sobota, 17 czerwca 2017

Hydra przeciw Międzymorzu i Trumpowi

Punktem wyjścia dla moich rozważań jest błyskotliwy i świetnie udokumentowany tekst Mariusza Agnosiewicza "Anatomia kolorowych rewolucji, czyli hybrydowa historia Europy Środkowej".  Autor wskazuje w nim, że działania rządów państw naszego regionu mające na celu uniezależnienie się od rosyjskich surowców energetycznych wywoływały zawsze kontrę albo w postaci rosyjskiej agresji (wojny w Gruzji i na Ukrainie, naciski na Białoruś, Smoleńsk) ale również kampanii politycznej destabilizacji prowadzonych z Zachodu. Przykładem na to może być chociażby Rumunia, gdzie realizowana przez prozachodni, postkomunistyczny i zarazem konserwatywny rząd polityka sięgnięcia po LNG, gaz łupkowy i własne zasoby srebra wywołała próbę kolorowej rewolucji, w którą zaangażowany był zarówno Gazprom, Soros jak i... uczynny węgierski sąsiad Viktor Orban. Podobnie egzotyczna koalicja prowadziła długoletnią kolorową rewolucją w Macedonii  przeciwko turbosłowiańskiej ekipie Gruevskiego (z pierwszego etapu tej rewolucji był zerżnięty nasz grudniowy CIAMajdan) - obok Sorosa, obamowsko-clintonowskiego Departamentu Stanu i różnych unijnych darmozjadów mieszał też tam m.in. Siergiej Ławrow sugerując rozbiór Macedonii między Albanię i Bułgarię. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że prozachodni, dążący do NATO i UE  oraz chętny do przyjmowania azerskiego gazu rząd macedońskiej WRMO był oskarżany o bycie... sojusznikiem Rosji. Agnosiewicz, w artykule o hybrydowych wojnach przeciwko państwom naszego regionu robi też takie ciekawe spostrzeżenia:


"Kiedy w styczniu 2006 Gazprom zakręcił kurek z gazem dla Ukrainy, odczuły to przede wszystkim Węgry, którym w środku zimy dostawy spadły o 40%. Ukraina nie pękła wówczas, ale zaczęły pękać Węgry.Rządzący Węgrami oligarcha Gyurcsány został skompromitowany we wrześniu 2006 aferą taśmową. Być może był to oręż Moskwy i być może ujawniono jedynie część nagrań, dzięki czemu można było skłonić polityka do wyłamania się z projektu unijnego. W każdym razie tuż po aferze taśmowej premier Węgier zaczął żeglować w stronę Rosji. W tym samym czasie zaczął się demontaż rządu PiS. Afera taśmowa uderzająca w rząd Gyurcsány’ego i taśmy Beger, które doprowadziły do rozpadu koalicji PiS-LPR-S zostały ujawnione niemal jednocześnie. 17 września 2006 publiczne radio węgierskie ujawniło podsłuchy z zamkniętej konwencji rządzącej partii, zaś 22 września 2006 Sekielski i Morozowski ujawnili taśmę Beger, która ujawniała „korupcję polityczną" między PiS i Samoobroną. Całkowita „konwersja" polityczna Giertycha z narodowca na salonowca również może mieć swą przyczynę w tym, czego wówczas nie ujawniono. Rząd Kaczyńskiego kontynuował wprawdzie po tym politykę energetyczną, lecz nie miał już odpowiedniego zaplecza politycznego i upadł po roku. Afera wybuchła w dość newralgicznym momencie. 6 września 2006 premierzy Polski i Ukrainy, Jarosław Kaczyński oraz Wiktor Janukowycz (!), ogłosili budowę wspólnego ropociągu Odessa-Brody-Płock, który miał transportować do Polski surowce z regionu kaspijskiego. Projekt ten miał silne wsparcie polityczne. Jak ujawniono w Wikileaks, w czasie spotkania 8 października 2007 roku z ambasadorem USA Anne E. Derse, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew tak uzasadniał poparcie dla tego projektu: „Ukraina, Polska i Gruzja są naszymi przyjaciółmi" (David Leigh, Luke Harding: WikiLeaks: Inside Julian Assange's War on Secrecy). 11 września 2006 Amerykanie potwierdzili swoje poparcie dla gazociągu Biały Potok, łączącego Polskę z kaspijskim gazem poprzez Ukrainę. Chevron i Texaco zadeklarowały wyłożenie na ten projekt 5 mld dol. W dniach 13-15 września 2006 miała miejsce najdłuższa wizyta zagraniczna Kaczyńskiego, w Waszyngtonie i Teksasie, gdzie omawiano te właśnie kwestie. Kilka dni później ogłoszono decyzję budowy gazoportu z unijnym finansowaniem. I wtedy właśnie odpalono „aferę taśmową".

(...)

W marcu 2008 Komisja Europejska, Ukraina i Gruzja uzgodniły przebieg gazociągu przez Morze Czarne: od gruzińskiego miasta portowego Poti na Krym, długość 1000 km, koszt ok. 2 mld dol.
28 maja 2008 roku Komisja Europejska zatwierdziła Biały Potok jako priorytetowy projekt wspólnego interesu.
W następstwie tego w sierpniu 2008 miała miejsce agresja rosyjska wobec Gruzji. Rosjanie wykorzystali to o czym mówił Putin w 2012: konflikty etniczne. Abchazowie i Osetyńcy zadeklarowali oderwanie się od Gruzji i chęć przyłączenia do Rosji. W czasie wojny pozorowanej niby o Osetię Południową Rosja uderzyła akurat w Poti, które leży w zupełnie innej części Gruzji: 11 sierpnia lotnictwo rosyjskie zbombardowało port w Poti, skąd miał się zaczynać Biały Potok… następnie żołnierze rosyjscy zajęli całe miasto. Agresja rosyjska spowodowała zniszczenia szacowane na 20 mld dol. Francuski minister spaw zagranicznych Bernard Kouchner powiedział wówczas, że Krym, który miał odgrywać kluczową rolę w projekcie Białego Potoku, może się stać „przyszłą Osetią Południową".

(...)




Szczyt praski z 2009, który proklamował Południowy Korytarz Gazowy jako Nowy Jedwabny Szlak przyjął jeszcze jeden znacznie bardziej kluczowy projekt: Partnerstwo Wschodnie. W gruncie rzeczy był to projekt zupełnego storpedowania dywersyfikacji energetycznej i upodmiotowienia Europy Środkowej. PO prezentuje to dziś jako swój wyjątkowy sukces na arenie unijnej. Z inicjatywy rządu Tuska i rządu Szwecji w Pradze ogłoszono, że „Europa za sprawą Polski otwiera się na wschód". Owym „partnerstwem" objęte zostały te kraje, które miały być częścią projektu Biały Potok: Ukraina, Gruzja, Mołdawia, Azerbejdżan, Armenia oraz Białoruś. Już sama nazwa projektu sygnalizowała oszustwo: nie było to bowiem żadne partnerstwo, a jedynie paternalistyczny projekt dostosowania się do „wartości i standardów unijnych". Partnerstwo Wschodnie powiązało pogłębianie strategicznej współpracy z dostosowaniem się owych krajów zewnętrznych do wartości unijnych — bez jakiegokolwiek powiązania tego procesu z obietnicą członkostwa. Partnerstwo Wschodnie to był niecny plan doczepienia tzw. praw człowieka do rurociągów. Stawiało to owe kraje „partnerskie", których głównym atutem i potencjałem ze strony Unii było to, że mogą dać Unii dywersyfikację energetyczną, na pozycjach dyskryminowanych względem Rosji, od której wszak Unia nie wymaga realizacji określonych praw człowieka do ciągnięcia gazu, ropy czy węgla. Partnerstwo Wschodnie stało się mechanizmem cynicznego ingerowania UE w wewnętrzne sprawy krajów, które wcale nie były kandydatami do UE, lecz po prostu chciały z nią współpracować (i mogły bardzo dużo dać, zwłaszcza jednak Europie Środkowej). W efekcie Partnerstwo Wschodnie stało się mechanizmem ...skłócania i odpychania owych krajów od przede wszystkim Europy Środkowej a zwłaszcza Polski, która wzięła na siebie frontową rolę pogłębiania „partnerstwa". (...) Toksycznym pokłosiem Partnerstwa Wschodniego jest nie tylko stan naszych stosunków z Białorusią. Dziełem PW był także Euromajdan, a ze świeższych spraw: całkowity zwrot Mołdawii w kierunku Rosji. Tej Mołdawii, która w epoce „przedpartnerskiej" była w pierwszej trójce chętnych do strategicznej współpracy z UE kosztem WNP. Efektem Partnerstwa Wschodniego jest także pogrzebanie projektu Biały Potok (a później i Nabucco) i to w sposób, który może przekreślać szanse na stworzenie wolnego rynku gazowego.

(...)





Janukowycz rozumie już, że nie może być mrzonek o partnerskiej współpracy z Rosją i trzeba iść drogą, którą chciała iść Julia Tymoszenko. Chodziło jednak nie tyle o UE, co o środkowoeuropejskie partnerstwo energetyczne. 6 czerwca 2013 Janukowycz w parlamencie oznajmił reaktywację projektu Biały Potok. Pięć miesięcy później, 6 listopada 2013 ogłosił, iż do 2020 Ukraina osiągnie niezależność energetyczną od Rosji. Ten Janukowycz, którego europejscy centraliści wykreowali na kumpla Putina. Podpisano wówczas wart 10 mld dol. kontrakt z Chevronem na eksplorację wielkiego złoża gazowego Oleska leżącego w obwodach lwowskim, iwanofrankiwskim oraz tarnopolskim. Złoże zostało odkryte w 2010 roku i według założeń miało dawać rocznie 5-10 mld m3 gazu. W styczniu 2013 Janukowycz podpisał też analogiczny kontrakt z holenderskim Shellem na eksplorację podobnie bogatego złoża Jużiwska w obwodzie donieckim. Tylko z tych dwóch złóż Ukraina miałaby rocznie ok. 16 mld m3 gazu.
Zaledwie dwa tygodnie po obwieszczeniu tych planów w Kijowie zmontowano Euromajdan. Pokłosiem owej „rewolucji godności" było wycofanie się Chevrona w 2014 oraz Shella w 2016. W regionie, gdzie miał być wydobywany gaz chłopaki strzelają się dziś.

(...)


Początkowo gaz azerski miał trafiać do Polski i republik bałtyckich. Później walczył o miejsce w regionie naddunajskim. Od 2013 pozostały już tylko Bałkany. Główną bałkańską odnogą gazociągu TAP miał być gazociąg jońsko-adriatycki (IAP). Tym samym głównym hubem projektu TAP miała być Albania, gdzie TAP miał się rozgałęziać na kierunek włoski oraz zachodniobałkański. Ten ostatni region miał być zaopatrywany w gaz azerski poprzez IAP biegnący z Albanii, przez Czarnogórę i Bośnię do Chorwacji. 18 maja 2010 rząd Berishy podpisał memorandum o włączeniu Albanii do projektu TAP. Na początku 2011 miała miejsce próba obalenia Berishy. Poprzez USA interweniował wówczas Soros. Tuż po tym, jak TAP pokonał Nabucco, władzę w Albanii przejął Edi Rama, blisko związany z Sorosem.
Jak ujawniły brytyjskie źródła rządowe, w 2016 służby rosyjskie usiłowały dokonać zamachu na premiera Czarnogóry, Milo Djukanovicia. Prasa wiąże to z akcesją Czarnogóry do NATO, lecz kluczowym motywem Rosji jest polityka gazociągowa. Już w październiku 2013, kiedy Czarnogóra z Chorwacją zaczęły zabiegać o IAP, prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora powiedział, że Rosjanie będą usiłowali storpedować IAP, ponieważ nie tylko wchodzi on w bałkański monopol Gazpromu, to na dodatek Chorwacja zapowiedziała budowę gazociągu na Węgry i Ukrainę. W sierpniu 2016 podpisano memorandum między partnerami IAP a Azerbejdżanem. Uderzenie w Czarnogórę to storpedowanie IAP w jego najsłabszym państwie.

(...)


Nie można zatem powiedzieć, że jest to w całości dzieło Rosji. W wydarzeniach, które torpedowały azerski gaz z równym zaangażowaniem udział brali także żołnierze Sorosa. Wszystkie kolorowe rewolucje na Węgrzech, w Rumunii oraz Bułgarii miały pełen support instytucji unijnych oraz sorosowych mediów i organizacji, co może umacniać tezę, iż Soros w istocie gra z Putinem do tej samej bramki. Sorosowe media poza zaangażowaniem na rzecz wszystkich kolorowych rewolucji w naszym regionie, były szczególnie gorliwe w realizacji idei Partnerstwa Wschodniego wobec prezydenta Azerbejdżanu: na początku 2013 Eastbook ogłosił Ilhama Alijewa dyktatorem i „najbardziej skorumpowanym człowiekiem 2012". Kiedy w 2015 rozpoczęła się budowa gazociągu TANAP Gazeta Wyborcza rozpisywała się o „brutalnym dyktatorze Ilhamie Alijewie"."

(koniec cytatu)

Od pewnego czasu wskazuje, że Rosja oraz liberalny establiszment grają do tej samej bramki. Jednym z ich celów było to, by nasz region nigdy nie wybił się na podmiotowość i był kolonialnym zadupiem eksploatowanym przez koncerny z Zachodu i Wschodu (Gazprom). To strategia rozwartych nożyc opisana m.in. przez Anatolija Golicyna. Fałszywy podział. Do jednej bramki z nimi grała również administracja Obamy i Hillary Clinton (którą Ścios oraz inni pożyteczni idioci chcieliby widzieć w Białym Domu zamiast "rosyjskiego agenta" Trumpa). Wybór Trumpa na prezydenta USA popsuł tej Hydrze grę. Jeden z filarów się załamał a dwa inne trzeszczą. 


Kwestią kluczową jest to, co zrobią Niemcy. RFN od początku była amerykańskim wasalem a Merkel na rozkaz z Waszyngtonu potrafiła nagle "zmienić zdanie" i zrobić coś uderzającego w interesy jej kraju np. wywołać kryzys imigracyjny u siebie. Czy jednak ten wasal nie zaczyna się buntować? Niemców wkurzył np. projekt nowych amerykańskich sankcji przeciwko rosyjskiemu sektorowi energetycznemu. Nie podoba się im też, że Trump krytykuje ich za gigantyczną nadwyżkę handlową (większą od chińskiej!), czyli że uderza w interesy niemieckiego wielkiego biznesu. Niemcy dają wyraźnie znać amerykańskiemu prezydentowi, że nim gardzą. Jakże odmienne podejście od Chińczyków: ci z Trumpem negocjują i oferują ustępstwa handlowe oraz pomóc przy tworzeniu miejsc pracy w USA. Niemcy pozostają przy swoim twardym: Nein! Nie chcą negocjować.

To dla nas idealna sytuacja. Interesy niemieckie zderzają się z amerykańskimi. Amerykanie mają zaś wiele narzędzi, by przywołać Niemcy do porządku. Od uderzenia w ich banki, poprzez podsycenie kryzysu imigracyjnego, po rewelacje WikiLeaks i pozwy sądowe za Holokaust. BND ma przecież prawny obowiązek przekazywać CIA wszelkie informacje o jakie CIA ją poprosi. Co mogą zrobić Niemcy? Skłonić Amerykanów, by przenieśli swoje bazy do Polski? Puścić w TV głupią piosenkę wyśmiewającą Trumpa? 



Problemem jest to, że ta Hydra, którą napotkał Trump jest silnie obecna w establiszmencie po obu stronach Atlantyku. Ci sami ludzie podsycają np. protesty przeciwko Trumpowi i podtrzymują bzdurną narrację o rosyjskiej ingerencji w wybory. Ciągłe podburzanie radykalnej lewicy do przemocy przeciwko zwolennikom Trumpa skutkowało niedawnym zamachem terrorystycznym na grupę republikańskich kongresmenów  dokonanym przez "szalonego" zwolennika Berniego Sandersa posługującego się sowieckim karabinem SKS. Ciężko ranny w zamachu kongresmen Steve Scalise angażował się wcześniej w walkę z handlarzami ludźmi i siatkami pedofilskimi. 

Hydra destabilizuje nie tylko Europę Środkowo-Wschodnią, ale również USA. Mamy więc wspólnego wroga z Trumpem. 

***

A już niedługo następna seria historyczna: Pontifex. Inspirowana m.in. "Młodym papieżem" i "Youjo Senki" :) Zaczniemy od roku 1914 r., ale sięgniemy też głębiej w XIX i XX w.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz