sobota, 13 lipca 2024

Czekając na Czarnego Hitlera

 


"Pocieszam się, że ta stara kurwa Francja odcierpi jeszcze za naszą krzywdę, zawsze nas zdradzała i sprzedawała!"

Dr. Napierała, Wielki Poznański Liberał (taki żarcik dla kumatych :)

Wynik wyborów parlamentarnych we Francji po raz kolejny pokazuje, że jednomandatowe okręgi wyborcze to chuJOWy pomysł. Skłaniają one bowiem wszystkie partie głównego ścieku - od stalinowskich komunistów po skrajnych libtardów do tworzenia koalicji przeciwko "populistom". W krajach takich jak Ukraina sprzyjają natomiast oligarchizacji życia publicznego. Nie wiem czemu Kukiz jest zafiksowany na tym temacie. Wszak wprowadzenie JOWów w wyborach do Sejmu dałoby taki sam beznajdziejny efekt jak w Senacie. 

Wracając jednak do Francji - JOWy mocno zdeformowały tam wynik wyborczy. Zjednoczenie Narodowe, mające 37 proc. głosów zdobyło mniej miejsc niż bloki wyborcze mające odpowiednio 26 proc. i 25 proc. głosów. No cóż. O to właśnie w tej ordynacji chodzi. Wprowadził ją gen. De Gaulle, by blokować komunistom drogę do władzy. Obecnie dzięki temu mechanizmowi komuniści zyskali szansę na współrządzenie Francją. Oczywiście tych wszystkich miłośników Stalina, Trockiego, Mao, Castro, Chaveza, Putina i Hamasu wpuszczono do parlamentu w ramach szczwanego planu "ocalenia demokracji". Boomersi z pokolenia '68 zawzieli się, że mogą jeść czerstwe bagietki i mogą być napadani przez imigranckie gangi, byle tylko "fa-fa-faszyści" nie doszli do władzy.

80 proc. Francuzów uważa, że ich państwo zmierza w złym kierunku. Bo rzeczywiście zwija się ono na prowincji. (Sieć połączeń kolejowych jest rzadsza niż 100 lat temu.) A jednak, za każdym razem spora część Francuzów wybiera polityków obiecujących przyspieszenie kursu ku przepaści. Mnie to nie dziwi, bo Francuzi w swojej historii wielokrotnie robili straszliwe głupoty. Choćby w 1940 r. 



Szanse na zdobycie władzy przez Le Pen wcale nie muszą rosnąć. Na jej niekorzyść może działać demografia. Co prawda lewaccy boomersi będą wymierać, ale będzie coraz więcej wyborców o korzeniach bliskowschodnich i afrykańskich. Nie bez powodu, na wiecu powyborczym Nowego Frontu Ludowego flag palestyńskich było o wiele więcej niż francuskich. Nie dziwię się więc tunezyjskiemu Żydowi Zemmourowi, że marzy mu się, by zrobić z imigranckimi blokowiskami to, co Izrael robi ze Strefą Gazy. Wielu białych Francuzów musi podzielać te uczucia, co wykorzystuje Izrael. (Co ciekawe Macron oskarżył Izrael o ingerencję w wybory we Francji.) 

W najlepszym wypadku, Francja przyszłości będzie Francją rządzoną przez czarnych gaullistów. Pod pewnymi względami byłby to powrót do korzeni. Wszak pierwszymi żołnierzami Wolnej Francji byli Murzyni z wojsk kolonialnych. W drugim rzucie, po alianckich lądowaniach w Afryce Północnej, wojska francuskie stały się arabsko-berberyjskie, a dopiero od 1944 r. zaczęły stawać się etnicznie bardziej francuskie. 



Różnego rodzaju "rasiści" zwrócą na pewno uwagę na to, że wszelkie statystyki wskazują, że w krajach Afryki Subsaharyjskiej średnie IQ rzadko kiedy przekracza 70 pkt, czyli granicę upośledzenia umysłowego. Jedni wskazują, że to winna miejscowej kultury. Inni, że to kwestia genów. Nie będę rozsądzał tego sporu, ale jest spora szansa na to, że czarny gaullizm we Francji będzie czymś dosyć oryginalnym. Wszak Jean-Badel Bokassa, cesarz Imperium Środkowej Afryki, weteran wojsk Wolnej Francji, kawaler Legii Honorowej za bohaterstwo na wojnie z Niemcami, mówił, że generał de Gaulle zawsze był dla niego "ukochanym ojcem".



Istnieje jednak ryzyko, że generał De Gaulle nie będzie dla afro-imigrantów ulubionym przywódcą z lat drugiej wojny światowej. Tak się bowiem składa, że w Trzecim Świecie autentycznie popularny jest... Adolf Hitler. Nie mam na myśli tylko Ameryki Łacińskiej, czy Bliskiego Wschodu. Przejawy sympatii wobec austriackiego akwarelisty widać również w Afryce. Kswykę "Hitler" nosił na przykład jeden ze współpracowników Mugabego, odpowiedzialny za konfiskatę farm białych Rodezyjczyków - co ciekawe, koleś był wykształcony w PRL i musiał zdawać sobie sprawę ze zbrodni Hitlera. No, ale niemieckim dyktatorem fascynował się też jego zwierzchnik, prezydent Robert Mugabe. A także Idi Amin. Dla wielu Afrykańczyków "Hitler did nuffin' wrong", bo przecież zabijał tylko Białych i walczył przeciwko brytyjskim i francuskim kolonizatorom. Opowieści o okrucieństwie niemieckich żołnierzy raczej nie robią tam specjalnie negatywnego wrażenia, bo przecież niewiele się różnią od standardów prowadzenia wojny przez afrykańskich watażków. No, owi watażkowie mogą być trochę zazdrośni, że nie mają komór gazowych i sprawnej sieci kolei i muszą wykańczać sąsiednie plemię za pomocą maczet. Ogólnie jednak Niemcy wydają się im bratnimi duszami - zwłaszcza, że w czasie wojny kradli rowery innym Europejczykom.



Można powiedzieć, że to opinie tylko jakiejś afrykańskiej ciemnoty. Ale pronazistowskie sympatie widać również u niektórych amerykańskich Murzynów. Po tym jak zaszokował nimi Kanye West, o wiele dalej poszła Candance Owens, która zaczęła powtarzać propagandę niemieckich ziomkostw, o tym jak strasznie Niemcy zostały skrzywdzone w trakcie drugiej wojny światowej i jak tych "niewinnych" Niemców wypędzano z Polski... Na swoje nieszczęście powiązała to również z twierdzeniem, że holokaust był tylko propagandą.



Aż mi się przypomina fragment filmu "Cafe pod Minogą" - komedii wojennej z lat 50-tych, według prozy Wiecha. Jest tam scena, w której gestapowiec mówi do aresztowanego Murzyna:

- To wielki zaszczyt dla Neger. Dzwonili z Berlina i powiedzieli, że jeden Neger na wielka Generalna Gubernia może być. Rassenschande mała! Ty być wolny. Ty iść i tańczyć dla niemieckich oficerów!

Netflix powinien zrobić tego remake. Z Kanye Westem.


Ciekawe, co by zrobił Hitler, gdyby wstał z grobu i zobaczył, że jego gorącymi zwolennikami są czarni celebryci z USA? Czy sam zapragnąłby zostać czarnym rapperem? Biorąc pod uwagę to, że ponoć pod koniec życia uznał Niemców za cieniasów niegodnych bycia prawdziwymi Aryjczykami i panami Świata... Być może brawurowo wykonałby wspólnie z Kanye kawałek "Tomorrow belongs to me". - Yo, yo, motherfuckers! Tomorrow belongs to me!

I tu dochodzimy do jednego z paradoksów rasizmu. Niektórzy europejscy rasiści uważają na przykład Turków za niższą rasę. A ja się pytam na jakiej podstawie? Sporą część narodu tureckiego stanowią przecież potomkowie zasymilowanej ludności greckiej. Widać to choćby w rysach twarzy. Dla niemieckiego rasisty to jednak żaden argument o "aryjskości" Turków, gdyż niemiecki rasista uważa Greków za "leniwych podludzi z Południa". No cóż, w czasach gdy Grecy budowali pierwsze roboty, przodkowie Niemców obrzucali się gównami w jaskiniach... Generalnie Turcy w całych swoich dziejach nie przynieśli Europie nawet jednej dziesiątej takich szkód jak Niemcy, którzy do tego wciąż prowadzą swoją polityką całą Europie ku katastrofie. 


Niemcy można ogólnie więc nazwać Georgem Floydem Europy. To niebezpieczny ćpun-recydywista, który gdy zostanie powstrzymany przed dokonaniem kolejnego przestępstwa, płacze i jojczy, że dzieje mu się krzywda. "I can't breathe!" - krzyczeli Niemcy po nalocie na Drezno. I do dzisiaj różni pożyteczni idioci w rodzaju Candance Owens czy Piotra Zychowicza wzruszają się ich krzywdą... No cóż - wielu Białych uważa, że George Floyd nie był bohaterem. A przecież żaden z nich nie wytrzymałby nawet minuty, po takiej dawce fentanylu, jaką on zażył. To samo można powiedzieć o Niemcach.

***

"Rasa to tylko stan umysłu" - mówił Benito Mussolini.

Rasiści popełniają też jeden poważny błąd wrzucając wszystkie inne rasy do "jednego worka". A przecież mocno one się od siebie różnią i czasem niezbyt za sobą przepadają.

Wspomniałem o Turkach. Oni bardzo nie lubią arabskich imigrantów. Arabsko-berberyjscy mieszkańcy Afryki Północnej nie lubią natomiast subsaharyjskich Murzynów. Widać to choćby na poniższym filmiku. Starszy Tunezyjczyk twierdzi, że Murzyni nie pasują do kultury jego kraju. Jako argument przytacza to, że "mój dziadek ich sprzedawał i kupował".



*** 

 Na koniec trochę letniego europejskiego vibe'u:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz