Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fatah. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fatah. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 października 2015

Kto rozpoczął nową falę Intifady?

Izrael zmaga się nową falą palestyńskiej rebelii - mniej spektakularną niż ta z lat 2000-2002, ale za to uciążliwą. Ot takim tanim terroryzmem: tu jakiegoś żołnierza dźgnie nożem Palestyńczyk udający fotoreportera, tam 13-latek ciachnie jakiegoś osadnika, tu kogoś jakiś Palestyńczyk przejedzie, tam podpalą koktajlami Mołotowa grób partriarchy Józefa, czasem jednak dochodzi do strzelanin takich jak ta na przystanku w Berszebie. Na podobne atrakcje powinni się przygotować Europejczycy. Ciekawe czy wyleczą je one z lamerskiej miłości do "Wolnej Palestyny"?



Za nową falą palestyńskiej rebelii stoją irańskie tajne służby, które w ten sposób odciągają uwagę Izraela od Syrii. To one przesyłają pieniądze Hamasowi, Dżihadowi Islamskiemu oraz mniejszym radykalnym grupom (z których część sami wykreowali) na rozkręcanie kampanii terrorystycznej. Jednocześnie Saudowie - za wiedzą i zgodą Izraela - przesyłają fundusze Fatahowi, by nie włączał się w starcia. Najciekawsze stanowisko zajmuje Państwo Islamskie: wzywa do atakowania zarówno Izraela jak i "odstępców" z Fatahu i Hamasu. Żydzi, Palestyńczycy, kochające drzewa cioty z Avatara - dla ISIS to jeden szajs.

Nowa odsłona Intifady jest również w interesie Rosji. Rosyjskie lotnictwo osłania Hezbollah w trakcie operacji mającej na celu zajęcie syryjskiego podnóża Wzgórz Golan. Rosja w ten sposób wspiera irańskie interesy strategiczne - i walkę Teheranu z "małym Szatanem". Samym Irańczykom operacja w Syrii idzie jednak tak sobie. Niedawno podali, że w walkach pod Aleppo zginęło ich ośmiu wysokiej rangi dowódców.  Jednocześnie ISIS przejęła część autostrady łączącej Aleppo z Homs, Hamą i Damaszkiem, czyli ważną drogę zaopatrzeniową do miasta. Rosyjska propaganda przekonuje, że Państwo Islamskie zostało już całkowicie zmasakrowane w wyniku precyzyjnych nalotów, ale inne doniesienia mówią, że w tych bombardowaniach zginęło jak dotąd jedynie jakieś 250 osób (!) z czego połowa to cywile. Potwierdza to moją tezę o tym, że rosyjska interwencja w Syrii to tylko putinowskie "Wag the dog". Rosja została do tej interwencji podpuszczona przez Obamę (Chiny zobaczyły co się kroi i w ostatniej chwili się wycofały) - wcześniej Putin-Hujło starał się usilnie porozumieć z Saudyjczykami w sprawie koordynacji działań na rynku naftowym oraz współpracy gospodarczej. Zamiast saudyjskich petrodolarów otrzymał jednak tylko wezwania do dżihadu. Awanturnictwo Putina-Hujły, kryzys w Chinach i amerykańska rewolucja łupkowa sporo Rosję kosztują. Według amerykańskiego Departamentu Skarbu dzięki niskim cenom ropy Rosja straciła przez rok 100 mld USD. Oby tak dalej.

Ciekawe rzeczy dzieją się również w Arabii Saudyjskiej. Grupa 12 synów poprzedniego monarchy chce ponoć obalić obecnego króla Salmana.  Czy to przewrót zorganizowany w Waszyngtonie? Amerykanie zeszli ostatnio w cień na Bliskim Wschodzie. Ale może to być mylące. Ich wojownicy cienia są tam wciąż bardzo aktywni - ot niedawno wspólnie z Kurdami uwolnili z rąk Państwa Islamskiego 70 zakładników w Iraku. Operacja bardziej spektakularna od dosyć przypadkowe zrzucania bomb przez Rosję na syryjskim zadupiu, a nasze media jakoś całkiem ją pominęły.



Są też zwiastuny zmian w Europie. Czy niemiecka epoka się kończy? Może tak się stanie jeśli do Reichu wrócą z Bliskiego Wschodu niemieccy specjaliści od tortur pracujący dla Państwa Islamskiego., członkowie tzw. Oddziału Szturmowego. Na kim sprawdzą swoje umiejętności?

***

Polecam nową recenzję mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". A także oczywiście samą powieść. 

"Oczami wyobraźni widzi się obfity biust Riki, który faluje za sprawą odrzutu karabinu snajperskiego, a w oddali goreją wybuchy eksplozji energii Vrill, wystrzeliwanej spod palców jej towarzyszy. Ludzie radzieccy są chamscy i prymitywni, Niemcy świńscy, Polacy zaś noszą w sobie przymioty cechujące cywilizowany naród. Właśnie to sztywne zarysowanie dobra i zła, znamienne dla każdej powieści awanturniczej, najlepiej unaocznia się podczas niemieckiej zbrodni w greckim klasztorze. Mnisi są przesłuchiwani, milczą, Niemcy chcą wydobyć informacje o miejscu przechowywania pewnej księgi, na koniec zabijają wszystkich, palą bibliotekę, niszczą klasztor. Kiedy atakuje się ducha i intelekt, człowiek automatycznie się wzdraga."

piątek, 28 grudnia 2012

Konfederacja jordańsko-palestyńska?



Hucpa wokół podwyższenia statusu Palestyny w ONZ staje się zrozumiała. Zastanawiało mnie czemu Izrael opłaca administrację oraz siły bezpieczeństwa Fatahu, skoro Abbas mu tak bruździ na arenie międzynarodowej. Teraz mamy odpowiedź. Netanjahu rozmawiał z jordańskim królem Abdullahem nie tylko o syryjskiej broni chemicznej. Głównym tematem ich konwersacji było powstanie federacji palestyńsko-jordańskiej. To rozwiązywałoby ogromną część problemu palestyńskiego. Arabowie z Zachodniego Brzegu żyliby w arabskim państwie. Ich organizacje polityczne nie musiałyby uznawać Izraela. Izrael nie musiałby uznawać Palestyny. Uchodźcy żyliby w państwie palestyńskim, które byłoby akceptowalne do Izraela. To nie jest również nowe rozwiązanie. W 1987 r. podobne plany snuł jordański król Husajn II. Przypominam też, że traktat pokojowy izraelsko-jordański daje haszymidzkim monarchom specjalne prawa jako strażnikom muzułmańskich miejsc świętych w Jerozolimie. To otwiera więc drogę do uregulowania statusu Świętego Miasta - być może powrotu do planów Peresa z lat '90-tych: "watykanizacji" jerozolimskiego Starego Miasta (umiędzynarodowienia go, wprowadzenia tam wojsk ONZ i przyznaniu zwierzchności Stolicy Apostolskiej nad chrześcijańskimi miejscami świętymi).

Jest tylko jeden haczyk: jordańska monarchia znajduje się pod presją ulicy. W ciągu kilku lat może zostać obalona przez Bractwo Muzułmańskie. Izrael miałby wówczas wrogi reżim na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie.