Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kim Jong Ill. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kim Jong Ill. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 marca 2013

Zamach na Grubego Kima?



Ilustracja muzyczna: リフレクティア - MK feat. Camry -EXTENDED-

W centrum Phenianu, według południowokoreańskiego wywiadu, doszło do próby zamachu na mojego rówieśnika Kim Jong Una. W strzelaninie wzięli rzekomo udział wojskowi powiązani z generałami straconymi bądź zdymisjonowanymi w ramach ostatniej czystki - m.in. z gen. Kim Yong-cholem, tym samym gostkiem odpowiadającym za atak na południowokoreański okręt Cheonan. Gen. Kim Yong-chol został jakiś czas temu zdegradowany o dwie gwiazdki a następnie... awansowany również o dwie gwiazdki. Cały ten incydent miał wpływ na to, że Kimowie ostatnio ostro sobie pogrywają z Seulem i Waszyngtonem.
Warto przypomnieć incydent z 2004 r., gdy Kim Jong Ill wracał swoim pociągiem z Rosji. Graniczna stacja wyleciała w powietrze wkrótce po tym jak minął ją pociąg "Drogiego Przywódcy". Oficjalnie: zerwane przewody elektryczne wywołały zapłon i eksplozję saletry amonowej. Nieoficjalnie: to był zamach. Dziwnym trafem, na miejscu pojawili się wkrótce żołnierze w kombinezonach antyradiacyjnych i z licznikami Geigera. Albo więc zdetonowano tam miniaturową bombę atomową (coś podobnego jak w OKC), albo tak jak twierdzi Gordon Thomas prawdziwym celem był pociąg z syryjskimi technikami nuklearnymi przewożący m.in. materiał rozszczepialny. Mi się to kojarzy trochę z zamachem na mandżurskiego marszałka Zhang Zuolina w 1928 r., który zginął w swoim pociągu wysadzonym wraz z całą stacją. Zamachu dokonali Sowieci, ale mylnie przypisano całą akcję japońskiemu superagentowi Kenji Doiharze.  (Kurde może czas rozpocząć cykl "Krótka historia sabotażu kolejowego"?)

piątek, 2 marca 2012

No to Falanga się wk...



W Iranie ustawione wybory, w których pewnie zostanie wycięta frakcja Sabourdżiana vel Ahmadinedżada, a ja na weekend wrzucam coś lżejszego. Sascha Barron Cohen wkurzył Falangę robiąc sobie jaja nie tylko z libijskiego "Katechona", ale również z "ostatniego bastionu logiki sakralnej". :)

niedziela, 8 stycznia 2012

Gruby Kim, japoński szpieg Mao i pajace z Falangi



Kilka miesięcy temu, w ramach wojny psychologicznej, rozrzucono nad Koreą Północną ulotki zatytułowane: "Dlaczego wasi przywódcy są tacy grubi?".  Nie sposób nie zadać sobie takiego pytania. Warto też  przypomnieć, że Mao wymyślił Kim Ir Senowi jakże trafną ksyfkę "Gruby Kim" (co bardzo Kima wkurzało). Mao śmiał się też z zachowania Grubego Kima podczas wojny koreańskiej. "Zwycięski przywódca" siedział wówczas głównie w bunkrze i srał ze strachu słysząc jak amerykańskie bombowce obracają w perzynę jego machinę wojenną. Kim bał się nie na żarty, więc chciał zawrzeć pokój z Amerykanami, jednakże Mao cały czas sabotował jego defetystyczne inicjatywy - i w ten sposób przedłużył wojnę aż do 1953 r. ( Pod koniec lat 50-tych Mao spiskował przeciwko Grubemu Kimowi próbując go obalić i następnie rozstrzelać - skończyło się na usunięciu chińskich doradców a także... przeniesieniu w ustronne miejsce pomnika poświęconego chińskim żołnierzom poległym w wojnie koreańskiej. Oficjalna historiografia KRLD podkreślała potem, że udział w ChRL w wojennych zmaganiach był minimalny ). No cóż, Gruby Kim, podobnie jak Jaruzelski, Breżniew i Ceausescu był politrukiem, który znał się doskonale na urządzaniu wielkich widowisk i parad, układaniu piosenek i choreografii, ale z takimi pojęciami jak strategia, honor i bohaterstwo nigdy nie miał nic wspólnego. Jego syn Kim Jong Ill również był politrukiem. Obecny władca Kim Jong Un idzie w ich ślady - i już, w moim wieku, nabawił się alkoholizmu...




***
W północnokoreańskiej propagandzie wydać wyraźnie dwa źródła wpływów: sowiecki i... japoński. Tak się akurat złożyło, że duża część nomenklatury ery Kim Ir Sena wcześniej pracowała w japońskim, okupacyjnym aparacie propagandy. Stąd więc Gruby Kim i Kim Jong Ill byli często przedstawiani na białym koniu przypominającym Śnieżynkę cesarza Hirohito. Spora część kadry armii KRLD też została wyszkolona przez Japończyków. Najpierw ludzie ci służyli w oddziałach Mandżukuo, w 1945 r. dostali się do sowieckiej niewoli a wówczas Stalin wcielił ich do armii chińskich komunistów, walczyli w wojnie z Kuomintangiem a później stali się zalążkiem sił zbrojnych Korei Północnej. Nie powinno to nas jednak dziwić. Mao też kolaborował z okupantem - jako tajny współpracownik japońskich służb wywiadowczych działał przeciwko chińskim patriotom. Gdy dowiedział się o podziale Polski przez ZSRR i Rzeszę, zaczął snuć podziału Chin pomiędzy ZSRR i Japonię.

***
Swego czasu napisałem artykuł "Pożyteczni idioci Putina" uderzający w durniów typu Wielomski, sławiących postsowiecką Rosję. Nie spodziewałem się wtedy, że prawicowiec może wpaść w większą kloakę niż Wielkodupski, ale niestety, dochowaliśmy się prawicowców- pożytecznych idiotów Kim Jong Una. Na xportalu - związanym z Falangą (tymi samymi gostkami, którzy pomazali pomnik płka Kuklińskiego) zaczęły się pojawiać artykuły sławiące Koreę Północną. W jednym z nich, niejaki Tomasz Wiśniewski stara się udowodnić, że na podstawie teorii Evolli, Eliade, Bartyzla i Dugina, że Korea Północna to istna krynica tradycjonalizmu, prawicowości i konserwatyzmu, która samotnie przeciwstawia się złym Jankesom. Dowód: nie mają tam McDonadld'sów (!). Oto soczyste fragmenty tego sążnistego kurwiozum:


"A więc prawa historii stoją zdecydowanie po stronie Kimów, których postępowanie miało w przeszłości liczne precedensy. Jeśli ów stabilizacyjny prąd sukcesji się utrzyma i doprowadzi do wytworzenia dynastii, powinniśmy być zadowoleni. Zadowoleni i pełni szacunku dla społeczności, która w dzisiejszych zracjonalizowanych i zdesakralizowanych czasach ma szansę na trwanie w rytmie autentycznej równowagi ciała i ducha. (...) Kolejni Kimowie uosabiają siłę podtrzymującą istnienie kosmosu (po chrześcijańsku: są najprawdziwszym Katechonem).
(...)
Dzisiaj Korea pozostaje jedną z niewielu nadziei, być może najbardziej obiecującą z nich. Nowemu Światowemu Porządkowi sprzeciwia się coraz mniej państw – obwieszone złotem macki Wielkiego Szatana wciskają się coraz głębiej pomiędzy bloki antyjankeskiej opoki i ją rozrywają. Nasi sojusznicy nie są idealni – uwikłanie islamu czy greckiej schizmy w spory przeciwko Prawdzie jest wiadome. Jednak tylko jeden z nich, Korea, w swoim negatywizmie zdołał zbliżyć się niemal do samej czystej nicości, gotowej na miłosne objęcie przez Absolut. Niech tylko Kim Dzong Un i jego Koreańczycy uporają się z okupacją południowej części swojego kraju, a ujrzymy wówczas zjednoczony naród gotowy do bycia być może lepszym sługą Prawdy niż wszystkie inne dotychczas. Ich żółta solidność i inteligencja z pewnością dorównuje żydowskiej.
W epoce demokratyczno-liberalnej Apokalipsy, gdy na naszych oczach władze obala się w imię panowania McDonald’s oraz „wolności” oznaczającej zaspokojenie chuci brzucha i lędźwi, na poparcie zasługuje każdy przywódca sprzeciwiający się tym demoralizującym praktykom: Putin, Chávez czy Ahmadineżad, a nade wszystko Kimowie."

Jak możliwe jest takie skurwienie? No cóż, o ile Wielkodupski jest proputinowski, bo jest pajacem, któremu Jaruzelski włożył kijek w d... i nim tak steruje, to Danek, Lasecki i cała Falanga to marionetki w chińskim teatrzyku kukiełkowym, którymi steruje pewnie jakiś niższej rangi urzędnik ambasady (noszący zapewne takie fajne rogowe okulary:). Zbliżasz się do Czerwonych Chin i chcesz im służyć - dostajesz w pakiecie Rosję, Koreę Północną, Zimbabwe i inne zadupia. 



sobota, 31 grudnia 2011

Sylwester 2011



Powyżej: Rok 2011 na blogu kończę ciepłym i beztroskim akcentem, czyli piosenką Orihime Inoue, bardzo pozytywnej (i hojnie obdarzonej przez naturę;) bohaterki popularnego serialu anime "Bleach" :)

Od lipca - czyli od "przeprowadzki" ten blog odwiedziło 147 tys. osób. Najpopularniejsze notki:

Mit Grunwaldu - 11 969 odwiedzin

Radek Sikorski i rakiety dla Al-Kaidy? - 4637 odwiedzin

Białoruskie impresje - 3178 odwiedzin

Mój stary blog: foxmulder.blox.pl, przez cały 2011 rok odwiedziło blisko 180 tys. osób. Wygląda więc na to, że Rafał Pankowski poprawił mi liczbę czytelników, za co mu dziękuję. Oby jego walka z "faszyzmem" była zawsze tak skuteczna jak w moim przypadku - i "faszyzm" będzie się rozwijał i Pankowski trochę zarobi na ostrzeganiu przed "czarnym niebezpieczeństwem".

Wszystkim czytelnikom życzę Dobrego Roku 2012 r. Bawcie się dobrze na Sylwestrze. Prof. Sztaniszkisz przypomina, że zgodnie z japońskim zwyczajem należy się w ten dzień spić tak mocno, by zapomnieć o starym roku (a później Bukkake!!!). Ja niestety spędzam spędzam Sylwka  w domu więc nie będę mógł się bawić jak przystało na radykalnego centrystę, czyli schlać się w skandynawskim stylu i molestować naiwne panienki. No cóż, w latach nieparzystych ma zwykle takie sobie Sylwestry, a w latach parzystych zajebiste. Wytrwale będę jednak dążył do tego, by w 2012 r. spotkało mnie dużo imprez tak zajebistych jak stypa po Kim Jong Illu :)

środa, 21 grudnia 2011

Kim Jong Ill nie umarł w pociągu!



Kim Jong Ill nie umarł w pociągu - wskazuje południowokoreański wywiad. Czym się kieruje stawiając tezę, że okoliczności śmierci idola polskojęzycznych Euroazjatów z Falangi, zostały sfałszowane? Przede wszystkim tym, że pociąg Kim Jong Illa stał przez cały weekend na bocznicy. Pokazują to zdjęcia satelitarne. W nocy śmierci Kim było minus 12 stopni. Kimowi z pewnością nie chciałoby się telepać pociągiem po kraju - zwłaszcza, że był  pewnie bardzo zmęczony po 9 wizytach krajoznawczych jakie odbył w tym miesiącu. Najprawdopodobniej więc zmarł w swoim pałacu. Po co więc dorabiać wersję o śmierci w pociągu? Czy chodzi tu tylko o historyjkę wpisującą się w mit pracowitego przywódcy?

Co ciekawe, jeden z profesorów Uniwersytetu Waseda twierdzi, że Kim Jong Ill zmarł już w 2003 r...



Ciekawym, jak przebiegają lub mogą przebiegać rozgrywki frakcji w północnokoreańskiej nomenklaturze polecam ten oraz ten artykuł. Okazuje się, że dużo mówi już sama kolejność stania na schodach w supermarkecie - tak się akurat składa, że siostra Kima stała tam przed Kim Jong Unem (który nawiasem mówiąc jest nie tylko moim nemesis, ale także moim rówieśnikiem, a już ma cztery gwiazdki na pagonach... wkurwiające).

wtorek, 20 grudnia 2011

Filmoteka północnokoreańska: "Sekretne życie Kim Jong Illa" i "Defilada"

W Phenianie uroczystości żałobne (w tym wystawienie zwłok - w stalinowskim stylu), w UE z naszej inicjatywy też flagi opuszczone do połowy masztu (jak ładnie się zbiegło :). Niektórzy południowokoreańscy eksperci wciąż spekulują, że Drogi Przywódca został zabity - ale w sprawie Korei Północnej, gdzie czterech ekspertów tam sześć opinii.

Ponieważ nasza TV nie pokazuje z okazji żałoby żadnych wspomnieniowych filmów o Kim Jong Illu, wypełniam tę pustkę dwoma perełkami: "Sekretnym życiem Kim Jong Illa" oraz klasykiem klasyki czyli "Defiladą".



poniedziałek, 19 grudnia 2011

Kim Jong Ill vel Jurij Usanowicz (1942-2011)





Kim Jong Ill (nazwisko z aktu urodzenia: Jurij Usanowicz) "zmarł z przepracowania" w pociągu - choć w Korei Południowej spekulują, że go zabito w ramach intryg związanych z sukcesją, ja myślę jednak, że już gostek i tak miał wyniszczony organizm przez alkohol i tłuste jedzenie (Słynna południowokoreańska ulotka: "Dlaczego wasi przywódcy są tacy grubi?") . Odszedł jeden z najgorszych i najbardziej ekscentrycznych komunistycznych tyranów w historii, wspomagany m.in. przez Chiny i Rosję. No cóż, podobny politruk jak jego ojciec "Gruby Kim", jak Jaruzelski czy Ceaucescu...  Ze względu na skąpość źródeł i hermetyczność reżimu, nie będę się wymądrzał i snuł "100 proc. scenariuszy", większość ekspertów jest jednak pewna, że następcą zostanie Kim Jong Un - nie można wykluczyć czegoś w rodzaju transformacji ustrojowej na chińską modłę. (Ciekawostka: młodzi partyjniacy w Phenianie naśladują fryzurę Kim Jong Una uznawaną za symbol "młodości" i "reform".) Robi się ciekawie, bo w ostatniej urodzinowej notce napisałem, że to właśnie młody Kim zabije w 2030 r. w Smoleńsku "prezydenta Kozieła" i później na moim pogrzebie będzie miał łzy w oczach słuchając "Alejandro" Lady Gagi wykonywanego na organach przez Staszka Satanistę.

A na koniec kilka klimatycznych filmów z Korei Północnej, kraju gdzie czas zatrzymał się w latach '50-tych:









A to trochę w stylu Ireny Santor i Władysława Szpilmana:



Relacja Waldemara Milewicza z wizyty Jaruzela w Korei Północnej w 1986 r. Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!



Tego klasyka z "Team America", chyba przedstawiać nie trzeba :) :



A to nas czeka w przyszłości: