czwartek, 11 sierpnia 2011

Londyn: samoobrona przed małpami



Powyżej: w sumie fajna angielszczyzna tych gostków z sił samoobrony.

Brytyjska policja ostrzega, że w grupach samoobrony obywatelskiej zaczynają wodzić rej "źli rasiści" z EDL. W sumie policja nie powinna na ten temat się odzywać, bo jak się zaczynały zamieszki to powstrzymywała się od interwencji argumentując, że da się później te małpy(aluzja do "Genezy Planety Małp") wyłapać po przejrzeniu obrazu z kamer CCTV.

Poza tym w oddziałach samoobrony mamy Turków z długim nożami (od kebabów :), Sikhów (znających się na podrzynaniu gardeł), muzułmanów a nawet Żydów.  Słowem całe normalne społeczeństwo.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Londyn: dać swołoczy popalić!


Multikulturowa swołocz podpalająca Londyn najwyraźniej zapomniała jak nieludzką machiną potrafi być brytyjskie państwo. Trzeba jej o tym przypomnieć. Wysłać na ulice wojsko (w tym psycholi z SAS)  - niech poczują się jak w Irlandii Północnej, albo jak w RPA w latach '80-tych. Jak się sukinsynów wyłapie, to po krótkim procesie wysłać do Dartmoore.

Poniżej: fragment filmu "Bradford Riots", brytyjscy Pakistańczycy poznali wtedy, że brytyjski system prawny może być drakoński i odechciało im się rzucać kamieniami w policję... (od 7:00 ogłoszenie wyroku).

Syryjski minister obrony zabity



Bogdan Klich może się uważać za szczęściarza. Gdyby był ministrem obrony w Syrii spotkałby go z pewnością smutny los...

Generał Ali Habib (na zdjęciu powyżej, w środku), niedawno zdymisjonowany syryjski minister obrony został podziurawiony w swoim domu kulami z broni automatycznej. Władze orzekły już samobójstwo, pewnie z "przyczyn finansowych". Nieoficjalnie mówi się o walce frakcji w syryjskiej armii.

Dlaczego Turcja jeszcze nie zaatakowała Syrii, choć rozpieprzyłaby z pewnością syryjską armię w pół dnia? Bo w obronie Assada zainterweniował Iran ostrzegając Ankarę, że może zapewnić Turkom takie atrakcje jak falę krwawych zamachów terrorystycznych.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Białoruskie impresje



Przyjechałem do Mińska akurat na święto wojsk powietrzno-desantowych. Mieszkałem tam w hotelu należącym do białoruskiego ministerstwa obrony, więc po korytarzach kręciło się mnóstwo wetów z Afganistanu. Z dwoma z nich: dowódcą kompanii specnazu oraz oficerem GRU - piłem wódkę. (Otwartość tych ludzi jest aż szokująca, ledwo do nich zagadałem już zapraszają w gości:). Pytamy się ich o Smoleńsk, a oni: "Aaaa, w Rosji to mnóstwo było takich dziwnych wypadków. W latach '70-tych spadł tak Ił wiozący dowództwo Floty Pacyfiku. To zawsze robili źli czekiści". Wtrącam: "Jesteśmy na Białorusi, a tutaj zabili sekretarza Partii Pawła Maszerowa, jego samochód zderzył się z ciężarówką". "U mnie na Ukrainie tak załatwili Tarasa Czarnowiła". Dodaje: "W Polsce podobnie zginął Marek Karp, naukowiec zajmujący się krajami WNP". "Widzisz, te same metody, ci sami ludzie."
Oficer GRU mówi w pewnym momencie: "Lubię Tuska, bo znam jego biografię. On  też razwiedczyk". "Z waszej razwiedki?". "Nie, z polskiej". "Polskiej komunistycznej wajennej razwiedki". "Da.".

To myślą ludzie z GRU i Specnazu. Pozostawiam to bez komentarza.

***
Miałem okazję się przekonać, że Białoruś znacznie się różni od jej obrazu, jaki znamy z mediów. Odwiedziłem m.in.: Brześć, Berezę, Kobryń, Baranowicze, Nieświeź, Mir, Zaosie, Nowogródek, Mińsk (w tym Kuropaty), Linię Stalina i Grodno. Rozmawiałem z wieloma ludźmi od dyrektorów muzeów i księży, po "zwykłych zjadaczy chleba".

Kryzysu tam na ulicach nie widać. Patrząc na samochody i ubrania, jest jak w Polsce. Wkoło boom budowlany. Dobre drogi, a przy nich równo przystrzyżona trawa, czysto, schludnie i bezpiecznie. Kawiarnie pełne młodzieży. Ale kryzys dopiero się tam zaczyna. Ludzie narzekają na to, że pensje (licząc w dolarach) zmniejszyły im się o połowę a rząd ogranicza ruch przygraniczny, by walczyć ze spekulacją. Nie widać jednak żadnego radykalizmu w ich słowach. Cudem jest już to, że przez ostatnie 15 lat Łukaszence udało się utrzymać model społeczno-gospodarczy, który zapewnił Białorusinom względny dobrobyt, porządek i bezpieczeństwo socjalne. Przechadzając się między monumentalnymi budowlami Mińska czy po pięknie odnowionej grodzieńskiej starówce zastanawialiśmy się: skąd on miał na to pieniądze?



Nasze media przedstawiają Baćkę jako krwawego i szalonego tyrana. To oczywiście dyktator, który stosuje brzydkie metody rządów, ale w odróżnieniu od Putina i Miedwiediewa, z którymi autorytety każą nam się bratać, Łukaszenka nie rozpoczął dwóch ludobójczych wojen, nie wysadzał w swoich miastach budynków mieszkalnych, nie potraktował żadnego z opozycjonistów polonem, nie przyczynił się też w żaden sposób do "katastrofy" smoleńskiej. Rosjanie mówią: chcielibyśmy zarabiać tyle co w Rosji i mieszkać na Białorusi, bo tam porządek i "dobrzy, spokojni ludzie". Wskazują też, że gdyby Białoruś zjednoczyła się z Rosją, i w wyborach prezydenckich startowaliby Miedwiediew i Łukaszenka, wybraliby Łukaszenkę. Zresztą ten "straszny dyktator" Baćka pojawia się w lokalnej TV rzadziej niż Tusk na TVN. W ich telewizji nie widać też żadnej kampanii nienawiści wymierzonej w opozycję. A jeśli chodzi o wolność: pod względem politycznym Białorusini mają jej mniej niż my, ale nie ma u nich podatku VAT i nie muszą składać PIT-ów. Korwiniści byliby zadowoleni.

"Wielu ludziom u nas już Łukaszenka jednak trochę zbrzydł. Ale tylko z tego powodu, że rządzi ponad 15 lat. Chcieliby po prostu kogoś nowego" - mówi białoruski ksiądz.



Polaków może najbardziej razić polityka historyczna na Białorusi. Wciąż w wielu miastach są ulice 17-go września (chciałoby się tak jak Litwini zrywać te tabliczki), a w niektórych muzeach wciąż straszą ekspozycje z czasów późnego Breżniewa (np. na zamku grodzieńskim "Tow. Prytycki musi żyć!":). Jednocześnie jednak Łukaszenka bardzo dba o polskie dziedzictwo na Białorusi. To za jego rządów odnowiono: starówkę w Grodnie, wspaniały Ołtarz Rzeczypospolitej w grodzieńskiej farze (byłem na uroczystości jego odsłonięcia), zamki w Nieświeżu i Mirze, dworki Kościuszki i Mickiewicza, czy też polski Czerwony Kościół w Grodnie. Baćka umiejętnie obstawia wiele koni - obok rosyjskiego, również nasz, tylko tacy "mężykowie stanu" jak Sikorski odrzucają jego wyciągniętą dłoń. (W muzeum w Zaosiu pojawiła się delegacja chińskich oficerów, którzy chcieli zobaczyć "ziemię wielkiego poety Mickiewicza", a na święcie desantczyków byli oficerowie amerykańskiej 82-giej Dywizji Powietrznodesantowej).

***

Z miejsc, które chce Wam polecić na Białorusi, to przede wszystkim:

Zaosie - oprowadzał nas po dworku dyrektor muzeum, wspaniały Biełarus, entuzjasta Wielkiego Księstwa Litewskiego ("Za cara, Ruscy uważali nas Białorusinów za tępych mużyków", "Picie kawy w kuchni to bydlacki zwyczaj wprowadzony przez komunistów").

Mińsk - monumentalna, imperialna zabudowa po prostu wbija w fotel.

Kuropaty - ciarki człowiekowi przechodzą po plecach, gdy widzi ten las krzyży na uroczysku, na którym NKWD mogła zgładzić nawet 250 tys. ludzi, w tym wielu Polaków.

Linia Stalina - muzeum, w którym można pobawić się działem czy ckm

Twierdza Brzeska - jest tam m.in. obiektywna ekspozycja o obronie twierdzy przez Polaków

Mir i Nieśwież - pomniki chwały WKL.


Powyżej: przed budynkami obozu w Berezie Kartuskiej z książką płka Wacława Kostka-Biernackiego.

Rafał Pankowski zestawia mnie z Gowinem w "Polityce"



Znany (anty)nazista Rafał Pankowski (na zdjęciu pierwszy z lewej, wykonuje "pozdrowienie hiszpańskich antyfaszystów") w megakwaśnym  wywiadzie przeprowadzonym dla "Polityki" przez Jasia Fasolę Żakowskiego wymienia moją skromną osobę jednym tchem obok Jarosława Gowina, Janusza Korwin-Mikkego oraz portalu nacjonalista.pl. Sugeruje tam też, że na mojego bloga wchodzą setki tysięcy ludzi. Poniżej rzeczony fragment. Pankowskiemu dziekuję za reklamę a osobom wierzącym sugeruje, żeby się modlili, by Bóg przywrócił Pankowskiemu zdrowie psychiczne.


Po zamachu w Oslo na portalu „Rzeczpospolitej” pokazała się rozmowa wideo z Jarosławem Gowinem, w której powtarzał on tezy podobne do manifestu Breivika. Wszystkiemu winna jest polityczna poprawność, bezideowość, wielokulturowość. W Europie powinno się rodzić więcej Europejczyków, islam nas zalewa, to są barbarzyńcy… Dziennikarka była zaskoczona. Zwróciła uwagę na zbieżność z manifestem. Gowin się nie speszył i powtórzył to samo. Nawet to, co stało się w Oslo, nie przekonało go, że osoba tego politycznego formatu powinna ostrożniej formułować myśli.

Pana zdaniem to może być tak groźne jak zadomowienie się na przełomie XIX i XX w. w głównym nurcie europejskiej polityki radykalnych nacjonalistycznych i klasowych poglądów, z których potem wyrósł komunizm i faszyzm?

Trochę się boję takich analogii. Ale wrogość i przemoc jest wpisana w ideologię tego nurtu prawicy. To jest ideologia toksyczna, niosąca totalitarny potencjał. Co nie znaczy, że politycy tacy jak Jarosław Gowin będą w Polsce budowali system totalitarny. Ale przecierają drogę poglądom, które mogą być groźne, nawet kiedy pozostają w zdecydowanej mniejszości. Bo tworzą szeroką podstawę tej 
odwróconej góry lodowej, której czubkiem są tacy ludzie jak Breivik.

Jak ta góra lodowa wygląda?

To jest dość rozległa ponadnarodowa sieć o luźnych powiązaniach i różnorodnej strukturze. Na wierzchu widać ksenofobiczne partie oficjalnie funkcjonujące dziś w niemal każdym kraju Europy. Dalej jest – też widoczna – blogosfera. Tysiące, czasem bardzo radykalnych, prawicowych blogów i fora internetowe odwiedzane przez miliony ludzi. Zamach w Oslo był tam często przyjmowany przynajmniej z satysfakcją.
W Polsce też istnieją takie antyislamskie, rasistowskie i antysemickie blogi i portale, np. nacjonalista.pl. Wchodzą na nie setki tysięcy ludzi. Na blogu Foxmulder była opinia, że do metod Breivika można mieć zastrzeżenia, ale poglądy miał całkiem normalne. A Janusz KorwinMikke wpis na swoim oficjalnym blogu zatytułował „Pierwsze strzały w samoobronie”. Do samoobrony według niego każdy oczywiście ma prawo.
  

Andrzej Lepper zabity?



Sprawa śmierci Andrzeja Leppera śmierdzi. Nie ma listu pożegnalnego. Ludzie, którzy z nim rozmawiali kilka godzin wcześniej, niczego podejrzanego w jego zachowaniu nie zauważyli. Oto wybór wycinków medialnych na temat tej podejrzanej sprawy:

Wiceszef ZPB Mieczysław Łysy powiedział (...), że rozmawiał z Lepperem około godz. 22 w czwartek. Jak relacjonował, zapytał na koniec: "A jak w ogóle, panie Andrzeju, jak osobiste sprawy?". Lepper wówczas odpowiedział: "Wszystko znakomicie, wszystko dobrze, wszystko w porządku". Umówili się na telefon w piątek. Jak mówił Łysy, po całodziennym oczekiwaniu otrzymał telefon z polskiego numeru, ale głos w słuchawce powiedział: "Andrzej Lepper nie żyje".

– To samobójstwo jest dla mnie kompletnie niewytłumaczalne – dodaje Mateusz Piskorski, były poseł i rzecznik Samoobrony. Z byłym posłem Januszem Maksymiukiem w piątek mieli się spotkać z Lepperem w siedzibie partii, by rozmawiać o starcie w wyborach. – Chciał przeformatować Samoobronę, włączyć do niej związki zawodowe i stowarzyszenia krytykujące obecną rzeczywistość, by później współtworzyć opozycję – opowiada. – Często dzwonił i pytał, czy to dobry plan.



- Dopóki nie zobaczę go w trumnie, to nie uwierzę - powiedziała Łyżwińska. Dodała, że jeszcze w środę rozmawiała z Lepperem telefonicznie; miał w niedzielę przyjechać do jej domu, by odwiedzić jej męża (byłego posła Stanisława Łyżwińskiego).
Stwierdziła, że nic nie wskazywało na to, że Lepper był w złym stanie psychicznym. - Normalnie rozmawialiśmy, jak zwykle żartował, nie dało się odczuć żadnej nerwówki czy napięcia - powiedziała Łyżwińska.

Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz zgłosił się dziś rano do prokuratury, by przekazać dowody, które wskazują, że Andrzej Lepper chciał potwierdzić zeznania Jarosława Kaczyńskiego ws. afery gruntowej i że obawiał się o swoje życie. 

Jak dowiedział się portal Niezależna.pl – wśród dowodów tych są nagrania rozmowy z Andrzejem Lepperem, w czasie której szef „Samoobrony” ujawnia źródło przecieku w aferze gruntowej oraz chęć podzielenia się tą wiedzą z prokuraturą.

Z pozyskanych przez „Gazetę Polską” materiałów wynika, że Lepper chciał potwierdzić przed sądem zeznania Jarosława Kaczyńskiego w sprawie tzw. afery gruntowej. „GP” ustaliła także, że były wicepremier obawiał się o swoje życie. Dowody, które Tomasz Sakiewicz przekaże dziś prokuraturze, stawiają pod znakiem zapytania przyjętą niemal od razu po śmierci Leppera wersję. że popełnił on samobójstwo z powodów osobistych.

Więcej szokujących informacji na temat tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera ujawni w najbliższym numerze „Gazeta Polska”.








Komentarz: Andrzej Lepper miał kontakty ze służbami od wielu lat i nabył w ten sposób ogromną wiedzę o funkcjonowaniu naszego państwa. (Pamiętacie Talibów na Mazurach? To było mrugnięcie okiem w szantażysty w stronę rządu SLD, że wiedza o tajnych więzieniach CIA może zostać ujawniona) Ta wiedza była dla kogoś niebezpieczna, a Lepper stał się za bardzo gadatliwy, więc go powieszono....



Polecam komentarze Witolda Gadowskiego oraz Rafała Ziemkiewicza.

Seria niefortunnych zdarzeń: Seal Team 6, Arafat, gen. Younis...

I znowu gdy jestem za granicą dochodzi do dziwnych zgonów. Ale wszystko po kolei:



1) W sobotę nad Afganistanem został zestrzelony śmigłowiec, którym leciało 22 żołnierzy Seal Team 6, jednostki, która zabiła bin Ladena. Nie ma potwierdzenia, ale według nieoficjalnych informacji zginęli tam ci komandosi, którzy zlikwidowali Osamę. Możliwe tutaj są trzy opcje:

a) likwidacja wykonawców przez CIA - Osama zabity, ale nie pokażemy wam jego ciała, a osoby które pociągały za spust nie opowiedzą wam już o tym

b) zemsta pakistańskich służb

c) historia o zestrzeleniu śmigłowca to lipa - wykonawcy akcji dostali po prostu nową tożsamość

Co ciekawe, niektórzy spiskolodzy przewidywali, że komandosi z Seal Team 6 zginą w jakimś dziwnym wypadku.


2) Raport palestyńskiej komisji śledczej (kierowanej przez Czumę czy przez Kalisza?) wskazuje, że Arafat został otruty przez ludzi powiązanego z CIA palestyńskiego watażki z Gazy Mahmuda Dahlana (na zdjęciu wyżej). Mieli oni dostarczyć Arafatowi zatrute leki. Pytanie tylko skąd uzyskali tak zaawansowaną truciznę?



3) Szef sztabu libijskich rebeliantów gen. Abdel Fatah Younis nie został zabity ani przez agentów Kaddafiego, ani przez islamskich fundamentalistów. Jego śmierć była egzekucją dokonaną na rozkaz szefa Rady Narodowej, byłego ministra sprawiedliwości Mustafy Abdula Jalila. Jalil obawiał się scenariusza, w którym dojdzie do rozejmu z Kaddafim a gen. Younis stanie na czele rządu tymczasowego.

4) Syryjskie wojska masakrują Hamę. Turcja nie posłała swych wojsk do Syrii, chociaż grozi, że to zrobi. Przeszkodą dla interwencji okazała się niedawna dymisja całego szefostwa armii.