sobota, 5 sierpnia 2017

Zemsta Bushów. Wojna generałów u Trumpa


Ilustracja muzyczna: Health - Blue Monday - Atomic Blonde OST

"Ja jestem z Nowego Jorku, ty jesteś z Nowego Jorku, prezydent też jest z Nowego Jorku"  - to jeden z charakterystycznych cytatów Anthony'ego Scaramucciego, do niedawna dyrektora w Białym Domu ds. komunikacji a wcześniej m.in. gostka który wygłosił jedną kwestię w "Wall Street 2".. ( i ponoć miał romans ze znaną dziennikarką Fox News Kimberly Guilfoyle). Jego zwolnienie było czymś szokującym. Gostek poświęcił się dla prezydenta, zostawił swoją firmę dla dużo mniej płatnej i niewdzięcznej roboty. Wziął się ostro do pracy i już po kilku dniach mu ją przerwano. Stało się tak, mimo że sprowadzili go wcześniej do Białego Domu Jared Kushner oraz Ivanka. A więc ludzie mający ogromny wpływ na prezydenta.



O jego zwolnieniu zdecydował jednak gen. John Kelly, nowy szef sztabu Białego Domu, do niedawna sekretarz ds. bezpieczeństwa narodowego. Czy to oznacza, że Biały Dom jest obecnie przejmowany przez Pentagon?



Trump jak dotąd prowadził politykę bardzo przyjazną wojskowym i moim zdaniem od samego początku mógł liczyć na ich wsparcie. Gen. Flynn nie wziął się przecież z powietrza - to był dawny szef DIA, czyli agencji wywiadu wojskowego i współpracownik gen. McChrystala. Koleś wzięty żywcem ze "Szklanej Pułapki 2". Nieprzypadkowe było również entuzjastyczne poparcie dla Trumpa Dicka Cheneya czy też Erica Prince'a, założyciela Blackwater. Trump daje wojskowym zarobić i się wykazać. Czasem tylko postawi im się w niektórych sprawach, jak choćby sensu kontynuowania wojny w Afganistanie. Ale np. w kwestii Syrii stanął po stronie wojskowych i zlikwidował nielubiany przez Pentagon program CIA polegający na zbrojeniu Frontu Al-Nousra. Wojskowi mogą więc liczyć na Trumpa. Ale czy Trump może liczyć na nich? No, cóż wojsko nie jest monolitem...

Gen. Kelly to człowiek zasłużony. Pierwszy od czasów Chesty'ego Pullera, oficer marines, który zdobył w boju generalską gwiazdkę. Kelly, kierując Departamentem Bezpieczeństwa Wewnętrznego, doprowadził do ogromnego spadku nielegalnej imigracji poprzez południową granicę. Jest człowiekiem, który ma wnieść do Białego Domu wojskową dyscyplinę. Mógł pozbyć się Scaramucciego ze względów bezpieczeństwa narodowego - "Mooch" sprzedał tuż przedtem swój fundusz hedgingowy chińskiej firmie HNA Capital, która nie podobała się amerykańskim służbom. 
Być może gen. Kelly zabierze się za przecieki, tak jak zabrał się już za nie prokurator generalny Jeff Sessions (który złapał na dokonywaniu przecieków m.in. jednego z głównych prawników FBI).  Początek jego misji wygląda jednak źle. Doszło do kryminalnych przecieków zapisów rozmów prezydenta Trumpa z prezydentem Meksyku i premierem Australii. Ktoś na bardzo wysokim szczeblu w Białym Domu sabotuje politykę Trumpa. Czy gen. Kelly zabierze się za niego?



Jako osoba winna przecieków jest obecnie najczęściej wymieniany prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. H.R. McMaster, bohater bitwy o Easting 73 podczas wojny w Zatoce Perskiej. McMaster to człowiek, który czyści Radę Bezpieczeństwa Narodowego z nielicznych lojalistów Trumpa.  To także człowiek, którego przyłapano na dokonywaniu przecieków (!) i manipulowaniu danymi wywiadowczymi przedstawianymi prezydentowi. To gostek, który wygryzł gen. Flynna i Sebastiana Gorkę. To bliski przyjaciel byłego szefa CIA, gen. Davida Petraeusa. Nie jest lubiany przez wyborców Trumpa: Alex Jones nazywa go "największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego" i mówi o konieczności kopnięcia go w "łysy łeb". Może jednak tak być, że gen. Kelly ochroni McMastera. 



Robert Mueller, szef FBI za rządów G.W. Busha i pierwszej kadencji Obamy a zarazem specjalny prokurator w dochodzeniu o domniemanej rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA, zwołał specjalną radę przysięgłych w sprawie "Russiagate". Już wiadomo, że desperacko będzie ona szukała czegokolwiek na Trumpa - np. zajmie się tym, kto mieszkał przez ostatnich 20 lat w jego apartamentowcach.  Przykład dochodzenia w sprawie Netanjahu wskazuje, że taka próba puczu może potrwać wiele lat i nie przynosić efektów. Warto jednak przy tej okazji przypomnieć kim jest Mueller. To agent FBI, który wyjechał zabezpieczać ślady na miejscu zamachu w Lockerbie jeszcze zanim samolot pasażerski Pan Am został zniszczony w wybuchu nad tą szkocką miejscowością. Lotem Pan Am 103 zmierzało do USA dwóch agentów DIA, którzy w Libanie natrafili na ślad tego, że CIA handluje heroiną wspólnie z syryjskim bossem Manzurem el-Kassarem. Były izraelski agent Yuval Aviv opowiedział mi jak ludzie Ahmeda Jibrilla, na zlecenie Irańczyków wymienili walizkę z heroiną (mającą trafić do USA w ramach chronionego przez CIA kanału narkotykowego) na walizkę z bombą. Gdyby agenci DIA dotarli do Waszyngtonu, prezydent Bush musiałby się nieźle tłumaczyć z kryminalnej aktywności swoich ludzi - a afera uderzyłaby też w niego.



Niedługo wchodzi do kin film o Barrym Sealu, jednym z największych przemytników kokainy do USA, bohaterze afery Iran-Contra, agencie CIA. Jego samoloty lądowały zwykle w Mena w Arkansas - lotnisku na zadupiu, które było wyposażone jak wielka baza wojskowa. Przejmowanie ładunków oraz ich dystrybucję miał nadzorować gubernator Arkansas Bill Clinton. (Cała sprawa jest niezwykle dobrze udokumentowana - odsyłam choćby do trylogii "Bill i Hillary Clintonowie" Victora Thorna.)  Seal został zabity w 1986 r. przez komando kolumbijskich płatnych zabójców. Jego bliski współpracownik Terry Reed uczestniczył wcześniej w telekonferencji m.in. z udziałem wiceprezydenta George'a H.W. Busha, w której narzekano na to, że ktoś z trójki Noriega, Seal i Clinton kradnie im duże ilości towaru. Wkrótce potem IRS przypieprzył się do Seala. On próbując się bronić zagroził, że ujawni taśmę video, na której Jeb Bush i George W. Bush odbierają parę kilo kokainy. Agent CIA Gene Tatum wspominał później, że gdy odwiedzał wraz płk Northem kokainową fabryczkę chronioną przez armię Hondurasu, North mówiąc o Sealu stwierdził, że "Jeb zorganizuje coś z Kolumbii". Jeb mówił zaś: "Kocham swojego ojca i mógłbym dla niego zabić".


Gdy w 2015 r. zaczynał się wyścig wyborczy w USA, nowojorscy bankierzy mówili, że idealnym rezultatem byłby dla nich pojedynek Hillary z Jebem Bushem. "Niezależnie, kto by wygrał, wynik byłby znakomity" - mówili. Wielkie nadzieje na zwycięstwo syna miał również George H.W. Bush. W kampanię poszło co najmniej 100 mln USD. Jeb był mocno pompowany w mediach. I być może wygrałby prawyborczą rywalizację z kilkunastoma bezbarwnymi kandydatami, a także z drem Benem Carsonem, Randem Paulem i senatorem Tedem Cruzem. Ale tak się złożyło, że wystartował Trump i ośmieszył oraz zgniótł Jeba na wczesnym etapie kampanii. Bushowie byli wściekli... Takich rzeczy nie wybaczają. Potrafią wypominać komuś, że stał przeciwko patriarsze rodu w wyborach do Senatu w 1970 r czy w republikańskich prawyborach z 1980 r. A jeśli ktoś im wejdzie w drogę...



Tak się składa również, że Bushowie to rodzina bliska Clintonom. Barbara Bush mówi, że kocha Billa Clintona jak syna. George W. nazywa go "moim bratem z innej matki". Jeb wręczał Hillary jakiś lipny Medal Wolności . Obie rodziny wspólnie się bawią i wspólnie prowadzą interesy np. w ramach Iran-Contra i szabru Haiti po wielkim trzęsieniu ziemi z 2010 r. Mają też wspólnych sponsorów. Nie chodzi mi tylko o Saudyjczyków. W latach 80-tych inwestorem w jedną z lipnych spółeczek energetycznych George'a W. Busha był George Soros, obok Salema bin Ladena oraz Jamesa Batha i Jacksona Stephensa z banku BCCI. W prawyborach z 2015 r. na kampanię Jeba Soros zrzucił się używając swojego chińskiego wspólnika.

Bagno. Jakże trafne określenie, jakiego użył prezydent Trump...

Oczywiście w tym bagnie też jest nieżle pogrążona Partia Demokratyczna. Weteran amerykańskiego dziennikarstwa śledczego Seymur Hersh potwierdza, że to Seth Rich wykradł i przekazał WikiLeaks maile DNC, które rzekomo wykradli mityczni rosyjscy hakerzy. Roger Stone twierdzi, że Rich w noc swojej śmierci był na przyjęciu, na którym pojawił się też Imran Awan, pakistański kryminalista, który został zatrudniony przez Debbie Wasserman-Schultz do obsługi serwera pocztowego DNC. Awan kierował siatką szantażującą kongresmenów i senatorów. Brat Debbie to prokurator z Waszyngtonu, który ukręcił łeb w śledztwie dotyczącym śmierci Richa. Okazuje się też, że mityczny rumuński haker Guciffer 2.0, który rzekomo dokonał włamu na serwery pocztowe kampanii Hillary to prawdopodobnie postać fikcyjna, wymyślona przez CIA, by zatuszować sprawę Richa.

***



No i jeszcze nieco o Hanoi Johnie McCainie. Tym razem nie o jego sponsorach. Pajacowanie tego kolesia doprowadziło w 1967 r. do ogromnego pożaru na lotniskowcu Forestal. Wszystko przez to, że chciał się popisać wykonując tzw. "mokry start".  Zabił w ten w sposób 167 ludzi, omal nie zatopił lotniskowca a sam ledwo uszedł z życiem. Zatuszowano to, bo był synem i wnukiem zasłużonych admirałów. A przy okazji uzyskano świetny materiał do szantażu.

***

Polecam "Atomic Blonde". Cholernie klimatyczny film o końcówce Zimnej Wojny. Naprawdę fajnie się oglądało. A pomimo całej komiksowości tego dzieła, mordobicia i lesbijskich numerków, to bardzo mi przypominało dzieła LeCarre'a. Gdyby główna bohaterka była antropomorficznym kotem, to uznałbym, że w pisaniu scenariusza brał udział dr Targalski (Nya!). No i teksty w stylu: "Myślałem, że Merkel jest tu tylko kelnerem" :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz