Przedstawiam pewną HIPOTEZĘ, co do której, nie upieram się, że jest prawdą, ale choć na pierwszy rzut oka wygląda na szaloną, to wydaje się być bardziej prawdopodobna od oficjalnej wersji...
Ilustracja muzyczna: - The Executioner (Bernkastel's theme) - Umineko OST
Zamach z 20 lipca był dla fanatycznych niemieckich narodowych-socjalistów dowodem na to, że Opatrzność czuwała nad Fuehrerem. Oto bowiem, dwa metry od wodza III Rzeszy, w małym pomieszczeniu wybucha bomba. Giną cztery osoby, kilka innych zostaje mniej lub bardziej rannych a Hitlerem wychodzi z tego niemal bez szwanku. Szczęście wręcz ekstremalne!
Na oficjalnej liście zabitych znaleźli się: gen. Gunther Korten, gen. Rudolf Schmundt, płk Heinz Brandt i stenograf Heinz Berger. Byli to zwykli wojskowi biurokraci, o których niewielu ludzi pamiętało. A jednak, z jakiejś niepojętej przyczyny najwyższe władze III Rzeszy postanowiły uhonorować w niezwykły, iście "prezydencki" sposób jednego biurokratę z tej czwórki - gen. Kortena.
Korten był szefem sztabu Luftwaffe. Mimo szumnej nazwy jego funkcji, niewiele jednak znaczył. Był takim adiutantem Fuehrera i Goeringa z doradczym prawem głosu. Mimo to urządzono mu pogrzeb w Mauzoleum Tannenbergu. Film z ceremonii pogrzebowej gen. Kortena można obejrzeć tutaj. Zwykłego wojskowego biurokratę pochowano w miejscu, gdzie spoczął wcześniej prezydent III Rzeszy, marszałek Paul von Hindenburg i jego małżonka. Hindenburg - dla ówczesnych Niemców niemal półbóg, oficer który zaczynał karierę pod Sadową a kończył dowodząc kajzerowską armią w I wojnie światowej. Arcypopularny prezydent Republiki Weimarskiej i III Rzeszy. Narodowa ikona.
Tannenberg to także miejsce, gdzie miano pochować Hitlera po jego śmierci.
I nagle w takim "magicznym" dla nazistów miejscu chowany jest anonimowy nawet dla historyków wojskowy biurokrata. Honor ten jest tym bardziej niezrozumiały, że inny generał poległy 20 lipca - Rudolf Schmundt został pochowany na berlińskim Cmentarzu Inwalidów, co uważano za wielkie dla niego wyróżnienie. Starzy Niemcy z Olsztynka (pod tą miejscowością położone było Mauzoleum Tannenbergu) wspominają, że 3 sierpnia 1944 r., w dniu pogrzebu gen. Kortena SS odcięła całe miasto i zabroniło, pod karą śmierci, wychodzić ludziom z domów. W tym czasie z dworca kolejowego przeszedł kondukt pogrzebowy do Mauzoleum. Środki bezpieczeństwa były niezwykle ostre i niespotykane nawet podczas wizyt Hitlera w Mauzoleum.
Ze zdarzeniem tym wiążę się również jeszcze inna anomalia. Korten miał bowiem tego samego dnia DWA POGRZEBY. Jeden w Olsztynku, drugi w Berlinie. Poniższe zdjęcie, w Bundesarchiv podpisane jest jako wyładunek trumny z gen. Kortenem 3 sierpnia 1944 r. na dworcu kolejowym w Olsztynku.
Jednakże istniejący do dziś dworzec kolejowy w tej mazurskiej miejscowości wyglądał wówczas tak:
Budowla uwieczniona na zdjęciu z Bundesarchiv łudząco zaś przypomina berliński dworzec Anhlater:
Który jest położony 15 minut drogi od mało prestiżowego cmentarza Steglitz na którym pochowano gen. Kortena w 1945 r. Tak, to nie błąd - grób gen. Kortena do dzisiaj znajduje się na cmentarzu Steglitz. Według oficjalnej wersji trumnę miano ewakuować w styczniu 1945 r. z Tannenbergu. Problem w tym, że w rozkazach ewakuacyjnych i listach przewozowych jest mowa tylko i wyłącznie o trumnach marszałka Hindenburga i jego małżonki. Nic o Kortenie. Zdjęcie z wyładunkiem trumny z pociągu na berlińskim dworcu wyraźnie wskazuje zaś, że doszło przewiezienia zwłok do Berlina latem. Czemu więc urządzoną taką szopkę z pochówkiem jakiegoś wojskowego biurokraty? Kogo przy maksymalnych środkach bezpieczeństwa pochowano w miejscu przeznaczonym na wieczny spoczynek dla Hitlera?
I tu dochodzimy do szalonej hipotezy...
Według oficjalnej wersji, obrażenia które doznał Hitler w zamachu z 20 lipca to: ponad 200 drzazg w ciele, głównie w piszczelach , ale też w rękach i w twarzy, uszkodzony łokieć, poparzona wewnętrzna część dłoni, pęknięte bębenki w uszach. Tak wyglądały jego spodnie po zamachu, można powiedzieć, że przypominają poszarpane mundury naszych generałów poległych w Smoleńsku:
Można powiedzieć, że Hitler miał ogromne szczęście - wystarczyłoby, że jakiś drobny odłamek przeciął mu tętnicę udową a wykrwawiłby się w kilkadziesiąt sekund.
Przyjrzyjmy się teraz zdjęciom Hitlera z 20 lipca. Gostek dostał co najmniej setkę drzazg w piszczele, grad odłamków, który poszarpał mu spodnie, i nie tylko stoi na nogach, ale również dziarsko oprowadza Mussoliniego po miejscu zamachu i tryska humorem. Nie widać żadnych, nawet najmniejszych śladów zadrapań, strupów czy zakrzepniętej krwi na twarzy. Nie widać śladów po poparzeniach dłoni. Jedyna ranka - przykryta plastrem na dłoni a do tego wata w uchu. No i od czasu do czasu trzyma się za łokieć. Poza tym, zero śladów szoku psychicznego - a przecież dwa metry od niego eksplodowała bomba. Istny cud!
Płk von Stauffenberg po przybyciu z Wilczego Szańca do Berlina zarzekał się, że z pewnością wie, że Hitler zginął. Według oficjalnej wersji widział wynoszone z baraku zwłoki przykryte płaszczem Fuehrera. A jeśli widział coś więcej, co dawało mu pewność by wdrożyć plan ewentualnościowy "Walkiria"?
W poprzednim wpisie z tej serii zwróciłem na dziwne zachowanie Himmlera 20 lipca 1944 r. Oczekiwał na coś w pobliżu Kętrzyna. Szybko przybył na miejsce, ściągnął ekipę od zacierania śladów i nie wydał rozkazów alarmowych dla SS i służb specjalnych. Zaczął tłumić pucz dopiero po kilku godzinach. Wówczas dr Goebbels umożliwia majorowi SS Remerowi rozmowę z żywym Hitlerem. W świat idzie wiadomość, że wódz III Rzeszy cudem przeżył zamach. A jeśli nie przeżył i wymieniono go na jednego z jego sobowtórów?
Zamachy na Hitlera odbywały się za wiedzą i przyzwoleniem Himmlera. Ich celem miała być wymiana władz III Rzeszy na takie, które umożliwiłyby zawarcie pokoju z aliantami zachodnimi. Czemu więc tego nie zrobiono? Czemu w scenariuszu z udanym zamachem nie ogłoszono śmierci Hitlera i pozwolono kontrolowanej konserwatywnej opozycji na stworzenie nowego rządu? Najprawdopodobniej alianci odrzucili 20 lipca kolejną propozycję pokojową Himmlera. Był dla nich niewiarygodny po incydencie z Venlo. Poza tym USA zależało już tylko na zmiażdżeniu III Rzeszy i zajęciu Europy Zachodniej. Zabawa w rozejmy z jakimiś niemieckimi looserami nie wchodziła w grę. Wobec tego Niemcom pozostała tylko jedna strategia - zdobycie parę miesięcy spokoju potrzebnych na ewakuację ogromnych kapitałów, ludzi oraz technologii do Argentyny (by przeczekać tam do odbudowy zachodnich Niemiec, III wojny światowej lub innego zdarzenia geopolitycznego). Te kilka miesięcy spokoju zapewniły im Operacja Market-Garden oraz Powstanie Warszawskie. (Odsyłam do tego i tego wpisu.) By operacja "Ewakuacja" się udała potrzebny był jednak również pokój wewnętrzny - to, by poszczególne frakcje we władzach III Rzeszy nie rzuciły się sobie do gardeł, by nie doszło do zamachu stanu, by państwo się nie rozpadło. Po to utrzymywano fikcję Hitlera ocalałego w zamachu z 20 lipca. To również tłumaczy dlaczego nagle, wówcza, Brytyjczycy rozpoczynają Operację "Foxley" - wysyłają snajpera w okolice Berghofu, któremu niemal udaje się zastrzelić Hitlera. Ta akcja ma obalić fikcję i doprowadzić do chaosu w III Rzeszy. Fikcja przetrwania Hitlera mogła być utrzymywana nawet po 1945 r. - w Argentynie (o czym pisałem już w tej serii we wpisie Droga do Bariloche), choćby po to, by utrzymać ruch przy życiu i położyć łapę na wielkim majątku do którego dostęp miał tylko Hitler.
Ending: Don't Look Behind
Oficjalna historiografia mówi jednak, że Hitler przeżył, ale po zamachu bardzo się zmienił. Osoby go znające mówiły, że zmiany te były również natury fizycznej. Zaczął podejmować więcej irracjonalnych decyzji i popisywać się tanim aktorstwem. Faktyczną władzę nad państwem przejęła SS, ale tolerowała ona Goeringa, Goebbelsa i prosowiecką frakcję Bormanna (jak wiadomo, z Sowietami też Niemcy mogli się porozumiewać, by ocalić życie i majątki). Konserwatywną opozycję wykończono, by pozbyć się niewygodnych świadków. Zwłok Hitlera nigdy nie odnaleziono. Josef Spacil, wysokiej rangi SS-man, przechwalał się w amerykańskim obozie jenieckim, że ukryto je, tam gdzie ich nikt nie będzie szukał. Nie mówił oczywiście, KIEDY odbył się ten pogrzeb. Mauzoleum Tannenbergu zostało wysadzone w powietrze przez Niemców w styczniu 1945 r., i rozebrane przez LWP w 1949 r. Marmurowe i granitowe płyty z tej budowli posłużyły później do budowy m.in. Domu Partii oraz Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina (nazwa wciąż obowiązująca...) w Warszawie. Co się stało z pozostawioną w Mauzoleum trumną "gen. Kortena" nie wiadomo...
***
Osoby zainteresowane tajemnicami drugiej wojny światowej zachęcam do kupowania i czytania mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor". Pamiętajcie: "Opcja niemiecka" to dobra książka, ale Vril to Vril :)
***
W środę wybieram się do Hongkongu i Macau więc to być może następny wpis pojawi się dopiero po dwóch tygodniach. Mam nadzieję, że nie dorwą mnie ani Sowieci, ani Odessa, a jeśli chińskie służby coś zorganizują to jedynie "słodką pułapkę". :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz