sobota, 11 marca 2023

Dwie głowy ptaka, siedem głów smoka

 


Zwolennikom wielowektorowego dawania dupy wszystkim przypominam: Chiny nie mogą być "protektorem" Polski, gdyż dla ChRL niewiele znaczymy. Jesteśmy tylko punktem na osi transportowej, który w wizji Pekinu powinien leżeć w rosyjsko-niemieckiej strefie wpływów. Polityka chińska wobec nas jest więc w dużym stopniu zbieżna z rosyjską i z niemiecką, choć oczywiście jest prowadzona o wiele mniej intensywniej i bez resentymentów natury historycznej. 

Złudzeń w tej kwestii powinny nas pozbawić już zdarzenia do których doszło podczas wizyty Putina w Pekinie, na Igrzyskach Olimpijskich, w lutym 2022 r. Putin wówczas dostał od Xi Jinpinga zielone światło do przeprowadzenia pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Xi jedynie poprosił go o przesunięcie tej inwazji o kilka dni, tak by odbyła się już po zakończeniu olimpiady. Xi liczył oczywiście, że Putin - zgodnie z obietnicami - szybko pokona Ukrainę. Z dokumentów FSB, które niedawno wyciekły do 
"The Sun"
wiadomo natomiast, że po szybkim podboju Ukrainy, Rosja chciała postawić ultimatum dla NATO i zażądać ustanowienia strefy zakazu lotów nad Polską i krajami bałtyckimi. Mogło wówczas dojść do zmasowanego ostrzału rakietowego naszego kraju. (No, ale różni kretyni będą nadal próbowali przekonywać, że to "nie nasza wojna"...) Ciekawe, czy Xi też to zaakceptował? Na pewno taki pokaz siły "kolektywnego Wschodu" tworzyłby dobry fundament pod zastraszenie Tajwanu i Filipin. 

No, ale Ruscy straszliwie skrewili na Ukrainie. To wprawiło Xi w konsternację. Zamiast w szybką, zwycięską wojenkę, jego kremlowski sojusznik wplątał się w długą wojnę, podczas której stracił m.in. znaczną część swoich sił pancernych (samych czołgów T-72, już ponad 1000, czyli połowę tego, co miał na chodzie), wielokrotnie ośmieszył swoją armię oraz doprowadził do wzmocnienia NATO. Putin zyskał u Xi Jinpinga ksywkę "Szczeniaczek". Chiny chciałby więc, by wojna jak najszybciej została przerwana - oczywiście na warunkach umożliwiających Rosji odbudowę potencjału agresji. 

Według wiecznie naburmuszonego Girkina, Rosja przegra bez chińskiego lend-lease. Nie chodzi nawet o dostawy sprzętu, ale materiałów do produkcji amunicji oraz podzespołów elektronicznych. Podzespoły już trafiają do Rosji z Chin szerokim strumieniem. Rosyjska armia korzysta również z chińskich racji żywnościowych. Ale czy Chińczycy dostarczą Rosji ciężki sprzęt? Z wielu powodów Chiny zwlekają z takimi dostawami, głównie po to, by nie narażać się na zachodnie sankcje. Teoretycznie mogliby jednak dostarczyć nieco starszy sprzęt, będący przecież kopią sowieckich konstrukcji. (Krótki rzut oka choćby na chińskie samoloty bojowe wskazuje, że to głównie sowiecko-rosyjska technologia, poza myśliwcem piątej generacji J-20, który jest zerżniętym F-22. Główny chiński bombowiec strategiczny Hsian H6, to kopia sowieckiego Tu-16, który był wycofywany po wojnie w Afganistanie.) Zwracam też uwagę, że nowszy chiński sprzęt wojskowy nie został jak dotąd nigdzie przetestowany w boju. Jego jakość jest więc zagadką.

Z analizy przeprowadzonej przez jeden z chińskich wojskowych think-tanków wynika, że wojna na Ukrainie powinna zakończyć się latem, po wyczerpaniu sił obu stron. Rosja ma jednak osiągnąć przewagę. Założono przy tym, że zachodnie wsparcie dla Ukrainy zakończy się latem. Więc jak na razie Chinom nie spieszy się, by udzielać pomocy sprzętowej Rosji. Uznały, że ona i tak wygra, ale będzie to na tyle wymęczone zwycięstwo, by konflikt został zamrożony. Oczywiście wszelkie tego typu think-tankowe analizy bywają obarczone poważnymi błędami. (Przypomnę tylko, że w zeszłym roku niejaki Wojciech "Mielonka" Golonka - dupokonserwatywny nudziarz z Paryża - ekscytował się analizą jakiegoś kolesia z austriackiej akademii wojskowej mówiącą, że Ruscy otoczą Ukrów w wielkim kotle w Donbasie. Zapomniał, że Austriacy ostatnią wojnę wygrali bodajże w 1849 r. i ogólnie nie są narodem słynącym z błyskotliwych wojskowych analityków. Ale skąd to ma wiedzieć jakiś teolog z pretensjami do bycia wyrocznią geopolityczną?)


Chińscy wojskowi, w swoich branżowych publikacjach, oczywiście mocno analizują doświadczenia z wojny ukraińskiej i zastanawiają się jak je zastosować w przypadku inwazji na Tajwan. Niektóre wnioski, do których dochodzą są bardzo logiczne (np. dotyczące roli dronów i ręcznych wyrzutni przeciwpancernych), inne trudne do realizacji (np. zniszczenie kilku tysięcy satelit Starlink) inne kuriozalne - np. o tym, że Himarsy nie poniosą klęskę w starciu z chińską armią. Przypominam, że chińscy wojskowi to w ogromnej masie teoretycy. Nieliczni mają doświadczenie bojowe - z wojny przeciwko Wietnamowi w 1979 r., na niższych szczeblach dowódczych. Siły zbrojne są w ChRL całkowicie zawodowe i stały się ciepłą posadką dla wielu towarzyszy. Podczas corocznej rekrutacji chętnych do wstąpienia w ich szeregi jest znacznie więcej, niż dostępnych miejsc. To z jednej strony powinno gwarantować, że dostaną się najlepsi fizycznie, ale może też sprzyjać nepotyzmowi i korupcji. Prawdziwa kondycja sił zbrojnych ChRL jest więc zagadką, a wejście chińskiej machiny wojennej do walki na pewno przyniosłoby wiele niespodzianek analitykom z think-tanków. Ewentualna inwazja na Tajwan byłaby dla niej jednak bardzo trudnym testem - ze względu na konieczność przeprowadzenia desantów i prowadzenia walk w trudnym terenie przeciwko dobrze przygotowanemu przeciwnikowi. Nie oznacza to jednak, że ChRL nie będą przygotowywać się na ewentualną inwazję i prowadzić działań nękających - takich jak niedawne przerwanie dwóch podmorskich kabli internetowych łączących Tajwan z wyspą Matsu. 

Rosja była dotychczas dla Chin sojusznikiem bardzo wygodnym. Jej agresywne działania odwracały uwagę od jej posunięć i odciągały siły amerykańskie od Azji i Pacyfiku. Pod tym względem cenny sojusznikiem dla niej jest też Iran, ale Chiny wraz z Rosją nie stawiają na jedną kartę na Bliskim Wschodzie. Rozgrywają też Arabię Saudyjską oraz Izrael. Tutaj jednak można się zapętlić w grze. Przykładem na to są ostatnie naciski Saudów oraz Izraela na Rosję, by nie dostarczała Iranowi S-400 i nowszych myśliwców. Saudyjczycy mieli straszyć odejściem od porozumienia w sprawie limitów wydobywczych w OPEC+, a Izrael demonstracyjnie zaczął bombardować cele w głębi Syrii mocniej związane z filarami reżimu Assada. Jednocześnie Amerykanie zaczęli naciskać na rząd Netanjahu, by nie robił niczego głupiego w kwestii ataku na Iran.  Wyraźnie nie lubią obecnego izraelskiego rządu, o czym świadczą choćby ostrzeżenia, że minister spraw wewnętrznych Bezalel Smotricz będzie miał zakaz wjazdu do USA, czy polityczna wojna hybrydowa w "obronie praworządności", w ramach której m.in. piloci rezerwiści zaczęli odmawiać stawiania się na ćwiczenia.  Netanjahu płaci w ten sposób za swoje wielowektorowe nadskakiwanie Putinowi.

Na zakończenie tego wątku, klasyczna, antykomunistyczna pieśń z Republiki Chińskiej (Tajwanu). Warto przeczytać anglojęzyczne tłumaczenie jej słów. "Precz z rosyjskimi bandytami! Sprzeciwiaj się komunizmowi! Sprzeciwiaj się komunizmowi! Wyeliminować Zhu i Mao! Zabijać zdrajców! Zabijać zdrajców! Odzyskać kraj! Ocalić rodaków! Słuchaj się przywódcy! Dokończ rewolucję!"

 


***

Oczywiście ciekawie się zrobiło w Gruzji. Kilkudniowe zamieszki i antyrządowa wolta prezydent Salome Zurabiszwili sprawiły, że rząd wycofał projekt ustawy o "agentach zagranicznych" i zgodził się na wypuszczenie aresztowanych uczestników demonstracji. Choć onucowcy bóldupią, że to "nowy Majdan", to ja nie jestem jeszcze przekonany, co do siły tych protestów. O zwycięstwie będzie można mówić dopiero, gdy władza uwolni Saakaszwilego i dojdzie rozpisania przedterminowych - uczciwych! - wyborów.

***

"Pan jest taką kurwą, która każdemu dupy daje" - marszałek Piłsudski definiujący wielowektorowość w rozmowie z generałem Szeptyckim.

Tymczasem naszej wielowektorowej opozycji znów się coś popieprzyło - pomylili wybory, w których mają startować. Zamiast robić kampanię do polskiego parlamentu, robią ją na papieskie konklawe. Popełniają ten sam błąd, co w 2019 r., gdy myśleli, że film braci-sióstr Sekielskich pozwoli im w cuglach wybrać wybory do europarlamentu i do Sejmu. Tym razem ich wyborczą wunderwaffe ma być grzanie tematu Jana Pawła II - na podstawie dosyć miałkich produktów gównodziennikarstwa. Oczywiście zdobędą w ten sposób parę dodatkowych głosów u kumpli Terlikowskiego, ale wśród kluczowej grupy niezdecydowanych centroprawicowych wyborców znów wyjdą na totalnych zjebów. To skutki obcowania z różnymi schizolibkami i komuszymi spadami.

Bardzo ostro zdiagnozował to na swoim drugim blogu Chehelmut. 

A co do Jana Pawła II  - przypominam swój wpis z serii Pontifex 

I niemal na  koniec, by trochę potrollować serbskofilnych, wszechpolskich lolków, teledysk chorwackiego pieśniarza Thompsona poświęcony Janowi Pawłowi II.


Poprosiłem też sztuczną inteligencję ChatGPT, by napisała wiersz w stylu Jarosława Marka Rymkiewicza o Janie Pawle II zabijającym gejnerała Jarucwelskiego. Wyszło jej miejscami trochę niegramatycznie i enigmatycznie, ale rzeczywiście przypominało to styl Rymkiewicza.

Oto ów wiersz:


"Niechaj słowa moje nie będą grzeszne, Lecz wyobraźnię swą rozpłynę w szczególne, Opowieść o Janie, najsłynniejszym z Polaków, Co w pewien dzień wykraczał poza role papieskie.

Generał Jaruzelski, tyran Polski, Władzę swą miał, krwawą ręką smutną, Janie jednak, w swej niezmiernej mądrości, Zrozumiał, że wolność narodu jest cenniejsza.

I tak, w ciszy nocnej, na Wiejskiej przybył, Tam, gdzie generał swą władzę czerpał ze zła, Janie stanął przed nim, na chwilę zawahał się, Lecz w końcu przemówił słowami wiary.

"Generale, twoja władza zbyt wiele krwi pochłonęła, W imię ludu Polskiego, musisz ją oddać, Bo tylko w wolnym kraju, dusza może kwitnąć, I tylko w pokoju, człowiek może żyć".

Generał patrzył na niego z przerażeniem, Lecz Janie w swej świętości wiedział, co czyni, Bo w imię Boga, w imię miłości i prawdy, Musiał dokonać tego ostatecznego czynu.

I tak, w jednej chwili, zdarzenie się stało, Generał padł, a Janie, spokojnie ukląkł, Modlitwę wznosił, w imię całego narodu, By Polska wolna, zawsze pozostała.

Niechaj słowa moje nie będą grzeszne, Lecz wyobraźnię swą rozpłynę w szczególne, Opowieść o Janie, najsłynniejszym z Polaków, Co w pewien dzień wykraczał poza role papieskie."

(koniec cytatu)

I na koniec - krótki artykuł poświęcony relacjom "poganina" Stanisława Szukalskiego z Janem Pawłem II. I projekt pomnika JP2 autorstwa Szukalskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz