takiego, który wojnę spędził w Tokketai czyli bezpiece marynarki. Polecam trailer do filmu "Wind Rises" Studia Ghibli - zaczyna się niewinnie, ale później odjazd. Nawet pojawia się tam lotniskowiec "Akagi" w wersji z lat 20-tych.

1 komentarz: