sobota, 6 czerwca 2020

Jak George Floyd wygrał z koronawirusem



Ilustracja muzyczna: Tom MacDonald - Whiteboy

Ilustracja muzyczna:  Chamillionaire ft. Krayzie Bone - Ridin'

To opowieść o tym jak jeden czarnoskóry dżentelmen zakończył pandemię...

George Floyd był - przynajmniej według niektórych mediów - "łagodnym olbrzymem". Siedział wcześniej za rabunek z bronią w ręku, kradzież, kryminalne wtargnięcie na cudzą własność i dwa razy za posiadanie małych ilości kokainy.  Dorabiał sobie grając w filmach porno -  może pośmiertnie dostanie za to Oscara. Podczas aresztowania wyrzucił torebkę z białym proszkiem.  Sekcja wykazała, że w chwili zatrzymania był mocno naćpany, do tego miał zapchane arterie - zmarł najprawdopodobniej nie w wyniku uduszenia, ale na zawał serca, którego dostał ze strachu. Do tego był zarażony koronavirusem. 






Floyd został zatrzymany przez czterech policjantów - dwóch Białych, Latynosa i Azjatę. Z tym policjantem, który go przydusił pracował wcześniej w jednym klubie nocnym jako ochroniarz.  Zapewne mieliśmy więc do czynienia z akcją, w której "brudne gliny" rozliczały się z dilerem, który zapomniał im odpalić dolę. Ale, że akcja została jakimś cudem nagrana, przerodziło się to w ogromną aferę. Wszystkich policjantów natychmiast zwolniono i aresztowano. Byłaby z tego afera na skalę powiatu, ale przerodziła się w mokry sen Charliego Mansona o Helter Skelter...  A burmistrz Minneapolis - demokrata mocno wspierający Hillary - rzewnie zapłakał przy złotej trumnie Floyda. 


Śmierć Floyda stała się okazją do manifestowania przez Afroamerykanów swojej "frustracji" i "gniewu" przeciwko rasizmowi i opresyjnej policji. Jak wiadomo USA to kraj straszliwie rasistowski, w którym codziennie biali policjanci z KKK zabijają tysiące Afroamerykanów. A dokładnie, to w tym roku zastrzelili ich 88, a w zeszłym 235. Mniej niż Białych, ale trochę więcej niż Latynosów. Ogólnie rzecz biorąc, w rasistowskich Stanach Zjednoczonych, Biali zabijają o wiele mniej Czarnych, niż sami Czarni (np. w ramach porachunków gangów w wielkomiejskich slumsach). Ale co tam, trzeba zaprotestować. I tak doszło do zamieszek, w których zginęło więcej osób niż policja w ciągu roku zastrzeliła nieuzbrojonych Murzynów.







W ramach walki z rasizmem "demonstranci" zaczęli więc oswobadzać z rasistowskiego ucisku towary w sklepach i palić budynki. Ponieważ zadymy wywoływali także w swoich dzielnicach, to rabowali również drobnych Czarnych sklepikarzy - takich jak ta pani, płacząca z powodu tego, że jakieś bezmózgi zniszczyły jej dorobek życia.  Co teraz czuje czarnoskóry strażak, który kilka dekad oszczędzał na to, by otworzyć własny bar a jakieś bydło mu go spaliło? Głupota "demonstrantów" była tak porażająca, że jedna z czarnoskórych demokratycznych radnych z Nowego Jorku wezwała ich, by przestali niszczyć czarne osiedla i poszli plądrować do innych dzielnic. "Demonstranci" brutalnie zabijali ludzi broniących własnego dobytku - w tym jednego emerytowanego Czarnego policjanta,  robili to czasem metodami z epoki kamiennej. Zabijali też nawet innych uczestników "protestów" i bezmyślnie pastwili się nad zwierzętami - tak jak ten bandzior, który zadusił psa przed kamerą.  Zwykle tego typu obrazki widzimy w relacjach z Kongo czy Somalii...



Oburzamy się, że te bezmózgi o IQ poniżej 60 pomazały pomniki Kościuszki i Pułaskiego, ale one również zdewastowały pomnik murzyńskiego pułku, który walczył po stronie Unii.  No cóż, możemy się uśmiechnąć widząc jak jeden z tych idiotów sam się przypadkiem podpalił koktajlem Mołotowa próbując niszczyć historyczny budynek.



Bandziorów z gett wspierali oczywiście antifiarze. Bohatersko walczyli z rasizmem m.in. podpalając bezdomnemu  weteranowi materac.  Antifa jak wiadomo jest zbieraniną niebezpiecznych pojebów, pomiędzy którymi jest jednak mnóstwo osobników niebezpiecznych jedynie dla samych samych siebie - takich jak ta żałosna ciota. lub ten patafian, który próbował ukraść policji AR-15. Antifa straszyła, że "przeniesie rewolucję" na białe przedmieścia. Gdy jednak antifiarze tam się pojawiali dostawali wpierdol. Jeden z szeryfów przezornie im radził, by w pewne miejsca nie jeździli, bo tam ich po prostu zastrzelą.  Wśród antifiarzy mamy też jednak warstwę przywódczą - zawodowych prowokatorów. Na tym filmie widzimy jak czarnoskóra kobieta ostro ruga jednego takiego prowoka, za to, że rozdawał cegły Afroziomalom w jej dzielnicy i zachęcał do zamieszek. Na tym video natomiast widać jak Biały prowok rozdaje Czarnym zadymiarzom pieniądze i instruuje ich, co mają robić. Wśród zatrzymanych antifiarzy byli też Chińczycy - co rodzi pytania o zagraniczną interwencję. Ale wiele nitek prowadzi do krajowych służb. Gdy dwójkę bogatych prawników zatrzymano za rzucanie koktajlami Mołotowa - kaucję wpłacił za nich były urzędnik Departamentu Stanu i Obrony z czasów Obamy.  Związki ludzi Sorosa z ruchem BLM są dosyć znane. Ruch ten dostaje też duże wsparcie finansowe od wielkich korporacji - tych samych, co marnie płacą Czarnym. Teraz korporacje de facto opłacają zamieszki, w trakcie których niszczone są małe biznesy.





W trakcie zamieszek pojawiły się już wezwania, by pozbawić policję funduszów.  Komuś więc zależy na tym, by te zamieszki trwały. Nie trzeba się więc dziwić temu, że sprzedaż broni palnej wzrosła w USA o 80 proc.  Po co komu broń? - zapytają liberalni idioci. A choćby po to, by głupi bandzior błagał was, byście go nie zabijali - tak jak ten śmieć trzymany na muszce karabinu przez koreańskiego sklepikarza.  Oczywiście zdarza się też, że Amerykanie podejmują bardziej drastyczne akcje - tak jak ten kierowca osiemnastokołowca, który rozjechał jednego z "demonstrantów" i ciągnął przez kilkadziesiąt metrów. Coś czuję, że te zamieszki mocno przyczynią się do wzrostu rasizmu w USA... Ale też trzeba przyznać, że sporą część Amerykanów już wytresowano, by czuli się bezpośrednio winni niewolnictwa i wszelkich krzywd spadających na Murzynów. Przykładem na to ta przypadkowo wybrana Biała lasencja klęcząca na ulicy, by przeprosić za swój "Biały przywilej". 
Liberalnych debili nieźle wkręcają trolle z 4chanu - namówiły wiele lasencji, by ogoliły sobie głowy w solidarności z BLM :)
 To już o wiele bardziej rezolutni są niektórzy Czarni potrafiący nawrzucać zadymiarzom z BLM czy wystraszyć antifiarzy.  Amerykańska policja też się nie opierdala , a zwłaszcza czarnoskórzy funkcjonariusze.  Problemem jest tylko to, że policja mierzy się z przeważającym liczebnie wrogiem a ograniczają ją lokalni burmistrzowie. 




Większość Amerykanów opowiada się więc za tym, by wojsko wkroczyło do akcji. Użycia armii do tłumienia zamieszek chciał Trump, ale wyperswadowali mu to generałowie.  Ponoć nie chcą mieszać wojska do "spraw wewnętrznych". Czyżby grali na wygraną Bidena? A może obecne zamieszki to tylko test? Widzieliśmy przecież, że testowano w ich trakcie sposób rozpędzania tłumów za pomocą śmigłowców.  Jeśli zamieszki potrwają dłużej lub będą się powtarzać, to skorzystać może na tym Trump - tak jak w 1968 r. Nixon wygrał dzięki zamieszkom w Chicago. A jeśli do załamania porządku publicznego dojdzie tuż przed wyborami prezydenckimi, w trakcie drugiej fali pandemii? Może się okazać, że bandziory z gett i lewaccy debile doprowadzą do wprowadzenia w USA wojskowego reżimu autorytarnego.

Na czas zamieszek zawieszono pandemię koronawirusa. Media takie jak CNN wręcz namawiają do udziału w zgromadzeniach publicznych. 1200 "ekspertów" zdrowia publicznego podpisało się pod listem otwartym, w którym twierdzą, że na te demonstracje trzeba zezwolić, bo "rasizm to groźniejszy wirus niż Covid-19". Gubernator Gretchen Whitmer, która parę tygodni temu ścigała fryzjerkę nielegalnie strzygącą ludzi, teraz pojawia się na masowych protestach,  Pożyteczny idiota Tomasz Terlikowski też popiera masowe zgromadzenia publiczne przeciwko rasizmowi, a jeszcze niedawno cieszył się z tego, że nie musi iść do kościoła i sam może sobie w domu pobłogosławić święconkę. Nowojorscy chasydzi modląc się na ulicy zawiesili zaś tabliczkę "Sprawiedliwość dla George Floyda", by nie dostać mandatów za nielegalne zgromadzenie. George Floyd - Winkelerid narodów, który zginął, by wybawić nas z pandemii!

***

Możemy już też pokusić się na małe podsumowanie samej pandemii Covid-19.

1) Statystyki z Chin pokazywały w sobotę, że w tym ogromnym kraju, w którym wirus hulał sobie od października do stycznia bez lockdownów, zmarło o JEDNĄ OSOBĘ MNIEJ NIŻ W SZWECJI. W samym Pekinie - mieście liczącym ponad 20 mln mieszkańców i rozległym jak Belgia - zmarło na Covid-19 DZIEWIĘĆ osób. Jak to możliwe? Ano tak, że chińskie statystyki są wzięte z d... Przy założeniu takiej samej śmiertelności na milion osób jak w Polsce, w Chinach umarłoby 42 tys. ludzi na Covid-19. Przy takiej samej jak w Niemczech 144 tys., przy takiej samej jak we Francji 620 tys., jak w Szwecji 640 tys. a jak w Wielkiej Brytanii 826 tys.

2) Za chwilę odezwą się ludzie mówiący, że w Polsce nie ma pandemii. Owszem, nie ma. Nie widać tego w nadmiarowych zgonów - więc twierdzenia Andrzeja Sośnierza (który jakoś wierzy w rosyjskie dane!) o tym jak się u nas ten wirus strasznie rozprzestrzenił można włożyć między bajki. Pandemia na pewno jednak jest w krajach takich jak Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania, Francja, USA, Brazylia, Ekwador, Rosja... Widać to w statystykach zgonów - ich wzrost ponad wieloletnią średnią. W Hiszpanii np. w kwietniu śmiertelność była o 155 proc. wyższa od wieloletniej średniej. I co tam staruszkowie umierali na przednówku z przeziębienia?

3) Najlepszą strategię walki z pandemią miały kraje takie jak Tajwan, Japonia, Korea Płd., Singapur i Wietnam. Opierała się ona na: szybkim zamknięciu granic, ograniczonym lockdownie, inwigilacji oraz na... maseczkach. Maseczki są noszone w krajach Azji Wschodniej powszechnie - a jedno z badań sugeruje, że mogą one ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa o 80 proc.

4) Azjatycką strategię walki z pandemią można było wdrożyć też w Europie czy w USA - ale pod warunkiem, że na miejscu byłyby setki milionów maseczek i odzieży ochronnej. A ich nie było. Więc trzeba było je sprowadzać z Chin a tymczasowo sięgnąć po ograniczenia. Przyglądając się lockdownom w innych krajach Europy mogę stwierdzić, że w znacznej większości z nich były one bardziej dotkliwe niż w Polsce a tamtejsze gospodarki odmrażane są wolniej. A jak już kazano nosić maseczki to oczywiście mnóstwo osób jojczyło: "U nie mogę biegać ani walić konia w maseczce! Czemu w tej kawie nie ma lodu?! Czy mam pić gorącą kawę?!".

5) Kraje, które nie dysponowały wielkimi zapasami maseczek i testów, a jednocześnie zlekceważyły lockdown, kończyły jak USA, Wielka Brytania, Brazylia czy Hiszpania. Szkody gospodarcze i polityczne będą tam większe niż w krajach, które zareagowały szybciej. Pisałem, że zawinił wirus liberalizmu. Podtrzymuje to - wirus klasycznego, XIX-wiecznego liberalizmu.

6) Lockdowny wprowadzono w krajach tak różnych jak: Chiny, Rosja, Iran, Izrael, Arabia Saudyjska, RPA, Indie, Australia, USA, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Hiszpania, Grecja, Turcja, Szwajcaria, Stolica Apostolska... Można tę listę jeszcze mocno wydłużyć. Gadanie, że "skorumpowana" Hiszpania czy Włochy wystraszyły świat, by "wyciągać pieniądze z Unii" jest kretynizmem. Po taką strategię sięgały i demokracje, i monarchie, i dyktatury, i rządy prawicowe, i centrowe, i lewicowe. A zaczęły ją komunistyczne Chiny w Wuhan, jako środek ostateczny. Czy wpędziły w ten sposób Zachód w psychozę strachu? A czy wpędziły w nią też swoich sojuszników w Rosji oraz Iranie? W Iranie lockdown się zaczął jak ajatollahowie zaczęli umierać...

7) Jako kraj, który poradził sobie z pandemią bez lockdownu często wskazuje się Szwecję. Zapomina się jednak o jednym ważnym fakcie: tam wprowadzono oddolne dystansowanie społeczne. Obroty w restauracjach i centrach handlowych i tak tam spadły o kilkadziesiąt procent a szwedzkie Ministerstwo Finansów prognozuje spadek PKB o 7 proc. w tym roku. To więc mit, że Szwecja uchroniła swoją gospodarkę. Ale uniknęła włoskiego scenariusza dlatego, że ludzie sami zaczęli się tam dystansować (złośliwi mówią, że robili to jeszcze przed pandemią :) a jest to kraj, w którym 40 proc. gospodarstw domowych jest jednoosobowych a gęstość zaludnienia jest kilkakrotnie mniejsza niż w Polsce. A mimo to liczba zgonów na Covid-19 na 1 mln mieszkańców sięga w Szwecji 459. Gdybyśmy mieli taki ich współczynnik w Polsce, liczba zgonów sięgałaby u nas obecnie 17 tys., co plasowałoby nas pomiędzy Meksykiem a Hiszpanią. Oczywiście te wyliczenia nie uwzględniają tego, że mamy pięć razy większą gęstość zaludnienia niż Szwecja i że nikt by się u nas nie stosował do oddolnego dystansowania społecznego. Model naukowców z UMCS wskazywał, że bez żadnych ograniczeń społecznych mielibyśmy w maju śmiertelność na Covid-19 wynoszącą ponad 30 tys. To nieco więcej niż Hiszpania i  Francja a nieco mniej niż Włochy czy Brazylia.

8) Unikalnym przykładem radzenia sobie z koronawirusem jest Białoruś. Kraj peryferyjny i z małą gęstością zaludnienia. Największym atutem Białorusi w tej walce jest jednak to, że nie jest krajem demokratycznym. Łukaszenko, w odróżnieniu od Trumpa, Johnsona czy Bolsonaro nie musi się martwić o wybory. Może więc olać to, czy umrze mu 1000 ludzi czy 100 000. Jak umrą to się im zrobi stypę. W trakcie wojny mnóstwo ludzi umarło i jakoś Białoruś istnieje. Żadnego lockdownu nie musi wprowadzać - a raczej nie może wprowadzać, bo nie ma pieniędzy na pakiety stymulacyjne. Udaje więc, że pandemii nie ma. I może mu się z tym ślizgnąć. Taka strategia nie była jednak możliwa do wdrożenia w Polsce, USA czy nawet w Brazylii.

***

A za tydzień wracamy do serii Niepodległość. Co się stało z polskimi służbami wraz z końcem wojny?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz