czwartek, 15 sierpnia 2024

Ofensywa Kurska i ostatni katechonik Magdaleny Ch.

 


Wszystkim jojczącym z tego powodu, że Siły Zbrojne Ukrainy naruszyły granicę Rosji, przypomnę, że Putin mówił, że Rosja "nie ma granic". 

Uderzenie dokonane - podczas mojego urlopu (cieszy, że biorą w nim udział również gruzińskie oddziały ochotnicze) - w Obwód Kurski jest krokiem jak najbardziej logicznym. Skoro Rusnia skoncentrowała swoje siły do natarcia na kilka ukraińskich wiosek, to rzeczą sensowną było uderzyć tam, gdzie wróg się odsłonił, czyli na terytorium Rosji właściwej.

W sumie to szkoda, że szumnie zapowiadana ukraińska kontrofensywa z zeszłego roku, zamiast próbować forsować potrójną linię rosyjskich umocnień na Zaporożu, od razu nie poszła na Kursk czy Biełgorod. To byłby lepszy kierunek do działania dla ukraińskich Abramsów, Challengerów i Leopardów niż patrolowane przez Lancety i śmigłowce szturmowe okopy na południowej Ukrainie. No, ale zapewne Jake Sullivan i inni zachodni szkodnicy dostaliby krwawej sraczki, gdyby Ukraińcom udała się ofensywa. Słyszelibyśmy pewnie znów androny o "drabinie eskalacyjnej" i podobne pierdoły.

W sumie, to którą to już "nieprzekraczalną czerwoną linię" Ukraińcy przekroczyli? Zajęli kawał terytorium Rosji właściwej (w tym główną przepompownię gazu idącego do Europy), wzięli tysiące jeńców, skompromitowali rosyjskie wojsko i bezpiekę. I co? Co im Rusnia może zrobić w odwecie? Zająć im kolejną wioskę kosztem kilkunastu tysięcy zabitych? Zbombardować coś? Cały czas to robi. A może użyje broni jądrowej? W wojnie domowej?

I pomyśleć, że u nas różne jełopy straszyły nas wojną nuklearną, po tym jak moskiewski ambasador dostał w twarz czerwoną farbą od jakiegoś aktywiszcza. 

No cóż, podobnie straszono nas wielokrotnie wielką wojną pomiędzy Izraelem a Iranem. I co? Jak zwykle Iran nic nie zrobił. Nie było żadnego "wielkiego odwetu" za śmierć Ismaila Haniye, przywódcy Hamasu. Być może dlatego, że Haniye został zabity z udziałem irańskich tajnych służb, które mataczyły w tej sprawie.

Iranowi nie zależy na wojnie, a atak Hamasu na Izrael odbył się nie z jego inspiracji, a na zlecenie Rosji. Tymczasem Netanjahu bardzo nie chce, by demokraci wybrali wybory prezydenckie w USA. Szkodził więc Bidenowi nieustannie eskalując, prowokując i rozwlekając konflikt. I będzie to robił nadal, tak by od Kamali odwracał się elektorat islamski. Z tego względu dokonano w ostatniej chwili podmianki kandydata na wiceprezydenta. Miał nim być gubernator Pennsylwanii Josh Shapiro, no ale jest Żydem i weteranem IDF, więc podziałałby na propalestyński elektorat jak płachta na byka. Wybrano więc "Tamponowego Tima" Walza, boomerskiego lewaka, który musi się tłumaczyć ze swoich kłamstw o służbie wojskowej i walczyć z memami mówiącymi, że pił końską spermę. Jest więc 1:1, bo oba obozy źle dobrały kandydatów na wiceprezydentów. Za wcześnie jeszcze, by mówić o rozstrzygnięciu. Na początku września sondaże zaczną się wyrównywać, a rozstrzygające będą debaty i zdarzenia określane jako "october suprises". Być może zapewni demokratą taką niespodziankę Netanjahu, np. bombardując jakiś palestyński szpital położniczy i rozpalając antyizraelskie protesty w USA.

U nas te międzynarodowe rozgrywki też mają swoje odpryski. Po sprawie "czerwonej jaskółki" będącej asystentką płemieła pojawiła się sprawa Magdaleny Chodownik, "freelancerki' obsługującej m.in. Euronews i Pawła Rubcewa vel Pablo Gonzalesa z GRU.



Ta afera szpiegowska jest wręcz memiczna. Oto bowiem Ruski udający Hiszpana wciąga do swojej roboty panienkę wyglądającą jak zgłodniała wrażeń studentka z Erasmusa. 

Chodownik z Rubcowem tworzyli bijące w Polskę materiały znad granicy - oczywiście robili to wyłącznie z tego powodu, bo mieli "wrażliwe serca". Oczywiście, gdy Rubcowa na granicy aresztowano, to cała plejada pożytecznych idiotów - łącznie z urzędasami Komisji Europejskiej - broniło tego funkcjonariusza GRU, inwigilującego m.in. rodzinę Borysa Niemcowa. Jakoś nikogo nie zastanawiało to, że Rubcow miał wspólnego prawnika z Puidgemontem ( puczystą, który dał się złapać na rosyjską obietnicą wysłania 100 tys. żołnierzy do obrony secesji Katalonii). Specjalnie mnie nie dziwi, że tego szpiona broniła niejaka Anna Mierzyńska, libkowska specjalistka od rosyjskich dezinformacji. Ona się przecież non stop łapie na kremlowskie dezinformacje. Nie dziwi mnie również, że przy okazji ośmieszył się Piotr Niemczyk - jeden z filarów jeUOPu w latach 90-tych. Nie dziwi, bo tajne służby mieliśmy w latach 90-tych takie, że sobie swobodnie różne mafie i obce agentury po kraju hulały. Jeden z moich znajomych wysunął tezę, że Chodownik pracowała dla rzekomo "naszych" tajnych służb w ramach znajomości z Rubcowem, podobnie jak kilku innych libkowskich dziennikarzy. No, ale to też źle świadczy o polskojęzycznych służbach. Wygląda bowiem na to, że przez ostatnie osiem lat nie były one "nasze" a rządziły się same, poza kontrolą polityczną.

***

Kilkudniowy urlop spędzałem w Gruzji. Byłem tam m.in. na imprezie podczas której jeden z uczestników, strzelał ze służbowego Jericha w powietrze, podczas toastu. Wrażenia dosyć fajne.

Pojechałem tam, by zobaczyć megality. Nie udało mi się co prawda dotrzeć do najbardziej znanych cyklopowych twierdz, ale dotarłem do wioski, która wygląda jakby ją zbudowano na miejscu zniszczonej, wielkiej megalitycznej fortecy. Z megalitycznego materiału porobiono tam płoty, domy i koryta... Niesamowity widok. Napiszę o tym jednak dokładniej następnym razem.

***

Pamiętajcie oczywiście o książce Waszego Ulubionego Autora, czyli o "Mrocznych sekretach II wojny światowej". Niepełną listę księgarni internetowych, w których jest dostępna, macie tutaj.  Czekam na pierwsze recenzje. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz