sobota, 30 kwietnia 2016

Największe sekrety: Hyperborea - Hellespont



Gdzie rozegrała się największa bitwa starożytności? Pod Pharsalos? Gaugamelą? Kannami? Na Polach Katalaunijskich? Świeże ustalenia archeologów mówią, że doszło do niej około 1250 r. przed Chrystusem w dolinie rzeki Tolęży (niem. Tollense) na Pomorzu Zachodnim (na dawnych obodryckich terenach, które stanowią obecnie terytorium RFN). Jak pisze Mariusz Agnosiewicz:




"W dolinie rzeki Tollense czyli Tolęży [ 1 ] zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od dzisiejszej granicy polsko-niemieckiej, odkryto ślady po wielkiej bitwie sprzed 3300 lat, o której nie tylko nic nie wiedziała historiografia, ale która generalnie nie powinna się tam rozegrać. Zgodnie bowiem z aktualną wiedzą w okresie tym ten region Europy miałby by peryferiami cywilizacji, gdzie żyły sobie luźne i proste społeczności rolnicze. Tymczasem archeologia (molekularna) ujawnia, że w tej części Pomorza ok. 1250 r. p.n.e. mogła się rozegrać największa bitwa starożytności, którą duńska archeolog prof. Helle Vandkilde porównuje do bitwy o Troję.



Tam gdzie należało się spodziewać jedynie drobnych potyczek lokalnych szczepów rolniczych, rozegrała się może największa starożytna bitwa Europy. Badacze przypuszczają, że była to bitwa o skali europejskiej, choć jak dotąd badania DNA zębów poległych, ujawniły materiał genetyczny z Włoch, z Polski oraz ze Skandynawii.

Podkreślmy ten niezwykle ważny fakt: badacze nie ujawnili, że uczestnicy bitwy pochodzili z ziem współczesnej Polski, ujawnili że uczestnicy bitwy nad Tołężą mieli DNA podobne do współczesnych Polaków!

Helle Vandkilde wskazuje, że była to armia tak złożona jak ta opisana w eposie Homera, w bitwie o Troję. Badania tego stanowiska archeologicznego jest jeszcze dalekie do końca, lecz z tego, co ustalono na dziś można przyjąć, że „implikacje będą dramatyczne", tzn. trzeba będzie ponownie napisać historię Europy tego okresu.

Porównania do Troi nie są tutaj przypadkowe, gdyż w tym okresie historiografia zna tylko jeden konflikt tej skali: półlegendarna bitwa o Troję, która jednak według aktualnie dominujących przekonań odbyła się na terenie dzisiejszej Turcji.

Wykopaliska z bitwy tołęskiej sprzed 3300 lat warto zestawić z wykopaliskami z bitwy grunwaldzkiej sprzed 600 lat, która uważana jest za największą bitwę średniowiecznej Europy, w której udział miało wziąć wedle szacunków między 50-100 tys. wojska, spośród których według szacunków miało polec 10-16 tys. ludzi. Badania archeologiczne na polach grunwaldzkich prowadzi się już ponad pięćdziesiąt lat, lecz jak dotąd odnaleziono jedynie szczątki 200 wojowników, 10 grotów bełtów (pocisków do kuszy), 5 grotów strzał, 1 grot oszczepu, 2 fragmenty broni siecznej, 2 kule działowe, 6 fragmentów rękawic pancernych oraz 2 pociski do procy lub broni ręcznej.

Tymczasem z bitwy nad Tołężą przez kilka lat odkopano 10 tys. kości należących do minimum 130 wojowników, szczątki 5 koni bojowych oraz więcej elementów uzbrojenia. I to wszystko po przekopaniu zaledwie 450 m2, a jak wskazuje archeolog Detlef Jantzen może to stanowić zaledwie 3-4%, góra 10% tego, co zostało jeszcze do odkopania.

Odkrycie to może mieć wielkie znaczenie dla badania naszej historii. Nie tylko dlatego, że wśród trzech wzmiankowanych profili genetycznych jakie odnaleziono wymienia się profil dzisiejszych mieszkańców Polski, ale przede wszystkim dlatego, że w okresie, kiedy rozegrała się bitwa nad Tołężą, ziemie te były pograniczem kultur nordyckich i unietyckiej/łużyckiej, czyli kultury obejmującej dzisiejszą Polskę (Wisła i Odra), wraz z fragmentem wschodnich Niemiec, od Pomorza Zachodniego do Saksonii (chodzi o te części Niemiec, gdzie sięgała później kultura słowiańska), na wschodzie sięgając części Wołynia.



(...)

Zauważmy jak skala tej bitwy koresponduje z wyjątkowością kultury unietyckiej, która narodziła się w Europie Środkowej tysiąc lat przed Tołężą. Należący do kultury unietyckiej połabski Dysk z Nebry sprzed 4000 lat zawierał pierwszą znaną mapę nieba, wyprzedzając to co wiemy o przesławnej wiedzy astronomicznej Babilończyków o tysiąc lat. Dysk z Nebry, jak i bitwa nad Tołężą to odkrycia świeże, stąd nowe spojrzenie na historię dopiero rozkwita."

Teren bitwy był miejscem szczególnym na ówczesnych europejskich szlakach handlowych. To był początek szlaku bursztynowego. Było to też ważne miejsce na mapie handlu cyną - surowcem niezbędnym do wytopu brązu. Jeszcze w I w. przed Chrystusem kontrolę nad europejskim handlem cyną sprawował lud Wenetów.  Można więc śmiało zaryzykować hipotezę, że pod Tollense koalicja wenedyjsko-lechickich wojowników oraz ludów germańsko-skandynawskich stawiła czoła desantowi ludów śródziemnomorskich. Tymi tajemniczymi najeźdźcami były zapewne były Ludy Morza. , które wówczas mocno dawały się we znaki państwom leżącym we wschodniej części Morza Śródziemnego. Jak czytamy:



"Pierwsze sygnały o pojawieniu się groźnych intruzów pochodzą z połowy XIV wieku p.n.e. W archiwum faraona heretyka Echnatona w jego stolicy w Achetaton (el-Amarna) znaleziono dokumenty, w których król Alaszii (Cypru), nie potrafiąc poradzić sobie z atakującymi jego królestwo piratami, prosi faraona o wsparcie. Skarży się, że najeźdźcy opanowali już kilka portów, w których urządzili sobie bazy wypadowe. Ci sami piraci byli też utrapieniem dla władcy Byblos - Ribaddiego, a na początku XIII wieku p.n.e. enigmatyczni wojownicy z północy napadli na Egipt Ramzesa II. Ich atak został ukazany na reliefach i opisany w tekstach, w których nazywa się ich "piratami z wysp pośrodku morza". Ramzes Wielki nie miał problemu z ich pokonaniem, ale umiejętności najeźdźców i ich uzbrojenie zrobiły na nim wrażenie, dlatego wziętych do niewoli jeńców wcielił do swojej armii. Słusznie, bo to właśnie oni - Szardanowie - podczas słynnej bitwy z Hetytami pod Kadesz w 1274 roku p.n.e. pomogli Egipcjanom wyjść z poważnych opresji.


W połowie XIII wieku p.n.e. w funkcjonującym od dłuższego czasu stabilnym układzie polityczno-gospodarczym w basenie Morza Śródziemnego zaczynają się pojawiać pierwsze oznaki kryzysu i zapowiedzi burzy. Władcy twierdz w Mykenach i Tirynsie inwestują w rozbudowę fortyfikacji. Około 1220 roku p.n.e. dochodzi do zakłóceń w handlu nad Morzem Śródziemnym. Około 1210 roku p.n.e. kryzys zaczął ogarniać anatolijskie państwo Hetytów - mieli problemy z zaopatrzeniem, na szczęście otrzymywali dostawy zboża z Egiptu. Sytuacja gospodarcza państwa hetyckiego była już jednak tak zła, że nie udało się jej ustabilizować. W piątym roku panowania faraona Merenptaha (1208 r. p.n.e.) doszło do kolejnego ataku na Egipt. Inskrypcje z Karnaku wspominają bitwę pod Sais, w której Egipcjanie musieli zmierzyć się z koalicją Libijczyków i Ludów Morza. Władcę Libijczyków wspierały plemiona: Szardana, Szakalasz, Akauasz, Lukku, Tursza, Maszuasz, Czehenu i Czemehu. Atak został odparty, ale sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.

Pierwsze zwiastuny upadku

Całkowity rozpad istniejącego od kilkuset lat układu polityczno-gospodarczego w basenie Morza Śródziemnego rozpoczyna się ok. 1200 roku p.n.e. Państwo Hetytów upada nękane najazdami nieprzyjaciół, którzy przecięli szlaki zaopatrzeniowe, niezbędne do zaopatrywania kraju w podstawowe surowce. Stolica Hattusa zostaje zdobyta i spalona, choć najprawdopodobniej nie przez Ludy Morza, ale odwiecznych wrogów z północy - dziki lud Kaska. Niedługo później dochodzi do zniszczenia, identyfikowanej z Homerową, Troi VIIa, w Grecji płoną i popadają w ruinę warownie i pałace kultury mykeńskiej, liczne bogate miasta handlowe wybrzeża Syro-Palestyny (Ugarit) i Cypru padają łupem najeźdźców.

Wzdłuż wybrzeża syro-palestyńskiego rusza kolejny najazd na Egipt, połączony z pochodem mas ludności cywilnej, szukającej terenów nadających się do zasiedlenia. W ósmym roku panowania Ramzesa III (ok. 1176 roku p.n.e.) jego oddziałom stacjonującym w Palestynie udaje się odeprzeć atak drogą lądową, a flota egipska niszczy flotę inwazyjną przy wybrzeżu Delty. Jest to jednak ostatnie wielkie zwycięstwo w dziejach starożytnego Egiptu. W XI wieku p.n.e. państwo faraonów jest już tylko cieniem dawnej potęgi i pogrąża się w coraz głębszym kryzysie. Pokonane przez Ramzesa III ludy Peleset i Czeker według źródeł egipskich zostają osiedlone w okolicach wschodnich twierdz granicznych w południowej Palestynie. Zdaniem badaczy owych przymusowych osadników należy identyfikować z biblijnymi Filistynami, którzy zamieszkiwali pas ziemi między Gazą a górą Karmel. Filistyni dość szybko wyrwali się spod kurateli władców egipskich i zaczęli prowadzić własną, agresywną politykę."

Owe Ludy Morza walczyły jak równi z równymi przeciwko największym ówczesnym potęgom: Egiptowi oraz Państwu Hetytów. Wielu badaczy widzi ich udział również w starciu pod Troją, które rozegrało się równolegle do bitwy pod Tolężą. Analogie pomiędzy oboma starciami są tak silne, że mogło dojść do zanieczyszczenia greckiego mitu przekazami o kampaniach prowadzonych na dalekiej północy. Jak pisze Agnosiewicz:




"W 1995 Felice Vinci opublikował głośną książkęThe Baltic Origins of Homer's Epic Tales. The Iliad, the Odyssey and the Migration of Myth, która przetłumaczona została na szereg języków i przedstawiała argumentację na rzecz hipotezy, iż mit trojański wywodzi się z regionu bałtyckiego, który został jedynie przeszczepiony w region śródziemnomorski w związku z migracją na południe ludów wśród których się narodził. W okresie, który wiązany jest z Bitwą o Troję miały wszak miejsce wielkie migracje tzw. Ludów Morza.

Swoją hipotezę autor wykazał analizując szczegółowo warstwę przyrodniczą, klimatyczną i geograficzną eposów Homera, wykazując, że odpowiadają one całkowicie warunkom bałtyckim i zupełnie nie pasują do warunków śródziemnomorskich.

Wedle tej hipotezy Achajowie, którzy pokonali Trojan, to w istocie Skandynawowie z wysp duńskich. Wyszedł od pism Plutarcha, który napisał, że wyspaOgygia, gdzie Odyseusz miał utknąć na siedem lat zniewolony przez nimfę Kalipso, znajduje się na zachód od Brytanii w odległości 5 dni żeglugi. Do opisu tego pasują Wyspy Owcze należące dziś do Danii. W języku mieszkających tam Farerów nazwa tego wulkanicznego archipelagu to Føroyar, gdzie 'oyar' to liczba mnoga od 'oy', które w języku starofarerskim oznacza wyspę, we współczesnym farerskim wyspa to „oyggj", co przypomina właśnie homerycką Ōgygíē. Wśród Wysp Owczych mamy również grecko brzmiącą Mykines.

Oczywiste wydaje się, że Ogygia nie znajdowała się na Morzu Śródziemnym. Nie odpowiada temu opisywany przez Homera klimat: mgły, śnieg oraz słońce nie zachodzące całkowicie za horyzont, co jest typowym letnim zjawiskiem dla północnych regionów Europy. Ponadto, morze nigdy nie jest opisywane jako jasne, ale szare i nieprzejrzyste.

Wychodząc od Ogygii wykazał Vinci, że jeśli przeniesiemy akcję eposów Homera do Skandynawii, wszystko zaczyna pasować znacznie lepiej niż na Morzu Śródziemnym. Najmocniejszą częścią hipotezy Vinci była analiza warstwy geograficznej eposów Homera. Nie pasuje ona do ziem śródziemnomorskich, natomiast pasuje do północnej Europy. Również opis klimatu u Homera bardziej pasuje do regionu bałtyckiego:

„Od czasów starożytnych homerycka geografia nastręczała problemów i wątpliwości. Zgodność miast, krajów i wysp, które poeta opisywał często z dużym bogactwem szczegółów, z tradycyjnymi lokalizacjami śródziemnomorskimi, zazwyczaj jest jedynie częściowa lub żadna. Znajdujemy tego różne przypadki u Strabona (greckiego geografa i historyka), który, na przykład nie potrafił zrozumieć, dlaczego wyspa Faros, leżąca tuż przy wejściu do portu w Aleksandrii, w Odysei niespodziewanie pojawia się w odległości jednego dnia żeglugi od Egiptu. Wątpliwości dotyczą również Itaki, która według bardzo precyzyjnych wskazań Odyseusza jest najbardziej na zachód wysuniętą wyspą archipelagu, który zawiera trzy główne wyspy: Dulichium, Same i Zacynthus. Nie współgra to z rzeczywistością geograficzną greckiej Itaki na Morzu Jońskim, leżącej na północ od Zacynthus, na wschód od Cefalonii i na południe od Leucas. I wreszcie, co z Peloponezem, który w obu poematach opisywany jest jako równina? (...) Opisywana pogoda niewiele ma wspólnego z klimatem śródziemnomorskim: mgły, wiatr, deszcz, niskie temperatury i śnieg (który pada na równinach a nawet do morza), podczas kiedy słońce i wysokie temperatury wspominane są sporadycznie".

Greków, którzy walczyli pod Troją Homer nazywał w Iliadzie Achajami (598 razy) ale też Danajami (138 razy). Uważa się, że Achajowie byli twórcami cywilizacji mykeńskiej (1600-1100 p.n.e.). Nie ma jednak żadnych dowodów, że Grecy okresu mykeńskiego określali się Achajami czy tym bardziej Danami.

Danowie mogli być natomiast imigrantami z czasów migracji Ludów Morza, którzy zasiedlili i zdominowali Grecję u schyłku kultury mykeńskiej. Wkrótce potem rozpoczęły się dla Grecji tzw. wieki ciemne, czyli okres przejściowy pomiędzy Mykenami a formowaniem się kultury klasycznej Grecji. W okresie tym imigranci z północy, którzy zdominowali starą kulturę grecką, zespolili ją ze swoimi mitami i w ten sposób wątki kultury północnej wtopiły się trwale w kulturę grecką.

(...)



Ze złotym runem wiąże się także mit o rodzeństwie Helle i Fryksosie, dzieciach Nefele, bogini chmur, która była córką tytana Okeanosa. Musieli oni uciekać przed swą macochą Ino, na latającym baranie o złotym runie. W czasie ucieczki Helle spadła jednak do morza i się utopiła. Na jej cześć nazwano je Hellespontem, czyli Morzem Heleny. W epoce brązu Bałtyk mógł być właśnie Helles Pontem — morzem, gdzie utopiła się Hellena i morzem, gdzie zatopione są łzy Heliad, czyli bursztyn. Do dziś mamy w całym basenie bałtyckim mamy związane z tym skamieliny językowe: Hel (w XV w. Hele, później Hela), Helbląg (dawna nazwa Elbląga), Helsinki, Hellespontianie. Ci ostatni to jakieś plemię nadbałtyckie z którym ok. 840 r. walczył Ragnar Lodbrok. Wspomina się tam o miejscowości Dougava (Dźwina), czyli owi Hellespontianie mieszkali najpewniej nad Dźwiną, uchodzącą w Zatoce Ryskiej do Bałtyku (Saxo Gramatyk, Gesta Danorum).

W Iliadzie Troja leży nad Hellespontem, co może odnosić się do Bałtyku jako takiego. Na Morzu Śródziemnym grecki Hellespont to Dardanele, czyli wąska cieśnina między morzami Egejskim i Marmara, tymczasem w Iliadzie Homer pisze o „szerokich wodach Hellespontu", „wielkim Hellesponcie", Hermes „staje nad obszernym Hellespontu brzegiem"."




Najazdy Ludów Morza najprawdopodobniej stały się źródłem mitu o Atlantydzie. Mit ten rozpowszechnił  w europejskiej kulturze Platon . Przytoczył on relację dotyczą ateńskiego prawodawcy Solona, który usłyszał od egipskich kapłanów historię o zamorskim imperium, które najeżdżało Egipt oraz Grecję lecz upadło z powodu wielkiego kataklizmu. Wyspa Atlantyda miała być położna za Słupami Heraklesa (czyli na Oceanie Atlantyckim), najprawdopodobniej w okolicach dzisiejszych Azorów lub Wysp Kanaryjskich (czyli w miejscach o podwyższonej aktywności sejsmicznej). Platon podał, że Atlantyda zatonęła w IX tysiącleciu przed Chrystusem. Jak jednak przekonująco wykazał badacz-amator Frank Joseph, Platon albo Solon rypnęli się w tłumaczeniu i Atlantyda miała zatonąć gdzieś między XIII a XV w. przed Chrystusem. A to idealnie wpasowuje legendę o niej z najazdem Ludów Morza. Wielkiej potęgi militarnej, która pojawiła się znikąd.




Zgodnie ze starożytnymi przekazami Atlantyda miała być imponującą cywilizacją - jak na epokę brązu. Jej kultura była zbliżona do kultury minojskiej, mykeńskiej oraz iberyjskiej metropolii Tartessos (biblijnego Tarszisz). Jest więc wielce prawdopodobne, że DNA jej mieszkańców było zbliżone do DNA mieszkańców Włoch. Za istnieniem Atlantydy przemawiają m.in. starożytne przekazy. U wielu ludów zamieszkujących wybrzeża Atlantyku na oceanie istniała legendarna zatopiona wyspa (u Basków Atalaya, u Azteków Aztlan) lub kraina zmarłych (u Wikingów Wallhala). Są też dowody archeologiczne na to, że w starożytności dochodziło do transatlantyckich kontaktów. I tak np. w egipskich mumiach znaleziono ślady kokainy a w obu Amerykach artefakty pochodzenia bliskowschodniego i śródziemnomorskiego (monety, napisy, wizerunki). 





Powyżej: Olmecka rzeźba, waza z Bimini z kreteńskim symbolem podwójnej siekiery, złota maska z Kolumbii, maska pośmiertna Agamemnona, jadeitowa olmecka maska, ruiny w meksykańskim Uxmal i w greckich Mykenach.

Olmekowie, czyli pierwsza cywilizacja Ameryki Środkowej, najprawdopodobniej byli przybyszami zza Oceanu. Zostawione przez Olmeków rzeźby pokazują zarówno brodatych osobników o bliskowschodnio-śródziemnomorskim wyglądzie jak i negroidalnych wojowników. Olmekowie czcili białego, brodatego boga (którego Majowie przejęli jako Kukulkana a Aztekowie jako Quetzalcoatla), który posługiwał się świętą liczbą 52. Taka sama była święta liczba egipskiego boga Thota. Olmecki i majowski kalendarz długiej rachuby zaczynał się w 3114 r. p.n.e. - w dniu przybycia do Ameryki owego białego boga.  Jak wykazał Zecharia Sitchin, w tym samym czasie, według przekazów egipskich Amon-Ra przejął z rąk Thota władzę nad Egiptem (Thot zarządzał nim tymczasowo). Według greckich przekazów, sama cywilizacja Atlantydy miała boskie korzenie - miejscowi władcy byli potomkami Posejdona. Posejdon jest zaś greckim echem egipskiego boga Ptaha (ojca Amona-Ra) i sumeryjskiego "Pana Wód" Enki (ojca Marduka). (Relacja podobna jak Odyn-Thor i Nyj-Perun). 

XIV w. - XIII w. p.n.e. czyli czas bitwy pod Tolężą, oblężenia Troi, najazdów Ludów Morza i domniemanego upadku Atlantydy, był również obfity w wydarzenia w innych częściach świata. Około 1300 r. p.n.e., z niewiadomych przyczyn upadła cywilizacja Doliny Indusu. XIII w. p.n.e. to też czas podboju Kanaanu przez semicką hordę. Z Biblii wiemy o pewnej anomalii, która przydarzyła się podczas bitwy pod Gilgal stoczonej przez wojska izraelskie dowodzone przez Jozuego z wojskami koalicji królów kanaanejskich. Jak czytamy w rozdziale 10-tym Księgi Jozuego:



" 9 I natarł na nich Jozue niespodziewanie po całonocnym marszu z Gilgal. 10 A Pan napełnił ich strachem na sam widok Izraela i zadał im wielką klęskę pod Gibeonem. ścigano ich w stronę wzgórza Bet-Choron i bito aż do Azeki i Makkedy. 11 Gdy w czasie ucieczki przed Izraelem byli na zboczu pod Bet-Choron, Pan zrzucał na nich z nieba ogromne kamienie aż do Azeki, tak że wyginęli. I więcej ich zmarło wskutek kamieni gradowych, niż ich zginęło od miecza Izraelitów.
12 W dniu, w którym Pan podał Amorytów w moc Izraelitów, rzekł Jozue w obecności Izraelitów:
«Stań słońce, nad Gibeonem!
I ty, księżycu, nad doliną Ajjalonu!»
13 I zatrzymało się słońce,
i stanął księżyc,

aż pomścił się lud nad wrogami swymi.
Czyż nie jest to napisane w Księdze Sprawiedliwego: «Zatrzymało się słońce na środku nieba i prawie cały dzień nie spieszyło do zachodu?»1"



Gdy nad Bliskim Wschodem zatrzymało się Słońce i nie zapadał zmrok, to w Ameryce - jeśli wierzyć inkaskim przekazom podyktowanym Hiszpanom słońce nie wzeszło i na 24 godziny zapanowała noc. Zdarzenie to sprawiło, że cywilizacje od Meksyku po Peru składały później krwawe ofiary z ludzi, by karmić Słońce, tak by trwało na Niebie. Chronologia w tych kronikach sugeruje, że Dzień w Którym Zatrzymała się Ziemia nastąpił w XIII w. przed Chrystusem. Niewątpliwie dochodziło wówczas na całym świecie do anomalii i kataklizmów, które spowodowały wędrówki ludów - w tym nieudany desant Ludów Morza, uchodźców z Atlantydy na południowo-zachodnie wybrzeże Bałtyku. Najazd ten powstrzymali nasi przodkowie. A my nadal się śmiejemy z dawnych przekazów mówiących, że walczyli oni ze starożytnymi imperiami...


***

Zainteresowanych starożytnymi tajemnicami zachęcam do czytania mojej powieści "Vril. Pułkownik Dowbor".  Do nabycia m.in. w Księgarni Prusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz