Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarcza antyrakietowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarcza antyrakietowa. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 4 kwietnia 2013
Korea Północna - tarcza dla amerykańskiej tarczy (przeciwko Chinom)
Powyżej: stare, dobre bushowskie czasy, kiedy przed Ameryką czuto respekt. Nowojorska Orkiestra Filharmoniczna gra hymn USA w Phenianie. Północnokoreańscy oficjele stoją na baczność. Danek i inni pajace z Falangi chyba się potną...
Korea Północna ogłasza, że przygotowuje atak nuklearny na USA i zamyka specjalną strefę ekonomiczną Kaesong. To zapewne gra, ale naprawdę niewiele potrzeba, by wymknęła się ona spod kontroli. Ale warto zwrócić uwagę na to, co robią USA. Najpierw umieściły dodatkowe baterie przeciwrakietowe na Alasce, teraz ulokowali Thaady na Guam. Amerykanie, pod osłoną północnokoreańskiego zagrożenia, znaleźli sposób na to, by wzmocnić swoje siły w regionie i przeorientować swoją powstającą tarczę antyrakietową na kierunek chiński - i zrobili to tak, by jednocześnie nie drażnić Chin. Pekin może być lekko uśpiony tym, że w miejsce wojowniczej Hillary sekretarzem stanu został ciotowaty John Kerry, znany jako entuzjasta współpracy z Pekinem. Jednocześnie USA zrezygnowały (przynajmniej czasowo) z rozmieszczenia IV-go etapu tarczy antyrakietowej w Europie (czyli nie będą mogli nad naszym kontynentem przechwytywać rosyjskich ICBM). To taki gest w stronę Kremla, który Ruskich oczywiście nie zadowoli, ale zapewne jakiś geniusz w administracji Obamy (Brzeziński?) uznał, że można spróbować odciągać Rosję od Chin. Taka kissingerowska polityka a rebours. Nic oczywiście to taka sama głupota jak próba odrywania Austro-Węgier od Niemiec w czasie I wojny światowej. Rosja w tym układzie pełni oczywiście rolę upadającego CK-Imperium. A przy okazji Rosji: zauważyliście, że po Cyprze wyszły na jaw nagie fotki Merkel z otchłani dziejów NRD, a potem Putin zaproponował budowę drugiej nitki Jamału (do czego w sumie Rosjanie są zobowiązani w kontrakcie na budowę pierwszej nitki).
Ps. Program nuklearny kosztował irańską gospodarkę jak dotąd około 100 mld USD. Większość tego to koszty sankcji, straconych inwestycji i nie zarobionych pieniędzy na ropie. Ktoś jeszcze sądzi, że ten program ma na celu tylko rozwój energetyki?
Poniżej: hymn Korei Północnej. Uczcie się na pamięć, może się przyda jak będziemy mieli "Homefront".
poniedziałek, 28 maja 2012
Jak wywołać wojnę i przeszkodzić Obamie w reelekcji
Barackowi Barakowiczowi Obamie bardzo zależy na tym, by mieć spokój na Bliskim Wschodzie przed wyborami. Dlatego też stara się iść na szerokie ustępstwa względem Teheranu i wstrzymuje się z interwencją w Syrii. Teheran i Damaszek odbierają to jednak jako oznaki słabości Waszyngtonu. Stąd też fiasko bagdadzkich negocjacji w sprawie irańskiego programu nuklearnego i ostatnie ekscesy Assada (masakra w Houlli i nie tylko). Obama stara się namówić Moskwę by usunęła Assada i zastąpiła go jakimś jego współpracownikiem, ale: a) Moskwa nie ma w tym żadnego interesu. No chyba, że dostanie od USA pozwolenie na głębsze wejście w Europę Środkowo-Wschodnią, co zresztą próbowała robić przy okazji negocjacji o tarczy antyrakietowej. (Polecam doskonały tekst dra Targalskiego na ten temat). Zapędy Rosji idą jednak tutaj zbyt daleko, by USA to zaakceptowały. Ruscy chcieli, by w ich strefie odpowiedzialności antyrakietowej (czytaj strefie podporządkowanej strategicznie rosyjskiej armii) oprócz państw bałtyckich i połowy Polski były też Finlandia, północna Norwegia i kawał Szwecji. b) Jemeński scenariusz w Syrii nic nie da, bo przecież po zmianie władzy w Jemenie wciąż tam trwa wojna domowa. Assad to widzi i sądzi, że może sobie na wiele pozwolić, bo sprawa interwencji w Syrii jest ściśle powiązana z negocjacjami z Iranem.
To czy nowa bliskowschodnia wojna, podnosząc ceny ropy naftowej i zniechęcając lewicową bazę wyborczą Obamy, wykolei prezydenckie starania o reelekcje zależy od czterech osób: Putina, ajatollacha Chameneiego, Assada i Netanjahu. Putin na pewno będzie chciał mieć w Waszyngtonie "elastycznego" frajera, którego można by mamić resetem. Tak samo myśli Chamenei (zakładając, że myśli racjonalnie a nie jak zdemenciały dziadzio). Assadowi również nie zależy na rozszerzaniu konfliktu, bo skończyłby wówczas jak Kaddafi. Netanjahu na przemian udaje, że się z ciężkim sercem zgadza z polityką Obamy, na przemian daje do zrozumienia, że zbombarduje irańskie instalacje nuklearne. Gdyby Netanjahu był Menachemem Beginem zrobiłby to specjalnie tuż przed wyborami, tylko po to, by pozbyć się Obamy. Kwestią najważniejszą jest więc to, w co gra Bibi i czy już się porozumiał z Republikanami w sprawie October Suprise (tak nazwano tajne negocjacje ludzi George'a H.W. Busha z ajatollahami w 1980 r. w ramach których Iran zgodził się, w zamian za dostawy broni, przetrzymać zakładników do inauguracji prezydenckiej Reagana).
Możliwy jest również inny scenariusz rozpętania wojny: zabójstwo Assada. Po czymś takim powstałaby polityczna próżnia i musiałoby dojść do interwencji stabilizacyjnej w Syrii. (Może nawiązując do proroctw Nostradamusa trzeba już zacząć nazywać Assada Mabus?)
sobota, 3 września 2011
Turecka gra kartą antyizraelską
Turcja odgrywa niezłą gierkę: wydala izraelskiego ambasadora i zapowiada, że jej okręty będą eskortować statki płynące do Gazy. Wkurzył ją raport ONZ mówiący, że blokada Strefy Gazy jest legalna a Izrael powinien zrobić to co proponował Turkom, czyli wypłacić odszkodowania i "wyrazić żal" za Mavi Marmara. Izraelczycy mają po prostu pecha i płacą za błędy w polityce zagranicznej Erdogana. Turcy za mało zaangażowali się w Libii - nie posłali tam swoich sił specjalnych jak to zrobił Katar, z obawy przed Iranem wycofali się też z inwazji na Syrię. Teraz, by budować swoją pozycję lidera Bliskiego Wschodu muszą zagrać kartą antyizraelską. I właśnie to robią. A w międzyczasie doskonale współpracują z Amerykanami w ramach tarczy antyrakietowej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)