środa, 2 marca 2016

Trump - nowy Huey Long?

Ilustracja muzyczna: Future World Music a Hero Will Rise



via GIPHY

Donald Trump idzie jak burza. Super Wtorek był jego. Po raz kolejny zdeklasował rywali. Cruz jeszcze nie kapituluje (choć 38 proc. wyborców z Florydy uważa, że Cruz mógł być słynnym seryjnym mordercą "Zodiakiem" :), ale inny kandydat establiszmentu - turbogej Rubio (kojarzący mi się trochę z Ricky Martinem :) nie ma już czego szukać. Sam ponoć zresztą zaproponował Cruzowi wycofanie się z wyścigu, w zamian za powyborczą nominację do Sądu Najwyższego (zgon sędziego Scalii był jak widać wygodny). Trump zdobył republikańskich wyborców zarówno w  "wieśniackich", konserwatywnych stanach głębokiego Południa, jak i mieszkańców liberalnego Wschodniego Wybrzeża. Ma największe wśród republikanów poparcie wśród kobiet,  Czarnych i Latynosów. Popiera go zarówno szef Ku Klux Klanu David Duke jak i przywódca Narodu Islamu Louis Farrakhan. (Najwięcej mu jednak chyba pomogło poparcie nacjonalistycznego, republikańskiego senatora Jeffa Sessionsa , byłego demokraty z Południa.) Okazuje się też, że 20 proc. demokratów jest gotowych zagłosować na Trumpa. Nawet zwolennicy Sandersa wolą Trumpa od Hillary!  Politolog, którego opracował model przewidujący wynik wyborów prezydenckich w USA - model sprawdzony już kilkukrotnie - twierdzi, że Trump ma 97 proc. szans na zostanie prezydentem.  Mimo to, różni idioci w naszych mediach przekonują, że "Trump jest niewybieralny" i zostanie pokonany przez ponurą lesbę Hillary!



Sukcesami Trumpa poważnie zaniepokoiły się już Chiny.  Zaniepokojeni są republikanie pochodzenia żydowskiego - Trump wszak zadeklarował, że będzie "neutralny" wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego.  (Moim zdaniem ich niepokój jest głupi, wszak Izrael potrzebuje przede wszystkim tego, by USA mu nie przeszkadzały i nie narzucały mu żadnych kretyńskich procesów pokojowych w stylu Oslo.) Ale najbardziej zaniepokojony jest oczywiście establiszment Partii Republikańskiej. Nie ukrywa on, że zablokuje Trumpowi drogę do Białego Domu, choćby oznaczało to zwycięstwo wyborcze Hillary. Gen. Michael Hayden, były buszowski szef NSA i CIA, wzywa wojsko, by odmówiło posłuszeństwa prezydentowi Trumpowi.  Liberalni komentatorzy już "żartują" o zabiciu Trumpa.



Czyni się też porównania między Trumpem a gubernatorem Hueyem Longiem "Mussolinim znad Mississippi". Long został zastrzelony, by nie został prezydentem i nie zapobiegł drugiej wojnie światowej. Porównywanie Trumpa do Longa jest więc zakamuflowaną groźbą. Establiszment może załatwić Trumpa, tak jak załatwił Lincolna, McKinleya, Longa, Roberta Kennedy'ego czy gubernatora Wallace'a. Oni się nie opierdalają

Flashback: Największe sekrety: Steamroller - Huey Long

Co oznacza zwycięstwo Trumpa? Mocno nagłaśnia się jego prorosyjskie wypowiedzi wskazując, że z jego wygranej będzie cieszył się przede wszystkim Putin. Trump bez wątpienia chce powtórzyć, to co robili Bush, Obama i Clintonowa: odciągać Rosję od Chin. Na szczęście, Rosji od Chin nie da się odciągnąć. Można to było zrobić 15-20 lat temu, ale nie teraz. Nacjonalista Trump ustawi USA mocniej na kurs kolizyjny z Chinami. A to oznacza, że reset z Rosją załamie się w ciągu jego pierwszej kadencji. Putin-Hujło przeżyje kilka lat dłużej i będzie miał więcej czasu na rozkładanie Rosji. Potem Rosja znów sama zepsuje swoje stosunki z USA.

Przede wszystkim jednak Trump może skończyć z polityką USA prowadzoną od ponad 100 lat. Polityką osłabiania oraz rozkładania Europy i trzymania jej nisko za pomocą takich straszaków jak Rosja czy krwiożercze muslimy. Trump przestanie traktować państwa naszego regionu jak kolonialne kraiki. Nie będzie pouczał nas na temat demokracji i poszanowania inwestycji. Żadne dziwne fundacje z Nowego Jorku nie będą już uczyły tubylców "tolerancji" dla najeźdźców z Bliskiego Wschodu i Afryki, redefiniowania ról płciowych i osłabiania regulacji rynków finansowych. USA zostawią nas w spokoju i nie będą nam przeszkadzać w wybiciu się na pełną niepodległość. Minusem tego jest oczywiście możliwe zmniejszenie obecności militarnej USA w Europie. Na to można jednak znaleźć radę. Da się z Trumpem wynegocjować rozwiązanie. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią CENĘ za zaangażowanie USA. Na naszą korzyść działają również kłopoty Rosji i Niemiec. Ważne jest Amerykanie przynajmniej przestaną nam przeszkadzać a to już jest pomoc większa niż cała ich dywizja marines.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz