sobota, 6 lipca 2019
Unijny stan gry + Łoszarik na dnie
Promowanie idei Imperium Europejskiego przez Tomasza Gabisia i część naszej prawicy zawsze uważałem za niesamowitą fanfaronadę. Ze względów historycznych trudno Polakom odnaleźć się w mitologii tego wymyślonego "imperium". Kult Degrella i jakiś niemieckich ciot od "rewolucji konserwatywnej" jest jedną wielką aberracją a sięganie po Habsburgów, Ludolfingów, Karola Wielkiego Zbrodniarza czy rzymskich cesarzy jest kanonizowaniem naszych dawnych wrogów. Nie ma też powodu, by propagować ideę "Imperium Europejskiego". Bo przecież jakie wspólne interesy ma Polska np. z Francją? Ostatnim razem było nam po drodze za czasów marszałka Focha. Interesem Niemiec, Francji czy Holandii jest to byśmy byli ich wiecznie uboższym zapleczem gospodarczym i strefą buforową na rosyjskim pograniczu. Niemcy to dla nas zaś skundlony karoliński bękart okupujący słowiańskie ziemie.
O ile prawicowa idea Imperium Europejskiego jest jedną wielką fanfaronadą, to współczesna lewicowo-liberalna Unia Europejska jest tej fanfaronady karykaturą. To widzieliśmy przy okazji kryzysu w strefie euro, kryzysu imigracyjnego, wojny na Ukrainie, brexitu i ostatniego podziału stołków na szczytach fasadowej władzy w UE.
Nie sądzę, by próba zrobienia Fransa Timmermansa (byłego funkcjonariusza holenderskiego wywiadu wojskowego i zarazem rzekomej ofiary pedofila ) nowym szefem Komisji Europejskiej była tylko przynętą dla państw V4. Bardzo się natrudzono, by jego kandydaturę uzgodnić a dla Niemców było wygodniejsze posługiwać się kimś takim niż plasować na to stanowisko Niemca. Po odrzuceniu Timmermansa, unijni decydenci (poza Junckerem) naprawdę się wkurzyli. Von der Leyen Niemcy traktują jako kandydatkę drugiej kategorii i nie są z tego wyboru zadowoleni. Jak zauważa dr Targalski sam fakt zmontowania przez Polskę koalicji miał prawo Niemców zaniepokoić.
O von der Leyen można powiedzieć, że w latach 70-tych chroniła się w Londynie przed terrorystami z gangu Baader-Meinhof. Nie jest tak zacietrzewiona ideologicznie jak Timmermans czy inny Guy. Czasem coś powie ostrzejszego na temat Rosji czy Chin. Wiemy też, że wykazała się dużą niekompetencją w niemieckim Ministerstwie Obrony. Kontynuowała proces niszczenia Bundeswehry. Może wyrządzić więc podobne szkody Komisji Europejskiej, ale też możliwy jest scenariusz, w którym za jej plecami Komisją będzie rządzić jakiś Timmermans.
Baj de łej: Niemcy postanowili obciąć wydatki zbrojeniowe na lata 2020-2023. Zrobią to na złość Trumpowi :) No chyba, że planują narodowe samobójstwo. Coraz większą popularność w Niemczech zdobywa partia Zielonych, która dąży de facto do dezindustrializacji kraju. Rząd Merkel ogłosił już kilka lat temu rezygnację z energetyki nuklearnej, później rezygnację z węgla, wprowadził sporo chaosu swoją polityką energetyczną, uderzył ostrzejszymi normami ekologicznymi w swój przemysł motoryzacyjny, zaniedbał modernizację infrastruktury i nie stworzył warunków pozwalających na powstanie niemieckich wersji cyfrowych gigantów. Na dodatek szeroko otworzył kraj na inwazję imigrantów z mocno zapóźnionych cywilizacyjnie krajów.
Oczywiście tego typu działania budzą opór pewnej części społeczeństwa. Mieliśmy już w niemieckich siłach specjalnych próbę powtórki operacji "Walkiria", ostatnio odkryto zaś neonazistowski gang składający się z policjantów. Pojawia się też coś takiego jak "mały sabotaż". Wielu niemieckich kierowców nakleja na zderzaki wlepki z napisem "Pierdol się Greto!". To oczywiście odniesienie do pewnej upośledzonej umysłowo szwedzkiej dziewczynki, którą wielkie korporacje oddelegowały do prowadzenia dziecięcej krucjaty klimatycznej.
***
Rosja też ma problemy. Ot zapalił się jej pod wodą i zatonął awangardowy okręt podwodny Łoszarik. Zginęło 14 przedstawicieli elity floty - 7 z nich było kapitanami pierwszej rangi, 2 Bohaterami Rosji. Nie za bardzo wiadomo jakie zadania wypełniał Łoszarik. Są spekulacje, że miał podłączać się do podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Ale łączy się go również z testami podwodnych dronów Posejdon. Katastrofa wywołała w każdym bądź razie duże zainteresowanie Amerykanów - wiceprezydent Mike Pence, nagle przerwał zaplanowaną krajową wizytę i wrócił do Białego Domu zapoznać się z sytuacją.
***
Nowe ciekawostki o tzw. "russian collussion". Deripaska twierdzi, że w latach 2009-2011 wydał 20 mln USD na próbę wydostania z Iranu byłego agenta FBI Roberta Levinsona. Został o to poproszony przez... dyrektora FBI Roberta Muellera. W zamian FBI pomogła mu się dostać do USA. O ile w 2006 r. odmówiono wizy Deripasce, to w 2009 r. przyznano mu specjalne wyłączenie z tego zakazu.
Joe Biden stwierdził zaś, że Rosjanie w 2016 r. nie mieszali się w amerykańskie wybory prezydenckie. Jego zdaniem, nie zrobiliby tego "pod okiem Baracka i moim".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz