Trump ogólnie przerżnął debatę. Nie twierdzę tego na podstawie sondażu CNN czy opinii "ekspertów". Sam po prostu odniosłem wrażenie, że ją przerżnął, bo nie zdołał rozjechać Kamali. Owszem, miał przeciwko sobie dwójkę prowadzących debatę, a Kamala zapewne znała wcześniej pytania (jeśli nie miała innego wsparcia), ale przecież sam zgodził się wcześniej na takie warunki starcia. Powinien się do nich przygotować, a tego nie zrobił. Co więcej, można było odnieść wrażenie, że jest podczas debaty zastraszony. Kamala może jest niekompetentna, ale przez pięć dni przed debatą pracował nad nią sztab specjalistów, który zabronił jej się histerycznie śmiać (ale min już nie potrafiła kontrolować) i kazał odstawić wódkę.
Według Generała SWR debata zmieniła postrzeganie amerykańskiej kampanii prezydenckiej przez członków rosyjskiej Federalnej Rady Bezpieczeństwa. Uznali oni, że Kamala ma zwycięstwo w kieszeni, że należy przerwać wszelkie kontakty z ludźmi z orbity Trumpa i że należy wyświadczyć przysługę Harris. Pojawiają się głosy, że jej zwycięstwo będzie dobre dla Rosji. Ta zmiana nastrojów może być jednak zdecydowanie przedwczesna.
Ann Coulter, w artykule "Debata o debacie" przypomina, że w 2016 r. powszechnie twierdzono, że Trump przegrał debatę z Hillary. Tymczasem okazało się, że jego argumenty zrobiły wówczas pozytywne wrażenie na elektoracie. Oczywiście, wówczas Trump był w lepszej formie. Jednakże podczas ostatniej debaty mieliśmy również do czynienia z czymś zaskakującym. Monitorowano na żywo grupy focusowe i gdy Trump mówił o imigracji oraz jej związku z przestępczością, grupa focusowa wyborców niezależnych reagowała na to równie pozytywnie jak republikanie.
Liberalno-lewicowe media śmiały się z tego, że Trump powiedział, że w mieście Springfield w Ohio, hordy Haitaińczyków jedzą psy i koty. "Jak mógł coś takiego powiedzieć! Ale się skompromitował! To już koniec!". Twierdzą, że ta historia o zjadaniu zwierząt domowych to fake news. Ma to być fałszywką, bo tak stwierdziło kilku sojowych cucków, factcheckersów i przedstawicieli miejscowych władz. Tyle, że o zjadaniu kotów i kaczek w parku przez Haitańczyków mówią miejscowi. Zarówno Biali jak i Czarni. Są przerażeni zachowaniami haitańskich nachodźców. Jest ich tam 20 tys. I nie ograniczają się do zjadania kotów. W zeszłym roku Haitańczyk spowodował tam wypadek autobusu szkolnego. Zginął 11-latek, którego ojciec-cuck stwierdził, że wolałby gdyby jego syn został zabity przez 60-letniego Białego.
Nie ważne, co mówi sojowe cucki będące factcheckersami. Amerykanie naprawdę są przekonani, że Haitańczycy jedzą psy i koty. Net został zalany memami na ten temat. Białe panienki tańczą na Tik-Toku do kawałka ze zmiksowanym cytatem z Trumpa "Oni jedzą psy, oni jedzą koty". (Twórca tego utworu płacze, że jest socjalistą, że zrobił ten kawałek, by wyśmiewać Trumpa, a źli Trumpowcy uspołecznili jego własność intelektualną i zrobili z niej pro-Trumpowy hit.) Czegoś takiego nie było od 2016 r.
Są też filmiki, gdzie koty pilotujące śmigłowce zrzucają napalm na haitańskie slumsy :) Naprawdę szkoda, że doktor Targalski tego nie dożył...
Sztabowcy demokratów planowali, że ta kampania wyborcza będzie koncentrowała się na aborcji. Wyznaczenie JD Vance'a na kandydata na wiceprezydenta sprzyjało ich zamiarom. Trump jednak złagodził stanowisko dotyczące aborcji. Jego memiczna wypowiedź o Haitańczykach jedzących psy i koty sprawiła natomiast, że głównym tematem w kampanii wyborczej stała się polityka imigracyjna, czyli coś bardzo niewygodnego dla demokratów.
Powyżej: Tak AI widzi przyszłą eksepedycję pacyfikującą Haiti
Nie ulega bowiem wątpliwości, że politykę tę demokraci totalnie schrzanili. Czemu nawpuszczali Haitańczyków na masową skalę? Haiti to najbardziej zjebany cywilizacyjnie kraj zachodniej hemisfery. Średnie IQ jego mieszkańców to 67 (70 było kiedyś uważane za granicę upośledzenia umysłowego), a na ulicach grasuja tam gangi kanibali. Sąsiednia Dominikana odgrodziła się od Haitańczyków murem, a demokraci szeroko otworzyli dla nich granicę.
W amerykańskich miastach zaczęli też ostatnio grasować kryminaliści z wenezuelskiego gangu Tren de Araguua. Taki prezent dla gringo od Maduro.
Nielegalna imigracja z krajów "shitholów" jest więc naprawdę gorącym tematem, który może mocno namieszać w kampanii wyborczej.
Demokraci cieszą się, że Kamalę w końcu poparła Taylor Swift. Sporym ciężarem może być jednak dla nich to, że poparł ją też Dick Cheney. Nie tylko dlatego, że demokraci przedstawiali go przez wiele lat jako diabła wcielonego. Poparcie Cheneya do pocałunek śmierci dla Kamali w muzułmańskim elektoracie skoncentrowanym w Michigan i Wisconsin, czyli w dwóch kluczowych stanach. Kamala ma już tam mniejsze poparcie niż Trump czy Jill Stein. Republikanie sprytnie zagrali plasując w tych stanach reklamy pokazujące proizraelskie wypowiedzi Kamali.
Niezły numer wykręcił kampanii Kamali również Joe Biden. 11 września, podczas wizyty w Shanksville w Pensylwanii, przyjął od jednego ze strażaków czapkę z napisem "Trump 2024", z wiele mówiącym uśmiechem założył ją na głowę i dał się w niej sfotografować. Zażartował sobie przy tym mówiąc: "Nie jedzcie psów i kotów". Później, gdy wchodził do prezydenckiego samolotu trzymał tę czapkę w dłoni, tak by wszyscy to widzieli.
Sądzę, że po tym, co mu zrobili demokraci, Biden kibicuje w tych wyborach Trumpowi.
***
Wasz Ulubiony Autor miał pierwszy wieczorek autorski. Poniżej możecie obejrzeć zapis tego spotkania. Zachęcam do kupowania książek. Ktoś pytał się w komentarzu pod poprzednim wpisem, gdzie można zdobyć książkę z autografem. Albo na wieczorze autorskim (będą pewnie kolejne), albo należy zwrócić się do autora poprzez maila/media społecznościowe i próbować łapać go w Warszawie. Na pewno będzie podpisywał książki na Targach Książki Historycznej w Warszawie, które odbędą się na przełomie listopada i grudnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz