piątek, 6 grudnia 2013

Sny#11 : Zemsta Bartyzela/Inwazja pokojówek

Janek Bodakowski, czołowy przedstawiciel polskiej Madao Prawicy, siedział na chodniku pod restauracją "Angel Mort" i grał na gitarze niczym młody, zbuntowany artysta-amator chcący się wykazać koncertami na streecie. Spod jego wirtuozerskich palców wydobywały się dźwięki "Kartonowego Boga" - nieoficjalnego hymnu Madao z serialu "Gintama". Z jego ust sączyła się pieśń głęboka niczym dekolt Hitomi Tanaki:

"Kaaaaaaaartonoooooooowy Bóóóóóg/Luuuuuuululuuuuuuuuu/Uliiiiiicaaaaaamiiiiii meeeeegooooo miaaaaaastaaaaaaa snuuujeeeee sięęęęęęę/Kaaaaaaaaaartonooooowy Bóóóóóóóóóg..."

Brzdęk! Do puszki wpadła moneta dwuzłotowa.
- Hej, Madao! Zaśpiewaj lepiej coś z repertuaru Otsu-chan! - zagaił przechodzący obok dr Dersu Uzała.
- Ok - rzucił Janek i zmienił melodię. 
- Ta piosenka jest dedykowana Sławomirowi Sierakowskiemu... - wyjaśnił i zaczął grać:

"Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!
 Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda! 
 Ty nie jesteś człowiek, tylko zwykła glista/A twoja matka to zwyczajna pizda!"

Jego artystyczne popisy niestety nie zostały zauważone przez Foxa i Chehelmuta namiętnie ze sobą dyskutujących przy stoliku w restauracji Angel Mort.
 - Musisz ciągle dawać wpisy z serii Sny? Czytelnicy mają już przesyt tych Twoich onirycznych fantazji z dużym podtekstem erotycznym... Poczytaliby sobie chętniej coś serię Krótka Historia Sabotażu Lotniczego lub kolejne części Największych Sekretów... - narzekał kielecki reakcjonista.
- Nieprawda! Takie odjechane teksty właśnie dobrze się czytają - i wyrażają to, czego nie mogę powiedzieć wprost. Czytelnicy piszą do mnie, że chcą kolejnych części Snów. Tutaj mam np. list od Michała z Janek, lat 30: "Bardzo mi się podoba seria Sny i chciałbym, żeby pojawiała się częściej i by zawierała więcej elementów erotycznych. Zwłaszcza z fetyszem dotyczącym pokojówek i kocich uszek." I co? Mam wyrzucić do kosza marzenia tego biednego dziecka? A tutaj kolejny list, Jan Cyraniak z Poznania "Chciałbym, by w serii sny pojawiły się..." "Kucyki" ?!? Pojebało go! Kto mi taki spam wysyła? - Fox głośno wysmarkał się w list i wyrzucił go do kosza, a po chwili pokazał na Chehelmutowi obrazek na tablecie:
- Widzisz takie robią memy dotyczące poprzednich części Snów.


- O ja pierdolę! - szpetnie zaklął po polsku Chehelmut.
- No widzisz...
Rozmowę przerwało im przybycie kelnerki ubranej w strój pokojówki. Angel Mort nie było typowym maid cafe. Było lokalem z z nutką dekadencji, adresowanym do niebanalnych ludzi, których niepokojące myśli płonęły niczym opary absyntu. Zatrudniano tam wiele pięknych kelnerek, ale ta która stanęła przed Foxem i Chehelmutem była niezwyczajna. Fox mógłby przysiąc, że to była minister Mucha. Tylko z większym biustem. Jej mowa ciała i lekki rumieniec na twarzy zadawały się oznajmiać: "Och! Ten strój chyba ciut za dużo odkrywa!".  "Wywalili ją z resortu, więc musiała gdzieś się zatrudnić" - pomyślał Fox a na jego twarzy pojawił się zboczony i chytraśny uśmieszek. Kelnerka skłoniła mu się nisko i zagaiła ponętnym :
- Panie! Za dodatkową opłatą mogę z Tobą zagrać...


- Hehehehe... Zrobimy sobie konkurs wiedzy historycznej, kto przegra będzie miał karne zadanie - twarz Foxa przybrała wyraz znany jako "rape face".
- Panie nie jestem dobra z historii...
- Może umyjesz okno. Tyłkiem. A Janek Bodakowski będzie pstrykał fotki z zewnątrz!
- Aaaaaaaa!!! Proszę przestać! Zawstydza mnie pan... - twarzyczka kelnerki-pokojówki była pąsowa tak jak jej bielizna.
- Mam lepszy pomysł! - Chehelmut włączył się do zabawy - Fajnie by było jakby jej nagie ciało posłużyło jako półmisek dla deserów... I żeby jej siostra bliźniaczka zlizywała z niej te desery!
- Iiiiiii! Proszę przestać! To nieprzyzwoite... - kelnerka chyba nigdy tak bardzo nie paliła się ze wstydu.
- Przerwijmy to! Wystarczy, że założy kocie uszka. I okulary. I niech wplecie sobie jakieś wstążki we włosy. Tak będzie wyglądała bardziej słoooooodkoooo, dziewczęco.... - nakręcił się Fox.



- Stop!!! Muszę to powstrzymać!!! Macie wy Rozum i Godność Człowieka!!! Stroje pokojówek uprzedmiotowiają kobiety a kocie uszka to najgorszy przykład podczłowieczeństwa!!! My monarchiści, a w zasadzie to neofeudałowie - neofeudałowie nie posiadający ani jednego hektara ziemi uprawnej - nie godzimy się na taki biologizm!!! - perorował Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Hipacy Hiacynt Hipolit Chryzostom Hilariusz Jerzy Robert Świerad Przemysław Dariusz Wojciech Serafin Jan Baptysta Emmanuel Rokita Mohammed Ławrentij Kunta-Kinte Tyberiusz Walentynian Izydor Hugo Alfred Achacy Janusz Michał Domicjan Heliogabal hrabia Jabłoński.
- Kurwa! Czemu wy arystokraci musicie mieć tyle imion! - Fox patrzył na niego z irytacją.
- Bo jesteśmy arystokratami i w odróżnieniu od was plebjuszy...
- Rola dziejowa arystokracji skończyła się w 1848 r.!
- Nie prawda! A poza tym jak możesz tak upokarzać kobiety!
- Mam lekko sadystyczne skłonności więc mogę!
- Ten lokal jest obrzydliwy! Moglibyście pójść do jakiejś restauracji bez akcentów seksualnych. Np. do KFSC (Kaiser Soeze Fried Chicken). Mają fajne logo, w którym gen. Koziej robi za płka Sandersa...


- Tam mnie nie obsługują! A poza tym, co ci się nie podoba w tym lokalu!
- Stroje pokojówek upadlają kobiety...
- Ty baranie! Te dziewczyny same się tak ubierają specjalnie po to, by wyciągać kasę od takich zaślinionych erotomanów jak my!!!
Nagle hrabia doznał olśnienia.
- Białe pończoszki... - z ust ciekła mu ślinka.
Trzask! Chehelmut przywołał go do porządku uderzeniem w głowę.
- O czym ty myślisz chory zboczeńcu! Fetyszysto jeden!
- Auuuu!!! Za Habsburgów było lepiej... - chlipał hrabia.
- Panie hrabio! Muchy panu obsrały portret Najjaśniejszego Pana! - ironizował Fox.
- Zimullant! Zrobić mu lewatywę i płukanie żołądka! - rzucił siedzący kilka stolików dalej Piotr Semka.
- Profesor Bartyzel, by zrobił z wami porządek. Wy zboczeni turańsko-plebejscy lewacy!!! - wył hrabia Jabłoński.
- I'm gonna shizle your Bartyzel... - kpił Fox. Nagle usłyszał jak ktoś za jego plecami wypowiada poważnym głosem niesłychanie patetyczną formułkę:
"W szczególności Ruch Narodowy winien raz na zawsze odciąć się i zerwać z retoryką antypolicyjną. Nie ma "policji Tuska", jest polska policja państwowa, wobec której należy przyjąć taką perspektywę, jak ks. Ludwik Orleański wobec konetabla Francji, który go więził za panowania poprzedniego króla, i który (Ludwik), gdy sam został władcą pochwalił go (konetabla) za to, że służył królestwu nie bacząc na osobę."Ciarki przeszły Foxowi po plecach. Czyżby pojawił się ON?
- Ormowiec! Jaruzelski! - krzyczał na przybysza Chehelmut. Po chwili jednak przerwał buczenie. Rozpoznał GO. Ręce zaczęły mu drżeć. Zobaczył postać starszego mężczyzny w berecie kryjącego pod ciemnymi okularami metaliczną powłokę wyzierająca zza sztucznej skóry. W jego oczodałach błyskały czerwone światełka lasera a z tyłka wydobywały się płomienie.
- Profesorze Bartyzel... Ja naprawdę doceniam pańską książkę o myśli politycznej św. Pafnucego... - cicho bełkotał Chehelmut.
Bartyzel spojrzał na Foxa i rzucił:
"W polskim interesie nie jest zatem ani „Ukraina europejska” (co zresztą jest cywilizacyjnym absurdem), ani „Ukraina rosyjska”, tylko „Ukraina pomostowa” pomiędzy Europą (tym samym zaś Polską) a Rosją, latynizmem a bizantynizmem, chrześcijaństwem zachodnim a wschodnim, widziany w perspektywie geopolitycznej jedności transkontynentalnej od Portugalii po Kamczatkę."
Z tyłka prof. Bartyzela wystrzeliły rakiety a z oczu lasery.
- O kuuuuuurwwwwwwaaaaaaa!!! - zdołał tylko powiedzieć w zwolnionym tempie Fox.

***

Ilustracja muzyczna: Guilty Krown - Krone



Gdy Fox otworzył oczy pomyślał, że jest w raju. Nachylała się w jego stronę nadobna, ruda dziewoja z wielkim biustem (w typie Rias Gremory) ubrana w strój pokojówki, mająca wstążki we włosach, kocie uszka i okulary przydające jej dziewczęcego powabu. Z oczu ciekły jej łzy radości:
- Obudziłeś się wreszcie panie! Och jaka jestem szczęśliwa! Myślałyśmy wszystkie, że cię stracimy! Tak strasznie martwiłyśmy się i płakałyśmy!
Rozejrzał się. Wokół była gromada śliczniutkich pokojówek z wielkimi biustami.
- Kim jeeeeeesteście... - wymamrotał uważnie wpatrując się w ich walory.
- Przybywamy z Planety Wielkich Cycków - bezceremonialnie wypaliła rudowłosa piękność.
- Ja chyba śnię...
- To już przegięcie... - dodał opatulony w bandaże Chehelmut.
- Hyhyhyhyhy!!! - radował się Janek Bodakowski.
Kelnerka-pokojówka, niezrażona ich reakcjami, spokojnie wyjaśniała:
- Na naszej planecie, na jednego mężczyznę przypada 3 tys. kobiet. Mimo, że mamy poligamię i haremy, wielu naszym siostrzyczkom wciąż trudno znaleźć męża i założyć rodzinę. Duża konkurencja wśród kobiet skutkowała ewolucyjnymi przystosowaniami takimi jak duże biusty i np. to, że jest wśród nas wiele masochistek.
- Tia, i wszystkie ubieracie się jak pokojówki? - Fox ledwo ukrywał niedowierzanie w głosie.
- Niektóre z nas ubierają się jak stewardessy, pielęgniarki, policjantki lub zakładają mundurki szkolne - włączyła się do rozmowy pokojówka z misternie plecionymi blond warkoczami opadającymi zalotnie na ramiona.
- A macie ubezpieczenia społeczne i prawo pracy? - dopytywał się wyraźnie podniecony Janek Bodakowski.
- Mamy, ale trochę według innych zasad niż tutaj... - odparła ruda pokojówka.
- No to jesteście socjalistkami. Nie wybieram się do was... Pewnie z was do tego feministki - obraził się Bodakowski.
- Mamy zbyt dobre cycki, by być feministkami... - ripostowała mu siedząca w lubieżnej pozie brunetka z długim warkoczem.
- Na naszej planecie panuje ideologia Radykalnego Centrum. W naszej stolicy Berezii mamy duży obóz internowania, w którym poniewierane są masochistki. Mamy tam też pomniki płka Wacława Kostka-Biernackiego, Marszałka Piłsudskiego i gen. MacArthura. Czytamy i lubimy twojego bloga Panie! - kontynuowała blondynka.
- Jaka wspaniała utopia! - rozpływał się Fox.
- Wy bezecne dziewczyny?! Jak śmiecie promować takich socjalistów ?! Czy macie Rozum i Godność człowieka?!? Czy jesteście chociaż katoliczkami ?!? Czy... błybłybły...chchchchchch... - hrabia zamilknął przyduszony piersiami lubieżnej brunetki. Jego prześladowczyni wyjaśniała  ze zboczonym uśmieszkiem na ustach: - Dla mnie bogami są Cesarz i Oyashiro-sama.
- Co tutaj robicie? - dopytywał się Fox.
- Pojawiałyśmy w kluczowych momentach dziejów Polski próbując zmieniać jej historię - wyjaśniała z uczoną miną ruda dziewoja - Pamiętasz legendę o gościach, którzy nawiedzili Piasta Kołodzieja? To nie byli św. św. Cyryl i Metody. To były pokojówki z naszej planety. Obsługiwały one ucztę u króla Popiela. A Grunwald i dwa nagie miecze? Ks. Długosz się pomylił. To były dwie nagie pokojówki z mieczami.
- Do rzeczy... - taki historyczny rewizjonizm zirytował Chehelmuta.
- Teraz przybyłyśmy znowu, bo w Polsce pojawili się nasi śmiertelni wrogowie - Monarchiści z Planety Polerowania Berła - sobowtórka Rias Gremory cedząc słowa poprawiała okulary.
- Monarchiści, a szczególnie ich przywódca Padyszach Szaddam IV Wielomski, uwielbiają, gdy młodzi chłopcy polerują im berła. Chcą więc, by cała Polska młoda prawica była jak Ronald Lasecki. Zatruwali od lat młodym ludziom umysły swoją propagandą atakując wartości drogie Radykalnemu Centrum. Jednocześnie zależy im na niszczeniu kobiecego erotyzmu. Chcą go zastąpić bardziej "greckimi" motywami - tłumaczyła lubieżna brunetka.
- Właśnie przystąpili do ofensywy, atakując ciebie Panie jako czołowego przedstawiciela Radykalnego Centrum. Nie możemy im wybaczyć, że podnieśli rękę na tak drogą nam osobę - "Rias" oblizała się kończąc zdanie, i dodała: - Spójrz, co się dzieje!
Fox podniósł się, wyprostował i podszedł do okna. Zmroził go widok, który ujrzał. Gigantyczny prof. Bartyzel, dorównujący wzrostem Pałacowi Kultury, gruzował Warszawę strzelając naokoło laserami i rakietami. W powietrzu, niczym Strike Witches, walczył z nim rój pokojówek.
- Bartyzel połączył się z innymi monarchistami, tworząc coś w rodzaju hobbsowskiego Lewiatana - wyjaśniała "Rias".
Fox wziął do rąk lornetkę. Rzeczywiście - MechaBartyzel był zrobiony z plontaniny ciał monarchistów i autorów publikujących na portalu konserwatyzm.pl.
- O mój Boże.. - westchnął z niedowierzaniem Fox - Konrada Rękasa umieścili w roli ku...
- Katechona! - wydarł się hrabia, wyrywając na chwilę z objęć brunetki. Po chwili znowu milczał przyduszony jej piersiami.
Fox i Chehelmut patrzyli osłupiali na płonącą Warszawę i szalejącego  MechaBartyzela. Z oddali dobiegał jego ryk: "Jeśli zaś nie ma Królestwa, to roztropność nakazywałaby zawrzeć wrota podziemi katedry na Wawelu, aby naród mógł obcować tam duchowo z tymi, którzy z samej swojej natury tylko łączą, nigdy nie dzielą. I jeszcze jedna kwestia, którą koniecznie należy podnieść. Nigdy dotąd, „zrównując” z królami narodowych bohaterów, których religijna ortodoksja była przecież w każdym wypadku wątpliwa (deista Kościuszko, formalny apostata Piłsudski, wolnomularze Poniatowski i Sikorski), nie posunięto się do tego, aby grzebać wraz z nimi ich małżonki. "
- No to, co wysyłamy w niego pociski umysłu z 2 km? - przewał milczenie Chehelmut.
- W tym przypadku one nie pomogą. Ale mam plan - usłyszeli za sobą nieco zachrypnięty głos.
Odwrócili się i zobaczyli dra Targalskiego.
- Nya! - miauknął siedzący mu na ramieniu czarny kot.
- Tak, to ja wezwałem na Ziemię pokojówki. Ani ja, ani one, ani my wszyscy wspólnie nie moglibyśmy pokonać MechaBartyzela. Ale sprowadziłem posiłki - wyjaśniał z chytraśnym uśmieszkiem na ustach Targalski. Do pokoju wkroczyła grupa bohaterów, a dr. Behemot prezentował ich wszystkim:
- Komandor Jaszczur!
- Ostatniego tępego chuja, któremu wydawało się, że był królem zdetronizowaliśmy w 1831 r. okrzykami: Nie ma Mikołaja! - Jaszczur przybił piątkę z Foxem i zaproponował mu wspólne wąchanie tabaki.
- Waldemar Łysiak!
Rozległy się dźwięki "character song" Waldemara Łysiaka (na melodię "Flesha Gordona": "Łysiak!!! Uuuuaaaaa!!! Savior of the Universe!").
- Jestem po prostu ekstremalnie zajebisty! - skromnie przyznał Łysiak.
- Obrońca granic!
- Tato! Tato! Dasz mi postrzelać! - ciągnęła Obrońcę Granic za rękaw jego córeczka Zuzia.
- Tak cukiereczku, ale tylko amunicją dopuszczoną przez Konwencję Genewską... - odparł Obrońca Granic.
- Uuuuuu... - smuciła się dziewczynka.
- Dawid Hallmann!!!
- Yohohoho!!! Moja epicka muzyka podniesie waszego ducha!!! - chwalił się śląsko-łotewski dj.
- Razem tworzymy nowych Avengers! - oznajmił Targalski - A więc do boju!
Pokojówki poderwały się do ostatecznego szturmu na MechaBartyzela. Szły do boju wyprostowane, tak jak pod Lenino a szturm ich miał moc taką jak atak na obóz Padyszacha w "Diunie". Biegnąc ku przeznaczeniu krzyczały głośno słowo mocy: Nie ma Mikołaja!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz