sobota, 29 grudnia 2018

Demiurg: Spymaster Jesus



"Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzegli, i na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień.: (Łk 4, 9-11)

"Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz" (Mt 10, 34)

"Na szczęście Dobry Bóg dał nam tylko dwa policzki"
    Giulio Andreotti

"Czy różni się chrześcijaństwo od komunizmu? Chrześcijaństwo głosi ubóstwo a komunizm je urzeczywistnia"
  Silvio Berlusconi 

Ilustracja muzyczna: Captain America Theme - Captain America The Winter Soldier OST

"Zaraz na dom Annasza, zaraza za jego szpiegowanie!" - tego typu przekleństwo zostało zawarte w Talmudzie. Nawet wiele dziesięcioleci po zburzeniu Świątyni Żydzi pamiętali więc, że arcykapłan Annasz (teść arcykapłana Kajfasza) kierował niezwykle sprawną siatką donosicieli oplatającą starożytną Judeę. Każdej nocy do jego pałacu zmierzało wielu kurierów z raportami od tajnych współpracowników. Sanhedryn był bowiem głodny informacji. Chciał wiedzieć, czy np. jakiś bogaty Żyd na prowincji nie zatrudnił czasem służącego od którego nie odprowadza podatku świątynnego. Świątynna bezpieka aktywnie ścigała również wszelkich wichrzycieli kwestionujących stosunki polityczne i społeczne w Judei - a przede wszystkim władzę Sanhedrynu. A przecież Prawo Mojżeszowe (spisane dopiero jakieś 1000 lat po Mojżeszu) nakazywało ludowi denuncjować i kamienować każdego "odstępcę". Nic dziwnego więc, że podległe Annaszowi świątynne "Stasi" zainteresowało się przybyszem z Galilei - Jezusem (Jehoszuą) z Nazaretu.




 Dla funkcjonariuszy Świątynnego "Gestapo" już samo galilejskie pochodzenie Jezusa było podejrzane. Gdy Jezus krzyczał na Krzyżu po aramejsku "Eli, lama sabachtani", to mieszkańcy Jerozolimy nie rozumieli jego dialektu. Zdarzało się, że Galilejczykom utrudniano dostęp do rytuałów w Świątyni, gdyż było wśród nich wielu etnicznych mieszańców. Galilea podlegała władzy marionetkowego i średnio religijnego króla Heroda Antypasa. Istniały  tam skupiska ludności greckiej oraz przedstawicieli innych nie-żydowskich etnosów (wszak było stamtąd blisko do Syrii oraz Libanu). O niecały dzień drogi od Nazaretu znajdowało się miasto Bet Szean, nazywane również Scytopolis ze względu na to, że osiedlono w niej scytyjskich najemników. Potomkowie tych Scytów nazywali to miasto po swojemu: Nysa (co Grecy tłumaczyli jako imię piastunki Dionizosa).


Ale oczywiście zwolennicy Jezusa kolportowali jego dwa (różne, bo jeden uwzględniał tzw. prawo lawiratu) rodowody pokazujące, że był on 100 proc. Żydem pochodzącym od króla Dawida. Rodowodu jego Matki, Maryji, nie znamy, choć możemy przyjąć, że Sanhedryn nie miał żadnych dowodów na jej obcoplemienne pochodzenie, gdyż chętnie wykorzystałby takie dowody przeciwko Jezusowi. Sam Jezus doskonale znał tradycję i kulturę żydowską, bo był w niej wychowywany. Postępował również bardzo zręcznie deklarując, że "nie chce znieść Prawa ani proroków" i spełniając najróżniejsze rytualne nakazy. Świątynna bezpieka nie dała się jednak łatwo zwieść. Jej agenci donosili jej o naruszeniu szabatu przez Jezusa, o tym że zadaje się on z celnikami, nierządnicami i co gorsza z Samarytanami (czyli Żydami, którzy nie zostali objęci deportacjami do Babilonu i którzy zadeklarowali swoją pomoc przy odbudowie Świątyni wracającym wygnańcom, ale Ezdrasz odrzucił ich pomoc uznając ich za winnych zhańbienia rasy). "Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: «Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą?» Jezus im odpowiedział: «Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego mają u siebie" (Mk 2,18-19). "Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: «Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?» On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom». I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu»." (Mk 2,23- 28). " Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?»" (Mk 2,15-16) "Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego." (Mt 21, 31). 



Nauki Jezusa, choć z pozoru zgodne z Prawem (pseudo)Mojżeszowym, tak naprawdę znajdowały się z nim na kursie kolizyjnym. "Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, i cudzołożnica." (Kpł 20, 10). "wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceństwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie." (Pwt 22, 21). Prowokatorzy ze świątynnej bezpieki próbowali poznać opinię Jezusa w kwestii tych przepisów - wiedząc, że cudzołóstwo nie jest karane w prawie rzymskim śmiercią i że jeśli Jezus zarekomenduje kamienowanie, to będzie można go zadenuncjować Rzymianom jako wichrzyciela podważającego rzymski system prawny. "Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!»." (J 8,3-11).



Gdyby Jezus ograniczył się do gadania, być może by jeszcze odpuścili. On jednak tworzył własny ruch mesjański. Przedstawiał się jako Syn Człowieczy, obiecany przez proroków Mesjasz mający zbudować Królestwo Boże. Deklarował, że może zburzyć Świątynię i w trzy dni ją odbudować. I do tego podejmował spektakularne działania wzbudzające mu poklask wśród ludu: "Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.  Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!" (J 2, 13-17)



Jezus zachowywał się nie jak nauczyciel, ale jak funkcjonariusz służb wywiadowczych prowadzący wojnę hybrydową w Judei. Jak napisał były agent FBI Mark Riebling: "Nauczając we wrogim otoczeniu, nakazał swoim uczniom skrywać jego tożsamość, jego słowa i jego działania przed niewtajemniczonymi. Stworzył tajne komórki złożone z apostołów pod wodzą Jakuba i Jana, których nazywał Synami Gromu i których zabrał na wspinaczkę w góry wraz z protegowanym Piotrem, by omawiać poufne sprawy. Spotykali się w tajnych miejscach, w których Jezus zjawiał się osobnymi, ukrytymi wejściami, a których lokalizację ujawniali sobie przez zakodowane sygnały, takie jak podążanie za mężczyzną z dzbanem przez całe Jeruzalem, Chrystus przedsięwziął takie środki ostrożności nie z obawy przed rzymskimi władzami, lecz by wymykać się wysokim kapłanom żydowskim, godności wówczas przynależnej potomkom Annasza".



(I tu mała dygresja: komentator nazwany Analbaptystą upierał się, że "Jezus nie ustanowił żadnego Kościoła", że fragmenty Biblii dotyczące Prymatu Piotra są na pewno sfałszowane a w I w. n.e. nie istniał żaden Kościół tylko małe, autonomiczne wspólnoty judaizujących krześcijan. Analbaptysta zapewne nie czytał "Dziejów Apostolskich", w których szczegółowo opisane jest działanie struktury zwanej Kościołem pierwotnym a nawet pierwszy jego sobór. Jest logicznym, że komuś tak obeznanego z tajnymi wojnami jak Jezusowi chodziło o założenie dużej struktury posiadającej również cechy organizacji szpiegowsko-spiskowej niż o stworzenie jakiś małych, lamerskich grupek zajmujących się jedynie studiowaniem Pisma i śpiewaniem "Jezus jest fajny". Tylko bowiem duża, ale przy tym elastyczna struktura dałaby możliwość przetrwania chrześcijaństwu. I historia pokazała, że takie podejście było słuszne. Żadna z małych, judaizujących grup pseudo-chrześcijańskich nie przetrwała i nie pozostawiła po sobie żadnej spuścizny. Struktura zwana Kościołem przetrwała Imperium Rzymskie i parę innych imperiów. To co się z nią stało po drodze to zupełnie inna kwestia. Opisana m.in. w mojej serii Pontifex.)

Flashback: Pontifex - Disciplina Arcani

Flashback: Cała seria Pontifex 



Do żydowskich kapłanów Annasza i Kajfasza musiały też na bieżąco spływać informacje o cudach Jezusa.  Ślepi odzyskiwali wzrok, trędowaci i paralitycy nagle zdrowieli, chleby były cudownie rozmnażane, doszło nawet do trzech przypadków wskrzeszenia z martwych. Te dziwne wydarzenia znalazły odbicie nawet w Talmudzie, gdzie mowa jest, że Jezus został zabity za "czynienie czarów i zwodzenie Izraela" (Sanhedryn 43a). A przypomnijmy, że w Starym Testamencie cudotwórców było niewielu. Ostatnimi, którzy czynili cuda w Izraelu byli 800 lat wcześniej Eliasz i Elizeusz (Daniela i jego cudownego przetrwania w jaskini lwów nie liczę, tak samo jak do grona cudów nie zaliczam bezczelnie wyolbrzymionych opisów zwycięskich bitew starożytnych Żydów). Nawet sam J*** od bardzo dawna nie okazywał swojej cudownej mocy. A tu nagle pojawia się samozwańczy mesjasz, który dysponuje ogromną mocą niewiadomego pochodzenia. Co więcej, potrafi on wypędzać demony a one z jakiegoś powodu panicznie go się boją. No może poza najpotężniejszym z nich, który próbuje w scenie kuszenia na pustyni przeciągnąć Jezusa na swoją stronę i zabiera go do Świątyni Jerozolimskiej, tak jakby była ona królestwem tego demona. (Przedstawiłem znajomym ezoterykom teorię mówiącą, że J*** był pustynnym demonem. Zgodnie stwierdzili, że Jezus musiał dysponować ogromną mocą, by się temu demonowi przeciwstawić.)



Decyzja o skazaniu Jezusa na śmierć została więc podjęta przez klikę Annasza-Kajfasza z pełną świadomością, że zabita ma zostać istota nadprzyrodzona, dysponująca boską mocą. Św. Tomasz z Akwinu logicznie dowodził, że kapłańskie elity żydowskie miały pełną świadomość, że mordują Mesjasza.  Zrobiły to bo Mesjasz nie odpowiadał ich wizji i zagrażał ich władzy nad narodem żydowskim. Domagając się śmierci Jezusa wynajęty przez świątynną bezpiekę motłoch krzyczał: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze". Kapłani sami w ten sposób rzucili potężną klątwę na swój naród i przyszłe pokolenia Żydów. Klątwę, która niecałe 40 lat później przyniesie zburzenie Jerozolimy i Świątyni.



Co ci ludzie musieli czuć czytając doniesienia agenturalne zwierające pierwsze doniesienia o zmartwychwstaniu. Z Ewangelii wiemy, że szybko dotarli do żołnierzy rzymskich, którzy zobaczyli wówczas coś tak strasznego, że zdezertowali z posterunku przy grobie Jezusa, choć groziła im za to kara śmierci. Kapłani opłacili tych żołnierzy i wstawili się za nimi przed Piłatem. Choć za wszelką cenę starali się zatuszować sprawę, to do końca życia musiała im towarzyszyć straszna myśl, że zadarli z prawdziwym Bogiem. Szaul z Tarsu, czyli późniejszy św. Paweł, wysokiej rangi funkcjonariusz świątynnej bezpieki, był od nich o wiele inteligentniejszy. Szybko się zorientował z jaką nadprzyrodzoną siłą ma do czynienia i zmienił strony w tej tajnej wojnie.



O ile świątynna bezpieka była dobrze zorientowana w tym, co się dzieje w starożytnej Palestynie, to jej wiedza o świecie zewnętrznym była prawdopodobnie żenująco słaba. Zagadką musiała być więc dla nich tajemnicza misja Trzech Mędrców ze Wschodu - czyli irańskich, aryjskich kapłanów, którzy za rządów Heroda Wielkiego szukali w Betlejem "Króla Żydowskiego". Ci Trzej Mędrcy byli najprawdopodobniej kapłanami Zurwana - perskiego boga nieskończonego czasu i nieskończonej przestrzeni.  Szukali najprawdopodobniej Saoszjanta, Mesjasza urodzonego z dziewicy mającego poprowadzić siły dobra do walki przeciwko złemu bogowi Arymanowi. Jak czytamy: "Późne teksty mówią o narodzinach samego Ahura Mazdy z dziewicy, która wykąpie się o świcie w pewnym górskim jeziorze. Saoszjant stanie na czele ludzi szlachetnych, poprowadzi ich do boju przeciwko zastępom ciemności i rozpocznie ostatnią epokę dziejów – czasy wiecznego triumfu prawdy i dobra."



Jak już pisałem w serii Pontifex: "Zaraostryjskich kapłanów nazywano "Magi". Według orientalisty Heinricha von Stietencrona najpóźniej w I w n.e. zaczęli oni przenikać do Indii, gdzie połączyli swoją wiarę z elementami hinduzimu oraz buddyzmu. Wpływali też na hinduizm, buddyzm i tybetańską religię Bon. Ich głównym bóstwem był bóg czasu  Zurvan, na którym wzorowano tantryczne buddyjskie bóstwo Kalachakrę. To od kapłanów Zurvana wyznawcy Bon i buddyści przejęli takie koncepcje jak ostateczna, apokaliptyczna bitwa ze Złem czy też przyszły zbawiciel - Budda Maitrerya, który poprowadzi do walki wojska podziemnego królestwa Szambalii. Część badaczy przyjmuje, że słowo Maitreya pochodzi od Mitry, perskiego, aryjskiego bóstwa solarnego. W zurwaniźmie, zanieczyszczonym zewnętrznymi wpływami, są korzenie mitraizmu - kultu będącego głównym konkurentem rosnącego w siłę chrześcijaństwa w Cesarstwie Rzymskim. Od czasów renesansu wielu okultystów - od Giordano Bruna po Helena Bławacką - przekonywało o wspólnych korzeniach tajnej tradycji Wschodu i Zachodu. (Żona gen. Ludendorffa pisała nawet, że Dalajlama steruje Żydami i papieżem :)  Podobieństwa między tymi tradycjami rzeczywiście istnieją a ich źródłem byli prawdopodobnie aryjscy Magi - kapłani Zurvana/Kalachakry. To od nich wszak wzięło się określenie: "magia" kojarzone przez wieki jednoznacznie z ciemnymi, okultystycznymi siłami. A jednak z jakiegoś powodu ci Magowie - twórcy obu tajnych tradycji - wybrali się w długą podróż do Betlejem, by oddać hołd Jezusowi..."

Czy jednak tylko na jednej wizycie się skończyło a Magi tak po prostu zostawili swojego Mesjasza samemu sobie? To tajemnica, gdyż nie ma żadnych wiarygodnych źródeł mówiących, co Jezus robił między 12 a 30 rokiem życia. Istnieją za to legendy mówiące o Jego pobycie w Iranie oraz Indiach - wpominał o nich m.in. Nikołaj Roerich. (Fałszerstwo Notowicza tutaj pomijam.) Intrygującą wskazówką może być to, że opowiedziana przez Jezusa przypowieść o wdowim groszu była znana też w tradycji buddyjskiej - czyli religii sięgającej wówczas swoimi wpływami Afganistanu. Czy Magi kontaktowali się więc z Jezusem zanim rozpoczął publiczne nauczanie? A jeśli tak, to jaki był cel tych kontaktów?





Zagadka ta jest tym większa, że wspomniany kult Mitry przez pewien czas stanowił w Imperium Rzymskim "konkurencję" dla chrześcijaństwa. Był np. bardzo popularny wśród wojskowych. Przegrał jednak dlatego, że był religią misteryjną, do której dopuszczano tylko wtajemniczonych mężczyzn.  Cechy Mitry przejął rzymski synkretyczny bóg Sol Invictus - czyli "Niezwyciężone Słońce".  25 grudnia świętowano w Rzymie zarówno dzień urodzin Mitry jak i Sol Invictusa. W IV w. Jezus przejął do nich część atrybutów i datę urodzin. Stał się bóstwem solarnym niejako w opozycji do lunarnego J*** (i późniejszego wcielenia J***, czyli Allaha). W kolejnych wiekach Kościoł (katolicki, ale i również kościoły prawosławne) świadomie asymilowały i chrystianizowały elementy dawnych wierzeń. Starzy bogowie zostali zastąpieni przez Jezusa i świętych, boginie przez Maryję i święte. Pracę misjonarzom ułatwiać mogły podobieństwa między starymi bogami a nowym. W celtyckim panteonie występował brodaty bóg Esus (Hesus) zwany "Dobrym Panem" a w zachodniosłowiańskim istniał bóg Jesza,  czczony na polskiej prowincji jeszcze za czasów Jana Długosza.


U nas końcówka grudnia była Szczodrymi Godami poświęconymi Swarogowi.  (Swaróg podobnie jak gen. Ludendorff był ze Swarzędza :)  I to dawne święto pięknie się zlało z nowym, chrześcijańskim, co widzimy co roku w naszych domach, przy świątecznych stołach. Jak te piękne tradycje kulturowe kontrastują z kultem ponurego i krwawego pustynnego bóstwa nakazującego swoim wyznawcom obcinać małym dzieciom kawałki penisów...


Kilka miesięcy temu miałem okazję rozmawiać z żercą (kapłanem) Rodzimego Kościoła Polskiego zaskoczył mnie mówiąc, że do tego związku wyznaniowego mogą należeć również chrześcijanie. "Jesteśmy politeistami, więc jeden dodatkowy bóg nie robi nam wielkiej różnicy". To mi przypomniało, że Jezus bywał już włączany do pogańskich panteonów - choćby próby takie czynili Słowianie Połabscy, uznając Jezusa za "niemieckiego boga wojny".
Ale okazuje się, że też część hinduistów uważa Jezusa za bóstwo (względenie guru). Sikhowie mają dosyć niejasny obraz Chrystusa, ale postrzegają go jako jednego z wielkich historycznych nauczycieli przybliżających ludziom Stwórcę Wszechświata. Dalajlama XIV nazwał zaś Jezusa bodhistawą. 
Kto więc bardziej pasuje do miana naszych starszych braci w wierze? Spadkobiercy zabójców Jezusa uznający go za maga i oszusta czy też ci "straszni poganie"?

***

Następny, przedostatni odcinek serii Demiurg będzie dotyczył m.in. kwestii tego, czy goje zasługują na to, by mieć własną religię. Przypomnimy sobie również kim był Sabbataj Zewi. 

A wszystkim czytelnikom życzę Szczęśliwego Nowego Roku!


sobota, 22 grudnia 2018

Moderate Dog Mattis. Czy Trump idzie drogą JFK?

Ilustracja muzyczna: Ariana Grande - No Tears Left to Cry



Czy Donald Trump nagle zaczął prosić się o zamach stanu? Czy 2019 r. będzie ostatnim rokiem jego prezydentury a jakiś "samotny szaleniec" w stylu Stevena Paddocka, zamachowca z Las Vegas, stanie się nowym Lee Harveyem Oswaldem? Oczywiście pomiędzy prezydenturą JFK i prezydenturą Trumpa jest bardzo wiele różnic, ale między obu przywódcami są też silne podobieństwa (kryzys kubański jak wojna handlowa z Chinami, dwóch populistycznych dziwkarzy mających żony będące ikonami stylu :) a Trump zaczyna podobną niebezpieczną grę jak JFK.



Najważniejszą wiadomością przedświątecznego tygodnia jest nagła rezygnacja sekretarza obrony gen. Jamesa Mattisa. Mattis odchodząc rozpowszechnił w mediach list, w którym wskazywał, że zrobił to bo nie zgadza się na politykę prezydenta wobec sojuszników - czyli kurdyjskich oddziałów z Syrii. W ślad za Mattisem ma się rozpocząć seria protestacyjnych rezygnacji w Departamencie Obrony. Establiszment jest w panice. I to już powinno nam dać trochę do myślenia.



Mattis był z pewnością jednym z najpopularniejszych członków administracji Trumpa. Wśród żołnierzy cieszył się 90 proc. poparciem. Jednocześnie mainstreamowe media przedstawiały go jako "jedynego dorosłego" w administracji.  Początkowo relacje między gen. Mattisem a Trumpem były bardzo dobre. Obaj są przecież zwolennikami wzmocnienia sił zbrojnych USA i bardziej asertywnej polityki zagranicznej. Razem jadali w Białym Domu i wymieniali poglądy. Z czasem Trump zorientował się jednak, że Mattis nie podziela wielu jego wizji. A nawet sabotuje jego politykę. Mattis był np. przeciwny zaostrzaniu kursu wobec Iranu. Przy pierwszym uderzeniu w Syrię ograniczał liczbę celów.  Armia zasabotowała też rozporządzenia prezydenta dotyczące zakazu służby dla osób transpłciowych. Pentagon odmówił również prezydentowi wysłania wojsk na granicę z Meksykiem w celu wzmocnienia jej bezpieczeństwa. Być może armia potrzebuje nowych rekrutów - w tym nielegalnych imigrantów i transów, ale demonstracyjne olanie rozkazów zwierzchnika sił zbrojnych stawia pod znakiem zapytania to kto naprawdę rządzi w USA. To wszystko sprawiło, że Trump zaczął złośliwie nazywać gen. Mattisa "Moderate Dog", co jest aluzją do ksywki generała "Mad Dog". Prezydent wolał mieć kogoś takiego jak sekretarz stanu Mike Pompeo, kogoś kto się zgadza z jego polityką. O dymisji Mattisa mówiło się więc już od kilku miesięcy. Sam Mattis zaczął zaś badać możliwość wystartowania w wyborach prezydenckich w 2020 r. - przeciw Trumpowi. Cały ten PR związany z dymisją jest więc być może początkiem jego kampanii prezydenckiej.



Decyzja o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii i zmniejszeniu zaangażowania USA w Afganistanie była dla wielu ludzi szokująca. Oczywiście, niektórzy mogli sobie przypomnieć, że Trump od lat kwestionował zasadność wydawania setek miliardów dolarów na obecność wojskową w pustynnych zadupiach nie przynoszącą żadnych widocznych korzyści (widocznych, czyli nie mam na myśli kontroli nad rynkiem opium w Afganistanie). Pentagon i CIA przekonywały go oczywiście, że w tych miejscach amerykańskie wojska muszą być i długo im się to udawało. Czemu więc Trump teraz dokonuje takiego wielkiego zwrotu w polityce zagranicznej?



W przypadku Syrii warto zwrócić uwagę na jeden ważny szczegół: premier Izraela Benjamin Netanjahu dowiedział się o całej decyzji na pięć minut przed tym jak Trump poinformował o niej na Twitterze! Izraelskie tajne służby i armia były całkowicie zaskoczone. Trump demonstracyjnie zrobił taki numer lobby, które go wcześniej mocno wspierało! Wycofanie się USA z Syrii oczywiście komplikuje strategię Izraelowi. Teraz państwo to może znaleźć się na jeszcze silniejszym kursie kolizyjnym z Iranem i Rosją. Co w sumie byłoby w naszym interesie - Rosja odciągana byłaby od zaangażowania na Ukrainie a lobby izraelskie ścierałoby się z rosyjskim.



Klucz do decyzji o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii znajduje się najprawdopodobniej w Turcji. Trump ogłosił ją po rozmowie telefonicznej z "One Punch Manem" Erdoganem.  Wcześniej pojawiły się oznaki ocieplenia na linii Waszyngton-Ankara. Po obu stronach pojawiły się sugestie dotyczące wydania Gulena Turcji. Departament Stanu zatwierdził sprzedaż Patriotów Turkom. A szef tureckiego MSZ stwierdził, że relacje z USA się poprawiają pomimo poparcia Amerykanów dla YPG. Z Waszyngtonu wysłano sugestie, że sojusz z komunistami z YPG jest "taktyczny i tymczasowy".  Co zresztą jest właściwym podejściem, bo jaki interes USA mają w demonstracyjnym poparciu dla kurdyjskich separatystów i wpychaniu Turcji w objęcia Rosji? To trochę tak jakby ktoś
Erdogan pokazał zaś ostatnio, że potrafi nieźle zamieszać ujawniając sprawę Jamala Khashoggiego. Pamiętajmy również, że niedawno dwóch współpracowników gen. Flynna zostało skazany za nielegalny lobbing na rzecz Turcji. (Co ciekawe, jeden z nich miał ormiańskie nazwisko.)

Tak więc: Oneeeeeee Puuuuuuuuuunch!!!




I tutaj dochodzimy do korzeni kłopotów prezydenta Trumpa. Już na samym początku prezydentury zastawiono prawną pułapkę na jego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, gen. Michaela Flynna. Flynn, dawniej odpowiadający za wojskowy program zabójstw terrorystów na Bliskim Wschodzie, miał znakomite relacje z  bliskowschodnimi przywódcami i szefami tajnych służb, w tym tureckich. Na pewno ułatwiłby Trumpowi nawigowanie po tych trudnych wodach. Został jednak politycznie odstrzelony i w jego miejsce wstawiono gen. McMastera powiązanego z Sorosem. Trump się go pozbył i wstawił na jego miejsce Boltona (szaleńca, którego uwielbiam :).

Odejście gen. Mattisa należy też widzieć w szerszym kontekście. Wkrótce odchodzi z Białego Domu również gen. Kelly. Trump pozbywa się więc ludzi, którzy mieli go kontrolować. Czy robi to dlatego, że poczuł się przez nich zdradzony? Dochodzenie prokuratora Muellera uderza coraz mocniej w bliskich współpracowników Trumpa a administracja sabotuje jego decyzje. Czy Trump chce pokazać, że zanim dokonają na nim politycznej egzekucji może zrobić im wiele szkód? Czy decyzja w sprawie Syrii jest taką demonstracją? A kto lepiej potrafi zadawać ciosy Głębokiemu Państwu jak Erdogan?

Zaskakująca może być w tym kontekście informacja, że Steve Bannon (koleś stojący za książką "Fire and Fury") zaczął spotykać się z miliarderem-pedofilem Jeffreyem Epsteinem i próbuje wyciągnąć od niego pieniądze na swoje projekty polityczne. Czyżby zaczęły się już podchody do wyścigu prezydenckiego w 2020 r., gdyby Trump nie mógł startować tak jak Kennedy w 1964 r.?

***

Kolejny wpis z serii "Demiurg" już wkrótce! Musiałem go przesunąć ze względu na dymisję gen. Mattisa. Ale będzie :)

A wszystkim czytelnikom życzę wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia/ Szczodrych Godów!


sobota, 15 grudnia 2018

Demiurg: Znak poddaństwa


 Ilustracja muzyczna: TK from Ling Tosite Sigure - Katharsis - Tokyo Ghoul Re: Opening 2


"Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną. Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane - sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze - każdy obcy, który nie jest potomkiem twoim - ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze. Nieobrzezany, czyli mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała jego napletka, taki człowiek niechaj będzie usunięty ze społeczności twojej; zerwał on bowiem przymierze ze Mną"
Rdz 17, 10-14

"Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych."


1 Kor 7, 19

"Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość."

Ga 5,6 

"A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus."

Kol 3,11 


Apostołowie nieustannie użerali się z debilami. Czyli z judaizującymi pseudochrześcijanami obstającymi przy tym, by zmuszać nie-żydowskich konwertytów do przestrzegania wszystkich judaistycznych przepisów rytualnych niezależnie od ich bezsensu. No cóż, wśród pierwszych chrześcijan początkowo dominowali Żydzi, którzy czy to z przyczajenia, czy to z powodu presji społecznej, czy ze strachu przed świątynną bezpieką niewolniczo trzymali się objawionych przez Ezdrasza i Nehemiasza przepisów. Apostołowie rozpoczęli więc akcję stopniowego oduczania tradycji - przypominającą działania podjęte po Soborze Watykańskim II. A to św. Piotr orzekł, że żydowskie przepisy pokarmowe już nie obowiązują i można jeść wszystko oprócz krwi. A to św. Paweł, przewerbowany funkcjonariusz świątynnej bezpieki, wytłumaczył, że zwyczaj obrzezania nie ma żadnego sensu. "Obrzezanie posiada wprawdzie wartość, jeżeli zachowujesz Prawo. Jeżeli jednak przekraczasz Prawo będąc obrzezanym, stajesz się takim, jak nieobrzezany. Jeżeli zaś nieobrzezany zachowuje przepisy Prawa, to czyż jego brak obrzezania nie będzie mu oceniony na równi z obrzezaniem? I tak ten, który od urodzenia jest nieobrzezany, a wypełnia Prawo, będzie sądził ciebie, który, mimo że masz księgę Prawa i obrzezanie, przestępujesz Prawo. Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga" - pisał w Liście do Rzymian (Rz 2, 25-29).

Dla religijnego wyznawcy judaizmu było to straszliwe bluźnierstwo! Czyż J*** nie powiedział Abrahamowi, że nakaz obrzezania będzie obowiązywał wiecznie? Czyż nie nakazał wyrzucić ze społeczności tych, którzy nie mieli okaleczonego penisa? Co więcej, J*** nawet próbował zabić Mojżesza, gdy ten zaniedbał sprawę obrzezania. "W czasie podróży w miejscu noclegu spotkał Pan Mojżesza i chciał go zabić. Sefora wzięła ostry kamień i odcięła napletek syna swego i dotknęła nim nóg Mojżesza, mówiąc: «Oblubieńcem krwi jesteś ty dla mnie». I odstąpił od niego [Pan]." (Wj 4, 24-26).

Czemu J*** tak bardzo zależało na tym rytuale? Czemu tak interesował się penisami Hebrajczyków?


Proste wytłumaczenie mówi, że chciał uczynić coś, co wyróżniałoby jego naród wybrany od otaczających go "podludzi". Ale mógł to przecież zrobić w prostszy sposób. Wydawał im przecież szczegółowe instrukcje co do mody. Powiedział, że nie mogą się strzyc na grzybka (i słusznie! :) i że muszą mieć frędzle w rogu płaszcza. Prościej byłoby nakazać im nosić cały czas jarmułki, jakieś wisiorki czy bransoletki. J*** mógłby też nakazać im nosić żółte gwiazdy i opaski. A lewitom czapki z napisem "Judischer Ordungsdienst". A jednak postanowił sobie utrudnić sprawę i kazał im kaleczyć sobie penisy. A przecież to nie  Znak przynależności do narodu wybranego nie był więc widoczny. Nie była to starożytna Grecja i ludzie nie chodzili tam "z fiutami na wierzchu". Poza tym Żydzi nie byli zapewne jedynym ludem stosującym obrzezanie. Historycy podejrzewają, że podobny rytuał mógł funkcjonować również przez pewien czas w Egipcie. Miał on być elementem kultu... węża. Poza tym obrzezanie stosują różne prymitywne ludy z Afryki, które niewiele rozwinęły się cywilizacyjnie od epoki kamiennej. Jeśli J*** uznał, że Żydzi powinni te ludy naśladować, to ciekawie to o Nim świadczy.

Oczywiście ex-post tworzono różne teorie mówiące, że J*** nakazał obrzezanie w celach medycznych. I że ten rytuał przynosi wiele korzyści. By pokazać jak przez ostatnie dwa wieki robiono w tej kwestii ludziom wodę z mózgu, przytoczę w całości ciekawy tekst pt. "Historia obrzezania":




"Oto piękne kalendarium "medykalizacji" obrzezania, czyli udowadniania na siłę, jak ono jest ważne i potrzebne , robienia z ludzi głupków i faktycznie zmuszania ich do okaleczania swoich dzieci.

"Od polowy XVIII do późnych lat XIX wieku napletek przeistoczył się z elementu, który niósł rozkosz właścicielowi i jego partnerce.... w bezużyteczny kawałek skory , który stał się publicznym wrogiem." (Robert Darby, University of Chicago, 2005)

1832 - Claude-Francois Lallemand dokonuje obrzezania by wyleczyć pacjenta z nocnych polucji.
1845- Edward H. Dixon ogłasza, ze obrzezanie leczy z masturbacji i jej zapobiega.
1855 - Jonathan Hutchinson publikuje swoją teorię, ze obrzezanie chroni przed kiłą.
1865 – Nathaniel Heckford twierdzi, ze obrzezanie leczy z epilepsji.
1870 – Lewis A. Sayre publikuje dokument „dowodzący”, ze obrzezanie leczy z epilepsji.
1871 – M. J. Moses ogłasza, ze obrzezani żydzi są odporni na masturbację.
1873 – Joseph Bell ogłasza swoje odkrycie, ze obrzezanie leczy moczenie nocne.
1875 – Lewis A. Sayre ogłasza, ze napletek powoduje skrzywienie kręgosłupa, porażenie pęcherza i prowadzi do szpotawości stóp.
1879 – H.H.Kane „odkrywa”, ze obrzezanie leczy nocne polucje i nerwobóle brzuszne.
1881 – Maximilian Landesberg ogłasza, ze obrzezanie leczy problemy z oczami.
1886 – William G. Eggleston ogłasza, ze napletek powoduje zeza.
1888 – John Harvey Kellog zaleca obrzezanie u chłopców by chronić ich przed masturbacją.
1890 – William D. Gentry twierdzi, ze obrzezanie leczy ślepotę, głuchotę i niemotę.
1891 – Jonathan Hutchinson ogłasza, ze napletek stanowi siedlisko brudu i jest stałym źródłem podrażnienia; jego obecność prowadzi do masturbacji i czyni niezwykle trudnym utrzymanie seksualnej wstrzemięźliwości.
1893 - MARK J. LEHMAN ŻĄDA NATYCHMIASTOWEGO WPROWADZENIA RUTYNOWEGO OBRZEZANIA WSZYSTKICH AMERYKAŃSKICH CHŁOPCÓW.
1894 – Ramondino stwierdza, ze obrzezanie czarnych powstrzyma ich przed gwałceniem białych kobiet.
1894 – H. L. Rosenberry publikuje dokument „dowodzący”, iż obrzezanie leczy nietrzymanie moczu i kału.
1900 – Jonathan Hutchinson przeforsowuje obrzezanie jako sposób na znieczulenie penisa.
1901 – Ernest G. Mark zaleca obrzezanie jako metodę permanentnego znieczulenia penisa.
1902 – Roswell Park publikuje „dowód”, jakoby napletek powodował epilepsję a obrzezanie z niej leczy;
1914 – Abraham L. Wolbarst publikuje MANIFEST DOMAGAJĄCY SIĘ PRZYMUSOWEGO OBRZEZANIA WSZYSTKICH NIEŻYDOWSKICH DZIECI W AMERYCE.
1914 – Abraham L. Wolbarst twierdzi, ze obrzezanie zapobiega tuberkulozie.
1926 – Abraham L. Wolbarst formułuje teorię, ze obrzezanie zapobiega rakowi prącia.
1930 – Norton Henry Bare twierdzi, ze uleczył chłopca z epilepsji dokonując obrzezania.
1932 – Abraham L; Wolbarst publikuje szeroko cytowaną pracę , w której twierdzi, iż obrzezanie zapobiega rakowi prącia.
1934 – Aaron Goldstein i Hiram S. (Inch) Yellen opracowują i masowo sprzedają specjalne imadło do obrzezania Gomco.




1935 – R. W. Cockshut domaga się, by obrzezywać wszystkich chłopców w celu znieczulania penisa i w ten sposób promować wstrzemięźliwość.
1941 – Alan F. Guttmacher forsuje obrzezanie jako środek na stępienie wrażliwości seksualnej u mężczyzn;
1941 – Alan F. Guttmacher twierdzi błędnie, ze napletek niemowlęcia powinien być codziennie odciągany w celu oczyszczenia żołędzi.
1942 – Abraham Ravich stwierdza, ze obrzezanie chroni przed rakiem prostaty.
1949 – Eugene A. Hand ogłasza, ze obrzezanie zapobiega chorobom wenerycznym i rakowi języka.
1949 – Douglas Gairdner WSKAZUJE NA BRAK MEDYCZNEGO UZASADNIENIA DLA OBRZEZANIA i na konieczność ochrony życia niemowlęcia; jego stanowisko prowadzi do eliminacji obrzezania dzieci w Wielkiej Brytanii.
1951 – Abraham Ravich rozgłasza nieprawdę, ze obrzezanie zapobiega rakowi szyjki macicy.
1953 – R.L.Miller i D.C.Snyder wprowadzają w życie swój plan obrzezywania wszystkich męskich niemowlaków natychmiast po urodzeniu jeszcze na porodówce , by przeciwdziałać masturbacji oraz zapewnić „odporność na niemal wszystkie fizyczne i psychiczne choroby”.
1954 – Ernest L. Wynder publikuje swój referat wspierający teorię Ravicha, ze obrzezanie mężczyzn chroni kobiety przed rakiem szyjki macicy.
1956 – Raymond Creelman opracowuje specjalny stół do obrzezywania.
1966 – Masters i Johnson twierdza bezpodstawne, ze nie ma żadnej różnicy wrażliwości między nieobrzezanym a obrzezanym penisem, zwodząc rodziców i mężczyzn przez czterdzieści lat aż do chwili udowodnienia fałszywości tego twierdzenia.
1969 - Morris Fishbein domaga się zabiegu obrzezania jako leku na masturbacje i nerwowość.
1970 – Abraham Ravich oglasza falszywie, ze obrzezanie zapobiega rakowi pęcherza i odbytu.
1971 – The American Academy of Pediatrics Committee on Fetus and Newborn (AAP) wydaje ostrzeżenie , ze „ nie ma żadnych uzasadnionych medycznych wskazań dla obrzezania w wieku niemowlęcym”.
1972 – R. Dagher , Melvin Selzer i Jack Lapides oglaszaja, ze KTOKOLWIEK NIE ZGADZA SIĘ Z ICH PROGRAMEM OBOWIĄZKOWEGO OBRZEZANIA JEST CHORY UMYSŁOWO.
1975 - The AAP Task Force on Circumcision oglasza: „NIE MA ŻADNYCH MEDYCZNYCH WSKAZAŃ DLA RUTYNOWEGO OBRZEZANIA I PROCEDURA TAKA NIE MOŻE BYĆ UWAŻANA ZA ZASADNICZY SKŁADNIK OPIEKI ZDROWOTNEJ”;
1976 – Benjamin Spock, po tym jak przez trzydzieści lat rekomendował obrzezanie , rewidując swoja książkę „ Opieka nad niemowlęciem” opowiada się przeciw obrzezaniu: „Gdybym dziś miał dziecko... z pewnością.... zostawiłbym jego biedny, mały penis w spokoju”.
1985 – Thomas E; Wiswell ogłasza kłamliwie, ze obrzezanie zapobiega infekcji dróg moczowych.
1986 – Aaron J. Fink podaje fałszywie, ze obrzezanie zapobiega AIDS.
1988 – Aaron J; Fink ogłasza fałszywie, ze obrzezanie chroni przed zakażeniem streptokokiem typu B.
1989 – pod przewodnictwem Edgara J; Schoena, AAP Task Force on Circumcision ogłasza, ze obrzezanie jest konieczne.
1991 – Edgar J. Schoen próbuje bezskutecznie przekonać kraje europejskie do ustanowienia powszechnego obrzezania.
1991 – Aaron J. Fink ogłasza, ze powszechne obrzezanie jest konieczne i chroni żołnierskie napletki przed pustynnym piachem.
1993 – Gerald N. Weiss ogłasza, ze obecność komórek Langherana(?) w napletku prowadzi do zakażenia HIV.
1997 – Edgar J. Schoen znów usiłuje i znów bezskutecznie, nakłonić kraje Europy do wprowadzenia powszechnego obrzezania.


1998 – Howard Stang , wynalazca specjalnego fotelika do obrzezania, nie bacząc na nieetyczność takiej postawy, promuje obrzezanie noworodków.
1999 – The AAP Task Force on Circumcision zmienia ponownie kurs i ogłasza iż obrzezanie nie jest konieczne.
2002 – Federalna Agencja USAID we współpracy z RHO i Fundacja Gates’a (tego Gates’a!) wyjawia plany eksportu powszechnego obrzezania jako elementu walki z AIDS w Afryce.
2003 – Edgar J. Schoen naciska na AAP by zmieniła swoje zdanie w sprawie obrzezania, twierdząc, iż zapobiega ono AIDS.
2005 – 2007 - W kolejnych trzech afrykańskich (Kenia, Uganda) eksperymentach , fundowanych przez US i amerykańskich (białych) naukowców, oglądamy ten sam program medykalizacji obrzezania; eksperymenty kończą się szybko i zawsze prowadzą do tej samej konkluzji, ze obrzezanie, to „szczepionka” przeciw AIDS
2007 – Zajęło tylko 24 godziny dyrektorowi WHO, Kevinovi DeCock, by od zalecenia powszechnego obrzezania afrykańskich mężczyzn przeskoczyć do zalecenia rodzicom krajów rozwiniętych, by obrzezali genitalia swoich dzieci;
2007 – Sorrells obala 40 –letnią teorię Mastersa i Johnsona, jakoby obrzezany penis miał taka sama wrażliwość jak nieobrzezany. Nieobrzezany penis jest czterokrotnie bardziej wrażliwy. Napletek jest najbardziej czułą częścią penisa, żołądź najmniej .
2007 – Morris ponawia stosowanie taktyki straszenia rakiem prostaty.

I jeszcze ode mnie:
Na szczęście Biblia nigdy nie twierdziła żadnych głupot o higienie. Dla żydów obrzezanie zawsze było tylko "przymierzem" z Jahwe (czytaj krwawa ofiara dla niego).
Bardzo też ciekawe, jak te usilnie żydowscy w swej przewadze lekarze zaprowadzili ten zwyczaj w chrześcijańskich Stanach i jak dalej usiłują obrzezać cały świat. Chcą nas na siłę uszczęśliwić?"


(koniec cytatu)



Jak widać zwolennicy obrzezania sprzedawali je często jako cudowny lek leczący wszystko od zeza po AIDS. Czasem używali prostszego argumentu, że "za napletkiem zbiera się brud, więc trzeba go usunąć" (ciekawe, że nie rekomendowali wyrywania paznokci, za którymi też zbiera się brud czy obcinania nosów, w których gromadzą się bakterie...). Przeciwnicy obrzezania wskazują na to, że pozbawia ono mężczyznę jego najważnieszej strefy erogennej, pełniącej wiele ważnych funkcji w trakcie seksu.  Zabieg ten prowadzi w efekcie do zmniejszonej satysfakcji z seksu i może wywoływać powikłania takie jak np. bolesne erekcje. Nie ma zabiegu medycznego, którego by nie spieprzyli lekarze. Więc nawet we współczesnych czasach zdarzają się komplikacje po obrzezaniu - zakażenia, przypadki utraty penisów (po których konowały namawiały rodziców, by zmienić dziecku płeć) czy śmierci dziecka. A jak to wyglądało w starożytnej Judzie, gdy robiono to krzemiennymi nożami?




Warto wspomnieć, że w tradycyjnej judaistycznej ceremonii obrzezania występuje jeden dosyć obleśny element (który wyeliminowano np. w judaizmie reformowanym): mohel bierze do ust penisa nowordka i ssie go, by zatrzymać krwotok. Zdarzało się, że w czasach współczesnych, w Nowym Jorku, jeden z tych lachociągów zaraził w ten sposób kilkadziesiąt dzieci chorobą weneryczną. (Gdyby w USA konsekwentnie przestrzegano praw dotyczących pedofilii, sprawca trafił by do jednej z celi z nazigejami z Bractwa Aryjskiego.)
Dodajmy, że ten rytuał jest dla dziecka bolesny. Wytłumaczenie, że "nie będzie ono o nim pamiętało" to wymówka w takim stylu jak tłumaczenia pedofilów, że małe dziecko szybko zapomni o kutasie włożonym mu w dupę. Rytuał obrzezania jest oczywiście formą znęcania się nad dziećmi i wywołuje sprzeciw nawet części Żydów. Można uznać go zresztą za antysemicki rytuał, gdyż krzywdzi on żydowskie dzieci. Dlaczego więc J*** uczynił go kamieniem węgielnym przymierza z narodem wybranym?

Obrzezanie było głównie krwawą ofiarą dla J*** złożoną z fragmentu własnego ciała. Oznaką poddaństwa temu straszliwemu bóstwu. Stary testament nakazywał więc również obrzezać niewolnika. Gdy w VII w. n.e. Persowie zdobyli Jerozolimę, sprzedali bizantyńskich jeńców Żydom jako niewolnikom. Jeńcy ci popełnili zbiorowe samobójstwo, bo chcieli uniknąć obrzezania. Gdy Turcy i Kurdowie masakrowali Ormian, to przed śmiercią często dokonywali na nich publicznego obrzezania. By pokazać, że należą do Allaha. Obrzezanie jest więc przede wszystkim rytuałem, który ma upokorzyć. A przy okazji ograniczyć niewolnikowi satysfakcję seksualną. A co się dzieje, gdy mężczyzna nie osiąga satysfakcji seksualnej? Wtedy rośnie prawdopodobieństwo, że szukając spełnienia sięgnie po bardziej ekstremalne zachowania seksualne. Lub, że kwestie seksualne mu zbrzydną i przerodzą się w niechęć do kobiet.



Czy w przypadku osób obrzezanych mamy rzeczywiście do czynienia z większą częstotliwością zaburzeń seksualnych? Niektórzy psychologowie wskazują na korelację pomiędzy przestępstwami seksualnymi i przemocą domową a obrzezaniem, która może być skutkiem tego, że ten rytuał wywołuje również konsekwencje psychiczne, w tym zaburzenie więzi między matką a synem. Szczególnie jest tak w przypadku islamskiego obrzezania, dokonywanego na dorastających chłopcach i niosącego zwykle ze sobą dużą traumę. Raport opublikowany w 1997 r. w "Journal of the American Medical Association" wykazał, że obrzezani mężczyźni w USA częściej angażują się od nieobrzezanych w seks analny, homoseksualizm i częściej łapią choroby weneryczne. Podobne były wyniki badań z Wielkiej Brytanii z 2003 r. Tym, którzy twierdzą, że obrzezanie miało chronić przed popędem seksualnym, polecam lekturę Biblii. W Starym Testamencie jest sporo epizodów pokazujących ryzykowne zachowania seksualne (np. zgwałcenie księżniczki Tamar przez jej brata). W erotycznej "Pieśni nad Pieśniami" znajduje się fragment, w którym grupa sissconów (braciszków napalonych na siostrzyczkę) śpiewa napalonemu loliconowi, że: "Siostrzyczkę małą mamy, piersi jeszcze nie ma. Cóż zrobimy z siostrą naszą, gdy zaczną mówić o niej?" (PnP 8,8).

Talmud jest dużo mocniej przesycony seksem. Znajdują się tam takie historie jak zerżnięcie  króla Sedecjasza i jego synów 150-metrowym kutasem przez króla Nabuchodonozora, czy też rozważania o tym, czy gdy robotnik mający erekcję spadnie z dachu i jego kutas wbije się w kobietę, czy będzie to stanowiło gwałt. :)



Można też tam znaleźć jeszcze bardziej szokujące fragmenty. "Stosunek z chłopcem poniżej dziewiątego roku życia nie jest uznawany za znaczący akt seksualny" (BT Ketubot 11b). "Dziecko poniżej dziewięciu lat nie może być przedmiotem sodomii (nawet jeśli zostało zsodomizowane" (BT Sanhedrin 54b). "Jeśli dorosły mężczyzna ma stosunek z małą dziewczynką, to nic, bo mieć stosunek z dziewczynką mającą mniej niż trzy lata, to jak wsadzać palec w oko" (KT Ketubot 11b). Wzmianka o palcu w oku oznacza, że błona dziewicza dziewczynki zregeneruje się jak oko powróci do sprawności po kontakcie z palcem.



Jak to jest w innej religii propagującej obrzezanie - islamie, można wyczytać w ogromnej ilości materiałów dostępnych w necie i w księgarniach. Nie będę przytaczał więc tutaj historii o homoseksualnym, pedofilskim podziemiu w tej kulturze, o niewolnictwie seksualnym, czy gwałtach dokonywanych na "białych szmatach". Tego jest po prostu zbyt wiele, by to nawet z grubsza omówić w tym wpisie. A z pewnością w nadchodzących dniach będzie się toczyła dyskusja choćby o aferze Euroweek, czyli polskiej Pizzagate.



Obniżona satysfakcja seksualna mogąca być skutkiem obrzezania może prowadzić również do niechęci wobec seksu i kobiet. Zarówno ortodoksyjny, talmudyczny judaizm jak i fundamentalistyczny islam są religiami wprowadzającymi ostrą separację płciową i drobiazgowo regulującymi kwestie kobiecego stroju. Zarówno ortodoksyjne żydówki jak i muzułmanki muszą zakrywać głowy. (Ortodoksyjne żydówki często obchodzą ten zakaz nosząc peruki, co wkurwia rabinów.) Tak jak żydowscy ortodoksi cyfrowo usuwają kobiety ze zdjęć publikowanych w swoich mediach, tak wahabicka Arabia Saudyjska wypikselowała włosy Angeli Merkel, by jej mieszkańcy zbytnio się nie podniecili widząc transmisję z wizyty niemieckiej kanclerz w Rijadzie.



Czy to normalne?

Chrześcijaństwo złagodziło kulturowe podejście do spraw seksualnych. Pozytywnymi okazały się w jego przypadku wpływy kulturowe chrystianizowanych narodów pogańskich. Niestety, choć np. zakończyło barbarzyński rytuał obrzezania, to nie wypaliło żywym ogniem  do cna semickich, antyseksualnych kodów kulturowych. Stąd np. późniejsze wypowiedzi niektórych ludzi Kościoła wymierzone w tańce damsko-męskie czy ich przesadne próby wymuszania "skromności". Stąd np. takie przypadki jak Mirosław "Brawario" Salwowski. Po stronie protestanckiej te kody kulturowe wyszły na wierzch m.in. w ponurej i totalitarnej republice kryptogeja Jana Kalwina, w równie pozbawionej rozrywek cromwellowskiej Anglii (w której za bezbożność uważano m.in. teatr), czy u amerykańskich purytanów. W prawosławiu zaowocowały one ruchem skopców.

W czasach współczesnych mamy niestety do czynienia z nawrotem tych szkodliwych, purytańskich kodów kulturowych. Antyseksualny feminizm wspólnie z Social Justice Warriors stara się wyrzucić z kultury nawet łagodne odniesienia do erotyki traktując je jako wyraz "patriarchalnej opresji" i "kultury gwałtu". Jednocześnie promuje hidżab jako symbol oporu przeciwko "rasizmowi". Medyczny establiszment propaguje obrzezanie a portale społecznościowe wdrażają czasem absurdalną, antyerotyczną cenzurę. Zawsze w historii taki trend zwiastował zaostrzenie przez elity kursu wobec "bydła" czyli zwykłych ludzi. Paradoksalnie to "zepsuty" czas renesansu był okresem największego rozkwitu kultury w papieskim Rzymie, "zepsuty" czas króla poligamisty Salomona był okresem największej chwały Izraela a czasy umajadzkich kalifów, przejmujących styl życia z Persji Bizancjum (kalifów na których dworze chodziły dziewczyny topless), były okresem największego rozkwitu cywilizacji islamu.



A w następnym odcinku: no domyślcie, się o czym może być odcinek tuż przed Bożym Narodzeniem?

sobota, 8 grudnia 2018

Demiurg: Prorok istoty o wielu imionach



 "A kiedy miną zakazane miesiące, zabijajcie bałwochwalców kiedy tylko ich znajdziecie i bierzcie ich do niewoli, oblegajcie ich oraz leżcie oczekując ich w każdej zasadzce" 

 Koran, Sura 9,5

"Walczcie z tymi spośród Ludu Księgi, którzy nie wierzą w Allaha, ani w Dzień Ostatni, ani nie uważają za nieprawe tego, co Allah i jego posłaniec ogłosili nieprawym, aż do czasu, gdy zapłacą należność, uznając to za łaskę i uznając swoje podporządkowanie"

 Koran, Sura 9, 29

"Allah obiecał wam liczne łupy, które weźmiecie"

Koran 48:20

Ilustracja muzyczna: ما هُم بأمةِ أحمدٍ لا والذي فَطَرَ السماء نشي NASHEED TRAP

Skrillex ISIS March Remix




Prorok Mahomet był naprawdę przerażony. Sen w jaskini przerwał mu atak niematerialnego przeciwnika. Straszliwy dżinn złapał go za gardło, potrząsnął nim i krzyknął : "Czytaj!" wskazując fragment tajemniczego pisma. Mahomet nie mógł jednak go przeczytać, bo był analfabetą. Wkurwiony dżin zaczął nim więc rzucać po jaskini. "Czytaj!". Te ataki się powtarzały i wywołały u Mahometa myśli samobójcze. ""Myślałem, biada mi poecie lub opętanemu - Kurajszyci nigdy nie będą tak o mnie mówić! Rzucę sie w przepaść ze szczytu górskiego i odnajdę spokój" - zapisał Iszhak w pierwszej biografii Mahometa wydanej w 200 lat po jego śmierci. Słowa "biada mi poecie" odnosiły się do ówczesnych wierzeń mówiących, że wybitni poeci to osoby opętane przez żeńskie dżiny, będące odpowiednikiem greckich muz.


Stan psychiczny Mahometa poważnie zaniepokoił jego żonę - Chadidżę, 40-letnią bogatą kobietę wywodzącą się z rodziny wyznającej judaizm. Chadidża postanowiła więc uspokoić męża. Gdy przerażony poskarżył się jej, że znów widzi demona, posadziła Mahometa na swojej lewej nodze. Czy wciąż go widzisz? Tak. Posadziła go wówczas na prawej nodze. Czy nadal go widzisz? Tak. Wówczas usiadła lekko odsłaniając waginę i kazała Mahometowi patrzeć na wprost. Tym razem nie widział on już demona. Chadidża stwierdziła więc, że to nie był dżinn tylko anioł, gdyż nie mógł znieść widoku jej cipki i zawstydzony uciekł. Objawienie Mahometa miało pochodzić więc od Boga. Mahomet w ten sposób uwierzył, że jest prorokiem i zaczął tworzyć nową bliskowschodnią religię monoteistyczną.



Prawdy nowej wiary spisano w księdzę nazwanej "Koranem". Prorok sam jednak nie spisał Koranu, gdyż był analfabetą. Zrobili to dopiero jego uczniowie po jego śmierci. I zrobili to w dziwny sposób: układając księgę nie według logicznego ciągu narracyjnego, tylko (z pewnymi wyjątkami) od najdłuższej sury do najkrótszej. Sam proces redakcji był długotrwały i prowadzony w trakcie walk o schedę po Mahomecie (podczas których m.in. "święty monolit" w Mekce został trafiony kamieniem z katapulty), więc jeszcze długo funkcjonowały różne wersje Koranu. Ale cóż, muzułmanie uznają, że Koran został spisany wiernie na podstawie ustnych nauk Mahometa. Te nauki się zmieniały - np. Allah nakazywał Mahometowi na anulowanie fragmentów, które były dla niego nie wygodne z przyczyn seksualnych. Ale ogólnie tworzyły one bardzo surowy system, który nakazywał spełnianie drobiazgowych przepisów rytualnych. Z racji licznych podobieństw tego systemu do prawa wyznawanego przez talmudycznych Żydów był on nazywany "judaizmem dla gojów". Zresztą muzułmanie nie ukrywają tego, że Mahomet konsultował się z pewnym rabinem, którego oczywiście później zabił wraz z całym jego plemieniem, gdy nie chcieli przejść na islamską wersję monoteizmu.Możliwe również, że Mahomet zetknął się z ebionitami, czyli judaizującą sektą chrześcijańską nie uważającą Jezusa za Boga.



Dżinn, który fizycznie atakował Mahometa i przyniósł mu objawienie, przede wszystkim obsesyjnie mówił Prorokowi, że Jezus nie był żadnym Synem Bożym i nie zginął na Krzyżu ani nie zmartwychwstał. Wiara w boskość Jezusa miała być według tego dżinna (zwanego przez muzułmanów Archaniołem Dżibrilem) czymś sprzecznym z objawieniem przyniesionym wcześniej przez Allaha Abrahamowi i Mojżeszowi. Kim jednak był Allah?



Przede wszystkim Allah nie był właściwym imieniem Boga, tylko jego przydomkiem. Był arabską wersją hebrajskiego "El" czyli "bóg". Islamskie "Nie ma boga prócz Allaha" znaczy więc "Nie ma boga prócz Boga". Islam, podobnie jak biblijny judaizm, nakazuje więc niszczyć kulty innych bogów, tak by w panteonie pozostał tylko jeden. I tak też zrobił Mahomet po zdobyciu Mekki. Z sanktuarium Kaaba usunął posągi 350 pogańskich bogów. Ale zostawił obiekt kultowy poświęcony jednemu z nich - Czarny Kamień, do którego cały czas pielgrzymują muzułmanie z całego świata. Ów Czarny Kamień był związany z kultem księżycowego boga Hubala. Co prawda Mahomet usunął posąg Hubala ze świątyni w Mekkce i uznał kult tego boga za politeistyczne wypaczenie, ale jednocześnie jako symbol Allaha przyjęto w późniejszych wiekach półksiężyc będący symbolem Hubala. Hubal był zaś wcześniej nazywany al-Illahem lub... Allahem.



Co ciekawe Mahomet początkowo propagował wiarę w... córki Allaha, boginie będące córkami Hubala. "Co myślicie o bóstwach El-Lata i Al-Ozza?  I o Manat, trzeciem ich bożyszczu? To najprzedniejsze boginie I można liczyć na ich wstawiennictwo" (Koran Sura 53: 19-22). Później te wersety zostały anulowane. Mahomet miał stwierdzić, że podyktował mu je... Szatan.



Kim był jednak wspomniany księżycowy bóg Hubal? Dawni uczeni arabscy wiązali Hubala z semickim bogiem Baalem. Co się zresztą samo narzuca Hu-Baal. "Baal" jest tutaj oczywiście przydomkiem podobnym jak "Allah" czy "El".
 Zecharia Sitchin twierdził, że Hubal był wzorowany na sumeryjskim bogu księżyca Sinie/Nannarze. Syn był synem boga Enlila i wnukiem najwyższego boga Anu. Wśród jego dzieci był bóg Słońca Utu (Szamasz) i bogini płodności/wojny Innana (Isztar). To było bardzo popularne bóstwo, szczególnie wśród kupców przemierzających Bliski Wschód. Jego symbolem był półksiężyc i czczono go również w Arabii Południowej - pod imieniem Sin.



Jak wiemy z Biblii, Jahwe miał być bogiem Abrahama. A skąd pochodził Abraham? Z Ur chaldejskiego, w którym znajdował się wielki ziggurat będący świątynią Sina.   Tracycja talmudyczna mówi zaś, że Terah, ojciec Abrahama był kapłanem. Oczywiście musiał być kapłanem Sina. (Abraham wywodził się oczywiście z sumeryjskiej elity - negocjował później jak równy z równym z faraonem.) Abraham później przeniósł się z całą rodziną do Harranu gdzie dziwnym trafem znajdowała się również wielka świątynia Sina. Od imienia tego boga wzięła się również nazwa Półwyspu Synaj, czyli miejsca, gdzie Jahwe objawił się Mojżeszowi a później nadał mu 10 przykazań. Co ciekawe Sin był znany jako prawodawca lubujący się w dawaniu ludziom najróżniejszych szczegółowych kodeksów. A jak wyglądało objawienie Mojżeszowi 10 przykazań? Cała góra na którą zastąpił Pan w swojej "chwale" była spowita dymem i drżała. Odgrodzono ją ze względów bezpieczeństwa - by nikt nie zginął widząc Pana. "Gdy Aaron i Izraelici zobaczyli Mojżesza z dala i ujrzeli, że skóra na jego twarzy promienieje, bali się zbliżyć do niego." (Wj 34, 30). Tradycja mówi, że po tym spotkaniu Mojżeszowi urosły na głowie dwa wielkie guzy przypominające rogi...





Starożytni Żydzi dla celów kultowych przyjęli kalendarz księżycowy a także przysięgali na Księżyc. Do dzisiaj w judaizmie odmawiane są modlitwy poświęcone Księżycowi.   A jak to wyglądało w czasach starożytnych? Jak czytamy: ""U Żydów z okazji każdego nowiu dęto w trąby i składano ofiary przewidziane w przymierzu Prawa (Liczb 10:10; 2 Kronik 2:4; Psalm 81:3; porównaj Izajasza 1:13,14), Należało wtedy złożyć nawet większe ofiary niż w normalnym dniu sabatu (Liczb 28:9-15). Chociaż nigdzie nie powiedziano wprost, że dzień nowiu jest dniem odpoczynku, z Księgi Amosa 8:5 wynika, iż nie wykonywano wtedy pracy. Najwyraźniej był to dzień świąteczny (1 Samuela 20:5), jak również dogodny czas na zgromadzenia, na których pouczano o prawie Bożym (Ezechiela 46:1-3; 2 Królów 4:22; Izajasza 66:23). Siódmy nów każdego roku [...] był dniem sabatnim i w myśl przymierza Prawa porą całkowitego odpoczynku (Kapłańska 23:24,25; Liczb 29:1-6)" 



 

W poprzednim wpisie z serii Demiurg postawiłem tezę, że biblijny Jahwe był przez starożytnych Judejczyków traktowany jako bóg tożsamy z Baalem i Molochem. Spotkała mnie za to ostra krytyka. Bije się w piersi! Muszę przyznać, że pisząc to wyważyłem otwarte drzwi! Nauka już bowiem dawno wskazała, że w dawnej Judzie oraz Izraelu Jahwe był nazywany Baalem. Starożytni Żydzi nadawali sobie imiona i przydomki nawiązujące do Baala. Takie jak Baalcerowicz. Np. sędzia Gedeon był zwany Jerubaalem, król Dawid nazwał jednego ze swoich synów Beeliada, czyli "Pan Wie" a Saul nadał synowi imię Eszbaal, czyli "Pan jest wielki". Istniało w tamtych czasach również imię Baaljah, czyli "Pan Jah". Jah było tutaj skróconą wersją imienia Jahwe. Baala od Jahwe zaczęto rozróżniać dopiero po tym jak królowa Izraela Izebel wprowadziła kult innego boga określanego przydomkiem Baal - syryjskiego boga rolnictwa, który był o wiele mniej krwiożerczy w ofiarach niż Jahwe.  Izebel została za to zabita. Jahwe nie tolerował prób wyzuckerbergowania go...


Imię Jahwe nie było zresztą takie oryginalne. Bizantyński historyk Jan Lydus pisał, że "chaldejczycy nazywają swojego boga Yaho" odnosząc się zapewne do Sina z Ur chaldejskiego. Stella z Byblos wspomina zaś o bogu o imieniu Yaveh-Melech, czyli Król Yaveh. Jak wiemy imię boga Molocha to w zasadzie przydomek: zniekształcone słowo "melech", czyli "król". Moloch w tradycji talmudycznej miał głowę byka. Byk był zaś jednym z symboli Sina.

Sin był więc Baalem ("Panem"), Molochem ("Królem"), Elem, Jahwe i Allahem. Bogiem Abrahama i jego przodków. A także bogiem judejskich kapłanów i bogiem Mahometa. Bogiem lubującym się w krawych ofiarach, zawiłych kodeksach prawnych, przewrotnej etyce seksualnej i świętych wojnach.



To nie odpowiada jednak na pytanie jakiego rodzaju istotą był Sin/Nannar/Baal/Moloch/Jahwe/Allah. Bo co przecież decyduje, że jakąś istotę nazywamy bogiem czy demonem? Zdarzało się już wielokrotnie w historii, że deifikowano władców - czy to rzymskich cesarzy, czy to cesarzy japońskich, czy to Lenina czy to Kim Dżong Una. Zdarza się, że wielkich wodzów nazywamy bogami wojny a ładne lasencje porównujemy do bogiń ("masz dupę jak grecka bogini" :). Zdarzało się również, że istoty dysponujące zaawansowaną techniką czczono jako bogów - tak było choćby w przypadku kultów cargo z Pacyfiku, gdzie w czasie drugiej wojny światowej tubylcy uznawali amerykańskich pilotów za "białych bogów" poruszających się "boskimi ptakami". Deniken i Sitchin uznają wszystkich starożytnych bogów za obce istoty dysponujące zaawansowaną techniką. Część chrześcijańskich autorów klasyfikuje jednak tych bogów jako upadłe anioły. Ezoterycy mogą w nich dostrzec najróżniejsze potężne duchy czy istoty międzywymiarowe. Warto jednak zauważyć, że chrześcijaństwo - czy to katolickie czy prawosławne - nie negowało istnienia dawnych bogów. Jedynie uznało je za demony odciągające wiernych od Jedynego Boga, Stworzyciela Wszechświata.

Co jednak sprawia, że daną istotę nadprzyrodzoną można nazwać demonem? Czyżby etyczność jej postępowania? Ale przecież etyka się zmienia. W starożytności niewolnictwo i składanie ofiar z dzieci były uznawane za coś etycznego. Dzisiaj głównym grzechami zaś w oczach niektórych ludzi są: nieekologiczny tryb życia, trzymanie się tradycyjnych ról płciowych i używanie niewłaściwych zaimków na określenie osób transgenderowych.

O tym jak płynna może być granica między śmiertelnikami, bogami a demonami pokazuje historia opisana przez o. Malachiego Martina w znakomitej książce "Zakładnicy diabła". Przytoczył on tam historię katolickiego księdza pochodzenia walijskiego, który w trakcie drugiej wojny światowej był kapelanem na froncie birmańskim. Pewnej nocy ów kapelan wyczuł w dżungli bliżej nieokreśloną "obecność". Czuł, że ktoś się kryje w zaroślach i podzielił się tym przeczuciem z dowódcą oddziału. Brytyjczycy zaczęli więc grzać w krzaki ze wszystkiego co mieli. I okazało się, że zmasakrowali japoński polowy szpital. Dręczony wyrzutami sumienia kapelan odwiedził później japońskich rannych, którzy przeżyli ostrzał. Wówczas jeden z Japończyków zaczął się gwałtownie zachowywać. Oficer kontrwywiadu znający japoński ze zdziwieniem zauważył: "Padre, on przeklina twój krzyż!". Co ciekawe kapelan nie nosił krzyża na widoku, ale Japończyk zachowywał się jak opętany. W pewnym momencie zaczął powtarzać "Himiko, himiko, himiko...". Po 1945 r. oddział w którym służył ten kapelan stał się częścią sił okupujących Japonię (Brytyjczycy stacjonowali m.in. w Kure). Kapłan jeździł m.in. do Kioto, gdzie badał historię dawnej Japonii i jej wierzenia. Poznał tam wówczas japońskiego specjalistę od zjawisk paranormalnych. Gdy opowiedział mu o epizodzie z Birmy, ów ekspert stwierdził, że Himiko to imię legendarnej królowej-kapłanki, która władała Japonią jeszcze w czasach przed cesarzami. Później miała stać się demonem i żyć w górach w okolicach Kioto.




Jakim cudem historyczna władczyni ze starożytnej Japonii stała się potężnym demonem? I czemu miałby się jej nie podobać krzyż? Być może z tego samego powodu, co dżinn Dżibril tak gwałtownie tłumaczył Mahometowi, że Jezus wcale na tym krzyżu nie umarł i nie zmartwychwstał. Cieśla z Nazaretu naprawdę musiał namieszać w świecie nadprzyrodzonym...

***
A w następnym odcinku serii Demiurg o pewnym krwawym rytuale ku czci Jahwe/Allaha, który współcześnie się nam próbuje narzucić...