Ilustracja muzyczna: Ajin - Main Theme
Jak wszyscy zapewne wiemy, Donald Trump wyznaczył Rexa Tillersona, prezesa koncernu Exxon Mobile na sekretarza stanu w swojej administracji. Różnego rodzaju "specjaliści" od amerykańskiej polityki w rodzaju znanego nudziarza Piotra Skwiecińskiego oburzają się i wyzłośliwiają, że Rosja ma teraz w garści USA. Wszak Tillerson kierował wcześniej rosyjskimi operacjami Exxonu, dostał od Putina-Hujły Order Przyjaźni, jest za zniesieniem sankcji naftowych nałożonych na Rosję i kumpluje się z Igorem Sieczinem, prezesem Rosnieftu, przywódcą frakcji siłowików. To wszystko prawda, ale historia ma jeszcze drugie dno. Za Tillersonem lobbuje bowiem wśród republikanów były wiceprezydent Dick Cheney - który zresztą wspierał Trumpa w kampanii wyborczej. Wybór Tillersona doradziła zaś Trumpowi... Condoleezza Rice a chwalił go Robert Gates, członek administracji zarówno Busha jak i Obamy. Czyżby więc twardy, bushowski team od bezpieczeństwa narodowego skrycie pracował dla Rosji? Czekam, aż nasi "specjaliści" ukują taką paranoiczną teorię spiskową.
Warto przyjrzeć się powstającej administracji jako całości. Kogo tam mamy? Na pewno bardzo dużo ludzi z kręgów wielkiego biznesu (zgrabne podsumowanie tutaj), dużo wojskowych a także oczywiście politycy z konserwatywnego skrzydła Partii Republikańskiej tacy jak Mike Pence, Jeff Sessions czy dr Ben Carson. Przyjrzyjmy się jednak temu jak pewni ludzie z tej administracji mają się wzajemnie uzupełniać. Sekretarzem stanu będzie człowiek interesu, nafciarz potrafiący zawrzeć korzystny dla obu stron deal z Rosjanami czy Saudyjczykami, wiedzący jak Putin-Hujło i jego ekipa ceni sobie pieniądze, znający się z ludźmi mogącymi Putina-Hujłę osłabiać (Sieczin). Zastępcą sekretarza stanu będzie zaś John Bolton - twardy, zimnowojenny antykomunista, ostro nastawiony do Rosji, Chin i "tych kochających drzewa ciot z Avatara", koleś który w zeszłej dekadzie wzywał do inwazji na Kubę, by powstrzymać Castro przed użyciem "broni masowego rażenia". Dobry policjant i zły policjant. Sekretarz handlu Wilbur Ross to człowiek interesu, będzie dążył do negocjacji handlowych z Chinami. Jeśli Pekin będzie próbował prowokacji, to się dwa razy zastanowi, bo sekretarz obrony gen. John Mattis uważa, że to fajnie strzelać do ludzi. Ambasadorem w Pekinie będzie za to republikański gubernator Iowa Terry Branstadt, który od 30 lat przyjaźni się z prezydentem ChRL Xi Jinpingiem.
Do tego dochodzą tacy nieoficjalni wysłannicy jak Rudy Giuliani, który ostatnio odwiedził Jarosława Kaczyńskiego. I zgasił Kraśkę, który go pytał o komentarze Obamy dotyczące trybunału konstytucyjnego: "- Myślę, że o ile nie mówimy tu o rażących, poważnych, strasznych sytuacjach, gdzie mamy do czynienia z więźniami politycznymi, to lepiej nie pchać się w sprawy wewnętrzne innych krajów i ich decyzje związane z równowagą pomiędzy poszczególnymi rodzajami władzy. Jeśli koniecznie chce się wyrazić swoją opinię to chyba lepiej robić to prywatnie, a nie publicznie – skwitował Giuliani." Gdyby wygrała Hillary mielibyśmy w ciągu kilku lat u siebie drugą Ukrainę. Jej nieudolne operacje destabilizacyjne (częściowo wykonywane rękami Niemiec, częściowo Sorosa, częściowo CIA) nałożyłyby się na operacje dokonywane przez Rosję. Mogłoby nawet dojść do wojny.
Sejmowi durnie z PO, ZSL i .Niedojebanej zapewne liczyli, że gdyby Hillary wygrała, to z drobnym wsparciem sieci fundacji Sorosa, Departamentu Stanu i CIA zrobiliby w Warszawie naszą wersję "Majdanu", czy "Arabskiej Wiosny". Nie udało się, więc muszą się spieszyć i klecić coś póki Obama jeszcze rządzi. Stąd ta INBA w Sejmie i pod nim. (Oczywiście chodziło też o próbę zablokowania ustawy obniżającej emerytury esbekom.) Tak się akurat dziwnie zdarzyło, że Radek Sikorski wrócił nagle z USA do Polski i akurat pojawił się na wiecu pod Sejmem, gdzie mówił: "Jeszcze niedawno Polska była natchnieniem narodów. Dosłownie na całej ziemi - od Libii i Tunezji do Birmy!". No, zwłaszcza dla Libii...
Może więc i Ameryka Trumpa ma korzenie w Ameryce Dicka Cheneya ("Kocham Amerykę Dicka Cheneya!"), ale i tak oznacza tektoniczną zmianę dla durni i złodziei, którzy tworzą europejski oraz polskojęzyczny establiszment. W 2016 r. doszło w USA do podobnej zmiany jak w ZSRR w 1943 r. Gdy w czerwcu 1941 r. Niemcy prewencyjnie zaatakowali Sowietów, miliony czerwonoarmistów rzuciło karabiny i poszło do domów lub do niemieckiej niewoli. Nie chcieli walczyć za Stalina, światową rewolucję, kołchozy i cały ten syf. W 1943 r. pod Stalingradem i Kurskiem twardo jednak walczyli. Bo Stalin zmienił narrację - powiedział, że będą walczyć o Matkę Rosję, o swoją ojczyznę i domostwa. Przywrócił cerkiew prawosławną a ikona Matki Boskiej Kazańskiej oraz czaszka Tamerlana błogosławiły idących do boju sowieckich sołdatów. Podobnie teraz, Trump powiedział Amerykanom: nie pracujecie i walczycie już dla wolnego handlu, demokracji, praw mniejszości i globalizmu. Robicie to dla siebie i dla Ameryki, która znów będzie wielka. Gdy mówił niedawno, że "znów będziemy mówili Merry Christmass!", to dał sygnał, że Tradycja wygrała z liberalnym globalizmem. I na to czekali Amerykanie. Podobny proces zaczyna się w Europie. Tam gdzie establiszment jest mądry, tam do tego procesu się przyłączy. Tam gdzie jest głupi, zostanie zmieciony na śmietnik historii.
***
A co w Ameryce Podesty? Niektórzy tam prewencyjnie tłumaczą, że te pedofilskie zdjęcia, które mogą zostać znalezione w ich komputerach zostały tam umieszczone przez rosyjskich hakerów. O samej Pizzagate pisał zaś ostatnio ciekawie Yoichi Shimatsu. M.in. o zaginięciu Madeleine McCann o spotkaniach braci Podesta z pedofilem Clementem Freudem, o możliwym szantażu bogatych, arabskich i spragnionych seksualnych wrażeń klientów Podesta Group, o dziwnych transakcjach na rynku nieruchomości, śmierci syna wiceprezydenta Bidena (który jako prokurator generalny stanu Delaware ścigał pewnego pedofila o dziwnych powiązaniach i nagle mu się zmarło na raka mózgu), o morderstwie sędziego Scalii, i o prawdziwym znaczeniu maila Podesty o "chusteczce z mapą pizzy".
Kanye West, którego żona Kim Kardashian przyjaźni się z Mariną Abramović i wpada na performance/ceremonie "spirit cooking", chyba zorientował się, że podobnie jak kiedyś Polański, wpadł w złe towarzystwo. Podczas jednego z koncertów wygłosił protrumpowską przemowę i cztery dni później z powodu "przemęczenia" trafił do szpitala. Niektórzy mówili, że wyglądało to bardziej na porwanie i umieszczenie w psychuszce. Niedawno jednak Kanye wyszedł ze szpitala i udał się do Trump Tower, gdzie przyjął go prezydent-elekt. Kanye jakoby rzekomo mówił mu o swoich planach wystartowania w wyborach prezydenckich w 2024 r. a Trump życzył mu powodzenia... Dziwaczna historia.
Alex Jones omawiając spotkanie Kanye z Trumpem powiedział (pod koniec video), że ostatnie - i totalnie zapomniane - piosenki Johna Lennona mówiły o "satanistach z Nowego Jorku". Potwierdziła to Jonsowi rodzina Lennona. Zabity w 1980 r. brytyjski piosenkarz rzeczywiście obracał się w dziwnych kręgach i miał "lucyferyczne" zainteresowania. Chodził też na przyjęcia do znanego pedofila-satanisty Jimmy'ego Saville'a (w jednej książce biograficznej oskarżono Lennona o podrywanie nieletnich chłopców w gejowskich barach Nowego Jorku). Jednemu z przyjaciół chwalił się nawet, że w 1960 r. zawarł pakt z Szatanem. Może za dużo ćpał i gadał głupoty, a może... Tak się akurat zdarzyło, że Mark David Chapman, człowiek, który zastrzelił Lennona i argumentował to tym, że był "prawdziwym Buszującym w Zbożu", zeznawał podczas policyjnego przesłuchania, że prosił diabła o pomoc w zabójstwie. Czyżby więc John Lennon został zlikwidowany za to, że zaczął mówić o sprawach, o których mówić nie powinien?
O nerwowości Ameryki Podesty świadczy choćby opublikowany w dniu wyborów materiał promocyjny nowego albumu Marylina Mansona "Say10" - w którym znajduje się wyraźna aluzja do zabójstwa Trumpa poprzez dekapitację. No cóż, mam nadzieję, że Ameryka Dicka Cheneya i Blackwater ma dobre karabiny i dużo amunicji.
Dicku Cheney! Zabierz Podestę na polowanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz