poniedziałek, 22 września 2014

Największe sekrety: Idy Lipcowe - cz. 2 - Miasteczko Venlo

Ilustracja muzyczna - Mirage Coordinator - Umineko OST



Niektórzy przywódcy cieszą się zadziwiającą opieką Opatrzności. Są złymi ludźmi, którzy mają wielu wrogów i w związku z tym przyciągają dziesiątki zamachów na swoje życie, ale wychodzą z nich cało - wbrew logice, rachunkowi prawdopodobieństwa i nadziejom nieprzyjaciół. Do takich przywódców należał Adolf Hitler. Historycy odnotowali co najmniej 42 poważne spiski na jego życie. Trzech mieli dokonać Polacy. W październiku 1939 r., ludzie mjra Franciszka Niepokólczyckiego, późniejszego prezesa WiN, omal nie wysadzili w powietrze Hitlera i jego kolumny samochodowej w Warszawie.  250 kg trotylu po jednej stronie Nowego Światu, 250 kg po drugiej zabiłoby przywódcę III Rzeszy i wszystkich w promieniu 70 metrów. Zamach odwołało kierownictwo SZP, oficjalnie z powodu groźby straszliwych represji, które spadłyby wówczas na stolicę. W 1942 r. saperzy z Gryfa Pomorskiego wykoleili pociąg sztabowy Hitlera. Fuehrera tam nie było, ale wielu niemieckich oficerów straciło wówczas życie. Na 20 kwietnia 1943 r. zamach na Hitlera szykowała w Wilczym Szańcu organizacja "Muszkieterowie", we współpracy z włoskimi i węgierskimi oficerami. Operacja nie doszła do skutku z powodu aresztowań.



Wśród osób, które były najbliżej zabicia Hitlera znalazł się skromny, nieco niezrównoważony psychicznie niemiecki stolarz Johann Georg Elser. Dokonał on zamachu w monachijskiej piwiarni Burgerbraukeller 8 listopada 1939 r., na uroczystościach rocznicowych Puczu Monachijskiego. Jak czytamy w popularnych źródłach: "Zauważył, że piwiarnia Bürgerbräukeller nie jest strzeżona w nocy. Uczęszczał do niej i zostawał w niej po zamknięciu. Od sierpnia 1939 przez kolejnych trzydzieści nocy wydrążył dziurę w kolumnie podtrzymującej strop piwiarni za mównicą. Elser miał 50 kg materiałów wybuchowych. W nocy 5/6 listopada 1939 umieścił w niej już kompletną bombę zegarową. Uruchomienie zapalnika bomby ustawił na godz. 21.20 8 listopada (z dokładnością do piętnastu minut), ponieważ Hitler miał w tym czasie jeszcze przemawiać. Całe urządzenie umieścił w drewnianej obudowie wyłożonej korkiem, by wyciszyć tykanie. Powrócił do sali piwiarni 7 listopada, aby sprawdzić czy wszystko funkcjonuje poprawnie. 8 listopada po 10:00 nie było go już w Monachium, znajdował się w trakcie ucieczki do neutralnej Szwajcarii. Rzadko słuchał radia i rzadko czytał dzienniki, dlatego nie dowiedział się, że program uroczystości w piwnicy miał być ograniczony ze względu na wymogi wojny.Hitler przybył do Piwnicy Mieszczańskiej, gdzie zebrało się około 3000 osób, jednak w ostatniej chwili zmienił swoje plany. Wojownicze przemówienie rozpoczął o 20.00, zamiast o 21.00. Mimo aplauzu zebranych już o 21.07 zakończył przemówienie, pożegnał się z towarzyszami partyjnymi i pośpiesznie opuścił lokal, gdyż spieszył się do Berlina, gdzie planowano wojnę przeciw Francji i Wielkiej Brytanii. Wyszli również słuchacze i pozostało już tylko około 100 osób, głównie pracowników i muzyków.




Około 21.20 Piwnicą Mieszczańską wstrząsnął wybuch, załamał się filar i runął sufit sali biesiadnej w pobliżu podium, na którym wcześniej przemawiał Hitler. Zabitych zostało osiem osób; spod rumowiska wyciągnięto 60 rannych. Nie było jednak wśród nich Hitlera, który skrócił swoje wystąpienie, chociaż nigdy wcześniej nie kończył przemówienia w piwiarni przed 22 (oczekiwano trzygodzinnego wystąpienia). Stało się tak z powodu gęstej mgły. Hitler musiał wrócić z Monachium pociągiem, a nie samolotem jak wcześniej planowano - pociąg odjeżdżał o 21.31. Hitler, gdy dowiedział się o zamachu powiedział: „Teraz jestem zadowolony. Fakt, że wyszedłem wcześniej niż zwykle dowodzi, iż Opatrzność chce abym osiągnął swój cel”. Bomba była tak umieszczona, że Hitler na pewno by zginął."

Elser szybko został ujęty na granicy ze Szwajcarią i trafił do obozu  koncentracyjnego Dachau, gdzie trzymano go w dosyć komfortowych warunkach i nie dręczono. Złożył tam intrygującą relację, uwięzionemu w sąsiedniej celi brytyjskiemu agentowi Sigismundowi Payne Bestowi:

"Ze względu na swoje komunistyczne poglądy w 1937 roku Georg Elser trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau. Na początku października 1939 roku wprowadzono go do pokoju w komendanturze, gdzie czekało na niego dwóch mężczyzn. Pytali go o rodzinę, przyjaciół i znajomych, z którymi utrzymywał kontakt przed aresztowaniem. Tydzień lub dwa tygodnie później wezwali go ponownie. Zapytali, czy nie miałby ochoty wyjść na wolność? Dziwne pytanie dla więźnia piekła, jakim był obóz w Dachau. Warunki zwolnienia były łatwe do spełnienia: zachować absolutną dyskrecję i wykonać pewną pracę, po której zostanie sowicie wynagrodzony i wysłany do Szwajcarii, gdzie będzie się cieszyć wolnością. Elser przystał na warunki.Zaprowadzono go do celi w baraku dla ważnych więźniów. Dostał cywilne ubranie, papierosy, dobre jedzenie. Czekał.
W pierwszych dniach listopada ci sami dwaj mężczyźni zawieźli go do Bürgerbräukeller i wskazali filar. Kazali usunąć boazerię i wykuć wnękę, a potem umieścić w niej materiał wybuchowy.
Miękki jak glina – tak Elser relacjonował w liście do Besta. Czyżby chodziło o angielski materiał wybuchowy nazywany Explosive 808 lub Nobel 808 opracowany i produkowany przez brytyjska firmę Nobel Chemicals Ltd. długo przed wybuchem wojny?
We wnęce Elser zamontował zegarowy zapalnik, a od niego poprowadził przewody do pomieszczenia przy drzwiach wejściowych do piwiarnianej sali. Nie wiedział, dokąd biegły dalej. Był przekonany, że zwykły szwajcarski budzik, jaki włożył do wnęki, był tylko atrapą potrzebną do wykazania śledczym zbierającym okruchy bomby po wybuchu, że wywołany został przez mechanizm zegarowy. To ktoś obserwujący sytuację w sali miał uruchomić elektryczny zapalnik. W tej relacji nic nie wskazuje, że Elser fantazjował. Wprost przeciwnie, wiele wątków zazębia się z innym zeznaniami, potwierdzając jego wersję.
Po zamontowaniu bomby dwaj mężczyźni wsadzili Elsera do samochodu i zawieźli do Bregenz na granicy ze Szwajcarią, a nie do Konstancji, jak podawała niemiecka prasa. Wręczyli grubą kopertę z plikiem niemieckich marek i szwajcarskich franków, widokówkę sali Bürgerbräukeller z zaznaczonym filarem i kazali iść do przejścia granicznego odległego o kilkaset metrów. Tam miał pokazać widokówkę, aby uniknąć pytań o paszport i nie niepokojony przejść przez granicę.
Jednakże żołnierze pełniący straż na granicznym posterunku zdawali się nie wiedzieć, o co chodzi. Ich podejrzenia wzbudziła dużo kwota pieniędzy i widokówka. Powiadomili o tym przełożonych, a ci kazali aresztować Elsera. Zawieziono go do Monachium, gdzie natychmiast rozpoczęło się przesłuchanie. Pobito go, aby wymusić wskazanie wspólników. Walter Schellenberg, szef kontrwywiadu SS, który prowadził rokowania z brytyjskimi agentami w Holandii, zanotował w swoim pamiętniku: „Elser oświadczał, że na początku podjął zadanie całkowicie z własnej inicjatywy, ale później dwie osoby pomagały mu i miał obiecane, że po wszystkim umożliwią mu ucieczkę za granicę”.





Wspomniane tajne negocjacje w Holandii były prowadzone przez Schellenberga, bliskiego współpracownika Himmlera, właśnie z majorem Bestem i kapitanem Richardem Stevensem, dwoma wysokiej rangi oficerami MI6 powiązanymi z brytyjską rodziną królewską. Negocjacje te dotyczyły zawarcia pokoju między III Rzeszą i Wielką Brytanią po powstaniu nowego rządu w Berlinie. Ludzie Schellenberga przekonywali w nich, że chcą usunąć Hitlera. Jakim sposób na pozbycie się popularnego Fuehrera byłby lepszy od zamachu przeprowadzonego przez jakiegoś niezrównoważonego komunistę? Zamach jednak się nie powiódł. Himmler wpadł w panikę i by oddalić od siebie podejrzenia kazał porwać Besta i Stevensa. Porwanie zostało dokonane w holenderskim przygranicznym miasteczku Venlo. Z oficerów MI6 zrobiono zleceniodawców Elsera, ale ostatecznie sprawę zatuszowano zamykając ich w izolacji w Dachau. Elserowi mniej się poszczęściło - w kwietniu 1945 r. został zlikwidowany, by zatrzeć ślady. Tego samego dnia co były szef Abwhery adm. Canaris i jego zastępca płk Hans Oster - przywódcy "Czarnej Orkiestry" (albo raczej "Czarnej Kaplicy" - Reinhard Heydrich nadał tej grupie taką roboczą nazwę ze względu na jej watykańskie powiązania), grupy oficerów wywiadu i armii spiskujących przeciwko Hitlerowi.



Zamach w Monachium był jednym z pierwszych strzałów w tajnej wojnie prowadzonej przez Himmlera o kluczowej zdobycie władzy w III Rzeszy i wyprowadzenie kraju z wojny z mocarstwami zachodnimi. Wojnę tą prowadzić musiał przez pośredników - zinfiltrowaną przez bezpiekę i pełną pożytecznych idiotów konserwatywną, arystokratyczno-wojskową opozycję. Już samo to czyniło walkę niezmiernie trudną. Musiał się maskować przed frakcją sowiecką w niemieckim establiszmencie (Martin Bormann, szef Gestapo Heinrich Mueller, Ernst Kaltenbrunner, von Ribbentrop), ale też przed własnymi hiperambitnymi podwładnymi takimi jak Heydrich. Epizodami tej wojny były m.in. praski zamach na Heydricha (wykończonego w szpitalu), polecenie Berii do płka Pawła Sudopłatowa, by sowieckie służby były aniołami stróżami Hitlera. , czy też nieudany zamach na Hitlera, w którym bomba ukryta w butelkach koniaku miała rozerwać jego samolot nad Smoleńskiem.



Cały czas, Himmler i Schellenberg utrzymywali kontakty z ludźmi z "Czarnej Orkiestry" i przedstawicielami zachodnich służb specjalnych sondując ich jakby zareagowali, gdyby zmieniły się władze w III Rzeszy. Obszernie o tych kontaktach pisał m.in. Bogusław Wołoszański w książce "Największy wróg Hitlera". Himmler spotykał się w tej sprawie m.in. z drem Carlem Geordelerem, uznawanym za cywilnego przywódcę konserwatywnej opozycji antyhitlerowskiej. Schellenberg bardzo przyjaźnił się zaś z admirałem Canarisem. Według Wołoszańskiego, Himmler i Schellenberg wiedzieli też o szykowanym zamachu z 20 lipca. Wcześniej przeprowadzono ankietę wśród dowódców z frontu zachodniego na temat ich opinii, co do kierownictwa - nawet taki fanatyczny esesman jak Sepp Dietrich wypowiadał się w niej, że kierownictwo należy zmienić a wojnę na Zachodzie zakończyć. Aż okazja ku temu pojawiła się 20 lipca 1944 r., gdy płk von Stauffenberg , przez nikogo nie niepokojony i nie skontrolowany wszedł z bombą w teczkę do najściślej chronionego miejsca w III Rzeszy - Wilczego Szańca. Jak czytamy na stronie poświęconej tej kwaterze Hitlera: 


Ending: Don't Look Behind

"O całym zamachu wiedział Heinrich Himmler. Jego podwładni aresztowali na początku lipca 1944 roku dwóch działaczy opozycji, z którymi von Stauffenberg prowadził negocjacje, dotyczące sformowania nowego rządu. To dość dziwne, że oprawcom z gestapo nie udało się wyciągnąć z nich prawdziwych informacji. Najbliższy współpracownik Reichsfuhrera SS, Walter Schellenberg, dowiadywał się o przygotowaniach do puczu od swojego podwładnego, pułkownika Georga Hansena, szefa kontrwywiadu Abwehry. Informował go w czerwcu generał Fritz Thiele, z którym często rozmawiał o fatalnym prowadzeniu wojny przez "dowództwo Wehrmachtu". To on zadzwonił do Schellenberga kilka godzin po zamachu.  - Wszystko poszło źle - powiedział. Schellenberg natychmiast odłożył słuchawkę, obawiając się podsłuchu.
Poinformowany o wybuchu w Wilczym Szańcu Himmler kazał bezzwłocznie przygotować samochód z eskortą, po czym wyruszył do Gierłoży. Co dziwne, nie wydał koniecznych w takich sytuacjach rozkazów, takich jak postawienie w stan alarmowy służb policyjnych i sił SS. Skontaktował się za to z szefem Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, Ernestem Kaltenbrunnera, nakazując mu, aby jak najszybciej przybył do Gierłoży z ekspertami od kryminalistyki. Najwyraźniej, pomimo sytuacji zagrożenia, Reichsfuhrerowi SS zależało przede wszystkim na zabezpieczeniu śladów."

W następnym odcinku serii Idy Lipcowe: Tajemnica Tannebergu - sensacyjna teoria dotycząca zamachu z 20 lipca!

Osoby zainteresowane historią tajnej wojny Himmlera zachęcam do czytania mojej książki: "Vril. Pułkownik Dowbor".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz