sobota, 19 marca 2016

Ameryka Hillary - chcemy tego?



Dinesh D'Souza nakręcił znakomicie się zapowiadający film dokumentalny o prawdziwej - mafijnej historii Partii Demokratycznej (trailer powyżej). Jego film może trafić w sedno. Biali liberałowie ze Wschodniego Wybrzeża niszczą Amerykę i utrzymują swoją pozycję w społeczeństwie poprzez ogłupianie mniejszości i szczucie ich na białą nie-liberalną większość. Zgadzają się co do tego biały radykał Alex Jones i czarny radykał wielebny Farrakhan. (Najlepszy fragment od 0:15).



Zwycięstwo wyborcze Hillary Clinton będzie oznaczało kontynuację polityki destrukcji USA. Hillary to polityk skorumpowana do cna, mająca na swoim koncie kryminalne działania, narażająca bezpieczeństwo narodowe i stojąca m.in. za obamowskim resetem. Pięknie ją podsumowuje w ostatnim wywiadzie dla "Plusa Minusa" były republikański burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani:





"Jeśli jednak Trump dostanie nominację, bez wahania go poprę. Uważam, że jest zdecydowanie lepszym kandydatem niż Hillary Clinton. Tu, w Europie, nie słyszycie tak wiele o jej problemach, bo amerykańska prasa ją chroni. A ona jest po prostu niebezpieczna.

Niebezpieczna? To nie przesada?

FBI prowadzi przeciw niej śledztwo. Żaden z republikańskich kandydatów nie jest w takiej sytuacji. Trump czasem mówi rzeczy szokujące, ale agenci FBI nie podejrzewają go o ujawnienie 200 supertajnych dokumentów, nie badają żadnej jego organizacji z powodu podejrzeń o korupcję. A w przypadku fundacji Clintonów te podejrzenia są bardzo poważne, mówimy o milionowych stawkach za przemówienia, w których Clinton występowała w imieniu koncernów, które później płaciły jej mężowi.

Clinton ma jednak wielkie doświadczenie polityczne. Gdyby wygrała, byłoby przynajmniej wiadomo, jaką politykę będą prowadziły Stany Zjednoczone.

To będzie wybór między kimś, kto jeździł po całym świecie, zbudował międzynarodowe imperium biznesowe i przez to ten świat rozumie, choć nigdy nie prowadził polityki zagranicznej, a kimś, kto owszem, prowadził przez cztery lata politykę zagraniczną, ale był w tym czasie zapewne najgorszym sekretarzem stanu w historii.

Znów pan przesadza.

Tak? Gdy Clinton odchodziła z Departamentu Stanu, zostawiała sprawy w znacznie gorszym stanie, niż kiedy obejmowała urząd. Zacznijmy od czegoś, co od razu przekona polskich czytelników: Clinton natychmiast wstrzymała program budowy elementów tarczy rakietowej w Polsce i Czechach. A tego wcale nie trzeba było robić: pracowałem dla Reagana i pamiętam, jak doszedł z Gorbaczowem do porozumienia w Rejkiawiku, nie osłabiając naszej obrony rakietowej. To, co zrobiła Clinton, było czymś skandalicznym, ale także naiwnym i głupim. Bo w zamian nie dostała od Rosjan niczego. A to była jej inicjatywa, nie Obamy. Wierzyła, że w ten sposób doprowadzi do resetu w stosunkach z Rosją Putina. A jaki był efekt? Przekonała Putina, że amerykańska administracja jest słaba. Idźmy dalej. Bliski Wschód. Tu przejęła po George'u W. Bushu w miarę stabilny Irak. A kiedy odchodziła z Sekretariatu Stanu, Irak wpadł pod kontrolę Iranu poprzez Nuriego Malikiego (premier iracki – red.). Wzięła też udział w obaleniu w Egipcie Hosniego Mubaraka, wieloletniego sojusznika USA i Izraela. I Kaddafiego, człowieka, który na tamtym etapie mało komu wadził.

Zaraz, zaraz! Sam Barack Obama w „The Atlantic" przyznaje, że to był pomysł Nicolasa Sarkozy'ego i Davida Camerona...

Czyli nie potrafił zachować się jak lider, szedł za innymi. A Clinton doradzała mu obalenie Kaddafiego. I dziś Libia jest krajem rządzonym przez terrorystów, zamordowano tam naszego ambasadora, tu także Clinton dopuściła do wielu zaniedbań w obronie tej placówki. Jako sekretarz stanu nie miała żadnego osiągnięcia! Przez cztery lata tylko podróżowała sobie po świecie. Taki bilans dyskwalifikuje ją w walce o prezydenturę. A do tego dochodzi niefrasobliwość, z jaką zarządzała swoimi e-mailami, o ile to nie jest po prostu przestępstwo. Jak taka osoba może być odpowiedzialna za nasze największe tajemnice? A Trump? To przynajmniej biznesmen z ogromnymi osiągnięciami..."



W Polsce słyszymy często, że Trump to niebezpieczny populista, którego "nie popiera poważna prawica". No cóż, okazuje się że jednak ma on poparcie "poważnej prawicy". Popierają go ludzie tak zasłużeni jak Rudy Giuliani czy Newt Gingrich, który nazywa Trumpa "naturalnym sojusznikiem konserwatystów".  Popiera go poważany wśród religijnych wyborców protestancki ewangelista Jerry Falwell. Co więcej Trumpa popiera spora część demokratów, nie chcących głosować na stanowiącą czyste zło Hillary. W Polsce prawicowi komentatorzy nadal nas jednak przekonują, że Trump nie ma żadnych szans. Uczepili się naprawdę pozbawionego szans kandydata jakim jest Ted Cruz - który zapewne z punktu widzenia Polski byłby kandydatem optymalny, ale co z tego, skoro nie zostanie wybrany... To grozi katastrofą po tym jak Trump zostanie prezydentem. Nie szukamy kontaktu z jego ludźmi, nie zaczynamy lobbingu, po prostu od razu go skreślamy... Infantylizm albo praca agenturalna.



***

One Punch Man znów wyrolował Merkel. A Bogdan Konstantynowicz znalazł ciekawostkę genealogiczną o neo-enerdowskiej kanclerz: jej przodkowie byli chłopami pańszczyźnianymi w majątku w Pawłowicach pod Lesznem należącym do generała Stanisława Kostki Mielżyńskiego.
Niemiecki chamie klękaj przed polskim panem! :)
Ciekawe klimaty w tym NRD: Merkel, Tussk, Puitin-Hujło, Johan, Franz Bonaparta...

***

Jak zwykle zachęcam do czytania mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". Nie jest to co prawda dzieło takie jak książki Franza Bonaparty, ale...


1 komentarz:

  1. Pozdrawiam. Zawsze czytam Pana interesujace artykuly. Zachecam do zobaczenia dziejowej ciekawostki: Bronislaw Komorowski, Angela Merkel, Hanna Suchocka, a dalej Pilsudski, Pilar-Pilchau, Konstantynowicz, Duflon, Dzierzynski, Slowacki, nie wspominajac juz o Inessie Armand, Leninie, Breguet, Szkotach I Irlandczykach... http://konstantynowicz.info/Bogdan/
    To zadziwiajaca historia Zmudzi, Bialorusi, Estonii wraz ze Szwajcaria, Ceylonem, Japonii itd. Sa tez Kaczynscy pod Wieruszowem I w Kurlandii. A wszystkim "rzadza" Kalinowscy, Oginscy...

    OdpowiedzUsuń