Ilustracja muzyczna: Dawid Hallmann - Dziedzictwo
W VI w. nad całym regionem miał panować koczowniczy lud Awarów, który wziął się znikąd, najeżdżał Europę Zachodnią i Południową, zostawił po sobie niewiele śladów i rozpłynął się bez śladu (jeśli nie liczyć zamieszkującego Dagestan małego narodu Awarów). Wraz z Awarami Europę mieli najeżdżać Słowianie. Przed Awarami rządzić mieli w Europie Środkowo-Wschodniej Hunowie - koczowniczy lud, który przybył znad chińskiej granicy, najeżdżał Europę Zachodnią i Południową po czym rozpłynął się bez śladu. Współcześni historycy wskazują coraz częściej, że Hunowie nie byli jednolitym etnosem ale pospolitym ruszeniem ze stepów. Wśród Hunów byli przedstawiciele najrozmaitszych ludów, w tym Słowiańskich a także rzymscy dezerterzy. Wraz z Hunami Europę najeżdżali ich słowiańscy sojusznicy - Serbowie i Chorwaci. (Według oficjalnej chorwackiej historiografii, Chorwaci żyli na przełomie V i VI w. przed Chrystusem na pograniczu Iranu i Turkmenistanu.) W IX i X w. w miejsce Hunów z azjatyckich stepów przybyli na Nizinę Pannońską Węgrzy. Nie byli oni jednolitym etnosem - wśród węgierskich plemion, dwa były pochodzenia tureckiego, co z dumą podkreślają węgierscy nacjonaliści z Jobbiku. Madziarska konfederacja plemion jakoś nie rozpłynęła się w historii zamieniając się w naród węgierski, który z kolei uznawał się za dumnego spadkobiercę spadkobiercę Hunów, tak jak Polacy dawniej uważali się za spadkobierców innej koczowniczej konfederacji - Sarmatów.
Rzymscy historycy i geografowie dzielili barbarzyńskie tereny na wschód na Germanię i Sarmację. Germanami nazywali wszystkich osiadłych barbarzyńców z tego terenu, bez względu na to, czy należeli oni do plemion uznawanych obecnie za germańskie. Nazwa Germania została zresztą zapożyczona z celtyckiego określenia "ziemie sąsiadów". (Ślad tego można znaleźć w języku hiszpańskim gdzie słowo "hermanos" oznacza "bracia".) Wśród narodów wchodzących w skład Germanii wybijał się lud Wenedów lub Wenetów.
Zamieszkiwali oni szmat terenu między Renem a Bugiem, wtedy gdy przodkowie Niemców klepali biedę w południowej Szwecji. Wenetowie przyszli na ziemie polskie i niemieckie już w jednej z pierwszych fal migracji neolitycznych i przynieśli ze sobą rolnictwo. To oni stworzyli kulturę łużycką i zbudowali Biskupin. Mówili prawdopodobnie jakimś archaicznym indoeuropejskim językiem przypominającym sanskryt lub perski. Nazwami pochodzenia weneckiego są m.in.: Wisła, Warta czy Odra. Od Neurów, ich wschodniego odłamu pochodzą takie nazwy rzek jak Narew, Nur czy Neretwa. Wenetowie zostawili swój ślad w całej Europie. Część z nich przekroczyła Ren i osiedliła się na atlantyckim wybrzeżu Francji, gdzie założyła twierdzę Brześć - Brest. O bitwach morskich z Wenetami - w których Rzymianie najczęściej ponosili porażki - oraz o podboju i eksterminacji tego ludu pisze Juliusz Cezar w "Wojnie galijskiej". Wspomina, że Wenetowie nazywali się sami Armorykanami, czyli Pomorzanami. Inny odłam Wenetów osiadł nad Adriatykiem, w okolicach gdzie obecnie znajdują się miasta Wenecja i Brescia. Został zromanizowany. Jeszcze inne weneckie plemię osiadło na tureckim wybrzeżu Morza Czarnego i była nazywana przez Greków Enetoi. Są oni wymieniani przez greckich historyków wśród ludów, które poszły na pomoc oblężonej przez Achajów Troi. (Zainteresowanych oficjalną historią Wenetów polecam książkę Marka Gędka "Tajemnice początków Polski. Fascynująca historia ludu Wenetów".)
Rzymianie nazywali czasem ziemie barbarzyńców zza Renu i Alp Sarmacją Europejską. Była jeszcze Sarmacja Azjatycka rozciągająca się od Ukrainy po Iran. Swoją nazwę zawdzięcza koczowniczemu ludowi Sarmatów, który najeżdżał Europę i prowadził wiele wojen z Rzymem. Grecy mówili z kolei o Scytii Europejskiej i Azjatyckiej oraz o koczowniczym ludzie Scytów najeżdżającym Europę. Współczesna nauka określa obie te plemienne konfederacje jako ludy indoaryjskie "pochodzenia irańskiego", zbliżone do Ariów, którzy podbili Indie. Rzymianie Sarmatami określali wszystkich barbarzyńców z Europy Wschodniej prowadzący koczowniczy tryb życia - czyli gospodarkę przystosowaną do środowiska naturalnego Wielkiego Stepu. Spośród ludów żyjących w Scytii wyróżniali m.in. Alanów, którzy wspólnie z Hunami i Chorwatami najeżdżali Europę. Część Sarmatów służyła w rzymskiej armii jako ciężka kawaleria i była osiedlana na Wyspach Brytyjskich. Zarówno Scytowie jak i Sarmaci czy Alanowie rozpłynęli się bez śladu w historii. Część badaczy wskazuje, że zlali się z ludnością słowiańską. (Można o tym przeczytać np. w książce Richarda Brzezinskiego i Mariusza Mielczarka "The Sarmatians 600 BC - AD 450" wydaną przez Osprey Publishing. Autorzy sugerują, że Alanowie zmieszali się ze Słowianami i stali się przodkami Polaków. Część Alanów przeszła z Ukrainy na Kaukaz i stała się przodkami Osetyjczyków, Część wyemigrowała do Goth-Alanii czyli współczesnej Katalonii, na której mieszkańców Hiszpanie z niejasnych przyczyn mówią "Polacos".)
Skąd się więc w tym tyglu wzięli Słowianie i zniknęli Wentowie, Scytowie i Sarmaci? Zakończone w 2013 r. międzynarodowe badania genetyczne wykazały, że jesteśmy na ziemiach polskich autochtonami. Prog. dr. Grzybowski w z UMK w Bydgoszczy ogłosił, że Polacy mają zarówno w linii żeńskiej jak i męskiej genetyczną haplogrupę R1a1a7 in situ od conajmniej 7 tys. lat. Inne badania wskazały na obecność tej haplogrupy na ziemiach polskich o 10, 7 tys. lat - czyli od pierwszej osadniczej fali neolitycznej! Oznacza to, że lud Wenetów-Pomorzan był ludem prasłowiańskim. (Co potwierdza średniowieczne przekazy np. gockiego kronikarza Jordanesa mówiące, że Wenetowie byli odłamem Słowian.)
R1a1 to haplogrupa tożsama z pradawną ludnością indoeuropejską - aryjską. Procentowo najwięcej w Europie ludzi z tymi genami jest wśród Serbów Łużyckich (63 proc.) i w Polsce (57,5-60 proc.). Na Ukrainie 48 proc., w Rosji 47 proc., na Litwie 41 proc., na Białorusi 40 proc., na Węgrzech 37 proc., w Czechach 30 proc., w Serbii 25 proc. a w Niemczech zaledwie 16 proc. W Afganistanie 51 proc., na niektórych obszarach Indii oraz Iranu 65 proc., w Tadżykistanie 63 proc., w Kirgistanie 64 proc. Popularność haplogrupy aryjskiej w Polsce jest więc podobna jak wśród wyższych kast w Indiach.
Zarówno Wenetowie jak i Sarmaci, Scytowie, Alanowie byli moim zdaniem tym samym ludem, który był inaczej nazywany przez ludy ościenne, inaczej gospodarował na stepach a inaczej w staropolskich puszczach, na różnych obszarach podlegał obcym wpływom kulturowym (na zachodzie celtyckim i germańskim, na wschodzie azjatyckim), ale tworzył jedną konfederację plemion: coś w stylu ówczesnego NATO czy Unii Europejskiej z wolnym przepływem osób i towarów. W skład konfederacji wchodziły również plemiona pochodzenia tureckiego, ugrofińskiego, bałtyjskiego a nawet germańskiego. Pomiędzy plemionami konfederacji dochodziło od czasu do czasu do konfliktów, ale w obliczu zagrożenia zewnętrznego jednoczyła się ona w jeden sprawny organizm. Tak jak Orda Tatarska. Konfederacja ta nosi w niektórych polskich kronikach nazwę Lechii. Słowo Lech ma pochodzenie sanskryckie i oznacza "Pana". Można więc powiedzieć, że stanowiliśmy aryjską rasę panów.
Czemu uważam, że istniał taki organizm ponadpaństwowy między Renem a Azją Środkową? Dlatego, że zadawał on ogromne klęski ówczesnym imperiom. W VII w. przed Chrystusem najazd scytyjski pustoszy tereny obecnego Izraela i dochodzi do Morza Śródziemnego. W VI w. przed Chrystusem armia króla perskiego zostaje rozgromiona w Azji Środkowej przez Scytów a sam Cyrus zabity a jego głowa zamknięta w bukłaku z winem. Klęską kończy się wielka wyprawa króla perskiego Dariusza w stepy nadczarnomorskie. Resztkom jego armii udaje się uciec tylko dlatego, że greccy najemnicy nie dali się przekupić Scytom i nie poddali im mostów pontonowych na Dunaju. Zanim Aleksander Wielki wyruszył przeciwko Persom, walczył ze swoją armią na północy - w tak zwanej wyprawie naddunajskiej. Biskup Jan Długosz cytował rzekomą korespondencję Aleksandra z Arystotelesem, w której macedoński władca pisał, że zajął stolicę Lechów Carodom. Ostatecznie jednak barbarzyński przeciwnik z północy okazał się dla Aleksandra zbyt silny i musiał się on wycofać stamtąd bez nabytków terytorialnych. W późniejszym okresie Konfederacja Lechii stawiała opór Imperium Rzymskiemu tamując jego ekspansję w Europie. Nie zapominano też jednak o bliskowschodnim teatrze działań wojennych - w 58 r. pne wojska scytyjskie przyczyniły się do rozgromienia przez Partów wojsk Marka Crassusa pod Karrami.
Aryjska konfederacja była dosyć zaawansowana cywilizacyjnie. Pozostawiła po sobie m.in..... małe piramidy. Znaleziono je na Kujawach i przypisano kulturze pucharów lejkowatych, która była kulturą wenecką. Jak czytamy:
"Oglądamy rekonstrukcję wnętrza piramidy. Na Kujawach budowano je około 3,5 tysiąca lat p.n.e. - tysiąc lat wcześniej niż w Egipcie. Przetrwały w lasach, usypane z ziemi i obłożone wielkimi głazami, długie na sto metrów i wysokie na dwa-trzy metry.Doktor archeologii Piotr Papiernik otwiera wystawę w Izbicy Kujawskiej. Jest 6 września 2014 roku.Przyszedł burmistrz i okoliczni rolnicy, przyjechali naukowcy z Łodzi i Poznania. Podziwiają zawartość grobowców.
"Są to - zdaje się - największe i najokazalsze groby tego rodzaju w Polsce i może w ogóle w tej części Europy " - pisał prof. Konrad Jażdżewski, jeden z największych polskich archeologów, który zaczął je badać już w 1934 roku.
Po 80 latach dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej w Izbicy Kujawskiej ma powstać muzeum budowniczych "polskich piramid". - Do Stonehenge w Anglii jeżdżą tłumy tylko po to, aby zobaczyć kilka kamieni. My możemy je też przyciągnąć, bo mamy coś lepszego - uważa Sławomir Kopyść z zarządu województwa kujawsko-pomorskiego. (...)
Inni archeolodzy będą ją badać na południu kraju. Natrafią na najstarszy na świecie rysunek pojazdu kołowego! Wykonano go na glinianym naczyniu odkopanym w pozostałościach osady z lat 3635-3370 p.n.e. w Bronocicach koło Krakowa. "
Śladami starożytnej cywilizacji są też m.in. kopce Kraka i Wandy w Krakowie (w kopcu Kraka odnaleziono scytyjską broń), krakowskie Wzgórze Lasoty a także na wpół legendarne przekazy o częściowo zalanych wodą podziemnych komorach pod Łysą Górą w których mieli być chowani królowie Lechii.
Polski XIX-wieczny badacz Tadeusz Wolański zbierał inne dowody materialne istnienia aryjskiej konfederacji Lechii: monety. Widniały na nich wizerunki przedchrześcijańskich władców oraz dawnych bóstw.
O przedchrześcijańskich królach Polski i Lechii pisały m.in. kroniki: Jana Długosza, Wincentego Kadłubka, Nakorsza Warmisza, Wojnana, Miorsza, anonimowa Historya Polski z XI w., kronika Mateusza Cholewy, Gawła Mnicha i Michała Kanclerza, Dzierzwy, Bogufała, Marcina Bielskiego, Alessandro Guagniniego, Marcina Kromera. Najpełniejszy poczet królów Lechii wymieniała napisana rzekomo w X w. kronika Prokosza (biskupa krakowskiego, Włocha Prochusa). Joachim Lelewel uznał ją za XVIII-wieczne fałszerstwo, ale 1) Lelewel sam fałszował dzieje dawnej Polski (na czym go złapano - polecam wysłuchać tej prelekcji) 2) domniemany fałszerz miał dostęp do bardzo starych dokumentów, gdyż często opisywał fakty i miejsca, które archeologowie potwierdzili dopiero w XX w. 3) komentarze do Kroniki Prokosza powstały już w XVI w.
Poczet królów Lechii skompilowany ze średniowiecznych kronik możemy znaleźć w książce Janusza Bieszka "Słowiańscy królowie Lechii. Polska starożytna". Królowie ci byli władcami obieralnymi na wiecach. Pierwszy z nich - król Sarmata przybył na tereny obecnej Polski z irańskiego Elamu i panował około 1800 r. pne. Jego następca król Kodan miał być założycielem Gdańska. (Na mapie Pomponiusza Meli z w I w pne Zatoka Gdańska jest oznaczona jako Codanovia. W 2013 r. odkryto na Wyspie Spichrzów w Gdańsku skamieniałe pale fundamentowe sprzed kilku tysięcy lat.) Później rządzili m.in. Lech I Wielki (1729-1679 pne), Lasota (zm. 1479 pne), Szczyt - założyciel Szczecina (panował w XV w. pne), Wandal (panował od 1272 r. pne) - którego imieniem nazywano początkowo Wisłę - Wandalu.
Możliwe, że te poczty królów Lechii to tylko wytwór fantazji średniowiecznych i renesansowych kronikarzy. Dziwnym trafem historycy nie dyskwalifikują jako wymysłów innych informacji podawanych przez tych dziejopisów. Wszak wiadomo, że historia Polski zaczęła się dopiero w 966 r. a Polanie przybyli na te tereny znikąd, obejmując je z rąk ludów, które rozpłynęły się w powietrzu.
PAMIĘĆ GENETYCZNA. W Wojsku Polskim II RP prowadzono pogadanki dla żołnierzy w trakcie których mówiono im o tym, że Słowianie w starożytności zajmowali nie tylko dużą część wschodnich Niemiec i Bawarię, ale również wybrzeża Morza Północnego. Naród był głęboko przekonany, że musi odzyskać dawne słowiańskie tereny na zachodzie. Środkiem do odzyskania tych terenów była wojna. Rozkazy generała Romana Abrahama i gen. Juliusza Rómmla mówiły m.in. o "powtórzeniu Psiego Pola pod Wrocławiem" i wyzwoleniu ziem słowiańskich spod niemieckiego panowania. To m.in. dlatego uruchomiono siatki Dywersji Pozafrontowej aż na Łużycach.
Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby w Polsce zamiast "bliskowschodniego" chrześcijaństwa narodową religią był "aryjski" i mający długą i chlubną tradycję militarną buddyzm?
W następnym odcinku cyklu Hyperborea: Flagellum Dei - o tym jak zmiażdżyliśmy Imperium Rzymskie i o mało co nie zniszczyliśmy Bizancjum.
***
Polecam oczywiście moją powieść "Vril. Pułkownik Dowbor"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz