Incydent ze strąceniem amerykańskiego drona MQ9 Reaper nad Morzem Czarnym był wcześniej zaplanowaną operacją, mającą być zemstą za uszkodzenie samolotu wczesnego ostrzegania A-50 Beriew na lotnisku pod Mińskiem. Samo przechwycenie przeprowadzono w ciekawy, acz bardzo ryzykowny sposób - pilot Su-27 miał dużo szczęścia, że mocniej nie zderzył się z dronem i nie uszkodził silnika. Cały incydent był w bardzo zimnowojennym klimacie. Wszystkim jojczącym, że "kolejna bariera dzieląca nas od wojny nuklearnej" została przekroczona przypomnę więc, że w czasach Zimnej Wojny Sowieci wielokrotnie zestrzeliwały różnego rodzaju samoloty, które zbliżały się do ich przestrzeni powietrznej - czasem robiły to nad wodami międzynarodowymi, tak jak w przypadku zestrzelenia łodzi latającej PB4Y-2 Privateer nad Bałtykiem w kwietniu 1950 r. Wpływowy republikański senator Lindsey Graham stwierdził, że USA powinny również zacząć zestrzeliwać rosyjskie samoloty. Oczywiście musiałoby dojść najpierw do wtargnięcia takich maszyn w przestrzeń powietrzną USA lub państw sojuszniczych lub niebezpiecznego zbliżenia się ich do natowskich okrętów. Moim zdaniem, dobrym sposobem na reakcję byłoby użycie tych rakiet, które ugodziły w most krymski, do precyzyjnego uderzenia w jednostkę lotniczą odpowiedzialną za zestrzelenie drona - lub od razu w dowództwo rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Dotychczasowe ukraińskie ataki na lotniska położone w głębi Rosji bywały dosyć skuteczne - tak jak niedawny atak na bazę w Jejsku, skąd zniknęło 6 Su-34.
Jak na razie poszło uderzenie na froncie dyplomatycznym. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania za zbrodnie przeciwko ludzkości karzełka Putina i blond idiotki będącej rosyjską rzeczniczką praw dziecka. Sprawa dotyczy kradzieży na masową skalę ukraińskich dzieci, przypominającej praktyki III Rzeszy na okupowanych terytoriach Polski. Oznacza to spalenie mostów prowadzących do ewentualnego porozumienia pokojowego z Rassiją oraz to, że liczba państw, do których może jeździć Putin gwałtownie się skurczyła. Może się okazać, że do śmierci nie opuści on Rosji. Szojgu i jego generałowie jak dotąd nie są objęci żadnym nakazem aresztowania wydanym przez MTK. Czyżby należałoby to traktować jako skierowaną do nich ofertę?
***
Stowarzyszenie Niklot organizuje spotkania z wieloma ciekawymi ludźmi, zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie. We wtorek jego gościem był Jakub Maciejewski, korespondent wojenny tygodnika "Sieci", autor książki "Wojna. Reportaż z Ukrainy". (Książkę kupiłem, dostałem dedykację od autora i już przeczytałem. Polecam! Ta pozycja mówi dużo o mentalności naszych wschodnich sąsiadów i o realiach samej wojny.) Film z tego spotkania możecie obejrzeć poniżej:
Po spotkaniu Maciejewski zamieścił tweeta: "To było niesamowite spotkanie autorskie, nie ze względu na książkę „Wojna. Reportaż z Ukrainy", ale ze względu, że gospodarzami byli narodowcy o profilu PROukraińskim i ANTYrosyjskim. Bardzo dobra, merytoryczna dyskusja. Da się być narodowcem i nieszurem?". (dla niekumatych: koniec cytatu)
Ze dwa tygodnie wcześniej Marek Jurek jojczył na łamach "Do Rzeczy", że w serialu "Wikingowie" źle przedstawiono świętego króla Olafa. (Szkoda, że nie widział norweskiego serialu "Beforeigners", w którym do Norwegii przybywają przybysze z innych epok, w tym pewien wiking, który zostaje zidentyfikowany i zaszczuty przez opinię publiczną jako morderca św. Olafa. Pojawia się też św. Olaf - zwany przez mu współczesnych "Olafem Grubym" - i zaprowadza w kraju zajebisty teokratyczny reżim. Co ciekawe, jego małżonką i zarazem królową Norwegii jest pogańska czarownica :) Marek zwany Jurkiem przypomniał przy tej okazji, że Wiesław Chrzanowski powiedział mu, że "w przyszłości będziemy musieli walczyć nie tylko z lewicą, ale też z pogańską prawicą". (Zabawne, że słowa takie wygłosił do Marka Jurka TW bezpieki kręcący się w kręgach bliskich masonerii...) Tekst Marka Jurka sprowokował mnie najpierw do śmiechu, a później do przemyśleń dotyczących prawicy nominalnie katolickiej.
Nie wiem, czy tylko ja zauważyłem, że wielu publicystów i polityków "katolickich" porusza się po równi pochyłej. Z czasem stają się totalnymi libkami, których niewiele dzieli od poparcia aborcji i ruchu trans. Terlikowski kiedyś rozpływał się nad "świętością" cara Mikołaja II i nad katechonem patriarchy Cyryla, a obecnie jest libkiem. Stefan Niesiołowski kiedyś chciał zakazywać soft porno, a dzisiaj chce burzyć pomniki Jana Pawła II. "Hipsterkatoliczka" Jola Szymańska stała się hipsterlewaczką, a zanim oficjalnie odeszła z Kościoła wplatała w swoje "hipsterkatolickie" wywody feminizm i krytyczną teorię rasy. Nawet Sławuś Cenckiewicz, dawny naczelny "Zawsze Wiernych!", polecał niedawno tekst jakiejś katolickiej feministki (brrrrr....) z Klubu Jagiellońskiego, w którym bóldupiła ona, że "nie ma przewijaka w kościele" i że ludzie krzywo się patrzą, gdy jej bąbelek zachowuje się w świątyni "jak dziecko" ("Brajanek musi się wybiegać/wykrzyczeć/wysrać!"). W sumie przyjęcie "kobiecej" perspektywy przez Sławusia wydaje się o tyle dziwne, że trudno znaleźć u niego jakiekolwiek zdjęcia z kobietami - nie licząc Niny Karsow - a wrzuca choćby z półnagimi trenerami z siłowni. W walentynki - specjalnie podkreślając okazję - wrzucił on natomiast film ze swoim pieskiem Parówczakiem, którego za jakiś czas pewnie zacznie przebierać w różowe sweterki...
Pewną degenerację niestety widać również w katolickich środowiskach tradsowskich. Mówiąc o degeneracji mam na myśli tendencje filorosyjskie. Można to tłumaczyć tym, że środowiska te oblazła rosyjska i niemiecka agentura, w tym różnego rodzaju giertychowcy. Przykleił się do tych środowisk choćby niesławny Piotr Panasiuk, osobnik znany z rozpowszechniania najgłupszej rosyjskiej propagandy oraz iście stalinowskiego lżenia bohaterów polskiego Podziemia. W przypadku środowisk konserwatywnych mamy również do czynienia z bezmyślnym kopiowaniem różnych trendów z zachodnioeuropejskiej, a zwłaszcza francuskiej prawicy, czyli od środowisk totalnych przegrywów, które g... wiedzą na temat Rosji i Europy Środkowo-wschodniej. Niewielu z polskich tradsów sięga natomiast po polski przedwojenny i emigrcyjny dorobek intelektualny i po prawdziwą Tradycję katolicką - tradycję Piusa XII, Piusa XI czy św. Piusa X, która była tradycją wrogą wobec Rosji i komunizmu. Niewielu z nich też widać czytało papieskie encykliki wymierzone w sowiecki komunizm, a jeśli je czytali, to niewiele z nich zrozumieli. Dla mnie totalną aberracją jest choćby to, że niektórzy nominalni "katolicy" - tacy jak choćby małżeństwo Wielkodupskich - uważają za bohatera mordercę polskich księży jakim był gejnerał Jarucwelski. Jeśli zastanawiamy się, czemu środowiska katolickie przegrywają, to jest tak głównie z powodu różnego rodzaju faryzeuszów, kryptololków, przebierańców i pajaców, którzy je obsiedli.
A ja się zastanawiam, a jakby dokonać tak połączenia wartościowych elementów prawicy pogańskiej i katolickiej? Wyszedłby z tego katolicki ezoteryzm? Ks. Natanek rzucający wspólnie z egipskimi bogami klątwę na TVN pod piramidami w Gizie? Portret Benedykta XVI z obracającym się Czarnym Słońcem? Mroczne alterego Jana Pawła II bijące T...go pastorałem w jaja przy dźwiękach "God is God" zespołu Laibach? :)
***
Różnego rodzaju upośledzeni umysłowo onucowcy wskazują, że "podżegaczami wojennymi" są takie postacie jak choćby Jacek Bartosiak, Jarosław Wolski czy nawet... Karolina Baca. Żaden z tych debili nie wskazuje mnie, choć jestem od nich dużo większym "jastrzębiem". Składam więc reklamację na Łubiance - kiepsko tam pracujecie i wysyłacie do komentowania na moim blogu trolli gównianego gatunku. By Was towarzysze zmotywować, wklejam fotkę jednego z prezentów, które dostałem na niedawnej imprezie urodzinowej.
To naszywka walczącego na Ukrainie Legionu Gruzińskiego. Kolega przekazał mi ją od dowódcy tego Legionu Mamuki Mamulaszwilego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz