sobota, 9 listopada 2013

Sny#10: Polonia Restituta (prolog do serialu)

Tokio, maj 1905 r.

Ilustracja muzyczna: Otsu-chan , Twój stary to cenzu-cenzu (Dedykowane dzieciom z resortowych rodzin)

Generałowie Murata Tsuneyoshi i Akashi Motojiro przyglądali się z lekką konsternacją zażartemu sporowi dwóch gaijinów, których sprowadzili do ministerstwa wojny na rozmowy dotyczące dywersji wymierzonej we wspólnego rosyjskiego wroga. Jakąż dziwną parę stanowili ci dwaj cudzoziemcy! Jeden był socjalistycznym rewolucjonistą walczącym za pomocą browningów i bomb o wolność swojego narodu, drugi mieszczańskim politykierem, mistrzem manipulowania uczuciami plebsu. W swym dziwacznym dla ucha każdego Azjaty, bulgoczącym języku, żywo gestykulując namiętnie się spierali o tysiące spraw z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
- Wiemy jak sobie pogrywacie z Michalskim i ze Skarbem Narodowym w Szwajcarii. Łżesz mu jak bura suka, że "rewolucję robi 100 Żydów, więźniów kryminalnych i wariatów wypuszczonych celowo przez carat z więzień", jednocześnie wyłudzasz od niego pieniądze na przygotowania do powstania, którego nie masz zamiaru wywoływać. Toż to skrajne skurwysyństwo! Chcecie wiecznie siedzieć w wychodku, byle tylko na ścianie sracza car zawiesił wam konfederatkę i ryngraf! - oburzał się wąsaty bojowiec mówiący z silnym kresowym akcentem.
- Wasze powstanie to jakaś popieprzona fantasmagoria! Co niby chcecie osiągnąć?! Rzucić tłum polskich robotników na rosyjskie armaty?! Skończy się jak w 1863 r. Zatęsknimy za tym wychodkiem, co mieliśmy. Będziemy narodem bez elity. Gudłaje, Szwaby i kilku zidiociałych hrabiów będzie naszą szlachtą...- gorąco oponował elegancko ubrany brunet z czarnym wąsikiem.
- Na razie to wy stoicie po stronie kacapskich żandarmów, niemieckich i żydowskich fabrykantów, przeciwko polskiemu robotnikowi! I dlatego właśnie przegracie. Bo boicie się działać. Jesteście tylko grupką zafajdanych adwokatów, sklepikarzy, którzy do konia podchodzą jak do tygrysa i nie wiedzą z której strony trzymać karabin. Zawsze naaaaaaaaród na waszych ustach. Naród rzeczywiście wspaniały, ale ludzie kurwy!!! - oczy rewolucjonisty iskrzyły się.


- Oooooo chyba wyłowiłem słowo, które rozumiem!!! - ekscytował się generał Akashi.
- Jakie? - ożywił się generał Murata. Dłoń trzymał na rękojeści swojego wspaniałego miecza.
- Kurwy. Słyszałem je wielokrotnie w Polsce i wiem, co to znaczy. Gaijini mają ochotę się zabawić - uśmieszek na twarzy generał Akashiego mówił wszystko. Ten doświadczony agent wywiadu postanowił bezzwłocznie przystąpić do działania. Podszedł do kłócących się Polaków i przerwał im dyskusję, zagadując do nich po francusku:
- Proponuję panom przenieść dyskusję w bardziej przyjemne miejsce



***

Młoda i słodko wyglądająca dziewczyna o koreańskich rysach twarzy uśmiechała się masując Dmowskiemu skroń. Jej umalowane oczy tworzyły podczas uśmiechu wąskie, skośne szparki. Jej uśmiech zdawał się wyrażać: "Teraz powyżywam się na białasie!". Kilka metrów dalej leżał Piłsudski. Koreańska dziewczyna siedziała na nim okrakiem masując mu plecy. Kuse stroje panienek sprawiały, że obaj gaijini zastanawiali się jaki jest charakter tego przybytku i na ile mogą sobie pozwolić.
Panienki szczebiotały coś w swoim języku i od czasu do czasu próbowały się zwracać do klientów używając łamanej japońszczyzny. Panowie też wykorzystywali barierę językową. - Hahaha!!! Kochanie jesteś zajebista. Nawet nie wiesz, w ile miejsc bym ci wsadził... - Dmowskiego bawiła cała sytuacja.
- Hej Roman! Ile lat dajesz swojej? 16? - zagaił Piłsudski.
- 18-20. Azjatki młodo wyglądają... - odparł rozochocony Dmowski.
- A słyszałem, że gustujesz w młodszych...
- Przestań...
- Szkolne mundurki, kocie uszka...
- Daj spokój...
- ... okulary....
- Akurat okularowego fetyszu nie mam...
- Ale wyobraź sobie, że taka słodziutka, choć oczywiście hojnie obdarzona, panienka o dziewczęcej twarzyczce ubrana w strój pokojówki, z kocimi uszkami i okularami czyniącymi ją bardziej słodką, dziewczęcą karmi cię łyżeczką jogurtem a łyżeczkę trzyma w zębach ale jest trochę niezdarna i jogurt spada jej z łyżeczki na ubranie i spływa po piersiach...
Dmowskiemu trysnęła krew z nosa.
- A czy twoja daje się dotykać? - zmienił temat Ziuk.
- Tak!!!
- Muszę sprawdzić swoją! - przywódca OB PPS pogładził "na próbę" panienkę po odsłoniętych nogach. Reakcją był miły uśmieszek dziewczyny. Zmieniła pozycję. Klęcząc przy macie masowała przyszłego marszałka. Położył jej rękę na tyłku. Stanowczo, acz machinalnie sprzedała mu klapsa w dłoń. Nie przerywała pracy. I nie okazywała złości.
- Wymienimy się Roman?! - zawołał Piłsudski.
Dziewczyna masująca Dmowskiego nuciła słodką koreańską piosenkę:



"hannun paljima nuga mworaedo naekkeo (naekkeo)
dareun yeojarang maldo seokkjima nan nikkeo (nan nikkeo)
saekki songarak geolgo kkok yaksokhaejwoyo
jeoldae na honja naebeoryeo duji ankiro

ildeohagi ileun gwiyomi
ideohagi ineun gwiyomi
samdeohagi sameun gwiyomi
gwigwi gwiyomi gwigwi gwiyomi"

Zabrała się za jego łydki. Dmowski skrzywił się z bólu. "Ona naprawdę się na mnie wyżywa! Chyba zrobiłem błąd z dotykaniem". Dziewoja zauważyła, że klient odczuwa dyskomfort. Chyba ją to rozbawiło. Uśmiechnęła się do niego dobrotliwie i pokazała mu swoje długie, ostre paznokcie.

***
Piłsudski, Dmowski, generał Akashi i generał Murata wychodzili rozluźnieni z salonu masażu. Japończycy wymieniali się opiniami na temat swoich panienek. Wyglądało to jakby poszli na całość. Piłsudski z Dmowskim spokojnie rozmawiali o geopolityce. Ziuk jak zwykle prezentował duży poziom przenikliwości:
- Nawet sobie nie zdajesz sprawę, co się tutaj dzieje. Ile brytyjskie banki zainwestowały w zwycięstwo Japonii, ile w propagandę marksistowską wśród rosyjskich jeńców. Rosja jest skazana na rewolucję, a to do czego doszło w Petersburgu to dopiero przygrywka. Możesz sobie brnąć w te swoje polityczne gierki z Moskalami, ale pamiętaj, że Rosja nie ma prawa przetrwać.
- Ty sobie możesz grać w gierki z CK-durniami i Niemcami, ale oni też nie odniosą sukcesu. Rosja, Francja i Niemcy biorą ich w dwa ognie, Rosja będzie się liberalizować...
- Nie jesteś pierwszym, który wierzy w takie brednie. Moskiewski reżim jest zbyt głupi, by przetrwał liberalizację. Ale masz rację, że Niemcy też nie wygrają nadchodzącej wojny. Najpierw jednak wyrzucą tych obsranych Moskali z naszych ziem. Potem zawalą się pod ciosami Zachodu. Zachód jest parszywieńki, ale tak te klocki domina są już ułożone, że nie mamy wyboru...
- Co będziesz robił.
- Wojsko. Wojsko i niepodległość.
Zamyślili się na chwilę. Nastrój zadumy nagle przerwał Dmowski krzycząc:
- O mój Boże! Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy!
- O czym?
- Giertych! Gdzie jest Giertych!
- Wciągnęło go Tokio...

***
Franciszek Giertych  siedział w kącie pochlipując:
- Nawet nie wiecie, przez co musiałem przejść...
Na twarzy miał tatuaż, stracił jednego zęba i bardzo bolał go tyłek. Znaleziono go w barze popularnym wśród społeczności Okama (okama - jap. transwestyta).
- A już miałem depeszować do Poznania: "Daliśmy dupy. Zgubiliśmy Giertycha" - westchnął Dmowski.


Powyżej: mina Jędrzeja Giertycha wyraża żal związany z noszeniem rodzinnej tajemnicy - dotyczącej epizodu z Tokio.

***
 - Tatusiu, tatusiu! Skąd masz taki fajny lysunek na twazi? - dopytywał się ojca mały Jędrzej Giertych.
- Nie ważne synku... Chlip, chlip... Zapamiętaj sobie chlip, chlip.... że Japończycy to bardzo źli ludzie, którzy robią bardzo złe rzeczy, a szczególnie to ich bukake... chlip, chlip... a ten Piłsudski, gdybyśmy go nie spotkali, to by do tego nigdy nie doszło... chlip... chlip... Musisz więc pamiętać, że Piłsudski to zły człowiek a Rosja powinna wygrać wojnę z Japonią, bo jak nie to... chlip..chlip... ci zboczeńcy przyjdą po mnie i znowu mi to zrobią... chlip, chlip... więc musimy być po stronie Rosji - szłochał Franciszek Giertych.
- Aho, aho, aho... (aho - jap. idiota) - krakała przelatująca nad polem wrona.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz